Wprost niewiarygodnie zakończył się bieg 2×7, 5 km techniką łączoną w narciarstwie kobiet, w którym startowała Justyna Kowalczyk. Trasa bardzo trudna, choć nie było tak dużo podbiegów, które bardzo lubi Justyna. Pogoda piękna, 10 stopni, ciepło, temperatura śniegu – 0. W takiej sytuacji najważniejsze było smarowanie nart, i czy ono zaważyło na zdobyciu trzeciego miejsca, czy Justyna była słabsza? Nie, o słabość Pani Justyny nie mogą absolutnie posądzić, czyli… smary? Takie pytania nasuwają mi się po obejrzeniu w wielkich nerwach tego biegu. Wspaniałego biegu Marit Bjoergen z Norwegii, Anny Haag ze Szwecji i naszej Justynki. Walka trwała od mety do startu, Marit zastosowała taktykę interwałową, czyli biegu raz szybszego, raz wolniejszego, starała się zmęczyć swoje koleżanki. Można powiedzieć, że jej się udało zamęczyć koleżanki, w końcówce biegu wbiegła na stadion z osiemdziesięciometrową przewagą i wygrała bieg w pięknym stylu. Do samego końca Justyna walczyła o srebrny medal z Anną Haag i Christine Steirą. Anna zajęła „prawie spokojnie” drugie miejsce, natomiast Justyna rozegrała morderczą walkę ze Steirą i o medalu musiała zdecydować fotokomórka, na której zobaczyliśmy, że Justyna swój brąz wywalczyła o „pół buta”. Jak już wspominałam, w Turynie Justyna zdobyła medal brązowy, a teraz w Vancouver medal srebrny, do którego dorzuciła jeszcze brąz. Oczekiwanie na rezultat badania fotokomórki przedłużało się, a moje serce waliło jak oszalałe, tak bardzo życzyłam naszej gwiazdeczce medalu. Po piętnastokilometrowym biegu człowiek jest bardzo zmęczony i mój podziw jest tym większy, że Justyna wykazała przytomność umysłu na tyle dużą, że wypadem przejechała metę.
Hart ducha, siła woli, chęć zwycięstwa dały efekt – brązowy medal Igrzysk Olimpijskich. Pomimo tego zwycięstwa nasza brązowa medalistka płakała na mecie oraz czekając na ceremonię kwiatową. Ambicje były wielkie, na miarę złota, więc brąz jest namiastką sukcesu? Nie, absolutnie nie, przecież walczyła z koleżankami, które klasa jej dorównują. Droga Justyno, jesteś wspaniała, budzisz podziw i respekt. Przyjmij od nas serdeczne gratulacje i podziękowania, które przekazujemy również pani trenerowi Aleksandrowi Wierietielnemu, dajesz radość milionom ludzi w kraju i za granicą, popatrz na kibiców, popatrz na tłumy twoich wielbicieli, których przyciągnęłaś dzisiaj, na wiele flag, które powiewały na stadionie!
Brąz jest pięknym medalem, a że do kolekcji brakuje kruszcu złotego, to nic straconego, przecież kolejny start przed Tobą!
Powodzenia!
Sprawozdawca sprzed telewizora
Wasza Jadwiga
20 lutego 2010 - 10:01
Zdolna kobieta, Brawo!
20 lutego 2010 - 11:15
Beatko,
Nie dość, że zdolna, to ambitna, silna duchem, i przytomna do ostatniej chwili walki!
Pozdrowienia
20 lutego 2010 - 11:19
Aldono,
tak brak mi Twoich wpisów, sądziłam, że musiało coś się stać i rzeczywiście, zima i ślisko spowodowały, że się przewróciłaś i zbiłaś bark, pewnie mocno, życzymy Ci zdrowia, niech wszystko dobrze się skończy!
Uściski,
20 lutego 2010 - 12:41
Z dużą przyjemnością pobrałem od red. Stefana G. wieść, że pojawił się nowy blog sportowy, z tak Zacną Autorką na czele. Wpadłem, będę wpadał, może nawet czasem wdam się w polemikę. Pozdrawiam- barnaba.bloog.pl
PS: Jest przyzwolenie by wprowadzić bloga na listę ulubionych?
20 lutego 2010 - 21:49
Dziękuję Jadziu, wpis przeczytany, podziwiam Cię za błyskawiczne relacje z Olimpiady i to na piśmie, napisane pięknym językiem. Pozdrawiam.
Hania
20 lutego 2010 - 21:50
Haniu,
Staram sie dać wszystkim możliwość poczytania o sporcie w sportowym tempie
Uściski
20 lutego 2010 - 23:28
Andrzeju,
Cieszę się, że jest nowy czytelnik mojego bloga, przyzwolenie na dodanie bloga do ulubionych jest, bardzo proszę i serdecznie pozdrawiam, a jednocześnie prosze o komentarze, to dla mnie zaszczyt!