Nie tylko rekordy były powodem, by przyznać sportsmence wspaniałe wyróżnienie. Liczyła się też jej postawa sportowa i zasady, jakimi się kierowała: „Mogłam występować na bardzo wielu prestiżowych imprezach i to było dla mnie największą frajdą. Potrafiłam się wtedy maksymalnie mobilizować i najlepsze wyniki uzyskiwałam w najważniejszych momentach, zdobywając medale i bijąc rekordy świata.
Tak było na igrzyskach olimpijskich w Tokio, Meksyku i Montrealu. A największym wyróżnieniem było dla mnie wejście na podium, żeby wysłuchać hymnu narodowego, mając orzełka na piersiach. Godne reprezentowanie Polski uważałam za rzecz najważniejszą. Dlatego – jeśli zdarzała się taka potrzeba – startowałam jednego dnia nawet w pięciu konkurencjach Pucharu Europy” – wspomina dziś Irena Szewińska.”
Na Igrzyskach Olimpijskich w Montrealu w 1976 r. zdobyła złoty medal ustanawiając czasem 49,29 nowy rekord świata. Karierę zakończyła w 1980 r wskutek odniesionej kontuzji podczas Igrzysk Olimpijskich w Moskwie, ale nie znaczyło to, że Irena odeszła na zasłużoną sportową emeryturę. Pracowała, jako działacz sportowy nie tylko w Polskim Związku Lekkiej Atletyki, w Polskim Komitecie
Olimpijskim, w Polskim Stowarzyszeniu Sportu Kobiet czy w Towarzystwie Olimpijczyków Polskich.
W latach 1997-2009 pełniła funkcję prezesa Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, a po zakończeniu kadencji na Walnym Zgromadzeniu przyznano Jej tytuł Honorowego Prezesa Związku.
W roku 1998 r. na sesji Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego w Nagano została wybrana członkiem MKOL.
Od roku 1988 jest wiceprezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego, jest również Honorową Prezes Polskiego Stowarzyszenia Sportu Kobiet., a także wiceprezydentem Światowego Stowarzyszenia Olimpijczyków (od 1995), oraz prezydentem Fundacji Ireny Szewińskiej „Vita Activa” (od 1998).
Dla Ireny sport to nie wszystko. Dla niej zawsze była ważna rodzina: Jej mąż, poślubiony w 1968 roku Janusz Szewiński, także sportowiec i fotoreporter, oraz
synowie Andrzej i Jarek. Starszy Andrzej poszedł w pewnym sensie w ślady mamy – został siatkarzem klubu w Częstochowie, grał w reprezentacji Polski, dziś jest senatorem RP. Młodszy syn wybrał własną drogą – jest wybitnym informatykiem, pracuje w Instytucie Jądrowym w Świerku.
Irena Szewińska jest też szczęśliwą babcią
starszej Ady i młodszego Adasia.
Po latach treningów, startów, osiągania sukcesów Irena nie zrezygnowała z aktywności fizycznej. Biega po lesie ze swoimi psami albo chodzi na długie spacery, czerpiąc z tego przyjemność. W jednym z wywiadów powiedziała:: „Nie tęsknię, biegam sobie tylko dla przyjemności po lesie z moimi trzema pieskami. I to mi wystarcza. Kiedyś bardzo lubiłam startować. Teraz jednak mnie nie ciągnie na bieżnię. Pewien etap w moim życiu się zakończył”.
W dniu swoich 65. Urodzin Irena Szewińska ogłosiła wspaniałą akcję: zaprosiła kobiety 4 czerwca na bieg w Warszawie. Samsung Irena Women’s Run stał się wyrazem poparcia dla walki z rakiem piersi. „W tym różowym biegu, bo takiego koloru koszulki otrzymują wszystkie uczestniczki, nie będzie wygranych ani przegranych. Główną nagrodą jest tu zdrowie i dobra zabawa. Chcę
w ten sposób zachęcić kobiety do aktywnego trybu życia, jak również do dbania o swoje zdrowi” – stwierdziła.
Bieganie było jej sposobem na życie, wielką pasją i ciężką pracą.
Pracowałam z Ireną przez trzy trudne lata. Było to wspaniałe doświadczenie, poznałam wtedy Jej Wielkość na arenach międzynarodowych, Jej klasę, skromność i uśmiech, ale też zdecydowanie i wolę walki o sprawy według niej warte zaangażowania. Mogę powiedzieć, że dla lekkiej atletyki stawała w szranki z urzędnikami w ministerstwie i na arenach międzynarodowych. Umiała przekonać do swoich racji pokazując korzyści, jakie PZLA może odnieść w wyniku takich a nie innych podejmowanych kroków. Była prezesem Związku, o jakim mogą marzyć wszystkie dyscypliny.
Kobieta, znakomity sportowiec, osoba znana i szanowana na całym świecie, która całym swoim dotychczasowym życiem udowodniła, że Polska nie jest dla Niej li tylko pustym hasłem.
W dniu 24.04.2014 r. odbył się wernisaż „Irena Szewińska w fotografii i malarstwie”, na który zostaliśmy zaproszeni. Przybyli goście, były Koleżanki i Koledzy tworzący niezapomniany team, była Ewa Kłobukowska, Teresa Sukniewicz, Władysław Nikiciuk, Jacek Wszoła.
Irena jest niezwykle silną osobą. Od lat ma kłopoty zdrowotne, i od lat walczy. Nigdy się nie skarżyła, zawsze uśmiechnięta, pomimo wielu ciężkich chwil, jakie przeżywała. Teraz Irena Szewińska stara się zachęcać jak najwięcej Polek by wygrywały swoje prywatne wyścigi o zdrowie, bo najcenniejszym trofeum jest życie.
Panie i Panowie, czapki z głów,
Pierwsza Dama Polskiego Sportu została udekorowana w 1998 r Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski
a w marcu 2014 r. Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski
Tekst opracowałam na podstawie wielu wywiadów udzielonych przez Irenę Szewińską a także na podstawie artykułu opublikowanego w miesięczniku „Imperium Kobiet” opracowanego przez red. Joannę Bielas.
Więcej na temat wernisażu można przeczytać tutaj:
Zdjęcia wykonali Janusz Szewiński, Leszek Fidusiewicz, Jan Rozmarynowski oraz archiwum własne
1 maja 2014 - 12:53
Przeczytałem bardzo chętnie,
czekam na części następne.
Dziękuję.
1 maja 2014 - 15:16
Spełniona kobieta 🙂
1 maja 2014 - 16:37
Witaj 🙂
Pięknie napisane, dziękuję 🙂
Pozdrawiam mile z uśmiechem 🙂
1 maja 2014 - 18:37
A gdzie Twoje zdjęcie razem z p. Ireną. Na pewno takie masz w swoich zborach. ;D
Ps.Bardzo ciekawe, bo my Ją znamy raczej z Jej dawnych czasów – jako wspaniałej reprezentantki kraju w światowych zawodach.Teraz mam wrażenie, jakby wszystkie biegi zostały zdominowane przez „czarnych”. Nawet kraje europejskie w niektórych dyscyplinach już od dawna nie są reprezentowane przez „białych”.Tak wśród kobiet jak i mężczyzn. Z czym to jest związane?.. Inne predyspozycje psychofizyczne.A może związane to jest z płatnością . Teraz mam wrażenie , nastąpił jakby rasowy podział na uprawianie pewnych sportów?.. Poza warunkami geograficznymi.Bo wiadomo alpejczycy , czyli Szwajcarzy, Francuzi nadal brylują w zjazdach. Skandynawowie w biegach. Dlatego tym większe brawa dla Justyny Kowalczyk, czy zmotywuje następców, tak jak Adam Małysz?…
Pozdrawiam. ::D
1 maja 2014 - 19:56
Fajna babka jest, zawsze lubiłam.
1 maja 2014 - 20:37
E.
cieszy mnie Twoje zdanie, bo moje już zdążyłaś poznać
j
1 maja 2014 - 20:46
Julo
chyba jednak nie masz racji, a jeżeli to częściowo. Kiedyś nikt nie zabiegał o zawodników z Czarnego Lądu. Obecnie od wielu lat Prezydentem Światowej Lekkiej Atletyki IAAF jest Lamine Diack przedstawiciel Afryki, którego polityka jest skierowana nie tylko na „białych” ale również na Afrykanerów, co spowodowało powstanie silnej federacji afrykańskiej, dbanie o interesy zawodników pochodzących z Afryki, powstały centra szkoleniowe z wysokokwalifikowanymi trenerami również z Polski ale też i całego świata, Quatar ma silną szkołę sportową, najlepsi zawodnicy z Kenii są selekcjonowani do tych centrów do szkoły i tam szkoleni, a gdy robią wyniki państwa które na to stać proponują im zmianę obywatelstwa i stąd ci sami zawodnicy startujący do niedawna dla Kenii czy Maroka obecnie startują w barwach Hiszpanii, W. Brytanii, Francji, czy innych zamożnych państw z obopólną korzyścią, gdyż taki zawodnik startując w wielkich zawodach międzynarodowych np. Golden League zarabia pieniądze o jakich nie mógłby marzyć pozostając w swoim rodzinnym kraju. Stąd taka roszada i wysyp zawodników afrykańskich, pozdrawiam
j
1 maja 2014 - 20:48
Morgano
dziękuję za uznanie
j
1 maja 2014 - 20:49
Magda z IRA
tak chyba masz rację, ale tylko Ona sama p. Szewińska mogłaby odpowiedzieć na twoje pytanie
j
1 maja 2014 - 20:49
Jan Toni
pozdrawiam
j
2 maja 2014 - 7:47
Na pewno to zaszczytna znajomość. Pani Irena zawsze robiła wrażenie nieco zakłopotanej i skromnej kobiety. A jednak niezwykle wytrwała i silna. Silna osobowość , jak piszesz. Zapewne i Wasza współpraca była ciekawa, dwie konkretne i silne kobiety. Pozdrawiam Jadziu :))
2 maja 2014 - 12:11
An-Ula
Ta współpraca dała mi wiele, doświadczenia w niej zdobyte są bezcenne, szkoda, że trwała za krótko, ale w życiu nie można mieć zbyt wiele, trzeba się cieszyć tym co ze sobą niesie, pozdrawiam i miłej majówki życzę
j
2 maja 2014 - 12:27
Jadwigo,
Tak, tyle ,że ja myślę nie tylko o tych długich dystansach i maratonach , gdzie króluje Afryka. 😀
Na krótkich biegach 100, 200 czy 400 m , tak jak biegała pani Irena, nie uświadczysz już białych kobiet i mężczyzn .
Właściwie to jest rywalizacja pomiędzy Afroamerykanami z USA i Jamajką. Czasami w tle są czarni ( tak kobiety i mężczyźni ), reprezentujący Anglię czy Francję.
Białe to teraz tylko Polki , jest sukces -jak zakwalifikują się do ósemki , to samo z mężczyznami i Rosjanki czy Ukrainki , czyli sportowcy z dawnego ZSRR, którzy czasami wywalczą 3 lub 4 miejsce . 😀
Pa! 😉
2 maja 2014 - 13:01
Nie widzę nikogo, kto mógłby zastąpić Panią Irenę.
2 maja 2014 - 16:58
Piotrze
bo pani Ireny nie da się zastąpić
j
2 maja 2014 - 17:07
Julo
rzeczywiście w konkurencjach sprinterskich mało jest reprezentantów starego kontynentu, przeważnie są to zawodnicy pochodzący z Jamajki, Afryki czy USA, za to konkurencje techniczne są obsadzane w większości przez zawodników z Europy no i oczywiście amerykańskich czy kanadyjskich, po prostu lepsze predyspozycje somatyczno fizjologiczno-fizyczne w biegach krótkich, średnich i maratonach należą do zawodników czarnoskórych. Nie jestem specjalistką trenerem w lekkiej atletyce, ale mogę zapytać specjalistów i wysokiej klasy trenerów aby nam to wytłumaczyli szerzej, pozdrawiam
j
3 maja 2014 - 5:35
Z wielką przyjemnością przeczytałam obydwie części. Panią Irenę bardzo cenię i jestem z niej dumna jako Polka.
Tobie Jadwigo serdecznie dziękuję, bo mogłam się dzięki Twoim tekstom dowiedzieć o wielu rzeczach z życia p.Ireny, o których nie wiedziałam.
Serdecznie pozdrawiam.
3 maja 2014 - 8:34
Stokrotko
miło mi, że tak znaną osobę ze świata sportu mogłam przedstawić na łamach tego bloga
j
3 maja 2014 - 22:49
Witaj, Jadziu
Irena Szewińska od początku była i jest dla mnie kimś wyjątkowym. Piękny artykuł. Pozdrawiam
4 maja 2014 - 7:53
Azalio
witam po przerwie,
Pani Irena jest wyjątkową osobą,
j
4 maja 2014 - 13:30
Z każdej fotografii wychodzi Twoje zaangażowanie sportowe, a wspomnienia ciekawe i najważniejsze, że zachowane w pamięci. Pozdrawiam.
4 maja 2014 - 15:23
Tak sobie wspominam, że w tamtych zakichanych, komunistycznych czasach niewiele było momentów, kiedy człowiek się czuł dumny z Polski. Ona była takim momentem:)Budujące to było. Pozdrówka
4 maja 2014 - 15:25
Helen
dlatego taka nagonka na nią i Jej korzenie bardzo mnie osobiście dotknęła, bo pani Irena była zawsze SPORTOWCEM przez duże S
j
4 maja 2014 - 15:26
Lotko
pasja w jakiejkolwiek dziedzinie życia nie ma granic, pozdrawiam
j
5 maja 2014 - 17:27
Zasłużyła na wszelkie zaszczyty i odznaczenia państwowe jak mało kto. A Tobie też medal przypięli, widzę na zdjęciu 🙂
5 maja 2014 - 17:48
Noti
tak się jakoś złożyło, ze zapracowałam na ten medal i przypięli mi w roku 1998
j
5 maja 2014 - 20:18
Nie wątpię, że zapracowałaś na niego ciężko i uczciwie. I dobrze, że ktoś to docenił.
5 maja 2014 - 20:32
Macie z mężem wyjątkowe pamiątki…:-)
Ewę Kłobukowską tak bardzo skrzywdzono, okrutne… 🙁
Pozdróweczki najmilsze dla Ciebie!
5 maja 2014 - 20:49
Słusznie napisałaś o Irenie Szewińskiej, że to prawdziwa dama.
Tego nie da się wyćwiczyć – z TYM człowiek się rodzi…
Pozdrowienia Jadziu 🙂
6 maja 2014 - 7:32
Nemezis
ludzie którzy odnieśli sukcesy sportowe powinni być skromni i otwarci, tylko wtedy ich sukcesy są doceniane, a pani Irena czy jako sportsmenka czy jako działacz potrafiła zachować dystans do spraw a jednocześnie otwartość i pozytywna ocenę sytuacji
j
6 maja 2014 - 7:33
Morela
polityka niby jest poza sportem ale w czasach peerelu gdy nie byliśmy wolnym państwem była z nim ściśle powiązana
j
6 maja 2014 - 7:36
Noti
masz rację bardzo ciężko i bardzo uczciwie, jakoś zbyt dużo kobiet nie było w sporcie w zarzadzaniu nim, przynajmniej ja nie bardzo pamiętam a te nieliczne (bardzo nieliczne) musiały być pracowite, super pracowite skromne i otwarte bo zawsze były pod lupą
j