Dzisiejszy wpis będzie poświęcony kobietom, trzem niezwykłym Paniom, które zostały uznane przez Komitet Noblowski najwyższym uhonorowaniem ich działalności, a mianowicie otrzymały Pokojową Nagrodę Nobla. Są to trzy niezwykłe kobiety, które walczą w świecie zdominowanym przez mężczyzn, nie bojąc się ich, nie bojąc się religii, która w ich krajach obowiązuje, a także nie bojąc się reperkusji. O kim mowa? Oto pierwsza z nich: 72-letnia Johnson Sirleaf, obecna pani prezydent Liberii, pierwsza kobieta na tym stanowisku w Afryce. Pod koniec lat osiemdziesiątych pani Sirleaf pełniła w rządzie Liberii funkcję ministra finansów. W styczniu 2006 roku Johnson Sirleaf objęła już fotel prezydencki. Komitet Noblowski argumentował, że laureatka od początku urzędowania przyczyniła się do zapewnienia bezpieczeństwa w Liberii, a także do promocji gospodarczej i społecznej swojego kraju oraz do uzyskania stabilizacji w Liberii. Kolejna Liberyjka, Leymah Gbowee jest działaczką na rzecz praw człowieka i pokoju. Jej organizacja, Women of Liberia Mass Action for Peace, przyczyniła się do zakończenia wojny domowej. Według uzasadnienia Komitetu, pani Leymah Gbowee umożliwiła budowanie mostów między podzielonymi częściami Liberii oraz pracowała na zwiększenie roli tego kraju w Afryce. Została doceniona również za mobilizowanie kobiet i „zagwarantowanie ich udziału w wyborach”.
Trzecia kobieta nagrodzona przez Komitet Noblowski to 32-letnia pani Tawakkul Karman – jedna z głównych postaci protestów przeciwko prezydentowi Jemenu Alemu Abd Allahowi Salahowi. Jest dziennikarką i bojowniczką na rzecz praw człowieka, demokracji i wolności słowa. Należy do reformatorskiej partii Al-Islah i przewodzi organizacji zrzeszającej dziennikarki – Women Journalists Without Chains, którą założyła w 2005 roku. Karman oświadczyła, że swoją nagrodę dedykuje uczestnikom Arabskiej Wiosny. – Nie pozwolimy, aby nasza rewolucja pozostała niezakończona. Chcemy demokratycznego, nowoczesnego Jemenu – powiedziała w telewizji Al-Dżazira. – Będziemy kontynuować nasz pokojowy ruch. (…) To przede wszystkim zwycięstwo młodych ludzi. Jesteśmy tu, by wywalczyć pełną wolność i godność. Nasza młoda rewolucja domaga się pełnych praw – mówiła Karman z miejsca zwanego Placem Zmian w Sanie, który stał się symbolem sprzeciwu wobec reżimu.
Thorbjoern Jagland- Przewodniczacy Komitetu Noblowskiego, wyjaśnił, że trudno było znaleźć lidera arabskiej wiosny, zwłaszcza wśród rzeszy bloggerów, którzy mobilizowali protestujących. Wskazał, że Karman zaczęła odgrywać ważną rolę na kilka lat przed wybuchem protestów w Jemenie.
Przewodniczący Komitetu Noblowskiego wyraził nadzieję, że tegoroczne wyróżnienie uwrażliwi społeczność międzynarodową na gwałty i inną przemoc, której ofiarami padają kobiety, a także na rolę kobiet w promowaniu demokracji w Afryce oraz świecie arabskim i islamskim. Nagroda o wartości 10 miliona koron szwedzkich (ok. miliona euro) zostanie wręczona trzem laureatkom 10 grudnia, w rocznicę śmierci Alfreda Nobla. Do tej pory w 110-letniej historii Pokojowej Nagrody Nobla otrzymało to wyróżnienie 12 kobiet, a razem z tegorocznymi laureatkami jest ich już 15.
Czytając informacje prasowe na temat nagród i uhonorowania tych właśnie Pań najwyższym w świecie (według mnie) wyróżnieniem jakim jest Pokojowa Nagroda Nobla, zastanawiałam się tylko nad jednym, jak to było kiedyś z kobietami walczącymi, mądrymi, może bardziej światłymi od współcześnie im żyjących mężczyzn. I wtedy właśnie otrzymałam list od Beaty, jak zwykle był on na czasie i świetnie wkomponował się w nagrodę Nobla, zresztą pokojową. Oto odpowiedź na moje pytanie czy zawsze niezwykłe kobiety były właściwie oceniane i doceniane, tak jak to się wydarzyło kilka dni temu.
„…Bardzo dawno temu, kobiety były oskarżane o czary. Torturami uzyskiwano od nich zeznania i w majestacie prawa skazywano je na śmierć. Dawno temu? W roku 2011 w samych Indiach oskarżono 200 kobiet o uprawianie czarów, o statystykach na Czarnym Lądzie nie wspomnę. No ale, jeżeli myślicie że to tylko bardzo dawno temu albo bardzo daleko, w prymitywnych krajach, to niech przytoczę przykład z 1976 kiedy to dom niemieckiej „wiedźmy” został podpalony albo w 1981 w Meksyku tłum ukamienował kobietę która czarami spowodowała zamach na papieża Jana Pawła II. Tak więc kobiety nawet teraz, w XXI wieku są torturowane i zabijane. A dlaczego by nie? W końcu te kobiety, dokładnie mówiąc, czarownice, podlegają wpływom diabła i obdarzone są mocą rzucania uroków!!! W przeszłości, rozszalała wszechmogąca inkwizycja ścigała je i oskarżała o burze, deszcze, plagi, rzucanie uroku. Obowiązkowo latały one na miotłach lub też wilkołakach. Oczywiście było mnóstwo świadków takich praktykach! Czarownice czasem trochę tolerowano, bo potrafiły pomóc w chorobie. Były to przeważnie zielarki i znachorki. Czarownicą być źle, ale za to czarownikiem? Doskonała fucha! Czarownik się przechwalał swoimi umiejętnościami magii, obiecywał góry złota, a kobitka, która przykładała ziele na ropiejącą ranę, musiała się chować po lasach. Królowie się czarownikom podlizywali, bogaci płacili za porady a biedni, no cóż, oni się zajmowali pracą. Chyba najwięcej szkody kobietom wyrządziła bulla papieża Innocentego VIII z roku 1484, „Summis desiderantes”, która nakazywała udzielanie inkwizycji wszelkiej pomocy w ściganiu czarownic oraz wiekopomne dzieło, „Młot na czarownice” (1486) – podręcznik oskarżający kobiety, że są lekkomyślne i podatne na pokusy cielesne, dlatego nawiązują pakt z diabłem! Dlaczego tylko diabeł mógł zaspokoić te nieokiełznane chucie, to nie wiem, ale skoro najwybitniejsze głowy państwa i kościoła tak mówiły, to znaczy, że tak było. Obwiniano bidulki nie tylko o rozwiązłość, ale również o wszelkie choroby, gradobicia, impotencję, odbieranie mleka krowom. Sposobów na wykrywanie czarownic w tej księdze było multum. Kobiety rozbierano i sprawdzano czy nie ma blizn albo pieprzyków, bo to oczywiście były znamiona diabła, potem kłuto i bito celem przekonania się, czy czart tych kobiet nie znieczulił na ból. Przy dalszych wątpliwościach poddawano je próbie wody – jeżeli nie tonęła, to oczywiście wiedźma, jeżeli tonęła to niewinna, ale niewiele to nieszczęsnej kobiecie pomagało. Inne przyjemności to miażdżenie stóp i dłoni rozciąganie i łamanie ciała, palenie ogniem, katowanie z użyciem różnych zmyślnych narzędzi. Czyż to wszystko nie przypomina nam marzeń sado-masochistycznego dewianta? Nic dziwnego, że większość z kobiet przyznawała się do wszelkich zarzucanych im czynów, bo spalenie na stosie było ich wyzwoleniem. Stosy zapłonęły w całej Europie, również w Polsce. Ile kobiet tak zginęło trudno powiedzieć, ale niektóre statystyki wskazują że na świecie nawet do ośmiu milionów, a w Polsce do 40 tysięcy. W Polsce, czarownice przestały być palone na stosach dopiero po Sejmie w 1776 roku, za króla Stanisława Poniatowskiego! No ale zastanówmy się, dlaczego tak się działo. Przede wszystkim obwinianie kobiety o czary było bardzo dochodowym zajęciem. Oskarżający dostawał znaczne nagrody, a kościół konfiskował majątki ofiar. Nienawiść i zazdrość też odegrała dużą rolę w oskarżaniu. Poza tym kobieta była dobrą ofiarą, na którą można było zrzucić wszelkie problemy z którymi księża sobie nie mogli poradzić. No cóż, nie zawsze modlitwy mogły zakończyć plagi czy gradobicia. Ale może najważniejszym powodem takiego traktowania było odwieczne utrzymywanie kobiet w ciągłym podporządkowaniu mężczyźnie, popierane przez wszelkie religie i filozofie. Męski lęk przed kobietą wykształconą lub dominującą był siłą napędową takiego podejścia. Dlatego też od wieków, słabsze fizycznie kobiety były traktowane jako istoty niższe. Czy to starożytna Grecja czy Rzym, pogarda dla kobiet jest udokumentowana wszechstronnie. Chrześcijaństwo i inne religie popierają ten model w pełni. Czy to chrześcijaństwo czy judaizm czy też islam, wyznaczają one rolę kobiety jako istoty podporządkowanej mężczyźnie, której obowiązkiem było małżeństwo i rodzenie dzieci. Tymoteusz (2, 11) nakazuje: „Kobieta niech się uczy w cichości i w pełnej uległości”. Apostoł Paweł pisze: „Nie pozwalam zaś kobiecie nauczać ani wynosić się nad męża”, Mojżesz (2, 20) mówi: „żona ma być uległa względem swojego męża”, Święty Paweł pisze: „mężczyzna nie został stworzony dla kobiety, lecz kobieta dla mężczyzny”. W Emiratach Arabskich bicie żon jest dopuszczalne, lecz według ostatnich orzeczeń sądowych z roku 2010, mąż nie powinien zostawiać śladów bicia. Oczywiście prawo do bicia żon oparte jest na przesłankach Islamu, gdzie księgi podają, że żona może być bita jeżeli nie dba o siebie i mąż uzna, że nie jest dla niego wystarczająco piękna, gdy odmawia seksu lub wychodzi z domu bez pozwolenia męża. Czytamy w księdze Abu Dawud (2141): „bicie czasem jest potrzebne, żeby kobieta znała swoje miejsce” lub też : „mąż nie może być kwestionowany dlaczego bije żonę.” To właśnie te przesłania i takie podejście mężczyzn do kobiet uprawomocniło podporządkowanie kobiet mężczyznom na całym świecie. Rola kobiet na szczęście się zmienia i ich pozycja umacnia. Już od niemal stu lat mamy prawo głosowania (w Europie), ale walka kobiet o pełne uprawnienie nie jest całkiem zakończona, do dnia dzisiejszego w Emiratach Arabskich kobiety nie mogą……prowadzić samochodu! I pewnie, kto to widział, baba za kierownicą!
Wasza Wojująca Beata
A ja tylko dodam, że w świetle tego listu Beaty innego wymiaru nabiera przyznanie Pokojowej Nagrody Nobla trzem Paniom Johnson Sirleaf (72-letniej pani prezydent Liberii), Leymah Gbowee wojującej o prawa kobiet w Liberii i pani Tawakkul Karman, osoby dzięki której rewolucja w Jemenie mogła się rozwinąć. Moje, a właściwie nasze najszczersze gratulacje! Przecież jeszcze nie tak dawno mężczyźni z tych państw (innych zresztą też) w nagrodę za głoszenie takich bezeceństw umieściliby te Damy na stosie!
Wasza Jadwiga