Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Wpisy oznaczone ‘Aldona Kraus’

W marcu zajrzałam na ul. Zaciszną 13 do Yrsy, a tu niespodzianka, zaproszenie –wyzwanie książkowe. Bardzo lubię takie niespodzianki, a ta była memu sercu niezwykle miła. Ale jak to w życiu, 13 marca był kilka tygodni temu. Między tamtą datą a dniem dzisiejszym tak wiele się wydarzyło, a przecież, gdy obiecujemy coś Przyjaciołom to należy dotrzymywać danego słowa. Szczególnie, gdy dotyczy to ostatniej przysługi.  Wiele spraw zatem, otrzymało pierwszeństwo, wiele trzeba było załatwić, dopilnować, a także zorganizować. Wyzwanie książkowe poszło w kąt, zostało odłożone na później, lecz nikt łącznie ze mną nie wiedział na jak długo. I dzisiaj zresztą zupełnie przypadkiem rozmawiając z Aldoną, poetką, moją „siostrą”, uzmysłowiłam sobie, że gdzieś w kącie leży moja obietnica, jaką złożyłam u Yrsy na blogu – książka, którą ostatnio przeczytałam. Dylemat był prawie nie do rozwiązania, ponieważ nie umiem czytać jednej książki, czytam trzy lub cztery prawie na raz. I co tu wybrać, lekkie miłe dla serca i oka oraz ciekawie napisane „Jeżdżąc po cytrynach” Optymista w Andaluzji. Książka napisana przez Chrisa Stewarta, byłego perkusistę grupy rockowej „Genesis” Phila Collinsa (mojego ulubionego zespołu).Chris kupił posiadłość w Hiszpanii i opowiada o zapuszczaniu korzeni na wsi, o integrowaniu się z gospodarzami hiszpańskimi. Książka napisana dowcipnie, interesująco, zabawnie. Świetna lektura, relaksująca, podobno mnóstwo w niej prawdy o Hiszpanach. Zastanawiałam się też czy nie napisać o książce Mariana Zacharskiego pod tytułem „Nazywam się Zacharski”, do przeczytania której namówiła mnie Zośka. Ale postanowiłam o niej napisać oddzielnie, gdyż z jedną z osób  opisanych w tej książce wiążą się moje wspomnienia. W końcu wydawało mi się, że wybrałam książkę Julii Child „Moje życie we Francji”, na podstawie, której nakręcony został film „Julie i Julia”, gdzie rolę Julii Child brawurowo zagrała moja ulubiona aktorka Meryl Streep. Popatrzcie, jedno wyzwanie a tyle dylematów, w końcu podjęłam decyzję, właśnie dzisiaj po rozmowie z Aldoną. Jak wiecie Aldona Kraus jest poetką, lekarzem okulistą, ale od czasu do czasu popełnia prozę, a ja uwielbiam JEJ TWÓRCZOŚĆ. Mam wyjątkowe szczęście do obcowania z ludźmi ciekawymi, ponieważ w ostatnim okresie czasu na blogu wspominałam Rajmunda Paprzycę Niwińskiego, Kazimierza Górskiego, prof. dr hab.inż. Andrzeja Horodeckiego, Zbigniewa Adrjańskiego, a teraz ponownie Aldona Kraus. Jej książkę „O wszystkim i o niczym- Rozmowy z Księdzem Janem Twardowskim” polecam Moim Przyjaciołom. Dlaczego zapytacie? Ano, dlatego, że ksiądz Jan Twardowski jest  Wielkim Poetą. Wszyscy znają Jego twórczość, wiersze, a bilbord z roku 1999?. I właśnie o tym bilbordzie i o przejażdżce z księdzem Janem Twardowskim ulicami Warszawy napisała w swojej książce Aldona, a ja ile razy czytam tę książkę, tyle razy zatrzymuję się zadumana. Dlaczego? Może, dlatego, że miałam to szczęście poznać księdza Jana. Spotykaliśmy się w lipcowy czas u Aldony w domu, gdzie ksiądz Jan spędzał swoje wakacje w Aninie. Może, dlatego, że Jego już nie ma, że odpoczywa na wieki w Świątyni Opatrzności Bożej, tam gdzie teraz powstaje ze zdjęć największy obraz Jana Pawła II. A może dlatego, że był kapłanem wyjątkowym i spotykałam Go na wieczorach poetyckich Aldony?  Dlatego właśnie wybrałam tę książkę i prezentuję ją w Wielkim Tygodniu przed Wielkanocą. Posłuchajcie: Janowe billboardy

„..Grudniowe przedpołudnie 1999 roku było słoneczne i pobielone cienkim śniegiem. Obietnica niezwykłej niespodzianki, na półtorej godziny przed obiadem, udało mi się porwać księdza Jana na przejażdżkę. – Nie pojedziemy naszym ulubionym ślimakiem?- zdziwił się, kiedy wyjeżdżając spod klasztoru, skręciłam w Krakowskie Przedmieście w lewo, zamiast tak jak lubił w prawo i Karową w dół. – Tak naprawdę, to każda strona Królewskiego Traktu jest piękna – mówił, kiedy mijaliśmy księgarnię Bolesława Prusa, Uniwersytet Warszawski, gmach Akademii Sztuk Pięknych i górujący nad wszystkim Kościół Świętego Krzyża. Jedź jeszcze wolniej – poprosił. – Kiedyś ciągle spacerowałem. Dzisiaj i wczoraj – zawsze tu pięknie. Ile tu ludzi! Jechaliśmy tuż obok warszawskiego szpitala dziecięcego, mijając pomnik Kopernika, a w głębi po lewej przy ulicy Karasia Teatr Polski przekreślony tęczą afiszy, zbyt odległych, by je czytać. – Teatr przywołuje wspomnienia wielu wspaniałych sztuk tu granych i wielkich aktorów – dodał. Mijając powoli ulicę Bartoszewicza, wjechaliśmy na Tamkę. Poinformowałam poetę, że na jednym z domów biegnącej ulicy, czeka nas niespodzianka. – Złota kaczka, na pewno ona! – cieszył się jak dziecko. – Niech ksiądz patrzy w lewo i w górę – przerwałam. Tło zawieszonego wysoko na wąskiej bocznej ścianie kamienicy ogromnego bilbordu było czarne. Z czerni patrzyły smutne urokliwe oczy dziewczynki, przyciągające spojrzeniem i bielą twarzyczki.

Zatrzymajmy się – nalegał. Gdy jednak nie było, gdzie zaparkować, włączyłam światła awaryjne, a hamowany stale samochód prawie stał w miejscu. Na szczęście za nami na razie Tamka była pusta. Ksiądz Jan zadzierał głowę wpatrywał się w dziewczynkę i w czarny pas plakatu, na którym wołanie jego serca „spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą” WARSZAWSKIE HOSPICJUM DLA DZIECI, zajmujące się opieką nad nieuleczalnie chorymi, kierowało do milionów ludzi. Zobaczyłam wielkie wzruszenie – jednocześnie bezradność, malujące się na twarzy poety, gdy znanym gestem, błogosławił dziewczynkę z plakatu. Za nami trąbiły samochody, wolno nas wymijały. Ruszyliśmy Tamką w dół ku Wiśle. Jechałam nadal wolno, a przed nami, tuż za skrzyżowaniem z ulica Kruczkowskiego czekała na niego taka sama porcja wzruszenia, a potem i na Ludnej i na Trasie Łazienkowskiej, na Czerniakowskiej, przy Torwarze. Wracaliśmy mostem Poniatowskiego, mijając dawny Stadion Dziesięciolecia. Aleje Jerozolimskie, Marszałkowska, Królewska. Afisze mniejsze i te ogromne były wszędzie. Chora dziewczynka z nadzieją w oczach i prośbą poety, przypomnieniem tego, co tak prawdziwe, że aż niedostrzegane , zagubione w codziennej pogoni. Prośba – rozkaz! Nie wiem, ile po drodze minęliśmy „jego billboardów” tak je natychmiast nazwałam, ale każdemu przesłał krzyżyk. Kiedy wróciliśmy na Krakowskie Przedmieście już w wikariatce mówił, że się  cieszy z tych podpowiedzianych  mu w zakrystii przez penitentkę słów, które umieścił i rozwinął w wierszu dla przyjaciółki – poetki Anny Kamieńskiej. Do modlitewnych intencji doszedł mi pacierz za Warszawskie Hospicjum Dla Dzieci i za księdza Piszącego Wiersze, który  dziś zdawał się być nieprzytomny z radości i wzruszenia. Potem przyszły następne grudnie, które przyniosły nowe billboardy z Janowym hasłem, także ulotki w aptekach, przychodniach, szpitalach, tramwajach, autobusach. Idą następne, a dziś gdy to piszę, Warszawa ubrała się nowymi i wierzę, że będzie tak już zawsze, bo śpieszymy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą obowiązuje do zakończenia świata i jeden dzień dłużej, tak po Twardowsku – zawsze na zawsze.

Tę książeczkę, polecam wszystkim do czytania w każdym czasie, gdy jest mi źle, gdy dobrze, gdy mam głowę zabitą nierozwiązanymi sprawami, gdy cieszę się życiem i nadchodzącą Wiosną gdy martwię się razem z moimi Przyjaciółmi, gdy życie nakłada na mnie najtrudniejsze wyzwania zawsze mam ku czemu się zwrócić, do książki Aldony o księdzu Janie, do rozmów „ O wszystkim i o niczym” do życia zawartego na kartach tej pięknej książeczki. Aldonie serdecznie dziękuje, że zechciała mi podarować ten jedyny w swoim rodzaju egzemplarz, a Wam wszystkim życzę Dobrego Wielkiego Tygodnia, Szczęść Boże! Tak po Twardowsku- zawsze na zawsze.

Wasza Jadwiga

                                                                                                                                                               Nr  mojego bloga  AA 00277

Otrzymałam zaproszenie na wieczór poezji  Aldony Kraus i opłatka graficznego Marka Sobacińskiego, pod  tytułem „Z Wierszem i Opłatkiem”, który odbył się w dniu 8 stycznia w Bibliotece w Aninie.  Sama Aldona tak opowiadała o jedynym chyba na świecie twórcy opłatków graficznych, o Marku, w rozmowie telefonicznej, gdy dopytywałam o program wieczoru: „…Wiersze opłatkowe napisałam dla jednego twórcy opłatków graficznych, dla Marka Sobacińskiego, który jest Przyjacielem Moim”. O swoim pierwszym z Nim spotkaniu tak opowiada w książce „O Wszystkim i o Niczym” Rozmowy z księdzem Janem Twardowskim, wydanej w roku 2009 przez Fundację AVE w Drukarni TED, Hanna i Tadeusz Maślanka: cyt.”…

Rozdział w drodze do Betlejem

Stałam w tym pierwszoczerwcowym urodzinowym dniu Księdza Piszącego Wiersze, na wielgachnej drabinie, opartej o ścianę wikariatki, sięgającej do uchylonego okna poety. On sam siedział na zielonej ławce pod swoim modrzewiem, zmęczony tłumem wielbicieli, składających mu życzenia. Nie wiadomo, dlaczego, trzystuletni dom był zatrzaśnięty na głucho.  – Widać zamek zielonych drzwi z numerem 5 pragnie uczestniczyć we wszystkich składanych księdzu hołdach – próbowałam żartować, ale poeta marzył już tylko o ciszy swego Domu pod Dobrą Nowiną. Niestety, drzwi atakowane kolejny raz przeze mnie ani drgnęły.

– Co to dla Ciebie! Wejdziesz przez okno! – Z nadzieją w głosie mówił osiemdziesięciopięciolatek.

– Ksiądz żartuje. Co innego kiedyś. Teraz nie te gabaryty – oponowałam, ale widząc zgaszoną minę księdza, spróbowałam i weszłam na przyniesioną drabinę, przymierzając się do uchylonego lufcika, który jak przysłowiowe ucho igielne, był jednak nie do pokonania. Nagle kolejna ekipa telewizyjna wyrosła jak spod ziemi obok zielonej ławki. O mało nie spadłam z drabiny, bo rzuciłam się, bronić poetę przed gośćmi. Na szczęście tylko drabina walnęła o ziemię, a ja zła, dla porządku dopadłam jeszcze zamkniętych drzwi. O dziwo ustąpiły pod naporem moim i Czesława, przyjaciela księdza Jana. Ksiądz Piszący Wiersze natychmiast salwował się ucieczką, ale ekipa telewizyjna nie poddała się, podążając jego śladem. Za telewizją gonił po stromych, najwęższych chyba na świecie schodach, szczupły na biało ubrany młody człowiek oraz trzy panie.

– Trzeba poczekać, nie wolno! – Stopowałam napierających, zasłaniając sobą wejście.

-Poczekać? – Jedna z pań aż zatrzęsła się z oburzenia. – Przyjechałem ze Świdnicy. Przywiozłem urodzinowy ekslibris i swoje graficzne opłatki – powiedział nieśmiało pan w bieli. –Graficzne opłatki?- Zdziwiłam się, a po chwili miałam w dłoniach zachwycająco piękne arcydzieła. Patrzyłam oczarowana. Biały papier, a właściwie nie papier, a rzeźba w papierze przyciągała oczy, czarowała nieznanym pięknem, oddając niepowtarzalny klimat, słodycz, wzruszenie, opłatkowych, wigilijnych doznań, chociaż wokół panował upał czerwcowego popołudnia. Patrzyłam i patrzyłam, by za chwilę pobiec do mieszkania księdza i prosić go – pomimo zmęczenia i gorąca – o małą chwilę rozmowy z tak ciekawym artystą. Opędzający się od kamer poeta wyraził zgodę. Wprowadziłam artystę do pokoju. Wchodziliśmy na górę przy akompaniamencie utyskiwań, rozżalonych pozostających w ogródku pań. –Wiadomo – mówiły na cały głos – to jej sprawka. Taki brak delikatności. Gdzieżby to ksiądz Jan? Wystarczy, że zobaczyła spodnie – reszty nie dosłyszałam, bo byliśmy już w pokoju. – Co to jest? Jakie to piękne! – Zachwycał się ksiądz Jan, oglądając swój ekslibris i inne przywiezione opłatki graficzne. Ich twórca Marek Sobaciński, siedząc blisko poety, opowiadał o swoim dziele. Jakże często potem widziałam ich obu – moich Przyjaciół, siedzących tak razem, zatopionych w rozmowie, skupionych na wspaniałych Janowych wierszach i Markowych opłatkach. Piękno tego, co robili obaj, zaowocowało ich wspólną książką – „Z opłatkiem i sercem”, która została ogłoszona Najpiękniej Wydaną Książką 2000 roku. Znajomość wzruszająca, która z ufnością, (o jakiej marzył i pisał ksiądz Jan) wspartych o siebie, zawiodła ich do Ziemi Świętej i samego Betlejem….”.  Tak oto sama Poetka opowiada o początkach swojej Przyjaźni z Markiem Sobacińskim. Pan Marek S nie mógł brać udziału w tym pięknym spotkaniu kolędowym z opłatkiem w tle, gdyż jest chory, ale Jego prace wiszące w anty ramach na ścianie Biblioteki były pięknym tłem dla Aldony czytającej swoje wiersze, których adresatem jest on sam  Artysta i Grafik. Muzyczna oprawa  tego Wieczoru to duet kameralistyczny stworzony  przez Tatianę Sikorską pianino i Katarzynę  Majsner wiolonczela. Obie Panie ukończyły Akademię Muzyczną we Lwowie, a obecnie studiują na Akademii Muzycznej w Warszawie w klasie kameralistyki prof. Barbary Halskiej. Tatiana i Katarzyna rozpoczęły Sonatą Szostakowicza. A my zaśpiewaliśmy razem kolędy:

Wśród Nocnej Ciszy, http://www.youtube.com/watch?v=TTLlhfn4WDs

Cicha Noc, http://www.youtube.com/watch?v=v9V1Fzpw0IM&feature=related

Oto niektóre z wierszy:

Opłatek z Serdeczną Prośbą

Wyrzeźb w opłatku graficznym
ku-, ku, lecz nie kukułkę,
smak, a  nie bułkę
błysk –  nie żarówkę
pisanie wierszy choćby ołówkiem…
lecz nie ołówek…
żar ten bez pieca i ogniska
iskrę najmniejszą, tę z popiołu
miłość, bez łoża, szafy stołu
i jeszcze coś, bez zbędnych rzeczy,
lek co nie leczy, a wyleczy,
nieosiągalne, a dla ludzi
serce, co kocha lecz nie trudzi.

Opłatek z Iskrzeniem

Pomiędzy nami coś zaiskrzyło
to wielka radość – tak dobrze było
twórcę napotkać – który nad barwy
przekłada biel, nad ziemskie skarby
z sezamu świata, żar aż do bieli
wkłada w opłatek…
Nasi Anieli w białych sukienkach,
o skrzydłach białych,
alabastrowe nam się wydały…
Bo biel wzruszenia  – nasze spotkanie
z opłatkiem tylko ma porównanie.

Opłatek z Matką  Nas Wszystkich

I Pełnię Łaski i Miłość całą
wkładam w opłatek graficzny mały
bo Ciebie widzę w mej matki oczach,
nad mym posłaniem Twa twarz urocza.
Do Ciebie Zdrowaś usta dziecięce
szeptały… ojciec brał mnie na ręce.
Ty jesteś ze mną z tylu ołtarzy,
wychodzisz do mnie, gdy serce marzy,
w chorobie leczysz razem z lekarzem,
lekarstwem jesteś w wirze wydarzeń.
Gdy idę smutny przez życia ciernie,
razem idziemy – Twe serce wierne
daje mi Twe Dzieciątko – czas goni…
Przed samym sobą Ty, mnie wciąż bronisz.
A gdy pod płaszczem Twojej opieki
otwieram oczy –  to widzę wieki,
wieże kościołów, drapacze chmur,
najmniejszą chatę, bezdomnych tłum.
Wielbię Cię!
Przyjmij graficzny biały opłatek
Matko Nas Wszystkich – czuwaj nad światem!

Opłatek z Fiat

Pozwól Twe fiat umieścić Matko,
w moim graficznym, białym opłatku.
Potem go podam wszystkim brzemiennym,
niech doczekają z Twoim płomiennym fiat
narodzin dziecka
Niech nigdy człowiek już nie zabija
przez łaskę twego Maryjo fiat!

Odpoczynkiem od wzruszeń była muzyka Ludwika van Bethoveena  Sonata i Scherzo zagrane przez Tatianę i  Kasię oraz śpiewane przez nas Kolędy: Przybieżeli do Betlejem   http://www.youtube.com/watch?v=IfQT_x_qWi0&feature=more_related Cicha Noc http://www.youtube.com/watch?v=6MT-_hRYkvY&feature=related , Cicha Noc, Bóg się Rodzi, Wśród Nocnej Ciszy http://www.youtube.com/watch?v=mw2lbZFYG0s&feature=related

Pójdźmy wszyscy do stajenki http://www.youtube.com/watch?v=pmTZpesxa5A&feature=related a my mogliśmy przygotować się, do kolejnej porcji wzruszeń dostarczanych nam w poezji Aldony, oto one: „ Wiersze z Opłatkiem w tle”

Opłatek z Panią  Naszego  Gniazda

A na naszej gruszy Pani Mego Gniazda.
Do Niej biegnie z żarem  ma modlitwa jasna.
do Niej wracam z pracy, ukłon synów ślę,
do Niej ślę westchnienie z gwiazdami i śpię.
Weź przyjacielu na jedno mgnienie
Panią Naszego Gniazda.
Wspomnienie Matki z Dziecięciem w chuście
wyrzeźb w graficznym opłatku swym,
ludziom go rozdaj i ciesz się nim. 

Opłatek z Aldoną i Jerzym

To twój opłatek graficzny jaśni
ogromną miłość – było jak w baśni.
Ktoś z warkoczami zobaczył miłość.
Na Dworcu Wschodnim słońce wschodziło.
Pojechał za nią nad Czarne Morze.
Bóg go wysłuchał, bo to był orzeł.
I porwał miłość w warkocz wplecioną,
i w niej zatonął razem z Aldoną,
nie z Wallenroda, bo ta zginęła,
inna Aldona serce mu wzięła.
Żyli szczęśliwie, płynęły lata,
synowie rośli i w malwach dom…
Umieść w opłatku graficznym grom,
chorobę, lęk, rozstanie, mrok,
treny, codzienność, pytana ból,
blask Zmartwychwstania, całą łez sól

Opłatek z Mamą  Marka i z nim samym.

W graficznym opłatku moim, kropla biała mleka
to karmiąca moja matka, pierś – wezbrana rzeka.
Kropla miłości, modlitwy, radości, bitwy.
ciszy, zadumy, kropelka dumy…
to ja
chwycę Cię pod nogi
wyrosłem ci matko moja – twój syneczek drogi.

Opłatek z Nagim Markiem

Kochające serce całe i nadzieje twe niemałe,
urokliwość ziemi nieba, cały ból w nich
sól, smak chleba, kładziesz w graficzny opłatek.
Sam przez chwilę jesteś nagi, a tęczowe łąki raju,
są skąpane w twej czystości. Pan  Bóg rady wśród nich gości.

Opłatek z Płonącym Markiem

Gdy lato pędzi w stodoły z plonem,
w moim graficznym opłatku płonę
przepychem dalii, nasturcji gęstwą ,
aksamitkami co słońcem  sycą
zorzą różową jak pelikan…
srebrem księżyca w toni  strumyka,
rosą rozsnutą nad ścierniskiem
i Bożym Pięknem przede wszystkim.

Opłatek ze  Łzą

W opłatek graficzny wpiszę,
zamyślenie, całą ciszę,
piękno pór roku, ten krok po kroku,
którym to życie ku dobru zmierza.
Zwykła łzę moją – Arkę Przymierza.
O łzo maleńka! bądź mi jak Arka!
Płyń! Obmyj mnie!
Niech mój graficzny, biały opłatek,
idzie do ludzi w bieli swych szatek!

I kolejne Kolędy śpiewane przez wszystkich Gości, wszak to czas Narodzenia Pańskiego:

W żłobie leży http://www.youtube.com/watch?v=spbhlaVl0sg&feature=related, Gdy śliczna Panna http://www.youtube.com/watch?v=qEqiNInbdto&feature=related, Gdy się Chrystus Rodzi http://www.youtube.com/watch?v=5fLyYN3H4pM&feature=related  

Opłatek z Wszystkim  Po Trochu

Medytowali  prorocy,
jak odczynić bab uroki,
jak świat uwolnić od bab…
Koło nich kręcił  się szkrab,
przemykali Święci Pańscy,
Święci Męczennicy także.
Prorok zaczął –  Wszakże szwagrze ,
z babami jest świat do bani!
Kto chce zganić me twierdzenie,
tego prędziutko ożenię…
Chciał coś dodać, szły Kobiety Święte.
każda w jasnej  aureoli
(w niebie kobiet jest dowoli)
Szły w aureoli bez szatek…
Mędrcy, bo się szkrab wyrywał,
związali go, one dziwa oglądali…
Marku ratuj się!
Rzeźb w opłatku swym graficznym,
niebo pełne kobiet ślicznych,
lecz się najpierw  uwolnij z kajdan,
potem do roboty hajda!

Opłatek z Ochotą do Pracy

Hiacynty  pachniutkie, koguty tłuściutkie,
prymule, cebule, co tulą się czule,
i czosnek się wdzięczy, i tłumek zajęcy
z chorągwią Baranek, kiełbaski rumiane
chciała świnka – teraz szynka,
chce baba z rzeżuchy, pies kłapouchy,
chce jajko golutkie i  jajo na  twardo,
a także pisanka, jajeczko wycinanka,
jajo sadzone, chce szklanką umęczone,
i razem z palemką, chce jajko na miękko,
po święceniu w Wielką Sobotę…
w twoim graficznym opłatku, mieć robotę!

Opłatek z Rzeczypospolitą

Powie smutkom żalom precz
w opłatku graficznym RZECZ
o Bogu, o Aniele, o Marii,
RZECZ o dziele,
o Narodzinach i o Męce,
z RZECZY
w twym opłatku serce.

Opłatek z Historią Polski

Umieściłem w opłatku graficznym Orlęta.
Wykrwawiły się dla Polski. Lwów to sprawa święta!
Wyrzeźbiłem w swym opłatku dzieci w czas Powstania.
Życie oddały Ojczyźnie , dla Jej zmartwychwstania.
Umieściłem w swym opłatku krew na Świętej Górze ,
pokazałem   Tybr skrwawiony. Z Lourd – Ratunku Różę.
Postawiłem  w swym opłatku prawych robotników
i zalane drzwi krwią chłopca. Usta Polski w krzyku!
umieściłem w swym opłatku polski ból, żałobę
i modlitwę Jana Pawła nad kapłana grobem
wyrzeźbiłem  trud stoczniowca, krew z „Wujka” górników
Solidarność umęczoną – która jest miłością!
Niech się święci! Niech zwycięży – ponad nieprawością! 

Opłatek którego lepiej nie rzeźbić.

Rzeźb w graficzną biel opłatka
pot strudzonych, wrzenie Śląska,
ożarowskie sny bez jutra,
beznadziejne nasze teraz,.
Solidarność legła w gruzach.
Miast medali liczne zera,
byle jakość, byle więcej,
nasze być, a nie umierać.
Lepiej nie rzeźb nigdy więcej
dzieci polskich w poniewierce,
bo w graficznym twym opłatku
pęknie z żalu polskie serce.

Opłatek ze  Świętym Janem Pawłem II

Gdzieś tam okrzyki Santo subito!
W opłatku Święty z raną odkrytą.
Wsparty na Krzyżu, win odpuszczenie…
Pan Bóg  i Człowiek  uświęca ziemię.

A na zakończenie wszyscy chórem zaśpiewaliśmy: Lulajże Jezuniu http://www.youtube.com/watch?,v=d9pw0t10MHc&feature=related , oraz Bóg się rodzi http://www.youtube.com/watch?v=9yPuI4ilKNY

Wierszy z opłatkiem było czytanych  więcej ale tyle udało mi się dla Państwa uzyskać od AUTORKI. A potem, wszyscy popijaliśmy herbatkę i jedliśmy ciasteczka, a niektórzy z nas uzupełnili swoją bibliotekę o zakup nowych pozycji Aldony Kraus. O spotkaniu z „Moją Siostrą Aldoną” w Aninie, o Jej wierszach z Opłatkiem w tle, o Przyjaźni Poetki z Markiem Sobacińskim

Opowiadała

Wasza Jadwiga

Poeci Anińscy 4.09.2010Wszyscy wiedzą, że  rok 2010 jest rokiem obchodów 100 lecia Anina. Klub Kultury „Anin” zaprosił mieszkańców i sympatyków Anina dzisiaj, w dniu 4 września na muzyczno- słowno- taneczny prezent z tej właśnie okazji. W programie przewidziano wręczenie nagród laureatom konkursów „Bywalec Anina”, oraz popołudnie w towarzystwie  anińskich poetów, których wiersze recytował Tadeusz Woźniakowski, jednocześnie konferansjer a przed wieloma laty wspaniały polski piosenkarz, śpiewak operetkowy i kompozytor muzyki rozrywkowej, a także muzyk i aktor.. Od roku 1956 koncertował na estradzie. W latach 1958-1960 był aktorem operetki w Łódzkim Teatrze Muzycznym. W latach 1961-1970 stworzył liczne nagrania z Orkiestrą Taneczną Polskiego Radia pod dyr. Edwarda Czernego  i z Orkiestrą pod dyr. Henryka Debicha. W latach 1971-1979 aktor i piosenkarz teatru „Syrena” w Warszawie. Kompozytor licznych piosenek, za które otrzymał wiele nagród na festiwalach i konkursach. Jego utwory to między innymi: „Automobil”, „Gdy ci serca brak”, „Imieniny, imieniny”, Zawołaj, „Niech pan nie zamyka bramy”, ”Kiedyś w święto winobrania”, ”Mnie wystarczy Monte Verde”, „W dni wielkie i skończone”, „Lutnia i żołnierz”, ”Most zakochanych”, „Posłuchaj coś ci powiem”, 100 lecie Anina i tort z tej okzaji serwowany po koncercie„Znów razem”, „Żurawie odlatują” i wiele innych. Starsi fani pamiętają Pana Tadeusza Woźniakowskiego z wykonania takich piosenek jak: „Komu piosenkę”, „Wspomnienie”, „Ty jeszcze nie wiesz”, „Wiosną mi bądź”, „Czy pani tańczy twista” (wykonanie razem z Violetta Villas), „Rudy rydz”, „Zginęła mi dziewczyna”, i wielu, wielu innych.

http://www.youtube.com/watch?v=j_aryRMfldY

Po wręczeniu nagród laureatom konkursu Pan Tadeusz prezentował anińskich poetów czytając ich wiersze.  Wasz sprawozdawca starał się bardzo odnotować wszystkich prezentowanych anińskich twórców, jak również odnotować tytuł wiersza odczytanego gościom. Oto nasi twórcy w kolejności alfabetycznej:

Barbara Broniatowska –związana  z Aninem od kolebki, a jej wiersze nie tylko dotyczą Anina, prezentowany wiersz – „Piosenka o wpółutraconym Aninie”, Bolesław Bryński– potrafi odnaleźć poezję w szarej prozie dnia- prezentowany wiersz „Wyszedłem w letni wieczór podochocony na Anin..”, Maria Chodorek– mówi o sobie” „Jestem poetką okazjonalną”, mieszka w Aninie od urodzenia, jest biologiem stojącym od lewej Aldona Kraus i Jadwiga Teresa Szymczakna straży tradycji i piękna krajobrazu- prezentowany wiersz: ”Lament aniński 2005”; Alicja Francman– jej poezja jest utkana z najpiękniejszych nici słów, artysta plastyk, od 1939 r związana z Aninem- prezentowany wiersz „Osiedle poetów”; Zdzisław Głowacki – chciałby zatrzymać czas i cieszyć się zwykłą chwilą spędzoną z bliską osobą, wrażliwy artysta, któremu nieobce sa różne dziedziny sztuki – prezentowany wiersz Anińskie lasy”; Joanna Oxyvia Jankowska– wielka aglomeracja jest dla niej źródłem natchnienia, ale tez zmorą od której pragnie uciec w świat przyrody – prezentowany wiersz: ”Znajoma ulica”; Krystyna Kaczyńska Fusiecka – bardzo często w swoich lirykach stosuje ironię, prezentowany wiersz: „Zza ściany”; Andrzej Kosiński – wkracza w świat historii małych i wielkich ojczyzn (Anina, Falenicy i Kresów Wschodnich) uwikłanych w dzieje ludzkości, prezentowany wiersz: „ Ballada na koniec wieku”; Maria Kościuszko – poetka „linii otwockiej” ukazuje piękno Aldona Kraustego regionu, prezentowany wiersz: „W anińskiej Farlandii mieszkał poeta Konstanty…”; Aldona Kraus – ukołysana przez komorowski ogród zamieszkała wśród wawerskich sosen i bezgranicznie oddała się Aninowi. Urodzona w Konstancinie, emocjonalnie związana z Komorowem, ale wiersze o bogatej skali nastrojów, zaczęła pisać w Aninie. Jej dom przeniknęła poetycka aura, także za sprawa ks. Jana Twardowskiego, spędzającego wakacje u poetki, która nazywa siebie „lekarzem okulista piszącym wiersze” –prezentowany wiersz: „ Z myślą o Julianie Tuwimie”; Małgorzata Krupińska Nowicka – potrafi ukazać różne odcienie smutku w krótkim poetyckim przekazie: prezentowany wiersz: „Jan od biedronki”; Henryk Ławrynowicz – stosował bogatą gamę nastrojów tworząc wiersze refleksyjno- historyczne, okolicznościowe oraz o charakterze egzystencjonalnym – prezentowany wiersz: „Madrygał na cześć mamusi i jej pierworodnej”; Aneta Michalska – pokazuje swiat rozpięty między niebem a ziemią, dostrzega żywioły tkwiące w człowieku, ale wyciszone dzięki metaforom, prezentowany wiersz: „Planeta Anin”; Jakub Michalski –jego wiersze melodyjnie wpływają do serca, ponieważ nieobca mu jest również muzyka- prezentowany wiersz: „Las aniński”; Katarzyna Nowak – aktualizuje kulturę Aneta Michalskaantyczna i nowożytną , aniński limeryk sugeruje, że autorka skrywa także ironiczny ogląd świata- prezentowany wiersz: „Limeryk aniński”; Wacław Okniński –zapatrzony w przeszłość ukazuje piękno otaczającego nas świata – prezentowany wiersz: „Piosenka na pięćdziesiątą rocznicę matury”; Dariusz Osiński – nazywa swoje wiersze „glinianymi” odwołując się do wykonywanego zawodu – artysty ceramika-prezentowany wiersz: „Anińskie pogaduszki”; Mirosław Perzyński – błyskotliwe połączenie refleksji i żywiołu miasta, a czasem czarnego humoru- prezentowany wiersz „Piękna pani z ulicy Hertza…” Karina Stolarska – ukazuje kobiety doświadczone przez miłość- miłość, która rani. Pojawiający się w jej wierszach dom i ogród, przemykające zwierzęta, subtelny dowcip koją dusze. Ukazują urok dnia codziennego- prezentowany wiersz: „Ulica jakże moja”; Maria Sulich Wawrzyk – łączy refleksję z ostrym spojrzeniem na świat- prezentowany wiersz: „Anin- jej azyl”; Maria Suska Klink– satyra, ironia, żart to oręż poetki- prezentowany wiersz: „Pociąg pana Tuwima”; Lidia Szafrańska – potrafi każde zdarzenie ująć w ciekawy splot metafor- prezentowany wiersz: „Księże Janie”; Jadwiga T.Szymczak – uważa, że „ poeci zmuszają ciszę do mówienia”, ona zmusza ludzi do twórczego działania, ale przede wszystkim siebie do aktywnego życia, a pomaga jej w tym literatura- prezentowany wiersz: „ Alicji”; Wiesława Zborowska– subtelnie działa na zmysły – Karina Stolarskaprezentowany wiersz: ‘Moje miejsce Anin”;  Podczas recytacji wierszy a także koncertu pana Tadeusza Woźniakowskiego sprzedawana była książka pt: „Aninianie Aninianom” – Antologia Poetów Anińskich, wydana przez Klub Kultury ANIN 2010, pod redakcją pani Beaty Lewickiej. Właśnie ta książka pomocna mi była w zaprezentowaniu naszych anińskich poetów i bardzo jestem szczęśliwa, że właśnie dzisiaj miałam okazję poznać tych wspaniałych ludzi, którzy przechodzą obok nas, a my nie zawsze wiemy, z jakimi wspaniałymi ludźmi mieszkamy w naszym Aninie.

Na zakończenie wszyscy nasi poeci bardzo chętnie podpisywali książkę: Aninianie  Aninianom, antologia poetów anińskich„Antologia Poetów Anińskich”pod tytułem ” Aninianie  Aninianom” a ja skorzystałam z tej możliwości i nie tylko zdobyłam autografy ale też zrobiłam kilka zdjęć bohaterom dzisiajszego dnia. Antologia jest bogato ilustrowana reprodukcjami obrazów mieszkanki Anina pani Janiny Zdanowicz, która swoje obrazy wystawiała w maju tego roku w Domu Kultury „Anin” podczas „Otwartych Ogrodów Anina”. Tylko z reporterskiego obowiązku i wielkiej życzliwości dla pani Janiny informuję, że autorka ciągle tworzy mimo swojego młodego wieku 90 lat. Gratulujemy!

Oczywiscie był też tort 100 lecia, który państwu prezentuję powyżej! Bardzo smakowity, niestety nie udało mi się zdobyć przepisu za co serdecznie przepraszam. 

Sprawozdanie z koncertu w Aninie oraz  ze spotkania z Poetami anińskimi

Przygotowała  Wasza Jadwiga

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.