W dniach 20- 21 listopada 2010 r. po raz pierwszy w Polsce odbył się Festiwal Kultury Japońskiej, zorganizowany przez Ambasadę Japonii w Polsce. Podczas Festiwalu odbywały się wystawy i warsztaty prezentujące dziewiętnaście tematów takich jak: ceremonie parzenia herbaty, sztukę tworzenia obrazów z japońskiego papieru czerpanego, kaligrafię, akwarele japońskie, ceramikę współczesną, kompozycje bonseki – czyli miniaturowe obrazy, malowane na tacy przy użyciu piasku, żwiru, drobnych kamieni. Jest to forma japońskiego ogrodu kamiennego (karesansui). W sobotę w dniu 20 listopada odbył się koncert i pokazy, w których uczestniczyły chóry, Zespół Mandolin, Pieśni Lirycznych, Zespół Taisho-Goto. Odbył się pokaz kimon i ikebany oraz koncert fortepianowy muzyki Fryderyka Chopina. Występy rozpoczął Zespół Taisho- Goto, czyli panie grające na instrumentach posiadających struny. Instrumenty muzyczne stały na stołach, a panie grały specjalnymi kostkami na strunach, lewą ręką poruszając po gryfie lub jego odpowiedniku, aby wyczarować dźwięki. W ten sposób odegrano kilka japońskich pieśni, jak również polską bardzo znaną w Japonii piosenkę „ Szła dzieweczka”, którą Pani prowadząca zapowiadała w sposób następujący: A teraz znana polska piosenka”Sziła dziewieczka” oraz „kukułeczka” . Następna prezentacja to Chór Utagoe – Radosny Śpiew. Przedstawił piosenki japońskie oraz „Sziła dziewieczka” i „Hej mój Jasinek”. Oklaski i brawa wielce zasłużone. Kolejnym był Zespół Mandolin brawurowo poprowadzony przez Panią, która jednocześnie grała na mandolinie pierwszym głosem. Widać było, że muzykowanie sprawia jej wielką radość, a prowadzenie tego zespołu to wielka przyjemność. My zaś bawiliśmy się przy dźwiękach mandolin i wspólnie odśpiewaliśmy piosenkę „Szła dzieweczka” i „Sto Lat”.
Kolejny Zespół to Zespół Pieśni Lirycznych, który wykonał piękne pieśni japońskie, a prowadzony był przez byłą śpiewaczkę operową. Nie zabrakło Chóru reprezentującego Polskę. Chór Zacisze, który odśpiewał „Cichy wieczór”, „Laurę i Filona,” oraz trzy pieśni japońskie w tym hymn „Sakura”. Oczywiście kulminacyjnym momentem wieczoru był pokaz prawdziwych japońskich kimon. Nie zdążyłam niestety odnotować wszystkich ich nazw, ale to co zapisałam postaram się przekazać. Po pierwsze w Japonii moda noszenia tradycyjnych kimon raczej należy do przeszłości. W wielkich miastach na ulicy jeansy, koszule, swetry, a jeżeli do pracy to garnitury i kostiumy. Japonki gustują w ubraniach markowych i im lepsza firma cię zatrudnia, tym lepsza marka kostiumu. To samo dotyczy garniturów oraz akcesoriów (zegarków, spinek, okularów, czy gadżetów typu ipod, itp.,itd.). Młodzi ludzie ubierają się różnie w zależności od upodobań i stylu, w jakim chcą się nam zaprezentować (punk, heavy metal czy lolitki młode dziewczyny). Jednak należy stwierdzić, że są takie święta i okazje, gdzie żaden Japończyk nie założy nic innego niż tylko i wyłącznie kimono. Ponieważ w Japonii, tak jak i w Polsce, są cztery pory roku, kimona dostosowane są do każdej pory. Co należy wiedzieć o kimonie? Jest to ubiór, który w lecie nazywa się Yukata, gdyż jest uszyty z prawdziwej bawełny zarówno dla kobiet jak i dla mężczyzn. Różni się oczywiście wzorem nadruku na bawełnie oraz ilością zużytego materiału. Kimono zawsze posiada pas (obi) i ten w zależności od kimona jest zawsze bardzo ozdobny. Udało nam się zrobić zdjęcia z tego pokazu, choć nie było to zgodne z prośbami prowadzącej, ale przepraszamy za to. Nie mogliśmy przecież obejrzeć pokazu i nie podzielić się z Wami moimi czytaczami, tym co tak pięknie prezentowały Panie z Ambasady oraz grupa polskich studentek Japonistyki i jeden student. Prezentowano kimona w kolejności letnie bawełniane Yukata ( nasze studentki na zdjęciach w kolorowych bawełnianych kimonach oraz ich kolega, na nogach klapki typu „japonki”). Choć na uszycie kimona zużywa się dużo materiału, sposób zakładania i noszenia jest zawsze taki sam: ciasno, z utrudnieniami w chodzeniu, dlatego Japonki chodzą „drobiąc” kroki, ponieważ nie mogą chodzić inaczej. Tylko kimona bawełniane są lekkie i przewiewne, ponieważ noszone są w lecie, kiedy temperatura wynosi około 30 – 32 stopni Celsjusza i jest bardzo wilgotno. Wtedy inne kimona byłyby nie do założenia. Natomiast wiosna, jesień i zima to kimona uszyte z prawdziwego jedwabiu, a na jedno kimono zużywa się około 12 metrów. Należy do tego dodać jeszcze spodnie kimono, plus pas ozdobny obi, oraz w zimę dwa spodnie kimona plus wierzchnie kimono i pas ozdobny razem około 20 kg ciasno owiniętego jedwabiu wokół sylwetki. Jak można wtedy iść szybko śpiesząc się do autobusu lub metra? To prawie niemożliwe, mając na nogach „japonki na koturnach” (gata), a do tego na nogach specjalne skarpetki z jednym dużym palcem, które pozwalają nam założyć to obuwie.
A oto co znalazłam w internecie na temat kimon. Jest to ciekawy artykuł pana Kornela Drzewińskiego cyt: „…Historia ubioru w Japonii zaczyna się kilka tysięcy lat temu lecz dopiero w okresie Heian (794-1180) i Edo (1603-1867) dokonało się gruntowne jego przeobrażenie, które doprowadziło do powstania współczesnego kimona. Sztuka wykonania, zakładania i noszenia kimona jest określana jako Droga Ubioru (Sodo), której filozofia w swoim założeniu opiera się na istocie piękna, harmonii i szacunku dla innych i jest żywym przekazem miłości. Estetyka kimona nie polega na wyróżnianiu się, ale na harmonii z otoczeniem. Kimono jest przejawem japońskiej sztuki i tradycji, a także jest oryginalnym ubiorem w skali całego świata. Podstawowym elementem ubioru w okresie Edo było kosode, które stało się wzorem dla ubioru noszonego do dziś pod nazwą kimono. Niektórzy historycy sztuki przyjmują, że w środkowym okresie Heian arystokratki wkładały jedwabne kosode jako pierwszą, przylegającą do ciała warstwę, a na nią zakładały kilkanaście nieraz warstw, które składały się na strój zwany kasane shozoku. Termin „kimono“ oznacza dosłownie „rzecz do noszenia“. Ki – pochodzi od czasownika „kiru“ (wkładać, nosić), mono – oznacza „rzecz“. Współcześnie, kimona wykonuje się z bawełny, lnu, jedwabiu lub wełny na okres zimy. Tkaniny te mogą być farbowane, malowane oraz haftowane. Malowanie pejzaży na kimonach, które miało swój szczytowy okres w XVII wieku. wiązało się z wcześniejszą tradycją malowanych jedwabnych zwojów pionowych (kakemono) lub poziomych (emakimono), parawanów i wewnętrznych ścian pomieszczeń. Dużą popularnością cieszyły się w okresie Edo widoki z Kioto (które było wówczas centrum produkcji kimon) oraz sceny z życia codziennego. W tym okresie powstało też wiele kimon, na których elementy kaligrafii japońskiego pisma łączyły się m.in. z motywami kwiatów czy drzew. Często pojawiały się słowa lub cytaty ze słynnych poematów lub antologii poezji waka Kokinwakashu (915-920r.) czy Wakanroeishu (1013r.). Arystokraci z okresu Heian zapoczątkowali umieszczanie herbów rodowych na kimonach. Używali ich także wojownicy z okresu Muromachi. Liczba herbów (1 /2 /5), rozmieszczonych w ustalony sposób, zależała od rodzaju kimona. Po odpowiedniej stylizacji kimono począwszy od XVI w. pełniło także rolę kostiumu teatralnego w teatrze no i kyogen oraz od XVII wieku w teatrze kabuki. Fascynacja kulturą zachodnio – europejską w okresie Meiji (1867-1912) spowodowała, że zaczęto nosić ubrania w nowym stylu. Szczególnie po II wojnie światowej, tradycyjne kimono stało się rzadko używanym, kosztownym i luksusowym nabytkiem. Na terenie Japonii powstało Stowarzyszenie Konsultantów Kimona Sodo oraz Akademia Kimona Sodo, których celem jest szerzenie wiedzy wśród młodego pokolenia Japończyków i na świecie na temat kimona, jako narodowego stroju japońskiego. Kimona i haftowane pasy obi często przechodzą w darze z pokolenia na pokolenie i stają się cenną pamiątką rodzinną.
Pomimo, że w Japonii istnieje obecnie powszechne upodobanie do zachodniego sposobu ubierania się, podyktowane wygodą i niską ceną, to w kimonach nadal wita się Nowy Rok, odbywają się ceremonie ślubne, jak również noszone są podczas wielkich specjalnych uroczystości. Urok kimona polega na tym, że dodaje każdemu gracji oraz wyszukanej elegancji. Od około poł. XVI w. krój kimona damskiego i męskiego jest taki sam. Zróżnicowana jest tylko długość rękawów kimon mężatek i kobiet niezamężnych. Kimono kobiece jest krojone z kawałka materiału dł. ok.12 m i szer.ok.36cm. Poszczególne części wykroju mają taką samą szerokość, niezależnie od wzrostu i sylwetki. Długość rękawów dopasowywana jest indywidualnie. Wykrój kimona dla kobiety jest dłuższy o ok.20cm od jej wzrostu. Nadmiar materiału podwija się pod pasem obi. Wykrój na kimono męskie dopasowuje się do określonego wzrostu. Przód wykroju składa się z 6 elementów:
– górna część kołnierza (tomoeri)
– dolna część kołnierza (eri)
– lewa wierzchnia poła (shitamae)
– prawa spodnia poła (uwamae)
– dwa doszyte pasy materiału (okumi), równych połowie shitamae i uwamae.
Rękawy (sode) są prostokątne, a ich dolna część zwie się (furi) i pozostaje niezszyta do połowy od strony pachy. Przód kimona zwie się (mae migoro), a jego tył (ushiro migoro).Pod kimono zakłada się dwa rodzaje bielizny, bezpośrednio przylegające do ciała (shitagi) oraz podobną w kroju do kimona, węższą (nagajuban) przewiązaną pasem (obishitajime). Kimono uzupełniane jest dodatkami w postaci pasa (obi), białych skarpetek z jednym palcem (tabi), obuwia typu drewniaki na wysokim obcasie (geta), wykonanego dawniej z drewna paulowni lub sandały na niższym obcasie (zori) oraz torebki dla kobiet – ściąganej sznurkiem sakwy lub torebki w stylu zachodnim. Pas obi z okresu Edo był wynikiem ewolucji sznura oraz wąskich pasów jakich używano w przeszłości. Obecnie najczęściej są stosowane cztery rodzaje pasa obi: maru obi, fukuro obi, nagoya obi i hanhaba obi, które zakłada się w zależności od uroczystości czy innych okazji. Kimona męskie przewiązuje się pasem (kaku obi) a yukatę – szarfą (heko obi) stosowaną także przy kimonach dzieci.
Do kimona zamężne kobiety tradycyjnie czeszą się w koki ozdobione dużymi szpilami lub grzebieniem. Niezamężne kobiety upinają włosy do góry w dowolny sposób lub współcześnie noszą krótko obcięte włosy.
W okresie Edo mężczyźni zarzucali na kimono kurtę (haori), która na przeł. XIX i XXw. stała się modna także wśród kobiet.Współczesne kimona można podzielić ogólnie na męskie i kobiece oraz sklasyfikować w/g stanu cywilnego (mężatki i kobiety niezamężne), a także z uwagi na porę roku. Dzieci są ubierane w kimona bardziej kolorowe przy okazji różnych uroczystości. Najmniejsze dzieci noszą kurteczkę (hanten). Niezamężne kobiety noszą kimona (furisode) z szerokim rękawem, czasami furisode wpuszczane jest do spodni (hakama), mężatki noszą kimona o węższych rękawach zwane (tomesode), wizytowe kimono (homongi) może być noszone przez panny i mężatki. Męski odświętny, ślubny ubiór stanowi kimono oraz spodnie hakama. Panna młoda ubiera białe kimono i białe (uchikake), zamieniane potem na wielobarwne uchikake. Podobna w kroju do kimona jest yukata – letnia, bawełniana szata, używana także jako szlafrok po kąpieli. Yukatę wiąże się pasem hanhaba obi o szer. ok.15cm i dług. ok.3m. Z okazji dziesiątej rocznicy intronizacji cesarza Akihito, w październiku 1999r. w Muzeum Narodowym w Kioto otwarto wystawę kolekcji „Kyoto Style –Trends in 16th- 19th Century Kimono”. W roku 1998 w Filharmonii Narodowej odbył się pokaz kimon, no i oczywiście w sobotę 20 listopada. Na zdjęciach obok możemy zobaczyć kimona i modelki”.
Kimona i tkaniny znajdują się także w zbiorach Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej „ Manngha” w Krakowie, Muzeum Narodowym w Krakowie i w Warszawie.
Wydaje mi się, że tematyka japońska jest fascynująca szczególnie dla osób, które nie były w Japonii, a ze względu na odległość naszych krajów i odrębność kulturową przedstawienie tych materiałów uznałam za doskonalenie naszej wiedzy historyczno – obyczajowej. Nam Japonia kojarzy się z II wojna światową, a obecnie z rozwiniętym gospodarczo państwem oraz kapitalną elektroniką na potrzeby przemysłu, jak również do użytku codziennego.
Osobnym rozdziałem w życiu Japonii jest historia samurajów oraz Gejsz.
Tematy kuchni japońskiej, Gejsz i ich edukacji chciałabym przedstawić w następnym poście, gdyż miałam to szczęście i byłam w Japonii w 2007 r w Osace i Kioto – sławnym mieście Gejsz.
O Festiwalu Kultury Japońskiej zorganizowanym przez Ambasadę Japonii w Polsce opowiadała
Wasza Jadwiga
22 listopada 2010 - 23:12
No przepiękne te kimona! Chociaż zielone sukno na stole też niezłe, rozbawiło mnie. Ja za dawnych czasów za stołem prezydialnym PZPR-u:)))
22 listopada 2010 - 23:58
Wydarzenie piękne i, co ważne, przybliżające Polakom kulturę Kraju Kwitnącej Wiśni. Pragnę jednak dodać, że w Łodzi staraniem Towarzystwa Polsko-Japońskiego dni kultury Japonii odbywają się corocznie od wielu lat.
Chwalę się też, że osobiście byłam przed laty organizatorem Dni Ikebany, połączonych z tygodniową wystawą tych kompozycji kwiatowych, ale to już całkiem odrębna historia – bo jest co wspominać…
A kimona i modelki je prezentujące – po prostu cudne!!!
Pozdrawiam!
🙂
23 listopada 2010 - 7:23
Zośko,
Sukno jak zobaczyłam to pomyślałam, że zaraz odbędzie się akademia ku czci i ponieważ, ale okazało się, że panie w kimonach zasiadły i grały na starych instrumentach, ale wygladało śmiesznie, ale u nich zielone sukno ciagle w modzie!,
pozdrawiam
j
23 listopada 2010 - 7:27
Ciotko Pleciugo,
przedstawiciele Ambasady powiedzieli, że u nas ten Festiwal po raz pierwszy, ja tam tego nie wiem, pewnie były jakieś imprezy no i w Łodzi była, a w Warszawie to w 1998 r był pokaz kimon, a inne? nie wiem,ale skoro napisałaś,że w Łodzi był no to wiesz jaki klimat w tym jest i tym bardziej cieszy, że sa takie okazje aby poznawać dalekie kraje Dalekiego Wschodu.
serdeczności
j
23 listopada 2010 - 10:19
Och Jadwigo, gdzieś zgubiłam link do Polki, która wyszła za Japończyka i zamieszkała w Japonii. Pięknie opisywała swoje życie tam. 🙂
Zwyczaje , obyczaje i dzień codzienny z Japończykami w rodzinie i wśród sąsiadów w jednym z miast japońskich.
Pokazała nam zdjęcia swojego ślubu , oczywiście w Kimonie , zdjęcia ceremonii Japońskiej z okazji narodzin synka .:D
Chyba „Bajdurka” ma, bo nawet Jej wysłała „pawia” obraz swój rysowany w gałgankach , gdy tamta chciała wystroić czymś swój sklep.
Natomiast Polacy, którzy jej się wpisywali w komentarzach różni byli. myślę, że niektórzy z zazdrości potrafią być i okrutni i głupi.
Ewy mąż, bo tak ma na imię Ta blogerka ma tam w Japonii, jakąś „szkołę walki”. A Ta dyscyplina sportu wiem, że też jest Ci bardzo bliska. 😉
Ps.
Ewa po urodzeniu dziecka i zaangażowaniu się bardziej w pracę miała mniej czasu na prowadzenie bloga. Myślę ,że link ma nadal na zakładce u siebie „Bajdurka” też Ewa, która jak sama wiesz jest bardzo ciepłą malutka istotką, która ze wszystkimi potrafi się zaprzyjaźnić 😉
Pozdrawiam! 😀
23 listopada 2010 - 10:22
Uczę się nadal. Uczę, i dziękuję. Odnoszę wrażenie, że na jednej z fotek widzę Twoją młodszą siostrę…? Podobna! Pozdrawiam.
23 listopada 2010 - 10:32
Julio,
zaraz napiszę do Ciotki Pleciugi, to wspaniale, bedę mogła poczytać, dziekuję serdecznie, Japonia przez wiele lat była moim marzeniem, które spełniło się w 2007 roku, oczywiście byłam zafascynowana, ale tez nie znalazłam tego co szukałam tej starej dawnej Japonii, nawet w Kioto, była tylko bardzo nieduża część Pontocho i Gion, dwie dzielnice Gejsz, ta pierwsza bardziej biedna i ta druga bogatsza. W Kioto zawsze te dwie dzielnice rywalizowały ze sobą. Kioto jest piękne ale ja nie miałam zbyt dużo czasu na dłuższy pobyt i bardzo tego żałuję.
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję
J
23 listopada 2010 - 10:33
Sprawdziłam u Bajdurki , jest link o nazwie „Japonia mój drugi dom” tutaj adres http://japonia-moj-drugi-dom.bloog.pl/
no i jak przewidziałam Ewa z Japonii, już nie prowadzi bloga, niemniej jest nadal w blogosferze i Jej wrażenia z pobytu tam.Jej relacje ze zderzenia się dwóch różnych kultur , ba -cywilizacji 😀 ))))
23 listopada 2010 - 10:34
Andrzeju,
dziekuję, bardzo, nie mam i nie miałam siostry, a jeżeli młode dziewczyny choć trochę sa do mnie podobne to chyba jeden wielki przypadek, poza tym bardzo bym chciała mieć teraz 20 lat i obecny rozum, ale nie te czasy, nie ten wiek, nie te możliwości!
Pozdrawiam
j
23 listopada 2010 - 10:59
Julio,
serdecznie dziekuję za pomoc i wyszukanie tego linku, bardzo dziekuje za niebywałą życzliwośc, której nam na codzień brak,
pozdrawiam serdecznie i życze dobrego dnia!
j
23 listopada 2010 - 15:27
Piękne te kimona ale przede wszystkim nie zdążyłam napisać, jak bardzo podobał mi się ostatni wpis o Indonezji i te cudne dziewczyny na zdjęciach. Pozdrawiam serdecznie a.
23 listopada 2010 - 16:58
Co do „Japońskiej” Ewy – wszystko się zgadza. Julka wie dokładnie. Mój „Paw z wyspy Bali” faktycznie poleciał na wyspy japońskie by sklep Ewy ozdobić. Nasza „japońska” Ewa i jej japoński małżonek przysłali mi dwa lata temu nawet kocie pampersy, gdy na działkach przyszły na świat małe kicie. To dopiero było wydarzenie 🙂
Jadziu! Ambasada Japonii może tego łódzkiego święta ikebany nie pamiętać, choć sam ambasador na podsumowaniu święta był.Działo się to pod koniec komuny, a ja jako organizator miałam drobne kłopoty ze strony pewnych służb, ponieważ… wywiesiłam flagę Japonii. Ech, stare, ale jare dzieje…
Pozdrawiam!
🙂
23 listopada 2010 - 17:33
Jadwigo , bardzo lubię Twoje posty o egzotycznych / i nie tylko/ krajach , każde zdjęcie powiększam , aby nacieszyć oczy szczegółami .
Zwyczaje i kultura japońska mogą trochę zadziwić , ale głównie zachwycić , dlatego chętnie przeczytam następny post pisany przez Ciebie , osobę , która była i widziała na własne oczy .
Pozdrawiam -Yrsa
P.S. poprzedni post wcale nie uszedł mojej uwadze , po prostu zaczęłam odtwarzać piosenki S.Przybylskiej na you tube i tak mnie wciągnęło ,że zapomniałam o całym świecie
23 listopada 2010 - 19:56
Ania T,
Dziewczyny sa piękne i mówi się, że sa księżniczkami, bo po ojcu, a my szybko przemieszczamy się raz Indonezj raz japońska kultura,
mnie podoba się kimono ślubne, najbardziej, może dlatego, ze dziewczyna piękna?
pozdrawiam
j
23 listopada 2010 - 19:57
Ciotko Pleciugo,
Ty to masz szerokie koneksje w świecie, ja dzisiaj dopiero przeczytałam cały blog Ewy japońskiej, a tu mam Ci koleżankę i nie wiem tylu o niej rzeczy, ale nie szkodzi pozdrawiam i cieszę się, ze Paw w japonii stroszy pióra,
pozdrawiam
j
23 listopada 2010 - 20:04
Yrso,
cieszę sie, ze tak odbierasz moje pisanie, to bardzo miłe, wkładam we wpisy dużo inwencji aby były ciekawe, choć samo pisanie idzie szybko nadspodziewanie, ale muszę dokładnie przemyśleć co chcę przekazać i w jakiej formie. Jak widzisz każdy mój post jest opowiadaniem, bo tak po cichu już ponad 120 stron ma książka, która piszę i część tych postów służy mi jako ćwiczenia wprawki do tworzenia kolejnych rozdziałów książki. Teraz już znasz prawdę, Beata tak bardzo mnie zmobilizowała, a tez sama wiem, ze nie mam czasu na odkładanie rzeczy na potem, bo potem można nie zdążyć.
Pozdrawiam
j
23 listopada 2010 - 20:20
Co prawda to prawda, piękna dziewczyna w pięknym kimonie. Pozdrawiam AT
23 listopada 2010 - 20:38
Aniu T,
dziękuje bardzo,!
j
23 listopada 2010 - 20:42
Oj, chyba z tymi moimi koneksjami to z lekka przesadziłaś – droga Jadziu. To internet czyni cuda i pozwala poznawać takich fajnych ludzi.
Co do koneksji i bywania w wielkim świecie – czuję się przy Tobie, droga Jadziu, jak mysz kościelna, co w zachrystii pod miotłą siedzi.
🙂
23 listopada 2010 - 22:26
Jadwigo , przypominam sobie nawet była propozycja tytułu książki , coś jak „Podróże z rakietką „? chyba ?
W takim razie , życzę miłej pracy bo i pora roku sprzyja pisaniu wspomnień .
Pozdrawiam Yrsa
24 listopada 2010 - 0:02
w takim pieknym ale trudnym stroju ciekawe na ktorym metrze polamalabym sobie kosci? szczegolnie w tych olbrzymich klapkach….
kultura odmiena ale piekna i bardzo ciekawa.
czekam na kolejny wpis o gejszach.
24 listopada 2010 - 10:22
Ellizka,
Dziewczyny na pokazie mówiły, ze nie można iść szybko, bo się po prostu nie da, a kimono jest ciężkie i wazy 20 kg plus 7 metrów pasa, no to wszystko razem ja uznaję za codzienne ćwiczenia z obciążeniem, już wiem dlaczego Japonki sa takie szczupłe, po tylu godzinach cwiczeń każda z nas byłaby wiórkiem
pozdrawiam
j
24 listopada 2010 - 10:23
Ciotko Pleciugo,
jakie koneksje? o czym piszesz ja mam moi drodzy Was i to są dopiero koneksje!!!!!!!!!!
pozdrawiam
j
24 listopada 2010 - 10:26
Yrso,
„Podróże z lotką” to jest tytuł roboczy a jak się do niego przyzwyczaję to tak zostanie, a pogoda jest jak widzisz, a ja mam i tak oprócz pisania duzo roboty, przecież opieka na ojcem to nie przelewki sprzatanie, gotowanie,pranie i inne czynności codzienne np kapiel. Pozdrawiam
j
24 listopada 2010 - 10:58
A u Ciebie światowo, kolorowo i towarzysko , nic tylko tu przesiadywać tak milutko. Czekam z niecierpliwością na następny wpis . interesuje mnie itemat i kuchni i Gejsz hi,hi.
Wytrwałości w życiu codziennym.
24 listopada 2010 - 18:56
Jadziu, Ty zawsze byłaś wzorem zorganizowania i wiem, że sobie ze wszystkim poradzisz, bo musisz. Wolałabym żebyś za dużo nie „musiała” i miała chwilkę czasu dla siebie i spokojne posiedzenie z piórem (czy też laptopem) na kolachach, nie mówiąc o tym, żebyś mogła spokojnie wypić kawusię bez żadnego pośpiechu. No ale czasem jest łatwiej a czasem trudniej w tym naszym skomplikowanym życiu. Jakże mnie cieszą te Twoje napisane i nienapisane jeszcze strony! Twórczy niepokój, to lubię!
24 listopada 2010 - 19:45
Margeto,
wpis miał sie zrobić dzisiaj a jutro powiesić, no ale w życiu nie jest wszystko łatwo, byłam ze slubnym w szpitalu na zastrzyku w oko, nie po raz pierwszy – diagnoza AMD, teraz juz 4 ty raz za nami, bałagan nie do opisania, a wiec nerwy i kłótnie, atmosfera, ze tylko kałasznikow i wiadro kul trzeba wziać, ale ja to znam więc książkę wyciagnęłam i czytałam, wszyscy wokół nerwowi, dziwić się nie mozna a panie zamiast zabrać karty i wyczytywać jakkolwiek byle powiedziec zgodnie z listą, partyzantke zaczęły odwalać, więc pretensji, harmideru by,ło masę, my w domu o 19.30 ale tam zostało conajmniej 12 osób, do zastrzyku. Północ pewna.
A wiec wpis sie opóźni, i trudno, bedzie napewno. A poza tym mój tata i opieka nad nim, samo zycie.
Pozdrawiam
j
24 listopada 2010 - 19:48
Beato,
muszę kochana, muszę ale popatrz na wczesniejszy deczko komentarz,pisać mogę tylko nocami, a przecież nie dam rady co noc siedzieć do późna i tak kradnę czas aby go wyokrzystać maksymalnie, w końcu sama musze iść bo mi jakieś wyszły nie takie rentgeny w szyji, i to jutro, życie, zycie, wesołe jest zycie staruszka, hahaha, wesołe jak piosnka jest ta..tra la la la…
całusy
j
24 listopada 2010 - 20:17
Serce się raduje, zaprzyjaźnionv blog Zaprzyjaźnionej Osoby ma takie wzięcie. Słowo! Pozdrawiam, aktywność przy takiej nawale obowiązków dnia podziwiając…
24 listopada 2010 - 20:18
zabrakło w pierwszym wierszu maleńkiego: ŻE. Przepraszam i dodaję.
25 listopada 2010 - 9:41
Andrzeju,
serdecznie dziękuję, cieszę się, że ma tak bo jest to miód na moje rany jakie mi się trafiaja i na strapione serce codzienności. Pozdrawiam dzisiaj do lekarza aby swteirdzić, ze moge pływać, moze mi się uda?
Serdecznie pozdrawiam
j
25 listopada 2010 - 9:42
Andrzeju,
i bez Że było dobrze, całusy
j
6 grudnia 2010 - 19:11
Thank you very much, I am happy to hear that is valuable and you marked it! Thanks a lot. Have a very nice day today! Regards J
8 grudnia 2010 - 15:58
Thank you very much, regards
j