Pamiętam, gdy byłam mała często w naszym domu mama przygotowywała sałatę parzoną. Ponieważ byłam wyrodnym dzieckiem i nie uznawałam mleka, śmietany i pochodnych, czyli wszystkiego co się z mlekiem wiąże, sałatę parzoną uwielbiałam. Mamy od roku nie ma, odeszła do lepszego świata, a ja zupełnie zapomniałam o mojej ukochanej sałacie. Przecież teraz sos winegret króluje we wszystkich odmianach, więc u mnie na stole sałata z winegret jest wszędobylska, zaś sałata parzona odeszła w siną dal. Dzisiaj rozmawiając z Nuśką przypomniałyśmy sobie, gdy jej dziadek i moja mama przygotowywali bardzo często parzona sałatę. Nie wiem czy będzie Wam smakowała, ale podaję przepis, bo może okazać się, że taką sałatę pamiętacie z dzieciństwa, tylko o niej zapomnieliście tak jak ja.
Sałata parzona
Składniki: główka sałaty masłowej, 150 g słoniny, 2 łyżki octu, 3 łyżki cukru, sól pieprz do smaku, gorąca woda do sparzenia sałaty
Wykonanie: sałatę obieramy, myjemy, wykładamy na sito, rwiemy na mniejsze części, przelewamy gotująca wodą, przekładamy do miski. W tym samym czasie pokrojoną słoninkę smażymy na patelni, po czym polewamy sałatę. Ocet, cukier i szczyptę soli mieszamy z kilkoma łyżkami gorącej wody i wylewamy na sałatę. Całość mieszamy i sałata gotowa do spożycia. Smacznego!
Sałatka z krewetkami i truskawkami
Pamiętacie, moje wspomnienia z Chin? Pisałam wtedy również o potrawach serwowanych nam w poszczególnych Prowincjach. Zupełnie nie wiem jak to się stało, że dopiero kilka dni temu znalazłam w moich notatkach przepis na tę sałatkę, którą podano mi w Hong Kongu, gdy mój przyjaciel Li zaprosił mnie do obrotowej panoramicznej restauracji na wysokości 30 piętra. Pośród wielu dań, które nam serwowano była również ta pyszna sałatka z krewetkami, truskawkami, imbirem oraz listkami mięty. Ja już w Polsce dodałam do niej listki szałwii i melisy. Jest to sałatka z charakterem, a do tego schłodzone biało wino, może być również zimny Champagne, a co!
Składniki: obrane pistacje może być 3 łyżki, truskawki 250 g, krewetki koktajlowe 1 opakowanie (250 g) mrożone, opakowanie makaronu sojowego, kilka listków szałwii, melisy a jeżeli lubicie można dodać mięty. Ponieważ w moim ogrodzie mięty jest dużo, korzystam i dodaję kilka listków świeżo uszczypanej mięty, zapach jest przedni. Do sałatki dodaje również imbir w zalewie, używany do przygotowywania sushi (taki o różowym kolorze w paseczkach), ilość wg uznania.
Sos do sałatki: Sok z cytryny, miód wg uznania ja dodaje 2-3 łyżek miodu gryczanego, utarty na tarce z drobnymi oczkami imbir. Wykonanie: makaron zalewamy wrzątkiem i dalej postępujemy zgodnie z przepisem (ja po odcedzeniu tnę makaron nożyczkami na mniejsze odcinki), wykładam na miskę, dodaję pistacje, truskawki umyte, obrane i przekrojone na pół, dodaje rozmrożone krewetki przelane na sicie gorącą wodą, oraz listki ziół, a także paseczki imbiru i to sporo, aby sałatka miała zdecydowany smak.
Sos mieszam w kubku i polewam sałatkę, pycha! Wstawiam do lodówki na godzinę lub dwie aby była zimna, wtedy jest rewelacyjna!
Danie jest lekkie, delikatne i niezawodne na obecnie trwające upału, ponadto przygotowujemy je w 15 minut.
Ciasto” bzium” z owocami
Podawałam Wam kiedyś przepis na ciasto” bzium”. Dla tych którzy nie doczytali się podaję wersje z truskawkami:
Ciasto „Bzium”
Składniki:
5 jaj, mąka, cukier, masło, 1 łyżeczka proszku do pieczenia.
Jajka pozbawione skorupek ważymy, dodajemy do nich tyle samo cukru ile ważą jajka, ubijamy na puszystą masę, dodajemy tyle samo mąki, razem z łyżeczką proszku do pieczenia, co ważyły jajka i na koniec dodajemy tyle samo masła, co ważyły jajka. Masło rozpuszczamy w garnuszku i wlewamy do masy, ubijając wszystko mikserem. Bziuuuuuum!
I teraz zaczyna się nasze fantazjowanie. Sezon truskawkowy trwa. Małą tortownicę smarujemy masłem, posypujemy tartą bułką, wlewamy masę, opłukane i obrane truskawki wysypujemy na ciasto. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy w temperaturze 180 stopni 25 min, sprawdzając, aby ciasto było rumiane – metodą patyczka sprawdzamy, aby było w środku dopieczone to znaczy patyczek musi być suchy po wyjęciu z ciasta.
Ciasto „Bzium” jest ciastem bazą dla wszystkich owocowych ciast i sezonowych owoców, takich jak morele, brzoskwinie, śliwki, jabłka (muszą być ochędożone i pokrojone w paseczki), wiśnie, rabarbar, co kto lubi i znajdzie na targu lub we własnym ogrodzie. Można również ciasto podzielić na dwie części i do jednej z nich dodać 2 łyżki kakao, wtedy wyjdzie nam ciasto marmurkowe, gdy wylejemy najpierw jasną część ciasta do tortownicy a następnie część kakaową robiąc widelcem esy floresy. Można go podawać na ciepło z lodami i bitą śmietaną, można podać oprószone cukrem pudrem, polane masą kajmakową, czekoladową, rozpuszczoną nutelą, i czym kto chce, inwencja twórcza pilnie poszukiwana. Ponieważ owoce na straganach zaczęły królować, polecam to proste ciasto, którego wykonanie trwa bziuuuuuuuuum!!!
Wasza Jadwiga
9 czerwca 2011 - 15:30
spróbuję jutro tej sałaty, sam bo moje dziewczyny jej nie tkną, ale co tam:)
9 czerwca 2011 - 15:33
Randdalu,
polecam, smacznego, na prawdę dobra,
pozdrawiam
j
9 czerwca 2011 - 17:26
Witaj:)
Ciasto „bzium” znam, najczęściej robiłam je jesienią ze śliwkami:)
Odnośnie sałaty. Nie pamiętam żeby u mnie w domu takową robiono. Być może wypróbuję ten przepis…
Pozdrawiam serdecznie:)
9 czerwca 2011 - 18:16
rodorek,
Krysiu, moja Mama robiłą nam taka sałatę gdy ja miałam 6-8 lat, wtedy były kłopoty ze śmietaną, o co ja akurat nie miałam pretensji, i został taki smak z dzieciństwa
pozdrawiam
j
9 czerwca 2011 - 18:58
Pewnie smaczne! A ja lubię też sałatę b. po prostu… Ząbkiem czosnku natarta salaterka, w niej sałata. Trochę czosnku ( wyciśniętego), trochę dobrej oliwy, ciut soli, więcej cukru, wyciśnięta cytryna… I jakoś mi idzie. Byle sałata dobrej jakości. Podrawiam.
9 czerwca 2011 - 19:08
Skoro już o wariacjach sałatowych mowa – sałatą parzoną, ale podawaną z… jajkami na twardo i skwareczkami jadłam u przyjaciół mojej matki, mieszkających na wsi. Sałata z przydomowego ogródka, skwareczki od własnej świnki, a jajka od kurek grzebiących w obejściu. Takie jedzonko mogło wystarczyć za cały obiad.
Sałatka z krewetkami i truskawkami pewnie ma bardzo wyrafinowany smak, ale mogę go sobie tylko wyobrazić 🙂
Zaczął się sezon na kapustę, więc dziś było u mnie święto gołąbkowe i jutro też będzie.
Pozdrowionka – Jadziu. 🙂
9 czerwca 2011 - 19:14
Andrzeju,
taka sałatę lubie i ja, a mój ślubny lubi ze śmietaną, no nie wiem dlaczego? może przy spotkaniu tę z krewetek sałatke wypróbujemy?
pozdrawiam
j
9 czerwca 2011 - 19:15
Ciotko Pleciugo,
tak, tak tak właśnie tez jadłam na wsi, a sałatke krewetkową zrobimy jak dojedziesz, aby były truskawki, ale teraz wszystkiego pełno, będą, serdeczności,
j
9 czerwca 2011 - 19:42
a ja nie wiedziałam cóż wymyslić z krewetkami 🙂 no i jeszcze to ciacho:):):) jutro bedzie się działo buziaki
9 czerwca 2011 - 20:15
Mirelka,
no to masz gotowy przepis i to sprawdzony, a ciacho proste w sam raz na przyjazd męża, pozdrawiam
j
9 czerwca 2011 - 20:53
Na Boga Pani Jadwigo Zona Kamila Baczyńskiego Nazywała się DraPczyńska nie DraBczyńska to tak a propos sałatki
9 czerwca 2011 - 21:05
Pani Jadziu.
Nawet sobie Pani sprawy nie zdaje,jak moja babcia uwielbia sałatę parzoną.O Jezu,coś niesamowitego!!!
Musiałem dzisiaj udać się do lekarza.Samochodu nawet nie dotknąłem z wiadomych powodów i poszedłem na piechotę.A z powrotem…Ja zaczęło lać,to wróciłem do domu,niczym Posejdon,tylko trójzębu mi brakowało.
A sałaty parzonej nie jadłem nigdy.Nawet nie spróbowałem.Dlaczego?Bo może wstyd się przyznać,ale się brzydzę.
O kozie będzie następna część.Pozdrawiam.KUBA
9 czerwca 2011 - 21:08
Jadwigo! Twoja propozycja degustacyjna odnośnie tej egotycznej sałatki jest nie do odrzucenia 🙂
10 czerwca 2011 - 6:19
Ciotko,
mam nadzieję, ze ją spróbujesz 30 czerwca zajrzyj do emaila.
Pozdrawiam
j
10 czerwca 2011 - 6:21
Jadziu o sałacie parzonej nie słyszałam. U nas gniotło się sałatę, aż sok się wydobywał. Dzisiaj takiej bym mnie zjadła.
Spisałam sałatkę.Sądząc po składnikach może być dobra. Pozdrawiam
10 czerwca 2011 - 6:29
Tereso,
wczoraj zrobiłam tę sałatkę po raz już nie wiem który, powiem, ze jest swietna na upały, gdy jeszcze ja włożysz po przygotowaniu do lodówki aby była zimna, sok z cytryny z imbirem nadaje jej smaku orzeźwiajacego , może byc przygotowana bez imbiru marynowanego, bo też jest dobra, a w ogóle na skwar jest rewelacyjna, pozdrawiam
j
10 czerwca 2011 - 7:50
Dziń dobry Jadwigo:)
Sałaty parzonej nigdy nie jadłem ale w poniedziałek z pewnościa znajdzie się na moim stole. Sałatka z truskawkami i krewetkami…no cóż może sie skuszę. Truskawki są sensem mojego życia 😉 ale już krewetki niekoniecznie. Zobaczymy, ciasto takie bziuuuuum robi moja Beata jak ma chwilkę tylko, a brak słodkiego do popołudniowej kawki. Pozdrawiam miło.
10 czerwca 2011 - 8:20
Witam.
Napisałem do Pani wczoraj.Komentarz normalnie pojawił się na blogu.Ale po kilku godzinach(Ok.3)zniknął na wieki.Nie wiem,dlaczego…Jakub
10 czerwca 2011 - 8:55
Ale ja gapa jestem. Tyle razy tutaj zaglądam, czytam i dziwię się czemu u Ciebie nie ma miejsca na komentarze. Zawsze patrzłam pod postem, a nie nad. Widzisz, jak to jest kiedy do istota ludzka czegoś się przyzwyczi, to już inaczej nie potrafi. Dzisiaj zerknełam pod tytuł postu i aż mnie telepnęło.
Ale do rzeczy. Nie znam takiej sałatki, tak jak Ty robisz z sałatą moja mam robiła z kapusta pekińską. Mam namysli tę sałatkę ze słoninką. Przyznam, że od dawna nie używam sałaty ze sklepu, a swojej nie mam, bo sałata wyjątko chłonie wszelkie zanieczyszczenia z gleby i z powietrza.Mam na myśli wszelkie nawozy, opryski itp. Kuouję czasem lodową, ale to tak od święta. Mam swój przepis: na patelni podsmażam na złoto maleńkie kosteczki bułki, takie grzanki, słoninkę albo boczek kroję drobniutko, zesmażam, kawałki ugotowanej, albo uduszone piersi kurczaka kroję w kostkę, wszystko razem mieszam, polewam tłuszczemz e skwareczkami, skrapiam lekko sokeim z cytryny, solę, pieprzę i zjadam jako główny posiłek.
Zapomniałam dodać, że najpierw sałatę rwę w strzępy, adopiero robię resztę.
Pozdrawiam.
10 czerwca 2011 - 9:09
Przepisy ciekawe. Podziwiam ogród. Pozdrawiam Babcia Lusia
10 czerwca 2011 - 15:51
Lucyno, dziekuję za odwiedziny, miło mi i zapraszam częściej, lubię czytać Twój blog, pozdrawiam serdecznie
j
10 czerwca 2011 - 15:55
Azalio,
no to serdeczne dzieki, mamy za to nowy sposób i przepis na pyszna sałatę lodową ze słoninka i i grzaneczkami, za co bardzo dziekuję, ciesze sie, że mnie w końcu odwiedziłaś i zostawiłaś komentarz, czekałam na to , pozdrawiam i zapraszam częściej
j
10 czerwca 2011 - 15:56
Panie Jakubie,
zaraz Pan zobaczy, że nic w przyrodzie nie ginie, czasami tylko zmienia właściciela lub oblicze, pozdrawiam
j
10 czerwca 2011 - 15:58
Piotrze,
sałata parzona w kilku wersjach już jest w przepisach i komentarzach, natomiast sałatka z krewetkami ta ze zdjęcia była wczoraj jedzona, nie zostało nic, jest szczególnie dobra na upalne dni, pozdrawiam serdecznie, a ciasto bzium przypomniałam bo takie proste jest i pyszne
j
10 czerwca 2011 - 16:00
Panie Jakubie,
Posejdon mówi Pan, to znaczy był deszcz sakramencki, no to z trójzębem byłoby pięknie, sałata parzona nie taka straszna to moje smaki z dzieciństwa, a przeciez każdy ma swoje zakodowane… pozdrawiam serdecznie
a nastepną część będę znowu czytać, szacun
j
10 czerwca 2011 - 16:01
Panie Wojciechu,
tak a propos sałatki zaraz pędzę sprawdzić, to prawda, sprawdzono i poprawiono
pozdrawiam i dziękuję za przeczytanie i komentarz
j
10 czerwca 2011 - 16:36
no dobra dziś już kupiłem sałatę i boczek od benedyktynów, może na niego zwabię moje dziewczyny. Tak myślę, że zamiast soli dodam magi, a ciekawy jestem, czy dajesz ocet spirytusowy, czy jakiś owocowy? dam zwykły zobaczymy. Zamienię też cukier na miód. Kupiłem fajny zestaw miodów na allegro między innymi z faceliowym miodem:))
Ja ostatnio przeżywam regres kulinarny. Właściwie wszystko sprowadza się do pieczonego mięsa pokrojonego drobno i rzuconego na rózne sałaty, pomieszane z ogórkiem małosolnym, albo z grzybkami, pomidorami i róznymi takimi. Do tego sos i koniec.
10 czerwca 2011 - 17:10
Pani,to jest szaman,kurczę!(?)Pozdrawiam.Jakub
10 czerwca 2011 - 21:11
Sałatę ze słoninką znam. Na Polesiu znana była od dawna. Często sałatę podawano jak szpinak.Pozdrawiam.
Skomplikowane wejście od tego czarodziejsko blogowego gospodarstwa, ale jakimś wytrychem udało sie otworzyć;: napracować się musiałam bo poprawić napisane trudno
10 czerwca 2011 - 22:14
Sałatę przyprawioną zalewą octową też robimy , może nie tak często jak kiedyś , ale bywa na naszym stole.
Nie znałam tylko określenia „parzona” bo ja studzę zalewę , a potem polewam nią sałatę , wolę gdy sałata jest chrupiąca .
Ciasto „bzium” wypróbuje , prosty , ciekawy przepis.
Pozdrawiam Yrsa
11 czerwca 2011 - 6:58
Randdalu,
Ty jestes tak przystojny, ze dziewczyny swoje wabisz zawsze, a do tego jeszcze boczek benedyktynów ( a gdzie kupiony?) i miód (dobry pomysł i to bardzo) ocet zwykły ale przecież może być winny (wtedy takich octów nie było)Twój sposób odżywiania u mnie też jest teraz praktykowany ze względu na nieustajaca walkę ze swoimi krągłościami.
W sprawie miodu, mój Przyjaciel z Ornety dostarcza mi po 20 słoików miodu, gryczanego, lipowego, wielokwiatowego, wrzosowego i jakie mu jego pszczółki zrobia, jest tęgim hodowcą pszczelarzem, hoduje mateczniki i o pszczołach wie wszystko, stąd mam stałe dostawy najlepszego miodu w Warmii!
Pozdrawiam serdecznie i zycze dobrego udanego weekendu z sałatą w tle
j
11 czerwca 2011 - 6:59
Panie Jakubie,
otóż okazało sie, że mój serwer nie rozpoznał Pana i kazał mi zatwierdzić ponownie Pana komentarz a wniosek? za mało Pan u mnie pisze i za rzadko!
pozdrawiam cieplutko,
j
11 czerwca 2011 - 7:06
Yrso,
parzona dlatego, że po wojnie taką sałatę zemdloną podawano wszędzie i jedni nazywali ją parzoną a inni zemdloną a w ogóle jak wiesz wszystkiego brakowało, były kartki i panie domu w ten sposób ratowały się w kuchni wymyślajac różne takie specyjały!
serdeczności przesyłam i nieodmiennie podziwiam Twoje umiejetności,
j
11 czerwca 2011 - 8:48
Jadwigo Nasza!!!
Będę musiał się poprawić.Ku Chwale Serwera.Jakub :-))))))))
11 czerwca 2011 - 9:43
Fantastyczne przepisy.Sałatki parzonej nie jadłam,ale dziś mam ochotę sobie ją zrobić.Mam nadzieję,że mi się uda:)Pozdrawiam
11 czerwca 2011 - 13:53
Brzmi smakowicie, ale ja jednak pozostane przy pałaszowaniu truskawek na surowo bez dodatków. Pozdrawiam.
11 czerwca 2011 - 19:13
Panie Jakubie,
bardzo lubię Pana komentarze a serwer zatrzymuje je wszystkie, stąd mozna wszystko wygrzebać w sieci, pozdrówko,
j
11 czerwca 2011 - 19:13
sunnivo,
uda sie uda, nie jest zbyt skomplikowana, serdeczności
j
11 czerwca 2011 - 19:14
Moniko,
W tej chwili najlepsze dla Ciebie swieże truskawki, i bardzo dobrze ja tez uwielbiam
pozdrawiam
j
12 czerwca 2011 - 17:18
Świetne przepisy, ja pewnie musiałabym je troszeczkę zmienićnp. słoninę zastąpić oliwką a zamiennnikiem krewetek mogłyby być kotlety sojowe:)
Zaglądam na Twój blog ale często brak mi czasu na wpis, przepraszam. Latem jestem troszeczkę zajęta : praca, działka i blogi. Ale to zapracowanie jest miłe i sprawia wiele satysfakcji. Najważniejsze to lubić co suię robi no i mieć przyjaciół.
pozdrawiam
12 czerwca 2011 - 20:13
Margeto,
staram się bywać i u Ciebie, a i tak dziekuję za Twoje odwiedziny u mnie, wiem, ze propagujesz inną kuchnię, i jak sie tak pozamienia to nam wychodzi to samo tylko trochę innre, ale cóż, o gustach sie nie dyskutuje, pozdrawiam serdecznie i do usłyszenia
j
12 czerwca 2011 - 20:24
Czesiu,
jak miło Ciebie gościć, i ciesze sie, ze tę sałatę znasz. Blog wydaje sie być prosty, a komentarze wpisuje się klikając na tytuł, a nie wiem dlaczegoi źle się poprawia błędy na tym serwerze, kilka razy zwracałam uwagę panom technikom, ale sa rzeczy na których ja się nie znam, pozdrawiam i serdecznosci przesyłam
j