Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Archiwum kategorii ‘Święta’

Święta zaczynają nam wchodzić do domów drzwiami i oknami. W sklepach rozpoczyna się wielkie bum!!! Kolędy, dzwoneczki, a w mojej zaprzyjaźnionej kwiaciarni Flora Point zmiana wystroju. Jest pięknie świątecznie, a bombek tysiące. I takie i takie i czerwone i zielone i brązowe i z koronkami i żaby magiczne na szczęście i latarenki i latarnie i choinki, sztuczne i prawdziwe n,a razie tylko w doniczkach, ale jeszcze chwilka i będą duże prawdziwe i być może pachnące. Poszłam, aby zobaczyć jakie trendy w ubieraniu choinki w tym roku będą panowały. I tu wielki szok. Bollywood najprawdziwszy, a więc kolory fioletowe, zielone, różowe, jasno różowe i ciemno różowe, ale też jest dużo choinek przystrojonych w same srebra z takimiż bombkami, czy też czerwone lub  z przeważającymi kolorami złota. Byłam też po to, aby nabrać smaku na jakiś szczególny detal na choince, aby dzieci powiedziały: znowu coś fajnego wymyśliłaś. Niestety nie zdecydowałam się na konkretny wybór. Muszę wszystko przejrzeć i jeszcze raz pomyśleć, jakby wykorzystać to co mam, dodając tylko pikanterii poprzez detale, tak by choinka była taka sama, ale zupełnie inna.  Jutro znowu pojadę do Flora Point, ale tym razem z aparatem fotograficznym, aby Wam pokazać wszystkie proponowane przez panią Izabelę Kaszubę cuda.  Dziewczyny pracujące razem z nią już od miesiąca przygotowywały nowe dekoracje, a że lokal znacznie się powiększył, sceneria jest bajkowa. Lubię ten stan wybierania, oglądania i obmyślania, co by tu zrobić, aby zaskoczyć najbliższych. Pewne pomysły już krążą w moich myślach , ale nie uprzedzajmy, zobaczymy czym się to skończy.

Teraz chcę zaproponować stare – nowe przepisy dotyczące Adwentu no i oczywiście Świąt Bożego Narodzenia.  Oto pierwszy przepis na:

Ciasteczka adwentowe

Składniki: 70 dkg maki krupczatki, 30 dkg masła, 20 dkg cukru pudru, 5 żółtek, 1 jajko, białko do smarowania, możemy dodać kilka kropli zapachu jeżeli ktoś lubi

Wykonanie: do miski lub na stolnicę wsypujemy mąkę, cukier puder, dodajemy masło, oraz żółtka, siekamy nożem a następnie zagniatamy ciasto, wkładamy do lodówki na 10 minut (lub do zamrażarki)

Po tym czasie wyjmujemy i formujemy wałeczki o długości do 10 cm. Z ciasta układamy i formujemy cyferki, ósemki i inne (mogą być te które nam przynoszą szczęście), smarujemy białkiem, maczamy w maku, pieczemy na złoty kolor w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni.

Advent Cookies

 700 grams of Krupczatka flour, 300 grams of butter, 200 grams of sugar, 5 egg yolks, 1 egg,   

Mix flour, sugar, butter and yolks. Leave in the fridge for 10 minutes.  Form 10 cm long rollers and make of them favourite shapes, like letters or numbers. Spread some egg whites on them and sprinkle cookies with poppy seeds. Bake until gold in 180 degrees.

Wynalazłam w swoich starych notatkach kilka przepisów na tort makowy, oto jeden z nich:

Składniki: 30 dkg maku, 5 dkg tartej bułki, 2 łyżki miodu tego który aktualnie mamy w domu, olejek migdałowy, 8 całych jaj, 25 dkg cukru pudru, orzechy włoskie (ilość  wg uznania ), mleko 0,5 litra do zaparzania maku

Wykonanie: mak zaparzamy gorącym mlekiem, lekko podgotowujemy, odstawiamy na 30 minut. Odcedzamy mak, mielimy raz przez sitko normalne i 2 razy przez sitko o małych oczkach tak, aby masa była jednolita. Dodajemy bułkę tartą, miód, kilka kropli olejku migdałowego, orzechy włoskie mogą być lekko zmielone. W misce ustawionej na garnku z gotującą wodą ubijamy na parze 8 jaj z cukrem pudrem – najlepiej mikserem około 5-7 minut. Z masy odlewamy kubeczek na później. Resztę masy jajecznej mieszamy z makiem  lekko, ale szybko, wlewamy do tortownicy nasmarowanej masłem i obsypanej tartą bułką. Pieczemy w dobrze nagrzanym piekarniku 5 minut w temperaturze 200 stopni i 35 minut w temperaturze 180 stopni.

Masa kawowa : 20 dkg masła ucieramy w misce z 5-8 dkg cukru pudru, dodajemy 2-3 łyżki kawy rozpuszczalnej, ucieramy do momentu, gdy kawa cała jest utarta, do tego dodajemy odlaną wcześniej masę jajeczną, dodajemy 2-3 łyżki spirytusu lub koniaku lub co kto ma, aby masa nabrała pikanterii. Wystudzony tort makowy smarujemy masą, możemy również tort przekroić wzdłuż  na pół i posmarować spodni blat tortu masą, a następnie wierzch. Ja wierzch posypuję wiórkami kokosowymi, aby tort wyglądał tak, jakby go śniegiem zasypało. Życzę smacznego!

Ciasto drożdżowe bardzo proste

Składniki: 4 szklanki mąki, 10 dkg drożdży, 1,5 szklanki cukru, kostka masła, 4 jajka, 1 szklanka mleka, zapach wg uznania co kto lubi, rodzynki ilość zależy od nas ile kto lubi, może być skórka pomarańczowa, jeżeli ktoś lubi.

Wykonanie: na tarce jarzynowej ucieramy masło, dodajemy cukier, jajka, pokruszone drożdże, ciepłe mleko, mieszamy i odstawiamy na 2 godziny. Po tym czasie dodajemy mąkę, zapach, ewentualnie rodzynki mieszamy, wylewamy na blachę posmarowaną masłem obsypaną bułką tartą lub na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Pieczemy 1 godzinę w piekarniku w temperaturze 150 – 160 stopni. Po upieczeniu posypujemy cukrem pudrem przez siteczko lub kruszonką lub lukrem. Smacznego!

Yeast cake

 4 glasses of flour, 100 grams of yeasts, 1.5 glass of sugar, 250 grams of butter, 4 eggs, 1 glass of milk, Raisings and orange peel  

Grate butter, add sugar, eggs, yeasts and milk. Add raisings and orange peel.  Leave for 2 hours. Bake for 1 hour in 150-160 degrees. Sprinkle with sugar.

 Więcej przepisów podam w kolejnych wpisach.

Przepisy z własnej kolekcji podała

Wasza Jadwiga

grób Zbyszka, i Babci Kazi,Dzień Wszystkich Świętych obchodzony w Polsce 1 listopada ku czci wszystkich znanych i nieznanych świętych, wywodzi się głównie z czci oddawanej męczennikom, którzy oddali swoje życie dla wiary w Chrystusa, a których nie wspominano ani w martyrologiach, czyli uporządkowanych chronologicznie księgach liturgicznych, ani w kanonie Mszy Świętej. Oto co wyszukałam w Wikipedii na temat martyrologii:

„…Martyrologia powstawały lokalnie, w poszczególnych Kościołach, z czasem zrodziła się potrzeba martyrologiów ponad regionalnych, zwanych ogólnymi. W Kościele wschodnim takie ogólne martyrologium powstało przed 400 r. Napisano je w języku greckim, jednak przetrwało ono do naszych czasów jedynie w przekładzie syryjskim, stąd nosi nazwę Martyrologium syryjskiego. W połowie V w. w północnej Italii zostało ono przetłumaczone na język łaciński i dodano do niego męczenników Kościoła zachodniego oraz męczenników afrykańskich. Autor-tłumacz przypisał to dzieło św. Hieronimowi, stąd znane jest ono jako Martyrologium Hieronima (Martyrologium Hieronymianum).

W średniowieczu, nowego wydania martyrologium, uproszczonego ale też wzbogaconego o nowych świętych, dokonał mnich angielski św. Beda Czcigodny (673-735). W wieku IX opracowano nowe wydania, m.in. martyrologium Usuarda. Korzystali z nich redaktorzy nowego martyrologium, opracowanego po Soborze Trydenckim na polecenie papieża Grzegorza XIII (ur. 1502- zm.1585), kiedy to zreformowano też Kalendarz juliański, wprowadzając Kalendarz gregoriański. Po wielu korektach tego nowego wydania martyrologium, ostatecznej rewizji dokonał papież Benedykt XIV (ur. 1675 – zm.1758)…”

Cmentarz na Wólce W WarszawieNastępnego dnia po Wszystkich Świętych w Dzień Zaduszny – 2 listopada obchodzony jest dzień wspominania zmarłych, w Polsce zwany Zaduszkami. Dla katolików łacińskich i wielu innych chrześcijan zachodnich jest to dzień modlitw za wszystkich wierzących w Chrystusa.

Wspominamy wszystkich, którzy odeszli a przede wszystkim naszych bliskich.

W tym roku odeszła od nas na zawsze Moja Mama, Kazia Mazanek, a wraz z nią część historii naszej Rodziny. Prababcia Kazia, Babcia Kazia osoba która kochała najbardziej na świecie swoje wnuczki i prawnuczki. Swoje życie poświęciła na ich wychowanie uznając, że jest to jej powinność i powołanie. Wspominając ją musimy pamiętać o nadzwyczajnej miłości jaką obdarzała naszych najbliższych.

18 lat temu w piękny lipcowy dzień 1992 r zmarł nagle mój jedyny brat Zbyszek Mazanek– lat 43 lat, młody przystojny wysportowany mężczyzna. Sport był Jego wielka pasją, ukończył Akademię Wychowania Fizycznego, specjalizację judo, był trenerem II klasy, pracował z dziećmi w szkole a także prowadził zajęcia w klubie sportowym. Sam był zawodnikiem w klubie AZS „Siobukai” Warszawa (zdobył brązowy medal IMP w judo w roku 1971), w którym Jego mistrzem był trener klasy mistrzowskiej Jan Ślawski (zm. 14.04.2003 r), wychowanek Tadeusza Kochanowskiego prowadzącego Zakład Walk na AWF Warszawa późniejszy Prezes Polskiego Związku Judo i Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów funkcje te sprawował równolegle. Jan Ślawski (mój pierwszy mąż) ukończył warszawską AWF był  wieloletnim sekretarzem generalnym Polskiego Związku Judo , nauczycielem, wykładowcą na AWF Warszawa prowadził zajęcia specjalizacji judo, był trenerem klasy mistrzowskiej w judo, sędzią klasy międzynarodowej, który jako pierwszy Polak był powołany w skład sędziów na Igrzyska Olimpijskie w Barcelonie 1992 r, założył sekcje judo AZS ”Siobukai” Warszawa- zdobywcę tytułu Drużynowego Mistrza Polski w roku 1966,która miała swoją siedzibę najpierw „Domkach Fińskich” w Warszawie  na  Jelonkach a następnie znalazła miejsce na AWF Warszawa w Pawilonie Judo i Zapasów. Wychowawca wielu znakomitych zawodników w judo, obecnie trenerów i szkoleniowców takich jak: Waldemar Sikorski b. wieloletni trener kadry narodowej, Włodzimierz Lewin, inżynier ukończył Politechnikę Warszawską, olimpijczyk 1972 Monachium, Antoni Zajkowski olimpijczyk, pierwszy srebrny medal olimpijskich w Monachium 1972, Marek Rzepkiewicz – dyrektor Zespołu Metodyczno Szkoleniowego Centralnego Ośrodka Sportu w Warszawie, Jacek Skubis, b. Kierownik Wyszkolenia Polskiego Związku Judo, b. trener kadry narodowej kobiet, obecnie Prezes Polskiego Związku Tekwando, Stanisław Tokarski pracownik naukowy Polskiej Akademii Nauk, Zbigniew Werkowicz- b. dyrektor Przedsiębiorstwa Budowy Kopalń Chemicznych, Michał Dzierzbicki b. trener kadry narodowej Polskiego Związku Judo, Piotr Halladin, Wojciech Niedomagała trener judo, pracownik Politechniki Warszawskiej, Tadeusz Naskręt trener judo, sędzia klasy międzynarodowej, instruktor i założyciel sekcji judo KS „Bzura” Chodaków,  Henryk Dobosz, zawodnik ukończył SGGW, Wojciech Stachowicz- zawodnik ukończył Politechnikę Warszawską, i wielu, wielu innych znakomitych zawodników, których kariera zawodowa była również ciekawa jak ich przygoda ze sportem.

10 sierpnia w dalekiej Indonezji zmarł RM Koenhendrarso Soerjosoeharto, mąż mojej serdecznej przyjaciółki Renaty. Doktor Chemii Uniwersytetu Warszawskiego, który Polskę ukochał jako swoja druga Ojczyznę.   

Wszyscy Oni pozostają w moich wspomnieniach…

http://www.youtube.com/watch?v=gbzJMa-y3kQ&feature=related 

http://www.youtube.com/watch?v=plVdZzB9lwk&feature=related

http://www.youtube.com/watch?v=pTX3SZ0wJ4E&feature=related

Swięconka i jajka 2010 Wielka Niedziela, największe Święto w Kościele Chrześcijańskim, Chrystus Zmartwychwstał!

Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami opowiadaniem Aldony, które otrzymałam rano, a dotyczy właśnie tego ranka Wielkiej Niedzieli i śniadania serwowanego w pewnym domu na Gocławku:

Kochana Jadziu!

Wielkanocne śniadanie  2010 Z radością czytam Twoje wpisy, podziwiam wierność wszelkiej tradycji. Trzymanie się tego co stare, wypróbowane, sprawdzone, to najlepsza recepta na życie.  Niestety, Twój wspaniały  kunszt kulinarny, nieraz smakowany w Waszym domu, kładzie mnie na łopatki. U nas tradycja to rzecz święta, szczególnie ta wigilijna i wielkanocna, ale na stole ma być tradycyjnie, smacznie, kolorowo i tak jak nas –  dużo. W swoim życiu spotkałam poza Tobą trzy panie, których zawsze  radosna, choć jakże żmudna  praca  w kuchni  wieńczona była  ulotnymi – bo zjadanymi arcydziełami. Oto one: Moja ukochana babcia Mania, mama mateńki – Marianna Migdalska, szarytka Ciocia Hela, o której moje wspomnienie zamieściłaś na blogu oraz moja teściowa – Natalia Kraus, zwana przez pół rodziny babcią Nacią, a drugie pół babcią Tunią.

Swięconka i jajka 2010Pamięć o tym, czego dokonywały w kuchni, czym nas karmiły, według zbieranych z pokolenia na pokolenie przepisów jest ciągle żywa. Są z nami w pozornym przedświątecznym rozgardiaszu. Siedzą z nami przy świątecznym stole, bo miłość jest zawsze silniejsza od śmierci. Wszystkie o nich wspomnienia znamy na pamięć, ale nie może ich nie być.

Jest znowu tamta Wielka Niedziela. Babcia Mania, mateńka i Aldonka właśnie wróciły z Rezurekcji. Już wcześniej wspaniale zastawiony, świąteczny stół czekał jak co roku na gości, którzy na Gocławek, na śniadanie o dziesiątej stawili się w komplecie. Jak zwykle na Murmańskiej zaroiło się od kochanych cioć i babć. Tylko wujek Kazio, wujek Mietek i Rysio reprezentowali rodzinnych panów.

Babcia Mania , Aldonka i bzy na Gocławku.Aldonka miała już pięć lat i wiedziała, że serdeczne powitania będą natychmiast przeplatać się z tym powiedzeniem, a przed wojną. Było to niebezpieczne, bo świąteczne śniadanie mogło zacząć się od płaczu, dlatego babcia Mania szybko  otworzyła drzwi łączące korytarz z wielkim pokojem i rodzina po modlitwie, dzieleniu się jajkiem i życzeniach sobie składanych, zasiadła do Wielkanocnego stołu, na ustalonych od lat  przez siebie miejscach. Pałaszowano jak zawsze  świąteczne smakołyki, chwaląc babcię Manię, sprawczynię pyszności – czyli  wszystkiego, co znikało z białych rozenthalowskich półmisków. Najczęściej i dziś też,  to ciocia – babcia Mania z Baboszewskiej zapytała głośno babcię Manię Aldonki: – Co się dzieje?  Nie widzę w tym  roku twego Maniu szczupaka po żydowsku! Babunia  tylko na to czekała. Wyszła z pokoju do położonej za kuchnią spiżarni, po ogromny ze szczupakiem półmisek, a mateńka z przepastnego kredensu wyjmowała stare, majolikowe talerze do ryb i stawiała przed ucztującymi. W pokoju zapanowała na moment cisza… Tak było zawsze i teraz. Ale… babcia Mania ubrana w granatową sukienkę z białym jedwabnym kołnierzem wniosła do pokoju ogromny, przykryty starą pokrywą, skrywającą szczupaka półmisek. Jednym ruchem ręki zdjęła pokrywę i… Krzyknęła tak głośno, że Aldonka o mało nie udławiła się kawałkiem wielkanocnego jajka, które wzięła na dokładkę. Babcia krzyczała, ponieważ odkryła brak rybiej głowy. Reszta wielkiego szczupaka leżała w największym porządku i był na pewno tak samo smaczny, ale starsza pani mówiła coś o kradzieży, szukała nieistniejącego w ich domku kota, wreszcie, o tak bolesny żart posądziła najmłodszego z panów  w gronie rodziny – wujka Rysia.

Dziewczynka musiała się przyznać – Babuniu – prosiła. – Nie gniewaj się – i mówiła. – Nikt na podwórku nie wierzył w te gwoździe, drabiny, młotki, sznury i krzyż  w głowie ryby, w te, jak nazywacie z mateńką – atrybuty Męki Pana Jezusa. Oglądam je zawsze po przyjęciu z wami  i dlatego… Wzięłam ją, by to wszystko pokazać sąsiadom. Irenka i pani Zakolska, i pani Szubertowa oglądały i uwierzyły, ale potem nie było co odnosić, a resztki, o zgrozo, wpadły w piasek. Było jeszcze tyle szczupaków po żydowsku, tyle świąt szykowanych kochanymi rękami babuni, ale nasza  Wielkanoc zaczynała się nieodmiennym babcinym pytaniem zadawanym mateńce: – Zosiu, czy pamiętasz tego szczupaka bez głowy?

Radości Tobie i Twoim, nam wszystkim – ZMARTWYCHWSTAŁ PAN JEZUS – Aldona

Anin, 1 kwietnia 2010 roku

Aby wszystkie śniadania Wielkanocne obywały się bez takich zdarzeń jakie przeżywano w ten pamiętny dzień wielkanocny u naszej Aldonki.

Wesołego Alleluja!

Wasza Jadwiga

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.