Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Wpisy oznaczone ‘badminton’

Zgodnie z rozbudzonymi przez dziennikarzy ambicjami cała Polska czekała na wczorajszy wieczór i start Anity w rzucie młotem. Stadion pełen, kibiców wielu a my przed telewizorami, zakochani w sporcie i pięknej rywalizacji między zawodnikami. I nie jest ważne skąd zawodnicy pochodzą czy są to Rosjanie ( ja kibicuję  rosyjskiej  drużynie siatkarzy po przegranym pojedynku Polaków) czy też jest to zawodnik z Ethipii, Bahrainu czy też z Korei. Patrzę na tych młodych ludzi z podziwem, ponieważ dla nich jest to festiwal młodości, radości i sportu na najwyższym poziomie. O tym że podziwiam od dawna Usaina Bolta pewnie już pisałam, ale po wczorajszym biegu na dwieście metrów upewniłam się tylko, że jest to zawodnik fenomenalny a przy tym znakomity aktor. Pokochali go Anglicy, wprost oszaleli na jego punkcie tak jak ja i moi znajomi. W  Londynie wiele państw otworzyło podwoje dla kibiców poprzez zbudowanie wiosek danego kraju w którym trwa fiesta sportowa, tańce i pokazy tego czym dany kraj chce się pochwalić. I zgadnijcie, który dom olimpijski jest oblegany? Tak, macie rację, furorę zrobiła Jamajka. Jej zawodnicy od pierwszego do ostatniego odnoszą znaczące wyniki w lekkiej atletyce a najjaśniejszą gwiazdą jest Usain Bolt.  

My też mamy swoje powody do radości. Wczoraj na głównym stadionie olimpijskim odbył się piękny spektakl w rzucie młotem. I choć młot w żadnym razie nie może kojarzyć się z pięknem i spektaklem jednak konkurs w rzucie młotem z całą odpowiedzialnością mogę uznać za znakomite widowisko sportowe. Los tego konkursu zmieniał się wraz z dziewczynami, które stawały w kole  rzutni. Zarówno gdy rzucała smukła i wysoka 185 cm wzrostu Tatiana Łysenko jak i wielka potężna Chinka Wenxiu Zhang czy też Kubanka Moreno, Niemka Betty Heidler czy też Polka Anita Włodarczyk. Od pierwszego rzutu wiedzieliśmy, że medal jest w zasięgu naszej Anity, nie wiadomo było tylko jakiego koloru. Jej rzuty były długie dobrze kręcone, widać też było skupienie na twarzy naszej zawodniczki oraz koncentrację i wolę walki. Piękny rzut wykonała Anita chyba w piątej kolejce na odległość około 78 metrów gdy młot wyleciał poza pole rzutów. Teraz możemy gdybać, gdyby on był w polu, ale nie był. Gdyby był, złoty medal byłby przynależał do Anity, ale niestety! Kolejny rzut okazał się najlepszym i wynikiem 77,60 m Anita zdobyła medal srebrny, a Tatiana Łysenko zdobyła złoto. Pierwszy raz od wielu lat widziałam nieporozumienie w gronie sędziowskim, gdy na tablicy wyników pokazano błędny wynik Betty Heidler z Niemiec. Zawodniczka przytomnie złożyła protest, prosząc o odszukanie w komputerze wyniku zmierzonego po jej rzucie a nie pokazanego na tablicy. I oto sędziowie odszukali jej rzut, i prawidłowy wynik Betty ukazał się na tablicy wyników, co w efekcie końcowym dało Betty Heidler trzecie miejsce i brązowy medal. Było trochę zamieszania, ale uważam, że zawodniczka zachowała się lepiej aniżeli sędziowie, pokazała, że pomimo stresu zdenerwowania, cały czas kontroluje rzuty i wie, że rzuciła świetnie, bo uzyskała świetny wynik 77,13 m, a komputer na tablicy pokazał wynik około 72 metrów. Zdecydowana różnica.  Walka na rzutni, zmiana wyników oraz kolejności zawodniczek w konkursie dało nam znakomity pokaz siły, woli walki i urody zawodniczek.  Mistrzyni Europy Anita Włodarczyk (Skra Warszawa) wynikiem 77,60 m zdobyła srebrny medal olimpijski w rzucie młotem. Konkurs wygrała Rosjanka Tatiana Łysenko rezultatem 78,18. Wyniki rzutu młotem kobiet:  1. Tatiana Łysenko (Rosja) 78,18 ; 2. Anita Włodarczyk (Polska) 77,60;  3. Betty Heidler (Niemcy) 77,13;  4. Wenxiu Zhang (Chiny) 76,34;  5. Kathrin Klaas (Niemcy) 76,05;  6. Yipsi Moreno (Kuba) 74,60;  7. Aksana Miankowa (Białoruś) 74,40;  8. Zalina Marghieva (Mołdawia) 74,06;  9. Stephanie Falzon (Francja) 73,06 10. Joanna Fiodorow (Polska) 72,37.  Wyniki podałam celowo aby pokazać jak niewielkie różnice dzielą poszczególne miejsca. A więc dziesiąty medal został zdobyty, nie chcę napisać, że zgodnie z oczekiwaniem, ale mogę napisać, że bardzo na ten medal liczyliśmy. Powiecie, że nie złoto? A co tam mamy medal z pięknego srebrnego kruszcu i trzeba się cieszyć z niego i to bardzo. Nieraz już pisałam, że ilość medali jest pochodną tego jakie fundusze państwo inwestuje w sport. Ranking państw nie polega na ilości zdobytych medali (co oczywiście liczy się w klasyfikacji igrzysk olimpijskich), ale na procencie funduszy PKB  zainwestowanych w sport, my w tym rankingu znajdujemy się w okolicy siódmej dziesiątki, dlatego proszę nie dziwić się, że przy takich nakładach na sport zajmujemy mimo tego miejsce 29. Nie jest tak źle jak się nam wydaje. I jeszcze jedna uwaga. Trzydzieści, czterdzieści lat temu w okresie państwa socjalistycznego sport i ilość medali było wykładnikiem siły państwa socjalistycznego, to była siła i pozycja socjalizmu i przewagi socjalizmu nad kapitalizmem. Dzisiaj gdy jesteśmy wolnym państwem przynależymy do Unii Europejskiej nie ma tak wielu sportowców, którzy chcą poświecić swoje życie dla sportu. Dzisiaj nie ma motywacji dla młodych ludzi aby zażynać się morderczą pracą, aby ćwiczyć 7-9 godzin dziennie, aby swoje życie podporządkować morderczemu treningowi, morderczemu życiu, treningom, zgrupowaniom ,  (w przypadku Anity 310 dni w roku na zgrupowaniach), udziałom w zawodach, startach międzynarodowych, mistrzostwach świata czy Europy. Kto z was, pytam i proszę o uczciwą odpowiedź sobie samej/samemu chciałby trenować za darmo ponad ludzki wysiłek, aby po latach ośmiu lub dziesięciu dojść do mistrzostwa sportowego i za swój morderczy wysiłek otrzymywać stypendium państwowe w granicach 1000 – 4500 złotych w zależności od osiągniętych medali i ich kolorów na zawodach mistrzowskich? Nie widzę zbyt wielu rąk podniesionych do góry, nie widzę też wielu chętnych. Tyle trzeba ćwiczyć aby dojść do mistrzostwa sportowego, aby osiągnąć upragniony medal i nie jest ważny kolor, ponieważ różnice pomiędzy kolorami medalów idą w centymetry, setne tysięczne sekundy lub tysięczne punktu. Nie jest to odległość mierzona w metrach, czyli jest to wyrównana grupa zawodników, spośród której każdy może zdobyć złoto. Dlatego ja cieszę się z tych dziesięciu medali  dobytych przez Polaków : dwóch złotych, dwóch srebrnych i sześciu brązowych. Dzisiaj oglądałam wywiad telewizyjny z Magdaleną Fularczyk (kajakarstwo), która powiedziała, że dla niej wielkim wyróżnieniem była kwalifikacja na Igrzyska Olimpijskie i udział w najważniejszej imprezie sportowej na świecie. Medal brązowy, który zdobyła jawił jej się we śnie, jest z niego bardzo dumna i dedykuje go zmarłemu ojcu. Tak, dla każdego olimpijczyka igrzyska to niesamowite wyzwanie i wielkie wyróznienie.  

Oczywiście jako wieczna optymistka wiem, że przyjdzie jeszcze taki czas może za dwadzieścia lat, gdy zbliżymy się do państw dobrze rozwiniętych ekonomicznie i będziemy mogli znowu powrócić do grona państw zdobywających więcej medali. Teraz mamy tak dużo potrzeb, tak wiele rzeczy rozwiązujemy, że nakłady na sport siłą rzeczy muszą być ograniczane. Mam nadzieję, że to o czym dzisiaj napisałam przyjdzie, być może jeszcze za mojego życia, ale na worek medali musimy jeszcze poczekać. Jest to brutalna prawda, ale od dwudziestu lat staramy się dogonić świat i trudno doganiać go poprzez wygórowane dotacje sportowe. Jeżeli popatrzymy na sprawę ilości medali na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie 2012 z tego punktu widzenia po zastanowieniu przyznają mi państwo  rację. Przed nami jeszcze długa droga, tylko dziennikarze zdają się tego nie widzieć mamiąc nas obietnicami bez pokrycia!

Powyżej przekazałam moja opinię dotyczacą tematu igrzysk olimpijskich i przygotowań, zaś w linku znajdziecie wypowiedź dyrektora departamentu sportu z Ministrestwa Sportu  pana Jerzego Eljasza  na konferencji prasowej:

http://sport.onet.pl/igrzyska/polacy-na-igrzyskach,298/jerzy-eliasz-tylko-dwoch-medalistow-spoza-klubu-polska-londyn-2012,47283.html

Życzę wszystkim słonecznego weekendu i pięknej Ceremonii Zakończenia Igrzysk Olimpijskich Londyn 2012

Poniżej link do wypowiedzi z dnia 14 sierpnia 2012  pani minister Joanny Muchy oceniający nasz start w IO

http://sport.onet.pl/igrzyska/wiadomosci,353/joanna-mucha-o-igrzyskach-ocena-nizsza-niz-za-pekin-i-ateny,47436.html

 

Wasza Jadwiga

 

Po nieudanych występach kilku naszych zawodników miałam cichą nadzieję, że w końcu nadejdzie ten dzień, w którym będziemy mieli znowu powody do radości. I wczoraj właśnie ten dzień nadszedł i nasi siłacze w podnoszeniu ciężarów oraz w zapasach stanęli na podium. I wcale mi nie było smutno, że zostali udekorowani każdy brązowym medalem Igrzysk Olimpijskich. O takim medalu marzyłam przecież i ja dla moich badmintonistów. Co prawda wszyscy wokół i ja sama mówię i powtarzam, że marzenia się spełniają, ale w  przypadku badmintona jeszcze nie. Oglądałam obydwa starty zarówno w zapasach jak i start naszych siłaczy w kategorii 105 kg. I co prawda ciężary nie są moją ulubioną dyscypliną sportu, kibicowałam Marcinowi Dołędze i Bartłomiejowi Bonkowi. I otóż stało się to, co w sporcie dzieje się bardzo często. Faworyzowany przez wszystkich dziennikarzy, którzy już przed zawodami zawiesili złoty krążek na szyi Marcina, ten właśnie faworyzowany zawodnik, który złoto miał zdobyć spacerowo jak powiedział jeden ze „znawców” sportu, złoto, nie wyrwał ciężaru 190 kg, który normalnie przerzucał na treningu prawie na rozgrzewkę. No tak… znów potwierdziła się reguła, że w sporcie wszystko jest możliwe, że nawet wtedy, gdy czujesz się „mocarzem” jesteś znakomicie przygotowany odpracowałeś wszystko nic nie przeszkadzało ci w przygotowaniach zjada cię trema zupełnie zapominasz jak wykonać rwanie, jaką techniką, a przecież przez lata wyrywałeś te i większe ciężary i była to dla ciebie przysłowiowa pestka. Tym razem stało się właśnie to, co nie powinno było się stać. Marcin Dołęga wielce utytułowany zawodnik spalił swoje trzy podejścia i odpadł z rywalizacji w kategorii 105 kg. Za to zawodnik, na którego nikt nie liczył, był mocny pojechał na zawody, bo zdobył kwalifikację, ale jako że nie był faworytem dano mu święty spokój nie był oblegany przez dziennikarzy, ten właśnie zawodnik Bartłomiej Bonk spokojnie wychodził na pomost i zaliczał ciężar za ciężarem. Przez wiele minut prowadził w swojej kategorii wagowej i gdyby nie zawodnik z Ukrainy i Iranu byłby mistrzem. Ale w sporcie wszystko jest możliwe. Bartłomiej wywalczył brązowy medal w pięknym stylu, podrzucając zakładane ciężary niczym piórko, choć one piórkiem nie były, bo jak tu podrzucić ciężar ważący 225 kg?  Niewyobrażalne, choć możliwe, jak mogliśmy zobaczyć. Po tym świetnym występie na pytanie dziennikarki, jak to się stało, że wygrałeś ten brąz Bartłomiej przytomnie odpowiedział, och wie pani to tylko piętnaście lat treningów codziennych po kilka godzin dziennie i stanąłem na podium i wie pani? Ten medal jest śliczny i ten dzień będę pamiętał przez całe życie. Odnotowaliście? Piętnaście lat wysiłku  dzień w dzień, przerzucania ton żelaza, po to, aby pewnego dnia zdobyć brązowy medal. Jeżeli o tym będziemy pamiętać to szacunek dla medalistów będzie wielki niezależnie od tego, jaki kolor medalu przywiozą nam do Polski. Panie Bartłomieju jest pan wspaniały, wielkie wrażenie pan zrobił na mnie, osobie, która sport zna, a pana skromność i dedykacja medalu dla żony, która też jest wybitną zawodniczką jest wspaniałe. Moje najserdeczniejsze gratulacje!

Kolejnym wspaniałym zawodnikiem, który zdobył medal brązowy jest Damian Janikowski, zawodnik startujący w zapasach w stylu klasycznym. Damian był tak szczęśliwy, że z tego wielkiego szczęścia walnął trenerem o matę robiąc klasyczny przerzut, uściski i podziękowania. A po dekoracji ten wspaniały mężczyzna płakał jak dziecko podczas wywiadu, mówiąc, że jest szczęśliwy a ten brązowy krążek jest taki piękny. I nie ma to najmniejszego znaczenia, że jest w kolorze brązu bo jest to medal igrzysk i jest jego i to jest najważniejsze.

Bardzo liczyłam na piękna walkę i start naszych tyczkarek. W zeszłym tygodniu w środę pojechałam specjalnie na lotnisko, aby obie panie pożegnać i zrobić im przed odlotem kilka zdjęć. Liczyłam na walkę tych właśnie zawodniczek z Jeleną Isinbajewą carycą tyczki, i proszę oto nasza Jelena zdobyła wczoraj „ledwie” brązowy medal. Hmmm ledwie…. Nie ledwie tylko brązowy, piękny medal Igrzysk Olimpijskich. Zimno, wiatr, deszcz, niska temperatura, taka pogoda nie sprzyja konkursowi w skoku o tyczce. Monika Pyrek nie zaliczyła wysokości, która kwalifikowała ja do udziału w finale zawodów skoczyła 4,40m i zajęła 15 miejsce, a Anna Rogowska, choć w finale startowała nie zaliczyła wysokości 4.45m. Jelena Isinbajewa zaliczyła wysokość 4,70 m, ale skacząc dwukrotnie nie pokonała wysokości 4,75m zaś po przeniesieniu na wysokość 4,80 też nie zaliczyła wysokości. I tak właśnie plotą się losy znakomitych zawodniczek, które przeżywały wczoraj własne małe dramaty.

Londyn przeżywa najazd turystów, oraz swoje” małe” niedogodności związane z organizacją wielkich zawodów. Pewnie nie wiecie, że aby zorganizować igrzyska Brytyjczycy wydali około 10 miliardów funtów. Kto na tym najbardziej skorzystał? Dzielnica Stratford, która była bardzo zaniedbana. Tam właśnie jest park olimpijski w ciągu sześciu lat udało się to, co nie udawało się przez ostatnie dwadzieścia pięć. Ta część Londynu uzyskała nowe oblicze. Jednak, kto wczoraj miał głowę do liczenia kosztów skoro W. Brytania zdobyła tylko wczoraj 6 złotych medali? Igrzyska Olimpijskie to wielkie święto sportu, co możemy zobaczyć oglądając tv, wszystkie areny, na których rozgrywają się zawody są okupowane przez kibiców, a na Stadion Olimpijski podczas finału sprintu z udziałem Usain’a Bolta chciało kupić bilety jeden milion dwadzieścia tysięcy osób, a wiemy przecież,  że na stadionie jest osiemdziesiąt tysięcy miejsc, i te miejsca codziennie są zajęte, a wolnych  brak. Magia i siła sportu, wielkiego widowiska, teatru sportowego z udziałem najlepszych zawodników świata i tysięcy widzów.

Wszystkim życzę kolejnych przeżyć podczas oglądania igrzysk, na następne będziemy czekać kolejne cztery lata

Wasza Jadwiga

Przemysław  Miarczyński płynie na desce w klasie RS:X po brązowy medal. Nie wiem,nie wiem,  ale życzę mu brązu bo to taki piękny medal.

 

 

 No proszę, mamy medal, ten wymarzony, brązowy! Wielka radość, po tylu latach oczekiwań!

 

Zosia Noceti Klepacka wywalczyła w klasie windsurfing RS:X brązowy medal! Serdeczne gratulacje! Wyścig emocjonujacy, sytuacja zmieniała sie jak w kalejdoskopie, zmienny wiatr powodowa,ł co chwilę zmianę w klasyfikacji, jednak nasza Zośka, jak ją pieszczotliwie nazywał pan sprawozdawca, która medal chce zlicytować na rzecz Zuzi zakochanej w Zośce , chorej na mukowiscydozę dziewczynki, która jest córeczką jej sąsiadk. Zdobyła to co było prawie niemożliwe! brąz upragniony wyśniony medal brazowy! Zosia Noceti Klepacka uczestniczyła już w IO,  na Igrzyska Olimpijskie pojechała ze swoim trzyletnim synkiem Marianem, który z mamą mieszka w wiosce olimpijskiej i jest ulubieńcem i maskotką wszystkich żeglarzy. Brawo pani Zosiu, jest pani wspaniałym człowiekiem, wielkim sportowcem z największym sercem! Czapki z głów!

  No i proszę się nie śmiać, ale zgodnie z tytułem tego wpisu dzisiaj Polska zdobyła kolejny brązowy medal w kajakarstwie kobiet na dystansie 500 metrów. Beata Mikołajczyk (UKS Kopernik Bydgoszcz) i Karolina Naja (AZS AWF Gorzów Wlkp.) zdobyły ten piękny brązowy medal olimpijski w wyścigu dwójek kajakowych na 500 metrów.Obie dziewczyny do konca nie były pewne swojego miejsca w finale i gdy okazało się, że sa trzecie radość zarówno w Londynie jak i w Polsce była wielka. Gratulujemy!

Oglądam Igrzyska Olimpijskie, nie, dlatego że wypada, nie, dlatego, że nie mam, co robić, nie. Oglądam Igrzyska Olimpijskie gdyż są to zawody inne niż wszystkie. Początek senny bez medali. I oto w mediach rozszalała się fala krytyki, szła jak burza, ponieważ wszystkie nadmuchane właśnie przez dziennikarzy medale pękały jak przysłowiowa bańka mydlana. Przecież Agnieszka Radwańska była kreowana na mistrzynię olimpijską, pan Wojtek Fibak mówił o jej szansach wielokrotnie, a jak wyszło? Jak zwykle, bez komentarza? Zresztą po nieudanym meczu z Bułgarią, jeden z siatkarzy powiedział: panowie, dajcie spokój tak mocno rozbudziliście nadzieje Polaków, że my idziemy po złoto, a my jesteśmy tylko ludźmi mamy lepsze i gorsze momenty, dajcie nam grać, dajcie nam zrobić swoje, zachowajcie umiar w waszych komentarzach. Im będzie mniej hałasu tym lepiej dla wszystkich. I to właśnie wystąpienie polskiego zawodnika bardzo mi się podobało.( Zresztą Polacy w kolejnym meczu wygrali z Argentyną 3:0). Ostudził rozentuzjazmowane głowy wszystkich i dziennikarzy i kibiców. Choć przyznam szczerze kibice zachowali daleko idąca powściągliwość. Zachowali spokój tak bardzo potrzebny w startach w najważniejszej imprezie na świecie, bo Igrzyska są właśnie takimi zawodami.

Za to dzisiaj działo się wiele. Najpierw wioślarstwo, niestety nasza czwórka podwójna z Pekinu nie zdobyła medalu a w finale zajęła szóste miejsce. No cóż panom przybyło kolejne cztery lata, a świat sportowy nie stoi w miejscu. Aby osiągnąć sukces potrzebne jest wykonanie gigantycznej pracy. Sukces nie przychodzi sam. Trzeba harować, ciężko i codziennie, bo każda zaplanowana a niedotrenowana godzina może być języczkiem u wagi, która zadecyduje o przegranej. Niestety jest to okrutna prawda. Zawodnicy przebywają na zgrupowania średnio 300 dni w roku, jeżeli dodamy do tego startu w imprezach światowych, europejskich, czy tez krajowych na własne życie, życie rodzinne w zasadzie nie ma miejsca. Dlatego wszyscy polscy zawodnicy, którzy już wyjechali na Igrzyska do Londynu i ci, którzy jeszcze wyjadą (codziennie są odloty do Londynu, kolejni zawodnicy startujący w nadchodzących dniach wylatują) wymagają od nas szacunku. Moi drodzy, oni musieli zakwalifikować się do tych zawodów, musieli wypełnić kryteria zarówno międzynarodowe ustanowione przez Międzynarodowe Federacje sportowe w poszczególnych dyscyplinach oraz musieli wypełnić kryteria krajowe, które są w Polsce ostrzejsze i bardziej wymagające od tych międzynarodowych. Nie osądzajmy tych, którym start w Igrzyskach Olimpijskich nie powiódł się. Oni byli najlepsi, dlatego pojechali.  Musiałam wyjaśnić tę sprawę, ponieważ nie wszyscy z was wiedzą, na jakich zasadach Polacy startują w IO Londyn 2012.

Powróćmy do dnia dzisiejszego. Dwa wydarzenia zdominowały dzisiejszy wieczór. Pierwsze to wspaniała postawa naszego sztangisty Adriana Zielińskiego, który w wadze do 85 kg wywalczył swój pierwszy złoty medal olimpijski. Zacięta walka, zastosowana taktyka przez trenera Jerzego Śliwińskiego i Mirosława Chorosia doprowadziły naszego walecznego zawodnika do wyniku w dwuboju 385 kg i złotego medalu olimpijskiego. Brawo panowie! Serdeczne gratulacje. Podobała mi się wypowiedź Adriana, który medal zadedykował swojemu nieżyjącemu trenerowi (odszedł w roku 2011) panu Ireneuszowi Chełmowskiemu.

Jestem pod wrażeniem, pod wielkim wrażeniem, jakie sprawił nam pan Tomek Majewski, kulomiot. Tomek od wielu lat pracuje razem ze swoim trenerem Henrykiem Olszewskim. Razem przygotowali znakomitą formę na finał IO Pekin 2008, zdobyli złoty medal, i dzisiaj też razem sięgnęli po najważniejsze trofeum, po złoty medal Igrzysk Olimpijskich Londyn 2012 w pchnięciu kulą.  Konkurs stał na dobrym poziomie a kula Tomka lądowała daleko 21,19; 21,72; 21.67; 21,72 I w ostatnim pchnięciu 21,89 jakby przypieczętowała fakt zdobycia złota. Drugie miejsce zajął Dawid Starl z Niemiec. Z mojego doświadczenia wiem, że zawodnik musi mieć trenera, któremu ufa, wierzy w plan wspólnie opracowany. Wierzy, że zrealizowali ten plan w 100% i są przygotowani do zawodów znakomicie. I tak właśnie było dzisiaj. Niniejszym w imieniu wszystkich fanów sportu składam Tomkowi Majewskiemu oraz jego trenerowi Henrykowi Olszewskiemu serdeczne gratulacje. Panowie jesteście Wielcy!

Ale może tych sukcesów nie byłoby gdyby nie dwie świetne dziewczyny, które popłynęły w finale dwójek w wioślarstwie panie Julia Michalska i Magdalena Fularczyk. Panie pojechały równo od startu do mety i zdobyły brązowy medal Igrzysk. I może nie byłoby w tym nic szczególnego gdyby Magdalena nie musiała pokonać siebie. Popłynęła w finale kontuzjowana, jednak obie zawodniczki zdecydowały się na start i wygrały. Taki jest właśnie sport. Musisz nie tylko wygrać z przeciwniczkami, musisz także wygrać ze sobą. Serdeczne gratulacje dla obu zawodniczek!

Możemy być zadowoleni z dzisiejszego piątku. Jestem przekonana, że nie są to ostatnie medale w tych Igrzyskach Olimpijskich. Każdy z olimpijczyków chce wygrać, po to jedzie na igrzyska, ale też po to ciężko trenuje, ciężko, bardzo ciężko pracuje latami, przerzuca tony ciężarów, aby móc pokonać nie tylko innych zawodników, ale również samego siebie. Dlatego wierzę głęboko, że jeszcze wiele miłych sercu chwil przeżyjemy oglądając starty naszych zawodników.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie

Wasza Jadwiga                        

 

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.