Kilka dni temu otrzymałam list. Jako że niektóre listy publikuję na blogu, ten list postanowiłam również Wam – moim tumbywalcom, jak mawia Gosia, udostępnić. Szczególnie teraz kiedy wiosna skrada się do nas, kiedy temperatura oscyluje w granicach 6 stopni i jest nadzieja na wyższą, kiedy za chwilę będziemy wbijać się w swoje zeszłoroczne sukienki i ubabranka i znowu poważnie stwierdzimy, że chyba niestety dramatycznie złą pralnię mamy, bo jakoś dziwnie od zeszłej wiosny ubranka się skurczyły. Gdy przed nami nowy sezon grillowy, gdy już, już, będziemy wybierali ten jedyny niepowtarzalny wyjazd na nasze długo oczekiwane wakacje. A zatem przed wszystkimi tymi miłymi czynnościami przeczytajcie porady lekarskie, abyście później nie mówili, że choć wiecie dużo, to jednak gdybym ja to przedtem wiedział/ła to pewnie bym tego nie zrobił/ła. Jesteście moimi Przyjaciółmi, dlatego dzielę się z Wami wszystkim co dobre. Zapraszam do lektury!
Mówią, iż należy codziennie jeść jedno jabłko ze względu na żelazo i jednego banana ze względu na potas. I też jedną pomarańczę na witaminę C i pół melona, żeby poprawić trawienie oraz należy wpić filiżankę zielonej herbaty bez cukru, aby zapobiegać cukrzycy. Każdego dnia należy pić dwa litry wody (tak, a potem je wysikać na co schodzi dwukrotnie więcej czasu niż na wypicie).Codziennie należy pić Activię lub inny jogurt, żeby mieć L. Casei Defensis i choć nikt nie wie co to za g.. jest, wygląda na to że jeśli codziennie nie zjesz półtora miliona, zaczynasz widzieć ludzi niewyraźnie.
Codziennie masz połknąć jedną aspirynę, żeby zapobiegać zawałowi i wypić lampkę czerwonego wina w tym samym celu, plus jeszcze jedną białego na układ nerwowy. I jedno piwo już nie pamiętam na co. Jeśli wypijesz to wszystko razem, to nawet jeśli od razu dostaniesz wylewu, to nie masz się co przejmować, bo nawet się nie zorientujesz.
Codziennie trzeba jeść błonnik. Dużo, ogromne ilości błonnika, aż zdołasz wypróżnić cały sweter. Należy przyjmować między sześcioma a ośmioma posiłkami dziennie, lekkimi, i oczywiście nie zapominając o dokładnym pogryzieniu sto razy każdego kęsa. Robiąc małe obliczonko już na samo jedzenie zejdzie Ci z pięć godzinek.
A, po każdym posiłku należy umyć zęby, to znaczy po activii, i błonniku zęby, po jabłku zęby, po bananie zęby… i tak dokąd starczy zębów..
Lepiej powiększ łazienkę i wstaw sprzęt audio, ponieważ między wodą, błonnikiem i zębami spędzisz tam dziennie wiele godzin.
Trzeba spać osiem godzin i pracować kolejne osiem, plus pięć jakie potrzebujemy na jedzenie = 21. Jeśli nie spotka Cię coś niespodziewanego, zostają Ci trzy. Wg statystyk oglądamy telewizję trzy godziny dziennie. No dobrze, już nie możesz, bo codziennie trzeba spacerować co najmniej pół godziny (dane z doświadczenia – lepiej po 15 minutach wracaj, bo inaczej z pół godziny zrobi Ci się godzina).
Należy dbać o przyjaźnie, gdyż są jak rośliny, należy je podlewać codziennie, i jak jedziesz na wakacje, to jak sądzę również. Ponadto należy być dobrze poinformowanym, więc trzeba czytać co najmniej dwa dzienniki i jeden artykuł z czasopisma, żeby skontrastować informacje. Aaaa i trzeba uprawiać sex każdego dnia, ale bez popadania w rutynę, trzeba być innowatorskim, kreatywnym, odnowić uczucie pożądania. To wymaga swojego czasu. A co dopiero jeśli ma to być sex tantryczny! (celem przypomnienia: po każdym posiłku myjemy zęby!)
Na koniec z moich obliczeń wychodzi mi jakieś 29 godzin dziennie.
Jedyne rozwiązanie jakie przychodzi mi do głowy to robienie kilku rzeczy na raz, na przykład : bierzesz prysznic w zimnej wodzie i z otwartymi ustami, w ten sposób połykasz 2 litry wody.
Wychodząc z łazienki ze szczoteczką do zębów w ustach uprawiasz sex (tantryczny ) ze swoim partnerem/partnerką, który w międzyczasie ogląda telewizję, i opowiada Ci co się dzieje na ekranie, w czasie gdy szczotkujesz zęby, masz jeszcze jedną wolną rękę? Zadzwoń do przyjaciół!! I do rodziców!! A teraz czas na wypicie wina (po telefonie do rodziców przyda się). Uff.. Jeśli zostały Ci jeszcze dwie minuty, to skopiuj i prześlij ten list dalej do przyjaciół (których trzeba podlewać jak rośliny). A teraz już Cię zostawiam, bo z jogurtem, połową melona, piwem, pierwszym litrem wody i trzecim posiłkiem z błonnikiem, nie wiem już co zrobić, ale pilnie potrzebuję ubikacji. A po drodze wezmę szczoteczkę do zębów…
Jeśli już wcześniej Ci to tym mówiłam lub pisałam, to wybacz, to pewnie Alzheimer, którego mimo tylu środków zapobiegawczych nie uniknęłam…