Beata napisała, że w Anglii żar z nieba się leje. Poprosiła o przepis na chłodnik. Przyjaciołom się nie odmawia, więc przepis leci jako pierwszy.
Chłodnik
2 jogurty 0,5 l, może być nawet 0% tłuszczu, pęczek kopru lub dwa, buraczki, śmietana, ale może być z najmniejszą zawartością tłuszczu. Ja robię bez śmietany, ogórki kwaszone lub świeże, kefir bez tłuszczu, cebulka, szczypiorek trybulka lub dymka cienka lub dymka normalna, troszeczkę cukru do smaku.
Wykonanie: Zimny jogurt, kefir, jeżeli śmietana to śmietana też, mieszamy w wazie, dodajemy pokrojone ogórki kwaszone, ogórki świeże, pokrojony koperek ja biorę dwa pęczki, cebulkę drobną czyli trybulkę, ale jak nie ma to dymkę drobną, a jak nie ma to dymkę zwyczajną pokrojoną, buraczki i tu mogą być buraczki świeże ugotowane, buraczki ze słoika, takie wiórki z buraków, mogą być buraki tarte paczkowane, jakie dostaniesz chodzi o smak i kolor. Jak nie ma buraków może być koncentrat buraczany. Wszystko mieszam, nie solę, dodaję trochę soku z kiszonych ogórków, a jak nie mam to cytrynę wyciskam i koniecznie czosnek albo kroję albo przepuszczam przez praskę. Wszystko mieszam i wstawiam do lodówki, aby dobrze schłodzić. Im więcej farfocli pływa w chłodniku tym jest smaczniejszy, podaję z jajkami gotowanymi na twardo.
Chłodnik II
Chłodnik można też zrobić z jogurtu ze świeżymi ogórkami, czosnkiem, koperkiem, cebulką i już, możemy dołożyć świeży ogórek i jest już gotowy, bo chodzi o to, by była w nim zielenina nadająca smak, a klasyczny jak w przepisie powyżej powinien mieć jeszcze dodaną wodę z obgotowanego boczku dla smaku, ale ja bez tej wody robię i tak jest pycha.
Smacznego!
A dla nas, którzy chcieliby mieć trochę gorąca i ciepełko, przecież są wakacje, podaje przepis na indyka w sosie curry z mlekiem kokosowym, rozgrzeje nas i zapewni bogaty smak.
Indyk w sosie curry z mlekiem kokosowym
Kupiłam ostatnio na bazarze okrawki z piersi indyka, tak około 0,750 g. Chciałam zrobić potrawę lekką, łatwą i przyjemną w smaku. Byłam też w supermarkecie, bo nie miałam kolendry i zakupiłam pastę curry mild za całe 8 zł (szukajcie w części gdzie stoją przyprawy azjatyckie) mleko kokosowe, którego kilka puszek na zapas też zakupiłam. Szkoda, że mild bo lubię taką ognistą wyrazistą, ale skoro była taka to nie wybrzydzałam. Mięso indycze było pokrojone na części, więc je tylko umyłam i osuszyłam papierowym ręcznikiem. Na dużą patelnię wlałam kilka łyżek oleju z pestek winogron, pokroiłam kilka ząbków czosnku, 3 papryczki chili bez pestek oraz spory kawałek świeżego imbiru obranego ze skórki i pokrojonego w paseczki. Podsmażyłam mieszając, dodałam indyka, smażyłam wszystko na dużym ogniu. Przełożyłam do garnka, dodałam imbir z zalewy, pokrojony drobniutko, podlałam mlekiem kokosowym oraz dodałam pół słoika pasty curry mild. Przykryłam pokrywką i dusiłam około 30 minut. W osobnym garnku ugotowałam ryż basmati. Jeżeli ktoś nie lubi ryżu może podać indyka z makaronem , ale im szerszy makaron tym lepszy, ja kupuję papardale. Na koniec pokroiłam i posypałam świeżą kolendrą i danie gotowe.
Życzę smacznego i do usłyszenia
Wasza Jadwiga
29 czerwca 2011 - 7:52
Jadziu, znasz Zawiszę, tego na którym można polegać? Jadzia = Zawisza, jak zwykle niezawodna! Dzięki piękne!
29 czerwca 2011 - 7:56
Chłodnik latem – pycha.Często sobie robię według podobnego przepisu. W rodzinnych stronach moich przodków po kądzieli, czyli na Podlasiu, tę letnią „zupkę” nazywano chołojcem i nawet nie wiem, czy pisało się ten wyraz przez „h”, czy też przez „ch”.Natomiast nigdy nie zapomnę cudownego smaku zupy wiśniowej ze śmietaną, podawanej z… młodymi ziemniakami.
Co do indyka – wczoraj pozwoliłam sobie na luksus i z mielonego mięska (dobrze przyprawionego także curry) zrobiłam sobie klopsiki… w sosie curry. Trochę cynamonu też nie zaszkodziło potrawie.
Pozdrowionka – Jadziu. 🙂
Ps. A na zdjęciu chyba jest Zara.
29 czerwca 2011 - 7:56
Uwielbiam chłodniki,w każdej postaci:)Na upał w sam raz:)Indyk w sosie kokosowym-pychotka:)
29 czerwca 2011 - 8:23
Chłodnik jeszcze dziś sprawdzę, nigdy jeszcze nie robiłem. Ale my tu Jadwigo czekamy na relację ze spotkania i Twoich opowieści. A tak wogóle to bardzo serdecznie dziękuje za życzenia, niezmiernie miło. Pozdrawiam ciepło
29 czerwca 2011 - 12:53
Witam.
Najbardziej przypadły mi do gustu te „farfocle”.Sam używam takiego określenia,ale rzadko.Ale farfocle są super.
Co do chłodniku,to lubię kiedy jest biały.Ale koncepcja dodania,czy przykwaszenia tego specyału ogórkiem kwaszonym,to ciekawe.Dzięki za przepis.Pozdrawiam.Jakub
Ps.Tego chłodnika,oczywiście,ale poprawić nie umiem.
29 czerwca 2011 - 13:02
Pani Jadwigo,
na drugich urodzinach mojej Gabrysi chłodnik też będzie – na podostrzenie apetytu. W zeszłym roku bardzo mi się udał – i wizualnie i smakowo. W tym roku wypróbuję pierwszą z Pani propozycji.
I jest radość!
29 czerwca 2011 - 18:46
Beato,
jak Przyjaciel prosi to się wykonuje szybciej niż szybko, całuski, można do chłodnika użyć botwinki, wtedy ją gotuję na wędzonym kawałku boczku i zimną dodaję do chłodnika z pokrojonymi kawałeczkami wkładki, też jest pyszne, pozdrawiam
j
29 czerwca 2011 - 18:47
Ciotko Pleciugo,
chołojec bardzo ładna nazwa zapytam pana Adrjańskiego on przeciez rasowy Kresowiak, a na zdjęciu Zara, dostojnie mi pozowałą, Nulka buszuje w ogrodzie. A mięsko z curry też pyszne, pozdrawiam serdecznie
j
29 czerwca 2011 - 18:48
sunnivo,
chłodnik pyszny a każdy dla mnie jest dobry aby miał dużo kopru, pozdrawiam
j
29 czerwca 2011 - 18:51
Piotrze,
to nie jest takie proste, bo o swoim narodzeniu pisałam 3 lutego, a pozostała opowieść składa się ze 102 zdjęć w tym są wydarzenia z Powstania Warszawskiego, część historyczną Warszawy już mam gotową, ale czy podawać wiadomości z Powstania, wydaje mi się, że Powstanie jest już tak opracowane , że nic nowego nie można dodać, muszę zapytać Barnabę, pozdrawiam
j
29 czerwca 2011 - 18:53
Panie Jakubie,
a jak nazwać to wszystko co pływa w chłodniku? choć jest przecież smaczne ale to farfocle. Biały chłodnik jest dobry pod warunkiem, że jest burakowego koloru, ja nie lubię mleka, ale drugi podałam przepis, bo ktoś może nie lubi buraków, lub botwinki, aby wszyscy mieli coś do skosztowania,
pozdrawiam jak zwykle serdecznie
j
29 czerwca 2011 - 18:54
Panie Tomku,
to już drugie urodziny Panny Gabrieli? jak ten czas leci, dopiero nowo narodzona, a tu juz poważny wiek 2 lat. Serdeczności dla Całej Rodziny
j
29 czerwca 2011 - 19:37
A ja właśnie szukałam jakiegoś dobrego przepisu na chłodnik. Co nie znaczy, że nie robię. Robię ale z innych składników. Oczywiście wypróbuję ten przepis:)
Pozdrawiam serdecznie:)
29 czerwca 2011 - 19:55
Raport przyjęty: Toż to kilometr!!! Nie przesadzajmy, ostrożnie. Rozumiem- ambicja popycha, a trening robi sobie. Odraportowuję: dziś 68. Bez sensu! Pozdrawiam.
30 czerwca 2011 - 6:55
rodorku, Krysiu,
a jaki chłodnik Ty robisz, wiesz, ze zbieram różne przepisy, więc podziel sie z nami, pozdrawiam
j
30 czerwca 2011 - 6:57
Andrzeju,
to była tylko próba sił, nie na wciąż, było na basenie pusto, sama na torze swoim więc spróbowałam, 30 i tak robię, w związku z tym spróbowałam spokojnie nie szybko czterdziestki, wytrzymałość była zawsze, nie zawsze był za to basen, jakoś poszło.
serdeczności
j
30 czerwca 2011 - 9:14
Jadziu, zabij ale nie katuj! Botwinka! Uwielbiam, ale skąd ja botwinkę znajdę! W sklepie odcinają, muszę sama wychodować, ale mi w tym roku miejsca zabrakło w moim ogromniastym ogródku warzywnym (2mx2m), bo i groszek i bób i fasolka i pomidorki. Jak wiesz, mąż broni trawnika jak lew i nie pozwala przerobić na dodatkowe grządki.
30 czerwca 2011 - 10:03
Pani Jadwigo.
Jeśli Pani Beata mieszka w Anglii,to niech uda sie do Hindusa do sklepu,to jej botwinkę zdobędzie,na bank.Pozdrawiam obie Panie.Jakub
30 czerwca 2011 - 10:58
Beato,
Pan Jakub radzi, a On wie, był tam też, pozdrawiam Obydwoje,
j
30 czerwca 2011 - 10:58
Panie Jakubie,
pozdziękowania zostawiam
j
30 czerwca 2011 - 11:53
Zakładam buty. Mąż pyta, dokąd idziesz? Do Hindusa, padła odpowiedź. Oczy mojego męża, wielkie jak spodki. Powinnam zrobic zdjęcie 🙂 Dziękuję za podpowiedź!
30 czerwca 2011 - 17:42
Dziękuje za wizytę. Uwielbiam chlodnikiowocowe i z botwiny wlaśnie ze świeżymi ogórkami.Curry nie- kiedys chyba nadużywałam. Poza tym świetnie podajesz pychotki. Pozdrawiam:)
30 czerwca 2011 - 18:15
U mnie preferuje sie zsiadłe mleczko zmiksowane z bananem. Indyka nie lubimy, a podobno to najzdrowsze mięso, bo indyk byle czego po prostu nie zjada. A może by tak spróbować, może juz smak sie zmienił.Jadziu też używam olej z pestek winogrn, jest taki delikatny, ale też ze względu na moje nogi /skłonność do żylaków/. Pozdrawimam
30 czerwca 2011 - 20:43
Beato,
no właśnie jaka wielka szkoda, że nie było zdjęcia Twojego ślubnego, co sobie pomyślał to Jego!
pozdrawiam
ps. panie Jakubie, widział Pan !
30 czerwca 2011 - 20:45
Czesiu,
pasta curry z indyczym mięsem lub kurczaczanym jest dobra, ale koniecznie podlana mlekiem kokosowym, bez tego ani rusz,
Moje potrawy są sprawdzone sama je gotuję i nie na pokaz tylko dla zdrowotności, smaku aby bliskim dogodzić!
pozdrawiam
j
30 czerwca 2011 - 20:47
Tereso,
mleko, brrrr nie lubię, ale jezeli ktoś lubi to ja nie oponuje, chłodnik tak, owocowy? tez bardzo proszę, olej z pestek winogron od zawsze, bo jest super, a zmęczone nogi mocze w sodzie oczyszczanej paczka sody na miednicę ciepłej wody ale nie gorącej, serdecznoći
j
30 czerwca 2011 - 20:54
No coś takiego. :-))A botwiny brak. :-(( Pozdrawiam.Jakub
1 lipca 2011 - 7:43
Panie Jakubie,
właśnie nie wiem czy brak, alke wyjście do Hindsa zrobiło wrażenie na ślubnym!
j
1 lipca 2011 - 9:05
Otóż to.Jak nie będzie botwiny,nie będzie dowodu na niewinność.:-))
1 lipca 2011 - 9:27
No i zrobiła się afera ślubno-botwinkowa! A żeby było jeszcze śmieszniej, to małżonek rano zameldował, że ma botwinkę, bo sąsiedzi wychodowali. Jak myślisz Jadziu, małżonek się przestraszył i zrobi wszystko żebym jednak do hindusa nie chodziła???? 🙂
1 lipca 2011 - 9:37
Pani Beato,jak kocha,to może nawet dojść do zbrodni…na Hindusie.Jakub
1 lipca 2011 - 10:08
No i co Pan zrobił Panie Jakubie????????? to wszystko Pana wina!!!!!!! 🙂
1 lipca 2011 - 10:17
Pani Beato,ja,biedny żuczek,czuję się wkręcony w normalną botwinkową aferę kryminalną.O mój Boże,co teraz będzie?!!!Jakub
Ps.A gdzie Pani Jadwiga?Wszystko już podlega upadkowi?:-)))))))
1 lipca 2011 - 10:24
Biedny żuczek, a wywołał Hindusa z lasu…no może nie z lasu a ze sklepu. Właśnie, gdzie jest Jadzia, jak tak pomyślę na spokojnie to chyba jednak jej wina, bo to ona o tej botwince zaczęła!
1 lipca 2011 - 10:41
No właśnie,kto jest winny?Pozostają nam już tylko poszlaki,Pani Beato.
A tak nawiasem mówiąc,to jak nas Pani Jadzia ochrzani,to będziemy mieli i zbrodnie,poszlaki i botwinę na koniec.Jakub:-)))))))))
1 lipca 2011 - 10:44
Jadziu nie słyszałam o tej sodzie. Musze spróbować i to dzisiaj. Pozdrawiam
1 lipca 2011 - 11:10
Zawsze mi pstro było w głowie i jakieś wątki sensacyjne co i rusz wygrzebuję a teraz Pan dokłada! Chyba musimy się głęboko zakonspirować.
1 lipca 2011 - 11:23
Chyba tak,Pani Beato.A co do pstro,to nieprawda,o.Bardzo mi miło z Panią wchodzić w taką rzeczywistość.Cieszę się bardzo,że poznałem Panią.Myślę,że jeszcze wiele wątków przed nami.Mam nadzieję.:-)))))Jakub
1 lipca 2011 - 12:25
Chyba że nas Jadzia wyrzuci z listem nagannym!
1 lipca 2011 - 12:37
Myślę,że taka nie będzie.Ale gdyby co,to znajdziemy inny ląd.Ale poczekajmy na Naszą Jagienkę.Przecież Jadwigowa Wyspa jest super-ogólnie i w szczególe rzecz biorąc,Pani Beato.Jakub
1 lipca 2011 - 12:45
Może ja przekupię? Wysyłam jej fotę tej mojej botwinki!
1 lipca 2011 - 12:55
O,świetny pomysł.A botwinka pewnie smaczna,oj smaczna.I pięknie
wygląda…Dobrze będzie.J
1 lipca 2011 - 16:58
Beato, Jakubie,
byłąm u fryzjera, cały tydzień chodzę na basen fryzury w związku z tym nie mam, raczej jak piorun w rabarbar, a więc postanowiłam iść i głowę zrobić, no powiedzmy podrasować, stad brak riposty na wasze posty, ale nie mam nic na przeciwko, dyskutujcie wtedy moje pisanie i Wasze paplanie ma sens, jest żywo humorystycznie i blogaś zyje a o to chodzi,
pozdrawiam serdecznie a zdjecie botwinki z farfoclami wyślę do Pana Jakuba bo mam, od Beaty
a teraz idę do dentysty sadysty choć to bardzo miłą Pani!!!
tez czyta ten blog
j
1 lipca 2011 - 20:26
Tereso,
tę sode oczyszczana chirurg mi kiedyś poradził i bardzo dobrze zdaje egzamin przey różnych dolegliwościach, nawet zmeczeniowo bólowych wtedy do wanny i 2 torebki i w ciepłej wodzie lezymy tak 30 min, miło przyjemnie i odnowa, proste i tanie,
pozdrawiam serdecznie
j
1 lipca 2011 - 21:06
Wpadłam po przepis na chłodnik , a przy okazji skorzystam z rady odnośnie obolałych stóp .
Dlaczego się mówi nóg nie czuję , dzisiaj tak się nachodziłam ,że czuję tylko bolące stopy.
Idę szykować sprzęt , a sodę akurat mam bo czyszczę nią fugi w łazience .
Drogie Panie bardzo dziękuje -pozdrawiam Yrsa
2 lipca 2011 - 7:15
Yrso,
u mnie kazdemu wg potrzeb, jedni chcą chłodnik, proszę innych bola stopy, jeszcze inni maja stany ogólnego zmęczenia, więc dla każdego coś miłego, nie szkodzi, a pomaga takie domowe spa, pozdrawiam
j
2 lipca 2011 - 13:35
Miłego Dnia życzę,Pani Jadwigo.Jakub
2 lipca 2011 - 17:54
Panie Jakubie,
dziekuje i nazwajem, ja dzisiaj po polach mazowieckich chodziłam, piękne są pomimo deszczu i wiatru, pola, zboża rosnace, i zapachy naszej ziemi,
pozdrawiam serdecznie
j
2 lipca 2011 - 18:05
Witam
Chłodnik to jest co jadam najcześcuej w upały. Robię podobnie jak podajesz, obie wersje, ale bez wędzonki, najwyżej odrobine wegetty w pierwszejw ersji. Używam też liści młodych buraczków, lekko sparzonych i posiekanych. Do tego ziemniaczki z koperkiem i cud miód.
Pozdrawiam serdecznie.
2 lipca 2011 - 21:19
Azalio,
bardzo dziękuje za dodatkowe uzupełnienie przepisu na chłodnik, myślę, że cenna to jest uwaga, i dziekuję za to, serdecznie pozdrawiam
j