Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Wpisy oznaczone ‘Torsten Berg’

Paryż cz. 3

Kongres Europejskiej Konfederacji Badmintona

Powitanie Prezydenta Francuskiej Federacji Badmintona Paula-Andre TramierO godz. 8.00 autokar zabiera nas do siedziby Francuskiego Komitetu Olimpijskiego, mieszczącego się pod adresem: Maison du sport Francis, 1 avenue de Pierre de Coubertin, 75640 Paris cedex 13 – gdzie o godz.9.00 obrady rozpoczyna doroczne spotkanie delegatów wszystkich narodowych związków badmintona z Europy, czyli: Annual Delegates Meeting European Badminton Confederation. Na Kongres zostali zaproszeni wszyscy dotychczasowi członkowie Rady w tym: Gisela Hoffmann – były sekretarz generalny, Irene Delvai – były dyrektor zawodów, Andrzej Szalewicz – były vice prezydent EBU, Jadwiga Ślawska Szalewicz – były dyrektor marketingu, były dyrektor rozwoju i były vice prezydent BEC, Horst Kullnigg – były dyrektor finansowy (nie mógł przybyć), Torsten Berg – były dyrektor rozwoju, były prezydent BEC, obecny vice prezydent WBF do spraw Europy, a także były pracownik biura – Chris Harvey. Najważniejszym gościem zaproszonym na Kongres był Prezydent Badminton World Federation (Światowej Federacji Prezydent World Badminton Federation dr Kang Badmintona) dr Kang Young Joong z Korei Płd. oraz vice prezydent BWF Paisan Rangsikitpho USA. Prezydent Francuskiego Związku Badmintona Paul Andre Tramier powitał wszystkich delegatów, którzy reprezentowali 32 narodowe związki badmintona. Następnie głos zabrał prezydent Światowej Federacji Badmintona – dr Kang. Wyraził on swoją wdzięczność działaczom europejskim z Tomem Bacherem oraz Zarządem Europy na czele, którzy doprowadzili do ustabilizowania sytuacji w światowym badmintonie. Życzył wszystkim udanych obrad.

Stwierdzono prawomocność Kongresu, wybrano komisję skrutacyjna, w skład której weszłam ja i Irena Delvai. Przy zmianach regulaminu konieczna jest zdecydowana większość głosów – w tym wypadku 22 głosy wystarczały do zaakceptowania wszystkich zmian regulaminowych. Po ustaleniach proceduralnych przeszliśmy do spraw związanych z porządkiem obrad. Council BEC przedstawił roczny raport ze swojej działalności, sprawozdanie dyrektora administracyjnego, komunikacji, rozwoju, marketingu, sportowego, i finansowego. Nora Perry delegat Anglii,(była mistrzyni świata w mixście z Thomasem Khilstromem)vice prezydent BWF Paisan Rangsikitpho, Irena Delvai, Przedstawiono plan strategii na lata następne, zatwierdzono przedstawiony budżet na rok 2010 i lata następne (prowizorium budżetowe), zatwierdzono nowe przepisy BEC, zatwierdzono nowy regulamin dyscyplinarny BEC, zatwierdzono propozycję Szwedzkiego Związku Badmintona w sprawie dzikich kart na turniejach, a następnie przystąpiono do wyborów władz BEC. Nowym prezydentem BEC został wybrany jednogłośnie przez aklamację Poul-Erik Hoyer. Zgromadzenie wybrało poprzez re-elekcję następujące osoby: Hans Lenkert ze Szwecji ponownie na vice prezydenta BEC, Peter Tarcala Słowacja, ponownie na dyrektora sportowego, Gregory Verpoorten Belgia ponownie na dyrektora rozwoju, Ritchie Campbell Szkocja ponownie na dyrektora finansowego, wybrano audytora – ponownie została wybrana firma KPMG. Następnie poinformowano o sprawach kolejnego kongresu BWF w Kuala Lumpur, w dniu 15 maja 2010.

W sprawach różnych głos zabrał Joao Matos, jako vice prezydent BEC oraz wieloletni członek zarządu Europejskiej Konfederacji Tom Bacher ustępujący Prezydent BEC, w głebi siedzi Brian Agerbak sekr gen.BECBadmintona. Jego wystąpienie dotyczyło rezygnacji Toma Bachera -Dania ze stanowiska dotychczasowego prezydenta BEC, na miejsce którego wybrano Poul-Erika Hoyera z Danii. Joao przedstawił historię Toma i jego działalności w badmintonie, jako wybitnego badmintonisty, zawodnika, który siedem razy zdobywał tytuł ALL England champion w latach sześćdziesiątych. Wtedy nie było jeszcze mistrzostw świata i zawody ALL England pełniły tę rolę. Tom był wybitnym zawodnikiem w grze podwójnej mężczyzn. Został wybrany na stanowisko prezydenta BEC w roku 2004, po niespodziewanej rezygnacji Torstena Berga. Dużą rolę w wyborze Toma na stanowisko prezydenta odegrała autorka tego tekstu, które wówczas pełniła w zarządzie funkcję dyrektora rozwoju. Tom Bacher wyprowadził Konfederację z zapaści finansowej na szerokie wody, podpisał kilka znaczących kontraktów sponsorskich, które dały wielką niezależność finansową a także wymienił cały skład zarządu na ludzi młodych. Po prawie 7 latach zdecydował odejść, gdyż stwierdził, że badminton jest sportem ludzi młodych i młodzi powinni nim zarządzać. W swoim końcowym wystąpieniu jednak podkreślił rolę starego zarządu, bez Gisela Hoffmann i BWF Paisan Rangsikitpho którego te zmiany nie byłyby możliwe. Wymienił z nazwiska i imienia najbardziej zasłużone osoby: Giselę Hoffmann, Irenę Delvai, Jadwigę Ślawską Szalewicz, Andrzeja Szalewicza.

W podziękowaniu za swoją pracę Tom Bacher otrzymał wiele upominków od członków zarządu BEC – kije do golfa (Tom jest bardzo dobrym graczem w golfa) oraz poszczególnych związków badmintona: islandzkiego, duńskiego, włoskiego, maltańskiego, francuskiego.

 

 Oczywiście Andrzej i ja z tej okazji wręczyliśmy Tomowi specjalny prezent z okazji Międzynarodowego Roku Fryderyka Chopina – pięknie opakowaną butlę wódki Fr. Chopin. Tym miłym akcentem zakończył się Nadzwyczajny Kongres Europejskiej Konfederacji Badmintona, a wszyscy delegaci zostali przewiezieni na Halę im. Pierre de Tom Bacher i Prezydent Islandskiego Zw.BadmintonaCoubertina na dalszy ciąg zawodów – finały Mistrzostw Świata w badmintonie. Poniżej podaję wyniki finałów:

 

Singel mężczyzn
CHEN Jin (ChRL, 4) – Taufik HIDAYAT (Indonezja, 5) 21:13 21:15 (0:47 czas trwania gry).
Singel kobiet
WANG Lin (ChRL, 7) – WANG Xin(ChRL, 3) 21:11 19:21 21:13 (0:58).
Debel mężczyzn
CAI Yun/ FU Haifeng (ChRL, 5) – KOO Kien Keat/ TAN Boon Heong (Malezja, 1) 18:21 21:18 21:14 (1:03).
Tom Bacher i Joao MatosDebel kobiet
DU Jing/ YU Yang (ChRL, 2) – MA Jin/ WANG Xiaoli (ChRL, 1) 21:9 21:17 (0:39).
Mikst
ZHENG Bo/ MA Jin (ChRL, 8) – HE Hanbin/ YU Yang (ChRL, 6) 21:14 21:10 (0:42).

I tak kolejne mistrzostwa świata przeszły do historii, a Europejska Konfederacja Badmintona wkroczyła z nowymi młodymi działaczami w kolejny rok swojej działalności.

Sprawozdawcą z Kongresu była

Wasza Jadwiga

Nareszcie wystękał: – Wszystkie gazety piszą, że sprzedałaś imprezę Anglikom, na sali reklamy na niebieskim tle, Carlton w nazwie zawodów, Carlton w programie, Carlton w reklamie, Carlton w gazetach, Carlton zawojował, Carlton kupił polskie zawody! Ktoś musiał na tym zarobić, w domysłach- ty, zamkną cię, a zawody za dwa dni! Cholera!

Ewa Rusznica -Bozena Wojtkowska debel zenskiUffff… Odetchnęłam z ulgą. O to chodzi, zaczęłam się histerycznie śmiać, po prostu wspaniale, fantastycznie, super, huurrrrrra! Oto reklama, to jest marketing!  Szalewicz pomyślał, że zwariowałam, ponieważ śmiałam się kilka minut, łzy płynęły mi po twarzy, a z nimi mój piękny make up. Na taką chwilę czekałam całe 8 lat. Przeglądam gazety i widzę wszędzie prawie te same tytuły! A we mnie radość! Reklama imprezy, o jakiej można tylko marzyć – we wszystkich gazetach ZA DARMO! Ile osób przyjdzie zobaczyć mistrzostwa? Ile osób będzie chciało spotkać tych, co sprzedali imprezę Anglikom!  Przyszło ponad trzy tysiące ludzi. Stali wszędzie, na dwóch balkonach, siedzieli na miejscach, siedzieli na krzesłach, które Julian zorganizował, przywożąc na halę z technikum kolejowego, ale miejsc i tak nie starczyło! Dziennikarzy wyłapywaliśmy tuż przy wejściu, Ryszard Lachman (rzecznik prasowy PZBad) i Grzegorz Gajewski mój asystent, miał oko na wszystkich. Prowadził ich do Andrzeja. A ten, korzystając z pomocy Zbyszka Mazanek (niestety w 1992 r. odszedł od nas na zawsze), mojego brata judoki, a wtedy porządkowego, sadzał ich na wydzielonych miejscach VIP, gdzie siedzieli już Minister Sportu  Marian Renke, jego zastępca dr Stanisław Stefan Paszczyk (zmarł w roku 2009), Stan Mitchell Prezydent Europejskiej Unii Badmintona, Emile ter Metz-  honorowy Sekretarz Generalny EBU,  Audrey Kinkead, Prezydent Irlandzkiego Związku Badmintona, członek Komisji Rozwoju EBU, Torsten Berg z Danii, przewodniczący tej komisji.  Po wielu latach dowiedziałam się od Wojtka Cicharskiego, w owych latach wicedyrektora Departamentu Sportu, późniejszego sekretarza generalnego PZBad, że Stanisław Stefan Paszczyk, zastępca ministra ds. sportowych nakazał obligatoryjnie pracownikom departamentu sportu wizytację naszych zawodów, aby popatrzyli jak należy organizować imprezy sportowe o zasięgu międzynarodowym. Pewnie wtedy Stefan nie wiedział, że krótko przed ich rozpoczęciem widmo krat więzienia miałam przed oczami.

Kolejnym naszym zacnym sponsorem był Hortex Góra Kalwaria – nawet nie wiem czy dziś firma istnieje – pewnie nie. Nazwisko dyrektora pamiętam do dziś: Zbigniew Galas. Jego zastępcą była Hania B. (spotkałam ją po wielu latach, jest uśmiechnięta jak zwykle, piękna w swoim wieku, choć życie i polska rzeczywistość nie obeszły się z nią łaskawie). Hortex nie tylko ufundował specjalne nagrody w postaci wielkich tortów dla trzech pierwszych drużyn, ale także ogromny tort o wadze ponad dwudziestu kilogramów na bankiet (wyposażył nas też w maszyny z napojami dla zawodników, które rozstawione były na hali). Bankiet odbywał się w Restauracji „Bazyliszek” na Rynku Starego Miasta.

Szefowa hotelu „Vera”, moja imienniczka Jadzia, dziś na emeryturze, życzliwa, drobna kobieta z wielkim charakterem, stanowcza. Krysia, szefowa restauracji, pokonywały góry, aby zabezpieczyć posiłki tak, by nikomu do głowy nie przyszło, że w Warszawie w sklepach oprócz octu i musztardy niczego nie można kupić. Pomagał nam też przewodniczący komitetu honorowego zawodów Zbyszek Lippe, wtedy wiceprezydent m.st. Warszawy, przyznając hotelowi dodatkowy przydział mięsa. W hotelu funkcjonował maleńki sklep Pewex, który przeżywał oblężenie, bo co to były za ceny na alkohole od 0,80 $ do 2,50 $ za butelkę. Nie wiem jak, ale tego towaru w tym sklepie było zawsze w sam raz. Hotele zawsze stanowiły enklawę na tle codzienności tym bardziej, że cztery z nich pracowały jakby razem w sieci – Vera, Nowotel, Solec i Grand Hotel, poczciwy stary Grand, szczyt elegancji lat osiemdziesiątych. Na pierwszym piętrze przyjmował nas Tadeusz Sąsara, dyrektor tych czterech hoteli, przyjaciel sportowych dusz, wieloletni prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Być może jego „oko” wielokrotnie pomagało nam w rozwiązywaniu trudnych spraw zakwaterowania, wystarczającej ilości kawy podczas śniadania (!), czy też napojów w barkach? Bardzo chcieliśmy dopilnować każdego drobiazgu, bo przecież nie mogliśmy pokazać, że czegoś u nas brakuje. My w Polsce mamy wszystko – nie widać tego w sklepach? To nic, to chwilowe, to przejdzie, przecież będzie inaczej, jak nie za kilka dni, to może za kilka lat, przecież my w to wierzyliśmy, że będzie lepiej, że nie będę musiała pisać setek pism do GKKFiT do Komisji Zagranicznej o zgodę na zorganizowanie imprezy – bez takiej zgody ekipy zagraniczne nie mogły otrzymać wiz wjazdowych do Polski, do komendy MO na Ochocie o zgodę na organizacje zawodów na ich terenie, do komendanta na lotnisku z prośbą o szybką odprawę naszych zawodników, do urzędu miasta o specjalne przydziały żywności dla hoteli, z których korzystaliśmy, o dodatkowe przydziały kawy, papieru toaletowego itp. itd. Zbyszek L. był zaprzyjaźniony od lat z Januszem, prezesem Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów, a my przyjaźniliśmy się z Januszem. I tak to szło. My pomagaliśmy jemu, on nam, ale najważniejsza sprawa to dobra organizacja zawodów, obojętne czy dotyczyło to podnoszenia ciężarów, badmintona, judo, szermierki, czy innej dyscypliny sportu. Sport był naszym życiem, naszą pasją, a my chcieliśmy pokazać światu, że to Polska organizuje, że my dajemy radę, mimo wielkiego trudu, mimo tylu braków, mimo szaro – burej rzeczywistości, ale o tym już nasi goście nie wiedzieli, o tym trudzie znaczy. Przecież żadne z nas z wyjątkiem Andrzeja (miał malucha, który był szczytem luksusu) nie jeździło samochodem. Wszystko załatwiało się jeżdżąc komunikacją miejską, nawet pieniądze z banku Renia woziła tramwajem. Jedną z ciekawostek, o której powinnam była napisać jest fakt, że aby tę imprezę zorganizować musiałam się wielu rzeczy nauczyć. Badmintona europejskiego ani światowego nie znałam, jak również języka angielskiego w nim obowiązującego, kiedy zdecydowałam się przejść do pracy z Polskiego Związku Szermierczego (tu obowiązkowym był j. francuski) do badmintona – wtedy do nieistniejącego związku, a moją powinnością było go założyć w roku 1977, wspólnie z  kolegami B. Zdebem, J. Szulinskim, A. Szalewiczem, J. Wrzodakiem, J. Krzewińskim, E. Jarominem, T. Sudczakiem, W. Derychem, J. Musiołem, i jeszcze kilkoma innymi. Tak więc skorzystałam z możliwości, że w Groningen – Holandia w roku 1980, zostały zorganizowane mistrzostwa Europy seniorów w badmintonie. Pojechałam, okazja była wyjątkowa – już wtedy po dwóch latach swobodnie mówiłam po angielsku i załatwiałam wszystkie sprawy w tym przyjazd zawodników na nasze międzynarodowe mistrzostwa Polski. Związek otrzymał zgodę na wyjazd 6 zawodników i 1 trenera na koszt państwa, Andrzej jako prezes na kongres, natomiast ja pojechałam za własne pieniądze. Przez cały czas trwania zawodów siedziałam na widowni i notowałam wszystko, co się tyczyło organizacji mistrzostw: otwarcie zawodów,  prowadzący otwarcie, scenariusz, nagłośnienie, piosenka o Perry Sport – sponsorze, puszczana w przerwach zawodów, rysowałam, ułożenie kortów, kwiaty, to była przecież Holandia, woda dla zawodników, wystrój hali, hostessy – jak ubrane?, sędziowskie ubiory, miejsca sędziowskie, ilość sędziów, sędziowie liniowi ubrania dla nich, firmy sponsorskie, stoiska, zaplecze, szatnie, kawiarenka, transport, hotele, ceny, odbiór ekip z lotniska, dworca kolejowego, bankiet. Powstał z tego cały zeszyt uwag, szkiców, notatek, taki jakby mój własny manual: jak dobrze zrobić imprezę międzynarodową w badmintonie, aby się nie wstydzić, gdy przyjedzie cały świat. Ten właśnie zeszyt był w roku 1985 moim przewodnikiem. Niestety nie mam  swoich własnych zdjęć, dlatego poprosiłam Jana Jerzy Dolhan - Grzegorz Olchowik gra deblowaRozmarynowskiego, naszego przyjaciela fotografa, o udostępnienie kilku z tych najładniejszych zawodów w badmintonie, jakie oglądałam w latach osiemdziesiątych, po prostu nie miałam wtedy jeszcze aparatu fotograficznego i dlatego nie mogłam ich zrobić! Nota bene dopiero w 1987 r. nabyłam ten sprzęt wykorzystując wyjazd zaprzyjaźnionego trenera do Singapuru. Aparat był rzeczywiście tani i służył mi przez prawie 14 lat.

Uroczyste otwarcie zawodów na Hali Mery; stawiły się wszystkie ekipy, sędziowie polscy i zagraniczni, trenerzy, VIP-y, zaproszeni goście, sponsorzy, hostessy ubrane w swoje służbowe sweterki czerwone-białe. Powitanie prezesa PZBad – Andrzeja Szalewicza i oficjalne otwarcie Prezydenta EBU. Stan Mitchell skierował do nas wiele ciepłych słów dotyczących perfekcyjnej organizacji zawodów. Na zakończenie otwarcia wszystkie ekipy otrzymały upominki – każdy zawodnik, trener, kierownik ekipy, sędzia, VIP czy osoba pracująca przy organizacji zawodów otrzymali biało-czerwone czapeczki i szaliki z napisem Helvetia Cup. Następnego dnia, w południe, wszyscy oficjele zostali zaproszeni do Sali Koncertowej w Towarzystwie im. Fryderyka Chopina w Warszawie przy ul. Okólnik na uroczysty koncert chopinowski – gwiazdą koncertu był Janusz Olejniczak. Nasi goście otrzymali na pamiątkę kasety z nagraniami pianisty wraz z jego autografem. Polski Związek Badmintona w podziękowaniu za 1, 5 godzinny koncert obdarzył artystę pięknym bukietem kwiatów. I to był jedyny koszt, jaki ponieśliśmy. Z Towarzystwem im. Fryderyka Chopina byłam związana osobiście. Mój wychowawca szkolny z Liceum im R. Traugutta pan Bogumił Pałasz był tam Dyrektorem, stąd możliwość załatwienia przepięknego spektaklu – koncertu w Towarzystwie im. Fr. Chopina za darmo. Ponadto, dyrektor B. Pałasz otworzył dla nas Pałac w Żelazowej Woli, który o tej porze roku był zamknięty dla zwiedzających, a my nie dość, że pokazaliśmy naszym gościom miejsce urodzenia Chopina, ale też zaprosiliśmy ich do jedynej w Żelazowej Woli Restauracyjki „Pod Wierzbą” na pyszne polskie pierogi oraz czerwony szampan nieznany w Europie z komentarzem, że skoro przyjechali do komunistycznego państwa, to kolor czerwony jest obowiązkowy. A uczciwie mówiąc restauracja ta niczym innym nie dysponowała. Zawsze twierdziłam, że w pracy potrzeba jest trochę szczęścia. Nam w badmintonie lat osiemdziesiątych to szczęście sprzyjało.

Dzisiaj w roku 2010, roku Fryderyka Chopina, taki koncert podkreśliłby znaczenie tej rocznicy i nasze przywiązanie do fenomenalnego kompozytora i wirtuoza.

Zbyszek L. był przez wiele lat naczelnikiem dzielnicy na Ochocie, i była ona jego oczkiem w głowie. Potrafił nocami jeździć samochodem po tej swojej Ochocie patrząc okiem gospodarza, co by tu jeszcze poprawić, aby choć trochę lepiej żyło się tutaj ludziom. A hala Mera znajdowała się właśnie na terenie Ochoty. Zbyszek przeszedł do Ratusza na plac Bankowy (wtedy pl. Dzierżyńskiego) chyba na początku lat osiemdziesiątych. No i dobrze! Cieszyliśmy się wszyscy – my ludzie sportu. Zyskaliśmy Patrona imprez, który pomagał nam załatwiać rzeczy nie do załatwienia, a tak naprawdę rzeczy małe, oczywiste, które wtedy urastały do rangi wielkich problemów. W archiwum związku znajdują się tomy dokumentów, które produkowaliśmy, bo były konieczne, pozwolenia, zgody, odmowy, odwołania, zgody cenzury, o przepraszam, Głównego Urzędu Kontroli, Prasy Publikacji i Widowisk, mieszczącego się na ul. Mysiej. Zgody na treść zawartą w programach, plakatach, zaproszeniach, na druk tych programów, plakatów, zaproszeń, na ich rozpowszechnianie, czyli rozsyłanie różnym osobom i firmom, również na rozklejanie plakatów w Warszawie. Pamiętacie takie specjalne do tego celu wybudowane owalne słupy? Firma, która zajmowała się rozlepianiem plakatów miała swoja siedzibę na ul. Hożej, a więc jeszcze jedna wizyta, pismo z prośbą o wykonanie usługi, oczywiście z pieczątką z ul. Mysiej. Na rozsyłanie zaproszeń do różnych firm, instytucji, VIP-ów, jak to się robi z zaproszeniami. Inny świat… zupełnie inny, dzisiaj nieznany.

Stałym sponsorem zawodów międzynarodowych, w tym i Helvetii, była firma Xerox z siedzibą przy ul. Szpitalnej, której szefował Zygmunt Lucek. My kupowaliśmy papier do kserografu, oni dostarczali nam jedną lub dwie kopiarki. I biuro zawodów oraz biuro prasowe pod wodzą Ryszarda Lachmana, Wojtka Perka, jego żony Halinki i Basi szły pełną parą. Komunikaty w ilościach dowolnych były wydawane na czas w kolorowych okładkach przygotowywanych przez firmę introligatorską Hanki i jej matki. Córka Hanki, trzyletnia dama, była w pewnym momencie naszą modelką – ubrana w koszulkę z napisem sponsora, a w małej rączce trzymająca wielką rakietkę. Organizacja tak dużych zawodów była możliwa tylko, i tylko, dlatego, że wszyscy pracowali rodzinnie, przyjacielsko; moja bratowa Jola pracowała, jako kasjerka, nasi rodzice na przykład zajmowali się wpuszczaniem na halę widzów, a później dopilnowaniem, aby z szatni wychodziły osoby we właściwych ubraniach, a niepożyczonych (zdarzyło się i tak), również dystrybuowali (wydzielali) papier toaletowy, który był „załatwiany”, bo powieszony w toalecie zbyt szybko znikał całymi rolkami a Warszawa przecież, jako stolica nie mogła sobie pozwolić na toalety bez papieru!  (matka była dodatkowo osobą, która parzyła kawę dla VIP-ów i sędziów).

Przed Drużynowymi Mistrzostwami Europy, gr. B w Warszawie rozgrywane były w styczniu międzynarodowe mistrzostwa Austrii, na które pojechałam z zawodnikami, aby zobaczyć jak takie zawody wyglądają i co nam jeszcze Horst Kullnigg - in 1985 Prezes Austriackiego Związku Badmintonapotrzeba a potrzeba było wielu rzeczy. Nie pamiętam jak mi to wpadło do głowy, aby iść do Horsta (ówczesnego prezesa Austriackiego Związku Badmintona) z pytaniem, co zrobią z pudełkami, w których trzymają komunikaty i informacje dla ekip. Zapytałam. Odpowiedź była prosta – wyrzucimy. A ja na to: – Takie dobre pudełka, przecież przydadzą się nam w Warszawie! Zabrałam 23 pudełka, pięknie rozłożyłam, spakowałam do mojej wielkiej torby sportowej i przywiozłam do Warszawy razem z karteczkami samoprzylepnymi w różnych kolorach, setką długopisów, podkładkami dla sędziów, i przez następne kilka lat używaliśmy ich ot tak, jakby od zawsze były dostępne u nas w dowolnych ilościach, pamiętam nawet kolor brązowej tektury z napisami państw po angielsku. Horst znawca tematu organizacji wielkich imprez, do tych pudełek brązowych dodał też kilka kilogramów kawy wiedeńskiej, którą wykorzystaliśmy serwując VIP-om , gościom oraz sędziom na hali Mera.

Wasza Jadwiga

cdn 14.02.2010

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.