Kontynuuję wpis dotyczący naszych mistrzów sportowych. Właśnie wybieraliśmy najlepszych z najlepszych. Czy wielu z was zastanawiało się co to znaczy być sportowcem topowym? Od kilku lat na moim blogu opisuję życie ludzi w sporcie, zakręconych w swojej dyscyplinie, kochających to co robią. Chce jeszcze pokazać jak to jest być sportowcem jednym z najlepszych na świecie, później ze słabszymi wynikami, ale jednak z nazwiskiem. Dlaczego to robię? W prasie często gęsto czytamy: zawodniczka mistrzyni świata i tu pada rok sukcesu, teraz zajęła, tylko miejsce 17, 23 czy jeszcze dalsze. Wtedy myślimy eee tam, dałaby sobie siana, lub dałby sobie spokój, powinna/ powinien już zakończyć karierę, bo, bo, bo…… Gdy daną osobę dodatkowo jeszcze lubimy jest nam przykro, że właśnie obserwujemy jej/ jego zanikającą gwiazdę i zachód ten jest dla nas smutny. No właśnie! Czy zastanawialiśmy się, dlaczego tak jest? Dlaczego pomimo słabszych startów zawodnicy trwają na swoich stanowiskach? Nie? No to proszę bardzo.
Zawodnik z najwyższej półki otrzymuje stypendium od państwa. W zależności od posiadanych – czytaj zdobytych tytułów mistrzowskich w ostatnim roku kalendarzowym wysokość stypendium się waha. Medal olimpijski zdobyty na Igrzyskach to wyższe stypendium, medal mistrzostw świata, czy Europy jest wyceniony na mniejsze pieniądze. I pamiętajmy, że nie są to stawki wyśrubowane. Nie jest to kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie, co nam się wydaje kwota horrendalną, o nie! To kilka tysięcy złotych, które po podpisaniu umowy z polskim związkiem sportowym jest wypłacane zawodnikowi, po potrąceniu podatku. A więc wysokość stypendium zależy od naszych wyników sportowych osiągniętych w poprzednim roku, zależy też od tego, czy przygotowujemy się do kolejnej imprezy mistrzowskiej, do igrzysk olimpijskich, mistrzostw Europy czy świata. Jeżeli jesteśmy jeszcze potencjalnymi medalistami kolejnych igrzysk to otrzymujemy wsparcie ze związku sportowego w postaci finansowania zgrupowań, sprawdzianów, udziału w zawodach zagranicznych, zawodów mistrzowskich ,które są etapem w przygotowaniu do imprezy głównej ( na przykład dla sportowców dyscyplin olimpijskich z całego świata w tym roku imprezą główną są igrzyska olimpijskie).Oprócz tych kosztów pokrywane są koszty ekipy wspierającej mechaników, serwismenów i trenera. Nie zawsze polski związek sportowy dysponuje wystarczającymi pieniędzmi na pokrycie wydatków. Wtedy właśnie do gry wchodzą sponsorzy. I nie jest to jedna wielka akcja charytatywna typu WOŚP, o nie. Tutaj liczy się pieniądze i jest biznes. My wykładamy tyle i tyle a ty mistrzu masz nam dać za to swój wizerunek uśmiechniętego człowieka, zadowolonego ( często mimo bólu) z tego co robisz, a poza tym masz mieć wolne dni tyle i tyle w takich terminach. One są dla nas, dla potrzeb naszej firmy i naszego PR. Ze strony firmy jest przygotowywana umowa, która po wielu uzgodnieniach i określeniu praw i obowiązkowo sportowca i zobowiązań firmy w końcu podpisujemy. Ta umowa jest podstawą naszych działań i zobowiązań. Często w umowie mamy dodatkowo określone naszą działalności charytatywną na rzecz mukoludków (jak na przykład Justyna Kowalczyk) czy chorych na białaczkę, lub też jeździmy do dzieci niepełnosprawnych, które na nasze wizyty czekają. Wszystko jest ustalone i dogadane. Praca na rzecz słabych i chorych dzieciaków jest dodatkowa terapią i dla jednych i dla drugich. Przykładem jest tutaj Piotr Małachowski, który współpracuje z fundacja na rzecz dzieci chorych na białaczkę. Każdy z tych wielkich ludzi ma ogrom ciepłych uczuć, którymi obdarza słabsze istoty. I chwała im za to! Napisałam o tym dlatego, że na temat sportowców i ich lukratywnego życia często czytam w gazetach. Wyjazdy, hotele, masażyści, jednym słowem luksus za państwowe pieniądze. Dobrze jednak znać obraz z różnych stron. Stąd nie ważne jak my patrzymy na tych silnych wspaniałych, ważnym jest jak oni podchodzą do swojej pracy. Bo jest to praca, ciężka, trudna, wymagająca hartu fizycznego i psychicznego. I niech ich dobre Bogi chronią przed kontuzjami, bo wtedy sytuacja staje się bardzo trudna. Każda sytuacja wymusza na nich konieczność zachowania kindersztuby i uśmiechu za wszelka cenę, nawet wtedy, gdy schodzą ze sceny a na zapleczu czeka ich gorycz codzienności. Dla świata są uśmiechniętymi pomimo bólu idolami, takimi chcemy ich widzieć. My kibice! A wiadomo łaska kibica na pstrym koniu jeździ!
Dlatego nie wolno nam ferować pochopnych wyroków, powinni już odejść, skończyli się, czas ich minął, bo nie znamy podpisanych kontraktów, nie znamy szczegółów zawartych porozumień handlowych, i nie wiemy do końca kto na tym straciłby najbardziej. Czy sportowcy czy ci których wspierają.
Ten post napisałam pod wpływem komentarza jednego z kibiców, który ostatnio przeczytałam. Wtedy pomyślałam sobie, że jako osoba bezstronna, znająca sport jak własną kieszeń powinnam odnieść się do stwierdzeń, tego kibica, na moim blogu. I tak nie da się w jednym poście wyjaśnić wszystkiego. Musiałabym napisać dobrą rozprawę na ten temat. Tutaj chciałam tylko pokazać, że bycie słupem reklamowym wynika z naszych: umiejętności sportowych a więc mistrzostwa sportowego, klasy zawodnika, uśmiechu, inteligencji, umiejętności poruszania się wśród kamer, życiu na widoku, chęci niesienia pomocy a nie tylko wyszkolenia fizycznego i psychicznej siły aby to wszystko ogarnąć. Czasami pozostaje nam jeszcze ciutkę, odrobinkę miejsca na soje prywatne życie, na miłości, zawody miłosne, na studia, na chęć bycia prawdziwą kobietą lub super menem. Czasami, jak mamy szczęście i trafimy na odpowiedniego partnera, ale nie zawsze. Wtedy pozostajemy sami a jeżeli znowu mamy szczęście to z naszym trenerem na dobre i na złe, który to trener pomimo posiadania rodziny i dzieci z nami przebywa przez trzysta dni w roku…. I o tym powinniśmy pamiętać oglądając wszystkie transmisje tv niezależnie czy dotyczy to Justyny Kowalczyk, Mai Włoszczowskiej, piłkarzy ręcznych, siatkarek, siatkarzy, badmintona, judo, czy innych atletów pracujących w ukochanych przez siebie dyscyplinach sportowych.
15 stycznia 2016 - 17:22
Jednym słowem prawdziwe życie- nigdy nie jest tak, jak się nam wydaje.dotyczy to wszystkich zawodów: sportowca, lekarza, aktora, sędziego TK:))
Wiedza powszechna jest powierzchowna i nierzetelna:))
15 stycznia 2016 - 17:41
Cz
dlatego od czasu do czasu staram się pokazać sport z innej strony życia, praw i obowiązków oraz nakładów finansowych, bo one nie idą na jednego zawodnika, idą na jego zespół, a zawodnik to firmuje twarzą, nazwiskiem i wynikami, od których zależy wysokość apanaży
j
15 stycznia 2016 - 20:04
W każdej dziedzinie, w każdym temacie, bywa wiele opinii. Ale sytuację warto znać od kulis, bo często ta znajomość pomaga na obiektywną ocenę. Nawiązując do sportu, w końcu są przecież dwie strony medalu. I dobrze, że Ty własnie zwracasz naszą uwagę na to, co nieznane dla nas. Pozdrawiam Jadziu serdecznie 🙂
15 stycznia 2016 - 20:54
An-Ula
dziękuję, dzisiaj rozpoczęły się mistrzostwa w piłce r4ęcznej, będziemy się cieszyć, martwić może weselić, a może smucić pamiętajmy o tym co powyżej napisałam.
j
16 stycznia 2016 - 7:54
Bardzo dobrze że o tym napisałaś.
Przecież przeciętni ludzi wogóle nie zdają sobie z tego sprawy.
Serdecznie Ci za to dziękuję.
Pozdrawiam
🙂
16 stycznia 2016 - 9:09
Stokrotko
jest wiele spraw o których kibic nie wie, przybliżam je dla lepszego zrozumienia mistrzów
j
16 stycznia 2016 - 16:54
Jadziu dziękuję Ci baaardzo za ten wpis. Sama ostatnio dziwiłam się, dlaczego Justyna Kowalczyk nie zakończy kariery, tylko się męczy… Ten wpis wiele mi rozjaśnił, o wielu rzeczach nie miałam pojęcia. Pozdrawiam. 🙂 .
16 stycznia 2016 - 17:55
Interesujące, dzięki, mimo to jest pewna grupa sportowców-celebrytów, która mnie wkurza, nie napiszę o kogo chodzi, bo po co. Dobrze, że w zasadzie większość tych naprawdę ze świetnymi wynikami to także wspaniali ludzie 🙂
16 stycznia 2016 - 19:08
Tereso
czytam uważnie komentarze do artykułów pisanych przez sportowców, wiem, że wiele osób nie rozumie motywacji tych ludzi, a na ich barach plecach jak chcesz to nazwać umocowani są i trenerzy, którzy ich szkolą, staff medyczny, fizjoterapeuci, mechanicy, serwismeni, jeżeli zawodnik zakończy karierę przed czasem ci ludzie zostają bez pracy a poświęcili mistrzowi lata pracy i musza być przygotowani do szukania następnej roboty
j
16 stycznia 2016 - 19:09
Noti
w każdym środowisku są
ludzie i LUDZIE
j
16 stycznia 2016 - 23:06
Hmmm, czyli zawodnik, to „firma”.
Czy zawsze tak było?
Bo niektórzy światowi mistrzowie po zdobyciu złota olimpijskiego znikają, zajmują się np. zawodem wyuczonym a inni nadal są czynni w sporcie , lub zbierają profity i np. są zatrudniani, jako byli mistrzowie, osoby znane, w jakiś programach rozrywkowych.
Myślę , że podobny problem dotyczy innych znanych np. Aktorów, piosenkarzy
Oni też są narażeni na stresy , które wynikają z mody na nich.
A przecież to też ” twarze firmy”.
Ostatnio czytałam biografię tych gwiazd z Hollywood i byłam w szoku, jak duża ich ilość, po okresie prosperiti, uwielbianiu przez tłumy , potem dziwnie znikały , brak angazy i czasami z bogactwa spadało w nędzę, chorobę , używki, przedwczesna śmierć. 🙁
Tak czasami to co na zewnątrz, to pozory.
17 stycznia 2016 - 13:16
Jula
wszystko zależy jaki sport i jak długo daną dyscyplinę sportu uprawiało się. Czasem nie ma możliwości nawet zdobyć medalu po raz drugi, wiek, trening itp. Ale w zasadzie mistrzowie w programach rozrywkowych występują wtedy gdy leczą kontuzje lub psychikę i potrzebują uwielbienia tłumów
j
17 stycznia 2016 - 18:49
Mało sportu w moim życiu, więc nieczęsto zadaję sobie takie pytanie: dlaczego nie odejdzie? Było tak jednak przez wiele kolejnych lat, kiedy na nartach skakał Martin Schmitt. Tak strasznie mi było żal tego chłopaka, który przez jakiś czas był mistrzem, a potem zaczął lądować w trzeciej 10-tce. Wciąż zadawałam sobie to pytanie, dlaczego nie zrezygnuje. Właściwie to nie wiemy i pewnie się nie dowiemy, „kto mu kazał”. Bo trudno mi uwierzyć, że tak dla własnej frajdy rok za rokiem skakał… Pozdrawiam
17 stycznia 2016 - 20:46
Helen
to co dla nas jest nie do uwierzenia w życiu sportowca jest oczywistą oczywistością
j
17 stycznia 2016 - 23:14
Tak sobie myślę o A. Malyszu. On mówił , że ostatni jego trener ,chyba Norweg wymogl na nim , żeby odszedł w glorii i on to zrobił, pięknie przekazał pałeczkę nastepcy. Pięknie to im wyszło , bo na skoczni w Zakopanem . Jeden i drugi na podium. Kamil Stoch na 1 a odchodzacy Małysz był wówczas drugi lub trzeci.
Trzeba przyznać, że przez kilka dobrych lat , w Polsce była Malyszomania,mało który ze znanych sportowców był aż tak popularny.
Byl nawet bardziej popularny od piłkarzy. 😉
Chyba każdy ze sportowców chciałby tak zakończyć swoją karierę. 🙂
18 stycznia 2016 - 10:13
Jula
on tak naprawdę odszedł i nie odszedł, zmienił tylko dyscyplinę, a słupem reklamowym jest w dalszym ciągu, ma nazwisko i płaca mu więcej bo to są korporacje samochodowe a tam jest taka kasa, że o ho ho ho. Ale faktem jest, ze skoki narciarskie dzięki niemu przeżywały małyszomanie, i tak powinno być, były to wielkie zawody są do dzisiaj, a teraz mamy piłkę ręczna, siatkową tysiące kibiców. Pamiętam, kiedyś nie chciano mieć nawet flagi biało czerwonej, teraz ludzie nie wstydzą się barw narodowych sami je chętnie noszą i to tez jest zasługa Małysza między innymi!
j
18 stycznia 2016 - 10:40
Powiedzmy tak, dzięki odejściu w odpowiedniej chwili, motoryzacja ma reklamę z jego nazwiska.
Słyszałam,że w jakiś rajdach jeździ, ale tam już takich zwycienstw na miarę tych ze skoczni – nie osiąga.
18 stycznia 2016 - 15:57
Jula
masz rację, jeździ ale takich wyników jakie chciałby mieć już nie osiąga, a może jeszcze nie osiąga?
j
18 marca 2016 - 15:03
Jadwigo-dobrze, że o tym napisałaś. Dla mnie to informacje zupełnie nieznane. mam wrażenie, że sportowcy przez różne związki sportowe są traktowani przedmiotowo…Przykre to wszystko. jak to w przysłowiu-„sukces ma wielu ojców, a porażka jest zawsze sierotą” Pozdrawiam Cię serdecznie
19 marca 2016 - 11:35
Małgosia z Akacjowego Bloga
daje informacje które są prawdziwe, bo to mój świat. Musimy znać cenę jaka płacą za bycie bohaterem.
j