Urodził się w dniu 3 października 1925 r w Warszawie syn Anny Horodeckiej z domu Tereszyńskiej i pułkownika Leona Janusza Horodeckiego herbu Świnka vel Świnicz. Tym herbem pieczętowali się Horodeccy należący do północnej gałęzi rodu. Pochodzili oni z Witebszczyzny, a po represjach rosyjskich mających miejsce po upadku Napoleona zamieszkali ziemię Wileńską i Wilno. Część Rodziny osiadła na Podolu w rejonie Winnicy. Zadecydował o tym rozwój przemysłu na ziemiach należących do Branickich. W roku 1918 wyjechali na zawsze z Rodziną do Warszawy.
Andrzej Horodecki ukończył studia magisterskie na Wydziale Elektrycznym Politechniki Warszawskiej w 1950 roku uzyskując dyplom nauk technicznych i inżyniera elektryka. Praca dyplomowa dotyczyła elektrycznych silników asynchronicznych na dużą liczbę włączeń. Promotorem pracy był prof. J. Lando. Studiując na Politechnice będąc na trzecim roku jednocześnie podjął studia matematyczne na Wydziale Matematyczno-Fizycznym Uniwersytetu Warszawskiego, zaliczył do roku 1951 trzy lata z czteroletnich studiów, ponieważ w tym samym roku rozpoczął pracę zawodową. Stopień doktora nauk technicznych uzyskał w 1963 r. na Wydziale Elektrycznym Politechniki Warszawskiej. Tematem pracy była analiza pracy układu napędu elektrycznego z silnikiem asynchronicznym zasilanym przez wzmacniacze magnetyczne. Promotorem rozprawy był profesor J. Lando. Tytuł naukowy profesora nadzwyczajnego otrzymał w 1987 r., a w roku 1992 został powołany przez Ministra Edukacji Narodowej na stanowisko profesora zwyczajnego w Politechnice Lubelskiej. Tak przedstawia się kariera naukowa Pana Profesora. Zawodowo Pan Profesor związany był 29 lat z Politechniką Warszawską z Katedrami: Napędów Elektrycznych, jako asystent, wykładowca, st. wykładowca, w Instytucie Sterowania i Elektroniki Przemysłowej, jako st. wykładowca. Jednocześnie pracował w Katedrze Matematyki i w Katedrze Napędów Elektrycznych, a także w Instytucie Elektrotechniki w latach 1951 -2001 początkowo, jako Kierownik Sekcji Napędów Dźwigowych, następnie kierownik Samodzielnego Zespołu Pracowni Napędowych i jako kierownik Zakładu Zautomatyzowanych Napędów. W 1962 r został mianowany przez Ministra Przemysłu Maszynowego na samodzielnego pracownika naukowo-badawczego, a w 1973 r mianowany na docenta zaś w latach, 1990 – 1998 jako profesor w Zakładzie Badań Podstawowych M.G. i PAN w Instytucie Elektrotechniki, a w okresie 1998 -2001 jako doradca Dyrektora Instytutu Elektrotechniki.
Pan Profesor przez 43 lata związany był z Polską Akademią Nauk w latach 1965- 1990 r., jako Sekretarz Naukowy Komitetu Elektrotechniki. W latach 1970-1982 był zastępcą Redaktora Serii Wydawniczej „Postępy Napędu Elektrycznego” PAN.
Osobnym etapem Jego pracy była Politechnika Lubelska gdzie był zatrudniony na Wydziale Elektrycznym w latach 1976/77 i od 1990 do 2003. Był Kierownikiem Katedry Napędów Elektrycznych, zaś w latach 1998 – 2003 Kuratorem Katedry Maszyn Elektrycznych. Od 1992 powołany przez MEN na stanowisko profesora zwyczajnego, był członkiem Rady Wydziału Elektrycznego, członkiem Senatu, Przewodniczącym Komisji Senackiej Dyscyplinarnej, członkiem Senackiej Komisji ds. Badań Naukowych i Rozwoju Kadry. Od roku 1991 do 2001 był Przewodniczącym Komisji Egzaminów Dyplomowych w zakresie napędu elektrycznego i maszyn elektrycznych, w roku 2001 do 2003 dokooptowany do Rady Programowej Studium Doktoranckiego Wydziału Elektrycznego. Pan Profesor prowadził szeroko rozumiana działalność badawczą w zakresie:
Opracowania matematycznych metod wyboru układów napędu elektrycznego, współudział i kierownictwo prac badawczych dotyczących modernizacji krajowych układów napędowych maszyn papierniczych, opracowywanie metod określających potrzebę wprowadzania systemów diagnostycznych do układów napędu elektrycznego, oraz problemów ekonomicznych dotyczących układów napędu elektrycznego zasilanych z niekonwencjonalnych źródeł energii.
Jest autorem ogółem 193 opracowań w tym 4 książek
Dwóch monografii wydanych przez Elsevier Science Publishers w Holandii:
“Electric drive systems dynamics. Selected problems”, w roku 1990 wspólnie z
Prof. Szklarskim i dr. K. Jaraczem,
„Selecting electromechanical drive system” r 1991,
Dwie monografie wydane przez Państwowe Wydawnictwo Naukowe PWN:
„Ocena i wybór układów elektromechanicznego przetwarzania energii” r 1984 w ramach serii wydawniczej „Postępy Napędu Elektrycznego” PAN
„Selecting electromechanical drive systems” r 1991, książka wydana wspólnie przez PWN i Elsevier. Nie sposób opisać całej działalności Pana Profesora, bo jak opisać w kilkunastu zdaniach prace naukowe, działalność dydaktyczną na Politechnice Warszawskiej, Politechnice Lubelskiej uczestnictwo w komitetach naukowych z wyboru, w komitetach naukowych konferencji krajowych i zagranicznych, uczestnictwo w Radach Naukowych z wyboru, działalność w Towarzystwach Naukowych, innych stowarzyszeniach nienaukowych, czy też opisać staże zagraniczne i wyjazdy zagraniczne. Nie jest to możliwe, ponieważ posiadany przeze mnie życiorys Pana Andrzeja Horodeckiego na podstawie, którego przygotowywałam ten wpis liczy dwa tomy, z których jeden ma 210 stron, a drugi 115. Mogę jedynie napisać to, co ja pamiętam od roku 1954, kiedy wraz z Rodzicami sprowadziliśmy się do domu przy ul. Świerczewskiego, dzisiaj Solidarności byłam 9 letnią dziewczynką, zaś pan Andrzej miał wówczas 29 lat i od czterech lat był magistrem nauk technicznych. Moje wspomnienia mogą dotyczyć czasów, gdy ja nieco podrosłam, miałam już lat 18 i zastanawiałam się nad wyborem uczelni, wtedy, jako sąsiedzi odbywaliśmy dyskusje dotyczące moich zainteresowań, a starszy Kolega doradzał mi i starał się pokazać plusy i minusy moich wyborów. Wiele przeżyliśmy zawirowań, wiele zdarzeń, wydarzeń czy chociażby wizyt z okazji imienin, bądź kolejnych sukcesów naukowych. Pan Andrzej zawsze w garniturze, obowiązkowo w białej koszuli, pod krawatem, ale też bardzo często w muszce, co mi się bardzo podobało, ale nieco peszyło. Nasze drogi na chwilę się rozeszły w momencie mojego zamążpójścia i odejścia z domu, ale nie oznaczało to, że kontakty się urwały. Częste rozmowy telefoniczne, informacje dotyczące moich studiów, mojej pracy w nietypowej jak dla kobiety dziedzinie sportowej w judo, moja praca magisterska związana z Japonią z judo i mistrzostwami Polski seniorów, dwa odrębne światy, inżyniera, matematyka z Politechniki Warszawskiej i kobiety z Akademii Wychowania Fizycznego, organizatora w kulturze fizycznej i sporcie, przyszłego Prezesa Polskiego Związku Badmintona i Vice Prezydenta Europejskiej Unii Badmintona. Dwa różne światy, ale te same dążenia rozwoju naukowego, rozwoju duchowego, w zupełnie różnych dziedzinach życia. Pamiętam nasze Mamy, które jak to sąsiadki często przystawały i prowadziły rozmowy każda zachwalając swoje dziecko rozmawiały o nas, dzieciach, jak pani Anna Horodecka z Taraszkiewiczów była oddaną i dumną ze swojego syna Mamą, który odwdzięczał się niespotykaną miłością synowską. Dawne czasy, trudne czasy. W roku 1968 zmarła „starsza pani” jak Ją nazywałam. W tym samym roku ja wyprowadziłam się na Sadybę i nasze kontakty się urwały. Dopiero po latach, gdy bardzo ciężko zachorowała moja matka ponownie nastąpiło zacieśnienie naszej znajomości. Moi Rodzice, jako najbliższe osoby mieszkające od lat w tym samym budynku byli bardzo zaprzyjaźnieni z Panem Andrzejem i Aleksandrą Krystyną Horodecką z domu Mularską, najukochańszą żoną Pana Profesora. Częste wizyty, kawki, wspólne wieczory oto, co pamiętam, pamiętam też czasy, gdy Pan Andrzej z żoną wyjeżdżali za granicę i moi rodzice pełnili obowiązki opieki nad mieszkaniem, ulubionymi fiołkami alpejskimi pani Krysi oraz podlewaniem kwiatów, ot zwykłe sąsiedzkie przysługi. W roku 2003 po serii udarów zmuszeni zostaliśmy do zabrania Rodziców do Anina. Dla Moich Przyjaciół była to ogromna strata, ponieważ przez 50 lat mieszkali „razem” choć osobno. Wtedy też Pan Andrzej pomagał mi w drobnych sprawach związanych z mieszkaniem Rodziców, i w tym czasie nasze kontakty znowu odżyły. Przez ostatnie osiem lat byłam częstym gościem na Solidarności a nasi Przyjaciele przyjeżdżali do nas na herbatkę i obowiązkowo pyszne ciasteczka. Tak wieloletnia Przyjaźń Moich Rodziców, przekazana została mi jakby wraz z tradycją pomagania sobie nawzajem. Mogę powiedzieć jedno, jestem dumna z tej znajomości, jestem dumna, że mieszkając w jednym domu mogłam obcować z tak wybitnym człowiekiem, który był uosobieniem Skromności, Dobra, Honoru i poczucia wartości drugiej osoby. Pozostanie mi na zawsze obraz Jego uśmiechniętej twarzy, towarzyszący rozmowie oraz najwyższej klasy uprzejmość, jaką się cechował.
Rok temu po pogrzebie Mamy zostałam zaproszona do domu Państwa Horodeckich na herbatkę i wtedy właśnie poproszono mnie o ostatnią przysługę, w momencie odejścia Jego i Jego Ukochanej Małżonki Aleksandry Krystyny. Panie Andrzeju, mam nadzieję, że dzisiejsze Uroczystości Pogrzebowe spełnią Pana oczekiwania. Bardzo mi na tym zależało.
Do widzenia Drogi i Jedyny w swoim rodzaju Przyjacielu. Takich Ludzi jak Pan już prawie nie ma.
Spoczywaj w spokoju!
30 marca 2011 - 7:12
Przytulam Cię Jadwigo w twym smutku!
30 marca 2011 - 9:22
Jadwigo miałaś nieopisany wręcz dar mozliwosci cieszenia sie kontaktem z tak zacnym człowiekiem. Kontakt z takimi ludźmi jest wprost bezcenny.
Spokój jego duszy. Pozostawił po sobie tak wiele, że bedzie żył w pamieci ludzkiej długie lata…
pozdrawiam ciepło
Basia
30 marca 2011 - 10:11
Magodo,
dziękuję,pozdrawiam
j
30 marca 2011 - 10:11
Basiu,
dziele smutek wraz z Toba, zycie jest pełne niespodzianek
j
30 marca 2011 - 14:39
Dokonania prof. A. Horodeckiego budzą podziw i szacunek. Piszesz Jadwigo, że był człowiekiem skromnym. „Człowiek prawdziwie wielki jest człowiekiem skromnym”- ta przeczytana gdzieś sentencja trafnie określa postać Profesora. Niech śpi w pokoju!
30 marca 2011 - 16:47
Profesora poznałam 6 lat temu, przypadkiem. To był piewszy i ostatni raz. Nie znałam go jako naukowca, za to miałam okazję przez moment poznać jako człowieka. Słowa jakich chciałabym użyć do określenia poziomu kultury osobistej nie istnieją; są niczym. Ogromny żal serce ściska na sam fakt, że świat stracił taką postać. W duchu kołacze się myśl: „skoro taci ludzie odchodzą, to gdzie będziemy za kilka lat?”
30 marca 2011 - 17:14
Jadwigo:)
Dziękuję Ci za ten wpis. Dowiedziałam się wielu mądrych i ciekawych rzeczy. Osiągnięciami Pana Profesora możnaby było obdarować kilku ludzi. Zastanawiam się nad jednym. Nie wiem czy zauważyłaś, ale ludzie Wielcy, mający wyjątkowe osiągnięcia przeważnie są skromni. Jakby to wszystko ich się nie tyczyło. Przykro, że pokolenie takich ludzi pomału odchodzi. Ponoć życie nie znosi pustki, ale czy znajdą się tacy którzy będą w stanie ich godnie zastąpić? Wątpię…
Pozdrawiam serdecznie:)
30 marca 2011 - 18:14
Często bardzo wartościowych ludzi poznaje się, gdy juz ich wśrod nas nie ma. Pięknie Jadwigo, że opowiedziałaś i przybliżyłaś nam Osobę. Pozdrawiam.
30 marca 2011 - 18:22
Rodorek,
tak zgadzam się z Tobą, był człowiekiem nie na nasze czasy, a może to ten tytuł harbiego tak go naznaczył? Nie wiem, był niepospolitym człowiekiem to co napisałam to maleńka czastka, kochał podróże zagraniczne, czuł się tam jak ryba w wodzie mówił kilkoma jezykami a weź pod uwagę, ze żył w czasach socjalizmu!
Niezwykła postać,
j
30 marca 2011 - 18:25
Andrzeju,
dzisiaj i u Pallotynów i u Sw.Boromeusza na Cm.Powązkowskim było duzo ludzi, świadczy to o osobie i Jego wielkości. Nie spotkałam drugiego Takiego Człowieka
j
30 marca 2011 - 18:30
Pani Anno,
wiem, ze to co powiem zadziwi, ale cieszę się, ze w ogóle Go Pani poznała, gdyż Tacy ludzie dzisiaj nie istnieją.
Charme, kultura osobista, i ukochanie studentów, troska o nich, były zadziwiające, a umiejetność słuchania KAŻDEGO!
j
30 marca 2011 - 18:53
Morelko,
był tak skromny, ze nieliczni tylko wiedzieli, ze posiadał tytuł hrabiego, a przecież wielu pyszniłoby się ponad miarę, a on, tak, tak mam herb, tak prawda i tylko tyle, a jak pozyczał łyżeczke cukru to piueć razy się kłaniał, usmiechał, jakby miał co najmnie pozyczyć 10 kg zamiast tej łyżeczki i zawsze było opowiadanie dlaczego on musi pozyczyć cukier lub sól, lub cokolwiek, taki był
j
30 marca 2011 - 22:33
Wielki Człowiek a jednocześnie taki zwyczajny i normalny. Miałaś niewątpliwą przyjemność i zaszczyt znać takiego czlowieka. Tacy ludzie na zawsze pozostają w pamięci i na pewno Pan Profesor byłby zadowolony z tej ostatniej przysługi. Przytulam ciepło.
Zosia.
31 marca 2011 - 6:50
Zosiu,
bardzo dziekuję, jestem zadowolona z wykonanej roboty, gdy żegnałam sie z nim przy Jego urnie powiedziałam mu w myslach, że chyba tak chciał aby wygladała Jego ostatnia droga, było bardzo duzo ludzi cały kościół i jeszcze stali, nad grobem przemówienia, mój mąż przewodził udzielajac głosu, ja do tego sie nie nadaję, ja od zwykłej organizacji jestem, i chyba spełniliśmy Jego oczekiwanie.
j
31 marca 2011 - 12:17
Szlachetność, wielkoduszność, skromność, wielka kultura osobista, talent i dorobek naukowy… Myślę sobie, Jadziu, że z odejściem takich ludzi jak Pan Profesor zatrzaskuje się za naszymi plecami epoka, która już nigdy nie powróci. I to jest smutne…
Pozdrawiam!
31 marca 2011 - 12:36
Wiedzy i skromności CZEŚĆ!!!Jakub
31 marca 2011 - 19:21
Ciotko Pleciugo,
tak wielka szkoda, teraz szczególnie możemy to doczuć, gdy Tacy Ludzie odchodzą, i pozostaje ich tak mało,
j
31 marca 2011 - 19:22
Panie Jakubie,
Tak skromności, tak Wielkości cześć,
a ja wracam znowu do zywych
j
31 marca 2011 - 19:25
Wspaniały życiorys , piękny dorobek naukowy , ale najpiękniejsze to Twoje wspomnienia o profesorze przyjacielu , sąsiedzie , dobrym człowieku , szkoda ,że tacy ludzie odchodzą .
Pozdrawiam Yrsa
1 kwietnia 2011 - 7:23
Yrso,
niestety nie udało mi się dokładnie opisać sposobu funkcjonowania Pana Profesora, który gdy o cos prosił to był tak ugrzeczniony, czasem zdawało się, że natrząsa się z nas, ale nie to był ten jedyny w swoim rodzaju styl bycia, tak styl bycia, samo okreslenie właśnie jest tutaj na miejscy, niespotykany styl bycia.
j
1 kwietnia 2011 - 20:24
Życzę Pani,Pani Jadwigo miłych snów.Jakub
2 kwietnia 2011 - 6:41
Panie Jakubie,
a ja Panu Miłego Dnia
j
2 kwietnia 2011 - 22:35
Pani Jadwigo,
w ogromnym skupieniu i z wielkim wzruszeniem przeczytałem Pani wspomnienie o wspaniałym cżłowieku.
Dziękuję.
3 kwietnia 2011 - 7:31
Panie Tomku,
dziekuję, jakoś tak sie składa w moim zyciu, że ciagle trafiam na wspaniałych ludzi, i bardzo sie z tego cieszę, bo w życiu najważniejszy jest człowiek
j
5 kwietnia 2011 - 14:58
Bardzo mi przykro z powodu odejścia twojego sąsiada, wybitnego naukowca, a przede wszystkim sympatycznego,życzliwego i kulturalnego CZŁOWIEKA .
Moje szczere kondolencje, bardzo się cieszę,że spełniłaś jego ostatnia prośbę. Myslę ,że poza czystym obowiązkiem to był również i niesamowity zaszczyt dla Ciebie. Takich ludzi jest coraz mniej. Również i takiej wzajemnej życzliwości i zwyczajnej pomocy sąsiedzkiej.
Tylko jeszcze starsi ludzie potrafią zwyczajnie po sąsiedzku się wspomagać. Młodzi już tego nie przestrzegają , w nowoczesnych apartamentowcach żyją obok innych ludzi latami w ogole ich nie znając !… 🙁
5 kwietnia 2011 - 20:40
Julo,
właśnie tak odebrałam Jego ostatnia wolę, dla mnie był to zaszczyt, i jestem pewna, że wywiązałam się z niego w sposób zadawalający Pana Profesora.
Pomoc sasiedzka istnieje tylko w domach gdzie ludzie zyją ze soba latami, w nowoczesnych apartamentowcach taka więź nie istnieje, a może jestem w błędzie?
j
18 lutego 2013 - 21:33
Witam. Pani Jadwigo, bardzo proszę o kontakt mailowy. Pan Profesor był dla mnie Wielkim Człowiekiem, moim promotorem na Politechnice Lubelskiej. Chciałbym odwiedzić jego grób. Proszę o kontakt. Pozdrawiam.
20 lutego 2013 - 9:13
Student
jakie informacje chciałby Pan uzyskać?
j
7 lipca 2013 - 13:55
Szanowna Pani,
Po latach, podczas porzadkowania fotografii, znalazlem zdjecia z roku 1949: bylem w Rabce z moja Ciotka i poznalem tam Andrzeja. Andrzej byl bardzo mily, mnie, 14-letniemu chlopcu, wydawalo sie ze rozmawiaja o czyms bardzo madrym. Potem, pamietam Andrzeja w Czestochowie, w jakich sprawach rodzinnych.
Jest mi przykro, ze nie mielismy kontaktu. Zycie…
Jedrzej Bukowski, Francja
PS Dwa zdjecia sa do Pani dyspozycji
26 sierpnia 2013 - 7:17
Panie Jędrzeju
dziękuje bardzo za przesłane zdjęcia, wkleję je do wspomnień, pozdrawiam i życzę miłego urlopu, bo przecież we Francji trwa teraz sezon urlopów, prawda?
j
3 listopada 2013 - 21:39
Z wielkim smutkiem dowiedziałem się niedawno że odszedł mój Profesor. W zabieganym życiu trzeba się czasem zatrzymać i obejrzeć wstecz. Dziękuję że mogłem dostąpić zaszczytu bycia Jego uczniem na Politechnice Lubelskiej. Obroniłem u Pana Profesora swoją pracę dyplomową.
Wspominam Go jako człowieka niezwykłej skromności, wiedzy,
– pamiętam jeden wykład dotyczący napędów maszyn gdzie w pisanych przez Niego wzorach na tablicy widać było że silnik się kręci!!! – potrafił to ukazać.
A na pierwsze nasze seminaria dyplomowe przyniósł dla wszystkich nas dobrą kawę którą nas poczęstował i rozmawialiśmy jak starzy przyjaciele – On wspaniały Profesor i my młodzi przyszli inżynierowie…
Poświęcił dla nas swój czas i trud aby choć cząstkę swej wiedzy nam pozostawić.
Pamięć o Nim pozostała w moim sercu.
Dziękuję Profesorze
Z poważaniem
Wiesław Dominik Olejarczyk
5 listopada 2013 - 8:46
Panie Wiesławie
bardzo dziękuję za przypomnienie, szczególnie cenne, bo pochodzące z relacji studenta, pozdrawiam
Jadwiga
9 lutego 2014 - 0:03
Ja także miałem przyjemność uczestniczyć w wykładach prowadzonych przez Pana Profesora na Politechnice Lubelskiej. Nie znałem Go dobrze, gdyż studiowałem na bloku dyplomowania światłowody, więc zajęcia z Profesorem trwały tylko semestr. Ale co mnie uderzyło w osobie Pana Profesora:
– wielki człowiek, ale jednocześnie bardzo skromny
– posiadał ogromną wiedzę, ale także potrafił ją przekazać w prosty i interesujący sposób
– człowiek o wielkim sercu, którym kierował się w relacjach z innymi. Czuło się to wewnętrzne ciepło w każdej minucie rozmowy z Profesorem.
Jestem pewien, że dobry Pan Bóg przyjął Go z otwartymi ramionami do siebie.
Paweł Bień
10 lutego 2014 - 18:39
Panie Pawle
miło gdy studenci mają o swoim profesorze tak dobre zdanie
j
24 września 2021 - 23:27
Miałem przyjemność być egzaminowanym studentem przez Pana Profesora w latach 98-99 na Politechnice Lubelskiej. Miałem wtedy wrażenie, że jestem na spotkaniu z bardzo dobrym znajomym przy herbacie, którą sam zaproponował i zrobił. Egzamin był luźną rozmową na tematy z zakresu wiedzy technicznej związanej z maszynami elektrycznymi jak i z zakresu życia zwykłego człowieka. Poznałem wtedy kilka szczegółów z życia Profesora. Egzamin okazał się kolejną lekcją życia jak powinny wyglądać relacje między ludźmi niezależnie od tego kto kim jest w tym momencie. Często wspominam moje spotkania z Panem Profesorem. Taki człowiek zostaje w pamięci jako przykład do naśladowania.
Pozdrawiam
Darek
28 września 2021 - 21:14
Darek
Miło mi, że jako student miał Pan miły kontakt z Panem Profesorem, znaliśmy się kilkadziesiąt lat. Był dystyngowanym Panem, ze świetna historia Rodziny, pozdrawiam serdecznie
j