Kochani! Dzisiaj publikuje część III wspomnień suwalskich, będzie też i część czwarta ale musi upłynąć trochę czasu, gdyż po pierwsze dopiero się pisze, a po drugie musicie odpocząć od badmintona, zbyt duża dawka może znudzić. O badmintonie i o kolejnym trenerze z rodziny Szulińskich – Jerzym Zbigniewie Szulińskim juniorze będzie osobny wpis za około miesiąc. A teraz zapraszam do lektury części trzeciej:
Kolejne Indywidualne Mistrzostwa Polski i kolejne medale, tym razem w roku 2001 zdobyli je: Jacek Niedźwiedzki- mistrz Polski w grze pojedynczej, zaś w grach podwójnych złoty medal zdobyli Michał Łogosz/Robert Mateusiak, Joanna Szleszyńska/Barbara Kulanty, i Robert Mateusiak/Barbara Kulanty, zaś srebrny medal Michał Łogosz/ Joanna Szleszyńska. Nie ustępują im młodzieżowcy, którzy na Młodzieżowych Mistrzostwach Polski w Słupsku w 2001 zdobywają złoty medal w grze mieszanej Agnieszka Czerwińska/ Piotr Żołądek a Agnieszka dodatkowo zdobywa medal brązowy w grze pojedynczej. Jest rok 2001, Jurek Szuliński niepełna rok wcześniej oddał pierwszy zespół nowemu trenerowi, ale przecież wszyscy wiedzą, że to efekty jego morderczej pracy, jako, że zawodnik dopiero po 8-9 latach ciężkiej pracy staje się klasowym.
Nie będę wymieniała wszystkich medali, tytułów i osiągnięć zawodników, gdyż fani badmintona doskonale je znają. Pokazuję tylko jak wysiłek zawodników, trenerów: Jurka Szulińskiego i kolejno po nim zatrudnianych trenerów Kamila Turonka i Jacka Niedźwiedzkiego, działaczy sportowych i umiejętne finansowanie klubu z budżetu miasta, wsparte finansami sponsorów( wcale nie małymi) dają wymierne efekty. Kolejne sezony to kolejne medale dla klubu. Nie udało mi się policzyć wszystkich medali Indywidualnych Mistrzostw Polski, Międzynarodowych Mistrzostw Polski, Międzynarodowych Mistrzostw Polski Juniorów, Mistrzostw Europy Juniorów, Drużynowych Mistrzostw Europy do 16 lat, Młodzieżowych Mistrzostw Polski, Mistrzostw
Polski Juniorów, Indywidualnych Mistrzostw Polski Juniorów Młodszych, a także wszystkich miejsc na podium, jakie zawodnicy zdobyli w zawodach międzynarodowych organizowanych w Europie i nie tylko. Nie byłam w stanie tego wyliczyć tylko na podstawie posiadanych przeze mnie notatek. Możecie mi uwierzyć, było ich bardzo dużo, w każdej z wymienionych kategorii wiekowej. Mam nadzieję, że ktoś z Suwałk usiądzie i na podstawie posiadanych dokumentów z każdego sezonu zliczy wszystkie zdobyte medale złote srebrne i brązowe, ot tak dla celów statystyki.
Jako studenci różnych uczelni suwalscy badmintoniści startowali w Akademickich Mistrzostwach Świata i odnosili kolejne sukcesy: Michał Łogosz ( reprezentujący od roku 2001 SKB Litpol-Malow Suwałki ze swoim kolegą Przemysławem Wachą z LKS Technik Głubczyce zdobyli tytuł mistrzów świata i złoty medal a Michał Łogosz z Joanną Szleszyńską (oboje SKB Litpol-Malow Suwałki) zdobyli tytuł wicemistrzów świata i srebrny medal w Akademickich Mistrzostwach Świata.
Najcenniejszym zawodnikiem klubu pozyskanym w roku 2001 stała się Nadia Kostiuczyk. Polski Związek Badmintona wspólnie z władzami klubu z mecenasem Jerzym Szleszyńskim, który jako prawnik doskonale orientuje się jak ciężka sprawa przed nami, z władzami wojewódzkimi rozpoczyna batalię o załatwienie polskiego obywatelstwa dla Nadii. W sprawę włączają się wszystkie najważniejsze osoby władz miasta, województwa no i oczywiście Polskiego Związku Badmintona.
Po wielu miesiącach usilnych starań Prezydent RP podpisuje przyznanie obywatelstwa Nadieżdzie Kostiuczyk. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że wszystko udało się załatwić a przecież nie była to sprawa łatwa. Nie będę pisała ile osób, z jakich urzędów pomagało nam w tej kwestii, powiem krótko, było ich wiele na różnych szczeblach administracji państwowej.
Trwały przygotowania do Igrzysk Olimpijskich Ateny 2004, zawodnicy jeździli po świecie, brali udział w turniejach międzynarodowych zdobywając punkty i w końcu kwalifikacje do igrzysk. Nadia Kostiuczyk z klubu SKB Litpol Polam Suwałki grała z Kamilą Augustyn z SKB Piast B Słupsk w grze podwójnej. Wszystko wydawało się być na najlepszej drodze, gdy nagle przyszła i informacja z IBF (Międzynarodowej Federacji Badmintona), że debel kobiet nie może zagrać w IO Ateny 2004 pomimo uzyskanej kwalifikacji, bowiem Nadii brakuje do zakończenia okresu karencji trzy miesiące. Tylko trzy miesiące i aż trzy miesiące. Zawodniczka może wystartować w igrzyskach, ale pod jednym warunkiem, musi otrzymać zgodę Olimpijskiego Komitetu Białorusi, którego prezydentem jest Aleksandr Łukaszenka. … Niestety… Rozpacz Nadii, Kamilii, ich trenerki Klaudii Majorowej no i moja.
Oskarżana jestem o niedopełnienie swoich obowiązków, rozpoczyna się prawdziwy nalot osób niezwykle „życzliwych”.
Media wtórują. To nic, że Nadia startuje w barwach Polski, to nic, że zdobywa medale, obwiniana jestem za wszystkie grzechy popełnione i niepopełnione. I tu muszę uczciwie przyznać, że suwalscy działacze nie dali się ponieść emocjom. Wspólnie pracowaliśmy, wspólnie załatwialiśmy papiery Nadii, Jerzy Szleszyński, jako prawnik dokładnie wie, co było zrobione, kto był, w co zaangażowany, kto nam pomagał. I właśnie On wykazał się taktem, kulturą i empatią, (czego nie można powiedzieć o kilku działaczach słupskich).
Jerzy Szleszyński , który jako prezes klubu był najbardziej zainteresowany pocieszał mnie w tej tragicznej sytuacji. I cóż z tego, że w maju 2004 przyjechał do Polskiego Komitetu Olimpijskiego pan Jacques Roger – prezydent Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Moi koledzy, prezes PKOL pan Stanisław Stefan Paszczyk ułatwiają mi kilkuminutową rozmowę z panem prezydentem. Mam przygotowane pismo z prośbą o skrócenie karencji, które osobiście wręczam. W języku dyplomatycznym otrzymuję odpowiedź: zobaczę, co w tej sprawie możemy zrobić, (choć podczas naszej wymiany zdań prezydent MKOL dokładnie orientował się w sytuacji).
Ostatecznie do Igrzysk Olimpijskich zakwalifikowali się Przemysław Wacha LKS Technik Głubczyce w grze pojedynczej, w deblu Michał Łogosz/ Robert Mateusiak i Kamila Augustyn/ Nadia Kostiuczyk, jednak nasz eksportowy debel pań musiał pozostać w domu.
Sprawa poruszyła badmintonowy świat, otrzymałam wiele maili wyrażającymi żal. Głośno o tym było nie tylko w polskich mediach, ale też w światowym badmintonie. Żal mi było siebie , dziewczyn, ich trenerki Klaudii Majorowej, tak ciężko pracowały, tyle wysiłku włożyliśmy w pozyskanie Nadii, jeździły po świecie startowały
w silnych turniejach, wygrywały, byłyśmy przekonane, że wszystko będzie dobrze, miały ogromne szanse na dobry wynik w Atenach. Niestety… Zresztą rok później ja też zapłaciłam wysoka cenę za sprawę, ale o tym napiszę kiedy indziej, gdyż ten tekst dotyczy Suwałk.
Trener Jerzy Szuliński w Suwałkach znakomity grunt dla rozwoju badmintona. Wychował wielu wspaniałych zawodników, którzy przejmowali kolejno pałeczkę trenerską prowadząc zespół w I lidze. Najpierw Kamil Turonek w latach 2000- 2004, następnie Jacek Niedźwiedzki od sezonu 2004/2005 do 2013, a obecnie trener Jerzy Dołhan znakomity zawodnik- reprezentant w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, były trener kadry narodowej Polskiego Związku Badmintona. Jerzy Szuliński pracował w klubie do 2008 roku.
W roku
2009 Uchwałą nr XL/234/098z dnia 31.03.2009 Rada Miasta Bukowna odznaczyła Jerzego Szulińskiego tytułem „Zasłużony dla Miasta Bukowna”, zaś w 2013 r w czterdziestolecie pracy trenerskiej Jerzy Szuliński został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.
Pomimo zakończenia pracy w klubie trener Jerzy Szuliński w dalszym ciągu jest aktywnym działaczem – jest szefem szkolenia województwa
podlaskiego, w tym roku odbył kurs w ramach akcji Badminton World Federation – „Shuttle time” i rozpoczął w dniu 14 grudnia pierwsze szkolenie nauczycieli, którzy będą prowadzili zajęcia w suwalskich szkołach. Jest wice prezesem Rady Sportu przy Prezydencie miasta Suwałki, zaangażowany jest w akcję zbierania funduszy na remont suwalskiego szpitala w ramach założonego stowarzyszenia „Samorządna Suwalszczyzna” wspólnie z Narodowym
Funduszem Ochrony Zdrowia. Współorganizuje z dyrektor Chmielewską pieniądze na zakup sprzętu ratującego życie, był jednym ze współorganizatorów sprowadzenia do Suwałk urządzenia płuco-serca, które było niezbędne w leczeniu dwójki ciężko chorych ludzi- zresztą dzięki temu zostali oni uratowani i wyleczeni. Bierze udział w audycjach radiowych Radio Pięć namawiając ludzi, aby pomagali w przeznaczaniu odpisu 1 % na akcje w Suwałkach, aby zarabiane pieniądze pozostawały w mieście.
Jego syn Jerzy Zbigniew Szuliński po ukończeniu Akademii Wychowania Fizycznego pozostał w Suwałkach, jako nauczyciel, pracował w Szkole Podstawowej 10, przez jakiś czas pełnił funkcję dyrektora szkoły, a po rezygnacji w dalszym ciągu pracuje w tej szkole, jako nauczyciel. Jadwiga Janina Szulińska instruktor badmintona pracowała również w sekcji prowadząc zajęcia z dzieciakami, obecnie jest na emeryturze i jest szczęśliwą babcią.
W rozmowie z Jurkiem usłyszałam, że zawodnicy SKB Litpol Malow Suwałki w większości pokończyli wyższe studia, niektórzy wyjechali za granicę, pracują. A ja od siebie mogę dodać jedno zdanie, zostali dobrze wychowani są porządnymi ludźmi, bo wy zawsze traktowaliście ich ja swoje własne dzieci i nie miało to większego znaczenia iloma osobami przyszło mu się opiekować czy ciężko pracować na treningach. Dodam tylko, że w czasie 40
lat Jurek zapisał 53 dzienniki treningowe, w których ma udokumentowane wszystkie zajęcia, ma spisane nazwiska oraz wyniki, jakie osiągali poszczególni zawodnicy w czasie kariery sportowej.
Mecenas Jerzy Szleszyński może być zadowolony. Jego ciężka praca, pomysłowość zaradność i perspektywiczne myślenie a także możliwość współpracy przeze wiele lat ze sponsorem Henrykiem Owsiejewem zaowocowały znakomitymi rezultatami
http://igrzyska24.pl/co-z-tym-polskim-badmintonem/
Z archiwum Mistrzostw Europy:
ME 2000 – brąz (Robert Mateusiak w parze z Michałem Łogoszem), ME 2002 – brąz (Robert Mateusiak w parze z Michałem Łogoszem), ME
2004 – brąz (Robert Mateusiak w parze z Michałem Łogoszem), ME 2006 – brąz (Robert Mateusiak w parze z Michałem Łogoszem) i brąz w mikście (Robert Mateusiak z Nadieżdą Kostiuczyk), ME 2008 – srebro w mikście (Robert Mateusiak w parze z Nadieżdą Kostiuczyk)
http://www.badmintonzone.pl/?strona=news&id=894
Tak jak w naszym życiu t
ak samo w badmintonie nastały czasy komercjalizacji. Kluby zabiegają o dobrych zawodników fundują im stypendia a ci wybierają najkorzystniejsze rozwiązania dla siebie. I nie ma tu żadnego znaczenia, w którym klubie wychowałeś się, kto ci w życiu pomógł najbardziej, kto załatwił mieszkanie, o przywiązaniu do barw klubowych raczej nie można mówić. Liczy się kasa. Rozumiem poniekąd, że w sporcie kariera trwa krótko i wtedy zawodnicy muszą zabezpieczyć się na przyszłość, jednak pozostaje pewien niedosyt.. No cóż, czasy się zmieniły, a przywiązanie do barw klubowych nabrało zupełnie innego znaczenia.
Od roku 2009 para Robert Mateusiak /Nadia Kostiuczyk Zięba reprezentują klub UKS „Hubal” Białystok.
W roku 2010 w Mistrzostwach Europy mikst Robert Mateusiak/Nadia Kostiuczyk zdobyli srebrny medal, zaś w 2012 na Mistrzostwach Europy w Karlskronie ten sam mikst wywalczył złoty medal. W finale reprezentanci Polski pokonali duńską parę Mads Pieler Kolding – Julie Houmann 2:0 (21:12, 24:22)
Chciałabym podkreślić jeszcze jedną ważną sprawę dotycząc
ą trenerów. Każdy klub ma trenera prowadzącego i jak tutaj napisałam w latach 1988 – 2000 pierwszym trenerem był Jerzy Szuliński, następnie Kamil Turonek i Jacek Niedźwiedzki a obecnie Jerzy Dołhan (od 2013-). Zawodnicy należący do kadry narodowej obowiązani są do udziału w zgrupowaniach centralnych, gdzie treningi prowadzone są przez trenerów kadry (reprezentacji) zatrudnionych przez Polski Związek Badmintona. I tak na przestrzeni lat trenerami kadry narodowej byli Ryszard Borek, Jerzy Szuliński (asystent), Zhou Jun Ling, Klaudia Majorowa, Kim Young Man, Chen Gang, Jerzy Dołhan, Jacek Hankiewicz. Nie można powiedzieć, zatem, że ci najlepsi mają wyłącznie jednego trenera, który ich ukształtował. Według mnie jest to praca zbiorowa wielu trenerów. Potrzebna jest też inteligencja zawodników, którzy potrafią skorzystać z każdego nowego trenera, biorąc od niego to, czego najbardziej potrzebują. Poza tym najlepsi zawodnicy jeżdżący po wielkich turniejach z
cyklu super serii uczą się grając z najlepszymi zawodnikami świata, a debiutanci, wyjeżdżają na zawody europejskie niższych kategorii zbierając doświadczenie niezbędne w startach w najtrudniejszych zawodach światowych.
Na zakończenie powiem tylko, że w klubie trenowało wielu zawodników, wielu z nich osiągnęło świetne wyniki. Pozwólcie, że przypomnę trochę nazwisk tych najbardziej znanych w nawiasie podałam lata, w jakich byli zawodnikami klubu SKB Suwałki: Iwona Rzatkowska (88-97), Joanna Szleszyńska (88-nadal), Dariusz Buza( 88-95obecnie pracownik Ministerstwa Sportu i Turystyki), Jacek Niedźwiedzki (88- nadal), Artur Zbroński(89-95) Kamil Turonek (90-04), Agnieszka Czerwińska (91-02), Barbara Kulanty (92-05), Agata Rzepczyk (94-03), Kamil Zamojski (95-02), Robert Mateusiak(98-08), Vlada Czerniawska (00-02), Michał Łogosz( 2000- nadal), Kamil Raszkiewicz (oo-2008), Nadia Kostiuczyk (01-08), Dariusz Zięba (02-08), Ewa Jarocka(05-08), Jacek Hankiewicz(04-08), Adam Cwalina(05-08), Małgorzata Kurdelska (06-nadal), Łukasz Moreń (07-nadal), Michał Rogalski(07-08)
Poniżej podaję wykaz zawodników klubu SKB Suwałki, którzy zdobywali medale w Indywidualnych Mistrzostwach Polski Seniorów:
Michał Łogosz 24 w tym 13 złotych,; Joanna Szleszyńska 24 w tym 3 złote,; Robert Mateusiak 21 w tym 20 złotych; Jacek Niedźwiedzki12 w tym 5 złotych; Barbara Kulanty 11 w tym 7 złotych; Nadia Kostiuczyk 10 w tym 8 złotych; Jacek Hankiewicz 7 w tym 0 złotych; Adam Cwalina 6 w tym 2 złote; Łukasz Moreń 6 w tym 0 złotych; Dariusz Zięba 5 w tym 0 złotych; Kamil Turonek 5 w tym 0 złotych; Kamila Augustyn 4 w tym 2 złote; Małgorzata Kurdelska 4 w tym 2 złote; Agnieszka Czerwińska 3 w tym 0 złotych; Monika Bieńkowska 2 w tym 0 złotych; Ewa Jarocka 2; Małgorzata Jura1; Maciej Kowalik1; Kamil Raszkiewicz 1; Michał Rogalski 1; Kinga Rudolf1; Agata Rzepczyk 1; Artur Zbroński 1;
7 stycznia 2014 - 13:15
Suwalski badminton osiągnął poziom europejski i olimpijski. Sukcesy zawodników były możliwe dzięki pracy, talentowi ale też zaangażowaniu trenerów i działaczy. Niełatwe wyzwanie, zważywszy na trudności, choćby związane z Nadią Kostiuczyk. Uważam, że dobry i mądry trener czasem jest ważniejszy od ojca, bo młodzież poszukuje autorytetu i wzoru do naśladowania, szczególnie w sporcie. Pozdrawiam serdecznie 🙂
7 stycznia 2014 - 13:41
A-Ula
jak dużo w Twoich słowach jest prawdy takiej najpierwszej, która wypływa ze sposobu podejścia w relacji zawodnik- trener nauczyciel wychowawca a nawet przyjaciel. Wiele godzin jakie zawodnicy spędzają na zgrupowaniach i wyjazdach krajowych i zagranicznych składa się na te szczególne relacje
pozdrawiam
j
7 stycznia 2014 - 14:25
Wspaniały kawał roboty, wspaniałe wspomnienia oby i przyszłość była może nie świetlana ale pełna optymizmu!
7 stycznia 2014 - 16:20
Beato
a kto to wie, ale niech będzie
j
7 stycznia 2014 - 18:19
To się nazywa”pierwszorzędny wkurw”, który musieli czuć wszyscy zaangażowani w karierę tej dziewczyny… Próbuję sobie wyobrazić, jakie to uczucie.:( A co do komercjalizacji, to tak jak piszesz – trudno im odmówić prawa do zrobienia większej kariery, zarobienia większych pieniędzy… Ale żal na pewno jest. Pozdrawiam
7 stycznia 2014 - 20:47
Kochana, czy te Twoje teksty już się drukują? Powinna być książka 🙂
7 stycznia 2014 - 21:51
Doroto
jeszcze nie, bo nie wszystko jest takie proste na jakie wygląda, ale pomalutku prostuje się
dziękuję
j
7 stycznia 2014 - 21:54
Helen
największy to miałam ja, ponieważ wydawało mi się, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik, z Międzynarodową Federacją Badmintona byłam w stałym kontakcie, i upewniano mnie że jest ok i będzie ok, no jak ok jak nie było, kogo najbardziej boli? tego co największe manto dostaje, nie powiem szpital był a na spotkanie z prezydentem MKOL prosto z łóżka szpitalnego przyjechałam, miałam tylko 20 minut na pokonanie trasy Anin Centrum Olimpijskie, dlatego taka wymięta jestem, serce mi odmówiło posłuszeństwa po takich super wiadomościach, a do tego przekazałam dziewczynom i trenerce wiadomość podczas przerwy i zmiany samolotu leciały do Malezji na wielki turniej, wiesz jaki płacz był? nie mogłam tego przeżyć…
j
8 stycznia 2014 - 14:23
Jadziu, wszyscy co Ciebie znają choć troszeczkę, wiedzą ile serca, poświęcenia i czasu dla badmintona oddałaś bezinteresownie. Nie patrzyłaś nigdy na zegarek, nie liczyłaś ile na tym zarobisz, robiłaś wszystko, żeby każdy zawodnik miał jak najlepsze szanse, pomimo wszelkich polityczno-ekonomicznych bzdur i kłopotów. Niestety kłody pod nogi rzucane były przez wielkich i maluczkich, przez głupie ustawy, przez bezdusznych urzędników oraz przez zawiść, która to wielu niestety dusi. Dbaj o serce i szerokim łukime omijaj złych ludzi!
8 stycznia 2014 - 17:20
Beato
dziękuje za mądre słowa
j
8 stycznia 2014 - 21:44
Piękne wspomnienie o suwalskim badmintonie:)))
8 stycznia 2014 - 21:45
Jolanto
dziękuję dobrego życzę!!!
j
9 stycznia 2014 - 11:55
dobry trener to skarb. Nie dotyczy to tylko naszej piłkarskiej reprezentacji polski…tam nawet „święty boże” nie pomoże 😉
pozdrawiam!
9 stycznia 2014 - 12:09
Agnieszko
sport nie kończy się na piłce nożnej i nawet nie zaczyna bo najpierw jest
akrobatyka sportowa
badminton
boks
brydż
itd.
j
9 stycznia 2014 - 12:12
Rzetelna jest Twoja relacja i fascynująca. Przyjdę ponownie poczytać dokładniej. Jestem od 1 stycznia chora, nie mogę wyjść z wirusa, czuję się bardzo źle. Serdeczności zostawiam i obiecuję wrócić za kilka dni.
9 stycznia 2014 - 12:34
Piękno rodzi się w bólu i pozostaje w duszy człowieka o szczerych intencjach,kochającego życie,ludzi i posiadającego pasję.Masz Jadwigo nie tylko piękne wspomnienia,ale i piękną duszę i na swej drodze też spotkałaś pięknych ludzi sportu,o których tak pięknie piszesz.Pisz zatem,bo warto,aby byli wciąż żywi.Pozdrawiam serdecznie.
9 stycznia 2014 - 19:11
1beam
dziękuje za dobre słowa, w swoich wspomnieniach staram się być rzetelna do bólu, pozdrawiam
j
9 stycznia 2014 - 19:11
Lotko
życzę dużo zdrowia
j
9 stycznia 2014 - 22:59
Nie wiem, o co chodzi z tą karencją. Karencja po czym czy w zwiazku z czym? No ale jeśli jakiś głupi przepis, w dodatku nie związany stricte ze sportową formą, przekreśla plazny startu w Igrzyskach, to nie jest w porządku. A Ty, biedna, musiałaś odchorować to i ponieść na swoich barkach.
9 stycznia 2014 - 23:09
Noti
karencja to jest okres czasu jaki jest potrzebny od momentu otrzymania obywatelstwa do reprezentowania na igrzyskach olimpijskich danego państwa jako jego obywatel, to okres dwóch lat a nam zabrakło trzy miesiące, mojej walki z losem, z przepisami, czy wiesz, że przyjeżdżali przedstawiciele białoruskiej federacji z różnymi propozycjami ja nie mogłam dać wiary w ich szczere intencje i do dzisiaj tego nie żałuję, po prostu zbyt się bałam międzynarodowej kompromitacji. W roku 2007 będąc za granicą jeden ze znanych działaczy tej federacji zapytał Jadwiga , dlaczego nie uległaś wtedy, dlaczego nie zgodziłaś się, a ja mu wtedy odpowiedziałam, wiesz zawsze miałam do siebie szacunek…
j
10 stycznia 2014 - 9:32
Ja wciąż jestem pełna podziwu dla Twej niezwykłej pamięci! Żyjesz tymi wspomnieniami, bo wciąż masz je tak wyostrzone, jakby zdarzyły się wczoraj.
Serdeczności ślę 🙂
10 stycznia 2014 - 10:23
nemezis
dopiero minęło osiem lat gdy odeszłam ze związku a sześć, gdy odeszłam z europejskiego badmintona, stad wspomnienia są we mnie niezwykle żywe, poza tym żyją moi koledzy, dzwonię do nich i rozmawiam o czasach przeszłych, jesteśmy teraz emerytami i wspominamy to co zrobiliśmy i teraz mamy trochę bardziej retrospekcyjną wizję, wtedy pracowaliśmy na biegu, dzisiaj porządkujemy wspomnienia, tym bardziej że ktoś dał zgodę na wyrzucenie archiwum z biura związku, czyli moje wspomnienia pisane na podstawie nie tylko mojej pamięci stają się historią
j
10 stycznia 2014 - 16:03
W Twoim wpisie jest zawarta taka prawda, że owszem trening czyni mistrza, czyli 99 proc. talentu i ciężkiej pracy, ale jak ci zabraknie tego najważniejszego 1 proc. szczęścia, to możesz być najlepsza… Lubię czytać Twoje wspomnienia, są one dowodem na to, że pasja łączy ludzi, nawet stojących po drugiej stronie siatki. Szanujesz rywala za jego waleczność, serce do walki, nawet jak jest od ciebie lepszy. Dlatego ostatnio tak mnie zafascynował film Wyścig. Czy dzisiejsze czasy temu sprzyjają. Myślę, że tak. Wystarczy posłuchać wypowiedzi odnoście rywali takich osób jak Małysz…
Serdeczności 🙂
10 stycznia 2014 - 19:35
teresakiedrowska
we wszystkim potrzebny jest trening, do tego ciężka praca treningowa wykonana rzetelnie, ale też musisz mieć ten łut szczęścia, bo wszyscy pracują ciężko, trenują przygotowują się, startują w zawodach ale tylko jeden wygrywa, i o tym pierwszym się mówi, kto dzisiaj wie, kto był drugi za Małyszem, ważny był tylko Małysz, to święta prawda
j
11 stycznia 2014 - 9:26
ktoś juz o tym wspomniał, a ja życzę ( również sobie)z całego serca, by Twoje wspomnienia miały wersję książkową.Wiem, że to trudne. Jest w Twoich opowieściach ważny motyw: sport nawet Polskę B stawia na pudle, nie ma ściany wschodniej, zahukanej prowincji. Oddani ludzie potrafią sprawić, że znikają kompleksy, jest tylko pasja. Suwałki, Głubczyce, Słupsk(przepraszam) i inne miasta i miasteczka w Twoich wspomnieniach mają swoje „odbicie”,co można, jesli się chce:)
I jeszce jedna wartość: mam szacunek dla siebie! Gratuluję! To podstawa, wiedzieć, dla siebie, że zrobiło sie wszystko najlepiej, i szanować to, co się zrobiło.
Jak widzisz, nie piszę o sukcesach sportowych. To tylko droga…
11 stycznia 2014 - 17:33
Czesiu
trzeba wiedzieć co się zrobiło, trzeba szanować innych, trzeba z innymi walczyć o dobro wspólne, o młodych ludzi, wtedy żadna propozycja nawet ta nie fair ( tak było) nie jest w stanie powalić ciebie, bo masz do siebie szacunek i nikt ci go nie może odebrać, trudno koszt był wysoki, ale dzisiaj zrobiłabym to samo
j
12 stycznia 2014 - 10:03
Dopiero teraz zauważyłam, że się pomyliłam i zamiast tutaj wpisałam się pod poprzednim postem. Ale na szczęście komentarz dotyczy tej samej sprawy i przesłanie jest takie samo, talent plus życzliwe wsparcie dają sukces niezależnie od tego, gdzie człowiek się znajduje:)
12 stycznia 2014 - 10:54
Ewo777
talent życzliwe wsparcie i ciężka praca zawodników oraz trenera, który wie co chce osiągnąć, a Suwałki nie miały zbyt dużo do zaoferowania młodym ludziom w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, piłka nożna jak zwykle któraś liga albo klasa (dokładnie nie wiem) kajakarstwo wiadomo tyle wody wokół, więc badminton wpasował się akuratnie, pozdrawiam i dziękuję za oba komentarze
j
12 stycznia 2014 - 15:21
Jak zwykle sporo ciekawostek znakomicie podanych.
Pozdrawiam cieplutko:)))
12 stycznia 2014 - 19:43
Jolanto
dziękuję serdecznie
pozdrawiam
j
13 stycznia 2014 - 9:41
Jadziu piękne wspomnienia. Dobry trener to podstawa. Taki poważnie traktuje zawodnika, przekaże dobre szkolenie, to tego talent tego drugiego no i oczywiście, tak jak we wszystkim, trochę szczęścia i sukces murowany. Jadziu a może wydaj książkę?
Pozdrawiam.
13 stycznia 2014 - 10:29
Beata
moja Przyjaciółka twierdzi, że najważniejszy jest tytuł, jak masz tytuł książka sama się piszę, no to przyznam się, ze tytuł już mam czyli teraz tylko pisanie pozostało, no i zapomniałam dodać 8 rozdziałów też jest, może coś z tego wyjdzie?
pozdrawiam
j
14 stycznia 2014 - 5:25
Jadziu tego Ci życzę.
14 stycznia 2014 - 16:08
Jadwigo,
Twoje piękne wspomnienia są jak doskonała książka…Wpadam do Ciebie bez zaproszenia i rozczytuję się.
Jesteś niezwykłym człowiekiem, człowiekiem z ogromną pasją.
Bardzo dziękuję, że obdarzasz nas historią wspaniałego sportu.
Pozdrawiam serdecznie:)
25 sierpnia 2016 - 11:24
Pani Jadwigo, nic dodać i nic ująć bo to kawał historii polskiego i suwalskiego badmintona. Jest niezmiernie miło zobaczyć swoje nazwisko we wspomnieniach…dziękuję bardzo jako zawodnik SKB i jako człowiek, który dzięki takim ludziom z pasja jak Pani i Pan Andrzej może pokazać jak nasz badminton rodził zmieniał się a my wraz z nim. Pozdrawiam!
25 sierpnia 2016 - 19:10
Panie Darku
cieszy mnie fakt, że czytacie moje wpisy dotyczące badmintona, napisałam książkę „Moje podróże z lotką” szkoda, ze nie mogę jej wydać w ramach akcji ministerialnych bo jest dużo o judo, szermierce i badmintonie i o Suwałkach, Głubczycach oraz Bukownie, o ludziach z którymi pracowałam, którzy mnie kształtowali!
Ponieważ nie stać mnie na prywatne wydanie, jedno z wydawnictw ma zamiar ja wydać, ale kazało skrócić o 150 stron, więc historii wymienionych regionów pewnie zabraknie w takiej formie w jakiej napisałam. Po skróceniu ksiązka ma 380 stron, i tak jeszcze jest dla nich da obszerna ale jak pisać historię i autobiografie krócej?
j