Zanim napiszę o kolejnej osobie, z którą miałam szczęście i wielki przywilej pracować, dla lepszego zobrazowania tamtych trudnych dni muszę napisać o czasach poprzedzających rok 1977, o tym, jakie mieliśmy możliwości nauki badmintona a także zdobywania wiedzy i nawiązywania kontaktów i współpracy z najbliższymi federacjami badmintona.
Mój mąż często śmieje się ze mnie, że wspominając czasy badmintona piszę o latach, kiedy uczestniczyłam w budowaniu i rozwoju badmintona, co nastąpiło w roku, 1977 kiedy przyjęto mnie do pracy w nieistniejącym jeszcze Polskim Związku Badmintona. Jego drwiny polegają na tym, że badminton, o którym wspominam nie powstał w roku powołania związku, początki sięgają lat 1956-1957 co wiąże się z powstaniem Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej., Które programowo miało krzewić między innymi „kometkę”. Przez pierwsze dwa lata istnienia TKKF organizowano struktury zrzeszenia, powoływano ogniska a dla badmintona przetłumaczono „Zasady i regulamin gry w badmintona” opracowane przez Rafała Grudzińskiego z Łodzi, członka ZG TKKF, które opublikowano w biuletynie TKKF nr 7/1958. Później organizowano pokazy gry na licznych zlotach. W następnym roku nakładem 2000 egzemplarzy wydano już samodzielną broszurkę pod tytułem „Kometka (badminton)”. Dzisiaj przeglądając ówczesne materiały można się uśmiechać czytając tak zabawne fragmenty jak: ”lotka ważąca 73-85 gramów, powinna mieć 14-16 piórek umocowanych w korku” (autor nie rozróżniał gramów od granów a o grany tutaj chodziło). Pkt 14 h: Błędem jest, gdy podstawa lotki uderzona zostanie ramą, trzonem lub rączka rakiety, Pkt 14 i: jeżeli w grze, zawodnik uderzy lotkę, (jeżeli przy tym nie zrobi dobrego odbicia), albo zostanie uderzony przez lotkę, gdy stoi na boisku lub poza granicami boiska. To jeszcze można było zrozumieć, choć z trudem, natomiast opis serwowania w grach podwójnych był dla osób czytających przepisy po raz pierwszy zupełnie niezrozumiały.W numerze 48 „SPORTOWCA” z dnia 26 listopada 1958 roku ukazało się ogłoszenie: Ostatnio rośnie u nas zainteresowanie nową grą sportową –badmintonem. Pragnąc zainteresowanie to rozwinąć i upowszechnić badminton, jako sport kwalifikowany, grono działaczy w porozumieniu z Głównym Komitetem Kultury Fizycznej zamierza powołać do życia Polski Związek Badmintona. Jednocześnie GKKF przystąpić ma do wydania drukiem wskazówek technicznych oraz przepisów ustalonych przez Międzynarodowa Federacje Badmintona. Ze względu na działające już od pewnego czasu w kraju ośrodki tej interesującej gry m.in. Łodzi, Warszawie, Gdańsku i Szczecinie istnieje możliwość zaprojektowania urozmaiconego kalendarza spotkań towarzyskich. Tymczasowy Komitet Organizacyjny Polskiego Związku Badmintona prosi wszystkie ośrodki, kluby i federacje interesujące się badmintonem o porozumienie z ob. Rafałem Grudzińskim w Łodzi. Ognisko TKKF Śródmieście ul. Sienkiewicza 9. Powtarzając za „Sportem dla wszystkich” z sierpnia 1959 roku kometka raczkuje w województwach warszawskim, łódzkim, poznańskim i opolskim.
Nazwę kometka wymyślił J. Fazanowicz, jako nazwę polską, unieszczęśliwiając nas tym samym na wiele lat. Nie wszyscy zaakceptowali ją, o czym świadczyć może wiele publikacji w prasie. Daniel Olbrychski w jednym z wywiadów powiedział, że pierwsze pieniądze w życiu zarobił za artykuł do „Świata Młodych” pt. ”Gram w badmintona z Edmundem Piątkowskim” – ówczesnym rekordzistą świata w rzucie dyskiem. Pan Daniel miał wtedy czternaście lat, a był to rok 1958.
We wrześniowym numerze ”Sportowca” z roku 1957 można było przeczytać o zgrupowaniu szermierzy pod wodzą M. Keveya oraz zobaczyć fotografię Jerzego Pawłowskiego i Jerzego Sobola po zakończeniu spotkania w … badmintonie. Tak zaczynali niektórzy z nas przygodę z badmintonem. Moja rozpoczęła się dziewiętnaście lat później w momencie, gdy odeszłam z Polskiego Związku Szermierczego, aby zostać sekretarzem generalnym w nowo powstającym Polskim Związku Badmintona. Ale to było wiele lat później. Lata sześćdziesiąte to popularyzacja kometki i organizowanie centralnych kursów szkoleniowo-organizacyjnych oraz w województwach. Opracowano „Ramowy program kursów kadry instruktorów dla ognisk TKKF” z określeniem szczegółowych rozgrywek dla kometki (1962 rok). Opisano prawidła gry, sposób przeprowadzania zawodów, turniejów a we współzawodnictwie na wojewódzkich zlotach ognisk TKKF liczono preferencyjnie 3 punkty za każdego startującego indywidualnie. W październiku 1962 roku odbył się pierwszy kurs ogólnopolski dla organizatorów kometki. Wykładowcą był Stanisław Paczkowski, a uczestniczyli koledzy i koleżanki z Poznania S i B Suterscy, J. Kępka, G. Małycha; z Konstantynowa T. Magin, z Kutna S. Agacki, z Oświęcimia Ł. Porządnicka, z Andrychowa A. Bubnicki, i J. Bala z Rabki. W następnym roku również w Wołominie zorganizowano kolejny kurs z udziałem: W. Morawskiego, T. Lewickiego, W. Sikory, i Andrzeja Szalewicza. Lata sześćdziesiąte to okres, w którym modne były sporty rodzinne, a Stanisław Paczkowski prowadził kursy dla organizatorów sportu w rodzinie. Dawne czasy i dawne mody, dzisiaj tacy ludzie nie mają racji bytu, jak bardzo odeszliśmy od tamtych czasów, od tamtych struktur organizacyjnych. Wspominam ten okres rozwoju badmintona, czyli kometki z rozrzewnieniem. Jak inaczej patrzono wtedy na rekreację, na sport kwalifikowany. Zanim nastąpił czas rozwoju dyscypliny musiała ona raczkować, terminować i pozyskiwać wielu ludzi, którzy budowali podwaliny przyszłych sukcesów. Jednak musimy o nich pamiętać, bowiem nic nie bierze się z powietrza. We wszystkich dyscyplinach sportu, tych modnych i nie bardzo potrzeba było zaangażowania wielu set ludzi, aby w końcu doprowadzić do upragnionego celu, zabierało to wiele lat ciężkiej pracy, ale wtedy wszyscy byli młodzi i z optymizmem patrzyli w przyszłość.
Niezmordowany TKKF organizował swoje zloty, w programie, których były różne dyscypliny jak: trójbój gimnastyczny, siatkówka, pływanie, łucznictwo, tenis ziemny, piłka ręczna, strzelanie, siedmio- osobowa piłka nożna, oraz zgadywanka terenowa. Wydawano foldery, a w 1964 roku wydano „Kometka gra dla wszystkich” opracowany przez J. Topisza. W kolejnych numerach „Sportu dla wszystkich” opublikowano siedem odcinków „ ABC Kometki”. Nie będę zanudzała drogich czytelników dalszymi informacjami na temat tworzenia badmintona w
Polsce przed rokiem 1977, chociaż wiele materiałów jest niezwykle ciekawych. Moją intencją było raczej pokazanie tamtych czasów, oraz początków badmintona w Polsce. Niby wszystko szło łatwo, ale nie do końca. Potrzeba było lotek, rakietek. Wtedy też z pomocą przyszła Wytwórnia Sprzętu Sportowego „WESSA”, dzięki niej i jej dyrektorowi A. Matuszewskiemu zorganizowano pierwszy Ogólnopolski Turniej o Puchar Wessy i „Złotą rakietę” z okazji wyprodukowania stu tysięcznej. Dla porównania podaję, w tym samym czasie w NRD wyprodukowano już pięć milionów rakietek.
Tym niemniej badminton – kometka zjednywał sobie wielu sympatyków. Pierwsze trzy edycje turnieju WESSY w następnych latach zostały uznane za oficjalne Indywidualne Mistrzostwa Polski (1964-1966). Wspomnieć należy organizatorów zawodów, bez których nie byłoby możliwe ich przeprowadzenie. Są to T. Zatopiański, Z. Bazelak, S. Szulak, i Z. Michalak. Kłopoty ze sprzętem były ogromną naszą bolączką. Szczególnie lotki. Nie wyobrażamy sobie dzisiaj a tak było w latach sześćdziesiątych, że eliminacje strefowe graliśmy ciężką lotką, a finały lekką. Wrocławski turniej strefowy przejdzie chyba do historii badmintona, jako ten, w którym ci sami zawodnicy np. Krzysztof Englander, W. Antas, Andrzej Domagała, grali jedno spotkanie lotkami lekkimi a następne ciężkimi. Redaktor „Sportu dla wszystkich” miał racje pisząc o tym w gazecie, że tajemnica zawodników pozostanie jak mogli się przestawić z jednej na druga grę na lotki o tak różnym ciężarze.
W dniu 7 listopada roku 1964 powstała przy ZG TKKF Komisja Kometki przemianowana w 1965 r na Społeczną Sekcję Kometki, ale na powołanie Polskiego Związku Badmintona trzeba było poczekać kolejne trzynaście lat.
CDN.
29 maja 2015 - 6:41
Bogata historia badmintona.
A my dostalismy parę lat temu od bratostwa komplet do badmintona. Jasne, że nie profesjonalny, ale całkiem fajny. Grywamy sobie w ogrodzie tak z mężem jak i z sąsiadami.
Pozdrawiam serdecznie :))
29 maja 2015 - 8:08
An-Ula
bardzo się cieszę, mam rakietki i lotki oczywiście i od czasu do czasu dzieciaki grają.
Aby napisać wspomnienia o moim przyjacielu z Austrii muszę dać wstęp jak to drzewiej w Polsce bywało, zanim przejdę do lat 1972 i późniejszych kiedy już pracowałam w badmintonie i kiedy zaczynaliśmy rozgrywać mecze międzypaństwowe i startować w międzynarodowych turniejach. Wtedy obraz przekazany przeze mnie z lat siedemdziesiątych i późniejszych będzie bardziej zrozumiały, bo od czegoś trzeba było zaczynać, pozdrawiam niestrudzona czytelniczkę,
j
29 maja 2015 - 15:05
W tej dziedzinie za wiele nie wypowiem się, chociaż z dziecmi nie raz poodbijałam kometkę.
Moją pasją była zabawa z piłką.Konkretnie dwa ognie.
Na tym polu to poszalałam. Nie było to wyczynowe, ale radość przynosiło.Pozdrawiam.Ula
29 maja 2015 - 21:25
Ula
Twój komentarz wpadł do spamu dlaczego? nie wiem, dobrze, ze dzisiaj przeglądałam spam uważnie.
Ważne, że biegałaś, grałaś dwa ognie było fajna grą, dzisiaj już prawie zapomniana, a kometka no cóż wyrósł z niej badminton
pozdrawiam serdecznie
j
30 maja 2015 - 5:13
Najpierw my, potem nasi synowie a teraz nasze wnuki grają w kometkę. To bardzo dobra gra – a ile się człowiek nabiega jak nie umie dobrze i celnie odbijać!!!
Pozdrawiam jeszcze majowo:-0
30 maja 2015 - 6:17
Ci na obrazach też pewnie nie wiedzieli, co to są grany, ale z pewnością dobrze się bawili:)) Grunt to fun:)) Pozdrawiam
30 maja 2015 - 8:30
O granach pierwszy raz słyszę. Jadziu ale to też jednostka wagi jest? Tak się samo nasuwa, ale może o coś innego chodzi? Pozdrawiam 🙂
30 maja 2015 - 9:55
Miałam przyjemność grywać w „kometkę”…:o) w czasach kiedy „badminton” był politycznie niepoprawny…;o)i jakkolwiek by tej gry nie nazywać, to czysta frajda…;o)
30 maja 2015 - 13:21
Gordyjko
politycznie poprawny zaczął być dopiero po 1977 roku
pozdrawiam
j
30 maja 2015 - 13:22
Tereniu
grany to jest jednostka wagi, malutka malusieńka, lotka wazy 4,5 gran
pozdrawiam
j
30 maja 2015 - 18:50
Helen
grany to jednostka wagi to już wiesz, i nie wszyscy wiedza o ty, ale Ty już wiesz, i wszyscy się dobrze bawią buziaki
j
30 maja 2015 - 18:56
Stokrotka
grajmy w badmintona lub w kometkę w maju i czerwcu choćby i w sierpniu, cieszmy się z tego możemy się ruszać na świeżym powietrzu, zawsze to jest ruch i dobrze nam to będzie służyło dla zdrowi, pozdrawiam
j
31 maja 2015 - 5:47
🙂
31 maja 2015 - 8:29
Tereniu
dziękuję
j
31 maja 2015 - 21:46
Grałam w kometkę. 🙂 Mam jeszcze chyba gdzieś stare rakietki i lotki, tylko grać nie ma z kim. Obrazy przypomniałaś 🙂
1 czerwca 2015 - 7:29
Noti
obrazy są piękne warto przypominać, wczoraj byłam w kinie na filmie „Dama w złocie” o obrazach Klimta zagrabionych tuż po wejściu nazistów przez II wojną światową w roku 1938 do Wiednia. Patrzyłam na nie z podziwem, ale jest niezwykła jest historia tych obrazów, film polecam a moje kilka obrazów które znam polecam jako ilustrację kometki, bo w tamtych czasach nie zajmowałam się nią a i aparatu fotograficznego nie miałam, wiec nie mam dokumentacji
j
1 czerwca 2015 - 14:24
kiedyś już chyba wspominałaś i pamiętam te świetne, pouczające i pełne humoru obrazy. Zastanawiam się, jak się czujesz ze świadomością, że tworzyłaś historię…, a piszesz tak, jakby to były Matuzalemowe czasy:))
Kometka brzmiało swojsko, łatwiej było grac na podwórku w kometkę niż w wielkoświatowego badmintona. Gdzież nam wtedy było do wielkiego świata! nawet marzyc było strach. A tu popatrz!
1 czerwca 2015 - 16:17
Czesiu
będzie dalszy ciąg wspomnień, ale muszę pokazać z czego, z jakiego stanu w Polsce startowaliśmy z jakich czasów, z kometki aby wylądować w badmintonie, w hrabstwie w Anglii, gdzie oczywiście dotarliśmy, robiłam zdjęcia. Pałac w którym odbywały się gry w badmintona jest, stoi położony w ogromnym parku 400 ha w którym pasą się owce daniele i sarny chodzą i tylko brakuje przejażdżek konnych rankiem. Są za to zawody konne bardzo znane w Anglii cross ride, a pałac w miejscowości Badminton także samo się nazywa. Mam obrazy z XVII wieku i zdjęcia z XX wieku fajne będzie porównanie. Pozdrawiam
j
ps. jakoś mi się wierzyć nie chce żem matuzalem, który tworzył historię, nigdy na swoją pracę w taki sposób nie patrzyłam, chyba we mnie skromność była od zawsze, ale pisać i wspominać uwielbiam. Trochę trwa wyszukiwanie materiałów od postu kometkowego do badmintonowego, ale materiały muszą być rzetelne
2 czerwca 2015 - 10:32
Powiem szczerze, że myślałam, iż kometka „żyje” jeszcze dłużej.
Aż dziw, że wymyślono ją „tylko” 13 lat przed moimi narodzinami 😉
Serdeczności Jadziu 🙂
2 czerwca 2015 - 17:18
nemezis
nasza kometka żyje jeszcze dłużej, pierwszy obraz Adam Manyoki 1733 r czyli kilkaset lat temu, obraz namalowany dla księcia Kazimierza Augusta Sułkowskiego, czyli wtedy nazywała się le volant , a kometka to sprawa powojenna, pozdrawiam
j
15 czerwca 2015 - 9:54
Jadziu, lubię czytać Twoje wspomnienia, bo badminton zawsze był naszym ulubionym domowym sportem:)