Jestem zapracowana w ogrodzie i widać to na moim blogu, ponieważ nie mam zbyt dużo czasu na przygotowanie kolejnych wpisów. Tym razem chcę pokazać mój ogród, który wygląda przepięknie. Zrobiłam trochę zdjęć, abyście mogli zobaczyć, co się działo w przyrodzie. Czereśnia majowa, zasadzona przeze mnie wiele lat temu, kwitła pięknie ,a teraz ma owoce. W związku z tym rano około piątej budzi mnie świergot ptaków: sójek, srok, szpaków, gołębi turkawek, wróbelków elemelków, drozdów, rudzików, a od czasu do czasu przychodzą wiewiórki. Tak, nawet sobie nie wyobrażacie jak pięknie wygląda wiewiórka jedząca czeresienki!
Kwitną bajecznie rododendrony fioletowe, karminowe, różowe i łososiowe. No i moja ukochana peonia drzewiasta. Kwitnienie zakończyły tulipany, których w tym roku było już nie setki a tysiące. Gospodarstwo Ogrodnicze pana Jacka Wiśniewskiego w Góraszce, u którego kupuję moje cebule i kwiaty było dumne. Cebulki posadzone na jesieni były piękne i jednorodne, a jak kwitły pokazywałam 4 maja w moim wpisie, kiedy również pokazałam Wam śnieg w ogrodzie. Cebule sprowadzane są z Holandii, a te, które zakupuję, są hodowane u nas, aby wiedzieć jak się sprawują w naszym klimacie. Chyba przez ten śnieg i temperaturę – 5 stopni moje wisterie sinensis, czyli glicynie nie kwitną. Cięłam je na początku marca, ponieważ cały luty temperatury były niesprzyjające cięciu i ciągle zapowiadano mróz. W końcu uzgodniłyśmy z Zosią W., że można ciąć. I wyobraźcie sobie, za kilka dni po tej morderczej pracy (było zimno, a wisteria rośnie dość wysoko nad ziemią, stąd wymagane były prace na wysokościach no i wspinanie na drabinę) był mróz -5 stopni, no raz ok, ale gdy za następne kilka dni pogoda powtórnie sprawiła psikusa wiedziałam, że w tym roku nici z kwiatów i trzeba będzie czekać do przyszłego roku. Zobaczymy!
Na miejsce przekwitłych tulipanów wysadziłam w tym roku ponad pięćset sztuk begonii semperflorens, czyli begonii stale kwitnącej, w kolorach białym i czerwonym. Kupiłam też fuksje,(ułanka, Fuchsia) które wiszą w amplach, ale nie tylko. W tym roku posadziłam również fuksje w skrzynkach i donicach na tarasie. Są piękne, delikatne w kolorze różowym. Jak zwykle w donicach na tarasie rosną zioła rozmaryn i oregano, natomiast lawenda, lubczyk i mięta w ogrodzie. Nie mam typowego warzywniaku, gdyż nasza działka jest leśną i ziemia jest raczej kiepska, pomimo tego, aby ją wzbogacić w zeszłym roku zamówiłam trzy samochody ciężarowe ziemi po 16 ton każdy i nawiozłam większą część. Tym niemniej nie wiem jak to się dzieje, tej nawiezionej czarnej ziemi jakby nie było, jakby wyparowała, a przecież osobiście plantowaliśmy, a była to robota mordercza. Stąd mój ogródek warzywny jest tylko w mojej wyobraźni, ale nie bardzo się tym przejmuję. Nie można mieć wszystkiego! Zioła w donicach wystarczą do bieżącego gotowania.
W tym roku pięknie kwitną bodziszki, czyli geranium w kolorach różowym i niebieskim, chabry i irysy. Ja czekam na hortensje, które odbiły i ciągną się w górę. Czy zakwitną nigdy nie wiem. Są bardzo kapryśne i nawet lekki mróz na wiosnę może im zaszkodzić. Aby nie było tak lekko i łatwo oraz jak w bajce, powiem Wam jedno: moje psy owczarek niemiecki i jack Russell terier postanowiły intensywnie pomagać przy ogrodowych pracach. Każdy pomaga jak umie, a oni kopią nam doły w różnych miejscach i są bardzo z tego rodzaju prac zadowoleni. Ja trochę mniej! Codziennie (prawie) zakopujemy dwa, trzy doły, siejemy trawę, kładziemy plastikowe siatki i stawiamy donice z czymkolwiek pod warunkiem, że są ciężkie, aby ich nie mogli ruszyć, co oni tam szukają pod ziemią tego nie wiem, może skarby, o których nie mamy pojęcia? A te miny obrażone, gdy do nich przemawiam czułymi słówkami. Przecież oni chcą dobrze, tylko nam się nie podoba ich pomoc!!! Wcale!
W naszym ogrodzie każdy ma swój zakres prac: ja, jako projektant i nadzór budowlany, mój ślubny wykonawca wszystkich pomysłowych prac, wnuczek nadworny ogrodnik odpowiadający za koszenie trawy a Nuśka starająca się ogarnąć psie towarzystwo i dziury po nich zostawione. Cóż z tego, skoro towarzystwo jest rozpuszczone, ale nie można przecież krzyczeć, gdy patrzą na Ciebie takie psie oczy z zapytaniem: no, co ja Ci zrobiłem, no, co? Te parę dziurek, te dwa drapnięcia łapami, o to tyle hałasu? No, więc nie krzyczymy, za to dwa łobuziaki robią hałas przy furtce, gdy ktokolwiek zadzwoni, wiemy od razu, że ktoś przyszedł, przyjechał, lub jest poczta. Poza tym „chłopaki” bardzo lubią szczekać na nasze koty i tak już jest, że koty wychodząc z domu zawsze sprawdzają czy w okolicy nie ma sprawców zamieszania, aby spokojnie wyjść poza parkan i spotkać się z innymi kotami. Całe szczęście, że nasz sąsiad ma Majkuna, lubi koty, więc nie przegania naszej księżniczki – dachowca burego, a ona bezczelnie wygrzewa się u Niego na skalniaku, na największym kamieniu. Nie powiem wiele razy jest częstowana puszeczką gourmetu i z tego poczęstunku skwapliwie korzysta, paskuda. W domu ma to samo, ale z autopsji wiem, że u kogoś wszystko znacznie lepiej smakuje, nieprawdaż? Czasami odwiedza nas przyjaciel naszych kocic czarny przystojniak, który jest przyjmowany jak każdy gość, z należytym szacunkiem jak również poczęstunkiem. Drugi Sąsiad ma piękny ogród z wielkim oczkiem wodnym i tam spędza czas nasza młodsza kocica Nulka. Na nic prośby i groźby, kocie panny chodzą swoimi drogami, są indywidualistkami i nikt i nic nie jest w stanie im czegokolwiek zakazać. Na całe szczęście nasi sąsiedzi kochają zwierzęta, sami mają i psy i koty więc doskonale rozumieją wyprawy naszych wędrowniczek. Kiedyś kotki (obie wysterylizowane) miały na szyjach pozakładane obróżki czerwoną i niebieską, ale odkąd starsza zaczepiła się o rozwaloną siatkę w płocie a ja znalazłam jej obróżkę tam właśnie, obróżki zostały zdjęte. Nie powiem były zrobione z gumy, miały doczepione dzwoneczki, aby nie polowały z sukcesami na ptaszki, ale jednak uważam, że jest to niebezpieczne, trudno! Wracając do naszego ogrodu. Dzisiaj zakupiłam naturalny nawóz granulowany i jutro będzie rozsypany na klombach i wokół tarasu oraz zasilę hortensje, które są tak samo żarłoczne jak datury. Ponieważ lubią wilgoć i kwaśną ziemię muszą dostawać, co najmniej raz w tygodniu nawóz do hortensji, który rozsypuje w ilości 2-4 łyżeczek wokół każdego krzewu.
W tym roku posadziłam dalie, których w moim ogrodzie ostatnio nie było, ale kupiłam je w Góraszce za namową pana Adama, zobaczymy, pokażę je, gdy zaczną kwitnąć w lecie. Osobną jest praca w ogrodzie mojego Taty, gdzie też trzeba było wykonać ogrom prac, ale z nimi też sobie poradziliśmy, tulipany wykopane, wszystko wypielone nowe kwiatki posadzone, pozostaje tylko podlewanie. W przyszłym tygodniu czeka mnie ponowna jazda do Góraszki w celu zakupienia kwiatów do donic, w których wczesną wiosną posadziłam bratki. Dzisiaj bratki, choć jeszcze ładne, to jednak powinny być przesadzone w inne miejscach tak, aby w donicach znowu były kolorowe może pelargonie? Jeszcze nie wiem, jakie kwiatki wybiorę, bo dopiero patrząc na łany kolorowych kwiatów w ofercie zdecyduję, co jeszcze będzie rosło u nas w ogrodzie. Najgorszym momentem dla mnie w Góraszce jest podjęcie decyzji, ponieważ w tych ilościach właściwie mogłabym mieć wszystkie kwiaty, ale jak już napisałam, nie można mieć wszystkiego, kwiatów też…
Serdecznie wszystkich czytaczy pozdrawiam, życzę wspaniałego nadchodzącego weekendu i do usłyszenia!
Wasza Jadwiga
2 czerwca 2011 - 20:44
Cud- miód- kolorowa bajka! Pozdrawiam. pachnąc maciejką…
2 czerwca 2011 - 21:15
Andrzeju,
dziękuję, bajka w której trzeba harować jakbyś pracował w kamieniołomach
serdeczności i zycze zdrowia
j
2 czerwca 2011 - 21:18
Witam. Pięknie, ze znawstwem i z duszą piszesz o roślinach i o ogrodzie. Widać, że znasz się na tym doskonale i lubisz tą pracę. Życzę wiele zadowolenia z przebywania w ogrodzie.Pozdrawiam.
2 czerwca 2011 - 21:22
Twój ogród Jadwigo jest bajkowy. Obejrzałam zdjęcia… masz rękę do kwiatów, pięknie rosną. Zdaję sobie sprawę, że to wszystko wymaga pracy, ale efekt rewelacyjny. Fajnie tak sobie wyjść do ogrodu i nasycić oczy tymi wszystkimi kolorami i kształtami:)
Ja również życzę udanego weekendu i pozdrawiam serdecznie:)
2 czerwca 2011 - 21:47
uwielbiam rododendrony i azalie, Twoje sa cudowne mają takie zdrowe liście u mnie jakoś tak podupadły „na duchu” i liscie od doły zrzucaja, chociaż są nawożone. Cudnie, cudnie, cudnie 🙂
2 czerwca 2011 - 21:49
Mario,
lubie prace w ogrodzie, moje stresy są tam zakopane, lepiej sadzić i przesadzać aniżeli denerwować sie bezpotrzebnie, serdecznie pozdrawiam
j
2 czerwca 2011 - 21:52
Mirelko,
żólte liście- to może być choroba, za mało kwaśna ziemia, najlepiej urwać liść i iść do zaprzyjaźnionego sklepu ogrodniczego aby powiedzieli czego brak, moje rododendrony były przesadzane w ubiegłym roku, niektóre jeszcze muszą odchorować, ale pozostałe w niezłym stanie, ja je podlewam od wczesnej wiosny po zimie aby nie miały suszy fizjologicznej
pozdrowienia slę
j
2 czerwca 2011 - 22:13
No! W końcu udało mi się jakoś doczłapać do Twojego cudnego ogrodu. Robotę w tym ślicznym zakątku masz tytaniczną, ale i efekty są imponujące. Moja piękna azalia, niestety, nie kwitła. Zmroziła ją zima na początku maja. Druga łaskawie raczyła zakwitnąć – ku mojej wielkiej radości.Ten czarny gość ze zdjęcia prześliczny.
Całuski! 🙂
2 czerwca 2011 - 22:36
Pięknie to Pani opisała.A ten psiak jest wprost boski.Piękny.Pozdrawiam ślicznie i magicznie.Jakub
3 czerwca 2011 - 5:32
Jadziu zazdroszczę Ci tego kontaktu z przyrodą. Mieliśmy owczarka niemieckiego. Patrzyłam, jak by to nasz był. Pozdrawiam.
3 czerwca 2011 - 5:35
Jadziu widzę, że się udało. Już wpisuję Cię do swoich linków.
Teresa z Onetu cos-pisze.blog.onet.pl Jeszcze raz pozdrawiam.
3 czerwca 2011 - 5:51
Ciotko Pleciugo,
dziekuje za dobre słowa, wiem, że masz swoja hacjendę, pokjaż nam bo harujesz na niej i widziałam jakie piękne kwiaty masz na działce, ponadto jest to azyl dla bezdomnych kotów przecież, nasz czarny fatygant przychodzi jak jest bardzo głodny, ostatnio udało mi się podać tabletkę w jedzeniu przeciw pchłom i kleszczom, więc choc trochę nie ma kłopotów, może jakoś go jeszcze odrobaczę, zobaczymy czy sie uda.
pozdrawiam serdecznie i przesyłam ukłony
j
3 czerwca 2011 - 5:53
Pan Jakub,
Oskar jest taki milutki bo bardzo lubi byc psem domowym, normalnie mieszka na klatce schodowej, ale bardzo lubi być w zasięgu wzroku, pozdrawiam
j
3 czerwca 2011 - 5:55
Teresa,
bardzo sie cieszę, że trafiłaś do mnie, jak widzisz mam Ciebie w blogach, nie moge tylko wysłać powiadomienia bo adres email jest nie taki, ale trudno, pozdrawiam
j
3 czerwca 2011 - 5:57
Tereso,
to jest drugi nasz owczarek, pierwsza była Kuka, suka najmadrzejszy pies na swiecie, kochana dama francuska, czy wiesz, że wtedy nie potrzeba było mieć nigdzie siatki, ponieważ Kuka chodziła po ścieżkach i do jej psiej głowy nie wpadło, że może kopać doły w ogrodzie, była prawdziwą damą.
pozdrawiam
j
3 czerwca 2011 - 6:51
Poczułam się tak,jakbym była u mojej mamy na wsi.Ona też z taką samą pasją opowiada o tym co się u niej na ogródkach dzieje:)
3 czerwca 2011 - 7:01
Jak pięknie potrafisz pisać! Ogród – moje marzenie – póki co mam las i jego traktuję jak własny dziki zakątek 🙂 Glicynie uwielbiam – zachwycają urodą, szkoda, że zmarzła ale pewnie w przyszłym roku Ci wynagrodzi obfitością. Hortensje też uwielbiam we wszystkich odcieniach, a dalie przypominają mi dzieciństwo. Moja babcia sadziła je przy studni i potem co roku rosły bujniejsze i wyższe – za to w ich płatkach lubiły bardzo przesiadywać Skorki – potocznie zwane szczypawkami i ja się ich bałam :)))
Pozdrawiam cieplutko.
3 czerwca 2011 - 10:51
a u mnie prawie samo rośnie:)) Tylko muszę z jednego wiklinowego kosza dziś przesadzić kwiatki, bo coś strajkują i na ich miejsce innego wrzucić i kupić nawóz eko do ziół, bo tylko mięta rosnie jak głupia.
Mnie niestety założyli rok temu podlewanie i całą radość popsuli:(
U mnie róża pnąca kwitnie i trochę clematisów oraz jakieś dziwne krzewy, a do tego sporo w doniczkach kwiatków.
Moze i ja zrobię relację:))
3 czerwca 2011 - 11:24
Dobrze że istnieje tak zgrany zespół
i gratuluję wszystkim jego członkom.
LW
3 czerwca 2011 - 11:43
Jadziu droga! U mnie w ogródku istna dżungla, choć trochę uporządkowana. Taka „gęstwina” roślinna jest celowa by bezdomniaki miały tam schronienie wiosną i latem. Co do roślin – prym wiodą floksy różnokolorowe, czyli płomyki i plenią się niesłychanie, a ja im na to pozwalam. Są też tawułki, które uwielbiam, ale kwitną krótko. Co do prezentacji mojego „buszowiska” – jest z tym mały problem. Nie posiadam narzędzia do fotografowania, a komórka to jednak nie jest to.
Acha! Propozycja, którą pozostawiłaś mi na blogu w imieniu Kozy Aldony i własnym – bardzo interesująca. Muszę się nad tym poważnie zastanowić… 🙂
Ściskam i pozdrawiam!
Ciotka Pleciuga
3 czerwca 2011 - 16:59
Jak pięknie , peonia mnie zachwyciła ma niespotykaną kolorystykę , wewnątrz żółta , a płatki różowe /cieniowane/ .
Większość nazw , które wymieniasz nic mi nie mówi , ale zdjęcia kwiatów mówią mi wszystko – lubisz swój ogród Jadwigo , a on lubi Ciebie.
Straty spowodowane mrozem są dotkliwe , ale mój ukochany milin amerykańskie „odbił” w końcu , trudno pozostałe roślinki trzeba będzie zastąpić nowymi.
Szkoda ,że straciłaś jeden sezon kwitnienia wisterii , to piękny widok , chyba też sobie sprawię .
Pozdrawiam Całe Ogrodowe Towarzystwo z Tobą Jadwigo na czele -Yrsa
3 czerwca 2011 - 18:35
Jadziu- melduję, że temat pływacki przeniosę chyba z bloga na maile. Bo wyczuwam, że wygląda, iż chcemy światu- a nie sobie- zaimponować…. Dziś 72… Bo sam na torze. Pozdrawiam. Jak brzmi badmintowe pozdrowienie? Jest takie?
3 czerwca 2011 - 18:47
Andrzeju,
nie ma badmintonowego pozdrowienia, ja dzisiaj basenowałam, ale był tłok i jak kolejny raz zarobiłam w łeb wyszłam z wody po 24 długościach, powiedziałam dość, w poniedziałek odrobvie więcej, pozdrawiam a co nam tam, kto chce basenuje,
całusy dla wszystkich
j
3 czerwca 2011 - 18:51
Yrso,
najbardziej ubolewam nad wisterią, bo to moja ukochana pełna wspomnień roślina, pierwszy raz zobaczyłam na południu Francji, później w Anglii i tak zaczęła sie moja jednostronna miłość. Tak na prawdę kwitła trzy lub cztery razy jak trzeba pełnym kwieciem, a alba – biała tylko raz, zobaczymy co dalej, pozostałe są polskimi kwiatkami a ja podqaję tez nazwy łacińskie, a ułanki wiszą w amplach i stoja w donicach na balkonie, poza tym luz, pozdrawiam serdecznie,
j
3 czerwca 2011 - 18:52
Ciotko,
flokszy na razie rosna zkwitną później mam kilka krzakó i sa pachnace a kwitna przez całe lato, na razie pokazałam Wiosnę w ogrodzie, na lato przyjdzie czas, całusy
j
3 czerwca 2011 - 18:53
JanToni,
dziękujemy, nie obrobiłabym sama wszystkiego, już posadziłam 500 begonii a jeszcze trzeba dokupić, bo za mało jest, więc każdy coś powinien dołożyć aby było pięknie, pozdrawiam cieplutko
j
3 czerwca 2011 - 18:55
Randdalu,
ja myślę, że trzeba dzielić sie nasza miłościa do własnego ogrodu, bo to jest miłe a wysiłek okraszony ochami i achami łątwo przenieść do kolejnej pracy w ogrodzie, to jakby podziekowanie za to co się robi, a poza tym wielka frajda pokazać co zrobiłęś, co wyszło a co nie, serdeczności kosz przesyłąm
j
3 czerwca 2011 - 19:24
Jolanna,
dziekuję serdecznie, Jolanno, za to Ty pięknie fotografujesz
i pokazujesz na swoim blogu, i bardzo dziękujemy za to, a hortensje u mojej babci i cioci w ogrodzie były tak piekne i obficie kwitnące poza tym dalie i maciejska apchnąca maciejka której coraz mniej w naszych ogrodach, pozdrawiam bardzo cieplutko i do usłyszenia
j
3 czerwca 2011 - 19:28
sunnivo,
jezeli lubi sie to co sie robi, to możesz o tym godzinami opowiadsać, i zawsze bedzie to inna opowieść, za każdym razem, raz o kwiatach, raz o ptaszkach, raz o kotach z myszami w pyszczku, raz o psach a kiedy indziej o kapielach basenaowych przylatujacych turkawek lub sójek, o czym chcesz, do tego zawsze mozesz odwołac sie do opowiadan Twoich najblizszych babć, ciotek wujków, pozdrawiam serdecznie i takich wielu,opowieści życzę
j
3 czerwca 2011 - 19:36
Krysiu,
kocham kwiaty, ogród od dziecka, kiedy moja Babcia prowadziła mnie za rękę i uczyła nazw kwiatów oraz opowiadała jak rosną, co im dodała jakie nawozy (zawsze był to obornik) kiedy siała, lub sadziła, a ja jej pomagałam konewką podlewać, później gdy jeździłam na wakacje już „dorosła” w wieku 10 lat do mnie należało pielenie kwaitków i podlewanie wieczorne, a póxniej już byłam na studiach, wyszłam za mąż a ogród podupadł, babcia odeszłą a ja znowu zakochałam się w kwiatach gdy dzieci podrosły i stały się starsze a teraz spędzam w ogrodzie czas, ucząc kolejne pokolenie- wnuków, ja tym razem starsza pani, którą być może wnuki będą wspominały jak ja wspominam dzisiaj Babcię Katarzynę, moją ukochaną Babcię, pozdrawiam
j
4 czerwca 2011 - 11:33
Pani Jadwigo ogród piękny! Wpis przeczytałam z wielkim przejęciem, bo ostatnio namiętnie i pasjami zajmuję się ogrodem własnym. Wiem już ile może dać radości i ile pracy kosztuje. Tym bardziej chylę czoło. Pozdrawiam serdecznie!
4 czerwca 2011 - 12:45
ewulek,
dziekuje serdecznie za uznanie tym bardziej, ze sama doświadczasz pracy w ogrodzie i wiesz ile jej włożyć trzeba aby było pięknie dla duszy i dla oka, serdeczności kosz z kwiatami przesyłam
j
4 czerwca 2011 - 14:03
Zieleń,kwiaty, zwierzęta…idylla. Dobrze Jadziu, jeśli znajdujesz czas aby się tym cieszyć. Ja dzisiaj spiekłam się, pracując za długo w moich zielonościach. Pozdrawiam upalnie!
4 czerwca 2011 - 16:33
Morelko,
u mnie dzisiaj był dzień odpoczynku, lb tak zwane, cały tydzień harówki a dzisiaj, nic, nawet na basenie nie byłam, ech, pozdrawiam
j
9 czerwca 2011 - 7:08
U mnie chwilowo brak czasu na zajęcie się ogrodem. Zwierzątka, koty, sprawuja władzę w domu podczas mojej nieobecności. Na szczęście mało rozrabiają. Pozdrawiam.
12 czerwca 2011 - 8:49
Sliczny ogrod ale mnie zachwycily oczywiscie koty 🙂
12 czerwca 2011 - 20:21
Ewo,
wiem, że bardzo lubisz koty a ja też, a o kotach pisze bardzo ciekawie Pleciuga na swoim blogu Bajdurki, zajrzyj, ja od niej mam druga kotke uratowaną przed zagładą, a córka mojej kotki jest u Ewy, też uratowana, ale niestety jest slepa, ale bardzo piękna. Moje koty są domowo ogrodowe i wszystko im wolno, tak jak psu niestety, choć pies jest odgrodzony od kwiató, i tylko mu ogród z trawą został a z kotami zyje za pan brat, pozdrawiam serdecznie
j