Dzisiaj rano otrzymałam smutną wiadomość. Zadzwoniła córka Zbyszka Adrjańskiego.
Usłyszałam:
Pani Jadwigo mój Tata odszedł, nagle, nad ranem w dniu 4 maja 2017 roku.
Dzwonię do pani ponieważ wiem, że przyjaźniliście się państwo i wiele razy słyszałam opowieści o waszych spotkaniach.
Krótka informacja, rozległy zawał we śnie.
Smutne, przykre, niespodziewane.
W jednej chwili przeleciały mi obrazy związane ze Zbyszkiem i Jego piękną żoną Lucyną Arską- Adrjańską. Ileż to razy siedzieliśmy razem przy kawie i ciastkach u nich na tarasie w Łomiankach, a Zbyszek z wrodzoną sobie swadą opowiadał, pięknie i prosto przywołując obrazy z Jego ukochanych Kresów. My tylko donosiłyśmy z Lucynką kolejne herbatki, słuchaliśmy Jego opowieści. Ja z nieodłącznym notesem i długopisem. Tak zrodził się pomysł naszych rozmów, tak się rodziły Jego wspomnienia publikowane na moim blogu. W 2010 roku po raz pierwszy opublikowałam opowiadanie „O Batiuszce co ptakiem latał”. Romantyczną gawędę z kresów wschodnich. I od tamtej pory co jakiś czas przypominaliśmy kolejne opowiadania, książki w tym „Pochody Donikąd” „Kresowe opowieści” Polesia czar” i wiele innych. Andrzej i ja kochaliśmy te wspólne posiedzenia przy kieliszeczku swojskiej naleweczki, których już nie będzie…
Zbyszku wiem, że Lucynka i TY przeżyliście wiele wspaniałych lat. Byliście małżeństwem niezwykłym! Ona piosenkarka, dla której wynajdowałeś coraz to bardziej nieznane romanse cygańskie, a jak ich nie starczało tworzyłeś je sam. Byłeś wiernym towarzyszem, zawsze z troską mówiącym o Lucynce – Twojej Muzie.
Dzisiaj Ona sama stawia czoło wszystkim ludziom, którzy śpieszą z wyrazami kondolencji. Telefon dzwoni bez przerwy.
Kochany Przyjacielu!
Żegnamy Ciebie wierząc, że w dalszym ciągu będziesz troszczył się o swoją
rodzinę a Lucynkę jak zwykle otoczysz największą opieką i czułością!
Requiescat In Pace!