W sklepach trwa przedświąteczne zakupowe szaleństwo. Mnie to nie grozi, gdyż, jak co roku prezenty świąteczne gromadziłam przez cały rok wykreślając z mojej magicznej kartki imiona osób, dla których prezent został przywieziony do domu. Odkąd jestem emerytką, wolę ten sposób kupowania, ponieważ nie lubię wydawać pieniędzy na prezenty, które kosztują trzy razy drożej w okresie przedświątecznym. Tak więc prezenty zostały załatwione znacznie wcześniej a ja, jako prawdziwy emeryt jeżdżę do moich ulubionych sklepów po prostu na rekonesans, aby zobaczyć, co w tym roku jest trendy, jakie propozycje przygotowano dla nas, jakie kolory powinny obowiązywać przy ubieraniu choinki, jakie lampki, bombki, oraz jak powinno się skonstruować nasz własny magiczny świat, aby nasze dzieci i wnuki zachwyciły się tym magicznym niepowtarzalnym czasem w okresie świąt bożonarodzeniowych. Na początku grudnia we wszystkich sklepach na całym świecie odbywa się szał zakupów, a sprzedawcy, właściciele sklepów prześcigają się w wymyślaniu ekspozycji. Z dniem 1 grudnia otwierają się świąteczne kiermasze na których można kupować nie tylko świecidełka, przystrojki lecz także zjeść moje ukochane placki ziemniaczane z jabłkami prażonymi, czy też wypić szklaneczkę grzanego wina z korzennymi przyprawami. I te kiermasze lubiłam najbardziej jeżdżąc po świecie, chodząc w Niemczech po ryneczkach starego miasta, zresztą w Wiedniu, Pressbaum, Dornbrin czy nawet w Salzburgu mieście Mozarta, a także w miejscowości w której się urodziłam Bleckenstedt czy niedalekim Salzgitter, wszędzie otwierane są świąteczne kiermasze, które z przyjemnością odwiedzałam. Do nas ten zwyczaj przywędrował wraz z otwarciem granic. I bardzo dobrze, jest to czas radowania się nie tylko Bożym Narodzeniem ale też spotkaniami z przyjaciółmi, a gdzie najlepiej świętować jak nie wspólnie na kiermaszu gdzie możemy wypić to i owo i do tego zjeść coś smacznego czego w domu zbyt często nie przygotowujemy. Przecież nie musi to być formalne spotkanie.
Wspominając moje częste wyjazdy, powróćmy jednak do Warszawy, do moich ulubionych miejsc, a przede wszystkim do najpiękniejszego sklepu, jaki znam „Flora Point” Świat Roślin prowadzony przez Rodzinę Państwa Kaszubów, który chyba po raz otworzył swoje podwoje w 1996 r, aby przez wiele lat uczyć nas, pokazywać, promować i sprzedawać najnowsze ozdoby choinkowe. Flora Point odwiedzam w ciągu roku, ale od połowy listopada odwiedzam ich „świątecznie”.
Czekam na propozycje i nowości, które po rozbudowie i pozyskaniu większego metrażu prezentowane są w grupach tematycznych: A Christmas Carol – biało czerwone bombki, stroiki, precjoza w stylu skandynawskim, Snowflake Silver– srebrne bombki, stroiki i świąteczne ozdoby, Golden Christmas, czyli bardzo popularne w ostatnich latach złote ozdoby, które podbiły skutecznie rodzime serca i bez tych stroików, bombek, kokard i innych śliczności nie może odbyć się Boże Narodzenie i czas nowości Winterland Woods– czyste naturalne piękno zielonych świerków, drzew, juty, i tego, co nam proponują nasze lasy, szyszki, mech a wszystko odpowiednio zaaranżowane, aby nasze doznania estetyczne były pełne. Na końcu odwiedziłam część pod tytułem „Brilliant Bazar ”i tutaj producenci wykazali się niezwykłym poczuciem humoru a także zaskakują nas barwami swoich ozdób, Różowy – pink ( Kolor Różowej Pantery,) błyszczące fiolety różowości, Svarowski na każdej części przygotowanych ozdób, zresztą popatrzcie na zdjęcia. Specjalnie dla was dodałam link do galerii abyście mogli wybrać to, co wam się podoba najbardziej i może spróbujecie pobawić się i zrobić w swoim mieszkaniu cos innego, coś, co odmieni świat na bardziej romantyczny jak Winterland Woods, czy bardziej kolorowy „Brilliant Bazar”. Chcę wam pokazać, co w tym roku jest „trendy” jak Boże Narodzenie może bawić kolorami, nowymi pomysłami, które mogą ucieszyć najbliższych. Każda z nas lubi inny styl dekoracji, a ten albo pasuje do naszego wystroju mieszkania, albo ukazuje nasz charakter, który promienieje złotem, srebrem i bielą, lub biało czerwonymi kolorami preferowanymi w Skandynawii, Austrii, a często też i w Polsce.
Prosząc o zgodę właścicieli Flora Point na wykonanie fotografii rozmawialiśmy o tegorocznych trendach stroikach choinkowych oraz ubieraniu choinki i było mi bardzo miło, gdy gospodarze powiedzieli, że moje wpisy czytają i bardzo im się podobają szczególnie te, w których napisałam właśnie o ich Rodzinnym „Flora Point”. No cóż ten sklep jest moim od lat i kupuję tu nie tylko świąteczne ozdoby, ale także wszelkiego rodzaju ogrodnicze przydasie z roślinami, krzewami, drzewami włącznie, ale nie tylko. Zawsze otrzymuję bardzo cenne wskazówki w sprawie nasadzeń, gdyż pani Kaszuba sama ma piękny ogród i jest fachowcem, a wspólnie z nią pracuje przecież cała Rodzina. Stąd, gdy „Maja w ogrodzie” z Mają Popielarską w roli głównej zawitała do Flora Point od razu poznałam znajomy pawilon z roślinami. Dzisiaj wystrój jest zmieniony dostosowany do tradycji bożonarodzeniowej. Dlatego warto przyjechać i wszystko zobaczyć na własne oczy, tak jak moja Córcia mieszkająca po drugiej stronie Wisły przyjeżdża tutaj szukając inspiracji w ozdabianiu mieszkania na kolejne święta.
https://www.facebook.com/FloraPoint/photos_stream
Ja tu rozpisałam się o bajkowym okresie świąt, ale, ale zapomniałam zapytać, czy wszyscy już napisali listy do Św. Mikołaja do Rovaniemi? Ja napisałam, tylko nie wiem, czy byłam na tyle grzeczna, żeby Mikołaj do mojego komina coś wrzucił. Dobrze, że ślubny przed zimą zarządził przegląd kominów, co ułatwi Mikołajowi dostarczenie prezentów. Również tutaj u mnie na blogu Mikołaj przygotował niespodziankę z okazji rocznicy mojego blogowania. Czy wiecie, że mój blog istnieje już cztery lata? W dniu 9 grudnia 2009 była uroczysta premiera, wtedy też zrobiłam pierwszy wpis i tak się to zaczęło. Do dzisiaj przygotowałam dla Was moi czytacze, moi wierni blogowi przyjaciele, napisałam i powiesiłam413 wpisów, odwiedziło mnie ponad 780.000 osób pozostawiając 12060 komentarzy. Mój blog istnieje na serwerze WordPress, nie jest to żaden portal społecznościowy, nie jest to witryna, jak inne portale w formie gazety, która swoich bloggerów promuje wieszając ich blogi z bardzo ciekawymi wpisami i artykułami na pierwszych stronach portalu, przez co blog taki uzyskuje zwielokrotnioną ilość odsłon i komentarzy. No niestety, te ostatnie przedstawiają wiele do życzenia, gdyż nie zawsze są na poziomie i o takich komentarzach ja nie marzę. Cieszę się, że w ciągu tych czterech lat zbudowaliśmy wspólnie rodzinę blogową w sieci, że odwiedzamy się wzajemnie, że wymieniamy swoje komentarze, myśli, czasem bardzo intymne, a czasami ryczymy ze śmiechu. Cieszę się, że wspólnie z Wami budujemy świat wirtualny przyjazny ludziom, który przeciwstawia się brutalności i chamstwu w życiu codziennym. Cieszę się również z tego, że choć jestem seniorką 50 + VAT, odwiedzają mnie ludzie młodzi, dla których przygotowuję specjalne wpisy pod wspólnym tytułem „ocalić od zapomnienia”. Gdy byłam młoda nie lubiłam, gdy podczas spotkań rodzinnych szczególnie w okresie Świat Bożego Narodzenia, czy też w gronie przyjaciół ktoś ze starszych zaczynał „A pamiętacie? Za moich czasów…” i ciągnęły się opowieści. A ja młoda siksa myślałam wtedy, „O rety jak oni marudzą. Znowu ich wzięło na wspomnienia”. Dzisiaj po wielu latach sama z bagażem doświadczeń i tych pięknych i tych dobrych i tych trudnych, bardzo trudnych wbijających człowieka w podłogę, walących w głowę obuchem, po których trzeba się szybko zebrać w sobie i stanąć znowu na nogach i być przygotowanym do kolejnego zderzenia z rzeczywistością, dzisiaj ja sama staram się opowiadać, opowiadać o przeszłości, opowiadać poprzez prezentowanie na stronach tego bloga ciekawych ludzi, opowiadać o estradzie, kulturze czasów Peerelu, opowiadać o sporcie w czasach Peerelu, o spotkaniach z wieloma wielkimi sportowcami, wybitnymi ludźmi sportu, których poznałam, z którymi pracowałam, albo, z którymi powiązały nas wspólne losy. Wspominając staram się nie marudzić, opowiadam o sprawach, miejscach, okolicach, zdarzeniach tak jak ja je wtedy widziałam, snuję moje opowieści po to by udostępnić wszystkim obraz tamtych lat, tamtego Peerelu, aby pokazać, w jaki sposób pokonywaliśmy trudności, jak dawaliśmy sobie radę w domu czy w pracy. Opowiadam, aby nasze dzieci, wnuki i prawnuki czytając mogli spojrzeć na mnie jak na osobę, która żyjąc w takich a nie innych czasach zrobiła coś dobrego w swoim życiu, odniosła sukces, o czym powinny wiedzieć, miała swoje pasje, zainteresowania, wzloty i upadki i zawsze starała się stanąć na nogi, choć nie było to łatwe. Bo nic nie przychodzi w życiu łatwo, ale z każdego życiowego zakrętu trzeba wyciągnąć wniosek, bo ja moi drodzy uważam, że wszystko w naszym życiu nie dzieje się przez przypadek, ale za to wszystko też dzieje się po coś. Zawsze prezentowałam takie stanowisko i zawsze zastanawiałam się, po co mi się to przytrafiło, po co ja to robiłam, po co, no … po co? Jakie powinnam wyciągnąć z tego zdarzenia wnioski..? Gdy już umiałam odpowiedzieć na to pytanie stawałam pełna ufności i wiary w swoje umiejętności i dalej walczyłam. Dzisiaj mogę o tym opowiadać. I jeżeli moje opowieści, moje wspomnienia gromadzą wiele osób jestem bardzo szczęśliwa. Od zawsze lubiłam gotować, zbieram przepisy, wymieniam, przywożę z najodleglejszych miejsc Polski i świata. I tymi moimi przepisami dzielę się z Wami. Wszystkie one są przeze mnie wypróbowane, czasami udoskonalone i w tej wersji przedstawiane na blogu. Jednak są one tylko uzupełnieniem moich wspomnień, pokazaniem tego, co w naszej kuchni trwa, jak się zmieniało, ewaluowało oraz jak potrawy i historia zmieniały się wraz z nimi. Mój blog nie powstałby gdyby nie Monika z Agencji 21, to ona zmusiła mnie do pisania, to ona wraz ze swoja Agencją wymyśliła tytuł, to ona przekonała, że to o czym opowiadam podczas spotkań na kawie warte jest opisania i publikacji. Z Monią pracują Ania, Kasia, Kinga i to One właśnie pomogły mi odnaleźć się w blogowni, świecie Wirtualnym ludzi inteligentnych, mądrych, życzliwych. Dziękuję Wam za to z całego serca!
Dzisiaj zaś ogłaszam Candy, czyli KONKURS
Zapraszam wszystkich do mikołajkowej zabawy: z okazji czwartej rocznicy mojego blogowania ja, Uzdrowisko Wysowa S.A z Wysowej Zdroju (niedaleko Gorlic), Flora Point Warszawa , Agencja 21 ,przygotowaliśmy dla was nagrody. Są także nagrody o których dzisiaj nie wspominam, ponieważ one będą niespodzianką, jak to w czasie Mikołajek bywa. Wszystkie osoby, które pozostawią komentarz pod wpisem wezmą udział w losowaniu nagród, które udało mi się pozyskać dla Was a są to: woda kilka zgrzewek wody „Wysowianka” abyście poznali smak wody z tego Uzdrowiska, o którym na łamach tego bloga jeszcze napiszę, filiżanki porcelanowe ufundowane przez „Flora Point”, i inne sportowe prezenty, które otrzymałam specjalnie dla was. Komentarze powinny być wpisane do dnia 9 grudnia do godziny 24.00 Wyniki konkursu zostaną ogłoszone w dniu 10 grudnia a zwycięzcy otrzymają upominki pocztą. Zapraszam do zabawy! Serdecznie pozdrawiam i życzę wspaniałego tygodnia!
Wasza Jadwiga
3 grudnia 2013 - 12:29
Jadziu, to już 4 lata? Jak ten czas leci. Moje blogowanie też przekroczyło 4 lata i aż się dziwiłam, ze to tak długo trwa, a miało być na chwilkę, dla zabicia czasu. Twój blog jest swego rodzaju dokumentem, tyle w nim ciekawych, autentycznych wspomnieniowych zapisków o różnej tematyce i każdy może znaleźć tu coś dla siebie. Gratuluję zapału, wytrwałości i doskonałej pamięci. Życzę nieustannego blogowania ku naszej radości. Pozdrawiam serdecznie.
3 grudnia 2013 - 12:31
Jako pierwsza zabieram głos, proszę zebranych !
Fajnie było trafić kiedyś na Twój blog, Jadziu. Pokazałaś mnie, absolutnej gęsi z dziedziny sportu, jak rodził się nasz polski sport, chociaż w czasach niełatwych i nieco siermiężnych, to jednak przyjaznych rozwojowi fizycznemu młodych ludzi.
Pokazałaś zaangażowanie działaczy, trenerów, opiekunów w utrzymywanie sportu na wysokim poziomie. A Twoje działania przecież sięgały wysokiej półki.
Wielką przyjemnością jest podpatrywać Twoją smakowitą kuchnię, Twoje porady i przepisy.
Nie zapominasz o Twoich przyjaciołach, wspominasz ich ciepło i życzliwie.
Dziękuję, jest sympatycznie, smacznie i bardzo miło, więc do następnych postów rocznicowych 🙂
3 grudnia 2013 - 12:39
A pamiętasz kiedy po raz pierwszy zagościłaś na moim blogu ?? Tym na WP ?? Komentarz był bardzo dowcipny i dosadny, a ja czytałam go kilkukrotnie zaśmiewając się w głos…Zaraz pobiegłam sprawdzić cóż to za Jadwinia pukała do moich blogowych drzwi…Kiedy do świadomości mojej dotarło kim jesteś, przeczytałam caluśkiego Twojego bloga…Jak lekturę obowiązkową…Ominąć coś ?? Niepodobna…:o)
Raduj nas Jadwiniu swoimi wpisami choćby i sto lat !!
A mnie marzyć pozostaje, że kiedyś nasze ścieżki się skrzyżują bardziej realnie…;o)
3 grudnia 2013 - 13:01
1.uznaję Cię za osobę dojrzałą nie ze względu na wiek, ale powściągliwośći cierpliwość. Kupionymi wczesniej prezentami na pewno bym sie pochwaliła i w chwili empatii przekazała adresatowi w dowolny dzień.
2. Uznaję Cię za osobe przedsiebiorczą z powodu konkursu. Masz niesamowite pomysły i determinację, Komu by się chciało w okresie przedswiatecznym zawracać sobie glowę prezentami dla wirtualnych znajomych. Jadwigo, szacun:)
3. I to bycie trendy, nawet w sprawie stroików. Dziewczyno, ty lat masz dwadziescia bez watu! nic wiecej!
3 grudnia 2013 - 13:04
Azalio
cztery lata to długo i krótko, bo w blogowaniu to długo i często zastanawiałam się, czy nie przynudzam, czy moje wspomnienia są lekko strawne, czy działają jak płachta na była, dzisiaj wiem więcej o blogowaniu, o zasadach działania w sieci, wiem też ze moje wpisy są na blog za długie, ale to są opowiadania z wycinków życia i nie mogą być krótkie, cieszę się, z was wszystkich odwiedzających mnie, bo wiem, ze moja praca a sama wiesz że jest ona ciężka i nie zawsze masz pomysł na to co pisać nie idzie na marne, dziękuje serdecznie
j
3 grudnia 2013 - 13:07
An-Ula
miło sympatycznie, smakowicie kolorowo, i w dalszym ciągu mam niedosyt pisania, choć jak wcześniej powiedziałam czasami te najlepsze wpisy pochłaniają mnie na kilka dni, najpierw temat, później jego opracowanie, no i pomysłu, kuchenne, życiowe, szalone i proste, ale najważniejsze że z wami,
i dla was pozdrawiam
j
3 grudnia 2013 - 13:09
Gordyjko,
wiem, że musiał być pierwszy raz, ale nie wiem kiedy, wydaje mi się, ze od zawsze się znamy, ze byłaś i będziesz bo jesteś mi pokrewna duszą a kubas do dzisiaj jest
pozdrawiam serdecznie
j
3 grudnia 2013 - 13:15
Czesiu
przecież znamy się chociaż w wirtualu, czytam wasze blogi, poezję, słucham muzyki u Notarii ona szkoli mnie muzycznie i baletowo, umiem się przyznać, że czegoś nie znam, lub nie rozumiem, a marketing miałam opanowany nie tylko dlatego, że ukończyłam odpowiednie szkolenie w UK, czułam go zawsze i bardzo lubiłam, jest to wyzwanie a w sporcie wyzwania dają możliwości i tak jest do dzisiaj, wymyśliłam, znalazłam pomocnych ludzi, i mamy to co mamy, wiem, że cierpliwość musi być zachowana,w sporcie szczególnie, te ilości powtórzeń aby ruch był automatyczny taki jak naturalny wtedy jest sukces, ile razy trafiam na blogi gdzie ludzie irytują się z byle powodu, nie uznaję tego, przystań, popatrz na to z daleko, zobaczysz, że nie warto, i po sprawie, a tutaj cieszę się, z każdej osoby odwiedzającej mój mały świat, mój kawałek świata, pozdrawiam i dziękuję
j
3 grudnia 2013 - 13:42
A ja sobie kupiłem prezent= hiacynty. Dwa razy po trzy- cieszą oko i pięknie pachną. Niech się zapach niesie do Anina! Pozdrawiam.
3 grudnia 2013 - 13:51
Czteroletni staż to jak historyczny Sejm Czteroletni.
Miło tu u Ciebie. Tyle ciekawostek sportowych i kulinarnych.
Ciekawostką (przynajmniej dla mnie) jest też Twoje pochodzenie. Ty to światowa kobieta jesteś.
Dziękuję, że mnie odwiedzasz i życzę kolejnych lat blogowania, oczywiście z nami…..
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
3 grudnia 2013 - 14:25
Dzisiaj byłem na spotkaniu
naszego rocznika, oczywiście
na uczelni i przez ok. pół godziny
podpisywałem kartki z życzeniami
dla naszych koleżanek i kolegów.
Pozdrawiam.
LW
3 grudnia 2013 - 16:19
JanToni
Ty jesteś wprost rozchwytywany
pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny
j
3 grudnia 2013 - 16:20
Andrzeju
hiacynty piękne kwiaty pachną jak żadne, był w telewizji BBC taki film o Hiacyncie i jej mężu uwielbiałam go, piękne angielskie poczucie humoru
j
3 grudnia 2013 - 16:25
Jolanto
pamiętam jak zaczęłam odwiedzać wasze blogi, jak uczyłam się od was jak fascynowały mnie wasze wpisy, dzisiaj ja tez jestem doświadczona blogerką,
Jolu, pozdrawiam serdecznie
j
3 grudnia 2013 - 16:49
No właśnie przed chwilą dziewczyny u mnie w recepcji próbowały wymusić obietnicę rozdania im olbrzymich białych niedźwiedzi, które kupiłem w FP.
Jeszcze dwa lata temu stała u nas choinka sztuczna, którą u nich wiele lat temu kupiliśmy, ale teraz co roku pojawiają się świerki, jodły, który następnie lądują w naszym firmowym ogródku, albo placach zabaw.
Mamy z FP kwiaty, aniołki białe i aniołki na huśtawkach, białe lampiony i złote bombki.
Mam nieprzyzwoicie dużo pracy w grudniu, masę imprez sportowych, charytatywnych i czasami padam na twarz. Taki dzień był w poprzedni czwartek i wtedy przez chwilę poddałem się urokowi świąt kupując dekoracje.
pozdrawiam
3 grudnia 2013 - 17:58
Jadziu, piszę, nie po to, żeby wziąźć udział w konkursie, ale żeby Ci pogratulować 4 rocznicy stworzenia ciepłego, ciekawego miejsca w blogosferze. Dalszych sukcesów i przyjemności z kontaktów z ciekawymi ludźmi którzy tu zaglądają!
3 grudnia 2013 - 19:26
tr
wiem o Twojej niesamowitej pracy na rzecz mieszkańców Józefowa, szczególnie tych którzy nie radzą sobie w życiu, na rzecz dzieci, programy integracyjne, zawody, masz tysiące pomysłów, nawet Twój Angel jest w te akcje zaangażowany, pochylam nisko głowę, bo wiem, jak ciężka to praca, czasami ponad ludzkie siły, ale w życiu tylko silni mogą zrobić coś dla innych, ucieszyłam się, że również jesteś w FP stałym klientem
pozdrawiam i dziękuję
j
3 grudnia 2013 - 19:28
Beato
wiesz ile razy namawiałaś mnie do pisania i ja wam uległam, choć miałam wielkie opory, dzisiaj cieszę się z tego, ze nie byłam upartą oślicą, bo wokół mnie jest tyle fajnych osób
pozdrawiam
j
3 grudnia 2013 - 21:34
No to wszystko jasne! Zakamuflowana opcja niemiecka, po prostu!! :)))
A co do wygrywania nagród w losowaniu, to ja od razu proszę o specjalne względy, bo jako osoba pod tym względem absolutnie pechowa, nigdy w życiu niczego nie wylosowalam. No to kiedyś musi być ten pierwszy raz, co nie? No, to już wiesz, jak to losowanie ma przebiegać…:))))
Sklep faktycznie, bajeczny. Boję się do niego jechać, bo moje mieszkanie nie pomieści już więcej ozdób. A przy okazji – jedna z piękniejszych choinek zrobionych przez moją koleżankę, była brązowo-złota. Pozornie nudne dobranie kolorów dało niesamowity efekt. Buziaki, czterolatko:)
3 grudnia 2013 - 22:30
Bardzo sympatycznie czyta się Twój blog. To tak, jakby rozmawiać z Przemiłą Osobą, w uroczej, ciepłej kawiarence przy filiżance aromatycznej kawy. Cieszę się, że Cię poznałam. Mam wrażenie, że odległość pomiędzy Hawajami a Polską trochę się zmniejszyła – dzięki Tobie, Jadwigo. Dziękuję. Aloha 🙂
4 grudnia 2013 - 0:08
Helen
no cóż, każdy ma jakieś kamuflaże, ale ja nie narzekam,
a kolory mojej choinki jakoś dziwnie podobne złoto brązowo beżowe, i zawsze kokardy wtedy jest bajecznie, a wnuczki mówią że powinnam być dekoratorką, może tak, a z tym losowaniem zobaczymy przecież Anioły będą losowały
j
4 grudnia 2013 - 0:11
Bocianku
daleko odfrunąłeś, ale spotkałyśmy się, czytam Twoje wpisy o Hawajach, podróżują razem z Toba i cieszę się bo każde danie jest smakowite, czasami tylko produktów niektórych nie ma, ale cóż wszystkiego nie można mieć, dziękuję za wizytę i pozdrawiam .Aloha
j
4 grudnia 2013 - 0:19
Hedwiżko Najmilsza, to dopiero cztery lata? A mam wrażenie, że znam Cię „od zawsze”. Jak dobrze, że mądrzy ludzie wymyślili internet, dzięki któremu świat stał się taki mały, a ludzie tacy bliscy 🙂 Dobrze, że jesteś… a laurka będzie 9. grudnia 🙂
4 grudnia 2013 - 6:29
Czterolatko Miła – bardzo serdecznie gratuluję Ci tych urodzin. A przede wszystkim blogu na wysokim poziomie. Jestem jego wierną czytelniczką, chociaż komentarzy raczej nie zostawiam.
Życzę dalszych, udanych lat!
Wszystkiego dobrego!
4 grudnia 2013 - 6:40
Stokrotko
szkoda, ze komentarzy nie zostawiasz, bo wszystkie komentarze dla mnie są bezcenne, mówią o was wszystkich bardzo wiele, wiem, że są czytane, wiem że jesteście zainteresowani, lub nie bardzo, stąd z okazji mojego czerech lat, proszę o wpisywanie choćby słowa dzień dobry,
pozdrawiam serdecznie
j
4 grudnia 2013 - 6:48
Gosiu
to tylko cztery lata i aż cztery lata, sama wiesz jak to jest z pisaniem, raz jest pióro lekkie a innym razem idzie jak po grudzie, ale też wtedy najlepsze teksty są pisane, zawsze się zastanawiam, czy mój sport mój badminton was nie zabija, bo to tematy nie dla wszystkich, nie wszystkich interesują, a tu niespodzianka sa czytane właśnie przez was i wtedy jest mi miło, ze pokazuję inną twarz wysiłku sportowego zawodników, trenerów, prawdziwych ludzi, prawdziwych działaczy. Wiele się wydarzyło w ciągu tych lat, choroba mamy, szpitale, moje tam wizyty, jej odejście, choroba ojca, szpitale, moje serce, i tak w kółko, ale zawsze starałam się abyście nie wiedzieli o tym zbyt dużo, bo to są sprawy nie na sprzedaż. Mój optymizm wiara w dobrych ludzi, moja chęć czynienia dobrze, moja chęć dawania wam pozytywnej energii przeważają na co dzień i chcę aby w tym blogu tez tak było. Smutku, kłopotów każdy ma na co dzień dość, i ja też mam, nie jestem wyjątkiem, ale wyłapuję wszystko to co się wydarza i obracam w pozytywną energię, która się dziele. Pamiętaj musisz dbać o siebie, czasami odpuścić, zdystansować się do spraw, wtedy szybciej wracasz do równowagi, dziękuję za miłe słowa i wizyty pewnie w końcu dotrę do Dąbrowy, to przecież nie tak daleko…
j
4 grudnia 2013 - 7:22
Jadziu gratuluję tych czterech lat z nadzieją, że będzie ich więcej. Pozdrawiam bardzo serdecznie.
4 grudnia 2013 - 7:51
Jadwigo – to z okazji 4-tej rocznicy obiecuję, że się poprawię :-))
4 grudnia 2013 - 8:46
List do Mikołaja właśnie kończę pisać, i być może jeszcze dzisiaj wyślę:)
Serdeczne gratulacje z okazji rocznicy:) Helen kiedyś napisała, że prowadzenie bloga to praca na cały etat. Zgadzam się z Nią i tym bardziej podziwiam za rzetelne, pełne pasji teksty. Serdeczności:)
Ps. U mnie w połowie stycznia miną 4 latka:)
4 grudnia 2013 - 11:45
Gratuluję rocznicy Jadziu. To miło, że cierpliwie piszesz interesujące posty. Pisz dalej, życzę Ci wielu lat z nami na blogu.
Co do wystroju sklepów przed świętami. Lubię oglądać ładne ozdoby, rażą mnie jedynie wyroby chińskich „mistrzów”.
Jednak dawne lata wspominam z nutka sentymentu. Sami robiliśmy aniołki, baletniczki z bibuły i łańcuchy. Zawieszaliśmy na choince jabłuszka, cukierki długie w pazłotkach i pierniki. dziś wszyscy idą po najmniejszej linii, kupują gotowe stroiki i już. Lubię nastrój przedświątecznych zakupów, błyszczące ozdoby, kolorowe witryny sklepów. To mobilizuje mnie do zakupu prezentów i oczekiwania na rodzinne spotkania.
Pozdrawiam serdecznie.
4 grudnia 2013 - 14:14
Gratuluję wytrwałości niezbędnej w prowadzeniu bloga. Dziękuję za każdy wpis o Giełdach Piosenki i Panu Adrjańskim. To dla mnie ogromna przyjemność móc poczytać o tamtych czasach, wielkich nazwiskach. Warto odkurzać ten temat, warto wydać książkę o Giełdach, aby te wszystkie historie ocalić od zapomnienia.
Życzę kolejnych, owocnych lat blogowania. Obiecuję regularnie tu zaglądać 🙂
4 grudnia 2013 - 14:21
Przyznam się szczerze: przedświąteczne szaleństwo zakupowe, stroikowe, bombkowe, prezentowe mnie nudzi. Aha, kuchenne też mnie nudzi. Aha, biesiadne też mnie nudzi. No wiem, okropna jestem 🙁 Obawiam się, że w tym roku nawet choinki mieć nie będę. Może jakąś gałąź świerkową przytargam…
4 grudnia 2013 - 14:27
Noti
ale masz inne zalety a wszystkiego nie można mieć, i już
j
4 grudnia 2013 - 14:30
Paweł
ale jak pan wie nie tylko ja w temacie polskiej piosenki pracuję, pan Zbigniew Adrjański wielki jej znawca jest skarbnica wiedzy na tematy piosenki a poza tym jest genialnym slawistą stąd teksty moje musze być wycyzelowane, ale dzięki temu mój język polski się rozwija, a Giełdy w pamięci ludzkiej są odnotowane, pozdrawiam
jnie tylko
4 grudnia 2013 - 14:34
Lotko
a wiesz, że w badmintonie używa się lotki do grania, kiedyś mój szef nazywał mnie starszą lotką, była też i młodsza.
Czasy naszych robótek ręcznych odeszły chyba w sina dal, teraz widzimy świat kolorowych precjozów, a że nie zawsze są one robione w Polsce, to prawda, niestety, z tym, ze ja ten styl rustykalny bardzo lubiłam, ale choinka teraz jest bardzo złota, z bombkami złoto miodowo brązowo bezowymi
Za to lubię świąteczne jarmarki, bardzo, jest w nich charakter i atmosfera
j
4 grudnia 2013 - 14:36
Krysiu
cztery lata pasji pracy i tworzenia, to trudne wiesz sama prowadząc swój blog, i Helen ma racje to praca w wymiarze ponadnormatywnym, no ale jak się chce napisać coś dla ludzi a nie do rzeczy to trzeba przysiąść fałdów, i pracować, a ile jeszcze dodatkowego czytania? uff
pozdrawiam i do usłyszenia
j
4 grudnia 2013 - 14:36
Stokrotko
i to jest ten najlepszy prezent
pozdrawiam
j
4 grudnia 2013 - 14:37
Tereso
bardzo dziękuję bardzo
j
4 grudnia 2013 - 17:40
mikołajkowe nagrody niespodzianki są najlepsze
4 grudnia 2013 - 19:27
Witam serdecznie Pani Jadwigo.
Pozdrawiam z maleńkiej wioski w KUJAWSKO-POMORSKIM.
Babcia Jadwiga.
.
4 grudnia 2013 - 19:35
Babciu Jadwigo
dawno ciebie nie było u nas, witaj pozdrawiam i dziękuję
j
4 grudnia 2013 - 19:38
Doroto
zawsze na Mikołajki w klasie losowaliśmy komu mamy tego Mikołaja kupić i podłożyć przed lekcjami, różne to były upominki, czasami lepsze czasami gorsze ot takie jakie kto znalazł w sklepie, a że w sklepach było niewiele to i utrapienie było z wymyślaniem ale byliśmy zadowoleni, dlatego lubię ten Mikołajkowy czas, pozdrawiam
i dziękuję za odwiedziny
j
4 grudnia 2013 - 20:58
Jadwigo, kolejnych tak wspanialych blogowych lat zatem! Stworzylas tu wspaniale miejsce, pelne ciekawych opowiesci, ciepla i pozytywnej energii. Ciesze sie, ze – choc wirtualnie – moglam Cie poznac. I zaluje, ze nie jest mi dane, by miec kogos takiego obok… Dobrze, ze jestes tu z nami :*
Pozdrawiam serdecznie!
4 grudnia 2013 - 21:15
To my dziękujemy Tobie:)
5 grudnia 2013 - 8:42
Zośko
a ja szczególnie dziękuję Tobie, jesteś znawczynią JĘZYKA POLSKIEGO, od pierwszych chwil mojego istnienia w blogowni podtrzymywałaś mnie, byłaś pozytywnym duchem i zawsze wierzyłaś, że to co robię ma sens, za to serdecznie dziękuję, za Twoje wsparcie i miły osobisty kontakt, pozdrawiam
Jadwiga
5 grudnia 2013 - 8:46
Beo
dziękuję Ci bardzo za tak miłe słowa, wpadłam do Ciebie na chwilę a pozostałam na długo, jesteś niezwykłą osoba, pracującą a mimo tego gotujesz wspaniałe potrawy i przepisami dzielisz się z innymi, wypróbowałam wielu przepisów, nauczyłaś mnie jeść dynię nie tylko jako dodatek do mięs, korzystam z Twoich fachowych porad, choć wydawałoby się, że już wszystko poznałam, jesteś otwarta do ludzi i wszystkich szanujesz, takich osób jak Ty nie ma zbyt wielu na tym świecie, i w dodatku tak pięknie opisujesz wasze wakacje w Toskanii, pozdrawiam Ciebie serdecznie i cieszę się, że chociaż wirtualnie możemy rozmawiać, pozdrawiam
J
5 grudnia 2013 - 11:21
Gratuluję:) 4 lata prowadzenia bloga z taką statystyką to „nie byle co”;)życzę więc jeszcze 44 lat pisania tutaj;)
u siebie również mam taką uroczą kwiaciarnię, zawsze wychodzę z niej zainspirowana czymś nowym, z gustownymi ozdobami i kwiatami.
pozdrawiam przed – świątecznie
5 grudnia 2013 - 12:00
Bardzo dobry patent – prezenty wcześniej. Myślałam, że ja jestem fajna, bo kupuję w listopadzie…
A co do ozdób: włącza mi się przesyt. Mieszkałam dwa lata sama i nie robiłam choinki, niczego nie robiłam. Jechałam na gotowe do domu i tam cieszyłam się migotaniem i innymi takimi. Ale samej? Nie, nie chciało mi się nawet.
5 grudnia 2013 - 14:00
E.
po świętach są fajne przeceny nawet 60% wiec ja w Internecie wynajduję te przeceny i kupuję fajne prezenty leżą sobie grzecznie w piwnicy i czekają i mam jak znalazł i nie mam zawrotu głowy przedświątecznego, bo nienawidzę tłumów, A POZA TYM DLA SIEBIE SAMEJ TEZ WARTO COŚ ZROBIĆ, smak świat musi być widoczny chociażby w świecach i ładnych świecznikach, bez tego nie ma odrobiny tajemniczości, pozdrawiam
j
5 grudnia 2013 - 14:01
Wiem,że lotką się gra. Nic na to nie poradzę, od zawsze byłam Lotką.
Przyszłam, aby wkleić Ci moje wspomnienie. Wczoraj porządkowałam pamiętnik i trafiłam na „Ostatnią Wigilię”
Ostatnia Wigilia. 1957r.
Zbliżał się czas wyjazdu do Polski. Ojciec postanowił, że urządzi wieczór pożegnalny dla wszystkich sąsiadów. Czynił wielkie przygotowania, Znosił cebrzyki, beczułki, bańki, miedziane wężyki i ustawiał to wszystko w komorze. Długo mieszał zaciery i planował ile będzie trzeba na przyjęcie a ile zabierze do Polski. Miał oczywiście na myśli bimber.
Tymczasem mama przy naszej pomocy przygotowywała jedzenie na święta. Zabiliśmy świniaka, więc w całym domu pachniało wyrobami, kiełbaskami wędzonymi i szyneczkami. Nigdy w naszym domu nie widzieliśmy tyle jedzenia. Zawsze marzyliśmy o tym żeby najeść się do syta. Teraz mogliśmy. Mama pozwalała nam nie tylko na jedzenie do woli chlebka ale i wędlinę do niego dawała. Jedliśmy powoli, smakując, a przez głowę przelatywała myśl, żeby się nie obudzić. Często przecież, kiedy kładliśmy się spać głodni, śniło się nam jedzenie.
W pokoju stał wielki stół, na którym rozłożyliśmy pachnące sianko i nakryliśmy go białym, lnianym obrusem. Kiedy mieliśmy zasiąść do stołu, zastukano do drzwi. Usłyszeliśmy ruską mowę, która zwykle nie wróżyła niczego dobrego. Tym razem do mieszkania wszedł czysto ubrany, miły pan, który powiedział, że chce kupić nasz dom.
Zaprosiliśmy go do stołu, bo przyjechał z daleka, a hotelu w pobliżu nie było. Polska gościnność okazała się aż nadto obfita. Kiedy na stole wylądował barszczyk, mama pomrugała, że opłatek jest w środku. Potem uszka, pierożki z nadzieniem grzybowym, śledzie w zalewie octowej, śliziki w wodzie makowej, kisiel z owsa i na koniec ciasta. Rusek ogłupiał.
– Gospodyni, u was zawsze tak jedzą? – zapytał.
– Tak, krótko odpowiedziała mama i zamilkła.
Potem my z siostrą i bratem poszliśmy bawić się Moskalikami, które w tym roku były wyjątkowo piękne, ponieważ Czesiek pomógł i mnie i Danusi ulepić je, nie żadając w zamian żadnej przysługi.
Rodzice z Rosjaninem rozmawiali o życiu popijając wódkę. Przedtem ,mama zaniosła siano spod obrusa i opłatek krowie, której jeszcze nie sprzedaliśmy. Nie napisałam nic o prezentach pod choinkę. Nie było ich oczywiście, nigdy ich u nas nie było, brakowało pieniędzy. Tylko w szkole dostawaliśmy słodycze podczas balu choinkowego, ale tam nie gwiazdor przynosił prezenty, ale Dzied Moroz.
Mikołaja wtedy nie znaliśmy.