Różne osoby poznajemy w życiu. Wydaje nam się, że spotykamy je całkiem przypadkowo, a ja myślę, że nic nie dzieje się przez przypadek. Wszystko w życiu dzieje się po coś.
Ja poznałam wiele osób, i tych z pierwszych stron gazet, ale przecież nie oni towarzyszyli mi w pracy, gdzie spotykałam ludzi zarażonych pasją sportu, wspólnego działania, pasją życia, pasją społecznego działania na rzecz innych osób.
Kilka lat temu pracując wspólnie z Moniką ( AGENCJA 21) nad projektem Seniorzy w akcji, „Spoko Senior”, „Seniorada”, biorąc udział w różnych wydarzeniach związanych z ludźmi 50 + i trochę starszymi miałam przyjemność poznać Ewę Łazowską. Drobną kobietę zarażoną pasją pomagania zwierzętom. Szczególnie kotom, które ratowała pomimo i na przekór innym, ale też z pasji życia i niesienia pomocy słabszym. Najpierw nasza przyjaźń miała charakter wirtualny. Kiedyś jednak zdecydowała się przyjechać z Łodzi do Warszawy.
Pewnego majowego dnia na imprezie Piknik w Ogrodzie Saskim ktoś zapytał o mnie. To była Ewa. I tak zaczęła się nasza przyjaźń. Później była też na „SENIORADZIE” organizowanej przez panią prof. Ewę Kozdroń i jej studentów, która odbywała się na Akademii Wychowania Fizycznego, o czym pisałam:
http://www.okiemjadwigi.pl/piknik-w-ogrodzie-saskim/,
http://www.okiemjadwigi.pl/emporia-partnerem-seniorady
http://www.okiemjadwigi.pl/miedzynarodowy-dzien-osob-starszych/
http://www.okiemjadwigi.pl/emporia-partnerem-seniorady-2/
http://www.okiemjadwigi.pl/emporia-partnerem-seniorady/
Ewa Łazowska jest z zawodu kulturoznawcą, prawie dwadzieścia lat temu przeszła na emeryturę, i powiedzmy sobie szczerze” sześćdziesiątkę” ukończyła jakiś czas temu. Kiedyś udzielając wywiadu powiedziała: ” Całe swoje dorosłe życie poświeciłam pracy w kulturze, oświacie, sporcie. Stwierdzam, że nigdy nie pracowałam tak ciężko jak teraz, gdy jestem na emeryturze”. Jej praca zawodowa zawsze wymagała aktywności ruchowej i intelektualnej, ale po przejściu na emeryturę, choć aktywność fizyczna nie zmieniła się, to treść zajęć bardzo.
Nie wymienię rzeczy, którymi zajmuje się Ewa, łatwiej jest wymienić te, którymi się nie zajmuje.
Tworzy tkaniny artystyczne, miała kilka wystaw, jej prace znajdują się w Kanadzie, Japonii, trafiały na wystawy w różnych częściach Europy.
Kilka ładnych lat temu Ewa zainteresowała się Internetem i odkryła jego wielkie
możliwości. W maju 2007 r. rozpoczęła pisanie bloga, w którym motto jej życia miesza się z bajkami, bajdurkami „Nie takie bryły przed nami były”. Ten blog zna wielu bloggerów a także osób z forumkot.pl, czy też Portalu Informacyjnego Wiadomości24.pl.
W moich linkach nazwałam go „Bajdurki” http://bajdurki.bloog.pl gdyż jedna z wydanych książek nazywa się „Bajdurki ciotki Pleciug dla dzieci dużych i małych”. No właśnie Bajdurki…. Ewa pisze wierszyki, bajki, talentów ma wiele, swoje książeczki ilustruje własnymi obrazkami, maluje na deskach, tworząc cały czas misterne tkaniny, chociaż bardzo się przed nimi broni uważając ze wymagają zbyt wiele czasu a ona go nie ma.
Jedną z książeczek „Groch z Kapustą, czyli bez sensu” (2011) wydaliśmy razem. Powstała świetna książeczka, którą wydawnictwo „ Black-Unicorn” z Jastrzębia Zdroju pięknie z wielką starannością przygotowało do druku. Oprócz tych pięknych
kolorowych książeczek ostatnio wydała również „Ani słowa o kotach”. Chojną ręką rozdaje je a w zamian otrzymuje niezbędną karmę, mleko dla kotów a też inne niezbędne specyfiki.
Sama o sobie we wstępie do tej książeczki „Groch z kapustą” napisała: „ Żyć należy uczciwie, godnie, ciekawie, aktywnie, czyli mówiąc krótko- żyć tak, aby na starość nie żałować, że człowiek kiedyś w ogóle się urodził.
Matka Natura obdarowała mnie wieloma uzdolnieniami, choć powiadają, ze, jeśli Pan Bóg chce kogoś pokarać, obdarza go kilkoma talentami naraz. Owa „perfidia” stwórcy polega jednakowoż na tym, że tak hojnie obdarowana istota ludzka częstokroć nijak z ową wielością talentów egzystować nie potrafi ani tez pożytku wielkiego z tego bogactwa raczej nie ma”…
Myślę, że Ewa nie ma racji, gdyż jakoś sobie radzi ze swoimi talentami, a nawet powiem więcej jest wsparciem dla kotów, które są bezdomne i często trafiają na jej działkę POD „Wisienka” w Łodzi. Zwierzęta jak to zwierzęta mają swój szósty zmysł i wiedzą, kto im poda miskę z jedzeniem i piciem, a kto podłoży truciznę, zresztą zupełnie ”niechcący”. Koty w lecie od czasu do czasu odwiedzają Ewy domek, gdzie znajdują jedzenie, ciepło, serce a także wsparcie w razie niespodzianych narodzin kociaków. Ostatnie dwie nowo narodzone kotki wylądowały u Ewy w domu, gdyż matka ze strachu, przeganiana przez życzliwych ludzi, zmieniała im miejsce bytowania i była obawa, czy nie wyniesie ich w inną nie
bardzo życzliwą okolicę. Wiele kotów zostało uratowanych. Bywały lata, że dziewięć czy nawet jedenaście wysterylizowanych, opatrzonych w lecznicy „Psia Kość”, odkarmionych znalazło kochające domy. Jedną z tych burych kotków uratowanych przez Ewę mam również ja, jest matką Nurki, ślepej kocicy, którą ratowałyśmy razem z Ewą. Zbyt wczesna ciąża, bardzo trudne warunki bytowe, spowodowały chorobę i utratę oczu, jednak kotka miała wielka wolę życia, trudno było ją skazać na wędrówkę za tęczowy most.
Miłość Ewy do zwierząt jest osobnym rozdziałem życia. Wśród znajomych ma wielu wrogów (na działkach), ale też i grono wiernych przyjaciół. Deseczki, które pięknie maluje są rozdawane za pokarm dla kociaków ( teraz i dla jeży), które również doceniają Ewy stołówkę. Niestety ten fragment działalności nie podoba się prezesowi, i dwóm innym członkom zarządu, którzy postanowili odebrać Ewie działkę w trybie dyscyplinarnym. I na nic były tłumaczenia, że Ewa nie hoduje kotów, że są to bezdomne koty, które dokarmia, że Towarzystwo Przyjaciół Zwierząt w Łodzi wie o jej działalności i bardzo ją ceni, że Lecznica „Psia Kość” pomaga tymże pacjentom i zawsze może liczyć na wszystkich weterynarzy tam pracujących, ze dzięki kotom nie ma na działkach myszy i szczurów. Żadne logiczne tłumaczenia nie trafiają do młodych ludzi, którzy mają inne plany w stosunku do tej działki. Na FB wywiązała się dyskusja, powstała strona „ Na pomoc działkowym kotom Ewy i Ewie” https://www.facebook.com/events/473440842789058/ Wiele osób znających przepisy prawa pomaga.
Tylko ja sobie myślę, że im lepiej poznaję ludzi, tym większą miłością darzę zwierzęta.
Napisałam o Ewie, gdyż jest dzielną osobą, ma wiele smutnych doświadczeń za sobą, jest samotna, życie jej nie pieści, a mimo tego codziennie czy to lato czy to zima biega na działki, bo przecież mogą ją odwiedzić koty, które będą potrzebowały pomocy, tak samo jak dzisiaj Ona jej potrzebuje.
Nie dla siebie, na to jest zbyt dumna, dla swoich podopiecznych.
12 maja 2014 - 16:15
Jadziu! Zawstydziłam się… Tyle dobrych słów… a ja – skromna dziewczynka jestem.
Pozdrowionka! – Jadziu. Lecę sprzątać „po kotach”.
12 maja 2014 - 16:16
Ja tę cenię przyjaciela poznanego już na emeryturze
i tak jak ja piszącego rzeczy… lekkie.
12 maja 2014 - 16:20
Pani Jadwigo, Cioteczkę poznałem i ja dzięki blogom i pokochałem jej kocie fanaberie jak wszyscy. Mam w swojej biblioteczce książeczki a na ścianie obrazki Pleciugi. Cieszę się, że i ja miałem swój wkład w kocie dokarmianie, chociaż z natury do kociarzy się nie zaliczam, za to do fanów Ciotki Pleciugi jak najbardziej. Dziękuje ogromnie za ten wpis. Pozdrawiam
12 maja 2014 - 17:31
Bardzo, bardzo, bardzo imponują mi ludzie, którzy są tak aktywni na emeryturze, i zamiast narzekać na nielekki los, tyle dobra robią dzięki swojej pasji. Prawdziwie żyją.
Pozdrawiam obie Panie :))
12 maja 2014 - 18:07
O tak, tak! Coś tam sprawdzam jeszcze, zaczepiam różne osoby. Zobaczę, czy w ogóle mogę jakoś pomóc – wprawdzie nie ja sama, nie jestem prawnikiem, ale są przecież osoby o doświadczeniu z kotami działkowymi i różnymi akcjami. Ciekawe, czy Zarząd Działek Ewy ma prawo (pod względem prawnym) odebrać Ewie działkę. Jaki jest status prawny działki Ewy i jaki Zarządu Działek. Zarząd to posiadacze gruntu? Czy działki należą do gruntów gminnych a tylko użytkowane są hm.. w dzierżawie przez działkowców. Jeśli teren należy do gminy, to również i koty są (skrót myślowy) w gestii gminy, to znaczy że należą do gminy i do tzw. ogółu fauny i flory. Czyli co sobie Zarząd umyśli, to nie znaczy że ma to moc prawną. Bo następnym razem Zarząd wymyśli że użytkować działki mogą tylko posiadacze czerwonych łopat, a reszta won! A swoją drogą – to Zarząd zatem rządzi złośliwie myszami, nornicami i kretami (bo to na tym terenie występują). Perfidia to. Zatem Ewa może użyć do walki z tym „dobrem gryzoni serwowanym przez Zarząd” naturalnych ich, ekologicznych wrogów czyli kotów. Co za debilni ludzie. Warto sprowadzić fotoreporterów i redaktorów, którzy uwiecznią i opiszą ten przypadek w wykonaniu Zarządu czyli posiadaczy ziemskich gruntów gminnych. Co za…
12 maja 2014 - 19:13
Wiesiu
dziękuję za dobre słowo i porady, Ewa czyta wszystkie komentarze i wierze, że z nich korzysta, poza tym konsultuje się w sprawach z panią adwokat, która tez prowadzi blog „Sekrecje i Niedyskrety i kocha koty ma swoich trzy i psa, mam też nadzieję, że Towarzystwo Przyjaciół Zwierząt wspiera Ewę i nie pójdzie zarządowi zbyt łatwo,
j
12 maja 2014 - 19:14
An-Ula
wiesz, Ewa żyje dzięki niezwykłej sile woli, bo raczej nie należy do osób zdrowych, wcale!
Trzyma ja pogoda ducha, koty, praca i malowanie oraz pisanie wierszyków, pozdrawiam
j
12 maja 2014 - 19:18
Piotrze
bardzo się cieszę, że pokochałeś Ewę, zresztą wiem z waszej wymiany zdań na blogu, że jesteście w kontakcie, i pomagasz Ewie, zresztą jak my wszyscy, mało jest takich osób, które wolny czas poświęcają zwierzakom
j
12 maja 2014 - 19:19
JanToni
Ewa jest Twoją koleżanką po fachu, nie dziwię się, że znacie się całkiem dobrze, pozdrawiam
j
12 maja 2014 - 19:23
Cioteczko Pleciugo
jesteś tego warta, po prostu!
j
12 maja 2014 - 20:16
Też wielbię Ewę! Za to, że … taka jest, jak jest…Ma pasję, na miarę dobrego duszka. Takiego, który zawsze coś dobrego robi, gdy rówieśnicy – i młodsi- uważają, że zrobili wszystko, co mieli do zrobienia. Pozdrawiam!
12 maja 2014 - 20:51
Andrzeju
no właśnie, jest dobrym duszkiem działek POD „Wisienka” szkoda że inni tego nie widzą
j
12 maja 2014 - 22:20
Tyle ciepłych słów napisałaś Jadwigo o pani Ewie,namalowałaś jej portret tak piękny,że się wzruszyłam.Dobrze,że są jeszcze ludzie o wielkich sercach,szczerzy i wrażliwi,bo jest nadzieja,że może być lepiej,że taką postawą można zarazić innych.Pozdrawiam serdecznie.
13 maja 2014 - 0:16
Drodzy Państwo i Ty, kochana Jadziu
Bardzo dziękuję za tyle ciepłych słów pod moim adresem. To wzruszające… Powiem tak – sentencjonalnie :):Pasje, czy choćby wszelka aktywność na stare lata – to przedłużenie życia. Ciało niby to już zużyte, ale duch w nim tkwi i jest potężnym motorem do dalszego życia. I gdy człowiek (na stare lata) ma te pasje, nie myśli o tym, że coś boli, coś strzyka sklerotyka :)I to jest plus dodatni posiadania pasji, zainteresowań, czyli tzw. koników. I jeszcze jedno. Moją sentencją życiową jest powiedzenie Legii Cudzoziemskiej – Kto nie maszeruje, ten ginie. Od siebie dodam, że ginie jak ta przysłowiowa Mańka w pokrzywach. 🙂
Z pozdrowieniem – ciotka Pleciuga.
13 maja 2014 - 5:58
Pamiętam jeden z lepszych momentów w jej opowieściach, jak dwa kotki – jeden ślepy, drugi głuchy – zwiały z mieszkania i nie można ich było przywołać z powrotem. Przy całej grozie sytuacji, efekt humorystyczny był nie do powstrzymania. Też ją podziwiam za tę walkę z bezdusznością instytucji.
13 maja 2014 - 7:05
Obu Paniom: Bohaterce(w znaczeniu literackim i życiowym) oraz Autorce- uznanie!
13 maja 2014 - 7:50
1beam
Ewa jest niezwykle drobną osobą, do tego niewysoką, stad waleczność jaka w niej mieszka jest niewspółmierna do jej postury. Wiem też, że zorganizowała wiele osób, które jej pomagają w sprawie nie tylko że Towarzystwo Przyjaciół Zwierząt w Łodzi ale też ludzi z prokuratury (lubiących koty) adwokatów i inne życzliwe, które koty kochają,
cieszę się, że ta drobna osoba waleczna osoba przeciwstawiła się głupocie, chamstwu i bezduszności innych a my poprzez liczne komentarze pomagamy jej, podtrzymując na duchu
j
13 maja 2014 - 7:52
Helen
u Ewy nic nie dzieje się prosto, zawsze są elementy humorystyczne, później opisywane w jej książeczkach pozdrawiam
j
13 maja 2014 - 7:53
Czesiu
serdeczności przesyłam, i cieszę się, że na drodze mojego życia znajduję takie piękne osoby
j
13 maja 2014 - 7:54
Ewo
z Twoim hartem ducha , nie zginiesz
j
13 maja 2014 - 11:27
Hi, hi. Helena mnie rozczuliła przypomnieniem epizodu o wyjściu moich dwóch (z czterech domowych) kotek, czyli niewidomej Nurki i niesłyszącej Głucholki. Nurka wtedy znalazła się dość szybko. Głucholka była już dwie kondygnacje niżej w moim bloku. Pomógł mi z jej znalezieniu zupełnie przypadkowy człowiek – też, jak się okazało, – lubiący koty 🙂
13 maja 2014 - 13:12
Ciotko
bo wiesz najgorzej jak się ślepy zada z głuchym lub też ślepy z kulawym,
dobrze, że się dobrze skończyło, Głuchola złapała trochę wolności wtedy a Ty ją ucapiłaś
j
13 maja 2014 - 15:24
Nie znam blogu Pleciugi, ale osoba Wielka i wielkie ma Serce 🙂 Mam nadzieję, że prawo – z pomocą życzliwych ludzi – stanie po jej stronie.
13 maja 2014 - 16:06
No tak zaglądam na bloga „pleciugi” a tam pisze, gdyby doba miała 48 godzin to tak,byłoby mało. ::D
Wspaniała kobietka, dużo o sobie powiedziała na blogu, Ty ją poznałaś osobiście i przekonałaś się ,że to wulkan.ciągle aktywna , malarka pisarka, poetka i ta pomoc kociakom.
Ja też kupiłam jej dwie śliczne książeczki dla dzieci znajomych.to ich pierwsze książeczki i do tego z dedykacją !.. 😆
Pozdrawiam i Ciebie Jadwigo i Ewę. Pa! 😀 😉
13 maja 2014 - 16:59
Noti
u mnie w linkach są jako „Bajdurki”
pozdrawiam
j
13 maja 2014 - 17:01
Jula
poznałam Ciotkę Pleciugę kilka lat temu, razem brałyśmy udział w kilku imprezach, wszystkie wydane książeczki mam, na jednej z nich na okładce jesteśmy razem zdjęcie zrobiono w Łodzi gdy odbierałam od niej kotkę
pozdrawiam
j
13 maja 2014 - 19:35
Piękny tekst o pięknej osobie – znam Ewę tyko wirtualnie, ale trzymam kciuki, zwłaszcza w dziakowej paranoi. Z moje strony apel – składamy się na prawnika, bardzo prosze wszystkich fanów Ewy o chociaż skromny datek, żeby można było zakończyć ten koszmar, na który Ewa już nie ma siły. Pozdrawiam
13 maja 2014 - 22:02
Mam wielki szacunek dla takich osób jak Pani Ewa Łazowska….
A dla Ciebie za to, że przybliżasz nam postaci ludzi nieprzeciętnych 🙂
14 maja 2014 - 8:06
nemezis
popatrz co pokazuje nam tv o czym piszą gazety, afera goni aferę,
parlamentarzyści obrzucają się błotem, politycy walczą jakby byli na froncie,
informowani jesteśmy o wielu skandalach i o tym, że matki zabijają swoje dzieci,
a ja pokazuję ludzi godnych szacunku, żyjących z pasją, mających swoje piękne hobby i jak zdążyłaś już pewnie zauważyć nie jest to jedna czy dwie osoby. Myślę, że o takich ludziach warto pisać,
gdyż wiadomości o takim credo życiowym nie znajdziesz w żadnej gazecie
j
14 maja 2014 - 8:11
Pani Magda
dziękuję bardzo za pani komentarz cieszę się, że jest coraz więcej. Znam Ewę kilka lat, myślę, że gdyby Ewa potrzebowała pieniędzy to nam o tym powie.
pozdrawiam
j
14 maja 2014 - 8:16
Oto komentarz Ewy, który umieściła na FB a ja go skopiowałam abyśmy wszyscy mogli przeczytać:
Pisanie w środku nocy, czyli jak było…
Nie ukrywam, że na przybycie gości, podążających mi z odsieczą, czekałam z dużą tremą. To w dziejach mojego opiekowania się kotami na działkach „Wisienka” była w zasadzie pierwsza – tak liczna i ważna lustracja kociego azylu. I stało się! Ekipa Łódzkiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami przybyła w mocnym składzie – z panią prezes Amandą Chudek na czele. Służbowe mundury pań inspektorek też robiły wrażenie na przypadkowych świadkach tej wizyty. Nie byli to jednak jedyni goście na mojej działce. Przybyła także pani Agnieszka – reprezentująca Stowarzyszenie na Rzecz Bezdomnych Zwierząt „Schronisko”, a także pani Wioleta Pawlik Nowacka.
Kontrola działek, prowadzona przez komisję porządkową ROD „Wisienka”, zaczęła się punktualnie o godz. 16-tej. Było bodajże kilkanaście minut po wyznaczonej godzinie, gdy zespół komisyjny w pięcioosobowym składzie pojawił się ” u wrót” mojej działki. Pojawił się, ale widząc liczne grono moich gości najpewniej nie bardzo wiedział – czy ma wejść, czy też może odczekać i nawiedzić mnie później. Suma summarum – trzy członkinie komisji odważyły się jednak wejść, natomiast dwie ze składu wolały najwidoczniej postać sobie przy furtce. Kontrola mojej działki odbywała się w ciszy i skupieniu. Żadnych złośliwych uwag pod moim adresem nie usłyszałam. Obecność inspektorów ŁTOZ-u musiała na „wysokiej” komisji jednak zrobić duże wrażenie. Nie do szło też do jakiejkolwiek wymiany zdań między stronami na temat „tych cholernych” kotów. Zaproponowałam by komisja, reprezentująca, jak by nie było, cele statutowe PZD, raczyła także zlustrować wnętrze mojej altany. Hmmm… moja propozycja spotkała się jednak z odmową.
Nie wiem – jaką cenzurkę wystawi komisja mojej działce. Okaże się to w zaleceniach pokontrolnych. Pożyjemy – zobaczymy.
Komisja porządkowa wybyła z działki najszybciej jak to tylko było możliwe. Teraz moi zacni goście mogli spokojnie zasiąść na ogrodowej ławeczce, poczęstować się czekoladkami, przysłanymi przez Martę Konopko i posilić się kruchymi ciasteczkami. No i koniecznie pomiziać zachwyconą przybyciem Obrońców zwierząt Weterankę. Jedna z pań inspektorek nawet stwierdziła, iż myślała, że kotów na działce ciotki Pleciugi buszują całe hordy. Pisałam w poprzednim poście, że honory pani domu będzie pełnić tylko Weteranka. Kicia wywiązała się z tego zadania na dużą piątkę z plusem.
13 maja 1914 roku to będzie bardzo pamiętny dzień – zarówno dla mnie, jak i dla działkowych kotów. Oczywiście na tej wizycie sprawa nękania futrzaków oraz mnie – się nie kończy, a być może – dopiero się zaczyna.
Wasza ciotka.
14 maja 2014 - 8:21
oto jak wygląda sprawa oczami
Łódzkiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami materiał skopiowany z Facebooka:
Pani Ewa od lat dokarmia koty, dba o nie, daje im schronienie. Od dłuższego czasu trwa szykanowanie Pani Ewy przez Zarząd Ogrodów Działkowych WISIENKA i notoryczne próby zastraszenia Pani Ewy, że jak nie usunie kotów to zostanie zabrana jej działka.
Dzisiaj postanowiliśmy zobaczyć jak sprawa wygląda na miejscu i przyjęliśmy zaproszenie Pani Ewy do jej kwiatowego ogrodu. Na miejsce udała się Prezes ŁTOnZ Amanda Chudek wraz z inspektorkami Kasią i Adą oraz Agnieszką reprezentującą Stowarzyszenie Na Rzecz Bezdomnych Zwierząt ,,Schronisko”, a także Wiola z Fundacji (Nie)Milcz-Reaguj. Na działce zastaliśmy pięknie zadbane rośliny i poznaliśmy kotkę Weterankę, którą opiekuje się Pani Ewa. To co zobaczyliśmy to prawdziwy wzór realizacji obowiązków ustawowych tj. traktowania zwierząt wolno bytujących jako podmiotu praw i szacunku, a przede wszystkim moralnych – pomocy naszym mniejszym braciom.
Pani Ewie dziękujemy za pokazanie nam swojego cudownego ogrodu, natomiast działaniom Zarządu ROD i ich praworządności będziemy się bacznie przyglądać.
Więcej o sprawie: https://www.facebook.com/events/473440842789058/
Z miłości do zwierząt
Łódzkie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami
ul. Piotrkowska 117 lok. 19
90-430 Łódź
14 maja 2014 - 9:08
Bardzo dziękuję Państwu za tyle ciepłych i serdecznych słów. Gdyby nie wsparcie dobrych ludzi,pewnie nie miałabym na tyle siły by przeciwstawiać się złu i głupocie – przybierających różne formy i postacie w „imię” np.robienia porządku z tymi co myślą i czynią inaczej niż owe zło i głupota.
Jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję. Szczególnie Tobie – Jadziu.
14 maja 2014 - 11:32
Piękny post, wspaniale jest poznawać tak niezwykłych ludzi, są oni często inspiracją dla innych 🙂 Pozdrawiam
14 maja 2014 - 16:29
Ciotko
w słusznej sprawie zabieraliśmy głos, mam nadzieję, że na jakiś czas odpuszczą atak, ale wiadomo, że będą próbowali, ale miło jest wiedzieć, że ludzie jednoczą się do wspólnego działania nie tylko w wielkich sprawach ale w małych kocich też
j
14 maja 2014 - 16:30
ZielonaMila
pewnie, że miło, wiele osób na tym naszych pofalowanym świecie zasługuje na pokazanie, dlatego ja swoją praca pokazuję ludzi wielkich duchem ciałem i hartem ducha oraz siłą woli a także swoimi pasjami
j
15 maja 2014 - 10:53
Podziwiam ludzi, którzy tak bardzo ukochali świat zwierząt, że poświęcają mu cząstkę swojego życia. Przemiła twarz tej kobiety mówi dużo o jej pięknej duszy. Pozdrawiam serdecznie.
15 maja 2014 - 10:53
Ja się narażę wszystkim. Trudno! Lubię jeden czy dwa koty w mieszkaniu, ale nie lubię ich w nadmiarze. W moim domu rodzinnym zawsze były. Nie lubiłam natomiast kotów, które całymi gromadami przychodziły na moją działkę, nie lubiłam po nich sprzątać ani wyrzucać nieżywych myszy czy ptaków, które przynosiły z okolicznych pól. Na szczęście działki się pozbyłam i problem znikł. Myślę, że nie wszyscy muszą lubić to samo.
15 maja 2014 - 15:35
Ewo
oczywiście, że nie, do Ewy Ł przychodzi około 4-5 kotów tylko w zimę dodatkowo dwa jeże, czasami gdy jakaś kotka ma rodzić zjawia się na działce, ale nie zawsze, myślisz, że to duże ilości, ja ma 3 koty dwa u mnie i jeden u ojca mają swobodę działkę do biegania jest posprzątane i nie śmierdzi, ale każdy ma prawo wyboru, i wcale się nie naraziłaś tylko masz inne zdanie, pozdrawiam
j
15 maja 2014 - 15:37
Lotko
Ewa jest samotną kobietą od lat, lubi kociaki, pomaga im, a że ma talent do pisania wierszyków bajek i ilustracji obdziela nimi osoby, które w zamian kupują dla kotów jedzenia lub mleko, każdy sposób jest dobry aby pomóc innym braciom mniejszym
pozdrawiam
j
17 maja 2014 - 10:45
Masz racje Jadwigo – w zyciu nic nie dzieje sie przez przypadek. Masz wiele szczescia, ze poznalas tak wspaniala osobe! Przykry zas jest fakt, ze tyle osob zamiast pomagac, woli szkodzic i szykanowac; dobrze, ze TOnZ wstawilo sie za Pania Ewa… Oby wiecej tak wspanialych osob!
Pozdrawiam serdecznie Jadwigo!
30 maja 2014 - 7:08
Bea
Ewa jest osobą nie wysokiego wzrostu, szczupłą, schorowaną ma problemy wynikające z genetyki, znamy się kilka ładnych lat, pomagałam jej i pomagam jak mogę, wiem, że każdy okruch serca zamienia na pomoc dla kotów, działkowych, bezdomniaków, swoich, bo przecież ma w jednym pokoju cztery, i na te które w danym momencie potrzebują przytuliska, o takich ludziach też warto pisać, bo ci wielcy z największych których spotkałam w swoim życiu i o których piszę na blogu
są bardzo wartościowymi, ale wśród nas jest wiele osób pomagających ludziom, zwierzętom i tych warto również upubliczniać,
pozdrawiam
J