Często zastanawiamy się czy istnieją cudowne środki? W odpowiedzi słyszmy, eee nie. A jednak. Ten, o którym dzisiaj chcę opowiedzieć to dar natury. Jabłka i ocet jabłkowy.
Mogłabym teraz napisać, już starożytni, w tym i Hipokrates stosowali ocet jabłkowy. I jest to prawda najprawdziwsza. Tak, ocet zawiera wiele cennych składników wspierających zdrowie. Pobudza przemianę materii, poprawia ukrwienie, przyśpiesza proces samooczyszczania się organizmu, a także poprawia samopoczucie.
Jest wspaniałym eliksirem urody, ułatwiając nam odchudzanie poprzez aktywizację mechanizmów uwalniających i spalających tłuszcze. Ocet ułatwia skuteczne chudnięcie i co ważniejsze utrzymanie wagi. Skoro ocet jest takim wspaniałym lekiem, dlaczego o nim zapominamy?
Z chemicznego punktu widzenia ocet jabłkowy jest wodnym roztworem kwasu octowego często zawierającym barwniki i aromaty, które powstają podczas procesu fermentacji w obecności bakterii octowych, obecnych zawsze w powietrzu. Skoro tak to, w jaki sposób go robić? Najlepiej byłoby nastawić moszcz jabłkowy lub otwartą butelkę białego wina zapominając o nich na jakiś czas np. na miesiąc. Zawartość samoistnie ulegnie zakwaszeniu i otrzymamy ocet. Nie będę opisywała tutaj całego procesu fermentacji, bo i po co? Wiedzmy tyle tylko, że domowym sposobem możemy uzyskać świetny i zdrowy ocet jabłkowy bez różnego rodzaju ulepszaczy oraz przyśpieszaczy fermentacji.
Jak wszyscy wiemy jabłka są bardzo zdrowe, a prawdziwym przełomem w Polsce było pojawienie się profesora dr. Szczepana A. Pieniążka (ur.27 Grudnia 1913 r), polskiego sadownika, profesora Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie członka i wiceprezesa Polskiej Akademii Nauk. Pan Profesor ukończył studia na Uniwersytecie Warszawskim w roku 1938, uzupełniając wykształcenie w Cornell University w Ithaca, gdzie obronił doktorat i był adiunktem w Katedrze Ogrodnictwa a od roku 1945 profesorem nadzwyczajnym. W 1946 r powrócił do Polski i został profesorem SGGW oraz Kierownikiem Katedry Sadownictwa na tejże uczelni. Od roku 1951 był nie tylko współtwórcą Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Skierniewicach, ale również jego dyrektorem aż do 1983 roku. Oprócz wielu funkcji w PAN był też honorowym Przewodniczącym Komitetu Nauk Ogrodniczych, doktorem honoris causa Akademii Rolniczej w Krakowie, Poznaniu, i Szczecinie. W 1984 został honorowym obywatelem Skierniewic. Ponad 100 prac naukowych, jakie opublikował zostało przełożone na języki czeski, bułgarski i węgierski. Profesor Pieniążek postanowił upodobnić nasze sadownictwo do bardzo nowoczesnego sadownictwa amerykańskiego przez ograniczenie liczby uprawianych odmian jabłoni i wprowadzenie do uprawy odmian amerykańskich (‘McIntosh’, ‘Cortland’, ‘Jonathan’, ‘Bankroft’), usunięcie z sadów upraw współrzędnych (zbóż i okopowych), wymianę drzew wysokopiennych na niskopienne — owocujących wcześniej i łatwiejszych do pielęgnacji. Bardzo pomocne w szerzeniu wiedzy sadowniczej stały się terenowe zakłady doświadczalne Instytutu Sadownictwa — Górna Niwa k. Puław, Sinołęka k. Siedlec, Nowa Wieś k. Warki, Brzezna k. Nowego Sącza, Prusy k. Skierniewic, Świerklaniec k. Tarnowskich Gór, Dworek k. Koszalina, Albigowa k. Łańcuta, Lipowa k. Opatowa, Miłobądz k. Gdańska, Wróblowice k. Wrocławia i Centralny Sad Doświadczalny Dąbrowice k. Skierniewic — zorganizowane do pracy badawczej przez Profesora. Profesor postawił na młodą kadrę, która nie miała zahamowań we wprowadzaniu innowacji sadowniczych. 10 lat od powołania Instytutu dokonał się znaczny postęp w polskim sadownictwie, lecz przełomowe stały się lata 1961–1963, kiedy wprowadzono do ochrony drzew nowoczesne zagraniczne środki chemiczne i opryskiwacze z wentylatorem. Zbiory owoców podwoiły się, a sadownicy poczuli, że produkcja owoców jest o wiele bardziej opłacalna niż produkcja rolna. Zaczęto tworzyć specjalistyczne gospodarstwa sadownicze na wzór amerykańskich. Było to duże osiągnięcie Profesora Pieniążka, oraz pracowników Instytutu i sadowników. Profesor Szczepan Pieniążek kierował Instytutem przez 37 lat. Na emeryturę odszedł w styczniu 1984 roku, poświęcając się pracy w Polskiej Akademii Nauk. Nie wiem czy pamiętacie zimę roku 1987 r. Polskie sady doznały wielkich strat z powodu niezwykle mroźnej zimy. Jedna trzecia drzew wymarzła zupełnie, a jedna trzecia została trwale uszkodzona. Pamiętam drogę w kierunku do Warki, sady Góry Kalwarii, gdy jeżdżąc tamtędy widziałam setki drzew, które szły pod topór. Większość sadów trzeba było zakładać na nowo. Dzięki spuściźnie pozostawionej przez Profesora, czyli wykształconych pracowników, światłych sadowników, udało się odbudować sadownictwo bardzo szybko i nadać mu nowoczesną formę. Kiedy Profesor Pieniążek zaczynał unowocześniać sadownictwo w 1947 roku, roczne zbiory owoców nie przekraczały 600 000 ton. Obecnie są ponad pięciokrotnie wyższe. W społeczeństwie polskim Profesor Szczepan Pieniążek cieszył się ogromną popularnością. Wielokrotnie słyszeliśmy, jak Skierniewice określano żartobliwie „Pieniążkowo”. Odznaczony został między innymi Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski (1994), Orderem Sztandaru Pracy II klasy, Medalem Towarzystwa Ogrodniczego w Krakowie. Małżonką Profesora była Janina Praska, ( ur. 28 sierpnia 1914 r. w Warszawie), profesor fizjologii roślin. Szczęśliwy ojciec dwójki dzieci córki Emilii, i syna Normana. Pan profesor zmarł 1 Lipca 2008 r w domu spokojnej starości w Konstancinie Jeziornie, miał 95 lat.
Po tym przypomnieniu niewątpliwych zasług pana Profesora pora na powrót do tematu jabłek i octu jabłkowego. Czy wiecie, że chore zwierzę instynktownie poszukuje gnijących owoców. Gdy je znajdzie, czeka tak długo aż z alkoholu powstanie kwas octowy, dopiero wtedy je pożera. Dlaczego? Łagodny, przyjazny dla żołądka kwas octowy odtruwa organizm i uwalnia go od chorobotwórczych drobnoustrojów. Przysłowie angielskie mówi, że jedno jabłko zjedzone każdego dnia trzyma z dala doktora, bo kwas octowy jest wrogiem wszystkich bakterii. Nie tylko sprząta nam jelita i żołądek, ale też dezynfekuje, odtruwa i oczyszcza nerki, pęcherz i drogi moczowe, wspiera wymienione przeze mnie organy w procesie oczyszczania całego organizmu. Dlatego właśnie dzisiaj postanowiłam napisać o drogocennych i wspaniałych naszych polskich jabłkach i o occie jabłkowym. U mnie w domu jabłka są składnikiem codziennej diety, dlatego ocet jabłkowy jest w ciągłej „produkcji”. Używam go wraz z całą rodziną, pijemy ocet jabłkowy z wodą, jemy jabłka i nie ma tu zupełnie znaczenia, czy są one tylko umyte obrane ze skórki, pokrojone i jedzone na surowo, czy też są duszone z niewielka ilością wody (3-4 łyżki stołowe) pod przykryciem. Nie ma nic lepszego niż np. łyżka octu jabłkowego dwie łyżeczki miodu rozmieszane w szklance wody.
A jeżeli któraś z pań chce używać octu jabłkowego na odchudzanie proszę bardzo oto łatwy przepis: litr rumianku lub mięty pieprzowej, 2 łyżki stołowe soku z cytryny, 4 łyżki stołowe miodu i 1 łyżkę stołową octu jabłkowego. Ciepły w zimie, zaś zimny w lecie doskonale odświeża i działa odchudzająco.
Czasami zapominamy o naturze i najprostszych sposobach, jakimi możemy pomóc sobie w sprawach własnej dbałości o zdrowie. Jeżeli tylko dodam, że ocet jest dobry na biegunkę, bóle gardła, głowy, grzybicy stóp, hemoroidy, kaszlu, katarze, chorobie lokomocyjnej, meteopatii, odbijaniu się, odorze z ust ( do płukania), schorzeniach takich jak zaparcia, zgaga czy przy żylakach to tylko niewielka część błogosławionego działania octu jabłkowego.
Używając jabłek codziennie obieram je ze skórki, jedno dwa jabłka kroję na cząstki wrzucam do słoja, wraz ze skórkami, dodaję cukier trzcinowy, zalewam ciepłą przegotowaną wodą. Skórkę z jabłek dodaję codziennie tak, aby duży słój 3 litrowy został napełniony. Odstawiam na miesiąc przez pierwsze trzy cztery dni słój stoi odkryty, ( w tym czasie powstaje nawet biała piana, której nie ruszamy), później zakręcam i w ciągu miesiąca od nastawienia octu powstaje klarowna ciecz, którą zlewam do czystych butelek. To nic, że jest nieco mętna, taki powinien być ocet jabłkowy, dobrodziejstwo natury, o którym nie pamiętamy.
Profesor dr. Szczepan A. Pieniążek przyczynił się do spopularyzowania jabłek, staliśmy się poniekąd potentatem w ich produkcji, korzystajmy więc z tego, co mamy, co jest dostępne, tanie i jest cudownym lekiem na wiele schorzeń naszej cywilizacji.
O Panu Profesorze, jabłkach i occie jabłkowym opowiadała
Wasza Jadwiga
16 stycznia 2013 - 10:16
Hedwiżko Najmilsza, dobrze, że jesteś, dobrze, że mnie „stawiasz do pionu”. Potrzebne mi te teraz bardzo, bo inaczej pewnie bym utonęła w morzu łez! Buziak, Moja Miła, wielki jak stąd do… Warszawy leci… łap!
A co do octu jabłkowego, faktycznie jest panaceum na (prawie) wszystko. Poczawszy od zbawiennego wpływu na skórę (dobrze jest nacierać sie nim po kąpieli, szybko wietrzeje zapach, bez obaw, a na odchudzaniu skończywszy 🙂 Aaaaa i rozświetla cerę, jest kapitalny na wszelkie przebarwienia 🙂 Buuuuziaki :0
16 stycznia 2013 - 11:54
Gosiu
wiem, ze to kolokwialne ale musz po tym trudnym wydarzeniu trzymać w ryzach swoje emocje, bo nigdy nie wydarzyło się to co się zdarzyło nagle i niespodziewanie, i wtedy do głowy przychodza różne mysli, najczęściej czarne, bo w nocy wszystkie koty sa czarne, ale nie jest tak źle jak nam sie wydaje, pamietaj!
A ocen na przebarwienia świetnie, i to mnie ucieszyło, buziaki posyłam łap!
cap cap ja Twojego złapałam
j
16 stycznia 2013 - 19:57
Poświntuszę. Mój ŚP Szef i wychowawca kochał jabłka. I dziesięć razy dziennie raczył nas taką oto mądrością: ” Jabłko z wieczora- odpędza doktora: jabłko z rana- kupka murowana; jabłko w południe- na urodę czyni cudnie”… Na to my chórem ( był taki napój jabłeczny- pamiętasz?):” Gdy chcesz być zdrową babką-pij zawsze w płynie jabłko; bo tylko jabłko w płynie- na twoje zdrowie wpłynie”… Pozdrawiam, to i owo pokornie przypominając…
16 stycznia 2013 - 22:28
Kilka lat temu zrobiłam większą ilość octu i dotąd jeszcze go mam. Jest bardzo smaczny, ale ja kwaśnych płynów nie lubie, więc używam go tylko do czerwonego barszczu.
16 stycznia 2013 - 22:54
Ewo777
a ja ocet jabłkowy używam do sałatek z oliwą jako dressing, używam do napoju rozgrzewajacego z miodem lub orzeźwiajacego latem, do barszczyku, do śledzi, wszędzie tam gdzie muszę dodać octu, pozdrawiam i dziekuję za odwiedziny
j
16 stycznia 2013 - 22:56
Andrzeju
pamietam, pamietam a dzisiaj w Bierdonce zobaczyłam sok z jabłek i marchwi w wielkich kartonach chyba 3-5 litrów zqa jakieś marne grosze, czyli mamy nadmiar jabłek?
pozdrawiam piję sok z jabłek wiesz…?!
j
18 stycznia 2013 - 19:35
Masz rację, Jadziu, do sosu winegret też pasuje, tylko że ja o tym occie zapominam, zwykle nie pamiętam, że go mam. Pod wpływem Twojego tekstu wyciągnęłam butelkę z głębi szafki i postawiłam na dolnej półce przy brzegu, teraz już będę go częściej używać:)
21 stycznia 2013 - 18:30
Ewo
jest bardzo dobry gdy dodasz 1-2 łyżki stołowe na szklankę ciepłej wody z miodem, bardzo dobrze wpływa na przewód pokarmowy. Poza tym do przemywania twarzy jest ekstra, świetnie czyści twarz, do oparzeń, do przemywania nóg, stóp, a poza tym po dodaniu do wody możesz moczyc obolałe stopy, pozdrawiam
j