Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Flaki po warszawsku?

Autor: Jadwiga. 29 komentarzy.

Kilka osób wyraziło zainteresowanie tematem falki po warszawsku. Wiem, że każda z pań podjęła kiedyś próbę ugotowania pysznych flaków, niestety nie zawsze te próby nam się udawały. Mówię za siebie.  W zasadzie mogę napisać, że moje flaki robią karierę odkąd uprościłam sobie i to znacznie sposób ich przygotowania.

Gotowe flaki wołowe kupuje na moim ulubionym bazarze Szembeka zwanym tak popularnie, choć sam bazar mieści się przy ul. Zamienieckiej. W jednym ze stoisk zaopatruję się w paczki obgotowanych liofilizowanych i już pokrojonych flaków wołowych. Po przyniesieniu do domu, flaki moczę, i dodatkowo obgotowuję około pół godziny, po czym wylewam wodę, w której były gotowane i znowu zalewam wrzątkiem i gotuje kolejne pół godziny. Czynność powtarzam trzy razy.  W ten sposób flaki są czyste, nie maja przykrego zapachu i chociaż na torebce produktu widnieje napis, że są liofilizowane postępuję zawsze w ten sam sposób.

Każda z nas umie gotować rosół, niby najprostszą zupę pod słońcem. Niby najprostsza, ale w przypadku flaków wołowych ja gotuje rosół wyłącznie z mięsa wołowego – szponder i kawałek pręgi wołowej, oraz włoszczyzna bez kapusty.  Wypłukane mięso wkładam do większego garnka, dodaje obrana włoszczyznę, kilka ziarenek pieprzu, ziela angielskiego, kilka listków laurowych, zalewam zimną (!) wodą stawiam na kuchni i powolutku gotuję. Sól dodaje dopiero na zakończenie gotowania. Dlaczego? Po prostu, aby mięso miało możliwość ugotowania oraz aby nie stwardniało w gotowaniu. Woda nie może bulgotać, rosół musi mrugać do nas a nie szaleć jak tajfun. Ile czasu gotuję rosół? Wszystko zależy od mięsa, jakie kupię. Czasami trafiam na wspaniałą pręgę i po 2-3 godzinach jest ona mięciusieńka, czasami gotuję i gotuję i nic nie jest jej w stanie zmiękczyć, nawet zwiększona ilość godzin gotowania. 

Ugotowany rosół odstawiam i staram się wyjąć z niego całą włoszczyznę oraz mięso. Część ugotowanego i miękkiego mięsa używam do przyrządzenia sztuki mięsa, która podaję w sosie chrzanowym lub musztardowym. Do ugotowanego rosołu dodaję obgotowane flaki, pokrojoną drobniutko marchewkę (tę wyjętą z rosołu), dodaję gałkę muszkatołową, pieprz, paprykę mieloną oraz majeranek i to sporo. Oczywiście, jeżeli u was w domu nie jada się majeranku lub innych przypraw doprawiamy flaki według własnego uznania. Ja robię dodatkowo zasmażkę na maśle i dodaje do flaków. I tu nie ustąpię, w zasadzie nie używam zasmażek, ale do tej jednej potrawy uważam, że musi być dodana, zmienia ona smak uszlachetniając go.   Przypomnę jeszcze, że zasmażka to ( w zależności od ilości flaków) nic innego jak 3 łyżki masła rozpuszczonego na patelni z dodatkiem 1,5 łyżki mąki, wspaniale wymieszanej tak, aby nie było grudek, aby konsystencja zasmażki była gładka i niezbyt gęsta. Taką zasmażkę wlewam do flaków ciągle mieszając, aby w naszej zupie również nie było grudek. Na koniec dodaje sól, próbuję sprawdzając czy flaki są dostatecznie dosmaczone, odstawiam na około 20 min, aby wszystkie przyprawy miały możliwość „przegryzienia się”. Najważniejsze aby flaki były mięciuśkie, aby rozpływały sie w ustach, wtedy będą najsmaczniejsze, stad nasza troska aby były nie tylko dobrze obgotowane ale i miekkie.  Ot i cała moja tajemnica w gotowaniu tej potrawy, którą wszyscy uważają za niezwykle pracochłonną. Sama zresztą też tak uważałam dopóki, dopóty nie znalazłam na bazarze stoiska, które oferowało DOBRE flaki wołowe, niestety zabrało mi to trochę czasu, ale metodą prób i błędów w końcu doszłam do perfekcji, czego życzę wszystkim paniom i panom, czytelnikom mojego bloga i przepisów kulinarnych. Po co się męczyć skoro ktoś za nas odwalił kawał dobrej roboty a my możemy skorzystać z tego skracając gotowanie jednej z najstarszych potraw warszawskich. Oczywiście uważny czytelnik powie: a gdzie są pulpety? Otóż muszę się przyznać, że ja wolę same flaki bez dodatków w postaci pulpetów, ale jeżeli ktoś lubi może je zrobić z mielonego mięsa z cielęciny.   

Pozdrawiam wszystkich serdecznie do usłyszenia!

Wasza Jadwiga

komentarzy 29 do wpisu “Flaki po warszawsku?”

  1. Beata

    Jadziu, zasmażkę mogę sobie darować, za to majeranku musi być tona lub dwie! Narobiłaś mi smaku, a pogoda w Albionie też sprzyjająca, bo przy minusowych temperaturach flaczki smakuja dwa razy lepiej, więc powinnaś dodać w swoim przepisie, że flaczki zjeść po długim zimowym spacerze, bo to jest najlepszy do nich dodatek.

  2. ewa777

    Ja rzadko gotuję flaki, ostatnio kilka razy kupiłam flaki cielęce. Zwykle mam kłopoty z dosmaczaniem, bo nie używam papryki. Dodaję czosnek, a z gałką muszkatołową trzeba bardzo uważać, bo jeśli się doda za dużo, tak jak ja tydzień temu, to są prawie niejadalne.

  3. czesia

    Do obgotowania dodaję seler, łagodzi zapach:)).Zamiast zasmazki czasem dodaję błyskawicza kaszke mannę, zagęszcza, lagodzi smak.
    Poza tym tyle przepisów, ile kucharek, a najsmaczniejsze, gdy ktoś poda gotowe:))

  4. jadwiga

    Czesiu,
    absolutnie się z Tobą zgadzam, najlepsze gdy podaja nam wtedy smakuja wybornie
    pozdrawiam mikołajkowo
    j

  5. jadwiga

    Ewa777
    ja dosmaczam gałką muszkatołową bo ja bardzo lubię ale ostrożnie i po troszku, zaś papryki tez nie uzywam, ale podaję gdyby ktoś chciał, a w psrzedaży sa flaki i gdy kupuje to wołowe bo są chyba (wg mnie najsmaczniejsze)
    Mikołajkowe pozdróki
    j

  6. jadwiga

    Beato
    każda z nas lubi je robić po swojemu dlatego nie dyskutuję i podkreślam przepis jest tylko podstawa do wynalezienia swojego najlepszego smaku
    j

  7. Dośka

    gotujemy bardzo podobnie .Wiga wbrew pozorom , ugotowanie dobrego rosołu , to nie w kij dmuchał .
    jedynie gałki nie dodaję , ale dosypuje majeranek . Mięso wołowe z rosołu smażę z cebulką .Podaję z ziemniakami i marchewką z rosołu – pyychaaaaaaaaa.

    dzisiaj jestem kontenta z wizyty u ciebie Wiga

  8. jadwiga

    Dośka
    jasny gwint Kofana, a jak mi zabraknie pomysłów w menu, to co będzie wrócę do wspomnień, polityki, mody czy czego? Ło matko…!
    j

  9. agata

    6 grudnia – jak dobrze wiecie, Święty Mikołaj chodzi po świecie. Dźwiga swój worek niezmordowanie. I każde dziecko prezent dostanie.

    Pozdrawiam mikołajkowo

  10. wiesia.and.company

    Oj, chodzą za mną flaki już od dłuższego czasu, a ostatnio się zawahałam nad gotowymi, krojonymi w atrakcyjnej cenie. Ale nie kupiłam i proszę, żałuję, bo mnie ta myśl o własnych nie odstępuje. Też tak obgotowuję i wylewam wodę, przyrządzam tak jak Ty. I też dużo, bardzo dużo majeranku i papryki. Nic nie poradzę uwielbiam majeranek. Nie robiłam nigdy zasmażki, ale spróbuję z zasmażką. 🙂 Kiedyś kupowałam flaki w wielkich płatach, czyściłam solą, płukałam i gotowałam, a zapach się niósł 😉 Kurczę, flaki czy może zimne nóżki? Bo i na te też mam wielką ochotę.

  11. jadwiga

    Wiesiu. and. company
    Tak moze być majeranek ale zasmażka tym razem obowiązkowo, no nie zeby było gęsto ale jednak dla smaku i zdrowotności, a nóżki? tez już kupiłam, czekaja na swoja kolejkę, zrobie dla rodziny na święta
    pozdrawiam
    j

  12. jadwiga

    Agato
    d\ziecko pewnie tak ale ja?????????????
    chyba była niegrzeczna
    j

  13. helena

    I znów nie pogadamy… Największe żołądki jakie toleruje mój żołądek pochodzą z indyka. Wszystko co jest większe od mojego, mój organizm odrzuca. Co nie znaczy, że mężowi nie serwuję, ale tylko gotowe, ze słoika. Są granice dowodów miłości. O tym będzie mój następny wpis:))))

  14. Andrzej

    Drogi i Szanowne Panie! Proszę o adresy i terminy- będę wpadał. Kolejno. Potem się wypowiem. Pozdrawiam.

  15. Azalia

    Flaki lubię, nawet bardzo, ale nigdy nie gotowałam. Moja bratowa robi przepyszne i jak jestem u niej, to zawsze dla mnie sa flaki. Pozdrawiam, Jadziu

  16. zośka

    wiem, że są tacy co do ust nie biorą ale ja uwielbiam!

  17. jadwiga

    Zośko
    boś Ty kobieta polska jest i wiesz co pyszne
    pozdrawiam mikołajkowo
    j

  18. jadwiga

    Azalio,
    ale widzisz , ze nie taki diabeł straszny jak go malują i mozna samemu też zrobić, i nawet nie ma tak dużo roboty
    j

  19. jadwiga

    Heleno
    skoro tak to masz mozliwości napiszę ci emaila
    pozdrawiam
    j

  20. jadwiga

    Andrzej,
    od kogo zaczynasz?
    j

  21. Teresa

    Witaj Jadziu! Nigdy nie gotowałam flaków. Na te święta już mam kupione. Może warto wypróbować flaki po warszawsku. Jadziu pozwolę sobie zażartować, że takie na prowincji to by dopiero smakowały hihihihihi.Pozdrawiam

  22. jadwiga

    Tereso
    prowincja czy Warszawa nie ma tu nic do rzeczy, tak sie nazywają od lat, i nie ma to zadnego znaczenia gdzie będziemy je gotowali, tu czy tam…
    j

  23. Dośka

    Barnabo proponuje zuchwały i gastronomiczny najazd na Wigę . Juz widze jak radośnie podskakuje klaszcząc , nastepnie staje przy garach i pitrasi dajac tym faktem potwierdzenie że potrafi.

  24. ula

    Nigdy nie próbowałam gotować flaków, chociaż patrząc na zdjęcie u Ciebie chętnie bym skosztowała.Pozdrawiam.Ula

  25. jadwiga

    Dośko
    Barnaba był u mnie nie raz, nie powiem jedliśmy i piliśmy i to nie mało, więc zna moje pichcenie bo różne dania były serwowane jako ze znamy się poza blogosferą mnóstwo lat
    j

  26. jadwiga

    Ula
    no to trzeba się odważyć i spróbować chociaż raz, a wtedy okaże sie, że nie jest to takie skomplikowane
    j

  27. TOMEK

    Pani Jadwigo,
    wiem, że flaczki samodzielnie przyrządzone nie mają sobie równych… Ale ja mam u znajmego rzeźnika wspaniałe flaczki na gotowo. I jeszcze jeden taki lokal w Bydgoszczy.

  28. An-Ula

    Zapisałam, do realizacji :)))

  29. Jadwiga

    An-Ula
    no to ciesze sie, bo nie wiedziałam czy odnotowałaś, przepis prosty i jasny, pozdrawiam
    j

Zostaw odpowiedź

XHTML: Możesz używać następujące tagi: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.