Zanim zacznę pisać o Wielkiej Nocy, o tradycjach z nią związanych, chcę się podzielić kilkoma refleksjami dotyczącymi tu i teraz. Po pierwsze składam serdeczne życzenia urodzinowe mojemu Ślubnemu Andrzejowi – sto lat!
A tu i teraz to nasza codzienność. Teraz to oczekiwanie na cieplejsze dni, na więcej słońca, na ciepłe poranki i cieplejsze wieczory. Jesteśmy zmęczeni zimnem, krótkim dniem, pędem, codziennym kołowrotem. Dzieci , które rano muszą wstać i pędem zbierać się do wyjścia, bo autobus czy też tramwaj jadący zgodnie z rozkładem nie będzie czekał, a czekanie na chłodzie kolejnych 20 minut grozi przechłodzeniem organizmu, co może nam dać przeziębienie, o które teraz na przednówku jest tak łatwo. Po zimie brakuje nam słońca, energii płynącej nie tylko z mięsa, ale ze świeżych owoców i warzyw. Dlatego proponuję dzisiaj abyśmy dla naszej rodziny dzień wcześniej wieczorem przygotowali naleśniki, które rano odgrzane, będą świetnym śniadaniem dla nas śpieszących się do pracy, a dla naszych milusińskich dobrym wstępem do trudnego dla nich dnia spędzanego w szkole lub na uczelni. Piszę o tym, bo wielokrotnie sama wylatywałam z domu na łeb na szyję w ostatniej chwili chwytając cokolwiek, popijając łykiem lub dwoma kawy i już siedziałam w zimnym samochodzie, bo trzeba, bo szybko, bo muszę zdążyć, bo rano spotkanie, a jeszcze papiery i tak dalej, i tak dalej… Znacie to ? Myślę, że tak. Oto prosty przepis na naleśniki. Ciasto może być wykonane w większych ilościach i ułożone na stos naleśnikowy, nakryty głębokim talerzem – w lodówce może czekać na powrót z pracy lub dzieci ze szkoły. Dopóki mamy nie ma w domu, młodzi ludzie znakomicie poradzą sobie przygotowując ulubiony farsz (mięsny, warzywny, słodki z jabłek duszonych, dżemu wg gustów i ulubionych smaków, czy też serowy) według własnych świetnych pomysłów i inwencji twórczej, której im nie brak. Słodkie naleśniki możemy polać śmietaną, a naleśniki na ostro same w sobie są pyszne. Zaproponowany przez mnie przepis to deser wykwintny, pyszny i bardzo ale to bardzo dobry. (dla dzieci w wersji bez alkoholu)
Oto przepis na 4 osoby
Naleśniki lekkie i delikatne na śniadanie lub wykwintny deser. Ja podaję poniższy przepis jako wykwintny deser:
Nadzienie
10 dkg posiekanych orzechów włoskich, 2 łyżeczki skórki pomarańczowej, 1 kieliszek rumu lub koniaku, 3 łyżki rodzynek , 0,5 szklanki gęstej śmietany,0,5 łyżeczki cynamonu, 3 łyżki cukru (kto lubi więcej, to proszę, kto mniej wolna wola).
Wykonanie nadzienia
Rodzynki, skórkę pomarańczową moczymy kilka godzin w alkoholu. Cynamon, cukier, orzechy, odsączone rodzynki, skórkę pomarańczowa wkładamy do garnka dodajemy śmietanę, gotujemy aż zrobi się gęsta masa, studzimy.
Ciasto
2 szklanki mąki, 2 żółtka, 1 szklanka mleka, 1 szklanka wody mineralnej gazowanej, 2 łyżki oliwy. Składniki na ciasto miksujemy i odstawiamy na 30-40 minut, po czym smażymy naleśniki na średniej patelni teflonowej.
Sos do polania naleśników
1 szklanka mleka, 3 żółtka, 1 tabliczka czekolady gorzkiej, 10 dkg cukru, 1 łyżka kakao, 1 cukier waniliowy, 2 łyżeczki mąki, 10 ml śmietany kremówki, 50 ml koniaku lub rumu. Żółtka utrzeć z cukrem, dodać śmietanę. Zagotować mleko z cukrem waniliowym, dodać czekoladę, dodać kakao i powoli wlać mąkę rozrobioną w niewielkiej ilości mleka. Podgrzewać nie gotować aż sos zrobi się gęsty. Zdjąć z ognia, dodać utarte żółtka i alkohol. Gdy sos ostygnie delikatnie wymieszać ze śmietaną. Usmażone naleśniki, smarować masą, zwijać w rulony, polać sosem czekoladowym.
Bardzo często podaję jako wykwintny deser: wtedy z sosem czekoladowym i bitą śmietaną. Można przystroić połówkami brzoskwiń z puszki.
Smacznego !
Wasza Jadwiga
10 marca 2010 - 9:11
To ja JEMU też ślę życzenia najlepsze. Imię też ma ładna, urodził się w ładnym miesiącu ( jak Barnaba- Ryba za 2 dni) i należy mu się wszelkie powodzenie! Jasne, że w stanie idealnego zdrowia. Niech mu PESEL też służy…Pozdrawiam
10 marca 2010 - 9:22
Moja Droga Jadwigo, to w związku z urodzinami Andrzeja, zrób Ty mu te naleśniki z lodami! Ciepły naleśnik, lody waniliowe i polać to sosem z lekko podgotowanych różnych owoców z łyżeczką cukru (najlepiej malinki, jeżynki, czereśnie i inne kolorowe, żeby dodawały kontrastu). Mniam! A do tego przypraw je najsereczniejszymi życzeniami od Johna i ode mnie.
10 marca 2010 - 9:30
Andrzeju,
Serdeczne dzięki za życzenia, które od ręki przekazałam adresatowi.Drugie urodziny też odnotowane, czy wy wszyscy sa Ryby?
pozdrawiam
10 marca 2010 - 9:33
Beatko,
serdeczne dzięki za życzenia dla Andrzeja, które już przekazałam, a naleśniki były wczoraj bo musiałam je sfotografować.
Bardzo dziękuję za książkę piękną o Cotswold, która jest piękna jak piękny jest sam Cotswold.
Bardzo bardzo dziękuję autorce i życzę wielu jeszcze tak pięknych wydań książek, bo masz i serce i talent i oko.
Pozdrawiam
10 marca 2010 - 10:29
Serdeczne dzięki za ciepłe słowa! Teraz czekam z niecierpliwością na wydanie następnej, tym razem diametralnie innej, bo o City of London, no ale to jeszcze sporo miesięcy czekania, bo graficy dopiero ją opracowują.
10 marca 2010 - 13:33
Beato,
ale wiem, że będzie super ponieważ kilka fotek od Ciebie otrzymałam i były zachwycajace, a co John na to na kobietę życia, która tak pięknie patrzy na świat ?
całusy
ps. u nas tak pięknie nie jest z przodu przy bramie trwa walka z kanalizacja bo panowie ją przyłączają, zaraz będą z tyłu dziurkować podjazd,w tym samym celu a na dachu u dziadków trwa walka ze zdejmowaniem, bo trzy ekipy budowlane nie umiały dachu zrobić dobrze raz, i tej zimy nie przetrwał, to znaczy dotrwał ale tylko do dzisiaj, jest spróchniały.
10 marca 2010 - 18:26
Jadziu, mój John, nic się nie zmienia, ciągle z uśmiechem na twarzy! Przedstawia się przygodnym napotkanym ludziom w czasie naszych fotograficznych włóczęg „I am the camel”, bo faktycznie, cierpliwie jak wielbłąd nosi moje aparaty, statywy, plecaki, flesze itp. Trzyma mnie też za nogi lub kapotkę jak fotografuję jakieś urwiska, bo zawsze sie wychylam ciut za dużo dla mojego dobra. No ale co ja zrobię, jak właśnie za jakąś skałą czy nieprzystępną drożyną zawsze otwiera się nowy fascynujący krajobraz? Na szczęście uwielbia otwarte przestrzenie, przyrodę, skały i morze, więc się ze mną nie nudzi.
10 marca 2010 - 20:36
Beato,
jak można się z Tobą nudzić? to jest wprost nieprawdopodobne!
Póki co jeszcze amnezji nie mam, tylko wsteczną dobrą pamięć, z tym co wczoraj czasami mam kłopoty.
A że Ciebie trzyma droga autorko, wcale mu się nie dziwię, żadna Angielka nie zrobiłaby tego co Ty dokonałaś.
Całusy
10 marca 2010 - 20:39
Witam serdecznie – Pani Jadwigo!
Przepis na naleśniki cudny. Dzięki za pamięć. Leniwiec ze mnie okropny, więc do skorzystania z przepisu będę musiała się specjalnie zmobilizować. Póki co – ze składników potrzebnych do ukręcenia tej delicji mam tylko orzechy, rodzynki, oraz cynamon. No i może jedno jajko. Trochę za mało…
Pozdrawiam serdecznie,
Pleciuga
10 marca 2010 - 20:54
Jam też zodiakalna ryba. Urodziny obchodzę tego samego dnia co pan bin Laden, ale jestem odeń 17 lat młodszy i moje usposobienie jest siedemnastokrotnie łagodniejsze.
Naleśniki? Mój synek je uwielbia – najbardziej lubi te z białym serem, jogurtem naturalnym i cynamonem. Piszący te słowa lubi naleśniki na ostro. Wtedy ciasto przyrządza na wodzie gazowanej. I jest radość!!!
10 marca 2010 - 22:51
Pleciugo,
skoro masz tak dużo i wiele chęci, to już połowa sukcesu.
A zatem trochę tylko dobrego humoru i naleśniki same się zrobią a jaka radość w trakcie jedzenia!
Calusy
10 marca 2010 - 22:56
Tomku,
same ryby, ohohoho, ale to dobrzy ludzie, z wielką intuicją, czasami mają kłopoty z podjęciem decyzji, ale wtedy ich ślubne lub kandydatki na te ślubne im w tym pomagają, bo one są takie wiedźmy od tego,że wiedzą i w ten sposób rybom żyje się lżej. Mają za to takie zalety jakich rzadko szukać. I piszę tu o Andrzejach, Tomkach i innych znanych mi rybach.
Co do naleśników mój ślubny każdą ich postać kocha i na słodko i na ostro meksykańskie, wtedy może być też zimne piwko.
Serdeczne pozdrowienia
11 marca 2010 - 12:00
Andrzejowi -wiadomo stu lat z okładem.
Ryby bardzo lubię i to różne, różniste, a tę co mam w domu szczególnie. I to by było na tyle, bo jeśli chodzi o naleśniki to NIE MA TAKIEJ POTRAWY. Osobiści to zaświadczam, po 22 latach doświadczeń i prób laboratoryjno-kuchennych. NIE MA. I proszę mi tu nie ściemniać ani o tych z orzechamy i ani o tych z lodamy, i w ogóle zdjąć ten obrazek, bo mnie w oczy kole.
11 marca 2010 - 13:50
Zośko najdroższa,
sa i sa pyszne i naprawdę smaczne w każdej postaci ile bym nie zrobiła ni ma po prostu ni ma
Calusy