Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Czy wiecie, że w staropolskiej kuchni rzadko używano wieprzowiny? W staropolskich przepisach z XVII wieku wieprzowina pojawia się  sporadycznie. W książce kucharskiej Stanisława Czernieckiego „Compendium Ferculorum” wieprzowina pojawia się przede wszystkim jako słonina, podstawowy tłuszcz, raczej mocno zjełczały, co i tak było ulubioną postacią wonnej przyprawy naszych przodków. U Czernieckiego znajdujemy przede wszystkim mięso dzika, dla naszych rycerskich przodków przedmiot polowań i godny cel ich rozrywki. Skąd zatem w restauracjach szczycących się przepisami staropolskiej kuchni  z drugiej połowy XIX wieku tyle potraw z wieprzowiny? Tego nie wiem i pewnie się nie dowiem. Gdyby owi restauratorzy zainteresowani kuchnią staropolską rzeczywiście chcieli ją promować pewnie mięso z dzika musieliby sprowadzać do nas z Włoch lub z Hiszpanii, bo u nas raczej nie za dużo dzików po polach hasa, a w miastach? No cóż nie wiem czy to mięso na bazarach może być nazywane dzikiem?

Jak napisał w swoim artykule „Rehabilitacja wieprzowiny” Jarosław Domanowski, mój ulubiony autor :”…Sama wieprzowina, oprócz najlepszych partii mięsa, była kojarzona raczej z pożywieniem godnym plebejuszy. Mimo pewnych smakowych fascynacji nad poczciwą świnką ciążyło przekonanie szlachetnych panów braci, że jest ona w jakiś, bliżej nieokreślony sposób, nie do końca godna ich wymagających podniebień. Zapewne wiązało się to również z rozpowszechnionym w całej stanowej i chrześcijańskiej Europie przekonaniem, że twardo stąpające po ziemi i chętnie w niej ryjące świnki stanowią najniższy szczebel hierarchii produktów żywieniowych. Porządkowała ona zwierzęta i rośliny w łańcuch wiodący od ziemi ku niebu. Ceniono więc raczej wysoko latające, szlachetne i czyste ptaki, a nie baraszkujące w błotku świnie…”

W „Kucharzu doskonałym” Wojciech Wielądko wyraża niechęć do wieprzowiny skupiając się przede wszystkim na ostrzeganiu przed katastrofalnymi dla zdrowia skutkami jej spożywania. W książce Wielądki mamy kilkadziesiąt receptur na wołowinę, na cielęcinę czy skopowinę, ale tylko kilkanaście dań z wieprzowiny. Wiek XIX przyniósł nam demokrację smaku i gustów a wieprzowina zaczęła wkradać się w łaski kuchmistrzów, może dlatego, że wpływy śródziemnomorskiej kuchni zaczęły słabnąć, a większy wpływ uzyskały wzorce kuchni niemieckiej. Stąd wydanie w 1800 roku „Kucharza doskonałego” w Warszawie, zresztą pruskiej.

Zmiana nastąpiła też w wyrażaniu opinii o wieprzowinie, gdzie we wstępie  do rozdziału o wieprzowinie Wielądko wyrażał się już o niej znacznie przychylniej, podkreślając, że jest w kuchni po prostu niezbędna, choć może szkodzić np. starszym ludziom. W ślad za tym uzasadnieniem zamieścił w rozdziale „O wieprzowinie” 20 przepisów, aż o pięć więcej niż w poprzednich wydaniach. I tak rozpoczął się triumfalny marsz świnek na  polskie stoły.

A teraz, aby się tak z Wami na pusto nie rozstawać przytaczam : sposób robienia figatelli z książki  kucharskiej Stanisława Czernieckiego „Compendium Ferculorum”.:

„… Iż się często wspominać będą figatelle albo pulpety, trzeba też i sposób robienia onych położyć, który masz taki.

Weźmij cielęciny albo kapłona, mięsa wołowego albo zwierzyny, albo chudego świeżego wieprzowego, odbierz żyły i usiekaj drobno. Weźmij łoju kruchego, wołowego albo skopowego, albo jeleniego, odbierz żyły i usiekaj drobno jak najlepiej, zetrzyj chleba drobno białego albu siekaj i mieszaj to wszystko społem, przydawszy  jajec kilka. Dasz pieprzu i gałki, rób jakiekolwiek chcesz figatelle, małe lub większe, warzone albo pieczone, a jeżeli będziesz też chciał, a potrzeba będzie, przydasz rożenków lubo małych, lubo wielkich, lubo też obojga według potrzeby. Zrobiwszy spuść na wrząca wodę, a jeżeli same będziesz chciał dać, odważywszy one, odbierz pięknie, włóż pietruszki. A kiedy też na insze potrawy będziesz chciał zażyć, według potrzeby już odwarzone włożysz. Do pieczenia zaś z tejże materyjej robić będziesz wielkie jako bułki groszowego chleba, obwinione w odzieczki, a przydawszy rożenków obojga, wsadzić na patelli w piec albo na brytfannie, a upieczone kraj na grzanki, a dawaj lubo na potrawę, lubo same z rosołem albo jakim chcesz saporem.”

Coby mi się moi czytacze w słownictwie nie pogubili słownik terminów kulinarnych używanych przez kuchmistrza Czarneckiego podaję:

Figatelle lubo figatele – pulpety z różnych rodzajów mięsa. Przyrządzano je najczęściej z cielęciny, wołowiny, kapłona, dziczyzny, ewentualnie chudej wieprzowiny z dodatkiem łoju białego chleba i przypraw. Często dodawano do nich również rodzenki. Figatelle podawano gotowane, duszone smażone na patelni lub pieczone, jako samodzielne danie lub dodatek do potrawek, rosołów, zup, innych dań mięsnych. Czerniecki wspomina je w całej serii przepisów, zaleca m.in. przygotowanie figatelli z ryb.

Gąszcz – gęsty sos z gotowanych warzyw i owoców (rodzenek, cebuli, pietruszki, jabłek, fig, czasem z dodatkiem białego chleba), które po ugotowaniu przecierano przez sito i nieco rozpuszczano polewką, w której gotowano wymienione składniki.

Ochędożyć – oczyścić

Patella- patelnia

Rożenki- rodzynki, Czarniecki wyróżnia różne ich rodzaje, były one szeroko używane jako dodatek do bardzo różnych dań.

Skopowina- mięso z kastrowanych i tuczonych baranów, popularne w dawnej kuchni, jedno z najważniejszych rodzajów mięs obok wołowiny, cielęciny, drobiu i dziczyzny, używane znacznie częściej niż wieprzowina.

sapor- smak, przysmak, smakowy dodastek do potraw w postaci sosu,polewy lub zaprawy do mięs i ryb.

Tyle na dzisiejszy dzień wynalazłam dla Was moi drodzy czytacze i tumbywalcy, cobyście o dobrych naszych obyczajach pamiętali a wiedzieli jakowe dania dla zdrowia nieszkodliwe należy na wakacyjach spożywać.

Wasza Jadwiga

komentarze 64 do wpisu “Dzisiaj będzie o wieprzowinie”

  1. zośka

    No bo chyba ta wieprzowina to nie najlepsza dla nas, a ja tak bym zjadła żeberka w kapiście:)
    Ochędożyć ładne słowo z podtekstem:)

  2. Jakub

    Ech,goloneczka tłuściutka…Bardzo,bardzo,bo to rzecz najlepsza.Do tego musztarda.Najlepiej PARCZEWSKA SUPER MOCNA.I setka gorzałeczki tak schłodzonej,ze aż oleistej.
    Nie ma co udawać Włocha ani Holendra.Tylko…wszystko to z umiarem,kilka razy w roku.
    Pozdrawiam Panią Jagienkę z uśmiechem od ucha do ucha.Jakub

  3. Jadwiga

    zośko,
    ale żebereczka w kapuście są pyszne, a i również upieczone w garze dużym z wkładką drucianą, tak że leżą sobie żebereczka na tej siatce, a przedtem się macerowały z miodkiem, musztardą, i przyprawami a potem do gara, przykrywamy i do piekarnika, na 2,5 godziny, i wychodzi… niebo w gębie, ech, no cóż, nie wszystko co dobre jest zdrowe, to prawda,
    j

  4. Jadwiga

    Panie Jakubie,
    a ta goloneczka to musi być jeszcze z chrzanem i ugotowanym grochem puree wtedy jest niebiańsko pyszna, pozdrawiam, no ta wódeczka też może być, nie powiem, nie od macochy,
    j

  5. zośka

    bez serca, bez serca:)

  6. Jadwiga

    zośko,
    po takich wiadomościach to tylko te żeberka i setka a może nawet i dwie nam pozostają, niestety!
    j

  7. Jakub

    A trzy?I w tańcowanko…jakieś Rumby,Samby,no i oczywiście Walce…Głowa w lewo,w prawo. :-))))))))Jakub

  8. rodorek

    Jadwigo:) Po twoich komentarzach ślinotoku można dostać:)))
    Dzięki za trochę historii. Ja tam jestem mięsożerna i wieprzowinkę w każdej postaci wcinam:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

  9. Jakub

    No i mamy RODORKA,co schabowe z kapustą…Kocham Panią.Jeśli
    Panią,jest Pani .Jakub

  10. tom randdal

    ten sos mocno mnie zastanowił:))

  11. Jakub

    Pani Jagienko.
    Gdybym Pani nie lubił…No cóż,wieprzowinka,to cymes.A te wątróbki smażone,cynaderki,karkóweczki pieczone i szynki.A z nich karminadle,czyli kotleciki mielone,pulpety i klopsy z jajkiem.A potem chrzan(mocny),ze śmietanką.A te uszy chrupiące i jęzory krzepiące,toz to prawie piosenka tu jest.EWA DEMARCZYK.Pozdrawiam.KUBA

  12. Jadwiga

    Panie Jakubie,
    czasami człowiek w zapomnienie chce iść, to może i trzy a później w główce jest szum a może i szmer i nóżka raz, głowa dwa,
    j

  13. Jadwiga

    rodorku, Krysiu,
    trzeba jeść i trzeba pić, aby żyć, a dobre potrawy przecież w naszej kulturze funkcjonowały od zawsze ku serc pokrzepieniu, na dobry dnia początek na lepszy czas,
    pozdrawiam
    j

  14. Jadwiga

    Panie Jakubie,
    pani, pani, też pisze blog, jest u mnie w blogach i rozmowy z mamą prowadzi takie, że hej!
    j

  15. Jadwiga

    randdalu,
    no cóż ja mogę sapor to smak i ja tego nie zmienię, pozdrawiam
    j

  16. Jadwiga

    Panie Jakubie,
    karminadle? no cóż nie znałam tej nazwy, ciagle się czegoś nowego uczę, pozdrawiam
    j

  17. Jakub

    Nie przenoście nam stolicy do Krakowa.

  18. andrzej

    Barnaba- jak Jakub- goloneczka, dobra musztardka, wódeczka oleista; może być jeszcze puree z grochu, ale nie musi. I lubię też prozaiczną, ale dobrze przyrządzoną galaretę z nóżek. O rany, znów się przyśni. Jadziu, Ty mi nawet sny urządzasz… Pozdrawiam.

  19. Jadwiga

    Andrzeju,
    ja tak po przyjacielsku, goloneczka, może być, wódeczka oleista nie problem, galaretka z nóżek raczej też nie, no cóż, a ja tu napisałam, ze wieprzowina, ze to i tamto, a tu na odwrót wszystko, samo życie,
    pozdrawiam
    j

  20. Jadwiga

    Panie Jakubie,
    o rety, a kto chciał , kto o tym mówi, ja nic nie wiem, mnie się już nic nie mówi!
    j

  21. Dośka

    kocham polszczyznę i nic na to nie poradzę .Przepisy rewelacyjne ale język to dopiero dla mnie smak nad smakami.Posiadam ,,staropolską kuchnię” i pewnego razu poprosiłam syna o przeczytanie przepisu na placki ziemniaczane. ( miał wtedy 9 lat) .Czytał nieborak i czytał i w połowie stwierdził że juz nie jest głodny

  22. helena

    Ja przynajmniej mam pewność, że jak od ojca dostaję coś, popakowane w paczuszki i opisane kolorowym flamastrem, to to na pewno jest dzik. A raczej jego kawałki. A robię głównie z borowikami. I żeberka z dzika są po prostu bezkonkurencyjne.
    Pozdrawiam

  23. Jakub

    Życie,moi kochani,życie!!!Jakub

  24. Jadwiga

    Dośko,
    sama używasz pięknie tej polszczyzny, a ja ją też kocham, a szczególnie przepisy z ksiażek kucharskich, które sa piękne, Compendium Ferculorum St.Czernieckiego czytam z lubością, W.Wielądka takoż, a teraz jeszcze dwa reprinty z XVIII wieku wynalazłam, są cudne, dlatego staram się pisać o tym i wyszukuję różne interesujące specyjały,
    pozdrawiam
    j

  25. Jadwiga

    Pan Jakub,
    no cóż skoro życie..
    dobrej nocy!
    j

  26. Jadwiga

    Heleno,
    nareszcie jesteś, jak miło, nareszcie ktoś, kto z dzikiem ma do czynienia choćby i w paczuszkach, i skoro robisz dziczyznę z borowikami (pewnie też od taty) to choć daj nam przepis abyśmy cierpieli zasłużenie czytając, serdecznie pozdrawiam i zapraszam
    j

  27. wierszula

    Jadziu wieprzowina a i owszem lubię lecz coraz rzadziej pozwalam sobie na takie frykasy ale różnego typu sałatki też lubię, oj zapomiałam o moich ulubionych słotkościach którym niestety oprzeć się nie mogę. Karkulując gdy mam do wyboru np. schaboszczaka i ciasto wybieram ciasto.Pozdrawiam i życzę miłego dnia.

  28. Beata

    Chcecie przepis na dzika, bardzo proszę! Podam wersję oparta o bardzo stary przepis według Sir Kenelma Digby, ale jego wersja marynowania mięsa trwała 7 dni. Podam wersję uproszczoną, gdzie mięso marynujemy w lodówce 24 godziny w occie cydrowym z 2 łyżkami soli, główką czosnku i 100g owoców jałowca plus woda, żeby przykryć te 2 kg dzika. Wyjmujemy po marynowaniu, nacieramy 40g smalcu (albo więcej jak ktoś lubi), solą, imbirem, utartą gałką muszkatułową. Dodajemy parę listków liści laurowych, ziela angielskiego i szałwii. Pieczemy przez 20 minut w 250 stopniach a potem 4 godziny w 150 stopniach. Smacznego!

  29. Beata

    Zapomniałam dodać, żeby marynować w plastikowym naczyniu a nie metalowym!

  30. Jadwiga

    Beato,
    tylko zapomniałaś dodać skad te 2 kg dzika zdobyć?
    pozdrawiam
    j

  31. Jadwiga

    wierszula,
    no ja akurat za słodkościami nie przepadam, wolę zdecydowanie warzywa, owoce,pomidory, oliwki, chleb pita lub libański i do tego tzatziki i świat wygląda piękniej, pozdrawiam
    j

  32. Jadwiga

    Beato,
    ta marynata jest ok ale z tym miesem jakby trochę problemu, chyba, ze slubnego wyślę na polowanie, tylko nie wiem co on może tam upolować, dzika chyba nie, a kogoś innego? pewnie z łatwością, no to może niech zostanie jak jest, pozdrowienia
    j

  33. Jadwiga

    zośko,
    specjalnie pojechałam na bazar i kupiłam kapustę świeżą kiszoną na żeberkach wędzonych teraz gotuję, czujesz? kobieto, przyjeżdżaj,jak byś nie mogła to zdjęcie zrobię i wyślę, abyś choć zobaczyła…
    j

  34. zośka

    masz rację patrząc na wieści to za mało sie życiem cieszym ,za mało ,a przynajmniej ja:(
    zapach sie rozchodzi, a jak dodamy do tego jeszcze tego dzika od Beaty , uła, ła

  35. Basia

    Jadwigo droga,
    w mojej okolicy dzików aż za dużo. Tak sie ich populacja u nas rozrosła, że chyba przydałoby sie co jakis czas wieksze polowanie i wykorzystanie dziczyzny jako wykwintnie przyrządzane danie. Nie boja sie juz niczego, podchodzą do domostw i robia szkody w ogrodach, co kiedys było nie do pomyslenia, zeby taki stan miał miejsce.
    Przepisy i słownictwo godne zapoznania…:)
    pozdrawiam ciepło

  36. Jakub

    Pani Jadwigo.
    Nie będę już Pani głowy zawracał,bo wyjeżdżam o 21.00 w góry.Życzę miłego Dnia.Jakub

  37. Jadwiga

    zośko,
    za mało dalibóg za mało, wieści takie są a my tylko kanapki, obiad, kolacja, ech życie, chyba do Basi na dzika pójdziem, dubeltówki w garść i hajda ho, ale nie wiem kiedy sezon ochronny jest? może trzeba to odłożyć na późniejszy czas, zapytam Zbyszka on nie tylko na pszczołach się zna, pozdrawiam
    j

  38. Jadwiga

    Basiu,
    gdzie to tak te dziki buszuja, bo że koło Ornety to wiem, od przyjaciela, a u Ciebie, pod domami, no nic tylko polowanie jak drzewiej bywało trza odtrąbić jak Wojski na swym rogu, nic to… a to echo grało,
    j

  39. Jadwiga

    Panie Jakubie,
    no nie wiem jak to bez Pana nasze życie bedzie się toczyło, ale dobrego wypoczynku życzę i pozdrawiam
    j

  40. Jadwiga

    Zośko,
    nawet wnuki przyszły zapytać, co tak pięknie pachnie?
    ja na to przecie, że nie ja, ino kapusta na żeberkach, och babciu westchnęły, no i są zaproszone,
    j

  41. Beata

    Panie Kochane (i panowie), toż to trzeba zapoznać sie z jakimś myśliwym! Nie zaszkodzi żeby był uczynny i przystojny też może być. Dzików w Polsce jest dostatek tylko jakoś o tym mięsku zapomniano. Tak samo o baranince. Po macoszemu traktowane. A ja bywszy niedawno na weselu w Lubelskim, w prywatnym zajeździe, gdzie dziki pod każdą postacią i to takie drzewiej bywało, więc objadłam się tym mięskiem pysznym, jak bąk. W Niemczech też ich pełno, nawet w Berlinie na ulice miasta przychodzą. Hiszpania i Włochy są z nich słynne a u nas w Albionie nie ma problemu, bo o rzut kamieniem do New Forest a tam, pasą się one wolno, mają piękne życie, bezstresowe i dlatego są smaczniutkie. Mam nadzieje że wegetarianie i vegani do tego blogu nie zaglądają!

  42. Jadwiga

    Beato,
    no jak Ty mnie kochana do berlina na strzelanie dzików wysyłasz, znaczy Ty chcesz dziewczyno mnie wykasować z blogosfery, bo Ty widziała kogo kto po Berlinie ze sztucerem nabitym biega? aa… ? znaczy za dzikami ?
    j

  43. Basia

    Jadziu,
    to Park Krajobrazowy Wzniesień Łódzkich gości duże ilości dzików takich, które podchodzą do domostw i wcale się nie boją…

  44. Beata

    Ten blog zrobił się bardzo międzynarodowy,to podaje wszelkie możliwe warianty, nawet berlińskie. Jeden taki dzik to mnie we Włoszech niemal zabił, no ale to odrębna i długa historia. Latanie w Berlinie ze sztucerem lub karabinkiem szybkostrzelnym jednak odradzam stanowczo. Może jakiś leśnik okoliczny zgłosi swoje usługi?

  45. Yrsa

    W naszym lesie są dziki , chodzą sobie wolne , nie zaczepiane nie zaczepiają i niech tak pozostanie .
    Świnek hodowlanych bardzo mi żal , ale na to nie mam wpływu – taka tradycja i dopóki są amatorzy wieprzowiny , będą też hodowle.
    Osobiście wolę dania bezmięsne , ale post przeczytałam z wielką ciekawością , trudno uwierzyć ,że nie jadano wieprzowiny bo była niegodna podniebienia szlachcica .

    Podczas czytania przypomniałam sobie pewne zdarzenie .
    Pojechałam do znajomych na wakacje / na wieś/ , a tam jako danie powitalne czekała na mnie zupa czarnina i kotlet wieprzowy z kapustą i ziemniakami .
    Przez trzy dni udawałam niedyspozycję żołądkową , aż w końcu na stole zaczęły pojawiać się dania warzywne , natomiast zacne „pyry” mieli przepyszne z koperkiem i maślanką „pychota” .
    Pozdrawiam Yrsa

  46. TOMEK

    Pani Jadwigo,
    dziś u mnie w domu była prawdziwa wieprzowina czyli fałszywy zając. Ale nie z jajeczkiem, a ze śliweczką otoczoną powidłami śliwkowymi z imbirem. Piwa zbrakło, ale postanowiłem zrobić sobie kilka tygodni bez piwa.

    Cieszę się, że mój przepis na szpinak Pani się podoba. JEst radość!

  47. Jadwiga

    Basiu,
    no ja nie wiem jak tam na tym Parku Wzniesień Łódzkich dzięki ja nie wiedziałam, pozdrawiam
    j

  48. Jadwiga

    Beato,
    blog jest rzeczywiście bardzo międzynarodowy z czego sie cieszę oczywiście, masz racje, ja sztucer i Berlin wcale do siebie nie pasujemy, a tutejsi myśliwi? no cóż musze pomysleć,
    j

  49. Jadwiga

    Yrso, rozumiem, że mięska nie jadasz stąd ten kłopot był, no c,oż czasami ludziom trudno zrozumieć brak zainteresowania i nie jedzenie mięsa uważaja to za fanaberie, a tu juz w XVIII wieku nie jedzono wieprzowinki, a pyry świeże z koperkiem i masłem same, bez niczego uwielbiam no moga być do tego pomidorki z cebulką,
    pozdrawiam
    j

  50. Jadwiga

    Panie Tomku,
    fałszywy zając mówi Pan? czyli prawdziwa wieprzowina no cóż brzmi nieźle, ale jakoś macerowana ta wieprzowinka była? skoro nas Pan tak zachęca.
    j

Zostaw odpowiedź

XHTML: Możesz używać następujące tagi: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.