Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Archiwum kategorii ‘Tradycje’

ryba faszerowana

Pierwszy wigilijny przepis otrzymałam od Anny z Kanady, która rybę faszerowaną robi od lat. Przepis nie jest skomplikowany i nawet dla zapracowanych pań domu będzie super prosty do wykonania.

składniki

1 kg świeżych filetów z białych ryb (sandacz, halibut, dorsz)
4 cebule uduszone na maśle (nie usmażone! Maja być jasne, dobrze „zeszklone”
4 plastry długiej bułki (bez skórki, tylko biała część) namoczonej w mleku
4 jajka
2-3 łyżeczki cukru
pieprz, sól, rodzynki

Wykonanie
wszystko mieli się dwa razy przez drobne makowe sitko;
dodajemy żółtka, biały pieprz, sól, cukier,  rodzynki namoczone w wodzie, wyrabiamy dokładnie ręką
Ubijamy pianę z białek i dodajemy do farszu. Delikatnie wyrabiamy

Na głowach i ościach oraz włoszczyźnie z dodatkiem listka laurowego, ziela angielskiego, pieprzu białego gotujemy wywar, ja dodaję jeszcze dwie cebule i garść rodzynek aby wywar był lekko słodki.

Czyste płótno lub lnianą ściereczkę moczymy, smarujemy masłem, wykładamy na to farsz.
Zawijamy w rulon jak cukierek, na długość garnka; Wkładamy do przygotowanego wywaru i gotujemy na malutkim ogniu 30- 40 min. Po ugotowaniu rulon zostawiamy na noc w wywarze.

Przecedzony wywar klarujemy ubitym białkiem, po dosmaczeniu i dodaniu żelatyny otrzymujemy  galaretę.
Baton kroimy w plastry, dekorujemy, wykładamy na płaski półmisek ( ja układam na półmiski z podwyższonym brzegiem, polewamy przygotowana galaretą, schładzamy najlepiej w lodówce, chyba że mamy taras , możemy wystawić na stół.
Gdy farszu jest za dużo, gotujemy  w wywarze pulpety.

Jeżeli chcemy zachwycić naszych gości podajemy rybę faszerowaną w taki oto wykwintny sposób: proszę oto przepis

Po Świętach

Pamiętajmy, że zapachy wystawionych na tarasie dań przyciągają zwierzątka małe i dużo i dlatego trzeba wystawione dania dobrze zabezpieczyć. Kiedyś upiekłam faszerowane cielęce żeberka, wystawiłam na taras a moja sunia Kuka, owczarek niemiecki uznała, że to dla niej.  Z żeberek pozostały tylko wspomnienia, ale Kuka była bardzo zadowolona.

Śledzie pod pierzynką
Każda z nas ma własny przepis na wigilijne śledzie, dlatego pominę ten prosty przepis. Natomiast podam wam nieskomplikowany przepis na śledzie pod pierzynką.

Składniki
Kilka płatów śledzi, muszą być twarde i białe. Jedna lub dwie cebule, najlepiej cukrowe, dwa duże jabłka, kubek 0,5 l śmietany bez ulepszaczy, mąki itp. Używam śmietanę 18% Pilos.

Śledzie moczymy zmieniając wodę aby nie były za słone. Można moczyć w mleku. Wymoczone odsączamy na papierze kuchennym, kroimy na mniejsze cząstki, ja od zawsze używam do tej pracy nożyczek kuchennych. Trzymam śledzia na widelcu i odcinam nożyczkami po kawałku. Nie dydolę go na desce, (która szybko łapie zapach śledzi), jest wtedy zwięzły, i ma prawie jednakowej wielkości kawałki. Pokrojone śledzie skrapiam sokiem z cytryny lub białym octem winnym.
Obieram cebulę, sparzam gorącą wodą na sicie aby cebula nie była za ostra, kroję w maszynce Kenwood (maleńki młynek używany u mnie do rozdrabniania czosnku i cebuli).
Na półmisek wykładam śledzie, przykrywam je warstwą cebulki a na wierzchu układam porządną warstwę grubo utartych jabłek. Całość polewam gęstą śmietaną tuż przed podaniem na stół.

Gdy śmietana jest za rzadka zakwaszam  wcześniej cytryną.

O innych przystawkach rybnych nie piszę, gdyż każda z nas ma swoje ulubione potrawy, powiem tylko, że u nas zawsze jest gravlax  link do przepisu tutaj

Łosoś marynowany

oraz śledzie w oleju z cebulką, a także śledzie korzenne ( z cebulą i różnymi przyprawami goździkami, cynamonem, w słodkiej zalewie octowej ale bardzo delikatnej). Ten przepis dostałam od mojej znajomej będąc w Szwecji na zawodach. Lubię śledzie okazjonalnie, ale wtedy w Uppsali jadłam je na śniadanie, co bardzo wszystkich dziwiło. Były rewelacyjne, smaczne, delikatne w pięknej różowej zalewie. Polubiłam je na zawsze i teraz często przygotowuję, myśląc o czasach młodości i naszego pobytu w Uppsali (1986 r).

Oczywiście do dań ze śledzi, śledzi po polsku ( z cebulką w oliwie) możemy podać ugotowane ziemniaki. Ja nie podaję, bo i tak po skosztowaniu wszystkich wigilijnych potraw pękamy w szwach. A czeka na nas słodkie!

Do usłyszenia, do następnego wpisu, w którym będzie królował makowiec, tort makowy z jabłkami i tort makowy wg przepisu mecenasowej Boguckiej.
Pozdrawiam
Wasza Jadwiga

choinka

Okres świąteczny jest dobrym czasem na przypomnienie polskiej tradycji Świąt Bożego Narodzenia.
W Polsce Wigilia, to wyjątkowa wieczerza, która tradycyjnie rozpoczyna się wraz z blaskiem pierwszej gwiazdki na niebie. Na jej niepowtarzalny klimat wpływają takie elementy, jak: dzielenie się opłatkiem, sianko pod obrusem, pięknie udekorowana choinka, śpiewanie kolęd i obdarowywanie prezentami.

W materiałach historycznych już w XVIII w. spotykamy zwyczaj przygotowywania wigilijnej wieczerzy, choć prawdopodobnie był on znany już wcześniej. Nadal w dzień Wigilii przestrzegany jest post. Pod obrusem kładzie się kłosy siana- symbolizujące stajenkę betlejemską.
Przy stole zostawiamy zawsze wolne miejsce dla ewentualnego niespodziewanego gościa. Coraz mniej jest kultywowany przesąd, by przy stole nie siedziała nieparzysta liczba gości (znaczyłoby to, że za rok ktoś z uczestników nie doczeka kolejnej wieczerzy). Za to przetrwały różne tradycje co do potraw wigilijnych, których powinno być dwanaście. Najczęściej podaje się barszcz, zupę grzybową lub rybną, potem grzyby z postną kapustą, ryby smażone, faszerowane i w galarecie, gotowane lub pieczone, pierogi z grzybami, kluski z makiem, kompot z suszonych owoców, a także kutię.
Wieczerzę wigilijną poprzedza dzielenie się opłatkiem. Zwyczaj symbolizuje fakt bycia razem oraz radość ze wspólnej kolacji, bowiem ludzie poróżnieni nie siadają do jednego stołu. Dzieląc się opłatkiem, wybaczamy, darujemy urazy, jednamy się ze sobą; składamy życzenia. Obecnie ten piękny zwyczaj łamania opłatkiem spotykamy jedynie w polskiej tradycji bożonarodzeniowej.

Uczestniczenie w Pasterce, od wielu lat stanowi zasadniczy, centralny punkt wszystkich zwyczajów powiązanych z obchodami przyjścia na świat Bożego Dziecięcia.

Rozpowszechnienie idei budowania i „odtwarzania” żłóbka betlejemskiego w kościołach parafialnych zawdzięczamy św. Franciszkowi (XIII w.). Szopkę poza postaciami Świętej Rodziny stopniowo zaczęli wypełniać postaci pasterzy, aniołowie, królowie, słudzy Heroda i jego dworzanie. Z czasem nabrała ona cech aktualnych dla określonego czasu i miejsca, a w okresach trudnych politycznie szopki nabierały charakteru patriotycznego czy wręcz symbolicznego.
„Kolęda” w znaczeniu pieśni bożonarodzeniowej ustaliła się dopiero w XVII w. W kolędach powstających przez wieki odbijały się jak w lustrze wydarzenia moralne, społeczne, patriotyczne zabarwione lokalnym kolorytem.
Zwyczaj strojenia choinki – pachnącego lasem drzewka rozpowszechnił się w rodzinach niemieckich, tyrolskich, austriackich, a potem w pozostałych krajach europejskich.
Przygotowując nasze Boże Narodzenie również tworzymy tradycję, która przekazujemy najbliższym dzieciom i wnukom. Oni te smaki dzieciństwa będą  zawsze wspominali i pielęgnowali.

W kolejnych wpisach podam kilka wspaniałych przepisów kulinarnych na Święta Bożego Narodzeniem, a dzisiaj tytułem wstępu tylko kilka słów o zwyczajach wigilijnych i noworocznych.
Jak już napisałam zwyczaje świąteczne i noworoczne związane są z tradycją ludową. Jednakże wiele z nich zostało zapożyczonych z zagranicy stosunkowo niedawno. Na przykład obdarowywanie dzieci prezentami w czasie Bożego Narodzenia przyjęło się w Warszawie w okresie rządów pruskich po 1795 roku. Wcześniej dotarł na tereny Rzeczpospolitej z Niemiec zwyczaj przebierania się 6 grudnia za Mikołaja. Jeden z domowników ubierał się wtedy w szaty świętego i wręczał podarki. Z tego samego kraju przywędrował zwyczaj ubierania choinki. Wkrótce połączono go z wcześniejszymi Mikołajkami i postać biskupa pojawiła się w domach w Wigilię.
Z Wigilią związane były również jasełka. Od XVIII wieku wystawiano je w każdym niemal kościele. Cieszyły się dużą popularnością wśród mieszczan, dla których stanowiły wspaniałą rozrywkę. W świątyniach wystawiano także szopki z figurkami ludzi i zwierząt.
Tradycja wysyłania życzeń świątecznych i noworocznych przyjęła się w Rzeczpospolitej w XVIII wieku. Kartki kupowano na straganach lub wykonywano samodzielnie. Wszystkie warstwy mieszczaństwa w taki właśnie sposób składały życzenia najbliższym.
W trakcie święta Trzech Króli, kończącego okres Bożego Narodzenia, na warszawskich ulicach i straganach sprzedawano kadzidło i święconą kredę, którą na drzwiach pisano pierwsze litery imion trzech króli: K M B. W tym dniu pieczono placek z jednym dużym migdałem, który podczas wieczornej zabawy roznoszono wraz z kawą. Ten, kto trafił na migdał, musiał w zapusty wyprawić zabawę taneczną. Gdy „rodzynek” znalazła młoda panna oznaczało, że w tym roku kalendarzowym wyjdzie za mąż.

A dzisiaj? Nasze zwyczaje, jak byśmy je opisali?

Kartek świątecznych prawie nie wysyłamy, wszechobecny Internet będzie pracował ze zdwojoną energią przesyłając miliony maili, będziemy sobie życzyli Wesołych Świąt przy pomocy e kart, z e życzeniami, właściwie prezenty kupujemy w e sklepach, nawet zakupy żywnościowe możemy robić w ten sam sposób. Czyli prawie nie wychodząc z domu.

Jedyny poważniejszy zakup to choinka. W wielu miejscach Warszawy przygotowano palce do sprzedaży. Możemy też kupować ozdoby choinkowe, światełka, kolorowe łańcuchy, które coraz częściej wieszamy dekorując domy nie tylko wewnątrz ale i z zewnątrz. Wybór jest ogromny, ceny różne. Mam swoich stałych dostawców, co roku sprawdzam nowości i czasami coś dokupuję. Lubię znaleźć coś ładnego, nowego co sprawi, że dom będzie inny niż rok temu, że będzie błyszczał tak aby zapamiętać na długo jego światełka, ozdoby oraz szczególna atmosferę, pojednania, wybaczenia, podzielenia się tym co mamy, aby nikt nie został sam, abyśmy stali się w rzeczywistości jedną rodziną.

Czy tak będzie w tym roku? Czy zrozumiemy w końcu, że żyjemy tylko kilkadziesiąt lat, jesteśmy z krótką wizytą tu i teraz i powinniśmy być dobrzy dla siebie nawzajem? Czy moje marzenia i wyobrażenia są realne? Czy żyję w świecie wirtualnym a nie realnym, tak bardzo podzielonym? Chciałabym aby ten okres czasu był najpiękniejszy, abyśmy szanowali się wzajemnie a jeżeli już jesteśmy w rodzinach podzieleni politycznie, niech polityka nie rujnuje naszego życia.
Święta to czas wyciszenia, pojednania i miłości bliźniego, bez zrozumienia istoty Świat Bożego Narodzenia pozostaniemy ludźmi komercyjnie podchodzącymi do nadchodzących dni. Czy o tym marzyliśmy?

Czy w 1989 r. chcieliśmy żyć godnie i bezpiecznie? Tak, pamiętam moją Matkę i Ojca, którzy po wielu latach zniewolenia powiedzieli nam w czasie Wigilii: Córciu tyle lat czekaliśmy na ten czas! Na wolność!
Czy dzisiaj jesteśmy dumni z tego co robimy? Czy możemy spojrzeć w oczy naszym wnukom? Czy odwiedzając groby bliskich możemy uczciwie powiedzieć: Mamo, Tato, Polska zmieniła się i zmienia na lepsze w dalszym ciągu…
Niestety jest jedno ale- my ludzie nie umiemy ze sobą rozmawiać, nie szanujemy się nawzajem!

Jak co roku Warszawa będzie oświetlona począwszy od Pałacu w Wilanowie, poprzez Trakt Królewski aleje Ujazdowskie plac Trzech Krzyży, Nowy Świat, Krakowski Przedmieście i Zamek Królewski, gdzie już stoi dwudziestopięciometrowa choinka pięknie ozdobiona. W dniu 9 grudnia inauguracja świateł w Warszawie. Magiczny czas świąt. Cieszę się, że moja Warszawa z każdym dniem jest piękniejsza, czystsza, uporządkowana i otrzymuje nowe rozwiązania nie tylko budowlane, ale również drogowe. Nawet nie bardzo przeszkadzają mi miejscami objazdy, zamknięte ulice czy brak dojazdu do niektórych części miasta. To nic, da się wytrzymać, tylko po to, aby można było wygodniej żyć, wygodniej jeździć a także, aby było po prostu ładnie. Za dwadzieścia cztery dni święta. Najmilsze święta w roku, życzę wszystkim spokojnych przygotowań bez obłędnego ganiania po sklepach. Zapewniam i po świętach będzie można wszystko kupić, pozdrawiam i życzę miłego weekendu!

W kolejnych wpisach podam nowości kulinarne, które zgromadziłam dla was od przyjaciół z całego świata. Będzie w czym wybierać. Wiadomo Boże Narodzenie jest raz w roku.
Wasza Jadwiga

dżem morelowy

dżem morelowy

Tak dawno nie pisałam na blogu o sprawach przyziemnych, jakimi ostatnio wydają się być przetwory! Uzupełniam wpis.Ostatnio na rynku pojawiły się morele importowane z Hiszpanii, Włoch oraz Francji. Polecam szczególnie te francuskie. Można je kupić w supermarketach, czasem nawet na bazarku u znajomego sprzedawcy. Są duże, miękkie, soczyste i pachnące. Morele kupiłam w Lidlu i Kauflandzie, w sumie około dwunastu kilogramów a może ciut więcej?  Zakupiłam również słoiki z zakrętkami o pojemności 350 mililitrów.

Oczywiście morele kupiłam w dwóch ratach, tak, aby móc przerobić je w ciągu jednego lub dwóch dni.

Składniki

Morele 6 kg, cukier 2 kg

Wykonanie

Umyte i wypestkowane morele wrzuciłam do garnka z grubym dnem, ugniotłam ręką dociskając do dna, zasypałam 1 kg cukru i odstawiłam na kilka godzin.

Wieczorem przygotowane morele ustawiłam na maleńkim gazie, na płytce, gdy już troszkę podgrzały się rozdrobniłam je drewnianym wałkiem do ziemniaków. W ten sposób skróciłam czas duszenia owoców.

Na gazie podgrzewałam je przez około półtorej godziny, tak, aby morele rozpadły się na jak najmniejsze cząstki. I tu nastąpiła najprzyjemniejsza część pracy. Ciepłe rozpadające się owoce zmiksowałam ręcznym blenderem na kleistą masę!!!! ( Ten sposób podpowiedziała mi moja przyjaciółka Jola, która jest ekspertem w sprawie przetworów z moreli!). I rzeczywiście, powstała masa pachnąca koloru złotego. Morele nie zmieniły swojego koloru. Dodatkowo po blendowaniu podgrzewałam masę około pół godziny i odstawiłam na noc przykrywając lnianą ściereczką. Następnego dnia rano spróbowałam kropelkę dżemu, stwierdziłam, że jest za kwaśny, dosypałam cukru ( w sumie użyłam 2 kg). Całość podgrzewałam na małym ogniu jeszcze przez godzinę, zwracając uwagę na to, aby dżem się nie przypalił. Mieszałam od czasu do czasu drewnianą łyżką. Gdy na wierzchu masy morelowej pojawiły się bąbelki a masa pięknie „puchała” gorącą wlewałam do umytych słoików, natychmiast zakręcałam i stawiałam na ściereczce do góry dnem.

Aby moje przetwory morelowe dodatkowo dobrze zabezpieczyć, pasteryzowałam słoiki w garnkach po cztery sztuki, ustawiając je na ściereczkach zalanych ciepłą wodą. W ten sposób pasteryzowałam dżemy przez 10 minut od momentu zagotowania.

Po zagotowaniu słoiki pozostawiłam w garnkach do wystudzenia.

Pozostało tylko nakleić karteczki z nazwą i datą produkcji.

Pyszny dżem morelowy używam do naleśników, białego sera, kanapek oraz jako masę do mazurków. Polecam wszystkim, którzy lubią zrobić coś dobrego dla swoich bliskich. Smacznego!

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.