Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Panienka w PRL-u

Autor: Jadwiga. 26 komentarzy.
Panienka w PRL-u autorka Jolanta Wachowicz-Makowska

Panienka w PRL-u autorka Jolanta Wachowicz-Makowska

Dzisiaj będzie o książce, tym razem są to wspomnienia dzieciństwa i młodości autorki Jolanty Wachowicz-Makowskiej, które przeżywała w Peerelu. Opisuje ona swój świat, dziecka, później podrostka w końcu młodej dziewczyny i kobiety, tak jak go widziała. Nie było w nim polityki, nie wiedziała, w jakim reżimie żyje, co się dzieje wokoło, jej świat był najnormalniejszym a rodzice i dziadkowie bardzo dbali o to by nim był bardzo długo. Ten świat opisany jest lekko i z humorem. Pani Jolanta chodziła do liceum sióstr nazaretanek, o których napisała w ciepłej tonacji, napisała również o świecie ludzi zamieszkałych w Kazimierzu, którzy nie chcieli się wpasować w ludowo-demokratyczną szaro burą rzeczywistość. Tworzyli za to oazy, domy twierdze, żyli własnym rytmem., Pomimo tego pani Jolanta wydobywa peerelowska rzeczywistość, czasy powojenne, gruzy, zniszczenia, ponure czasy stalinowskie, czasy Gomułki, rok 1968, 1970, czasy „Solidarności”, stanu wojennego, pontyfikatu Jana Pawła II, ale też znajduje na mapie swoich wspomnień nadwiślański Park Kultury i Rozrywki, gdzie chodziła na spacery, kamienny krąg taneczny – sławetna „Płyta na Czerniakowskiej”, pierwsze kino letnie, czytelnię letnia „Pod Wiata” oraz podświetlaną fontannę. Największym zaskoczeniem dla nas jest to, ze w ówczesnym parku nie było strażników, i wyglądał on na uporządkowany i czysty, nie to, co dzisiaj! Park jest zdewastowany, pełno leżących papierków po cukierkach, batonach, plastikach butelkach i innych śmieciach, które wyrzucane są gdziekolwiek. Autorka opisuje nasz Peerel z ciepłym odcieniem młodości, gdzie wyjście do teatru było małym świętem, które podkreślaliśmy stosownym ubiorem. Opisuje trudy zdobywania żywności, papieru toaletowego, mydła, pasty i proszku. „ Panienka w PRL-u” to historia moja, twoja, wasza, historia miejscami straszna, smutna, ale też zabawna, i absurdalna. Bo absurdów w Peerelu było, co niemiara!

Każdy z nas znajdzie w tej książce, co innego, co mu przypomni tamte czasy, wszystko zależy od tego ile lat mamy, a ja polecam te pozycję przede wszystkim młodym ludziom, którzy nie pamiętają tamtych czasów, a braki towarów w sklepach komentują, tak jak moje dziewczynki: „ babciu a nie mogłaś pójść do innego sklepu gdzie było wszystko!” Cóż, na to babcia wtedy nie wpadła!

Pani Jolanta Wachowicz-Makowska po studiach socjologii współpracowała z Ośrodkiem Adopcyjnym, w TPD, w redakcji czasopisma „Twoje Dziecko”. Jest to jej trzecia książka poprzednie „Chochlą i mieczem” (2000) i Świat zapamiętany (2002). Polecam tę pozycję wszystkim, którzy znajdą kawałek swoich własnych przeżyć!

Rozmowa z Jolantą Wachowicz-Makowską przeprowadzona przez Beatę Kęczkowską:

··„ Beata Kęczkowska:, Dlaczego napisała Pani te wspomnienia? Z sentymentu? Jolanta Wachowicz-Makowska: Napisałam je pod wpływem żalu, że wspomnień ze swego życia nie zostawiły moja babcia, mama i świekra. Kiedy bowiem szukałam materiałów do swoich poprzednich książek: „Chochlą i mieczem” oraz „Świata zapamiętanego” okropnie brakowało mi źródeł, z których mogłabym czerpać wiadomości o tym, jak to „drzewiej bywało” i odtworzyć atmosferę, w jakiej moi przodkowie wzrastali, stawali się i stali ludźmi, jakich znałam. Mam trzech wnuków. Są w wieku, kiedy jeszcze nic a nic nie interesują ich babcine przynudzania o dawnych – choćby i nie za dobrych – czasach. Ale za pół wieku – kto wie?

Czy ten Pani PRL był dobry? – To nie był „mój” PRL. To był po prostu ustrój, w którym przyszło mi przeżyć dzieciństwo, młodość i jeszcze dwa czy trzy dziesiątki lat dojrzałych. Po obaleniu rumuńskiego reżimu Ceausescu w naszej telewizji ukazał się reportaż z przebiegu bukareszteńskich wypadków. Jakaś starsza pani łkała przed kamerą: „Oni ukradli mi całe życie”. Myślę, że podobną pretensję, przynajmniej o część życia mogliby mieć do Onych moi dziadkowie, rodzice, teściowie. Mnie nie można było niczego ukraść. Najwyżej mgliste wyobrażenie przedwojennego świata, do którego moi bliscy nieustannie wszystko przyrównywali. Jacek Fedorowicz stwierdził kiedyś, że każdy kto żył w PRL-u, musiał utytłać się w ekskrementach. Tyle, że jedni jedynie po kostki, inni – po szyję. Ja jednak – bez własnej zasługi czy wyboru, znalazłam się na ustrojowych „obrzeżach”, w malutkich enklawach, w których PRL-u było bardzo mało. W swojej książce opisuję te enklawy, wyspy normalności w niezbyt normalnym świecie. Na tych „wyspach” żyłam – jako dziecko i podlotek – całkiem szczęśliwie, korzystając z tych radości, jakie są niezależne od czynników zewnętrznych, a przynależne „szczenięcym latom”. „Panienka w PRL-u” to nie osąd PRL-u, ale obraz bardzo konkretnej osoby, bardzo konkretnej rodziny, kilku(nastu) miejsc i środowisk, które w PRL-u istniały i próbowały ocalić od zatracenia to, co ważne niezależnie od tego, jaki ustrój akurat panuje.

Jak wyglądała warszawska mapa panienki, gdzie mieszkała, gdzie chodziła do szkoły, kina, a gdzie na randki? – Najpierw: Park Kultury i Wypoczynku na Powiślu. Potem – przez siedem lat – osiedle fińskich domków na Górnośląskiej, gdzie znajdowała się moja szkoła podstawowa. Jeszcze później – ulica Czerniakowska i liceum ss. Nazaretanek. To był wówczas niemal kraniec miasta i „cywilizacji”. Jeszcze potem Krakowskie Przedmieście, przy którym znajdował się Uniwersytet. A „mapa” przyjemności? Bristol z cudownymi ciastkami, barek Europejskiego z bigosem za jedyne 8 zł. Gong w Alejach Jerozolimskich oferujący cztery (aż!) gatunki herbaty. Bar Mazowsze na Marszałkowskiej serwujący wuzetki i krem sułtański. Aż wreszcie szczyty luksusu: Hortex z melbą i rożkami czekoladowymi. Moda Polska, w której można było wypić szklankę soku pomidorowego. Łazienki, gdzie na stolik w kawiarni czekało się nieraz i godzinę. I Starówka z urokliwą Gwiazdeczką i restauracją Piętakowej, w której królowały na talerzach – i przetrwały do dziś – najlepsze kaczki z jabłkiem i grzanką.

Jakie było największe marzenie panienki w PRL-u? – Prawdziwy bal. To było jednak marzenie ściętej głowy. Ostatni „prawdziwy” bal został opisany, jako „Bal w hotelu Polonia”, a odbył się tuż po zakończeniu wojny. Potem było całe mnóstwo zabaw, potańcówek i bali. Na przykład „przodowników pracy” w Pałacu Kultury, z udziałem całego partyjnego dostojeństwa. Bal Mistrzów Sportu. ” I górników, i hutników, kolejarzy i żniwiarzy..”. Na najbardziej elegancki uchodził bal w Filharmonii. Ale wkrótce przestał i być takim, i za taki uchodzić. Po prostu ci, którzy przychodzili na bale, mieli o „prawdziwym” więcej niż mizerne pojęcie. O te bale mam bardzo dużo żalu do PRL-u, choć to pewnie najmniejszy z jej grzechów.

Kto powinien być czytelnikiem Pani książki? Panienki z IV RP? – Może niektóre. Te, które czytały maszynopis i fragmenty drukowane w czasopismach, okazywały zainteresowanie. A dokładniej – zadziwienie. Praniem w balii. Tym, że nie było telewizji. Ani lodówek. A najbardziej – że nie było rajstop. W ogóle – że tak było. Że tak można było żyć. Ale większość pewnie nie przeczyta. Będą pewnie czytać moi rówieśni. Dopowiadać, korygować błędy mojej pamięci. Dopisywać do mojego swój własny los. Troszkę ucukrowany przez optymistyczną tendencję pamięci. Trochę osmucony tym, że „minione nie wróci”, choćby nawet i takie szare, i byle, jakie, jak owe socjalistyczne półwiecze…”

Jolanta Wachowicz-Makowska „Panienka w PRL-u”, Wydawnictwo  Czytelnik, Warszawa 2007

komentarzy 26 do wpisu “Panienka w PRL-u”

  1. Małgosia z Akacjowego bloga

    Podzielam te opinie…pamiętam z lat dzieciństwa długie kolejki do Hortexu po lody, Brystol ze swoja kawą i luksusowymi ciastkami, Kolejki do sklepu firmowego Wedla na Szpitalnej 🙂 Stoisko ze zdjęciami gwiazd rocka w Empiku na ścianie wschodniej…itp. Choć dziś mieszkam w Gdyni, to większość mojego życia upłynęła w stolicy. Z sentymentem przeczytałam tę recenzję. Chętnie sięgnę po tę książkę. Gorąco pozdrawiam z Piotrem znad morza 🙂

  2. jadwiga

    Małgosia z Akacjowego bloga
    Jest to niewielka książeczka, ale pokazuje nam tamten świat, pamiętamy szczególnie my, którzy wtedy chodziliśmy do szkoły, matura w roku 1963, spódnice na halkach, sama szyłam z dziewięciu metrów gęsto maszczona z białego płótna obszyta koronką, gdy się w tańcu zakręciłam to fruwała ślicznie, na to spódnica też marszczona z koła, sama szyłam, maszynę dostałam od babci do tego koszulka gimnastyczna ufarbowana na czarno dekolt wycięty i obszyty tak aby się nie rozciągał, a tenisówki białe wycinałyśmy pozostałe części obszywałyśmy krzyżykami aby się nie pruły, smarowałyśmy pastą na czarno i były balerinki bo takie nosiła – ładniejsze przecież- Brigtte Bardot, do tego koniecznie pasek czarny szeroki to była czarna guma połączona specjalnymi dwiema sprzączkami i jeszcze koński ogon i już byłaś gotowa i wystylizowana na gwiazdę francuską!
    j

  3. ewa777

    Jadziu, Wspaniale, że napisałaś o tej książce, muszę ją koniecznie przeczytać, bo to także i moje czasy:)

  4. E.

    Punkt za samą odpowiedź na pytanie, czy „ten Pani PRL był dobry”. Wyważone, mądre. Do lubienia.

  5. jadwiga

    Ewa777
    polecam znajdziesz wiele ciekawostek
    j

  6. jadwiga

    E.
    ten nasz PRL był tak dziwny ale wtedy nie znałyśmy innego świata, za granice nie jeździło się, tylko do KDLi czyli zaprzyjaźnionych państw ościennych ZSRR (tam było beznadziejnie chociaż mieli mięsoróbki, sokowirówki, pochłaniacze zapachów do kuchni, nie było mydła, proszków past do zębów) na Węgrzech mieli dobre zaopatrzenie, wiec woziło się tam kremy Nivea i trwała wymiana towarowa, w NRD były buty w sklepie Salamander i bielizna ładna, no i artykuły dla dzieci, w Bułgarii kożuszki i kamizelki z kożuszka, olejki różane, sery i tak ci którzy wyjeżdżali kupowali to czego u nas nie było, a nie było prawie wszystkiego, i znowu trwała wymiana towarowa. Artykuły czystości były najpotrzebniejsze, pamiętam szampon Polleny Ewy niebieski z Poznania, to był hit, perfumy Być może, Staropolska woda dla mężczyzn a później Wars i Sawa, takie wody jaka rzeczywistość, i my nie chcieliśmy takiego PRLu ale nie było innego, było szaro i buro na ulicy a ubrania kolorowe były jak ptaki widoczne z daleka
    pozdrawiam
    j

  7. Beata M

    Zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki, Jadziu, dziękuję za ciekawy opis!

  8. ewa777

    Jadziu, internet mi właśnie powiedział, że w mojej bibliotece można tę książkę wypożyczyć, jutro tam pójdę, a przy okazji wypożyczę jeszcze inną pozycję Jolanty Wachowicz-Makowskiej: „Świat zapamiętany”. Dziękuję Ci, że o tej autorce napisałaś.

  9. An-Ula

    Dziękuję za rekomendację, z chęcią poszukam książki. Zwłaszcza, że to i mój znaczny okres życia. Było sporo absurdów, ale parę rzeczy chciałabym zachować. O tym nieraz myślę, bo w nowej rzeczywistości też absurdów nie brak, a wiele spraw poraża.
    Serdeczności ślę, Jadziu :))

  10. jadwiga

    An-Ula
    jak się okazuje każda epoka ma swoje absurdy mniejsze i większe ale nasze były w czasach gdy my byłyśmy takie młode
    j

  11. jadwiga

    Ewa777
    może jeszcze dostaniesz „Chochlą i mieczem”?
    j

  12. jadwiga

    Beata
    wiele naszych zdarzeń, które przeżywałyśmy opisano w tej książeczce, warto wziąć ją do ręki

    Teraz czytam KALENDARZE Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk, i choć jest również o PRL-u jest inna pokazuje inne emocje, inne wydarzenia, już niedługo napisze i o tej wartościowej pozycji,
    j

  13. czesia

    mój peerel był nieco inny, tak jak różnił się świat dzieci wiejskich i miejskich. Do lat 70. roku rolnicy indywidualni nie mieli ubezpieczenia zdrowotnego:)), czyli bezpłatnej opieki zdrowotnej, więc nawet wizyta u lekarza nie była oczywistością. Mimo to był to czas pierwszych przyjaźni, miłości, marzeń…

  14. jadwiga

    Czesia
    masz rację, świat dzieci wiejskich i miejskich był inny, wiem to spędziłam wiele lat na wsi jeżdżąc do babci i cioci, tam rosłam i nabierałam doświadczenia i jestem z tego dumna
    j

  15. Helen

    Mówi się, że ludzie dobrze wspominają nawet wojnę, bo to były czasy ich młodości, a z młodości zawsze ma się piękne wspomnienia.
    Nie wiem, ja chyba jestem jakaś zaburzona, skoro nie mogę tratować z humorem tego PRL-owskiego upokorzenia na każdym kroku, żebrania o papier toaletowy, paszport czy kuszetkę, tej bezkarności milicjanta, który był panem życia i śmierci itd.
    Tak, to była moja młodość, ale tak skażona niemocą, ograniczeniem, beznadzieją, że nigdy nie będę tych czasów wspominać z nostalgią czy pobłażaniem.
    Ale rozumiem, że ktoś może je pamiętać inaczej.
    Pozdrówka

  16. Teresa

    Bliska i mi lektura. Warto po nią sięgnąć, to przecież nasza młodość. Ja mieszkając na wsi nie miałam pojęcia, że jest jakaś opozycja, że są gdzieś strajki…..
    Pozdrawiam Jadziu. 🙂 .

  17. Teresa

    Mówię tu o okresie, kiedy byłam nastolatką. Bo później wiadomo……..

  18. jadwiga

    Helen
    Pani Jolanta Wachowicz-Makowska była wychowywana w swoistej enklawie inteligentów, pamięta więc swoja młodość inaczej, bo każdy z nas miał inaczej a ja pamiętam swój marsz po ul. Nowy Świat z papierem toaletowym na szyi i wtedy wszyscy pytali gdzie pani to cudo kupiła, pamiętam kolor mojego płaszcza był bordo taki przetrawiony i to był jedyny kolor na tej ulicy
    j

  19. jadwiga

    Teresa
    oczywiście kiedy byłyśmy nastolatkami o strajkach się nie myślało, no bo jak, a później byłam przerażona bo rok 1980 wtedy moja córka miała już 10 lat
    j

  20. jadwiga

    Helen
    wspomnienia wojenne moich rodziców skończyły się dopiero wtedy gdy ich zabrałam na wycieczkę samochodem do Wiednia, Budapesztu po całej Europie, zobaczyli inny świat a nie Niemcy tylko, ale wtedy już mieli po osiemdziesiąt lat
    j

  21. Stokrotka

    Z pewnością przeczytam.
    Bo w jakimś tam stopniu byłam panienką z PRL-u.
    Pozdrawiam Jadwigo 🙂

  22. gordyjka

    Jak pisane z humorem to ja w to „wchodzę”…;o)

  23. Eve Daff

    Z pewnością przeczytam; absurdy PRL-u to mój ulubiony wątek z tych czasów dziwnych i strasznych 🙂

  24. jadwiga

    Stokrotko
    wszystkie jesteśmy panienkami z peerelu, jedne bardziej inne mniej
    j

  25. jadwiga

    Gordyjko
    z babutą i humorem
    j

  26. jadwiga

    Eva Daff
    o absurdach Peerelu jest dużo
    j

Zostaw odpowiedź

XHTML: Możesz używać następujące tagi: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.