Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Witaj Szkoło!

Autor: Jadwiga. 26 komentarzy.

Dzisiaj 1 września, rozpoczynamy nowy rok szkolny 2010/2011. Można powiedzieć radosny szkolny rok. Ale czy zawsze radosny? Pewnie nie dla wszystkich. Niektóre dzieci rozpoczną marsz do szkoły po raz pierwszy w życiu, inne idą już po raz któryś i nie są tym wcale zmartwione, gdyż spotkają swoje koleżanki i kolegów a opowieści wakacyjne będą trwały długo, bardzo długo. Najwięcej emocji czeka na pierwszaki, najmłodsze nasze pociechy, które w tym właśnie roku zaczynają swoją edukację.  Pamiętam mój pierwszy szkolny rok, moją nową granatową spódniczkę plisowaną i białą bluzkę uszytą przez koleżankę mojej mamy. Wystrojona w nowy obowiązkowy szkolny strój maszerowałam do szkoły mając we włosach nieśmiertelne białe kokardy a na czubku głowy dumnie sterczącego „motyla” -kokardę specjalnie na tę okazję upiętą przez mamę. Głowę trzymałam sztywno aby ta kokarda przez cały dzień nie przekrzywiła się ani na milimetr. Byłam bardzo dumna, że jestem taka dorosłą, że mam naszą panią, która od dzisiaj będzie „moją panią”, że mam swoje miejsce w klasie i mam nowe koleżanki i kolegów. Jedną z nich mam do dzisiaj. Renia jest moją przyjaciółką od 58 lat. Mieszka na stałe w Indonezji w Jakarcie, ma dwie córki: Sitę i Devi i dwoje wnucząt. Nasza przyjaźń przetrwała tyle lat, ale im dłużej trwa tym jest piękniejsza  i tym jest mocniejsza. Żyjemy każda swoim życiem, jednak kontaktujemy się często, przekazując sobie nawzajem informacje o naszych kłopotach i radościach. Pierwszy telefon Reni po śmierci jej ukochanego męża był do mnie. Razem dzieliłyśmy smutek i żal, ale też radość z narodzin wnuczki prawie w tym samym momencie gdy Koen odchodził. Takie jest nasze życie i wesołe i smutne, rozpacz zmieszana z radością. Nasze kontakty choć na odległość trwają, i będą trwały tak długo jak długo słowo „Przyjaźń” będzie istniało na tym świecie. Cieszę się, że mam Przyjaciółkę, która wie, iż mimo dzielącej nas odległości może na mnie liczyć w każdej życiowej sytuacji.

Chciałabym życzyć wszystkim naszym dzieciakom, rozpoczynajacym dzisiaj nowy rok szkolny, zdrowia i szczęścia oraz zawierania przyjaźni od lat najmłodszych, które będą trwały tak jak moja i Reni. Dzisiaj zapraszam wszystkich do lektury opowiadania naszej wnuczki Julii – lat 14, która napisała poniższe opowiadanie przy końcu roku szkolnego 2009/2010. Otrzymała za nie wyróżnienie Burmistrza Dzielnicy Praga Południe i Ośrodka Edukacji Kulturalnej SBM”Grenadierów” . Zapraszam do lektury:

Julia Szalewicz  

„Łza”  

dyplom JuliiZapewne większość z was nie uwierzy w moją historię, ponieważ mnie samemu też było trudno w nią uwierzyć. No cóż, może zacznę od tego, że nie mam imienia i mogę tylko powiedzieć, że jestem… manekinem. Manekinem? – zapytacie. Otóż tak i to nie byle jakim. Choć do niedawna wolałem zakryć moją osobę wszelkimi kreacjami, pewien dzień odmienił moje „życie” i zmienił poglądy, posłuchajcie…

W pewnej małej, cichej uliczce w Warszawie mieszkająca nieopodal kobieta założyła sklep z modą damską. Emilia mogła pochwalić się najpiękniejszymi a zarazem najdroższymi cudeńkami, najwybitniejszych projektantów z całej Polski. Pewnego dnia sprzedawcy przywożący nowy towar do sklepu wypakowali z samochodu pewien dziwny przedmiot. – Pani Emilio, mamy na zbyciu manekin, nie jest nam potrzebny a u pani tak pusto na wystawie… Może się pani skusi – zaproponował jeden z nich – za darmo! – uśmiechnął się i podkręcił wąsy. – Dziękuję, panowie, u mnie na pewno znajdzie się miejsce – rozchmurzyła się pani Emilia, która od rana monotonnie uzupełniała firmowe papiery. – Jeśli mógłby pan… – wskazała drzwi do sklepu. Sprzedawca podniósł mnie, postawił przy oknie i zdjął ze mnie zakurzoną folię. Ach, nareszcie byłem wolny. Poczułem różany olejek zapachowy i pośpiesznie spojrzałem przez okno – cóż to był za widok! Każda kamienica stłumiona była zielonymi pnączami a na trawnikach puszyły się piękne róże. Rozległe błękitne niebo rozmyte było białymi chmurami. Od tej pory pani Emilia stała się moją matką a sklep ciepłym domem.

Niestety rok później naprzeciwko naszego różanego butiku pojawił się drugi, z większym asortymentem i trzema manekinami, które okazale prezentowały się na swojej wystawie. Ku mojemu zdziwieniu stali klienci Pani Emilie nie przychodzili już do naszego sklepu, tylko podążali jak ślepi do trzech przyciągających ich, pięknych manekinów z naprzeciwka. Mimo tego, że Pani Emilie bardzo o mnie dbała i wciąż powtarzała mi, że jestem piękny, tak bardzo zazdrościłem konkurencyjnym manekinom. Nasz butik odwiedzało coraz mniej ludzi. Tak bardzo chciałem wiedzieć co jest w tych kukłach takiego, czego we mnie nie ma. Gdyby ktoś dał mi lusterko… – myślałem. Mijały kolejne dni i z czasem manekiny zaczęły się ze mnie wyśmiewać, pokazywały moją niższość i brzydotę a pani Emilia, mająca problemy z pieniędzmi ,rozmyślała nad zamknięciem sklepu. Nie mogłem jej pomóc i obwiniałem za to moją urodę. Pewnego dnia spoglądając naprzeciwko na tłumy klientek i pakującą swoje rzeczy panią Emilię nie mogłem już dłużej wytrzymać, po chwili uroniłem wielką, połyskującą łzę, która spłynęła po moim, plastikowym policzku. Spoglądająca na mnie klientka zauważyła mokry policzek i wielkie, smutne, spoglądające na nią oczy. Wielce zszokowana, zawołała swoje wszystkie sąsiadki. Nikt nie wierzył własnym oczom. Wszyscy patrzyli na płaczącego manekina. Przychodziło coraz więcej ludzi a w tym wszyscy klienci z naprzeciwka. Zaintrygowani moim widokiem pośpiesznie wbiegli do sklepu i zawołali panią Emilię, która ,potykając się o papierowe pudełka, wybiegła na ulicę. Ujrzawszy mnie wypuściła z ręki papiery, które rozwiały się po całej ulicy. Wzruszona zaczęła płakać a w jej ślady poszli wszyscy obserwujący mnie ludzie. Następnego dnia roiło się od klientów a trzy wściekłe manekiny odwróciły się plecami od widoku wielkich kolejek w naszym niewielkim butiku. Od tej pory pani Emilia nie mogła opędzić się od ludzi. Miała najwięcej klientów i wiele zaprzyjaźnionych sprzedawców którzy przywozili jej najwybitniejsze i niepowtarzalne dzieła projektantów. Żaden sklep w Warszawie nie miał tak wielkiego asortymentu. Było wspaniale, ja również cieszyłem się popularnością i otrzymywałem wiele uśmiechów od przybywających ludzi. Jednak ciągle nie wiedziałem co tak naprawdę sprawiło, że wszyscy ludzie zaczęli tamtego dnia ze mną płakać. Przecież mogli mnie wyśmiać i pogrążyć dorobek życia pani Emilii.

Jakiś czas później kiedy pnącza na kamienicach nabrały czerwonego koloru a róże zostały przykryte białymi tkaninami, pewien niedaleko mieszkający mężczyzna, który remontował mieszkanie nad naszym sklepem, niósł przez ulicę wielkie lustro. Zasapany zatrzymał się na chwilę przed różanym butikiem, postawił lustro na ziemi i wziął głęboki oddech. Przed moimi oczami stanął obraz mojej niesamowitej osoby. Wtedy dostałem odpowiedź na moje wszystkie pytania. Miałem wspaniałe, mądre oczy, które wyrażały wszystkie ludzkie uczucia i troski. Tym pięknem było moje wnętrze. Spojrzałem na trzy manekiny, które pogrążyły się w nieudanych próbach wywołania płaczu. Nie umiały zapłakać, współczuć a nawet się cieszyć. Były puste, a ich plastikowe oczy niczego nie ukazywały. Gdy po raz ostatni spojrzałem na naburmuszone manekiny ,już nie wyglądały tak pięknie i okazale. W tym momencie to ja byłem najpiękniejszy ….

komentarzy 26 do wpisu “Witaj Szkoło!”

  1. andrzej

    Bo dzieci są niezmiennie mądre oraz utalentowane. Wnuki zazwyczaj także. Witam po powrocie…

  2. zośka

    Dla mnie zaczyna się nie tylko rok szkolny ale rok tak w ogóle , bo ja od lat tak właśnie mierzę czas. Od września do września:). Ot, siła przyzwyczajenia.
    A wnuczki gratuluję.

  3. Beata

    Mnie natomiast początek roku zawsze kojarzy się z zapachem kredek, ołówków, zeszytów, gumek i kleju. Te wszystkie wystane w kolejce do sklepu papierniczego artykuły były zawsze na początku roku fascynujące. Szczególnie te do lekcji plastyki, kiedy to można było puścić wodze fantazji i zapełniać bloki szkolne twórczością, czasem nieudolną, ale zawsze przepełnioną entuzjazmem.

  4. Pleciuga

    Opowiadanie Julki cudne! Wzruszyłam się gdy je czytałam. Śmiem twierdzić, że Twoja Julka ma talent literacki. Niech go nie zmarnuje.:)
    Co do rozpoczęcia roku szkolnego, także dobrze pamiętam moje pierwsze pójście do szkoły. Mundurek marynarski uszyła mi wiejska krawcowa w czasie gdy w tej nadpilickiej wsi spędzałam wakacje. Mundurek był śliczny, ponieważ jednak był uszyty ze zgrzebnej wełny, drapał mnie okropnie i przestałam go lubić.
    Jadziu! Fajnie, że już wróciłaś z tych zagranicznych wojaży. Mam dużo do opowiadania… Całuski! 🙂

  5. Jadwiga

    Andrzeju,
    wnuki mamy przemadre i dobrze, tak powinno byc , pozdrawiam

  6. Jadwiga

    Zośko,
    rok szkolny dla wielu osób trwa od września do września, szczególnie nauczycieli, a dla mnie tak trwał gdy moja córka pobierała nauki. Teraz wnuczki, więc znowu od września do września mamy nowy rok. A wnuczka rzeczywiście jest super.
    pozdrawiam
    j

  7. Jadwiga

    Beato,
    dla mnie kredki bloki rysunkowe to była kara za wszystkie popełnione grzechy. Nie lubiłam malowania, rysowania, niczego, bo ludzie wygladali jak nie ludzie a konie jak nie konie i wszystko było pokraczne. Najbardziej lubiłam historię, polski i geografię. To były moje przedmioty.
    Rysunek i moja fantazja .. no fantazja tak, ale nie w rysunku!

  8. Jadwiga

    Pleciugo,
    ten cholerny materiał nazywał się szewiot był w kolorze granatowym i drapał jak naostrzone nożyczki, a nie daj Boże , żeby był mokry, wtedy jeszcze bardziej przypominał pilnik. Ja z tego materiału miałam uszyty mundurek marynarski, spódnicę plisowaną i do tego bluzę marynarską, dlaczego? nie wiem, może dlatego, że zawsze na pytanie kim w przyszłości będziesz, odpowiadałam :marynarką! Z marynarki nic nie wyszło, poszła sobie w siną dal, a ja zostałam zupełnie kim innym. Ale mundurek miałam chyba na dobry poczatek…?

  9. MGM

    Witaj Jadwigo, po dłuższej przerwie… jakoś mi ostatnio niesporo idzie pisanie, o odwiedzaniu Przyjaciół nawet nie wspomnę. Mea maxima culpa! Gratulacje dla Twojej Wnusi… talent literacki niewątpliwy… ech… przypomniałam sobie siebie sprzed lat… Serdeczności niezmiennie, Gosia

  10. ewa

    Ja też gratuluję Wnuczce. Opowiadanie bardzo mi się podobało:)

  11. Randdal

    Jadwigo, czy ten Twój basen otworzyli, czy na październik przełożyli?

  12. Jadwiga

    Randdalu,
    basen mieli otworzyć we wrześniu a mają podobno pod koniec września, a ja sie martwię ,że pewnie w październiku, a bo koszy za mało, a bo coś tam, i wiesz jak to jest zawsze coś, ale już bliżej niż dalej. Czekam bo chcę kupić karnet i pływac raniutko przed wszystkimi młodymi aby nabrac linii lepszej!
    pozdrówko
    j

  13. Jadwiga

    Ewo,
    w imieniu wnuczki serdeczne podziękowania, dwa z jej opowiadań były już opublikowane jedno w grudniu 2009 a jedno później na mojej stronie.
    serdeczności
    j

  14. Jadwiga

    MGM,
    ale Gosiu, Ty swojego nie zmarnowałaś, a masz tyle talentów , że kilka osób można obdzielić, i też miałyby się czym chwalić, Julka ma zadatki, niech pracuje i je rozwija a może coś wyjdzie. Narazie szuka…
    pozdrawiam

  15. TOMEK

    Pani Jadwigo,
    nie napiszę choćby słówka o opowiadaniu wnuczki. Polonistą jestem i stresować nie zamierzam. No, dobrze, trzy słówka napiszę PODOBAŁO MI SIĘ.

    Jeżeli chodzi o koniec wakacji, to uważam, że powinien on następować znacznie wcześniej. Dlaczego? Chciałbym wkrótce o tym wpis popełnić u siebie. I być może nie zawaham się tego uczynić.

    Pozdrawiam bardzo serdecznie

  16. andrzej

    No i co, gdzie i kiedy ten obiecany basen? Czekam, czekam, żeby wpaść i … mogę się przeczekać. Randdal to się raduje, z uwagi na konkurencję, ale Barnaba zaczyna się wściekać. A godziny pływania? Moje doświadczenie podpowiada, że najwcześniejranne nie są wskazane. Zebrać się przed siódmą jakoś trudno, a i u mnie tłok na torach. Wielu jest takich, którzy „przed pracą” chcą popływać. A potem- ok. 8, 9- bywa luźniej. Nikt nie podrapie, ani po łbie nie zdzieli, jeśli pływa z zamkniętymi oczami lub zamglonymi okularami. Reasumując- czekam, a po pływanku na ciasto budyniowe… To już drugie czekanie na ciasto; Pan Tomek przyobiecał szarlotkę. Drugi rok mnie karmi obietnicą. Jak ta pisał mistrz? Najgorzej jest się przeczekać… Alem przywalił. Pozdrawiam

  17. Jadwiga

    Panie Tomku,
    prosze napisać prawdę, polonistą pan jest a wnuczka dyslektykiem i dysgrafem, ja myślę, że nie jest źle, choć dla nauczycieli zawsze można lepiej. Teraz trzeba się cieszyć z tego co się ma i dopingować aby było jeszcze lepiej, ja uważam, że pozytywny doping jest bardzo wskazany.
    pozdrawiam serdecznie i życzę dobrego nowego roku szkolnego.
    j

  18. Jadwiga

    Andrzeju,
    skorzystam z Twoich doświadczeń w zakresie godzin pływania,ale martwię się, że o tej proponowanej przez Ciebie godzinie może już szkoły przyjdą? Jak sądzisz? W sprawie wizyty na basenie i nie tylko nie ma najmniejszych problemów, jestem zawsze gotowa, a ciasto budyniowe, jest takie proste! W mig bedzie zrobione na przyjście Twoje zdążę, nawet gdy zadzwonisz i powiesz, że juz jedziesz.
    pozdrawiam,
    j

  19. andrzej

    Trzymam za słowo! Tylko jeszcze w mailu bym chętnie pobrał numer ( np komórki) telefoniczny, bym, jadąc- mógł uprzedzić. A w sprawie tegoż basenu jeszcze niedyskrecja- słyszę, że dopiero zbierają załogę oraz… koncepcję. Doświadczeń szukano ponoć także ” na moim”. Z godzinami to bywa różnie. Dla mnie np. ważne bywają też godziny promocyjne- ( dłużej za standardową opłatę), różnie z tym bywa w różnych ośrodkach. Trzeba więc najpierw poczynić rozpoznanie. A szkoły zazwyczaj mi nie przeszkadzają- dostają jeden, góra dwa tory… A w wekendy w ogóle ich nie ma. Pożyjemy- zobaczymy. Pozdrawiam.

  20. Jadwiga

    Andrzeju,
    dziekuję serdecznie za dobre rady, zaraz dam swoje namiary
    pozdrawiam serdecznie
    j

  21. Yrsa

    Witaj Jadwigo !
    Wrzesień już od dawna nie kojarzy mi się ze szkołą , jest dla mnie miesiącem zapowiadającym nadejście mojej ulubionej pory roku . W swoim życiu ukończyłam kilka szkół , ale największym sentymentem darzę szkołę podstawową , stary budynek , duży ogród i boisko ocienione wielkimi starymi lipami. Lubiłam nastrój tej szkoły , następne już były wielkie , nowoczesne i zimne .
    Opowiadanie Julki bardzo mi się podoba , tak mnie „coś” ścisnęło w gardle gdy je czytałam . Dobrze wiedzieć ,że są młode osoby z tak dużą wrażliwością bo na co dzień odnoszę inne wrażenie .
    Pozdrawiam Yrsa

  22. Jadwiga

    Yrso,
    bardzo dziekuję, ja mam wrażenie, ze nasze dzieci i wnuki są mądre i wrażliwe i czułe, a świat w którym przychodzi im żyć i brać udział w wyścigu szczurów jest zwariowany, więc dobrze, że pokazują swoją wrażliwośc, ale czy w życiu ona im nie będzie ona przeszkadzała? Takie mną targaja wątpliwości,
    A ja kocham wiosnę kiedy światr budzi się i słońce świeci i chce się zyć, a jesień, kolorami się zaczyna, oby! a nie zimnem i deszczem ,pozdrawiam

  23. Jakub

    DZIEŃ DOBRY.
    Piszę do Pani po raz drugi.Wcześniej zorientowałem się,że Pani wyjechała,więc czekałem na jakiś sygnał.I pojawił się.
    Tak,dzieciaki mają zmysł konstrukcyjny oparty często na przedmiotach.Boją się stawać twarzą w twarz z żywym człowiekiem.Pamiętam,że kiedy byłem mały pisałem opowiadania o Odyseuszu,który wydawał mi się zawsze magiczny.Ale wiele z tych rzeczy również dotyczyło przedmiotów.Jedno opowiadanie było o latarniach,które w dzień stoją,a wieczorem dwie ożywają i przychodzą do siebie na plotki.Wnuczka Pani potraktowała to wszystko dogłębnie,bo dodała wnętrze,które w wypadku piękna tak mocno przyciąga ludzi.Fajny tekst.
    U mnie to wszystko idzie jakoś koślawo.Narobiłem błędów,które już poprawiłem,a dzieje się tak ze zmęczenia.Bardzo dziękuje za trafne,napisane z zadumą komentarze i pozdrawiam.Jakub

  24. Jadwiga

    Panie Jakubie,
    dziękuję serdecznie za wizytę, nie zawsze musimy być tacy serjozni czasami musimy „zadumać” nad naszym życiem , a zaduma wyraża wszystko,nasze emocje, przeżycia..

  25. Aldona Kraus

    Kochana Juleczko! Tyle radości sprawiłas tym swoim opowiadaniem Jest i piękne, i mądre, i wzruszające. Pamiętam Ciębie malenką dziewczynką, tą z ramion mamy i taty, i znam panienkę, którą jesteś dziś. ,Wspaniała córka, wnuczka, siostra, uczennica.Wiem o Twoich sukcesach szkolnych, tanecznych.
    Jak to dobrze, że do darów, które otrzymałas od Stwórcy Wszelkiego Dobra dołączył jeszcze jeden – pisanie. Tak trzymaj! Czekam na inne Twoje opowiadania.
    Nowy rok szkolny powitał Cię jak zawsze z radością. Zawsze tak wita wszystkich, co wzorem naszego wspólnego Przyjaciela Małego Księcia – sercem patrzą. Ty robisz to znakomicie.Całusy dla Ciebie i całej Twojej Rodziny ! Aldona

  26. Jadwiga

    Aldono,
    dziękuję bardzo w imieniu Julii, nasza Julia ma zadatki, ale wiele pracy przed nią, cieszymy się wszyscy z jej i Maćka sukcesów,
    pozdrawiam gorąco
    j

Zostaw odpowiedź

XHTML: Możesz używać następujące tagi: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.