Moja Przyjaciółka Beata tym razem pojechała do Kornwalii, a że zawsze zabiera ze sobą aparat fotograficznym i tym razem nie mogło być inaczej. Otrzymałam od niej kilka zdjęć z takim oto listem, który umieszczam poniżej. Cieszę się, że mogę z wami razem wędrować po świecie: a to popatrzeć na Islandię lub Chiny, pobyć w pięknym Albionie, czy też wyjechać na Sycylię. Przed nami:
Kornwalia
La donna e moblie – nie, nie „donna e mobile” tylko „pogoda e mobile” w moim pięknym Albionie! Kwiecień, miesiąc przepiękny i przeze mnie ulubiony, może być tak jak zima (wystarczy pojechać do Szkocji), jak wczesna wiosna (Cumbria), wiosna radosna (Surrey) i niemal lato (Kornwalia). Zgadnijcie gdzie pojechałam? Poniosło mnie na ten odległy półwysep w kształcie rogu (przynajmniej tak się rzymianom ten kawałek lądu kojarzył i dlatego nazwali go Cornu od łacińskiego słowa), mnie jednak on się bardziej kojarzy z kozaczkami z wysokim obcasem. Tak czy inaczej, piękne słońce, 18 stopni ciepła i widoki zapierające dech w piersiach sprawiły, że zaczęłam latać od jednej do drugiej zatoczki z obłędem w oczach i nieustannym klikaniem aparatu. Inni, mniej zwariowani na punkcie aparatu, siedzą godzinami na skałach i obserwują ptaki albo sobie po tych skałach łażą czy też z godnością spacerują po promenadach. Męska młodzież, jak to młodzież, nie zważając na temperaturę wody, ubrana w wetsuit wywija koziołki na deskach i pilnie obserwuje, czy młode panny siedzące na plaży bacznie ich wyczyny oglądają. Oglądają, oglądają, choć udają, że nic je to nie interesuje. Ach, młodym być! Wracam jednak do tych skał, których jest mnóstwo i w przeszłości trudno je było lokalnym władzom patrolować. Dlatego też Kornwalia była królową szmuglu! Tak zwani „free traders” żeglowali z dalekich krajów, przywozili herbatkę, gin i papierosy i jak ognia unikali podatków. Tak więc wspólnie z miejscowymi, po nocy rozładowywali ładunki i wywozili w dyskretne miejsca, takie jak Bodmin Moor ze słynnym zajazdem „Jamaica Inn” uwiecznionym w jednej z książek Daphne de Maurier. Jak nazwać tych zaradnych handlowców? Przestępcami? Lokalnymi bohaterami? Generalnie byli traktowani raczej jak bohaterzy; no cóż, nawet obecnie nikt nie lubi płacić podatków, a w przeszłości podatki na te towary były tak wysokie, że cena ich była sześć razy wyższa niż na kontynencie. Oczywiście ryzyko związane z takim procederem było wysokie, minimalna kara to wywózka do Australii, a maksymalna to szubienica. Długo się można rozpisywać o pięknie Kornwalii, o błękitnym morzu, urwistych skałach, zachodach słońca, ale urok tego miejsca leży również w starych, małych portowych miasteczkach jak Mousehole, Charlestown czy Looe. Mousehole jest uroczym miasteczkiem z żółtymi chatkami zbudowanymi z granitu otaczającymi piękny port chroniący nadbrzeże atakowane przez potężne fale z zatoki Mounts. Łódeczki rybaków kołyszą się połyskując wesołymi kolorami i przypominając raczej Maltę niż Anglię. Charlestown z kolei przetrwał wieki w niezmienionej postaci i do chwili obecnej jest portem pracującym. Mądre posunięcia lokalne zablokowały wszelkie szpecące ten port plany rozbudowy, więc zwiedzanie go jest jak cofnięcie się w czasie, stare żaglowce remontowane w doku tradycyjnymi metodami, rybacy naprawiające sieci, no i oczywiście obowiązkowa kanapka z krabami w kafejce.
19 maja 2010 - 15:31
Jeszcze nie byłam ale mam nadzieję ,że trafię:)
20 maja 2010 - 7:03
Zośko,
mam nadzieję, ponieważ im więcej zobaczysz tym bardziej będzie to twoje. Zawsze biegałam i biegam zobaczyć nowe miejsca, które odwiedzam, później jest co wspominać.
Pozdrawiam
20 maja 2010 - 8:18
Dzięki za przypomnienie! Jak będzie-zobaczymy. Medycy przy rutynowym rtg doszli do wniosku, że pewnie złapałem zapalenie płuc. Gdzie, kiedy, jak- pierwsze słyszę. Wiem, że wzięli się za osobę, jak diabli.Fotki, seria spirometrii takich, śmakich itd. Czyli- za pamięć dzięki, co będzie- zobaczymy. Pozdrawiam.
20 maja 2010 - 15:12
Andrzeju,
a nie sądzisz, ze te 70 basenów pomogło jak cholera?
Nie powiem jak w takich sytuacjach mówię, bo brzydko!
Pozdrawiam i zycze zdrowia, a pływanie tylko dla zdrowotności, Otylka już jest.
20 maja 2010 - 20:42
Ogromnie lubię kobiety mówiące brzydko. One to robią z urokiem, jaki facetom nie jest dany! Moja dawna a serdeczna przyjaciółka redakcyjna- sławna córka sławnego drzewiej poety często wapadała do mnie, by się poskarżyć na koleżankę. Wyglądało to mniej więcej tak: Co ty wiesz koleś o kobietach?! Baby to czasem dopiero ….e! Tu było słowo uznawane za kolokwializm ( obecnie, w tzw. klasie politycznej), a kiedyś za zgoła wulgarne. Nawet bywały spory językoznawcze – jak „to” pisać prawidłowo… A pływanie? Wiem, żem głupi, ale muszę szybko ładnych parę kilo zgubić; prywatne tarowanie wagi juz nie pomaga… Pozdrawiam.
PS Jak Andrzejowe oko? Dostrzega wszelkie uroki Jadwigi?
21 maja 2010 - 6:41
Andrzeju,
Oko wraca do czego ..? do normy? chyba nie do lepszego widzenia trochę a ma ten powrót 2-3 tyg.
zobaczymy, jak nie ma odpowiednich słów to dosadne powie ci wszystko. Ja jestem na diecie z vitalia.pl
w dwa tygodnie odeszło ode mnie 3 kg, a mam jeszcze do zgubienia 14 kg, to program max, do sierpnia tego roku. Nie mogę być zbyt puszysta bo kolano, a kije samobije jeszcze tego efektu nie pogłębiły natomiast basen kończa więc będę latała piechotką 100 m i już foczkę udawała.
Serce i kolana to są przyczyny mojego planu redukcji kochanego ciała.
Siedzenie przez 3 lata w fotelu i chodzenie o kulach moją żywotność spowolniło ale ja wiem ,że musze się z tym uporać, tak jak wiedziałam zawsze, że byłam w stanie pokonać wszystkie trudności pracując w sporcie.
Pozdrawiam