Dziewczyny namówiły mnie do pisania. Wielokrotnie stwierdzały, że rozmowy ze mną na różne tematy zawsze kończyły się jakąś dygresją, która płynnie przeistaczała się w małe opowiadanie – wspomnienie.
– Czemu o tym nie napiszesz? spytała Agusia 8 lat temu, popijając wino u nas na tarasie.
– Nie wiem czy ktoś będzie chciał o tym czytać – odpowiedziałam.
Kilka dni temu dziewczyny zaprosiły mnie na Saską Kępę. Rozmowa dotyczyła spraw zawodowych, kilku nowych projektów, dyskusja i w końcu, tak jakoś samo z siebie, jak zwykle zaczęłam: „ Bo wiecie, to właśnie przypomina mi podobną sytuację w jakiej znaleźliśmy się…”. Po godzinie Monia zapytała: „A tak w ogóle, to o której odbierasz wnuczkę ze szkoły?”.
– Jak zwykle w środę o 14.45 – odpowiedziałam.
– Tak? To chyba musisz już wyjść
– Nie.., chyba jeszcze nie.
– Nie chcę cię martwić ale jest godzina 14.30!
– Czy nie lepiej o tym pisać, skoro tak lubisz opowiadać ? – stwierdziła Monia.
Stąd ten pomysł, aby pisać. Wybrałam blog i w ten sposób będę mogła z wami rozmawiać.
Od czterech lat jestem prawdziwą emerytką. Przepracowałam 43 lata, zanim na dobre pożegnałam się z moją ukochaną pracą. To prawda. Jestem szczęśliwą żoną, mamą, teściową i babcią czwórki wnucząt: Tanii, Maćka, Julii i Gabrysi. Mieszkamy w wielopokoleniowym domu na obrzeżach miasta razem z moimi rodzicami, Prababcią Kazią i Pradziadkiem Szczepanem. Jestem osobą aktywną, zajmuję się wieloma sprawami a ponadto mam hobby: mój ogród, gotowanie, organizowanie spotkań rodzinnych zwanych popularnie w żargonie rodzinnym „spontanami”, czytanie książek – szczególnie biografii, no i, a może przede wszystkim, sport z wyjątkiem boksu i piłki nożnej, która dla mnie jest pewnego rodzaju show-businessem.
Rodzina mojego męża pochodzi z obecnych terenów Litwy, natomiast moja rodzina jest mieszaniną warszawsko-kielecką, stąd nasze święta, szczególnie Bożego Narodzenia, mają bardzo urozmaicone menu. Postaram się również pisać o teraźniejszych i przeszłych zwyczajach, jakie panują u nas w domu, w domach naszych dzieci, a także przy naszym stole podczas świąt i spotkań rodzinnych.
Serdeczności
Jadwiga Ślawska-Szalewicz
9 grudnia 2009 - 16:30
Nieźle. Rzadko się zdarza, żeby starsze osoby w ogóle chciały spróbować swoich sił z komputerem. A co dopiero pisać bloga! Fakt, że jest to ciężkie zadanie, bo przecież nie wszyscy lubią się uzewnętrzniać przed całą wirtualną społecznością, która niekiedy bywa bezwzględna. Ale tutaj mam wrażenie, że bitwa z internetem i komputerem jest wygrana. I oby tak dalej! W końcu w naszym świecie komputer stał się czymś niezastąpionym, żeby poznawać nowych ludzi, śledzić wszelkie informacje. I miło jest widzieć osoby chcące dzielić się swoim doświadczeniem życiowym.
Powodzenia!
9 grudnia 2009 - 17:34
Pozdrawiamy :-):-)
Przeczytałam Pani opowieść i przyznaję,
można się mile zaczytać :-).
Będę jeszcze zaglądać na Pani bloga.
Edyta
10 grudnia 2009 - 13:23
Serdeczne dzięki za dodanie otuchy, postaram sie nie zawieść.
jadwiga