Kilka miesięcy temu otrzymałam wiadomość, która bardzo mnie zaskoczyła, otóż zakomunikowano mi, że w latach słusznie minionych, czyli gdy byłam dzieckiem liczącym około ośmiu lat przyjeżdżał do nas wujek Teofil. Hmmm… znałam tylko jednego Teofila, który był maszynistą i prowadził wspaniałe parowozy, o których wiersz napisał Julian Tuwim. Oczywiście mówię tu o książeczce pod tytułem Lokomotywa. Moja ulubiona książeczka, ulubiony wiersz no i wujek.
Wujek już nie żył, a tu ktoś mi przypomina tamte dawne czasy. Nastawiona bardzo podejrzliwie, zaczęłam korespondować z panią Elą aby zdobyć więcej i więcej informacji. Krótko mówiąc po wymianie iluś postów, doszłam do wniosku, ze Ela jest prawdziwa, a nawet najprawdziwsza z krwi i kości pani, która jest żoną mojego stryjecznego brata Włodka! Ustalanie naszego pokrewieństwa i kontaktów zajęło nam trochę czasu, ale w końcu okazało się, że mój młodszy brat Zbyszek był zaprzyjaźniony z Włodkiem, który przyjeżdżał dość często do Warszawy i wtedy we dwóch odwiedzali a to bazar w Hali Mirowskiej, a to Ogród Saski, albo inne fajne miejsca im tylko znane. Ja od jakiegoś czasu nie mieszkałam w centrum, wyprowadziłam się na Sadybę i straciłam kontakt z wujkiem Teofilem a także z Włodkiem. Nie odprowadzałam już naszego wujka na Dworzec Główny, gdzie na bocznym torze stała jego piękna lokomotywa, cała czarna z wielkimi złoto-czerwonymi kołami buchająca parą i ogłuszająca nas gwizdem. Wtedy to był obowiązkowy spacer rodzinny najczęściej z mamą, wujkiem Zbyszkiem oraz ze mną bo myśmy te lokomotywę traktowali jak członka rodziny odwiedzającego nas co jakiś czas. Tamte czasy minęły, ja już pracowałam, wyszłam za mąż urodziłam córkę, i nie w głowie były mi jakiekolwiek lokomotywy nawet te rodzinne. Teraz musiałam wywiązywać się należycie z moich własnych rodzinnych obowiązków, a także studiów na Akademii Wychowania Fizycznego Józefa Piłsudskiego. Czasu na inne przyjemności zostawało mi niewiele. Napisałam o tamtych czasach kilka zdań, aby wyjaśnić brak kontaktów z bliska rodziną ze Skarżyska Kamiennej. Po wymianie różnych ciekawych informacji, ustaleniu rodzinnych koneksji, kto jest kim z kim jest skoligacony przyszedł czas na szereg rozmów telefonicznych aby pozyskać więcej ciekawych wiadomości. Na rozmowach, wymianie zdjęć, opowiadanych historiach minął nam prawie miesiąc. Już nie mówiłyśmy do siebie pani i pan, nawiązałyśmy familiarne stosunki, tym bardziej, ze w archiwach rodzinnych zarówno Eli jak i moim znalazłyśmy same zdjęcia, a ja opowiadałam kto jest kim i skąd.
W jednej z rozmów wpadłam na diabelski pomysł aby porozmawiać o naszych kuzynach z mężem, który jest amatorem genealogiem, w jaki sposób mogłabym znaleźć odpowiedzi na wciąż istniejące pytania, które obydwie mamy. W ten sposób mąż podsunął mi pomysł rozpoczęcia poszukiwań w zbiorze geneteka.pl (taki zestaw słów genealogia + teka), który został utworzony chyba w 2006 r przez Polskie Towarzystwo Genealogiczne, które jest właścicielem tej platformy cyfrowej. O PTG i genetece nie będę tutaj pisała, znajdę inną okazję, bo historia powstania jest długa i piękna. Mówiąc krótko jest ona bardzo przydatna i w swoich zasobach posiada około kilkunastu milionów danych o urodzeniach, małżeństwach i zgonach w poszczególnych województwach, podzielonych na miasta miasteczka, wsie, gminy a także poszczególne parafie. Klikając na link geneteka.pl mamy bezpłatny dostęp do podstawowych danych naszych przodków.
Mając osobistego przewodnika po genealogii postanowiłam wykorzystać okazję i zając się poszukiwaniami korzeni rodzinnych zarówno ze strony koneksji po mieczu jak i po kądzieli. Aktualnie już czwarty miesiąc siedzę zakopana w papierach, ale nie sama, Ela i jej mąż mi pomagają, namówiłam jeszcze moja kuzynkę Halinkę a także naszą wspólna kuzynkę Ewę abyśmy wspólnie wyszukiwali nie tylko dokumenty, ale również pozyskiwali jak najwięcej danych o miejscach urodzeń, o zawodach jakie nasi przodkowie wykonywali, czym się trudnili, gdzie mieszkali, szukamy tego co nie jest zabronione przez RODO. Mamy już opisane usystematyzowane co najmniej cztery lub pięć rodzin, które wchodzą w główne drzewo genealogiczne. Praca jest niezwykle absorbująca ale też bardzo ciekawa. Aby móc włączyć kolejną rodzinę ( składającą się z kilkudziesięciu osób) trzeba analizować dane z geneteki, kojarzyć, cierpliwie wpisywać, mając na uwadze cały czas kogo szukamy jakiego protoplasty, kim byli jego rodzice, siostry i bracia, abyśmy nie poszli fałszywym tropem i omyłkowo nie przypisali obcych osób, które z nasza rodziną nie maja nic wspólnego.
Ciekawa praca, mozolna, ale wolę ją od ciągłego wsłuchiwania się o walkach na froncie Rosja –Ukraina, o wielu nie do uwierzenia sytuacjach, o setkach niepotrzebnie zabitych osób, o zabijaniu, zabijaniu, zabijaniu młodych ludzi zarówno po jednej jak i po drugiej stronie, w imię chorych ambicji ludzi trzymających władzę. Ile dobrego można było zrobić za pieniądze przeznaczane na wojnę, oczywiście doskonale rozumiem po co i dlaczego, ale my Polacy przeżyliśmy swoje, i nie chcemy więcej wojny, za to jestem ogromnie dumna z nas wszystkich, że w tak trudnej sytuacji narodu ukraińskiego, potrafiliśmy otworzyć swoje serca, domy i dobrowolnie pomagać uciekinierom z Ukrainy!
W naszej okolicy nie ma rodziny, która nie pomagałaby kobietom i dzieciom, staramy się wspierać, nie tylko finansowo, choć to jest ważne, jesteśmy wdzięczni armii ukraińskiej, że walczy, bo walczy nie tylko dla siebie, walczy również za nas.
A dalszych losach Eli, Włodka, Haliny, Ewy i moich poszukiwaniach będzie w następnym poście
Wasza Jadwiga
Cdn.
8 grudnia 2022 - 18:03
Fascynujące, ale trzeba mieć dużo czasu. Mnie na razie go brakuje. Może kiedyś przysiądę.
8 grudnia 2022 - 20:08
Jak zawsze inspirujesz wiedzą, energią i oddaniem sprawie. Bardzo jestem ciekawa kolejnych odcinków 🙂 Pozdrawiam, Monika:-)
8 grudnia 2022 - 21:51
Jadwigo, wiedziałam o pasji i genealogicznej wiedzy Twojego męża, a tu czarno na białym, że to choroba rodzinna!Twoja kuzynka to nasza pokrewna dusza, skoro potrafi i chce bawić się słowem. Pozdrawiam Ją i Ciebie. Specjalne ukłony dla Andrzeja!
8 grudnia 2022 - 21:54
Moniko
Jestem emerytką, mam czas na społeczna pracę w Komisji Sportu Kobiet a także w dla World Badminton Federation World Heritage Group, aby wykorzystać to co pozostaje szukam korzeni rodzinnych, i odkrywam wiele nowych historii, to lepsze aniżeli bezproduktywna strata czasu, a także cos po nas zostanie, historia rodziny
J
8 grudnia 2022 - 21:55
Helen
Gdy już będziesz prawdziwą emerytką zainteresują Ciebie historie rodzinne, uwierz mi.
j