Od kilku dni wszyscy odwiedzamy bliskich na naszych cmentarzach. W Polsce Święto Zmarłych jest Świętem refleksji i zadumy. Wracamy myślami do naszych bliskich, którzy odeszli od nas całkiem niedawno jak i lata temu. Odwiedzamy ich groby, stawiamy świeczki i przynosimy kwiaty. Tak jak uczyli nas Dziadkowie, Rodzice, jak my sami uczymy nasze dzieci. Wraz z globalizacją przyszło do nas Święto Halloween, mające akurat u nas zwolenników jak i przeciwników. Wymieniając korespondencję z Beatą, otrzymałam jeszcze w lipcu, jak zwykle bardzo ciekawy list dotyczący starego londyńskiego Cmentarza Kensal. Byłyśmy tam kiedyś razem, dlatego Beata o nim wspomniała. Uważam, że właśnie ten list świetnie nadaje się do opublikowania dzisiaj, gdyż przed nami 1 Listopada, który w Polsce niezmiennie od lat obchodzimy w ten sam sposób. Zapraszam wszystkich do Anglii na jeden z londyńskich cmentarzy tym razem Kensal. Oto list Beaty:
Co ma wspólnego królowa Wiktoria z naszym Fryderykiem i Gotami? Wydawałoby się, że niewiele, a jednak… W słoneczne popołudnie wybrałam się na Kensal, piękny stary londyński cmentarz. Cmentarze i wszystkie z nimi związane tematy przyprawiają mnie o dreszcze, ale tym starym cmentarzem z epoki królowej Wiktorii byłam zafascynowana od dłuższego czasu. Przypomina on swoją wyniosłością tak dobrze znany polakom paryski cmentarz Pere-la-Chaise. W Londynie jest kilka takich starych cmentarzy i wszystkie są godne odwiedzenia, ale Kensal kusi corocznymi nietypowymi uroczystościami, z których uzyskane fundusze są przeznaczane na cel ratowania tych zabytków. Feta na owym cmentarzu jest stonowana, ale również ekscytująca ze względu na poruszaną w moich poprzednich blogach, angielską ekscentryczność. Otóż panie i panowie zwiedzający cmentarz w tym dniu ubierają się w stroje żałobne z epoki królowej Wiktorii. Dla osób niewtajemniczonych, wejście na cmentarz i ujrzenie przechadzających się pomiędzy grobami zawoalowanych pań w czarnych krynolinach i towarzyszących im panów w surdutach i kapeluszach może spowodować gwałtowne palpitacje serca. Atmosferę wręcz filmową potęgują samochody pogrzebowe pamiętające naszych pradziadków; żebyśmy nie mieli wątpliwości, że to samochody pogrzebowe, to niektóre z trumnami w środku. Dla wyjaśnienia dodam, że pustymi, choć na jednej z nich zaczęły się podejrzanie gromadzić muchy… Śmierć i pogrzeby w XIX wieku były zupełnie inaczej traktowane niż obecnie. Śmierć towarzyszyła rodzinom, na co dzień. Statystyki wskazują, że 3 na 20 dzieci umierało przed pierwszymi urodzinami. Średnia życia mężczyzny wyższej klasy wynosiła 42 lata a robotnika 22. Ludzie umierali zazwyczaj w domu i niejednokrotnie małżonkowie lub rodzeństwo dzielili łoże z umierającym. Czuwanie przy zmarłym trwało kilka dni, aby umożliwić zjechanie się całej rodziny na uroczystości pogrzebowe. Pokój ze zmarłym był wypełniany kwiatami i palącymi świecami, dlaczego pozostawiam to wyobraźni czytelników. Lustra zasłaniano czarnym materiałem, gdyż wierzono, że dusza w ten sposób będzie mogła spokojnie przejść na ”drugą stronę”. Zasłonięcie ich miało też uniemożliwić zobaczenie siebie w lustrze, co oznaczałoby rychłą śmierć. Szeroko stosowaną metodą na uniknięcie śmierci było zawiązanie czarnej kokardki przed wejściem do domu zmarłego. Zwłoki wyprowadzano nogami, żeby zmarły nie mógł przywołać w zaświaty dalszych członków rodziny. Uroczystości pogrzebowe były huczne, pachołkowie, ozdobne halabardy, liczne czarne konie w zaprzęgu, strusie pióra, srebrne dekoracje. Żona po mężu pozostawała w żałobie przez 12 miesięcy i w tym czasie nosiła obowiązkowo czarne suknie.
Przykład najdłuższej żałoby dała w Anglii sama królowa, która pozostała w tym stanie przez 40 lat po śmierci swojego ukochanego Alberta. Kolor czarny uznawany był za żałobny już w starożytnym Rzymie; panów obowiązywała toga pulla a panie –lugubria, niemniej jednak żałobnym kolorem również uznawano w niektórych okresach kolor czerwony jak również biały (szczególnie w okresie średniowiecza).
W trakcie żałoby dopuszczalne było noszenie tak zwanej biżuterii żałobnej, którą były na przykład bransoletki wykonane z…..włosów zmarłego po ich uprzednim wygotowaniu w sodzie. Popatrzmy jednak teraz na cmentarz Kensal; zaskakująco wielkie mauzolea, tradycyjne przebogate groby z pięknymi urnami, wysmukłe, lecz ułamane kolumny, popiersia, egipskie obeliski, piramidy, gotyckie fantazyjne wieżyczki, anioły – jak widać, iście eklektyczny zbiór. W niektórych grobach montowany był dzwonek.
Dzwonki takie były dołączane za pomocą specjalnych łańcuszków do trumny i gdyby ktoś został przedwcześnie pochowany to dawało mu to szansę na podniesienie alarmu. Stąd też wzięło się angielskie powiedzenie „saved by the bell” (uratowany przez dzwonek).
No cóż, nawet Fryderyk Chopin bał się pochowania za życia i kazał przysięgać, że po śmierci zostanie wykonane post mortem. Wraz ze śmiercią królowej Wiktorii szeroko rozwinięte rytuały pogrzebowo żałobne zaczęły powoli zanikać. Ponowne zainteresowanie cmentarzami przyszło z zaskakującej strony – od współczesnych gotów. Ich fascynacja śmiercią i dostrzeganie piękna w przemijaniu i rozkładzie spowodowały, że w uroczystościach na cmentarzu Kensal biorą oni czynny udział.
Paradują, więc w swoich czarnych strojach, z tatuażami i ekscentrycznym makijażem obok tych XIX wiecznych krynolin i w jakiś niewytłumaczalny sposób do siebie pasują. Nie wiem czy wizualna harmonia uzyskana jest przez ten dominujący czarny kolor czy też przez przyjazne uśmiechy wszystkich biorących udział. Ważne, że jest serdecznie, ciekawie i wcale nie makabrycznie.
Zaczęliśmy od królowej Wiktorii to i na niej skończmy. Żałoba dla niej też się skończyła, gdyż pocieszenie przyniósł jej szkocki służący, John Brown (brawurowo zagrany przez Billy Connolly w filmie Mrs Brown). Ponoć nawet go potajemnie poślubiła; przynajmniej tak twierdził ksiądz Norman Maclead, ale dowodów na to jednoznacznych nie ma. Po śmierci Johna, jako kobieta już 68 letnia nawiązała bardzo bliski kontakt z hinduskim służącym o imieniu Abdul Karim, który miał zaledwie 24 lata! Rodzina jej tego nie wybaczyła i po jej śmierci spalili wszystkie listy i dokumenty, w których wystąpiło jego nazwisko.
Niemniej John Brown chyba był jej największą miłością, bo nakazała do swojej trumny włożyć jego fotografię, listy, lok włosów jak również pierścień, który od niego dostała. Wznieśmy, więc toast za zmarłych i za tych, co mają odwagę żyć, szczególnie niekonwencjonalnie!
Mam nadzieje, że wybaczycie mi ten wpis, gdyż sama przejechałam już wszystkie Cmentarze w Warszawie, gdzie śpią moi bliscy. Zresztą jak wiecie odwiedziłam tego lata również Moją Ukochaną Babcię, Siostrzenicę oraz grób mojego pierwszego Męża.
Dzisiaj zaś, postanowiłam pokazać Wam inną tradycję, kulturę, nie tak nostalgicznie i refleksyjnie, ale z Szacunkiem.
Wasza Jadwiga
30 października 2011 - 21:02
Bardzo na czasie! Z sercem i rozbudowaną wiedzą. Dzięki wpisowi i my już wiemy więcej. Pozdrawiam.
30 października 2011 - 21:24
Ciekawie to wszystko opisałaś.Teraz to i ja wiem więcej na ten temat.Pozdrawiam
30 października 2011 - 22:07
Bardzo to wszystko ciekawe.Jakoś nigdy się tym nie zainteresowałem.Mam teraz świetną okazję.Pozdrawiam z uśmiechem,choć zbliża się czas zadumy.Pozdrawiam Panią oraz Panią Beatę.Jakub
31 października 2011 - 7:48
Wpis jest genialny i nie masz za co przepraszać. Przypomniałaś mi książkę, którą dostał mój syn „Księga cmentarna” – polecam, to co dzieje się na cmentarzu bywa fascynujące, chociaż książka to fikcja, z historii Beaty wynika, że jednak ma solidne podstawy 🙂 Cmentarze są fascynujące i w swoich podróżach zawsze staram się zerknąć jak mieszkańcy danego kraju grzebią bliskich. Dziękuję i pozdrawiam 🙂
31 października 2011 - 7:51
Bardzo interesujący wpis:)
Wiesz Jadwigo co mnie wczoraj poraziło przy cmentarzu na Wólce Węglowej?….Przed wejściem stali ludzie i sprzedawali kolorowe balony z helem dla dzieci .Jak dla mnie zdecydowanie przesada.
31 października 2011 - 8:18
Hurghada35,
byłam na Wólce we wtorek i przed wejściem północnym od wsi znaczy sprzedawali pańską skórkę, balony, jakieś słodkie bułki i obwarzanki, pamiętam z młodych lat pańską skórkę, ale teraz w dobie skomercjalizowanego świata wszystko jest możliwe,nawet balony z kostuchą, pozdrawiam
j
31 października 2011 - 8:25
Margo,
Historia Kensal bardzo mi się podobała, dlatego postanowiłam ją upublicznić na 1 Listopada, bo temat jest odpowiedni, a ja bardzo lubię stare cmentarze i choć w Paryżu jest najsławniejszy Pere- La Chaise to Cmentarz na Montmartre jest tak zabytkowy i w swoich grobach piękny, zresztą pisałam o nim we wpisie z sierpnia 2010, bo cmentarze odzwierciedlają naszą bogatą kulturę, serdeczności
j
31 października 2011 - 8:27
Panie Jakubie,
historia z dobrami kulturowymi przeplata się na cmentarzach świata, dlatego jest tak ciekawie,
pozdrawiam serdecznie
j
31 października 2011 - 8:29
sunnivo,
nasz 1 Listopada jest traktowany z nabożnością, pieczołowitością i wielka powagą, dlatego powinniśmy poznawać tradycje innych narodów, niepodobna do naszej, aby z większym dystansem popatrzeć na to Święto Zmarłych, bo np tradytcja te w świecie Cyganów sa bardziej ludzkie…
j
31 października 2011 - 8:30
andrzeju,
bo to i na czasie, i potrzeba troche luzu,i spojrzenia na sprawy z dystansem…
j
31 października 2011 - 8:32
To tym samym wejściem wchodzimy na Wólkę:)
31 października 2011 - 10:07
Cieszę się, że temat się spodobał i od razu pragnę zaznaczyć, że mam szacunek do tradycji i wcale nie chcę Zaduszek zmieniać (no może te balony i może też afiszowanie się w wykonaniu niektórych osób, zamiast szczerej potrzeby ducha). Jestem natomiast zawsze ciekawa wszelkich zwyczajów i ten mnie zdziwił, nawet nie wiedziałam jak na cmentarzu zareaguję na te trumny, samochody pogrzebowe i snujące się duchy. O dziwo, zareagowałam pozytywnie. Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników.
31 października 2011 - 10:17
Hurghada35,
tak, ja tam ide do Brata i Mamy,
j
31 października 2011 - 10:18
Beato,
miałaś wątpliwości czy ;list opublikować, a teraz mam nadzieję, że cieszysz sie, pozdrawiam
j
31 października 2011 - 11:42
Miałam wątpliwości, to prawda, bo temat to drażliwy i nie wiedziałam jak brać internetowa to przyjmie. A nie jest moim zamiarem nikogo urażać. Ciutkę wzbudzić dyskusję, tak, ale nic poza tym.
31 października 2011 - 12:50
Pani Jagienko,świadomość znaczenia cmentarzy,w kontekście ,na przykład,naszej tożsamości,to ja mam.Tylko nie słyszałem nigdy o takim „śmiesznym” cmentarzu.:-)))Pozdrawiam.Jakub
31 października 2011 - 13:03
Oo, wspomnienia ze średnio beztroskich czasów bycia dzieciakiem-gotem mi Pani przypomniała!
Korzystając ze swoich doświadczeń, dodam, że w Hiszpanii nie zapala się na grobach świec w obawie przed pożarem- dozwolone tylko światło elektryczne 🙂 Inaczej wygląda sprawa na południu, skąd pochodzi moja mama- często pali się przed domem ogniska, a w oknach umieszcza świecie wskazujące im drogę do domu. W Galicji jada się na cmentarzu specjalne kluski, a o ile w Polsce ciężko chyba skojarzyć Święto Zmarłych z jakąś potrawą, to w Hiszpanii są to zdecydowanie pieczone kasztany.
Wszelkie te tradycje powoli zanikają, dlatego z chęcią dzielę się swoimi obserwacjami i opowieściami rodzinnymi z obecnymi tu, ciekawymi świata Blogowiczami 🙂
Pozdrawiam!
oczywiście: świecie=świece; im=zmarłym; oprócz kasztanów inne potrawy, zwykle przekąski takie jak bunuelos czy huesos de santo, w Andaluzji- często borrachillos
31 października 2011 - 13:09
Cyganie w Polsce jedzą i piją na grobie zmarłego…Pozdrawiam Jakub
31 października 2011 - 13:09
M, z ciekawością przeczytałam o Hiszpańskich zwyczajach!
31 października 2011 - 13:13
Stroje z epoki bardzo mi się podobają, chętnie bym zobaczyła a może i sama się przebrała, czemu nie? Przez chwilę poczuć się tak historycznie, 🙂
31 października 2011 - 16:35
notario,
tak sobie myśle, o Powązkach, i Bródnie oraz innych cmentarzach byłyby fajnie założyć krynoliny, suknie z turniurami, kapelusze wiązane pod brodą, parasolki w rękę i wraz z panem w spodniach sztuczkowych w meloniku i surducie pochodzić i kwetsować na naszych cmentarzach, pewnie i datkó byłoby wiecej i trochę zabawy,
j
31 października 2011 - 16:35
Beato,
jak miło, że internet łączy nas
j
31 października 2011 - 16:37
Panie Jakubie,
no właśnie, i taką mają tradycję i tak to trwa od pokoleń
j
31 października 2011 - 16:40
M,
zaciekawiłaś mnie tymi przekąskami hiszpanskimi, a możesz podać coś więcej na ich temat?
Przecież fajnie byłoby oprócz nazwy wiedzieć czym to sie je?
j
31 października 2011 - 16:42
Panie Jakubie,
ja wiem, że Pan ma i wie,a Beata jak zwykle nas oświeciła w temacie różnych zwyczajów panujących w Anglii, wynikających z ich ekscentryczności
j
31 października 2011 - 16:45
A ja sie cieszę, że wszyscy poznajemy zwyczaje innych narodów w kontekście 1 Listopada i fajnie, że temat przewija się wśród nas ot tak, wężykiem po Europie, pozdrawiam wszystkich czytelników
j
31 października 2011 - 23:14
Ciekawy wpis, a do tego fajne zdjęcia. Dla mnie same nowe rzeczy, dlatego cieszę się, że ten wpis się pojawił. Niedawno czytałam opracowanie na temat magii odejścia. Opisano tam obyczaje związane ze śmiercią i pochówkiem. Wiele z tych opisanych już nie ma, ale jak czytam, nie tylko u nas zanikają… Dlatego tak ważny jest przekaz o tym jak było i jak jest dzisiaj w innych zakątkach świata…
Pozdrawiam serdecznie:)
1 listopada 2011 - 8:56
Bunuelos to takie okrągłe pączuszki, b. populrne zresztą w Ameryce Południowej, huesos de santo- marcepanowe wałeczki, ozdabia się to migdałami i innymi bakaliami, a borrachillos- ciasteczka o arabskiej proweniencji- wszystko to takie pączkowate, jak zdobędę przepisy, mogę podać 🙂
1 listopada 2011 - 11:22
M,
Dziękuję za teraźniejsze wyjaśnienie, ale gdyby były przepisy to zapraszam serdecznie i proszę o podzielenie się nimi
j
1 listopada 2011 - 11:24
rodorek,
Krysiu,
temat taki na czasie, o Cmentarzach w Polsce wiele się słyszy a tradycja trwa, stąd ciekawostki ze świata stanowią ozdobę tych dni
j
1 listopada 2011 - 18:25
Ależ zazdroszczę tego spaceru w kostiumach! To musi być niezwykłe przeżycie. A film Mrs Brown uwielbiam, zresztą Judi Dench potrafi zagrać wszystko, nawet futerał od kontrabasu. Jak dla mnie to możesz ciągle pisać o cmentarzach. Odrywam w sobie jakieś niezdrowe pasje :)) Pozdrawiam.
1 listopada 2011 - 19:24
Heleno,
Judi Dench uwielbiam od zawsze, jest wspaniała, a Kensal piękny ze swoimi tradycjami
j
2 listopada 2011 - 0:05
Bardzo ciekawy wpis, a jeszcze ciekawsze wydaje się to „święto” odbywające się na angielskim cmentarzu. Chciałabym zobaczyć to na własne oczy, a może nawet wziąć czynny udział? Nigdy nie byłam zwolenniczką smętnego Dnia Zmarłych. Fakt, jest to czas nostalgii, ale z kolei czy Zmarłych naprawdę ucieszyłby fakt naszego rozpaczania za nimi, zamiast radowania się własnym życiem, bądź życiem, które otrzymali po śmierci? (w zależności oczywiście od tego, w co kto wierzy). Śmierć w jakiś sposób potrafi być piękna, podobnie bywa z cmentarzami, ruinami – przecież romantycy właśnie te cechy przemijania, ulotności podkreślali. Poza tym kto będąc wieczorem na warszawskich Powązkach nigdy nie pomyślał „Ale pięknie wyglądają te płomyczki niezliczonych świec”? Jak widać, część Anglików doceniła to piękno i potrafiła je wykorzystać – cmentarz min. z tego się utrzymuje. Może kiedyś w Polsce też będziemy umieli tak umiejętnie działać w zakresie dofinansowania cmentarzy, a nie tylko przez tradycyjną zbiórkę pieniędzy przez znanych artystów estradowych i filmowych?
2 listopada 2011 - 7:34
Nowa wiedza dzięki temu postowi 🙂 Bardzo zresztą intersująca. Pozdrawiam obie Panie 🙂
2 listopada 2011 - 8:21
Niedługo to będzie wstyd, ze nie było się w Londynie:), ale mogę się założyć,że wielu, którzy tam są latami, nie było na Kensal. Zatem Twój reporterski nos”cenny jest dla laików i „Podróżników”.
Cóż, co kraj to obyczaj:)
Pozdrawiam:)
2 listopada 2011 - 10:11
Dziękuję za pozdrowienia i miłe słowa. Nie wszystko uda się podróżnikom wcisnąć w krótsze lub dłuższe wyjazdy i na pewno ja sama Kensal nie stawiałabym w „Top Ten” turystycznych atrakcji, ale mnie zaciekawiło, to się podzieliłam przeżyciem.
2 listopada 2011 - 10:29
Eurydyko,
Beata ucieszy się, że jej list takie wrażenie robi na Czytelnika a i mnie jest miło, że choć trochę pomogłam poznac nowe zwyczaje
pozdrawiam
j
2 listopada 2011 - 10:31
Czesiu,
Londyn wart jest zobaczenia, ale jak Beata stwierdziła nie należy do pierwszej dziesiątki obiektów, które powinno się zobaczyć, choć ja uważam, że cmentarze odzwierciedlają kulturę i tradycje danego narodu,
j
2 listopada 2011 - 10:32
Beato,
ciesz się i czekamy na inne piękne i ciekawe listy
j
2 listopada 2011 - 12:52
Jadziu, niech no tylko mi zdejmą gips, to się za jakiś inny ciekawy temat złapię, oczywiście jeżeli jeszcze cierpliwie mnie będziesz gościć!
2 listopada 2011 - 15:36
Beata,
jak zawsze masz miejsce u mnie i czekam na zdrowe rączki oraz teksty fascynujace, naszych Czytelnikó
pozdrowienia
j
2 listopada 2011 - 19:35
Ciekawe zwyczaje, ale przecież „Co kraj, to obyczaj” Jadwigo, pamiętam (byłam wówczas małą dziewczynką) pogrzeb mojego dziadka. Zwłoki w trumnie ustawione były na stole, lustra zasłonięte, zapalone gromnice. Wieczorem dzień przed pogrzebem śpiewano pieśni żałobne, odwiedzali zmarłego sąsiedzi, znajomi, rodzina. Nie bałam się, a babcia położyła mnie sopać w pokoju obok. Pamiętam te dni dobrze, bo teraz pogrzeby odbywają sie zupełnie inaczej.
pozdrawiam serdecznie
2 listopada 2011 - 21:08
Basiu,
tak co kraj to obyczaj i nasze obyczaje też się zmieniają,
już nie w domu a w domach pogrzebowych pożegnania i w kaplicach przycmentarnych,
j
3 listopada 2011 - 9:49
Jaki znowu szpital,Pani Jagienko?Jakub
3 listopada 2011 - 11:21
Panie Jakubie,
moje serce, czasem nie wytrzymuje
j
3 listopada 2011 - 11:31
Bardzo ciekawy post przybliżający nam inna kulturę. Chętnie odwiedziłabym ten cmentarz by poczuc ten klimat, dawne stroje, pjazdy, jakby sieprzenieśc sięw czasie.
Pozdrawiam
3 listopada 2011 - 14:02
Aga,
tak klimat lat największej Królowej – Wiktorii czasy wiktorianskie tradycja i zwyczaje, trochę inne od naszych dlatego warte opowiadania
pozdrawiam
j
3 listopada 2011 - 14:12
Delio,
jaki trafny komentarz, widać, że wyczułaś moje intencje, w jednym ze swoich komentarzy napisałam, ze byłoby ciekawym aby np na Powązkach czy Bródnie a nawet na Wólce zorganizować taką dorocznę Kwestę zobrazowaną strojami z epoki, zwyczajami panującymi w wieku XIX. Wtedy zbi,órka pieniędzy byłaby wydarzeniem towarzyskim na szerszą skalę, dzisiaj znani stoją każdy na wyznaczonym rogu i potrząsaja puszkami, ani to ładne, ani zabawne, trochę widowiska pomogłoby kwestom na cmentarzach w Polsce. Przecież jest jeszcze cmenatrz Rakowicki, łódzkie, wrocławski i wiele, wiele innych wartych zachodu. Dziekuję za takie podejście do wpisu i piękny komentarz
j
3 listopada 2011 - 14:33
Jadziu, Delio, faktycznie ciekawe ale i trudne by było wprowadzenie takiego zwyczaju na Powązkach. Trzeba by było zainteresować środowisko aktorskie takim pomysłem, bo oni chyba by byli najbardziej prężni i otwarci na takie pomysły. Nawet jednorazowy taki „spektakl” mógłby przynieść korzyści i odrobinę nostalgicznego uśmiechu. No cóż, może kiedyś, ktoś…
3 listopada 2011 - 15:19
Beato, Delio,
warto o tym rozmawiać, ponieważ tylko młodym ludziom chce się chcieć wprowadzać swoje szalone pomysły i je wdrażać w życie, i zorganizować taki spektakl, myślę, że byłoby to z pożytkiem dla cemantarza,a młodzi ludzie mieli by doskonałą paradę w nostalgicznym nastroju w strojach z epoki
j