Praca w Bukownie była prowadzona planowo. Obydwaj trenerzy uzupełniali się i ściśle współpracowali. Jednocześnie klub organizował nie tylko Zawody Barbórkowe, lecz również Ogólnopolskie Turnieje Barbórkowe o Złota Lampę Górniczą, zaś w roku 1977 i 1979 międzynarodowe mistrzostwa Polski, w 1980 r Mistrzostwa Polski Młodzików i Dzieci a w 1982 r Ogólnopolska Spartakiadę Młodzieży w badmintonie, była to pierwsza edycja Spartakiady, do której włączono badminton. W 1987 r zorganizowaliśmy w Bukownie mecz juniorów Polska NRD, który znowu przegraliśmy wynikiem 10:1. Ale nie od razu Kraków zbudowano.
Szkolenie, szkolenie, szkolenie. W ramach szkolenia trenerów i instruktorów Polski Związek Badmintona organizował kursy instruktorskie (16), DWA KURSY INSTRUKTORSKIE na klasę I w Cetniewie (1987) i Katowicach (1988), kontynuowaliśmy trzy letnie studia trenerskie w Katowicach. Przy organizacji tych kursów korzystaliśmy z pomocy trenerów zagranicznych z ChRL trenera Yan Shi Jiang (1985), Larsa Sologuba i Stefana Stanisława Paszczyka w 1986 r, trenera Leslie Wrighta (1987). Tylko w tej jednej kadencji wyszkoliliśmy 200 instruktorów przy współpracy zespołu AWF pod kierownictwem prof. Henryka Sozańskiego, dr K. Perkowskiego i dr F. Siwko. Opracowali oni kalendarz imprez naszego związku na rok 1987 i dalsze lata ze szczególnym uwzględnieniem przygotowań, zgrupowań szkoleniowych, startów kontrolnych oraz bezpośredniego przygotowania startowego na sześć tygodni przed mistrzostwami Europy Juniorów 1987, które miały odbyć się w Warszawie. Popularny BPS był oczkiem w głowie dr St. St. Paszczyka wice przewodniczącego a później przewodniczącego Komitetu Kultury Fizycznej i Turystyki, późniejszego prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego 1997-2005. Istotną rolę w tych przygotowaniach odgrywał GHKS Bolesław Bukowno. W tym czasie Polski Związek Badmintona powołał cztery ośrodki szkoleniowe: w Głubczycach przy klubie Technik Głubczyce dla 47 zawodników, w Bukownie przy GHKS Bolesław Bukowno dla 38 zawodników z trenerami Jerzym Szulińskim i Ryszardem Kazibutem, przy KS „Motus” Koszlin w Koszalinie dla 23 zawodników z trenerem Marianem Stelterem i ZKS Stal Płock w Płocku dla 38 zawodników z trenerem Piotrem Bytnerem , Grzegorzem Rutkowskim i Lechem Frańczakiem. Zaproszony przez nas trener chiński był wykładowcą na kursach instruktorskich oraz doszkoleniowych trenerskich dla szkoleniowców z całego danego terenu. Yan Shi Jiang szef centrum szkolenia badmintonistów z Shanghaju wizytował nasze ośrodki w ciągu trzech tygodni prowadząc codzienne zajęcia. Potwierdził, że Polska dysponuje wieloma zdolnymi juniorami, zdecydowanie za mało trenującymi.
Przytoczę tutaj wypowiedź sekretarza Federacji Korei Południowej, który był z ekipą Korei Południowej w Polsce w 1988r. Na moje pytanie o różnice w podejściu do badmintona w Azji i Europie odpowiedział: „Azjata myśli przede wszystkim o zespole, u niego słowo my wyprzedza słowo ja. Natomiast u Europejczyków najpierw jest ja”.
Po wielu latach myślę, o tych słowach i stwierdzam, że do dzisiaj nic się nie zmieniło!
W roku 1988 po wielu latach pracy w badmintonie, w TKKF „Gwarek” a później Bolesław Bukowno i w GHKS Bolesław Bukowno, odchodzi z pracy Jerzy Szuliński, który wyjeżdżą z rodziną Jadwigą instruktorem badmintona i młodym synem Jerzym juniorem na północ Polski do Suwałk, aby tutaj rozpocząć pracę od podstaw i nową przygodę w badmintonie. O Jurku moim przyjacielu, o Jego żonie Jadwidze i Jerzym juniorze napiszę z okazji 25 lecia SKB Suwałki w Suwałkach.
Na miejscu pozostaje Ryszard Kazibut, który prowadzi swój klub od sukcesu do sukcesu dość powiedzieć, że jest jedną z najlepszych sekcji klubowych województwa katowickiego. Klub gra w I lidze (1975-1989) czyli 14 razy. Niewątpliwie najlepszym zawodnikiem GHKS Bolesław Bukowno był Janusz Labisko, który zdobył 11 medali w tym 3 złote; A. Straś, A. Ćmiel, A. Tomsia, T. Barczyk, Barbara Kulanty 10 medali w tym 3 złote (dane z roku 2001) reprezentująca GHKS Bolesław Bukowno a obecnie SKB Suwałki ( gra do dzisiaj), Małgorzata Kowina 2 medale w tym jeden złoty, Danuta Miska jeden srebrny, Grzegorz Świerczyna dwa brązowe, Artur Ćmiel jeden brązowy, K. Kopeć, Basia Stopa, Bożena Flakiewicz, P. Leśniak, W. Skubis i Jerzy Szuliński jr.
W uznaniu zasług dla Miasta Bukowno Uchwałą Nr XI/61/2007 z dnia 31 maja 2007 roku radni Rady Miejskiej w Bukownie nadali Panu Ryszardowi Kazibut honorowy tytuł „Zasłużony dla Miasta Bukowno”.
Ryszard Kazibut – trener sekcji badmintona, istniejącej w ramach GHKS Boleśław Bukowno, odznaczony wieloma odznaczeniami Polskiego Związku Badmintona, wychował wielu mistrzów Polski i przez wiele lat promował Bukowno poprzez organizację zawodów oraz udział w zawodach badmintona w Polsce i w całej Europie. Zmarł po długiej i ciężkiej chorobie w dniu 2 kwietnia 2013 r.
Po śmierci Ryszarda znalazłam taki artykuł w „Głosie Bukowna” cytuję:
Uczniowski Klub Sportowy – „Badminton Bukowno”
Z inicjatywy sympatyków badmintona odbywają się zajęcia na Hali sportowej MOSiR w Bukownie przeznaczone dla dzieci i młodzieży z terenu miasta. Autorzy tego przedsięwzięcia sięgają do tradycji tej dyscypliny sportu w Bukownie. Prowadzący to były zawodnik GHKS „Bolesław” w Bukownie, absolwent katowickiej AWF – Piotr Stefański, wychowanek długoletniego trenera badmintona Pana Ryszarda Kazibuta. Pod jego kierunkiem zawodnicy Klubu z Bukowna święcili największe triumfy występując na arenach krajowych i zagranicznych. Rys historyczny oraz osiągnięcia zawodników to materiał na osobny artykuł – lista medali i sukcesów jest imponująca. To dobry wzór do naśladowania.
Obecnie zajęcia odbywają się dwa razy w tygodniu, uczęszcza na nie regularnie ok. 40 dzieci w wieku od 7 do 16 lat. Są to uczniowie SP nr 1 i Gimnazjum Nr 1 w Bukownie, którzy poświęcają sobotnie i niedzielne popołudnia na udział w treningach. Uprawianie tej trudnej i wymagającej dyscypliny sportu daje wiele pozytywnych efektów. Przede wszystkim należy wymienić prawidłowy rozwój psychofizyczny dzieci i młodzieży oraz poprawę ogólnej sprawności ruchowej, która już została zauważona przez nauczycieli wychowania fizycznego. Uczestniczące w zajęciach dzieci bawią się i uczą – m.in.: sportowej rywalizacji, zasad fair play, ale również porządku, pomocy mniejszym i słabszym.
Powstanie Uczniowskiego Klubu Sportowego, który z chwilą wpisania do rejestru stanie się stowarzyszeniem kultury fizycznej i uzyska osobowość prawną to pozytywna oddolna inicjatywa mieszkańców naszego miasta. Rodzice dzieci uczęszczających na zajęcia stając się Członkami Założycielami UKS poparli tym samym ten pomysł. Wyłoniony został również komitet założycielski, który do czasu powołania władz Klubu będzie reprezentował UKS na zewnątrz. Komitet założycielski to: Piotr Stefański, Piotr Jaźwiński i Łukasz Kasperkiewicz. Zajęcia odbywają się dzięki pracy społecznej członków oraz częściowym udziale finansowym rodziców, polegającym na zakupie podstawowego sprzętu do gry. Zasadne, zatem jest ubieganie się o dotację ze środków gminnych na pokrycie wydatków związanych z organizacją zajęć UKS „Badminton Bukowno”, wszak jest to realizacja zadań własnych gminy w zakresie zaspokajania zbiorowych potrzeb z zakresu kultury fizycznej.
Na poważne wyniki poparte zwycięstwami dzieci w zawodach z pewnością trzeba będzie poczekać. Obecny narybek jest jak diament – wymaga żmudnego szlifowania. Cierpliwość z pewnością się opłaci. Już dzisiaj można mówić o drobnym sukcesie, jakim jest tak duża liczba chętnych dzieci do udziału w treningach badmintona. Ten zapał należy pielęgnować.
Udział UKS „Badminton Bukowno” w życiu sportowym miasta stał się faktem. Proszę, zatem wszystkich o przychylny stosunek do Klubu promującego zapomnianą dyscyplinę sportu, w mieście o tak bogatych tradycjach w tej dziedzinie.”
Myślę, że to jest wykonanie pośmiertne woli Ryszarda, wielkiego sympatyka badmintona, nieustająco walczącego o podniesienie poziomu jego ukochanej dyscypliny w Bukownie. Ryszardzie, badminton znajdzie Twoich następców, a ja serdecznie dziękuję za to, co dla Bukowna, jego młodzieży dla miasta zrobiłeś.
Requiescat in pace! Odpoczywaj w pokoju!
Link do artykułu o aktualnej sytuacji w polskim badmintonie
http://igrzyska24.pl/co-z-tym-polskim-badmintonem/
J
24 listopada 2013 - 10:42
Dzięki Ci Jadwiniu :o) Za pięknie opracowany temat i za to, że pokazałaś, iż „Zaścianki” bywają fajne :o)
Bardzo miło czytało się o znanych Nazwiskach i miejscach…:o)
24 listopada 2013 - 10:45
Gordyjko
dziękuję, warto jest pisać o ludziach, którzy zrobili cos dobrego dla swojej społeczności, bo teraz tak rzadko się zdarzają społecznicy, trenerzy, którzy chce wychowywać młodzież
j
24 listopada 2013 - 12:25
Piękne wspomnienia!
Gdzie te czasy się podziały, ech…
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
24 listopada 2013 - 12:38
Jolanto
odeszły, ale dopóki my pamiętamy one żyją z nami
pozdrawiam
j
24 listopada 2013 - 14:41
To się nazywa… pasja.
LW
24 listopada 2013 - 14:57
Myślę, ze Twój pamiętnik jest dokumentem, bo szczegółowo opisujesz wydarzenia sprzed lat. Dyscypliny są mi raczej obce, nie znam sportowców, których wymieniasz, ale czytanie sprawia przyjemność, bo oparte na prawdzie. Pozdrawiam serdecznie.
24 listopada 2013 - 16:02
JanToni
to była pasja wszystkich ludzi, którzy budowali dyscyplinę, nie było arogancji, była chęć zrobienia czegoś więcej i lepiej
j
24 listopada 2013 - 16:06
Lotko
masz rację zawodnicy nie są znani wszem i wobec, dyscyplina jest niszowa, wywindowaliśmy ja do rangi dyscypliny olimpijskiej ( każdy grał w tak zwaną kometkę) a ja tylko spisuję wspomnienia, staram się aby nie zapomniano tych, którzy cos zrobili, dla swojej społeczności, dla młodzieży, pokazuję w jakich warunkach pracowali i jak to było budowane, aby pamięć o nich nie zginęła wraz z odejściem wielu z nas. Jest to historia dyscypliny, a tak na marginesie powiem, że wszystkie dokumenty sprzed lat ( takie które mogły pokazać historię dyscypliny) wraz z kolejną przeprowadzką biura zostały oddane na przemiał, dlatego piszę
pozdrawiam
j
24 listopada 2013 - 17:39
Niewiele osób zna tyle informacji o zawodnikach dawnych czasów…Dobrze, że opisujesz to wszystko na swoim blogu.
Dzięki Tobie szerokie grono czytelników pozna wspaniałych sportowców z tamtych lat…
Twoje posty czytam z wielką przyjemnością.
Serdecznie pozdrawiam:)
24 listopada 2013 - 17:55
Łucjo
dziękuję serdecznie za miłe słowa, pozdrawiam i zapraszam do wpisów z 2011 roku sierpień i wrzesień
j
24 listopada 2013 - 18:35
Zauważyłam nowe wpisy u ciebie, zaraz sobie poczytam w spokoju.Bo to cały tryptyk , widzę. Wcześniej coś z polskiej rozrywki z kolei zobaczyłam.
Myślę,że też będę z ciekawością wspominać , bo to i moje wspomnienia.
Wówczas się pracowało przy grającym radiu.
I można by rzec za słynnym inżynierem Mamoniem z „Rejsu” M.Piwowskiego. 🙂
Mam nadzieję,że nie przekręciłam nazwisk 😉 ,słucha się tego co się zna. 😆
24 listopada 2013 - 19:03
Ileż Ty masz pasji i skrupulatności. Każdy szczegół, każde imię i nazwisko potrafisz docenić, pokazać, uszanować.Wiesz, nigdy nie byłam entuzjastka sportu, ale Twoje artykuły „uczą” mnie rozumienia sportu.
24 listopada 2013 - 19:04
Taki trochę listopadowy ten wpis. Taka kolej rzeczy, niestety, po latach owocnego zycia, ludzie odchodzą. I dobrze, że ktoś o nich pamięta.
24 listopada 2013 - 23:08
Bukowno, to moje dzieciństwo, wzloty i upadki, miłości, ciężkie treningi, i wygrane. Wspaniała zabawa i wspaniali ludzie z pasja .entuzjazmem, zasadami i wartościami,których nigdy nie zapomnę ,bo dzięki nim mam tą samą pasję i entuzjazm, którym od wielu lat staram sie zarażać innych. Pozdrawiam serdecznie Pani Jadwigo. TE wspomnienia są potrzebne ,by zobaczyć jak wiele zostalo zrobione od kometki do badmintona przez sympatyków i społeczników.Jak wielu pokochało tą dyscyplinę.
24 listopada 2013 - 23:37
Noti
oni żyją dopóki dopóty o Nich pamiętamy
j
24 listopada 2013 - 23:43
CZesiu
ten sport jest wielopłaszczyznowy co staram się podkreślać, bo z jednej strony są dzieciaki, podrostki, młodzi ludzie, dorośli a z drugiej nauczyciele w naszym przypadku instruktorzy, trenerzy którzy odpowiadają za nich, uczą siły, walki, pokonywania trudności, czasami jest to tez pokazanie drogi jaka można iść niekoniecznie staczać się po równi pochyłej, tylko mieć cele w życiu. Społeczeństwo nie docenia pracy skromnych ludzi z klubów, bo ich robota jest niewidoczna, ale bardzo ważna, można pomóc ale też można zrobić wielką krzywdę. Wiem to dokładnie, miałam trudne zdarzenia ale o nich pisać nie mogę, choć zakończyły się dobrze, bo są one nie tylko moje. Ucząc trenując jesteśmy z młodymi bardzo blisko i od nas zależy kogo wychowamy, w która stronę młody/młoda pójdą, stąd moje inne spojrzenie, którym się dzielę z wami, bo to są ważni ludzie w życiu wielu młodych potencjalnych sportowców ale o nich milczy historia a nie powinna…
j
24 listopada 2013 - 23:44
Julo,
dawno ciebie nie gościłam, ale proszę zapraszam, znajdziesz coś dla siebie wierze w to
pozdrawiam
j
24 listopada 2013 - 23:50
Bożenko
jak miło, ze właśnie TY skomentowałaś wpis, Ty osoba z badmintona, która pamiętam z warkoczem z grzywka wiecznie uśmiechniętą z piegami na nosie, rozradowaną bojowa dziewczynę, zawodniczka, dzisiaj pracownik wyższej uczelni sama poświęcasz się pracy dydaktycznej. Ty która z Bukownem jesteś tak bardzo związana, znaczy to ze moje historie opisywane są prawdziwe, namacalne , bardzo dziękuję za wizytę zapraszam i serdecznie pozdrawiam
j
25 listopada 2013 - 6:57
Witam Cię serdecznie Jadwigo – moja imienniczko. Przede wszystkim dziękuję, że mnie odwiedzasz i komentujesz moje teksty. Ja u Ciebie bywałam już od dawna i zawsze z zainteresowaniem czytałam Twoje wspomnienia. A jeśli nie komentowałam to dlatego, że nie miałam poprostu co napisać. Nie znam świata sportu. Nie nauczyłam się nawet pływać.
A sama to lubię dużo chodzić – całe życie wędruję po Tatrach a także po innych górach, pagórkach a także nizinach.
Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam.
25 listopada 2013 - 9:07
Pięknie, że młodzież tak pamięta o twórcach sukcesów sportowych. To idole, autorytety. Przecież dobry trener , wychowawca, jest często ważniejszy niż rodzic. Pozdrawiam ciepło 🙂
25 listopada 2013 - 9:09
Witam Ciebie Stokrotko
miło mi, ze w końcu skomentowałaś mój wpis. Uważam, że sport jest dziedziną niedocenianą w naszym kraju. Ludzie nie wiedzą, bo im się tego nie mówi o sportowaniu o tym, że ludzie od zarania byli aktywni, i tej aktywności potrzebują młodzi. Tylko niektórzy z nich mający talent mogą zostać wybitnymi sportowcami z pierwszych stron gazet, wtedy o nich głośno wszyscy znają nazwiska. Ja prezentuje tutaj dyscyplinę skromna niszową lubiana ale niezbyt popularną. Każdy w dzieciństwie na podwórku grał w kometkę. W swoich opowiadaniach z życia wziętych ukazuję mechanizmy działania związku sportowego nie tylko tego jednego wszystkich, we wszystkich jest podobne, ale… jest jedno małe ale wszystko zależy od ludzi, którzy pracują w związku, którzy go tworzą i prowadzą. Szacunek dla ludzi, wysłuchanie, zainteresowanie to podstawa działalności. Arogancja, wyśmiewanie wyborców, nabijanie się z ich wypowiedzi, stwierdzenia że my tu zarząd wszystko wiemy najlepiej prowadza do zguby, która będzie bolesna.
Dlatego, ze badminton był przez 34 lata związkiem innym od większości związków był szanowany i rozpoznawalny. A dzisiaj ? lepiej nie pisać. Dlatego wspominam ludzi, którzy tworzyli badminton w terenie i w centrali, pozdrawiam i zachęcam do wpisywania komentarzy
j
25 listopada 2013 - 9:14
An-Ula
ale tego właśnie ci ludzie uczą na treningach, szacunku dla drugiego człowieka, dla kolego z którym gram, to nie wróg, tylko nasz obecny partner z którym współzawodniczę, dlatego badminton uważany jest za sport elegancki, pozdrawiam
j
25 listopada 2013 - 10:05
Niestety badminton to dyscyplina uprawiana przeze mnie tylko w dzieciństwie w gronie rodzinnym lub kumplowskim na podwórku. Znam jedna jako tako zasady i nawet oglądam mecze podczas Olimpiad. Są widowiskowe. Niestety, uważam, że Azjaci mają rację. Aby dość do światowych wyników trzeba trenować od wczesnych dziecinnych lat, nie dwa razy w tygodniu przez weekend, ale codziennie przez kilka godzin. Zawodowy sport jest zawodem w dzisiejszych czasach i sportowiec zawodowiec, tak jak każdy inny śmiertelnik wyrusza rano do pracy ( czyli na trening) i wraca po po południu, albo i nawet wieczorem do domu. Często nawet nie ma weekendu, bo w niedzielę są zawody, na które musi w sobotę wyruszyć. Bardzo często takie właśnie życie i takie podejście do tego, co się robi, jest ceną medalu czy to z Olimpiady, czy z mistrzostw świata, czy mistrzostw kraju.
Pozdrawiam
Ahoj:)
25 listopada 2013 - 10:12
kapitanwien
ostatnio obserwuje na Facebooku blog pani Justyny Kowalczyk, nie wiem czy wiele osób chodzących do pracy na 8 godzin dziennie tak ciężko haruje jak pani Justyna. A po treningu odnowa biologiczna a o 6 rano już rowerek stacjonarny, później na śnieg, ileś kilometrów, dzisiaj zaczęła od rowerka, a teraz jest w drodze do Kusamo, otwarcie sezonu pierwsze starty w Pucharze Świata, a napisała kilka dni temu , że po starcie krokiem łyżwowym piszczele bolały ja bardzo, to jest wyczynowy sport, to jest cena jaką się płaci za sukcesy, sadzisz, ze każdy w pracy tak się zarzyna do bólu? ja myślę, że nie i to jest ta właśnie różnica pomiędzy praca, a praca, pozdrawiam
j
25 listopada 2013 - 12:56
Ten wpis to jak podróż do trochę innego świata… i to bez biletu;)
dziękuję!
25 listopada 2013 - 14:15
Jadwigo, wydaje się, ze Twoje wspomnienia są bardzo szczegółowe, może wydasz je w jakiej książce, bo są mało znane, a przez to przybliżysz ludziom tę dyscyplinę sportu. Myślę, że jesteś osobą, która o sporcie dużo wie, warto zachować.
Jadziu, na pewno wyjdzie kiełbaska z indyka, tylko może być trochę za sucha. Pomyśl jak dodać do niej jakiegoś tłuszczu, może indyczy właśnie, podobno nie jest szkodliwy. W kiełbasie tłuszcz stanowi smak, więc pomyśl jak ja o tłuszcz wzbogacić. Myślałam o zrobieniu z indyczego mięsa, bo my również wieprzowinę jemy niechętnie , ze względu na cholesterol. napisz koniecznie jak Ci wyjdzie, to i ja następnym razem taka zrobię. Pozdrawiam serdecznie.
25 listopada 2013 - 14:59
Lotko
a co byś powiedziała o tłuszczu z gęsi, teraz jest sezon na gęsinę, wiec może kupić gąskę i wtedy ten tłuszcz można dodać plus mięso z indyka ale tylko z udźca indyczego, będzie kleiste a tłuszcz gęsi uzupełni skład, dzisiaj byłam w Lidlu i wiesz są piękne półgęski i piersi i gąski na części porozbierane, może właśnie one się do nas uśmiechają?
Warto spróbować przed świętami. Mój kolejny wpis będzie o pieczeniu chleba, bo ma już trzy wersje, a następny o kiełbasce, ale jeszcze musze kupić końcówki do maszynki
Książka ma już 6 rozdziałów
j
25 listopada 2013 - 15:02
Agnieszko
to jest świat sportowy ale od innej strony, nie jest to świat z pierwszych stron gazet jest to świat budowania, treningów, wychowywania młodych ludzi, świat pasjonatów, bo kto by chciał lub kto chce pracować za 300-500 zł miesięcznie, codziennie prowadząc treningi 2-3 godziny a w piątki są wyjazdy na zawody a powroty w niedzielę? Powiedz mi Agnieszko kto chce tak żyć, tylko pasjonaci….
j
25 listopada 2013 - 18:34
My tu sobie gadu gadu o Bukownie, a ja po raz kolejny makaron z tym twoim pesto wsuwam i całą dietę szlag trafia! I po co było taki przepis dawać??? Miesiącami nie robiłam, a teraz najchętniej bym dziergała codziennie! Mężowi jak podawałam, to z taką nienawiścią…, bo ja już swoje zjadłam. Uch…
Buziaczki
25 listopada 2013 - 23:15
Helen
ale ten makaron jest właśnie z tym pesto pyszny ja jutro go zrobię, a poza tym makarony nie tuczą, przecież wiedz, spojrzyj na siebie w lustrze, masz jakieś uwagi? bo ja nie a Twój też nie, jak coś mu nie będzie grało zabierze cię na Ferratę i wtedy będziesz znowu mniejsza , co się martwisz, buziole
j
26 listopada 2013 - 6:55
Jadziu dla Ciebie to miód na serce, jak słyszysz, że w Bukownie coś się dzieje w kwestii badmintona.Pozdrawiam
26 listopada 2013 - 9:01
Tereso
to prawda cieszy, ze wysiłek ludzi z tamtych lat jest kontynuowany
pozdrawiam
j