W poprzednim wpisie poprosiłam o podanie Waszych potraw, jakie są przygotowywane na Święta Wielkiej Nocy. Zanim podam zestaw potraw, jaki w mojej rodzinie jest przygotowywany na śniadanie wielkanocne, przekazuję informacje jakie otrzymałam od Was moich najmilszych czytaczy, którzy zechcieli się podzielić swoimi przepisami na ten czas.
Żur lub żurek wielkanocny gotowany na maślance, jajka, jajka na twardo serwowane z kawiorem, jajka faszerowane, sałatka wiosenna, wędlina, łosoś z koperkiem, szyneczka pieczona, szynka z korniszonami, grzybami i szczypiorkiem, mięska pieczone, nadziewana rolada z indyka, surówki z kapusty świeżej na wiele sposób przyrządzane. Wszystkie Panie domu zwracały uwagę na piękne przybranie stołu, który przykrywają białym obrusem, a na nim zastawa oraz zielone akcenty wiosenne oraz rzeżucha posiana na dwa tygodnie przed świętami.
U nas Święta Wielkiej Nocy zaczynamy Triduum Paschalnym od Wielkiego Czwartku, Wielki Piątek i Wielka Sobota, ale zanim będziemy uczestniczyć w obchodach religijnych spędzamy z córką dwa dni w kuchni (każda w swojej), przygotowując potrawy na wspólne śniadanie wielkanocne. Tradycją jest organizowanie śniadania w domu moich dzieci, ale w tym roku okazało się, że święta dla całej Rodziny mogą być tylko u nas. Wiecie jak trudno zgromadzić przy stole 20 osób w mieszkaniu, choćby z bardzo dużym pokojem, dlatego padło pytanie: Mamo, wiesz u Ciebie byłoby najlepiej, bo masz wielki stół. Święta wypadają pod koniec kwietnia, więc powinno być ciepło i taras może być otwarty i będzie można korzystać z dodatkowej powierzchni tarasowej. Oczywiście, lubię wszelkie spotkania rodzinne, dlatego ta propozycja jest dla mnie miłą, bo świadczy o tym, że przyjazd do Rodziców nie jest „kara Bożą” tylko fajnym spotkaniem klanu. Skoro ten temat został uzgodniony przeszłyśmy do omawiania rzeczy zasadniczej, a więc potraw i tego co która z nas przygotuje. Śniadanie rozpoczynamy tradycyjnie o godzinie 12.00 dzieląc się jajkiem, poświęconymi w Wielka Sobotę. Koszyk ze święconką jest pięknie przystrojony przez Julkę: są biedronki wędrujące po jego boku, są motylki na zielonej kryzie, są biało – zielone wstążeczki, jest wiosennie i pięknie. A w koszyku jajka ugotowane w cebuli pięknie pokolorowane w zależności od skorupki jajek na różne odcienie ciemno czerwono brązowy, brązowy, jasno czy ciemno brązowy kolor. Julka jako znana estetka ubiera jajka w koronki, wstążeczki, każde jest inaczej przystrojone, do koszyka wędrują też suszone kiełbaski, masełko, sól , pieprz, upieczone bułeczki, jak również po kawałeczku ciast przygotowanych na święta. Nad wszystkim króluje baranek, zajączek oraz kurczaczki, które przykucnęły każdy przy swoim jajku. Na stole przykrytym białym obrusem stoją baranki, zajączki i kurczaki, porozkładane są bazie oraz pocięte pędy świeżej forsycji. Każdy ma piękną kolorową wielkanocną serwetkę, a stół jest zdominowany przez barwy żółte i zielone, prawdziwe wiosenne święto. Moja córka przygotuje na śniadanie: żurek, pieczone mięsa: schab karkowy, schab środkowy pieczony nadziewany śliwką, pasztet domowy specjalnie na śniadanie oraz sałatkę jarzynową i pieczona białą kiełbasę. Ja przygotuję jajka ugotowane w cebuli, upiekę szynkę oraz indyczkę nadziewaną jabłkami, morelami i żurawiną, którą podam z pieczonymi ćwiartkami młodych ziemniaków. Do tego ćwikła i chrzan oraz sos cumberland, a poza tym chleb drożdżowy i bułeczki upieczone przeze mnie. Po śniadaniu, które przeciągnie się pewnie do popołudnia, odpoczynek w ogrodzie i spacer. W tej przerwie stół zostanie sprzątnięty, pozostałe potrawy pochowane do lodówki, a my przygotujemy kawę, herbatę i podamy ciasta: sernik z masą kajmakową, pischinger, mazurek z czarną porzeczką i pianą z białek, oraz ciasto niespodziankę, które przygotuje Ewa. W zeszłym roku było rafaello, co będzie tym razem, nie wiemy. Aby śniadanie było przyjemnością, abyśmy byli razem zawsze przygotowuję w kacie pokoju stolik na którym ustawiam ciasta i nalewki oraz ulubione alkohole, tak by każdy wybrał sobie to co lubi i na co ma ochotę. Stoją również przygotowane talerzyki na zmianę oraz garnitur do kawy i herbaty. Świąteczne śniadanie ma być miłym spędzeniem czasu wraz z Rodziną, a nie upiornym bieganiem pomiędzy kuchnią a salonem. O sposobie przygotowania poszczególnych potraw pisałam – pieczeniu schabu tutaj, pieczeniu białej kiełbasy tutaj, pasztetu – tutaj, sernika z masą kajmakową tutaj, chlebie drożdżowym i bułkach wielkanocnych – tutaj, chrzan i ćwikła – tutaj, bułeczki z makiem – tutaj. Mam nadzieję, że tegoroczne Święta będą piękne, a Słońce nie będzie żałowało nam swego ciepła. A my znajdziemy też chwilę czasu, aby wspomnieć tych, którzy odeszli. Ja obowiązkowo pojadę na grób Mojej Mamy i Brata, Mojej Teściowej Marcysi i Pana Profesora. Bo Święta Wielkiej Nocy są również po to, aby na chwilę zatrzymać się w naszym biegu, aby zastanowić nad tymi co odeszli oraz znaleźć chwilę dla Siebie Samych.
Przygotowałam dla Was przepis na sałatkę krabową:
W moim domu sałatka krabowa jest bardzo lubiana. Jest bardzo łatwa w przygotowaniu a i smak ma zupełnie inny niż te, które serwujemy w czasie Świąt.
Składniki:
2 paczki mrożonych paluszków krabowych (surimi), można kupić w supermarketach, puszka ananasów w zalewie, puszka brzoskwiń w syropie, kukurydza z puszki, majonez, 2 łyżeczki przyprawy curry.
Wykonanie:
Paluszki krabowe obieramy z papierków, wrzucamy do miski, ananasy wykładamy na sitko, na które również wykładamy brzoskwinie celem odsączenia z syropu. Paluszki tnę nożycami ostrymi na małe centymetrowej długości kawałeczki, ananasy również przycinam na małe kawałki, brzoskwinie kroję, lub używając tych samych ostrych nożyc do żywności tnę na kawałki. Dodaję odsączoną kukurydzę. Majonez 4- 5 dużych łyżek mieszam z przyprawą curry. Przygotowanym sosem obficie polewam przygotowana sałatkę. Proszę się nie martwić, że będzie ona ostra. To nie prawda, ponieważ słodki smak owoców jest złamany ostrym smakiem curry, razem mamy pyszną sałatkę, którą możemy serwować jako przystawkę lub postawić na wielkanocnym stole. Efekt, smak i powodzenie tej sałatki jest murowane. Smacznego!
Wasza Jadwiga
11 kwietnia 2011 - 11:46
Ja nadrabiam zaległości blogowe jeszcze. Widzę same smakołyki u ciebie. Mój stół wygląda nieco inaczej na Święta. Obchody Świąt zaczynamy już od Triduum Paschalnego. Wielki Czwartek i Wielki Piątek to czas przygotowania potraw, domu i swojego wnętrza.W Wielki Czwartego w moim domu obowiązuje post ilościowy oraz udział w Liturgii Wielkiego Czwartku. W Wielki Piątek w moim domu obowiązuje post ścisły zarówno jakościowy jak i ilościowy. A wieczorem koniecznie bierzemy udział w Liturgii Wielkiego Piątku. W Wielką Sobotę ostatnie szlify potraw, porządków, ustawianie i ozdabianie stołu. Idziemy święcić pokarmy swoje oraz tych sąsiadów i znajomych, którzy nie mogą chodzić lub są chorzy. W Wielką Sobotę zachowujemy post ilościowy. Jeśli chodzi o pokarmy na świąteczny stół to tak: święconka(jajo, kawałek masła, sera białego, sól, pieprz, chrzan, chleb, wędlina, kiełbasa jałowcowa, mięso pieczone-szynka, kawałek ciasta), sałatka wiosenna, jajka w majonezie lub faszerowane, żur lub barszcz biały, biała kiełbasa na gorąco, mięsa pieczone (szynka, kurczak lub indyk, karkówka, boczek) i wędliny (szynka gotowana, baleron, polędwica) kiełbasy, warzywa: sałaty, pomidory, ogórki i owoce oraz ciasta: makowiec lub mazurek, sernik pieczony, baby piaskowe.
11 kwietnia 2011 - 13:05
Moniko,
wspaniałe są Twoje potrawy na święta a Triduum Paschalne u nas też obchodzone jest. Serdecznie dziekuję za podzielenie się z nami Waszą Rodzinną tradycją,
j
11 kwietnia 2011 - 15:26
Świąteczny stół wielkanocny macie wspaniały, a radosna atmosfera jak też pamięć o najbliższych dopełniają całości.
U nas asortyment potraw jest skromniejszy zarówno w te najważniejsze święta jak i na Boże Narodzenie, ale atmosfera aż kipi radością, śmiechem, dziecięcym gwarem naszych wnuków- są w tym najsłodszym wieku. W pierwsze święto będą szukali w ogrodzie gniazdeczek- trudno powiedzieć, kto ma przy tym więcej frajdy, dzieci czy dorośli.
A naszych zmarłych wspominamy zawsze, bo nie sposób nie wspomnieć przy dyngusie mojej Mamy, która chłopakom z naszego przysiółka musowo robiła taką radochę, że gdy już woda z sieni wylewała się na podwórze, ze strychu wywieszała białą flagę na znak kapitulacji, a Tatę rokrocznie polała wodą, bo On zapominał, a kropli wody bał się okropnie i dość komicznie robił aj waj…
11 kwietnia 2011 - 16:54
Jadziu, dziękuję że zechciałaś podzielić się z nami Waszą tradycją rodzinną odnośnie świąt. Przeczytałam z przyjemnością i choć przed chwiką jadłam obiad, ślinka mi cieknie na te wszystkie pyszności. Pięknie obchodzicie te święta… w rodzinnym gronie i świątecznej atmosferze:)
Pozdrawiam serdecznie:)
11 kwietnia 2011 - 17:53
Morelo,
podoba mi się ten sposób wywieszania białej flagi na znak kapitulacji, u nas mokra jest klatka schodowa a jak słońce to mokre całe podwórko, a potrawy? Przygotowujemy na dwa dni i później każdy coś ulubionego ze sobą zabiera tak by nic się nie zmarnowało. pozdrawiam
j
11 kwietnia 2011 - 17:56
rodorek,
myślę, że fajnie jest gdyż zbiera się cała Rodzina i mamy czas dla siebie, nigdzie nie pędzimy, możemy w końcu porozmawiać i na prawdę poczuć święta, gdy dzieci były małe szukały w ogrodzie jajek czekoladowych i zajączka i baranka, teraz juz są duże i to szukanie nie jest tak ekscytujące jak kiedyś
j
11 kwietnia 2011 - 19:32
Ładniusie, smaczniusie…. Znów. Dobra norma. ” Ja nie wypuszczę braku…” Było takie, niemodne zawołanie, bo z niemodnego czasu. Ale Jadwiga jednak nigdy braku nie wypuszcza… Wzorze dla nas drogim, pisz tak często. Lubimy poczytać. Pozdrawiam.
11 kwietnia 2011 - 21:38
No tak,szykują sie pyszności i znowu trzeba będzie coś z siebie zrzucać-no ale tak już jest ze świetami-pozdrawiam już wiosennie:))))
11 kwietnia 2011 - 21:54
Andrzeju,
co ja zrobię, że świeta muszą mieć swoja oprawę, muszą być odpowiednio przygotowane, robimy je dla naszych najdroższych, robimy je z serca nie dla tego, że musimy, więc niech będą miłym akcentem w roku, akcentem spotkania rodzinnych pogaduch, wspominania jak bywało jak byliśmy mali i jak jest teraz, po to one sa, a ponadto wspominamy tez tych, którzy odeszli, pozdrawiam
j
11 kwietnia 2011 - 21:56
wibo,
święta to spotkania rodzinne przy stole , siadamy wyciszeni i uspokojeni, że teraz możemy mieć chwilę dla siebie, dla bliskich, coś dobrego zjeść i kontemplować wiosnę i jej uroki, to ważne w ten sposób jednoczymy się rodzinnie, uczymy nasze dzieci tego co w życiu ważne
j
11 kwietnia 2011 - 22:13
Powiem szczerze nie owijając w bawełnę. Twoje opisy, Jadziu i lista potraw na śniadanie wielkanocne po prostu mnie powalają. Toż to jest prawdziwa uczta smakowa i oczywiście rodzinna. Ech… U mnie będzie dużo, dużo skromniej, ale i tak się cieszę, że Wielkanocne Święta za pasem.
Pozdrawiam 🙂
12 kwietnia 2011 - 6:20
Ciotko,
wyjdzie na to, że ja tu jakieś obżarstwo propaguję, a to jest spotkanie 20 osobowe i później każdy dostaje i zabiera swoją porcję na drugi dzień,
j
12 kwietnia 2011 - 6:46
Zajrzałam z bloga Li (jakże by inaczej ;)), i zostaję ze śłinotokiem na pyszczydle.
Jadwigo, z kijami kiedyś przyjadę; masz jak w banku 🙂
Pozdrawiam
12 kwietnia 2011 - 9:03
Skromne śniadanie….! No, no… I jeszcze ” na jutro”. Podziwiam. A nóżki i rączki od przygotowań nie bolą? Pozdrawiam.
12 kwietnia 2011 - 10:59
Poczytałem, ale na Święta tradycyjnie wyjeżdżam i jestem „skazany” na niedomowe jedzenie.
LW
12 kwietnia 2011 - 14:43
Andrzeju,
gdy przygotowujesz śniadanie na dwie osoby to jakby trochę mniej rzeczy robisz niż na 20 osób, prawda, a raczki i nóżki? jak się robi dla ukochanych to nie zwracasz na to uwagi, drugi dzien świat jest do odpoczynku!
pozdrawiam
j
12 kwietnia 2011 - 14:46
JanToni,
ja bardzo lubię swięta w domu, żyje mój Tata, najstarsza osoba w rodzinie, stąd świeta zawsze u nas
j
12 kwietnia 2011 - 14:47
Agawo,
zapraszam juz dzisiaj, co ma wisieć nie utonie!
pozdrawiam
j
12 kwietnia 2011 - 18:23
Witam Panią.
U mnie święta Wielkanocne są bardzo tradycyjne.Jaja w różnych postaciach,żur,biała kiełbasa,wędliny,ryby,sałatki różne oraz tak zwane nowalijki.Oczywiście ciasta i coś smakowitego do picia.
Tylko moje święta odróżniają się tym od świąt w wielu innych domach,że nigdy, podczas, nie pije się alkoholu.
Pozdrawiam z :-))))) Jakub
12 kwietnia 2011 - 20:27
No to mnie zaintrygowałaś tą sałatką krabową. Paluszki surimi znam i od czasu do czasu je kupuję, ale pewnie je bezczeszczę, ponieważ, (o zgrozo!) smażę je na patelni. Chyba jednak przekonam się do Twojej instrukcji i taką sałatkę osobiście wykonam z niepohamowanej ciekawości. 🙂
Pozdrowionka! 🙂
12 kwietnia 2011 - 20:28
Panie Jakubie,
ponieważ ja w ogóle nie piję alkoholu, nie wymagam od innych aby kieliszeczek do przekąsek nie wypili, nie stosuję tu żadnych rygorów, a każdy i tak wie co ma i ile oraz czego wypić, zawsze to lepsze niż restrykcyjne wymogi, pod tym względem stawiam na madrość mojej rodziny i nigdy się nie zawiodłam.
pozdrawiam
j
12 kwietnia 2011 - 20:30
Ciotko Pleciugo,
poaluszki krabowe po rozmrożeniu sa soczyste i słodkawe, nigdy ich nie smażyłam, ciekawe jakby smakowały? a sałatka jest prościutka w swoim założeniu a smakuje wybornie
j
13 kwietnia 2011 - 7:01
spróbuj mojej sałatki z krabów, jak będziesz robiła swoją, to tak ze dwie łyżki zrób na próbę. Paluszki pokrojone na centymetrowe krążki, posiekany drobno koperek i majonez i koniec. Bez żadnych przypraw. Naprawdę pyszna. Moja znajoma do tej opcji dodawała jeszcze … truskawki.
Musi być dużo dobrego jedzenia – u nas skromnie 3 osobowo bedzie, no może w niedziele na śniadaniu jeszcze dwie osoby.
Pieczony schab, boczek, indyk rolada z szynką parmeńską w środku i cienkimi plasterkami benedyktyńskiej wędzonej słoniny. Chrzan, ćwikła, żurek /bluzniercze plotki, ale dla mnie najlepszy jest z torebki Knorr/ biała kiełbasa z Karczewa. Baby szafranowe, mazurki kajmakowe. Dużo kwiatów w domu, pisanek. Jajka nadziewane pieczarkami z szynką i szczypiorkiem, łososiem i kawiorem, na obiad pieczone perliczki, klops z jajkiem i prawdziwkami.
W sobotę na chwilę podróż dp Warki na górb matki, ot i takie święta. W poniedziałek pracuję i wpuszczam za darmo na basen wszystkich mieszkańców – ciekawe ilu będzie chętnych:)
13 kwietnia 2011 - 8:27
No kochana znów kolejne inspiracje i ciekawe pomysły. Uwielbiam czytać Cię gdy w domciu jest już cicho i mam czas tylko dla siebie
13 kwietnia 2011 - 8:59
No to ja o tych paluszkach krabowych – gwoli wyjaśnienia z krabem one nic nie mają do czynienia, to jest mocno przetworzone mięso ryby surimi, odpowiednio ukształtowane. Niemniej dobrze się komponuje w sałatkach na zimno z małżami, krewetkami i sosem majonezowo-ketchupowo-winegretowym. Same Święta Wielkanocne w Albionie są troszkę inne, mniej się poświęca czasu na jedzenie, na stołach królują czekoladowe jaja a tradycyjnie jest to czas rodzinnych spacerów we wszelkich parkach i ogrodach, gdzie najmłodsi szukają ukrytych niespodzianek i tych właśnie czekoladowych smakołyków. No ale i pogoda u nas ku temu sprzyja bo jest u nas z zasady ciepło; temperatury teraz już siegają 18-20 stopni, tylko wieczory ciągle szybko robią się chłodne. Nikt też w Anglii z wiadrami wody na ulicy nie gania, więc można wyjść z domu bez obawy.
13 kwietnia 2011 - 9:31
nie ma ryby rurimi – to taka mieszanka dorsza, morszczuka i mintaja – taki paprykarz szczeciński tylko zamrożony i bez papryki.
13 kwietnia 2011 - 10:03
A to jak to są udawane kraby to ja chyba spróbuję:))) bo zasadniczo mam do owoców morza postawę mocno ambiwalentną ,a Ślubny to ma nawet na mięczaki uczulenie. I jak mi kiedys podpadnie to go własnie tym załatwiem:)
13 kwietnia 2011 - 10:36
Surimi jest u nas przyjętą nazwą tego „rybiego mięsa” ale z tego co wiem to jest to mieszanka morszczuka z rdzawcem, ale mówiąc szczerze, specjalistką od nazw ryb nie jestem. Zresztą w ogóle jestem mocno podejrzliwa wobec wszelkich mieszanek. Jak muszę mieszać, to sobie wolę sama pomieszać bo wiem co w tym jest. Niemniej jak Zośka mówi, z owocami morza należy uważać, bo faktycznie można nawet zejść z tego padołu jak się ma uczulenie. Szanownych czytaczy chciałam ostrzec jednak nie przed surimi ale przed rybką zwaną Panga albo Cobbler albo Tra. Pod jakimi nazwami w Polsce wystepują to nie wiem, ale broń Boże żeby taniość tego produktu Was skusiła. Jest to ryba chodowana w najbardziej zanieczyszczonej rzece Mekong, gdzie dzięki wstrzykiwanym hormonom uzyskiwanych z moczu, rośnie to-to 4 razy szybciej niż normalnie, karmiona jest odpadami zdechłych zwierząt i po zjedzeniu jej, człowiek niemal zaczyna świecić na zielono. No może trochę przesadzam z tym świeceniem…
13 kwietnia 2011 - 11:49
Przykro mnie to pisać, ale to ja jestem „nestorem rodu”
i daję innym trochę odpoczynku, chociaż na jedne Święta.
LW
13 kwietnia 2011 - 12:24
JanToni,
my też nie młódki, więc nie martw się, wszyscy kiedyś bedą nestorami rodu, pozdrawiam
jadwiga
13 kwietnia 2011 - 12:24
Dzięki wielkie o Pandze słyszałam ale o Cobblerze którego tutaj dostatek i ładnie wygląda -nie. A my hurtowi zjadacze ryb, będę uważać.
13 kwietnia 2011 - 12:25
Beato,
dziekujemy, jestes Kobietą dociekliwą, a pangi czy jakakolwiek nazwa tego świństwa jest nie jemy !!!!!!!
j
13 kwietnia 2011 - 12:26
zośko,
chciałam sie popisać, że światowo u nas sałatwka krabowa a tu buch pudło, udawane kraby, ech zycie…
j
13 kwietnia 2011 - 12:28
randdalu,
no i teraz juz wiem, co w trawie piszczy, myślisz, że kurczaczek a to turkawka, ech to zycoie takie poprzewracane jest
j
13 kwietnia 2011 - 12:30
Beato, nie dość , ze macie Królową to znów macie lepiej, u nas zimno u Was ciepło, u nas obżarstwo u Was czekolada, ale ja Wam dam, napisze o czekoladzie już w piatek!!!! hłe, hłe, hłę!
j
13 kwietnia 2011 - 12:34
randdalu,
oczywiście spróbuję, bo prosta jest a to co proste jest pyszne, no, no swięta ida u Was na bogato, tyle dobroci,
Pyszności, ja tylkko nie wiem o której my ten obiad podamy po takim sniadaniu, ale wierzę, że jakoś go upchniemy, i jeszcze baby i mazurki kajmakowe, uffff, same wspaniałości,
serdeczności przesyłam
j
13 kwietnia 2011 - 12:43
Jadziu, tylko błagam, nie o czekoladzie, bo wiesz że jestem „chocoholic”!!! Ale i tak pewnie bym oddała te czekoladowe jajo za Twojego mazurka. Sama nie zrobię, bo za leniwa! Ale za to zrobie pychotę figową. Ciasto biszkoptowe, na to wylewam masę zrobioną z suszonych fig, dżemu figowego i czarnych porzeczek i na koniec obkładam to świeżymi pokrojonymi w ćwiartki figami. Upieczone podać z lodami waniliowymi albo śmietaną.
13 kwietnia 2011 - 14:32
Też przygotowuję sałatkę krabową, ale na bazie makaronu i majonezu, a Twoja to zupełna awangarda, ale pewnie pychotka:-*
13 kwietnia 2011 - 16:57
Nie robiłam nigdy sałatki krabowej. Przepis jest nie skomplikowany i niezbyt drogi. Będę musiała wypróbować. Zerknęłam też do innych przepisów, kilełbasę białą robię podobnie, ale gotuję ją w piwie, a potem podsmażam:)
Pozdrawiam serdecznie:)
13 kwietnia 2011 - 18:04
Beato,
tylko skad ja mam świeże figi wziąć? no skąd?
j
13 kwietnia 2011 - 18:06
Morelko,
wiem, że makaron jest pyszny ale po co lepiej trochę owoców i paluszki krabowe, prosto i smacznie, lub tak jak podał randdal, jeszcze prościej ,pozdrawiam
j
13 kwietnia 2011 - 18:07
rodorek,
a w piwie? powiem mojej córce, pewnie skorzysta, to ona wydaje śniadanie wielkanocne u nas w domu,
j
13 kwietnia 2011 - 18:26
Jadziu, cudowny wpis, z wielką przyjemnoscią przeczytałam, przejrzałam też wszystkie przepisy. Te paluszki czasami kupuję, a teraz mam ochotę zrobić sałatkę, tylko zastanawiam się, czym zastąpić curry, bo ja kiedy już patrzę na cokolwiek zwiazanego z papryka, od razu jestem chora. Muszę spróbować, może tylko pieprz i na przykład jakieś zioła. Wyobrażam sobie, jakie wspaniałe Święta będą w Twoim domu, żeby jeszcze tylko ta pogoda była trochę ładniejsza.
13 kwietnia 2011 - 19:13
Jadziu Moja Droga, u mnie, a jakże, u mnie te figi. Widzisz, kuszę, necę i któregoś dnia nie wytrzymasz i wsiądziesz znowu w samolot! I znowu pochulamy, zaszalejemy, popodróżujemy no i obowiązkowo te figi zjemy z apetytem.
13 kwietnia 2011 - 19:23
I „chudziej” 😉
13 kwietnia 2011 - 20:27
Pani Jadwigo,figi?Jakub
13 kwietnia 2011 - 22:25
Hedwiżko, dziękuję za wywołanie „Ducha Świąt Wielkanocnych”, ja tym razem spędzę je w Londynie, będzie żurek, bo jakby inaczej, szyneczka i jajeczka, które będę wydrapywać w różne wzorki i transportować do Londynu (mam nadzieję, że nie będzie turbulencji), sałatki, borowinka i baranek z cukru, z którego później sama łepetynka zostaje, bo zaczyna sie podgryzanie go od nóżek, a właściwie zielonej trawki… najważniejszy jest jednak nastrój i Miłość bliskich, z którymi można się podzielić tym wszystkim, prawda? Dziękuję, za przepis na sałatkę krabową, czy jeśli nie dodam do niej krabów, to nadal będzie ona krabową?
14 kwietnia 2011 - 7:52
Morelko,
dla mnie chudziej znaczy lepiej, bo z waga walcze cały czas, aby nie być, no wiesz, nie bedę pisać…
j
14 kwietnia 2011 - 7:53
Ewo,
mozna zamiast curry dac cukier waniliowy zmieni to odrobine smak ale będzie tez pysznie, pozdrawiam prawie świątecznie,
j
14 kwietnia 2011 - 7:53
Jadziu, świeże figi można w Warszawie kupić. Czasami je widzę w marketach.