Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Powrót Taty

Autor: Jadwiga. 68 komentarzy.

Nigdy nie pisałam na blogu na temat polityki, służby zdrowia, rządu, różnych bieżących wydarzeń, jak również nie komentowałam i nie komentuję  życia publicznego. Uważam, że od tego są inne blogi, portale społecznościowe, gazety, jak również newsy w wiadomościach, nie wiem czy prawdziwe i rzetelne, ale są. Jednym słowem nie prowadzę bloga polityczno – społecznościowego, ale w życiu jak to w życiu bywa często trzeba uczynić wyjątek i mam zamiar po raz pierwszy to zrobić. Na jaką okoliczność? Na okoliczność wydarzeń zdrowotnych związanych z moim Ojcem. Ot, krótkie opisanie stanu rzeczy, ponieważ sama pomimo ukończenia szkół wielorakich, nijak nie mogę pojąć pewnych spraw. Może przy Waszej pomocy staną się one bardziej klarowne dla mnie.

Jak wiecie od kilku miesięcy miałam wiele zmartwień związanych ze stanem zdrowia mojego Ojca, częste zawroty głowy, utraty przytomności, (ostatnio w drugi dzień świąt), zdarzały się również dni, kiedy nie bardzo kojarzył, w nocy wstawał, ubierał się i był gotów o drugiej czekać do rana na śniadanie, lub też dzwonił przez intercom, co z tym śniadaniem i dlaczego nie przychodzę. Oczywiście leciałam na skrzydłach wyrwana z głębokiego snu, pełna obaw, ale jak trzeba to mus. Po wyjaśnieniu, która to jest godzina, czy warto wstawać tak wcześnie, układałam mojego staruszka do snu, wracałam do siebie, i noc była z głowy, bo o ile On słodko zasypiał, ja raczej nie.  Wtedy książki były dla mnie ratunkiem, oraz czytanie Waszych blogów.

I proszę nie myśleć, że przechodziliśmy ze ślubnym nad tymi zdarzeniami do porządku dziennego, o nie! Po każdym zdarzeniu utraty przytomności ślubny jechał do ZOZ zamawiał wizytę domową, pani doktor pierwszego konfliktu lub inna doktor przychodziły, osłuchiwały, sprawdzały ciśnienie, zlecały badania krwi i moczu ( szczególnie to ostatnie badanie było zupełnie proste do wykonania, ze względu na ciągłe używanie pampersów). Ostatnie wyniki badania krwi nie były dobre, szczególnie dotyczyło to kreatyniny i mocznika, (prawie dwukrotne przekroczenie norm), jednak lekarz pierwszego konfliktu stwierdzał, że wyniki badań są stosowne do wieku (87 lat). Nie jestem lekarzem, nie byłam i nie będę, jednak normy obowiązujące są po to, aby badania oscylowały w ich okolicach a nie były drastycznie przekraczane ( na mój rozum, no, ale mój rozum, jest tylko moim rozumem, a uczeni ludzie mają przecież swój uczony rozum). Przyjmowałam ocenę medyczną stanu zdrowia mego Ojca, zamartwiałam się, podawałam lekarstwa ( i to dużo!) policzyłam 8 na sztuki plus witaminy rano, oraz 8 wieczorem plus witaminy. Pomimo tego leczenia, Ojciec padał i obijał się, czarne siniaki zauważałam tylko wtedy, gdy go kąpałam, ponieważ ze strachu, bądź z troski o mnie nie przyznawał się do utrat przytomności ( w końcu wyznał, że bardzo bał się szpitala, i tego, że z niego już nie wróci). Rozumiem to Jego podejście do sprawy. 

Ostatnia utrata przytomności miała miejsce rano 3 stycznia, w momencie, kiedy przygotowywałam śniadanie, a Ojciec po porannych oblucjach kończył ubieranie. Byłam sama w domu, na niczyją pomoc nie mogłam liczyć, ale też sytuacja wydała mi się groźna. Ciężki oddech, oczy w nienaturalnej pozycji, szarość na twarzy i brak kontaktu mówiły mi, że dzieje się coś złego. Pogotowie „R” przyjechało po 5 minutach z pełnym oprzyrządowanie ratującym życie, lekarz pogotowia stwierdził ciężką bradykardię, tętno 31, ciśnienie nie pamiętam już dokładnie, ale chyba 180/ 100 stan krytyczny. Zaordynował zabranie chorego do szpitala, a ja w tym samym czasie wydzwoniłam ślubnego, aby wrócił do domu. Donajbliższego Szpitala ( ale  nie do Instytutu Kardiologii) dojechaliśmy w kilka minut, Izba Przyjęć, szybka reakcja lekarza dyżurnego i po pół godziny Ojciec leżał na Intensywnej Terapii Kardiologicznej monitorowany przez komputer. Ufff!  Pierwszy raz w życiu w szpitalu.

Prowadzący lekarz poprosiła abym została przy Ojcu gdyż ten czuł się zagubiony i ciągle powtarzał moje imię, Jadzia, Jadzia, gdzie jest Jadzia. Byłam, byłam, jestem…

Diagnozę wstępną postawiono po uzyskaniu pierwszych badań EKG i krwi. Nie będę zanudzała szczegółowymi wynikami powiem tylko tyle, ze kreatynina wynosiła162 – norma zaś wynosi do 110 a mocznik 17,6 przy normie do 6,4. Nie wymądrzam się, nie dyskutuję, nie…

Decyzja lekarki brzmiała, przygotowujemy pacjenta do wszczepienia stymulatora jutro rano, z powodu bloku AV II i III stopnia. Ponadto jest nadciśnienie tętnicze (to wiedziałam) niewydolność serca NYHA II cokolwiek to znaczy, przewlekła choroba nerek stadium 3-niedokrwistość (no tego nie wiedziałam), żylaki kończyn dolnych –pierwszy raz słyszę!

Znaczy to wszystko określono w trzy- cztery godziny po wykonaniu badań? No to gdzie ja chodziłam, gdzie ja byłam dotychczas, to, co za badania wykonywano? Takie i jeszcze inne myśli, wcale niezgodne z miłością bliźniego przelatywały mi przez głowę.

Ojciec przerażony szpitalem, ja przerażona stanem zdrowia Ojca, ślubny przerażony nami…

Po południu cała Rodzina była w szpitalu, wszyscy pełniliśmy dyżur, gdyż lekarka nie ukrywała stanu chorego!  A ja zachodziłam w głowę, pytania latały odpowiedzi nie znajdowałam, znaczy ojciec pod opieką lekarza pierwszego konfliktu, badany, analizy wykonywane, czyli brak, czego? Właściwej diagnozy? Staranności lekarskiej? Jaki błąd popełniłam? Kto popełnił błąd, znaczy stary, znaczy stosownie do wieku, znaczy, co?

Następnego dnia wszczepiono stymulator (dwujamowy przedsionkowo- komorowy w którym to układzie stymuluje sie zarówno prawy przedsionek, jak i prawą komorę. Do takiej stymulacji potrzeba dwóch elektrod. Jedna umieszczona jest w prawym przedsionku, druga – w prawej komorze). Ten dzień i następny był trudny dla pacjenta i dla nas, nie wszyscy dobrze znoszą „głupiego jasia”, Tato na pewno nie, konieczne unieruchomienie ramienia po wszczepieniu stymulatora, i chęć pacjenta do natychmiastowego opuszczenia szpitala nijak ze sobą nie współgrały. Ja, ślubny, córka, zięć i synowa mieliśmy pełne ręce roboty, aby pacjenta unieruchomić. Udało się!

Późnym wieczorem opuszczaliśmy szpital, następny dzień, następne badania, konsultacje i wyniki. W piątek po kolejnych badaniach przewieziono ojca na salę ogólną. Dotrwał do środy, codziennie przechodząc kolejne badania a ja przychodząc do ojca dwa lub trzy razy dziennie.  Ostatnie wyniki z dnia 11 stycznia oprócz innych wynikówmorfologii pokazują: kreatynina 102, norma 54-110!, mocznik 10,7 norma 2,5-6,4.

Lekarz prowadzący zdecydował wypisać pacjenta do domu, kontrola stymulatora za dwa tygodnie. Należy zabrać ze sobą: dowód osobisty, skierowanie stałe od lekarza rodzinnego(!) do pracowni kontroli stymulatorów, odcinek emerytury, ksero karty informacyjnej.

Ciekawe, co ja usłyszę od lekarza rodzinnego pierwszego konfliktu, do którego idę w poniedziałek?

Wasza Jadwiga

komentarzy 68 do wpisu “Powrót Taty”

  1. jadwiga

    Margeto,
    a ja naiwnie myślałam, że jak ktoś chce byc lekarzem to takim na amen, tak do końca, a to iluzoria jest a ja naiwna
    j

  2. helena

    Co tu dużo mówić… Mój syn wyhodował sobie 2cm kamień w pęcherzu. Wykonano zabieg rozbijania kamienia laserem, pod narkozą. Wypisano chłopaka do domu. 2 tygodnie później przyszedł atak. Po zawiezieniu go do szpitala okazało się, że kamień pozostał nietknięty na swoim miejscu. Jak to jest możliwe, że po zabiegu nie wykonano żadnego badania, żeby zobaczyć efekt? Przecież mogli go tylko rozbić na małe kawałki, które chłopak zacząłby po sztuce rodzić! Nie mam słów.
    Cieszę się, że tata wrócił do domu. Będzie dobrze:)))

  3. Azalia

    Jadziu, wstyd pisać, ale wydaje mi się, ze lekarz pierwszego kontaktu nie wypełnił należycie swoich obowiązków. zasugerował sie wiekiem chorego, a nie stanem zdrowia. To się często zdarza i jest to karygodne. Przyznaję, że nie miałam takiego zdarzenia, mimo że moja mama byla też w podobnym wieku i chorowała dośc poważnie, ale być może dlatego, ze ja medyczka z wykształcenia i trzymałam rękę na pulsie. Ale nieraz uświadomiłam sobie, że gdybym była zielona w tych sprawach, to mogło być różnie z mamy zdrowiem. Z doświadczenia wiem, że tak działo się dawniej i nic pod tym względem się nie zmieniło. Nie każdy medyk pamięta, że: primum non nocere.
    Cieszę się, ze z tatą już lepiej. Pozdrawiam serdecznie.

  4. jadwiga

    Azalio,
    a jak nie masz wykształcenia medycznego to go musisz posiąść, ja juz o udarach (matka) i bradykardii wiem duzo, a także o starości, ech
    j

  5. jadwiga

    Heleno,
    niefrasobliwośc i wiara, że jak zrobili to pewnie dobrze i tyle, bo jak inaczej nazwać brak badań przed wypisem ze szpitala? Ojciec przeszedł wszystkie ale …
    jEDNAK ZE ŚLUBNYM POSTANOWILIŚMY DZISIAJ RANO, NAJPIERW ZMIENIĆ LEKARZA PIERWSZEGO KONFLIKTU I DOPIERO JUTRO WZIĄĆ NUMEREK NA WIZYTĘ, NIE MAM SIŁY NA KŁÓTNIE Z LEKARZEM, WOLĘ JE ZMOBILIZOWAĆ NA OPIEKĘ NAD OJCEM, A TEJ CIĄGLE POTRZEBUJE!!!!
    j

  6. Monika

    Jadwigo to i tak dobrze, że robili badania. Ja o badania dla babci to musiałam sie upominać i wykłócać. A jak wyniki wyszły kiepskie to medyki mieli do mnie ogromne pretensje, że za późno babcię do szpitala przywlokłam i straszyli mnie prokuraturą. Cyrk i zadupie totalne. jakby ludzie starzy nie mieli prawa już się leczyć, nie pojmuję tej polityki, dehumanizacja jakas czy jak.

  7. jula

    No cóż, ja po Radomskim szpitalu mam różne wspomnienia.
    Niestety, nie wszystkie dobre. Bo i mama i tata . Lekarz a lekarz, różnica jest. Dobre, lekarz pierwszego konfliktu !…
    Ja nie byłam w stanie tak pilnować taty a podobnie reagował w szpitalu a reakcją niektórych lekarzy jestem aż zaskoczona negatywnie i pielęgniarkami też. 🙁
    Miał te wszystkie choroby co wymieniłas a nawet i wiecej , bo juz zaawansowaną chromanię przestankową. Miażdżycę naczyń. Też chciał,żebym była przy nim ale mi lekarze nie pozwolili być ?! …. Operacja nieudana na nogę a potem to jużlawina nieszczęść. Potem też miał stymulator ale jednojamowy – w jego przypadku nie pomógł.
    Wydaje mi się jednak ,że w Warszawie lepsi lekarze.
    Oj , ja miałam zamiar się wybrać na usunięcie kamieni ,ale po przeczytniu komentarza aż sie boję 🙁
    Bo fakt lekarze jakoś maja placone od wykonywania jakis punktów, których nie moga przkroczyć, bo wtedy nie jest dofinasowywane z FZ, i narastaja koszty.
    Dlatego tak po łepkach i szybko .
    Pacjenci sa po operacji wprost wyrzucani, tyle ,że jak to tak.
    Wpisanie usuniecia kamieni, skoro faktycznie ich nie usunieto ?… Eh… 🙁
    U taty trzymam całą dokumentacje ze szpitala jego leczenia(historię) , tylko czy nie sfałszowana w detalach, bo potem chcę to ze specjalistami przeanalizować, gdzie był zrobiony bląd?… Gdzie nie nie byłam w stanie dopilnować ?!…

  8. jabed

    wpadła z rewizytą oraz serdecznymi pozdrowieniami dla Ciebie i taty. Dużo zdrówka. jola

  9. jadwiga

    Jabed,
    Jolu dziękuję bardzo!
    j

  10. jadwiga

    Jula,
    teraz gdy Tata Twój odszedł nie wiem czy warto zatracavc sie w szukaniu winy w sobie, niestety nic Tobie to nie da a bedziesz niepotrzebnie zadręczała siebie i Rodzinę. Zostaw! Ja myslę, że w tym wszystkim miałam jakby duzo szczęścia a własciwie Tato, super lekarka na Rce i personel medyczny, dlatego poszło jak z płatka, choć nigdy przeciez do konca nie wiadomo, ale póki co jest radość.
    Pozdrawiam Ciebie bardzo ciepło, trzymaj się kochana, a jak trzeba te kamienie rozbić, to trzeba, nie ma rady
    j

  11. jadwiga

    Moniko,
    dlatego pisałam o ludziach starszych i lekarzach ze specjalizacja geriatrii których u nas jest na lekarstwo a powinni być, a lekarz lekarzowi nie jest równy i nie wszyscy źli, ale trzeba mieć szczęście aby trafić na tych dobrych, pozdrawiam Rodzine całą Ciebie maluszka i męża,
    j

  12. jadwiga

    Kochani,
    dzisiaj rano udało nam się zmienić lekarza rodzinnego pierwszego konfliktu, do nowej pani doktor idę juz dzś z pierwszą wizytą.
    j

  13. ewa777

    Jadziu, pozdrawiam Cię serdecznie i życzę Ci dużo sił, które Ci są teraz szczególnie potrzebne.

  14. Jadwiga

    Ewo,
    dziekuję i to bardzo, właśnie odbyłąm wizytę w sprawie Taty i powiem szczerze, że kompetencja pani doktor przypadła mi do serca,
    pozdrawiam
    j

  15. Jedrzej Bukowski

    Szanowna Pani,
    Przeczytalem, dzieki przypadkowi, blog Pani z 12 stycznia. Chce wyrazic Pani, nieznanej mi osobie, wyrazy przyjazni i poparcia w trudnym okresie walki o Zycie Ojca.

    „Przerobilem to”, w roku 1981, kiedy Matka zajmowala sie w Czestochowie moim Ojcem, a ja informowalem sie (od czasu do czasu, tak to bylo) przez telefon!

    Przesylam wyrazy szacunku,

    Jedrzej Bukowski

  16. Jadwiga

    Miły Panie,
    cieszę sie, że choć przypadkiem ( bez sarkazmu) trafił pan na mój blog, a w nim na opis naszych starań dotyczacych mojego Taty. Lubię mojego staruszka i kocham, jak to córka, Matka odeszła w roku 2010 a dwadzieścia lat temu odszedł mój młodszy brat. Do opieki nad Rodzicami zostałam sama a właściwie ja i mój mąż, ponieważ dzieci nasze pracują i trudno się dziwić, że na co dzień nie mają zbyt dużo czasu, jednak w chwilach krytycznych stajemy do walki razem i stanowimy jedność, i dla mnie to jest największą wartością naszej Rodziny, ta jedność w walce, choć na codzień kontaktujemy się głównie telefonicznie. Walczymy tak od dziewięciu lat najpierw ze zdrowiem Mamy (była w koncu po sześciu udarach i z każdego wychodziła na prostą, choć czasami była afazja mowy, czasami była w ośmiu miejscach połamana, ale wychodziła dzięki naszej pracy, teraz Tata, i tak będzie do końca. Dlaczego? Bo jest to pokolenie ludzi bardzo naznaczonych trudami życia, młodość to światowy kryzys, II wojna światowa, dorastanie na robotach w Niemczech (15-21) powrót do Polski i mozolna praca w odbudowie Warszawy, utrzymaniu Rodziny, wykształceniu nas (oboje z bratem skończyliśmy wyższe uczelnie), a później gdy nic nie było codzienna walka o cokolwiek, kto tego nie przeżył nie zrozumie tych ludzi w ogóle. Pamiętam gdy po zmianach polityczno ekonomicznych w Polsce w roku 1989 Matka była zachwycona, że na Boże Narodzenie nie musi kupować 5 kilogramowej szybki tylko kilka plasterków bo po świętach też będzie mogła dostać kolejną wędlinę. Dlatego chcę choć trochę spłacić zaciągnięty dług, ale też chcę pokazać moim dzieciom i teraz też wnukom, że Rodzina jest dobrem najważniejszym, jest oparciem na lata, a kolej rzeczy jest taka, że najpierw nami opiekują sie nasi Rodzice i |Dziadkowie, a następnie my Nimi. Czasami o tym po prostu zbyt łatwo zapominamy,
    Przesyłam ukłony
    Jadwiga Ślawska Szalewicz

  17. Jedrzej Bukowski

    Szanowna Pani,
    Wiele czasu upłynęło od Pani reakcji. I to od jakiej daty ! 17 stycznia. Wtedy decydowano o Polsce bez nas!
    Staram się pisać coś o moich przygodach, też mówiących o naszych czasach. Wobec tego mało zaglądam gdzie indziej.
    Przesyłam Pani bardzo niskie ukłony!
    Jak zdrowie Ojca?
    Jędrzej Bukowski

  18. jadwiga

    Panie Jędrzeju,
    ojciec od dwóch tygodni jest znowu w szpitalu, było zatrzymanie wody w organiźmie i karetka zabrała go w dwadziescia minut, wypompowano z niego całe 5 litrów. Dzisiaj jak co dzień byłam u niego i miał masaż delikatny (poza systemem szpitalnym) aby trochę rozluźnić przykurcze mięśni i ścięgien, chciałby wrócić do domu, ale ma zapalenie pęcherza moczowego, (miał cewnik bo sama o to prosiłam) niestety jedno się leczy drugie się psuje, ale cewnik był w wypadku wypompowywania wody konieczny. Obrzęki zeszły, jest jeszcze trochę płynu w płucach ale antybiole sobie radzą, no i mam nadzieję, że się znowu uda, zresztą musi się udać. Cały czas mu to tłumaczę, choroby są w głowie, a jak sie wierzy, że sie uda, to niemożliwe staje się możliwym, przesyłam serdeczne podzrowienia
    Pana blog umiesciłam w moich ulubionych, gratuluję pisania,
    napisałam komentarz
    moja wnuczka mieszka w Polsce ale ma paszport francuski (ojciec Francuz)
    Jadwiga

Zostaw odpowiedź

XHTML: Możesz używać następujące tagi: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.