Byliśmy w Święta u córki. Było rodzinnie, gwarno i wesoło, a także pysznie na stole, na którym jako danie główne pojawiła się pyszna kaczka upieczona z jabłuszkami. Dla tych, którzy lubią kaczuchę podaję przepis, prosty i łatwy do wykonania. Nie wiem czy kaczka wyglądała tak jak ta obok na zdjęciu, które znalazłam w internecie, ale była pyszna. Kaczka, umyta i wysuszona w ręczniki została natarta czosnkiem, majerankiem i przyprawą staropolską i została odstawiona do lodówki na dwa dni, aby skruszała.
W dniu przybycia gości, została wstawiona do piekarnika na odpowiednio dużej brytfannie, ponieważ podczas pieczenia dużo tłuszczu zostaje wytopione. Kaczuchę wypełniono jabłkami pokrojonymi w ósemki, wydrążonymi w środku, ale ze skórką, która nadała nie tylko smak ale też i zapach. Piekarnik nastawiony był przez pół godziny na temperaturę 200 stopni, następnie na 170 stopni i kaczka piekła się kolejne 2,5 godziny. Można też zmniejszyć temperaturę do 150, aby się nie przypaliła. W czasie pieczenia była podlewana tym samym sosem w którym się piekła. Po trzech godzinach została wyjęta na półmisek, pokrojona i podana z jabłkami, którymi była nadziana, oraz jabłuszkami prażonymi razem z cynamonem. Była soczysta, miękka i pachnąca. Smakowała wybornie! Do tak upieczonej kaczki podano również borówki. Danie bardzo pyszne i niezbyt pracochłonne, a efekt? Znakomity, szczególnie dla pań, które chcą zachwycić swoich bliskich.
Polecam!
W staropolskich książkach kucharskich bardzo często pojawia się kasza, stanowiąca jeden z podstawowych składników ówczesnego codziennego menu. Kasza była potrawą bardzo znaną, jednak nie zawsze mówiąc o potrawie z kaszy autor miał na myśli kaszę sensu stricto. Oto jaki artykuł pana Jarosława Dumanowskiego znalazłam na temat „Potraw z kaszy” przygotowany na podstawie ” Silva Rerum”, który z przyjemnością cytuję, ponieważ możemy zobaczyć, jak to nasi przodkowie umieli przygotować kaszę bez kaszy:
”… Gdy przeglądamy tytuły zamieszczonych w tych dziełach receptur, to natrafiamy np. na „Kaszę z jaj”, „Kaszę z kura” (tzn. koguta) czy „Kaszę z raków”. W tym towarzystwie mniej chyba dziwi „Kasza z jabłek i migdałami” czy całkiem już swojsko brzmiąca „Kasza migdałowa”. Ostatecznie jednak tak zróżnicowane, czy wręcz wyrafinowane przepisy, nie powinny nas dziwić, wszak danie to było chlebem powszednim, czy raczej powszednią kaszą naszych przodków. Stąd zapewne obok wersji codziennych i zwyczajnych istniały zapewne i luksusowe, czy wręcz udziwnione wersje potraw z kaszy. Gdy jednak od wertowania spisów treści dawnych książek kucharskich przejdziemy do lektury samych przepisów, to okaże się, że tak często i szumnie zapowiadana kasza niespodziewanie znika z kart tych dzieł. W poszukiwaniu specjału, który dawni kucharze obiecywali nam przyrządzić na wiele różnych sposobów zerknijmy więc wreszcie do samych receptur. Czytając więc przepis na „Kaszę z jaj” dowiadujemy się, że do jej przyrządzenia potrzeba śmietany, jaj, masła i cukru. Do przygotowania kaszy z jaj konieczna była jeszcze różana wódka, autor zapomniał jednak wspomnieć o samej kaszy.
Z kolei wśród składników wymienionych w recepturze na „Kaszę z kura” oprócz tytułowego koguta wymieniono cukier, masło, tarty chleb i oczywiście różaną wódkę. Nie dziwi więc fakt, że na „Kaszę migdałową” składały się migdały, moczony w mleku chleb, masło, jaja, cukier i nadzwyczaj konsekwentnie, różana wódka. Gdzie więc podziała się kasza? Otóż poza kilkoma opisanymi już przypadkami, w których rzeczywiście opisano jakieś dania z kaszą, w większości receptur mamy do czynienia z kaszą fałszywą, ukrytą, czy wręcz nieistniejącą.
Dlaczego więc taką kaszę bez kaszy przyrządzano? Otóż gdy dokładniej wczytamy się w przytaczane (i wiele innych) przepisy z kaszą w tytule, to zauważymy, że na ogół łączą je dwie cechy. Pierwszą z nich, jest występowanie w wielu, choć nie wszystkich recepturach różana wódka. Pełniła ona funkcję aromatu i dodawana była do całego szeregu najróżniejszych potraw. Drugim, choć mniej widocznym, bo nie zasygnalizowanym wprost w tekście przepisów, jest wygląd przyrządzanych według nich potraw. Wszystkie swym wyglądem przypominały kaszę. Z siekanego i roztartego mięsa, jajek, migdałów czy chleba z różnymi dodatkami i nieodłączną wódką różaną (choć w przepisie na „Kaszę winną” zastąpiło ją wino) przyrządzano dosyć gęste ciasto, które następnie gotowano lub pieczono. Poetyka dań z fałszywej kaszy wyraźnie naśladuje zresztą sposoby przyrządzania luksusowych wersji dań z kaszą. Zasiadający za stołem biesiadnik, który otrzymywał na talerzu taką np. „Kaszę żemelkową” (z bułek „żemelek”), „Kaszę z mózgu”, „Kaszę nerkową” czy niewinnie już zgoła zapowiadającą się „Kaszę wyborną” nie był do końca pewien co na tym talerzu naprawdę się znajduje. By się o tym przekonać musiał zacząć jeść – i co ważniejsze – uruchomić całą pamięć swego smaku, by odkryć, że kasza jest z raków, bułki czy nerek. Jednak to nie odkrycie prawdziwego smaku i składu potrawy było tu najważniejsze. Zgodnie z barokową estetyką najbardziej ceniono sobie te słodkie (dosłownie) chwile niepewności, iluzję która atakowała nie tylko oczy, ale i smak: barokowy koncept, który był podstawą wielu przepisów z XVII wieku…”
Uznając, ze oprócz prawdziwej kaczki z jabłkami chętnie zapoznamy się ze staropolskim jadłem z gatunku „kaszy bez kaszy” ten artykuł wraz z opisem
wynalazła Wasza Jadwiga
4 stycznia 2011 - 13:24
no toż to kaczka krzyżówka na zdjęciu, na pewno nie taką jadłaś:) Ja generalnie jest zwolennikiem gęsi, ale kaczką też nie pogardzę.
W tym roku stawiam na zupy, które traktowałem po macoszemu. Wczoraj była pieczarkowa, na bulionie z giczy wołowej, włoszczyzny, z dobrą śmietaną. Dodałbym jeszcze koperku, ale moja córka nie je go jeszcze bardziej niż zup. Zupę zjadła chętnie.
4 stycznia 2011 - 16:54
Kaczka w ogóle jest OK. Francuzi kochają w dobrych pomarańczach. M a jedną wadę- ptak przyduży dla jednego konsumenta, dla dwóch przymały.
Za przesyłkę – wykaz „długów i zobowiązań”- dziękuję. To ważna lektura obowiązkowa, żeby złudzeń nie mieć…Leczymy się z pomocą medycyny. Wyznaczono dwa etapy 1. Postawimy na oana, że sam da sobie radę jeszcze w 3- 5 dni; 2. Jest recepta na coś ponoć okrutnie nowoczesnego; ale niech pan jeszcze nie wykupuje, zostańmy przy pierwszym etapie…
Było miło ( wysłuchany, osłuchany, opukany itp), teraz jest 37,8…
Pozdrawiam
4 stycznia 2011 - 17:52
randdalu,
oc\zywiście, że takiej nie jadłam, ale ładnie się wkomponowała w tekst jako kaczka „dziennikarska”, a ze innego zdjęcia nie miałam, jak zrobiłam sama kaczke to właśnie tuz przed jej pokrojeniem okazało się, że baterie w moim aparacie wysiadły i kaka została zjedzona a zdjecia brak, ratowałam się aby była „Jakaś” kaczka.
Zupy sa pyszne ale tylko tego brakuje abym nabrała w tę zimę wagi, i tak cały czas walczę.
Pozdrawiam serdecznie, zupa musiała być pyszna na giczy wołowej, ho, ho!
j
4 stycznia 2011 - 17:54
Andrzeju,
zawsze można się uratować i jeść przez kolejne dwa dni, z pomarańczami też musi być dobra, ale z jabłuszkami też nie była zła, wierz mi.
No tak w sprawie temperatury jesteś jak Jola, choćby na chwilę głowę z chałupy ale jednak wystawić, a teraz temperatura a taka 37,8 męczy i to bardzo, ale jak doktor kazał czekać, to czekać, bo juz sam narobiłeś sobie szkody,
serdecznie pozdrawiam, znaczy ciepło!
j
4 stycznia 2011 - 18:00
Kaczuszka niestety dla mnie musi być po pekińsku. Przepis jest bardzo łatwy: zapłacić w renomowanej chińskiej restauracji 8-10 funtów i zjeść z apetytem. Ale jakby ktoś chciał trochę trudniej to proszę kupić kaczusię i dmuchać intensywnie i długo pompką rowerową pomiędzy skórą a mięsem na szyi ptaka. Następnie pomoczyć w mieszaninie wody z miodem, winem i imbirem. Zawiesić na haku mięsnym na 8 godzin, oczywiście w pomieszczeniu z dobrą wentylacją. Dodać anyżek, cebule i czosnek i piec 70 minut w zmiennych temperaturach (180, 150 i 200 stopni), po czym mięsko poszarpać widelcem i serwować w specjalnych naleśniczkach z poszatkowanym ogóreczkiem, cebulką i z sosikiem hoisin. Zjeść i odpoczywać długo, bardzo długo.
4 stycznia 2011 - 18:05
Beato,
ta kaczka o której piszesz jest pyszna i wspaniała, ale ja takiej zrobić nie potrafię, bo ona musi byc tak specjalnie obrobiona a u mnie pies by sie dobrał, albo dwa koty do spółki, a wiadomo, że z tych spółek nic dobrego by nie wyszło, więc lepiej do restauracji i zamówić jest taka na Mariensztacie, robią pyszną polecam, skoro nie moge w Albionie, ha trudno, jakoś to przeżyję, za to mogę odpoczywać, dłuuuuugo jak rzekłaś.
Pozdrawiam
j
4 stycznia 2011 - 18:31
Kaczka jest jedynym drobiem, który potrafię przyrządzić i właściwie Twój przepis, Jadziu, niczym się specjalnie nie różni od mojego. Tak. Oczywiście trzeba koniecznie stać przy piecyku i kaczkę podlewać. Z pomarańczami też pyszna. Ja w tłuszczku kaczkowym piekę ziemnaczki i podaję razem z kaczką. Uczta na całego, ale sylimarol, albo rabaholin trzeba mieć przy sobie.Bez tego ani rusz.
Czytam, że Andrzej też chory. To chyba epidemia jakaś. Mnie też, niestety, dopadło. ):
Pozdrowionka!
4 stycznia 2011 - 19:45
Ciotko Pleciugo,
Przepis na kaczke trzeba przypominać, bo choć prosty jednak zawsze wydaje się być bardzo skomplikowanym, a że kaczki można dostać i właśnie teraz powinno sie je jeść dlatego postanowiłam go podać, a z jabłuszkiem i cynamonem oraz borówkami kaka jest absolutnie mniamniuśna.
No ziemniaczki tez mogą być do tego, ale za duzo tłuszczu, przed włożeniem ziemniaczków należy tłuszcz odlać moze nie cały, ale jednak, wtedy mniej go pochłoniesz i mniej raphaholinu potrzeba
pozdrawiam
j
5 stycznia 2011 - 17:56
Polecam książkę Calek Perechodnik Spowiedź – to jest o naszych terenach…aż włos się jeży, ja nie dałem rady do końca przeczytać tej książki.
Tu link do artykułu z Wyborczej na podstawie którego powstała ksiązka Grossa – koszmar http://wyborcza.pl/1,76842,4811664.html
Ja dziś zaserwuję dziewczyną karoflankę – na giczy wołowej, ale samo chude, tłuste wycięte, ale był boczuś odrobina, dobra kiełbasa podsmażona, por, seler, pietruszkim marchew, sporo przypraw i dużo ziemniaków. wyszło przepysznie.
5 stycznia 2011 - 23:13
Randdalu,
Za obie wiadomości dziękuję, przeczytam oczywiście, choć nie wiem czy dam radę całą książkę z naszych terenów, bo zaczęłam książkę Rosja Putina, i Wiesz, przeczytałam 100 stron i nie mogłam czytać dalej, nie spałam kilka nocy, wyobraźnia szalała.
A kartoflankę ubóstwiam, tłuste wędruje u mnie dla wron, gawronów, kawek, sójek i srok, małe ptaszki maja wysypywane przeze mnie ziarno słonecznika, proso, kukurydzę. Wracając do zupy,lubię ziemniaki gotowane w zupie a szczególnie w kartoflance, zrobiłeś mi smaka, chyba jutro ją ugotuję, choć miał być makaron z sosem śmietanowo cytrynowym z parmezanem. Zrobię naradę moich mężczyzn co wolą, dam znać, a poza tym jutro piekę pasztet zrobiony 11 grudnia, czas na niego, trochę chcę upiec w cieście francuskim a pozostałą część na golasa.
Serdecznie pozdrawiam, a gdzie w tym roku na zimowe wakacje zabierasz swoje Anioły?
j
6 stycznia 2011 - 10:51
Pasztet na golasa! Jak to wdzięcznie brzmi! I jak cos takiego lwy lubią!!!! Zwłaszcza zimą, gdy same opatulone a ON na golasa, Pozdrawiam.
6 stycznia 2011 - 13:22
Andrzeju,
jeżeli jeden jest zawinięty jak niemowlak w ciasto francuskie, no to jak z tym drugim jest? na golasa, i wyobraźnia zapracuje…
Jak sie czujesz, czy wciąż temperatura trzyma? czy leki bierzesz? Pleciuga też chorsza, Jola też była, no to ja na posterunku!
zdrowiej
j
6 stycznia 2011 - 16:03
Wygląda znakomicie ta kaczucha. Może byc pysznie. tylko, że mąz nie znosi kaczki a ni gęsi. Może uda mi sie go przekonać, gdy będzie jadł całkiem nie świadomy, co je.
6 stycznia 2011 - 17:17
Jadwigo,
przede wszystkim samych wspaniałości na 2011 rok życzę.
Przepis na kaczkę brzmi zachęcająco. Jabłuszka prażone lubię, a i kaczka tez ma swoje walory smakowe. W taki połączeniu zapewne to uczta kulinarna.
A ta kasza bez kaszy to dla mnie ciekawostka i zupełna nowość, bowiem nie spotkałam się jeszcze z takim przepisem.
pozdrawiam ciepło, nowo rocznie
B.:)
6 stycznia 2011 - 18:33
Moniko,
kaczka ma ciemne mięso, ja kiedyś nie lubiłam, bo była podawana w takiej ilości tłuszczu z pieczenia, ale teraz gdy robię ja sama to tłusz został wydany ze starym chlebem gawroonom ( po nasączeniu starego chleba i ziarna) wronom, sójkom i srokom, a my zjedlismy kaczkę, którą pokroiłam na części, u mnie wszyscy lubią skórkę więć ją podrumieniłam.Borówki dodaja szlachetności smakowi a jabłuszka aromatu.
Może da sie przekonać.
pozdrawiam j
6 stycznia 2011 - 18:34
Basiu,
ponieważ dla mnie kasza bez kaszy była też nowością postanowiłam podzielić się i pokazać jakie to specyjały naszi pra pra jadali.
Serdeczności i Dobrego Zdrowego Roku!
j
6 stycznia 2011 - 20:46
Skoro o różnych sposobach podawania kaczki tu rozprawiamy,chyba nie od rzeczy będzie podać i taki przepis:
Kaczka przyrządzana w Armenii:
Bierzemy kaczkę razem z wątróbka i sercem, 1 czerstwą bułkę. 3/4 sklanki mleka, 1 dużą cebulę, 1 łyżkę masła, 1 łyżkę smalcu, 40 g koniaku, zielona kolendrę lub pietruszkę, sól, pieprz.
Wątróbkę i serce drobno krajemy, dodajemy posiekaną cebulę, masło, namoczoną w mleku bułkę, kolendrę lu pietruszkę. Wlewamy koniak (może być armaniak)i mieszamy na jednolitą masę.Nadzienie wkładamy do kaczki, zaszywamy, układamy w posmarowanym smalcem naczyniu i wstawiamy do piekarnika. W czasie pieczenia oczywiście skraplamy wodą i sosem.
Teraz Kaukaz Północny:
Kaczka duszona (kabardyjska)
1 kaczka lub 1 kg indyczki, 3 cebule, 3 łyżki przecieru pomidorowego, 2 łyżki masła, 2 łyżki posiekanej pietruszki ze szczypiorkiem, sól, pieprz.
Kaczkę podzielić na porcje, oprószyć solą. Włożyć do rondla, zalać 2 szklankami wody, przykryć i gotować do miękkości. Cebulę pokrajać w plasterki, obsmażyć na stopionym maśle, dodać przecier pomidorowy, po czym przełożyć do rondla z kaczką. Przyprawić do smaku solą i pieprzem, przykryć i dusić jeszcze przez 20 min. Przed podaniem posypać zielona pietruszką i szczypiorkiem.
(Obydwa przepisy znalazłam w książce „Kuchnia narodów Kaukazu”, Warszawa 1978)
Smacznego! 🙂
6 stycznia 2011 - 21:42
Ciotko Pleciugo,
bardzo dziekujemy za oba przepisy, choć kacz\ka w sosie pomiodorowym do mnie nie przemawia,ale dobrze przepis znać
a i cebula jakoś mi nie pasuje, tym niemniej może jestem starodawna jak mawiają młodzi, ale dla mnie smak kaczki kojarzy się ze słodkimi borówkami, jabłkami cynamonem i niech tak zostanie, a za przepisy serdecznie dziękujemy, bo są odmianą naszych przyzwyczajeń. Serdeczności z wdzięczności
j
6 stycznia 2011 - 22:19
Jadziu! Te przepisy na kaczkę z Kaukazu podałam jako dość egzotyczne, bo i sama kaczki w sosie pomidorowym bym nie jadła i do tego duszonej. Chociaż, kto wie? Gdyby mi ją podano na Kaukazie Północnym, pewnie bym nie wybrzydzała i spałaszowała. 🙂
7 stycznia 2011 - 6:47
Ciotko Pleciugo,
przepisy wynalezione podane jako egzotyczne w pełni popieram, a Kaukaż Północny? no nie wiem…
pozdrawiam w ciemny poranek
j
7 stycznia 2011 - 15:59
Pani Jadwigo,
w nawiasie (http://jeestraadosc.bloog.pl/id,4518325,title,Zielony-peczak,index.html )
zamieszczam link do mojego sposobu na kaszę. Tym razem z kaszą. Poza tym kocham jeść kaszę w postaci każdej, a na urodziny pani Majewskiej i moje przyrządzę pierogi lubelskie.
Kaczka ostatnio nam nie wyszła. Może dlatego, że nie była zbyt tłusta…
Niedługo zwrócę się do Pani z pewnymi zapytaniami. Ale to już mailowo.
7 stycznia 2011 - 18:59
Panie Tomku,
a jakie one są te pierogi?,
a co jej się przytrafiło tej kaczce, ze nie wyszła jak należy?
j
8 stycznia 2011 - 10:42
Witam Pani Jadwigo.
Myślę sobie,że z tymi kaczkami,to nie ma ambarasu żadnego.Bo kaczka powiedzieć nie może,za to człowiek…O! Tak.
Pozdrawiam serdecznie.Jakub
8 stycznia 2011 - 14:44
Witam panie Jakubie,
zawsze sie cieszę z panskich odwiedzin, teraz też, pozdrawiam iżyczę dużo zdrowia,
kaki, kaczki i kaczuchy, co one takiego widziały, że tak nie chcą gadać?
pozdrowienia
j
8 stycznia 2011 - 14:57
Dziękuję,Pani Jadwigo, za miłe słowa.A kaczuszki pewnie się jabłek najadły.A te podobno alkohol w sobie mają
Życzę Pani po tych świętach przepastnych DUŻO ,DUŻO ZDROWIA.JAKUB
8 stycznia 2011 - 19:38
Panie Jakubie,
dziekuję, bardzo kaczki były najedzone jabłkami a dla zdrowotności nalewka cytrynowa, mocna była nie powiem!
Serdeczności
j
8 stycznia 2011 - 20:13
Za kaczką na talerzu nie przepadam , ale b.lubię kaszę .
Mój przepis na kaszę: do garnka wlewam niewielką ilość oleju , podgrzewam , na rozgrzany olej sypię 1 szkl. kaszy , mieszam aż kasza się rozgrzeje , dodaję przyprawy jeszcze chwilę podgrzewam , następnie zalewam 2 1/2 szkl wrzącej wody , gotuję ok.10-15 min, aż zgęstnieje . Garnek zdejmuję z piecyka , zamykam pokrywką i owijam w koc . Kaszę można przygotować dużo wcześniej niż pozostałe składniki obiadu , po wyjęciu z koca jest ciepła i zawsze sypka .
Zazwyczaj kaszę kojarzy się na talerzu z gulaszem , ale ja lubię z warzywami ugotowanymi w woku .
Pozdrawiam Yrsa
8 stycznia 2011 - 22:34
Yrso,
jaki dobry przepis na kaszę, nigdy tak nie gotowałam i dlatego jutro spróbuje wg Twojego zrobić kaszę, która u nas w domu jest częstym gościem, dlatego zadziwiona znajdując przepisy staropolskie na kaszę bez kaszy tak się nimi zafascynowałam. pozdrawiam serdecznie
j
9 stycznia 2011 - 13:46
Witam Panią.
Proszę nie myśleć,że ja jestem złośliwy.Chciałem zażartować z tymi kaczkami,ale coś mi nie wychodzi.Liczy się jednak fakt,że w ogóle chce mi się porywać na coś takiego.Widocznie będę żył,cholera.Pozdrawiam z wielkim uśmiechem.Jakub
9 stycznia 2011 - 14:16
Panie Jakubie,
ale ja się uśmiałam tymi najedzonymi kaczkami, co to pojadły jabłuszek i miło mi jest kiedy Pan zagląda do mnie, bo wtedy wiem, że idziemy zdrowotnie ku lepszemu i tego będziemy się trzymać!
Pozdrawiam bardzo serdecznie
j
9 stycznia 2011 - 17:18
Pani Jadwigo,
jeżeli chodzi o kaczuszkę, to nie wiem, co się stało. Natomiast jeżeli chodzi o pierogi lubelskie, to najwspanialszym składnikiem ich nadzienia jest kasza gryczana… A zjadanie ich to powtarzanie z pełnymi ustami, że jest radość.
9 stycznia 2011 - 19:03
Panie Tomku,
a wiec powtarzam, smacznego! z buzią uśmiechniętą smakiem pierogów z kaszą!
j
9 stycznia 2011 - 19:59
Mili- Gospodyni oraz Goście!!! Pzrez Was jestem albo przejedzony, albo wiecznie nienasycony. Ładnie to tak? Pozdrawiam.
9 stycznia 2011 - 20:32
Witam. Pozostawiam moc wspaniałych życzeń i serdeczności na Nowy 2011 Rok
9 stycznia 2011 - 22:19
Andrzeju,
takie jest nasze zycie albo, albo ale szkoda nie napisać o tym, że było pysznie!
j
9 stycznia 2011 - 22:20
Halino, Halno!
życzymy najważniejszego Duzo Zdrowia!
j
31 stycznia 2011 - 2:35
A.. przepraszam, co to znaczy, że kaczka przez dwa dni ma skruszeć…?
31 stycznia 2011 - 11:51
Kruszenie kaczki polega na nasmarowaniu jej przyprawami, odstawieniu w zimne miejsce (lodówka) aby mięsko przeszło ziołami, aby kaczka w pieczniu nabrała wszystkich smaków, którymi została natarta, pozdrawiam
j