Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Wpisy oznaczone ‘andrzej szalewicz’

Sport a polityka

MŚW Lozanna 001Przez wiele lat wydawało mi się, że sport to sport, a polityka nie ma z nim nic wspólnego.  Z biegiem lat, z biegiem dni, mój pogląd  został zweryfikowany. Gdy pracowałam w klubie, byłam idealistką, dla sprawy i zawodników organizowała różne rzeczy, wiedziałam, że tak trzeba, że tylko w ten sposób mój klub, moja sekcja, moi zawodnicy uzyskają ode mnie pomoc. Mijały lata. Mijały lata, kilkanaście… Oczywiście nie przyszło to z dnia na dzień. Najpierw były podejrzenia, a później krok po kroku potwierdzały się moje przypuszczenia. Szczególnie po latach pracy w szermierce!

Początkowo zastanawiałam się, dlaczego wśród znanych mi działaczy sportowych wyjeżdżających na wielkie imprezy, jest co najmniej kilkunastu panów, którzy nigdy nie bywali na spotkaniach, zebraniach, naradach, aż nagle organizowany jest wyjazd i oni są na listach. Kilku lub kilkunastu, w zależności od imprezy, ale te największe, czyli igrzyska olimpijskie, były zawsze przez nich infiltrowane.

Wraz z upływem czasu docierało do mnie, że  sport jest związany nie tylko ze służbami specjalnymi, ale bardzo przede wszystkim z polityką i politykami! Ile razy po osiągnięciu wspaniałych rezultatów polscy zawodnicy różnych dyscyplin sportowych byli zapraszani na spotkania w Komitecie Centralnym PZPR! Pracując w badmintonie, nie zwracałam na to uwagi, gdyż dyscyplina nasza nie miała jeszcze sukcesów, a do programu igrzysk olimpijskich jeszcze jej nie wprowadzono. Jednak po doświadczeniach w szermierce i tutaj moje podejrzenia zostały potwierdzone w momencie, gdy nasze dwie młode zawodniczki wyjechały do Holandii. Był rok 1983. Po trzech czy czterech miesiącach stażu w jednym z najsilniejszych klubów badmintonowych w Den Bosch, otrzymałam informację, że do Polski wraca sama Bożena, a Marysia zostaje w Holandii na stałe. Zakochała się w chłopaku, z którym kilka miesięcy później wzięli ślub.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie czas, w jakim wydarzenie miało miejsce. Przypominam, że w latach osiemdziesiątych nie mieliśmy komórek, a rozmowy telefoniczne były zamawiane poprzez centralę międzynarodową. Pomimo tego, mając wielu znajomych w tym i w Holandii, udało mi się skontaktować, z Bożenką, która miała wrócić do Polski w ciągu tygodnia. Uzgodniłyśmy, że z pociągu wysiądzie w Poznaniu i pojedzie bezpośrednio do Głubczyc,

Igrzyska Olimpijskie Barcelona 1992 reprezentacja Polski w badmintonie, od lewej Bożena Wojtkowska Haracz, Beata Syta, Jacek Hankiewicz, kaśka Krasowska, Jadwiga Ślawska Szalewicz, Wioletta Wilk, Zhou Jun Ling, Bożena Siemieniec Bąk (klęczy)

Igrzyska Olimpijskie Barcelona 1992 reprezentacja Polski w badmintonie, od lewej Bożena Wojtkowska Haracz, Beata Syta, Jacek Hankiewicz, Kaśka Krasowska, Jadwiga Ślawska Szalewicz, Wioletta Wilk, Zhou Jun Ling, Bożena Siemieniec Bąk (klęczy)

natomiast paszport do Warszawy przywiezie jej trener. Tak się stało.

Kilkanaście dni po powrocie i zdeponowaniu paszportu w składnicy COS otrzymałam telefon zapowiadający wizytę. Oczywiście osoba przedstawiła się jako „pułkownik”… Nie zapamiętałam nazwiska. Po kilku godzinach do biura wszedł nieznajomy pan. Rozmowa trwała kilka godzin. W końcu do związku przyjechał niespodziewanie nasz prezes, który zajął się gościem. Instrukcja brzmiała: sprowadzić Bożenę do Warszaw, na jak długo ? Nie wiadomo, minimum na dwa tygodnie. Przyjechała, kilka godzin rozmów, codziennie odbywanych uświadomiło, że to nie żarty. Osiemnastoletnia Bożena była  przesłuchiwana przez dwa tygodnie. Dlaczego? Jej koleżanka klubowa pozostała na stałe w Holandii, wyszła za mąż, nie wróciła, stąd reperkusje. Sprawa ciągnęła się przez jakiś czas. Wydano decyzję: zakaz wyjazdu za granicę na czas nieokreślony! A przed nami były Mistrzostwa Europy 1983  w Boblingen w RFN!

Nie wiem już, w jakich okolicznościach spotkaliśmy się z naszym przyjacielem Andrzejem. Był wtedy prominentnym działaczem w województwie opolskim. Trochę trwało, było wiele rozmów, zakulisowych działań, korowodów, aby Bożena pojechała na mistrzostwa Europy.. Był to pierwszy przypadek w naszej dyscyplinie, gdy polityka PRL i jej prawa dopadły nas, i to w najmniej spodziewanym momencie.

W roku 1984 po raz drugi uświadomiono mi, że żyjemy w innym zupełnie, nieznanym mi kraju. Piszę tu o uchwale, jaką podjął Zarząd Polskiego Komitetu Olimpijskiego dotyczącej bojkotu Igrzysk Olimpijskich Los Angeles 1984. Ale zanim to nastąpiło, był rok 1980 i Igrzyska Olimpijskie w Moskwie, które odegrały  rolę w bojkocie Igrzysk Los Angeles 1984. Przypomnę w skrócie ich historię: w 1974 gdy kolejna 75 sesja MKOL obywająca się w Wiedniu przyznała ZSRR organizację igrzysk olimpijskich w Moskwie. Pamiętajmy, że w stosunkach światowych nastąpiło ocieplenie, w 1973 r. w Paryżu sygnowano pokojowe porozumienie dotyczące zakończenia wojny w Wietnamie, wojska amerykańskie opuściły Wietnam. Podpisano Akt Końcowy Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Symbolicznym było połączenie statków kosmicznych Sojuz i Apollo w kosmosie. Zapowiadała się dobra atmosfera między obydwoma mocarstwami.

Od lewej trener Klaudia Majorowa, Kamila Augustyn i Nadia Kostiuczyk złoty medal debel dziewczyn Mistrzostwa Europu Juniorów Spała 2001

Od lewej trener Klaudia Majorowa, Kamila Augustyn i Nadia Kostiuczyk złoty medal debel dziewczyn Mistrzostwa Europu Juniorów Spała 2001

Co prawda sceptycy zastanawiali się jak Moskwa poradzi sobie z organizacją tak wielkiej imprezy, ale Rosjanie budowali konsekwentnie pozytywną atmosferę i zjednywali przychylność dla Moskwy jako miejsca igrzysk. Wielu członków MKOL uważało jednocześnie, że igrzyska te spowodują szerokie otwarcie się gospodarzy na świat. Wszystko zależało jednak od stosunków politycznych pomiędzy dwoma supermocarstwami.

Na dwa lata przed igrzyskami w Moskwie drastycznie wzrosły nastroje antykomunistyczne w Stanach Zjednoczonych. Odezwały się głosy o konieczności odebrania ZSRR Igrzysk Olimpijskich. Taką sama opinię zaczęli wyrażać niektórzy przedstawiciele CDU w RFN oraz Partii Liberalnej w Wielkiej Brytanii. W miarę zbliżającego się terminu wzrastało napięcie międzynarodowe, zaś wydarzenia w Afganistanie i wkroczenie tam wojsk radzieckich podgrzewało ten stan.

Międzynarodowa sytuacja polityczna, pogorszenie stosunków pomiędzy Chinami i ZSRR spowodowało zbliżenie ChRL do Stanów Zjednoczonych. Podpisanie z inicjatywy USA separatystycznego traktatu pomiędzy Izraelem i Egiptem i – w związku z tym – odwołanie kilkunastu ambasadorów arabskich z Kairu, a także napięcie w stosunkach pomiędzy USA a Iranem wskutek zajęcia i okupowania ambasady Stanów Zjednoczonych w Teheranie, zaowocowało wzrostem międzynarodowego napięcia i niebezpiecznego narastania komplikacji wokół igrzysk. Poza tym istotną sprawą był zbliżający się termin wyborów w USA. Urzędujący prezydent, Jimmy Carter, nie cieszący się popularnością, postanowił walczyć o reelekcję. Wydawało mu się, że jego nieustępliwa polityka w stosunku do ZSRR zjedna mu zwolenników. Biały Dom uznał, że odpowiedzią na wojska ZSRR w Afganistanie będzie bojkot moskiewskich igrzysk. Naciski na Narodowy Komitet Olimpijski Stanów Zjednoczonych wzrastały. Biały Dom ustami Lloyda Cutlera naciskał także na MKOL, aby przesunąć datę igrzysk lub odłożyć albo powierzyć komuś innemu ich organizację. USA powoływało się na świętą zasadę pokoju olimpijskiego wywodzącą się z Grecji. W odpowiedzi przewodniczący MKOL oznajmił, że „jego polityczne poglądy nie mogą przeszkodzić zobowiązaniom danym Moskwie i sportowcom świata”. Lord Kilianin prezydent MKOL, stanął na gruncie legalizmu podjętych decyzji i zobowiązań MKOL z roku 1974. W swoich pamiętnikach z tamtych lat napisał, że odniósł wrażenie pełnej ignorancji przedstawiciela Białego Domu i administracji waszyngtońskiej w sprawach olimpijskich, poza tym wspomina również, że zasada pokoju olimpijskiego nie jest częścią współczesnych igrzysk, gdyż gdy trwała wojna w Wietnamie i Korei z udziałem wojsk Stanów Zjednoczonych, igrzyska odbywały się bez przeszkód.

Działania Białego Domu były nieustępliwe i zakrojone na szeroką skalę. W lutym 1980 r. odbywała się kolejna sesja MKOL, podczas XIII Igrzysk Zimowych w Lake Placid. W swoim wystąpieniu Lord Kilianin zasugerował, aby nie wykorzystywać igrzysk do dzielenia świata oraz nie wykorzystywać sportowców do rozwiązywania problemów politycznych. Jego słynne zdanie wygłoszone na tej sesji brzmiało: Igrzyska są zawodami sportowców, a nie państw, żyjemy w świecie, w którym istnieją zarówno prawicowe jak i lewicowe reżimy totalitarne, że liczne są też państwa, które żądają poszanowania praw człowieka. Ale czy są kraje, które mogą szczycić się tym, że w pełni respektują prawa człowieka i unikają wszelkiego rodzaju dyskryminacji?

Bożena Wojtkowska Haracz trener , Andrzej Szalewicz b prezes PKOL

Bożena Wojtkowska Haracz trener , Andrzej Szalewicz b prezes PKOL

Sesje MKOL mają swoją stałą oprawę i procedury obowiązujące od lat. To najważniejsza osoba w danym państwie, przybywa na sesję, aby dokonać jej otwarcia. Tym razem w Lake Placid tak się nie stało. Na sesję przybył sekretarz stanu Cyrus Vance. Jego przemówienie na otwarciu sesji było jawną próbą politycznego nacisku na kierownictwo ruchu olimpijskiego, a że takie było, potwierdza fakt, że tak zagalopował się w swoim wystąpieniu, iż nie otworzył oficjalnie sesji. Oczywiście natychmiast powstały spekulacje, czy rzeczywiście tak było, czy twórcy wystąpienia, myśląc jedynie o politycznym jego aspekcie, tak zaaferowali się sprawą przeniesienia igrzysk, bądź ich odwołania, że do tekstu wystąpienia zapomnieli wstawić formułę o otwarciu sesji. Członkowie MKOL nie ukrywali oburzenia i zdumienia treścią wypowiedzi przedstawiciela administracji waszyngtońskiej. Była to jedyna sesja MKOL, która nie została oficjalnie otwarta! Po wystąpieniu sekretarza stanu w kuluarach wrzało. Lord Kilianin uważał, że prezydentowi USA nie chodzi o działania wojenne w Afganistanie, lecz o sukces w zbliżającej się kampanii wyborczej.

CDN

Trener Ryszard Borek, Bożena Wojtkowska -Haracz, Bożena Siemieniec-Bąk fot.Jan RozmarynowskiPierwsze zawody, które obserwowałam były organizowane poza Warszawą. Już nie pamiętam czy w Bukownie a może w Głubczycach? Nie, to były z całą pewnością Głubczyce… Zawody rozgrywane były w dniach 8-9.04.1978 r. Tylko trzydzieści siedem lat temu, z historycznego punktu widzenia tak niedawno, ale patrząc na dzisiejsze czasy prawie prehistoria. Może właśnie, dlatego warto powspominać? Przypomnieć sobie tamte czasy głębokiego peerelu, braku wszystkiego, szaro-burej rzeczywistości i wspaniałych ludzi, dzięki którym organizowaliśmy najbardziej karkołomne pomysły, jakie nam przychodziły do głowy?

Głubczyce w 1978 r nie były takie same jak teraz. Jedyny bar mleczny w mieście zamykano o godzinie 16.00, biada temu, kto przyjechał do Głubczyc później. Na zjedzenie czegokolwiek nie mógł liczyć, restauracja Centralna? No może, jeżeli ktoś miał szczęście, raczej była mordownią, gdzie pijało się wódkę, piwo, ale jedzenia przyzwoitego bez wcześniejszych zamówień nie było. Można było coś zjeść w restauracji dworcowej. Ale najczęściej był tam zdechły śledź w oliwie lub rolmops. Chyba, że Unia Głubczyce organizowała zawody, mistrzostwa lub turnieje, o, wtedy można było zjeść coś w grupie, klubową drużyną o określonej porze, uzgodnionej z organizatorem. Rysiek Borek, Bolesław Zdeb, Marian Masiuk, Bogdan Chomętowski, Edek Kurek, Zbyszek Polek, tak oni pamiętają lepiej jak było.

Andrzej Szalewicz Prezes Polskiego Związku Badmintona 1977-1991; PKOL 1991-1997

Andrzej Szalewicz Prezes Polskiego Związku Badmintona 1977-1991; PKOL 1991-1997

Dlatego najpewniejszym sposobem było zaopatrzenie we własnym zakresie. Przyjeżdżaliśmy z kanapkami, własnymi grzałkami, i w pokojach zjadaliśmy kolację, lub późny obiad z ugotowana herbatą. Pamiętam ten czas, bo były to moje pierwsze Indywidualne Mistrzostwa Polski w badmintonie. Jechaliśmy z Andrzejem jego samochodem marki Fiat 125. Andrzej prowadził, Julian Krzewiński obok, ja z tyłu, a wokół porozrzucane tuby z lotkami to były chyba Gold Cup’y? Tych tub wieźliśmy 100, dwa pudła po 50 tuzinów. Nie widziałam momentu pakowania samochodu, widziałam za to moment jego rozpakowywania. Bożssszzzz….. Jak to wszystko zostało upchnięte w tym malutkim samochodzie? Faktem jest, że nogi trzymałam na siedzeniu, nie mogłam postawić na ziemi, bo nie było miejsca. Na kolanach miałam torbę z rzeczami, obok na siedzeniu torba Andrzej i Juliana. I tak przez 385 km, z mała przerwą na rozprostowanie kości, chyba tak można nazwać krótki wypad do lasku. Panowie na lewo, panie na prawo, nie szkodzi, że jedna. W bagażniku Andrzeja jechał dodatkowo kanister, bo wszyscy odczuwali brak benzyny. Kanister zawsze jeździł z przodu owinięty w jakieś szmaty.

Korty ( kortów nie było, były deski a na nich malowane boiska) ułożone na hali, pamiętacie przecież halę w Głubczycach? Po dwa korty ułożone(!!!) Namalowane farbą olejną obok siebie wzdłuż ściany z oknami. Hala nie była zbyt długa, ale w ten sposób graliśmy na czterech kortach. Odległość między kortami około 80 cm, sędziowie stali na krzesłach, wynik pokazywano na tablicach pożyczonych z tenisa stołowego. Przekładane cyferki. Dodatkowym szkopułem było oświetlenie hali a także okratowanie sufitu. Do tej pory nie patrzyłam na halę przez pryzmat sufitu, był, bo być musiał. Tak było w judo i szermierce. Tutaj stanowił problem, gdyż hala nie miała regulaminowej wysokości (min.10,5 metra) była niższa, ( to była przedwojenna ujeżdżalnia dla koni) a zawodnicy, aby Drużynowy Mistrz Polski LKS Technik Głubczyce nie tracić punktów musieli tak grać, aby przebijając lotkę, nie trafiać w jakąkolwiek przeszkodę pod sufitem. Nie było to specjalnym ułatwieniem, ale pokazuje cymes sytuacji. Nikt nie narzekał, wszyscy cieszyli się, że mogą grać w badmintona, że zostali zakwaterowani w hotelu Polonia naprzeciwko głubczyckiego dworca, lub w Internacie Technikum. Nie potrzeba było transportu, Głubczyce nie są wielką aglomeracją miejską, dlatego wszędzie było blisko. A spacer przez park stanowił miłą przechadzkę. Wczesnym rankiem wszyscy spotykali się na śniadaniu w barze mlecznym, mieszczącym się przy skrzyżowaniu ulic Kościuszki i Kochanowskiego, wejście po schodkach. Zamawialiśmy bułki montówki, jajecznicę, masło, kakao, herbatę, ja gotowaną wrzącą wodę, kawę zawsze woziłam ze sobą. Na hali sędziowie w białych spodniach i pulowerkach, zawodnicy, trenerzy, gwar i śmiech.

Odprawa kierowników ekip z sędzią głównym trwała kilka godzin w przeddzień zawodów, wtedy też odbywało się losowanie. Komputerów nie było.

Rok 1978 Jadwiga Ślawska Sekretarz generalny Polskiego Związku BadmintonaZawsze miałam przy sobie zeszyt z długopisem. Wszystko skrzętnie notowałam. Chciałam posiąść wiedzę, której mi brakowało. Badminton to nie judo czy szermierka. Tam wszystko od lat miało ustalone procedury, tutaj trzeba było wypracować schemat postępowania. Polski Związek Judo powstał 19 lica 1957 r, Polski Związek Szermierczy powstał we Lwowie w 1922 roku, od 1945 ma siedzibę w Warszawie. Na tym tle Polski Związek Badmintona, który powołano 7 listopada 1977 r. był niemowlakiem, któremu trzeba było wszystko zorganizować. Co prawda w 1978 r. odbywały się XIV Indywidualne Mistrzostwa Polski, tym niemniej powstanie Związku narzucało na nas pewne wymogi, od których nie było odwrotu! Regulamin sportowy, regulaminy zarządu, regulaminy poszczególnych komisji, regulamin powoływania kadry narodowej, musieliśmy opracowywać i wiele osób brało udział w tych pracach. Pomimo biedy, mimo wielu braków w sprzęcie, braku rakiet, wyposażenia osobistego, butów sportowych, odzieży sportowej byliśmy pełni dobrych myśli i nadziei. Wiedzieliśmy, że teraz po powołaniu Związku może być tylko lepiej. Pamiętam zawodników, którzy wtedy zdobyli tytuły mistrzowskie:

Elżbieta Utecht Unia Głubczyce ( później Kuczkowska) w grze pojedynczej kobiet, Zygmunt Skrzypczyński AZS AWF Wrocław w grze pojedynczej mężczyzn, Elżbieta Utecht/Bożena Wojtkowska (później Haracz) w grze podwójnej kobiet, Zygmunt Skrzypczyński/Sławomir Włoszczyński w grze podwójnej mężczyzn i Janusz Labisko/Anna Zyśk Bolesław Bukowno/Start Gdynia w grze mieszanej.

Indywidualne Mistrzostwa Polski były eliminacją przed Mistrzostwami Europy. Po tych zawodach wyłaniano reprezentację Polski, która miała brać udział w imprezie głównej. W 1978 r. Mistrzostwa Europy odbywały się w Preston Anglia. Pomimo naszych starań niestety nie dostaliśmy zgody na wyjazd. Pierwszy rok istnienia, brak waluty, oraz kontaktów z innymi federacjami nie ułatwił nam zadania. Na pierwsze Mistrzostwa Europy pojechaliśmy w 1980 r do Groningen. Odbywały się w dniach 17- 20.04. To były piękne i bardzo pracowite mistrzostwa. Dwa zeszyty notatek

Igrzyska Olimpijskie Atlanta 1996, badmintoniści podpisują flagę olimpijską

Igrzyska Olimpijskie Atlanta 1996, badmintoniści podpisują flagę olimpijską

przywiozłam z Holandii. A wszystko pod jednym tytułem: ”jak się organizuje zawody w badmintonie, hala, transport, hotele, ilość miejsc, ilość ekip, ilość sędziów, SPONSORZY i firmy wspierające. Przez tydzień miałam, co robić, oglądałam zawody, mecze naszej reprezentacji i robiłam notatki. Na zawody pojechałam za własne pieniądze. Wydałam na to trzy pensje, inaczej nie nauczyłabym się nic. Taka inwestycja w przyszłość, spłacana przez kilka następnych miesięcy, bo pieniądze pożyczyli mi rodzice. Powiem szczerze- opłacało się. Wszyscy zawodowcy Europy uznali, że były to najlepiej zorganizowane mistrzostwa Europy od lat. Ja miałam świetny materiał, Firma Perry prezentowała na hali swoja porywająca piosenkę sponsorską. Od tego roku wiedziałam już jak ugryźć badminton, jaki jest jego poziom w Europie, jak wyglądają prawdziwe zawody i co należy zrobić, aby osiągnąć standardy prezentowane w Holandii. Ogrom roboty był przed nami wszystkimi. Reprezentacja Polski w składzie 6 ( trzy kobiety i trzech mężczyzn) zawodników Irena Karolczak jako trener wyjechali na koszt organizatora,i Andrzej Sobolewski nasz opiekun z GKKFiS na koszt urzędu, natomiast prezes Andrzej Szalewicz otrzymał fundusze na trzy dniowy pobyt na kongresie EBU.

Ale to było dopiero w 1980 r. na razie byłam na hali w Głubczycach, i świat wyglądał inaczej. Cieszyliśmy się z Indywidualnych Mistrzostw Polski, cieszyliśmy się z tego, że gramy zawody o mistrzostwo Polski, że pomimo wielu trudów życia codziennego idziemy do przodu i nikt i nic nie jest nas w stanie zatrzymać. To nic, że hala była nieprzepisowa, to nic, że odległości między boiskami nieprzepisowe, to nic, że odbiegaliśmy wyposażeniem ubrań od standardów jakichkolwiek firm sportowych, (Yonex, Victor, Nike, Reebok to były firmy o których tylko słyszeliśmy znaliśmy je z widzenia!) byliśmy na mistrzostwach Polski i to się liczyło. To było dla nas najważniejsze! Chcieliśmy mieć naszych zawodników, naszych mistrzów, aby pochwalić się nimi przed lokalnymi władzami, powiatową, wojewódzką zarządami klubów i naszym ówczesnym ministerstwem, czyli Głównym Komitetem Kultury Fizycznej i Sportu. Nasza prężność, nasza determinacja zjednywały nam przychylność ludzi w Departamencie Sportu Wyczynowego GKKFiS. Uwierzcie mi nie dostaliśmy nic za darmo ani na wyrost. O wszystko walczyliśmy, tłumaczyliśmy byliśmy zdesperowani na sukces i sukcesy osiągaliśmy. Nikt nigdy nie pomyślał, że czegoś możemy nie zrobić, że będziemy musieli odwołać zawody! My? Nigdy! I tak właśnie było.  Walka o życie i walka o przeżycie udawała nam się i coraz więcej osób uważało, że przykłada swoja cegiełkę do naszych sukcesów!

Za tę wiarę w nas, w nasze umiejętności, za pomoc w realizacji naszych marzeń byliśmy im wdzięczni!

Wpis nr 501

pierwsza sekcja kometki w Instytucie Lotnictwa 1957 od lewej Lucjan Szymański, Władysław Wyszyński, Bogdan Wiechorski, Włodzimierz Roth

pierwsza sekcja kometki w Instytucie Lotnictwa 1957 od lewej Lucjan Szymański, Władysław Wyszyński, Bogdan Wiechorski, Włodzimierz Roth

W ostatnich miesiącach 1973 roku Departament  Wychowania Fizycznego i Sportu GKKFiT przygotował materiały na posiedzenie Rady Wychowania Fizycznego Komitetu na temat „:rozwoju sportów rekreacyjnych-(analiza-wnioski” . W materiale tym ( do użytku służbowego)konstatowano:

Druga grupa sportów rekreacyjnych ( w tym kometka, czyli badminton)rośnie i rozwija się w TKKF i […] zaczyna wyrastać z TKKF, stwarzając dla organizacji niemało kłopotów. W jednym, jak i drugim wypadku ciśnie się pytanie- i co dalej? Zbyt narosłe powstało zjawisko, zbyt wielkie jest ciśnienie ze strony zainteresowanych tymi dziedzinami środowisk, żeby przejść nad tym do porządku. TKKF w ramach dotychczasowych swoich uprawnień statutowych nić więcej nie może zrobić i praktycznie jego kierownictwo nie znajduje wyjścia w tej sytuacji. A to co oferuje TKKF w ramach swoich możliwości- i finansowych i statutowych- nie zaspokaja ani skromnych perspektyw rozwojowych (bo chyba taki kierunek należy założyć), ani też bieżących potrzeb tych dziedzin działalności.”

Oceniano w tym materiale , że „ aktualnie kometkę w formach sportowych uprawia się w około 50 ośrodkach, gdzie systematycznie ćwiczy od 1500-2000 osób, że utworzono lokalne ligi zakładowe i miejskie, rozgrywane są turnieje na wszystkich dosłownie obozach letnich”, wymieniono liczbę produkowanych w ostatnich latach rakiet, liczbę startujących w masowym turnieju TKKF, nawet przewidziano perspektywę włączenia niektórych sportów rekreacyjnych do programu olimpijskiego- softball, kometka, kulturystyka, skiboby, bilard itp. Końcowe wnioski przewidywały jedno z trzech rozwiązań:

a/ utworzenie samodzielnej  Federacji Sportów  Rekreacyjnych

b/ danie dodatkowych uprawnień TKKF i przy Zarządzie Głównym powołanie regulaminowych federacji kometki, kulturystyki, skibobów, a nawet bilardu i kręgli

c/ powołanie oficjalnych krajowych federacji-związków

Na zakończenie stwierdzono:

„Nie powinno u nas być dziedzin lepszych czy gorszych, bardziej lub mniej uprzywilejowanych. Wszystkie pożyteczne i zdrowe ambicje społeczne, które wypływają z troski i poczucia odpowiedzialności za stan zdrowia naszego społeczeństwa, które zawierają twórcze pierwiastki zdrowotne i wychowawcze- powinny być zawsze przedmiotem wnikliwej analizy i życzliwej decyzji naczelnych władz sportu polskiego”.

pierwszy ogólnopolski turniej klasyfikacyjny Polanka Redłowska Gdynia 1965

pierwszy ogólnopolski turniej klasyfikacyjny Polanka Redłowska Gdynia 1965

Przypomnę tutaj statystyki o których mówiono w materiale na temat liczb uczestników w masowych turniejach o Puchar TKKF:

1966 r – ponad 110 tysięcy  osób, 1967 r – ponad 250 tysięcy osób, 1968 r- ponad 311 tysięcy osób, 1969 r – ponad 413 tysięcy osób, 1970 r- ponad 533 tysięcy osób, 1971 r- ponad423 tysięcy osób, 1972 r- ponad 426 tysięcy osób.  Lata 1968-1972 były szczytowymi pod względem masowości gry w kometkę.

Liczba produkowanych rakiet w tym czasie przedstawiała się następująco: 1960- 15 tysięcy, 1965 – 40 tysięcy, 1969- 350 tysięcy, 1970- 370 tysięcy, 1971 – 400 tysięcy, 1972 -447 tysięcy. W ostatnich trzech  latach część rakiet była produkowana ze stopów różnych metali.

W roku 1974 w GKKFi T odbyło się spotkanie w Departamencie Programowania i Koordynacji u dyrektora Adama Izydorczyka z udziałem kierownictwa ZG TKKF oraz działaczy sekcji badmintona, kręgli, kulturystyki, skibobów, i windsurfingu. Dostaliśmy zgodę na powołanie centralnego organu przy ZG TKKF. Nie bardzo odpowiadała nam nazwa kometka dla sportu wyczynowego, trzeba było rozstrzygnąć tę kwestię, a dylemat badminton czy kometka dzielił środowisko. Działacze z ambicjami sportu wyczynowego zawsze byli za badmintonem, działacze bliżsi rekreacji – za kometką. Napisaliśmy list do Poradni Językowej Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego, która w piśmie z dnia 25 lutego 1975 r. potwierdziła, że zdecydowanie lepsza jest nazwa Centralna Komisja Badmintona, Kulturystyki i Skibobów.

Po wielu latach starań otrzymaliśmy zgodę na powołanie Centralnej Komisji przy ZG TKKF- nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo byliśmy szczęśliwi! W Bydgoszczy podczas II Sejmiku Działaczy (24 listopad 1974 r.),  dokonaliśmy wstępnego wyboru kandydatów oraz ustaliliśmy założenia programowe.  Prezydium Zarządu Głównego TKKF w dniu 19 marca 1975 r. zatwierdziło nazwę i powołało następujący skład:

Andrzej Szalewicz-przewodniczący, Janusz Musioł –wiceprzewodniczący i szef wydziału szkolenia, Witold Sielewicz- wiceprzewodniczący, Julian Krzewiński- sekretarz i szef Kolegium Sędziów,  członkowie: Robert Bikowski Bydgoszcz, Eugeniusz Jaromin Bieruń Stary- przewodniczący Wydziału Gier i Dyscypliny, Jan Mendel Łódź , Andrzej Ogrodowicz Wrocław, Jerzy Wrzodak Żyrardów. Na zgłoszonych  przez  nas  szesnastu kandydatów wybrano tylko ośmiu.

W tamtych czasach prezesami związków sportowych zostawali przede wszystkim członkowie ZMS. Warto więc wyjaśnić, dlaczego my mogliśmy akurat wybierać osoby z własnego grona. Po studiach na Politechnice Warszawskiej Andrzej Szalewicz ukończył Podyplomowe Studium Organizacji i Zarządzania , był w tym czasie dyrektorem naczelnym Zakładów Aparatury Elektronicznej POLON i pełnomocnikiem Rządu do spraw aparatury CAMAC. W  czasie studiów aktywnie działał  w ZSP co dawało mu glejt do przewodniczenia. Uzgodnili sprawę z Julianem Krzewińskim, który wystartował na stanowisko sekretarza i jednocześnie szefa Kolegium Sędziów  a Andrzej na stanowisko  przewodniczącego. Oczywiście nie wszyscy koledzy zostali w te uzgodnienia wtajemniczeni.  Sprawa tak zbulwersowała niektórych, że nie obyło się bez  fali anonimów i donosów!!!!

1973 Świeradów kurs instruktorów badmintona tu po egzaminie  siedzą od prawej: J.Grzybowski, R.Bikowski, I.Karolczak, L.Markowicz, M.Muszak, G.Bekrycht, R.Borek, stoją na schodach od góry J.Musioł, R.Ogrodzki, A.Graczyk, J.Śliwa, M.Zyśk, T.Englander, dalej od prawej: Z.Zenkowicz, A.Szalewicz, R.Płonek, M.Dochniak, J.Krzewiński, E.Jaromin, J.Bakowski,(AWF), J.Bisicki, J.Koncikowski ZG TKKF, J.Szuliński, B.Żołądkowski, J.Mendel, M.Danowski

1973 Świeradów kurs instruktorów badmintona tu po egzaminie siedzą od prawej: J.Grzybowski, R.Bikowski, I.Karolczak, L.Markowicz, M.Muszak, G.Bekrycht, R.Borek, stoją na schodach od góry J.Musioł, R.Ogrodzki, A.Graczyk, J.Śliwa, M.Zyśk, T.Englander, dalej od prawej: Z.Zenkowicz, A.Szalewicz, R.Płonek, M.Dochniak, J.Krzewiński, E.Jaromin, J.Bakowski,(AWF), J.Bisicki, J.Koncikowski ZG TKKF, J.Szuliński, B.Żołądkowski, J.Mendel, M.Danowski

W roku 1975 nadawaliśmy już klasy sportowe, które były honorowane przez wyższe uczelnie wychowania fizycznego, nie byliśmy wówczas w żadnym systemie współzawodnictwa sportowego ani nie posiadaliśmy żadnej zgody na rozgrywanie Mistrzostw Polski. Z punktu widzenia formalnego nie było to w zgodzie z prawem zaś z punktu widzenia merytorycznego wszystko było ok. Pamiętać należy, ze jedyną używaną przez  nas pieczątką była  w dalszym ciągu LIGA KRAJOWA.

W połowie lat 1974/1075 powstaje profesjonalny ( może bardziej profesjonalny) regulamin sportowy. Dzisiaj możemy tylko powspominać, ile trzeba było zebrać dokumentów tego typu z innych związków sportowych aby stworzyć  i dostosować  statut i regulaminy do naszych potrzeb! W tym miejscu musimy podkreślić  rolę Polskiego Związku Tenisa Stołowego, z którego dokumentów najbardziej skorzystaliśmy.  W latach siedemdziesiątych kolejnymi prezesami tego związku był Jerzy Idzikowski a następnie  Jerzy Dachowski. Warto o tym pamiętać, gdyż Jerzy Idzikowski to  wielki specjalista od regulaminów, statutów i aktów prawnych w Polskim Związku Tenisa Stołowego a jednocześnie Ojciec Marka i Andrzeja Idzikowskich późniejszych działaczy badmintona. Marka nie muszę przedstawiać, gdyż od roku 1984 do 2014 pełnił funkcję przewodniczącego wydziału gier i dyscypliny i wszystkie regulaminy wyszły spod jego ręki.   Przysłowie „czym skorupka nasiąka za młodu… tym na stare lata… „ w tym wypadku sprawdziło  się w stu procentach.

Równolegle z prowadzeniem działalności i rozgrywek, wysyłaliśmy regularnie pisma do GKKFiT z prośbami o powołanie Polskiego Związku Badmintona.  W jednym z pism wystąpiliśmy także z wnioskiem o powołanie Centralnego Ośrodka Badmintona Sportowego z preliminarzem budżetowym sięgającym  kwoty   dwa tysiące czterysta złotych oraz  jednego tysiąca dwieście dolarów limitu dewizowego na opłatę składek do IBF i EBU oraz na zakup lotek w ilości 2.500 sztuk i 20 sztuk rakietek).  Te ilości podaję tylko w celu porównania w stosunku do dzisiejszego zapotrzebowania na sprzęt.  W każdym bądź razie cyfry świadczą o tym , że nie byliśmy ani zachłanni ani rozrzutni.

Jako Centralna Komisja Badmintona współpracowaliśmy z 38 ogniskami TKKF i klubami sportowymi. Uruchomiliśmy II ligę badmintona z podziałem na cztery obszary, organizowaliśmy pierwsze turnieje kwalifikacyjne, wprowadziliśmy kalendarz z systemem „jesień-wiosna”. Na imprezach ogólnopolskich obowiązywał nakaz grania plastikowymi lotkami firmy CARLTON, wydawaliśmy zawodnikom legitymacje, nadawaliśmy klasy sportowe, wprowadziliśmy stałe listy klasyfikacyjne. Tworząc regulaminy  tych działań, nikogo nie pytaliśmy o zgodę, nikt tych materiałów nie zatwierdzał, nikt też nie protestował.

Kalendarz imprez na kolejny rok był bogaty i przewidywał organizacje zawodów masowych o puchar ZG TKKF , ogólnopolskie turnieje otwarte, turnieje odbojów, turnieje dzieci i młodzików,  kursy dla sędziów I i II klasy. W I lidze startowało 12 drużyn, zaś w II – 18 drużyn. W ramach turniejów klasyfikacyjnych rozgrywano  turniej młodych talentów, o Puchar Wiosny we Wrocławiu i Głubczycach, międzynarodowe mistrzostwa Polski o „Puchar Wiadomości” turniej redakcji „Dziennika Łódzkiego”, turniej gier podwójnych Stal FSO Warszawa. Mistrzostwa Polski Juniorów. W kalendarzu było około 50 imprez. We wrześniu 1975 r przyjechała drużyna z Magdeburga, rozgrywając mecze w Warszawie, Lublinie, Łodzi i Wrocławiu.  Organizowaliśmy zawodów, potrzeba było sprzętu. Postaraliśmy się o zwiększenie importu rakietek „ Łastoczka” z ZSRR i lotek Schwalbe- Turnier  z NRD. Opiniowaliśmy normy na sprzęt do badmintona, współpracowaliśmy z Centralnym Biurem Jakości Wyrobów. CHAPiS  sprowadziła z Chin  pierwszą partię lotek piórkowych typu Deer.

W 1975 r po raz pierwszy oficjalnie odbyły się „Indywidualne Mistrzostwa Polski”, oczywiście z transparentem na którym dumnie wypisano Pierwsze. Były to już dwunaste mistrzostwa ale te były oficjalne. W ten sposób postępując, pracując ponad siły, nie bojąc się reperkusji zbliżaliśmy się krok po kroku do wyznaczonego celu, jakim było powołanie w dniu 7 listopada 1977 r Polskiego Związku Badmintona.

http://www.okiemjadwigi.pl/powstanie-polskiego-zwiazku-badmintona/

 

 

 

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.