Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Wpisy oznaczone ‘niezapominajki’

Mila monitoruje ogród od rana do wieczora

Mila monitoruje ogród od rana do wieczora

Zamyślona ja?

Zamyślona ja?

Wiele razy tłumaczyłam na blogu, dlaczego tak rzadko przygotowuję posty.

Nie ma ich zbyt dużo, mam niedosyt, ale niestety jak mówią albo rybka albo akwarium. Moje akwarium to książka, która jest na ukończeniu. Właściwie został mi jeden rozdział. Europejska Unia Badmintona, czyli Badminton Europe Confederation.

Pisanie nie jest łatwą rzeczą szczególnie dla mnie! Nie mówię tu o konstrukcji zdań o przelewaniu myśli na papier. Nie, wcale, mam na myśli ilość dokumentów, które czytam „po drodze”. Nie sądziłam, że w naszych piwnicach jest ich aż tyle. Jak na razie w sypialni stoją kartony osiem sztuk ,każdy z inną zawartością, każdy opisany przez mnie. Tu jest historia związku, tu moje programy

2016 r Ogród angielski

2016 r Ogród angielski

sponsorskie, tu materiały na krajowe zjazdy delegatów, tu znowu leżą kopie protokołów zarządu a w innym miejscu zebrane z kilkudziesięciu lat kalendarze a w nich istotne zapiski.

Największą frajdę mają koty! Uwielbiają kłaść się na papierach, włazić do kartonów, szczególnie do tych, które mają z boku wycięte uchwyty. Jakaż to przyjemność drapać rwać i poszerzać dziurę, aby w końcu wleźć i tarmosić papiery! Szczególnie dla mnie, gdy zabawa trwa w najlepsze w nocy! W tym wypadku poduszka jest niezawodna albo mój klapek, które lecą w stronę kociego towarzystwa.

Krótko mówiąc pięćset stron książki jest gotowe. No tak na sto procent to będzie po redakcji, teraz czytam po raz nie wiem, który sprawdzam swoją pamięć grzebię w papierach wtedy, gdy nie

czosnki, kto je zasadził?

czosnki, kto je zasadził?

jestem pewna opisanych zdarzeń. Bardzo dużo czasu zajęło mi czytanie materiałów dostępnych w księgarniach, antykwariatach w bibliotece cyfrowej a także w wyszukaniu widowiska teatralnego o „Szabliście wszechczasów, Kryptonim Gracz”. Posiadałam na ten temat sporą wiedzę, ale według mnie niewystarczającą. Dlatego musiałam przewertować materiały z mojego archiwum oraz dostępne publikacje w „Polityce”  i „Sportowcu”, przeczytać po raz enty książki i obejrzeć kilkakrotnie widowisko. Wiem jedno, każda książka wymaga od nas wiarygodnego materiału, który stanowi dodatkową dokumentację, a my wtedy jesteśmy pewniejsi naszych wspomnień.  Czasami jestem zaskakiwana wiadomościami, na które trafiam, szokują mnie. Wtedy zaczyna się dodatkowy sprawdzian.  Muszę mieć pewność co do opisywanych wydarzeń. Nie mogę zaniedbać podawania źródeł przytaczanych informacji.

z innej perspektywy

z innej perspektywy

W przyszłym tygodniu książka będzie na tyle gotowa, że poleci do pierwszej korekty. Będziemy pracowali ze słowem. A później? Później będzie wydawnictwo i zobaczymy, co dalej.

Sama jestem ciekawa.

Przez cały okres pisania dzieliłam się poszczególnymi wspomnieniami z najbliższymi, testując moją pamięć, kolejność zdarzeń, lub prosząc o podanie nazwisk ludzi, o których pisałam. Widziałam ich twarze, ale nie zawsze pamiętałam nazwiska, imiona, owszem, ale kilka razy odwoływałam się do moich koleżanek i kolegów z prośbą o wsparcie. Piszę o tym abyście wiedzieli jak to jest porwać się na opisanie życia wspominając fakty, które są prawdziwe i nie można ich wykoślawić. Setki godzin spędzonych na poszukiwaniach, czasami wiedziałam o jakimś wydarzeniu, ale nie bywałam pewna czy zapamiętałam właściwie, więc konieczne były

niezapominajki, są to kwiatki z bajki

niezapominajki, są to kwiatki z bajki

dodatkowe godziny pobytu w piwnicy pośród wielu segregatorów uporządkowanych przed przystąpieniem do pracy. Tyle tylko, że każdy papier, który trzymałam w ręku trafiał wg ustalonego przez mnie schematu do innej teczki, często zadawałam sobie pytanie, do której? Mam pamięć wzrokową, widziałam go, gdy zamykałam oczy, w końcu po przekartkowaniu iluś stron znajdowałam. Taka koronkowa robota. Pewnie taka sama czeka mnie z wyborem odpowiednich zdjęć. Wydaje mi się, że uzupełnią one materiał pisany. Ale póki, co piszę, kończę opowieści o ludziach, którzy byli tak mili, że odpowiedzieli mi na setki zadanych pytań, a także na te niezadane. To było wspaniałe uczucie. Oczywiście nie wszyscy podeszli entuzjastycznie do mojej prośby, ale trudno się dziwić. Lata mijają sprawy, które dla mnie były ważne dla nich nie są wydarzeniami. Każdy pielęgnuje w sobie swój zestaw wspomnień, pochowany w zakamarkach mózgu. Odbyłam wiele rozmów z ludźmi z przeszłości. Te rozmowy były najsympatyczniejsze, gdy nagle w telefonie słyszysz głos sprzed

rosną nad potoczkiem, patrzą jednym oczkiem

rosną nad potoczkiem, patrzą jednym oczkiem

trzydziestu, czterdziestu lat, przedstawiasz się, chwilka ciszy i płynie rozmowa jakbyśmy wczoraj  ją zakończyli a dzisiaj tylko kontynuujemy. Wspaniałe doznania!

Mam nadzieję, że choć trochę wyjaśniłam, dlaczego rzadko do was zaglądam, dlaczego moje wpisy nie są zbyt regularne. Teraz już wiecie. Proszę, trzymajcie kciuki abym mogła w najbliższych dniach,  na chwilę odetchnąć od natłoku wspomnień, i różnorodności zagadnień, które mnie poruszają, gdy wspominam. Taka książka to katharsis dla autora, dzisiaj to wiem!

Pozdrawiam wszystkich najmilszych czytaczy do usłyszenia

Wasza Jadwiga

ps. zamieszczam trochę zdjęć z ogrodu, rośnie sobie bez mojej pomocy, nie mam wystarczającej ilości czasu

Jestem zapracowana w ogrodzie i widać to na moim blogu, ponieważ nie mam zbyt dużo czasu na przygotowanie kolejnych wpisów. Tym razem chcę pokazać mój ogród, który wygląda przepięknie. Zrobiłam trochę zdjęć, abyście mogli zobaczyć, co się działo w przyrodzie. Czereśnia majowa, zasadzona przeze mnie wiele lat temu, kwitła pięknie ,a teraz ma owoce. W związku z tym rano około piątej budzi mnie świergot ptaków: sójek, srok, szpaków, gołębi turkawek, wróbelków elemelków, drozdów, rudzików, a od czasu do czasu przychodzą wiewiórki. Tak, nawet sobie nie wyobrażacie jak pięknie wygląda wiewiórka jedząca czeresienki!

Kwitną bajecznie rododendrony fioletowe, karminowe, różowe i łososiowe. No i moja ukochana peonia drzewiasta. Kwitnienie zakończyły tulipany, których w tym roku było już nie setki a tysiące. Gospodarstwo Ogrodnicze pana Jacka Wiśniewskiego w Góraszce, u którego kupuję moje cebule i kwiaty było dumne. Cebulki posadzone na jesieni były piękne i jednorodne, a jak kwitły pokazywałam 4 maja w moim wpisie, kiedy również pokazałam Wam śnieg w ogrodzie. Cebule sprowadzane są z Holandii, a te, które zakupuję, są hodowane u nas, aby wiedzieć jak się sprawują w naszym klimacie. Chyba przez ten śnieg i temperaturę – 5 stopni moje wisterie sinensis, czyli glicynie nie kwitną. Cięłam je na początku marca, ponieważ cały luty temperatury były niesprzyjające cięciu i ciągle zapowiadano mróz. W końcu uzgodniłyśmy z Zosią W., że można ciąć. I wyobraźcie sobie, za kilka dni po tej morderczej pracy (było zimno, a wisteria rośnie dość wysoko nad ziemią, stąd wymagane były prace na wysokościach no i wspinanie na drabinę) był mróz -5 stopni, no raz ok, ale gdy za następne kilka dni pogoda powtórnie sprawiła psikusa wiedziałam, że w tym roku nici z kwiatów i trzeba będzie czekać do przyszłego roku. Zobaczymy!

Na miejsce przekwitłych tulipanów wysadziłam w tym roku ponad pięćset sztuk begonii semperflorens, czyli begonii stale kwitnącej, w kolorach białym i czerwonym. Kupiłam też fuksje,(ułanka, Fuchsia) które wiszą w amplach, ale nie tylko. W tym roku posadziłam również fuksje w skrzynkach i donicach na tarasie. Są piękne, delikatne w kolorze różowym. Jak zwykle w donicach na tarasie rosną zioła rozmaryn i oregano, natomiast lawenda, lubczyk i mięta w ogrodzie. Nie mam typowego warzywniaku, gdyż nasza działka jest leśną i ziemia jest raczej kiepska, pomimo tego, aby ją wzbogacić w zeszłym roku zamówiłam trzy samochody ciężarowe ziemi po 16 ton każdy i nawiozłam większą część. Tym niemniej nie wiem jak to się dzieje, tej nawiezionej czarnej ziemi jakby nie było, jakby wyparowała, a przecież osobiście plantowaliśmy, a była to robota mordercza. Stąd mój ogródek warzywny jest tylko w mojej wyobraźni, ale nie bardzo się tym przejmuję. Nie można mieć wszystkiego! Zioła w donicach wystarczą do bieżącego gotowania.

W tym roku pięknie kwitną bodziszki, czyli geranium w kolorach różowym i niebieskim, chabry i irysy. Ja czekam na hortensje, które odbiły i ciągną się w górę. Czy zakwitną nigdy nie wiem. Są bardzo kapryśne i nawet lekki mróz na wiosnę może im zaszkodzić. Aby nie było tak lekko i łatwo oraz jak w bajce, powiem Wam jedno: moje psy owczarek niemiecki i jack Russell terier postanowiły intensywnie pomagać przy ogrodowych pracach. Każdy pomaga jak umie, a oni kopią nam doły w różnych miejscach i są bardzo z tego rodzaju prac zadowoleni. Ja trochę mniej! Codziennie (prawie) zakopujemy dwa,  trzy doły, siejemy trawę, kładziemy plastikowe siatki i stawiamy donice z czymkolwiek pod warunkiem, że są ciężkie, aby ich nie mogli ruszyć, co oni tam szukają pod ziemią tego nie wiem, może skarby, o których nie mamy pojęcia? A te miny obrażone, gdy do nich przemawiam czułymi słówkami. Przecież oni chcą dobrze, tylko nam się nie podoba ich pomoc!!! Wcale!

W naszym ogrodzie każdy ma swój zakres prac: ja, jako projektant i nadzór budowlany, mój ślubny wykonawca wszystkich pomysłowych prac, wnuczek nadworny ogrodnik odpowiadający za koszenie trawy a Nuśka starająca się ogarnąć psie towarzystwo i dziury po nich zostawione. Cóż z tego, skoro towarzystwo jest rozpuszczone, ale nie można przecież krzyczeć, gdy patrzą na Ciebie takie psie oczy z zapytaniem: no, co ja Ci zrobiłem, no, co? Te parę dziurek, te dwa drapnięcia łapami, o to tyle hałasu?  No, więc nie krzyczymy, za to dwa łobuziaki robią hałas przy furtce, gdy ktokolwiek zadzwoni, wiemy od razu, że ktoś przyszedł, przyjechał, lub jest poczta. Poza tym „chłopaki” bardzo lubią szczekać na nasze koty i tak już jest, że koty wychodząc z domu zawsze sprawdzają czy w okolicy nie ma sprawców zamieszania, aby spokojnie wyjść poza parkan i spotkać się z innymi kotami. Całe szczęście, że nasz sąsiad ma Majkuna, lubi koty, więc nie przegania naszej księżniczki – dachowca burego, a ona bezczelnie wygrzewa się u Niego  na skalniaku, na największym kamieniu. Nie powiem wiele razy jest częstowana puszeczką gourmetu i z tego poczęstunku skwapliwie korzysta, paskuda. W domu ma to samo, ale z autopsji wiem, że u kogoś wszystko znacznie lepiej smakuje, nieprawdaż? Czasami odwiedza nas przyjaciel naszych kocic czarny przystojniak, który jest przyjmowany jak każdy gość, z należytym szacunkiem jak również poczęstunkiem. Drugi Sąsiad ma piękny ogród z wielkim oczkiem wodnym i tam spędza czas nasza młodsza kocica Nulka. Na nic prośby i groźby, kocie panny chodzą swoimi drogami, są indywidualistkami i nikt i nic nie jest w stanie im czegokolwiek zakazać. Na całe szczęście nasi sąsiedzi kochają zwierzęta, sami mają i psy i koty więc doskonale rozumieją wyprawy naszych wędrowniczek. Kiedyś kotki (obie wysterylizowane) miały na szyjach pozakładane obróżki czerwoną i niebieską, ale odkąd starsza zaczepiła się o rozwaloną siatkę w płocie a ja znalazłam jej obróżkę tam właśnie, obróżki zostały zdjęte. Nie powiem były zrobione z gumy, miały doczepione dzwoneczki, aby nie polowały z sukcesami na ptaszki, ale jednak uważam, że jest to niebezpieczne, trudno!  Wracając do naszego ogrodu. Dzisiaj zakupiłam naturalny nawóz granulowany i jutro będzie rozsypany na klombach i wokół tarasu oraz zasilę hortensje, które są tak samo żarłoczne jak datury. Ponieważ lubią wilgoć i kwaśną ziemię muszą dostawać, co najmniej raz w tygodniu nawóz do hortensji, który rozsypuje w ilości 2-4 łyżeczek wokół każdego krzewu.

W tym roku posadziłam dalie, których w moim ogrodzie ostatnio nie było, ale kupiłam je w Góraszce za namową pana Adama, zobaczymy, pokażę je, gdy zaczną kwitnąć w lecie. Osobną jest praca w ogrodzie mojego Taty, gdzie też trzeba było wykonać ogrom prac, ale z nimi też sobie poradziliśmy, tulipany wykopane, wszystko wypielone nowe kwiatki posadzone, pozostaje tylko podlewanie. W przyszłym tygodniu czeka mnie ponowna jazda do Góraszki w celu zakupienia kwiatów do donic, w których wczesną wiosną posadziłam bratki. Dzisiaj bratki, choć jeszcze ładne, to jednak powinny być przesadzone w inne miejscach tak, aby w donicach znowu były kolorowe może pelargonie?  Jeszcze nie wiem, jakie kwiatki wybiorę, bo dopiero patrząc na łany kolorowych kwiatów w ofercie zdecyduję, co jeszcze będzie rosło u nas w ogrodzie. Najgorszym momentem dla mnie w Góraszce jest podjęcie decyzji, ponieważ w tych ilościach właściwie mogłabym mieć wszystkie kwiaty, ale jak już napisałam, nie można mieć wszystkiego, kwiatów też…

Serdecznie wszystkich czytaczy pozdrawiam, życzę wspaniałego nadchodzącego weekendu  i do usłyszenia!

Wasza Jadwiga

To słowa piosenki Andrzeja Własta z muzyką Artura Golda.

ogród 8.05.10 kwitnące bzyTak właśnie było wczoraj, słoneczko nieśmiało wyglądało zza chmur dając nam nadzieję na Wiosnę w pełnej krasie. Temperatura dochodziła prawie do 20 stopni Celsjusza, ptaki w ogrodzie pięknie śpiewały, a wiewiórki przyszły do nas z wizytą, zapewne nie kurtuazyjną, lecz po orzeszki. Codziennie leżą w tym samym miejscu (orzeszki, nie wiewiórki) i czekają na nowych łakomczuchów.

Ogród zmienia kolory, tulipany kończą swoje płomienne kwitnienie, a deszcz, który padał, doprowadził do szybszego opadania płatków. W zakątkach ogrodu do swego kwitnienia szykują się rododendrony i różaneczniki, natomiast magnolie kwitną pokazując swą urodę: u jednej kwiaty białe z nalotem różowym i fioletowe kwiaty drugiej.

niezapominajki - forget me notNa klombie, wokół sosny zakwitły niezapominajki, spośród których wyrastają ciemnoróżowe tulipany. 15 maja to dzień niezapominajki, nie wiem czy w takiej  niesprzyjającej aurze moje niebieskookie panienki przetrwają.

Acer palmatum – klon palmowy miniaturka – komponuje się z niezapominajkami oraz z poidełkiem dla ptaszków, do którego przychodzą sójki, modraszki, gile, wróbelki, sroki, a także wiewiórki. Podczas upałów czynne jest ptasie kąpielisko.

No i moje ukochane bzy, a właściwie, lilaki, philadelphus, klon palmowy i poidełko dla ptakówrośliny pochodzące od oliwkowatych, wystepują w Azji i Europie południowo-wschodniej, zakwitły, cały podjazd to aleja bzowa, a w ogrodzie ogromne krzaki bzów wieczorem roztaczają najpiękniejszą woń. I tylko szkoda, że wieczory chłodne i nie można posiedzieć na tarasie, posłuchać głosów naszych współmieszkańców.

Bardzo dawno temu, gdzieś w latach 30., w Teatrzyku Morskie Oko Stanisława Nowicka i Tadeusz Olsza w rewii „Uśmiech Warszawy” śpiewali takie piosenki, jak „Gdy w ogrodzie botanicznym”, „Jesienne róże”, „Nie odchodź ode mnie”, „Jaśminy” i „Kwiaciarka z Barcelony” ta w wykonaniu Tadeusza Popławskiego, tango apaszowskie „Pragnę Twoją być” w wykonaniu Stanisławy Nowickiej. Piosenki piękne, melodyjne, nastrojowe, które wyszły spod pióra Andrzeja Własta i Artura Golda, który zginął rozstrzelany w obozie koncentracyjnym w Treblince 1943 r. Był skrzypkiem i kompozytorem, pochodził z bardzo muzycznej rodziny. Ojciec Michał Gold był muzykiem Opery Warszawskiej, brat Henryk również muzykiem i kompozytorem. Artur Gold przez wiele lat prowadził z Jerzym Pteresburskim orkiestrę w teatrzyku Qui pro quo (1922 r.) i w warszawskiej „Adrii” w latach 1931-1939.

Mnie najbardziej utkwiła w pamięci piosenka, która w latachkwitnące bzy przedwojennych i powojennych była hitem (jakbyśmy dzisiaj powiedzieli) i którą słyszało się bardzo często w radiu. To miła dla ucha melodia, która miała różnych wykonawców, ale pierwszy raz zaśpiewała ją Stanisława Nowicka. Dzisiaj chciałabym przypomnieć słowa piosenki, ponieważ jest maj, i kwitną bzy, i miłość rozkwita jak te czarodziejskie kwiaty w naszych ogrodach:

„Gdy w ogrodzie botanicznym”

Słonce pieszczotliwe i gorące
Promieniste zsyła gońceostatnie tulipany
Na drzemiącej ziemi głusz.
Życie budzi nas o bladym świcie
I zwierzamy się w zachwycie:
Oto wiosna przyszła już.
Warszawa w kwiatach pachnie jak czarowny park.
Na ust szkarłatach kładę czerwień moich warg.

Refren:
magnolia soulange'aGdy w ogrodzie botanicznym zakwitną bzy,
Śnię z chłopakiem moim ślicznym o szczęściu sny,
Na spacer idę z nim śród liliowych gron
I serce pełne złud nastrajam na wiosenny ton.

Gdy w ogrodzie botanicznym zakwitną bzy,
W tym nastroju idyllicznym me serce drży,
Znikają cienie trosk i zdrad,
Śmieje się do nas cały świat,
Gdy w ogrodzie botanicznym zakwitną wonne bzy.

2. tawuła van houttea, krzew o zwisajacych gałęziachOto słońca nas prześwietla złoto,
Wszystko zda się nam pieszczotą,
Wszystko płynie, wszystko gra.
Serce w kwiatów stroi się kobierce
I po długiej poniewierce
Wraca znowu miłość twa.
Warszawa w kwiatach nęci nas zapachem bzów,
W tych aromatach szczęście swe odnajdę znów.

Refren: Gdy w ogrodzie botanicznym…

Oto wykonanie Tadeusza Faliszewskiego: http://www.youtube.com/watch?v=sSWT956fkhU&feature=PlayList&p=C8EB71139D0F7604&playnext_from=PL&playnext=1&index=75

Proszę mi powiedzieć, czyż nie miła dla serca i ucha piosenka, pisząc ten wpis cały czas słyszę muzykę w tle, a bzy za oknem i ich woń dopełniają obrazu. Wewnętrzny spokój zagościł w sercu mym, dlatego chciałabym życzyć wszystkim dobrego nowego tygodnia, spokojnego, bez brutalnego wkraczania polityki w nasze i tak stresujące życie.

Przecież już kwitną bzy…
Wasza Jadwiga

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.