Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Archiwum kategorii ‘Święta’

                                                                                                                                                               Nr  mojego bloga  AA 00277

Otrzymałam zaproszenie na wieczór poezji  Aldony Kraus i opłatka graficznego Marka Sobacińskiego, pod  tytułem „Z Wierszem i Opłatkiem”, który odbył się w dniu 8 stycznia w Bibliotece w Aninie.  Sama Aldona tak opowiadała o jedynym chyba na świecie twórcy opłatków graficznych, o Marku, w rozmowie telefonicznej, gdy dopytywałam o program wieczoru: „…Wiersze opłatkowe napisałam dla jednego twórcy opłatków graficznych, dla Marka Sobacińskiego, który jest Przyjacielem Moim”. O swoim pierwszym z Nim spotkaniu tak opowiada w książce „O Wszystkim i o Niczym” Rozmowy z księdzem Janem Twardowskim, wydanej w roku 2009 przez Fundację AVE w Drukarni TED, Hanna i Tadeusz Maślanka: cyt.”…

Rozdział w drodze do Betlejem

Stałam w tym pierwszoczerwcowym urodzinowym dniu Księdza Piszącego Wiersze, na wielgachnej drabinie, opartej o ścianę wikariatki, sięgającej do uchylonego okna poety. On sam siedział na zielonej ławce pod swoim modrzewiem, zmęczony tłumem wielbicieli, składających mu życzenia. Nie wiadomo, dlaczego, trzystuletni dom był zatrzaśnięty na głucho.  – Widać zamek zielonych drzwi z numerem 5 pragnie uczestniczyć we wszystkich składanych księdzu hołdach – próbowałam żartować, ale poeta marzył już tylko o ciszy swego Domu pod Dobrą Nowiną. Niestety, drzwi atakowane kolejny raz przeze mnie ani drgnęły.

– Co to dla Ciebie! Wejdziesz przez okno! – Z nadzieją w głosie mówił osiemdziesięciopięciolatek.

– Ksiądz żartuje. Co innego kiedyś. Teraz nie te gabaryty – oponowałam, ale widząc zgaszoną minę księdza, spróbowałam i weszłam na przyniesioną drabinę, przymierzając się do uchylonego lufcika, który jak przysłowiowe ucho igielne, był jednak nie do pokonania. Nagle kolejna ekipa telewizyjna wyrosła jak spod ziemi obok zielonej ławki. O mało nie spadłam z drabiny, bo rzuciłam się, bronić poetę przed gośćmi. Na szczęście tylko drabina walnęła o ziemię, a ja zła, dla porządku dopadłam jeszcze zamkniętych drzwi. O dziwo ustąpiły pod naporem moim i Czesława, przyjaciela księdza Jana. Ksiądz Piszący Wiersze natychmiast salwował się ucieczką, ale ekipa telewizyjna nie poddała się, podążając jego śladem. Za telewizją gonił po stromych, najwęższych chyba na świecie schodach, szczupły na biało ubrany młody człowiek oraz trzy panie.

– Trzeba poczekać, nie wolno! – Stopowałam napierających, zasłaniając sobą wejście.

-Poczekać? – Jedna z pań aż zatrzęsła się z oburzenia. – Przyjechałem ze Świdnicy. Przywiozłem urodzinowy ekslibris i swoje graficzne opłatki – powiedział nieśmiało pan w bieli. –Graficzne opłatki?- Zdziwiłam się, a po chwili miałam w dłoniach zachwycająco piękne arcydzieła. Patrzyłam oczarowana. Biały papier, a właściwie nie papier, a rzeźba w papierze przyciągała oczy, czarowała nieznanym pięknem, oddając niepowtarzalny klimat, słodycz, wzruszenie, opłatkowych, wigilijnych doznań, chociaż wokół panował upał czerwcowego popołudnia. Patrzyłam i patrzyłam, by za chwilę pobiec do mieszkania księdza i prosić go – pomimo zmęczenia i gorąca – o małą chwilę rozmowy z tak ciekawym artystą. Opędzający się od kamer poeta wyraził zgodę. Wprowadziłam artystę do pokoju. Wchodziliśmy na górę przy akompaniamencie utyskiwań, rozżalonych pozostających w ogródku pań. –Wiadomo – mówiły na cały głos – to jej sprawka. Taki brak delikatności. Gdzieżby to ksiądz Jan? Wystarczy, że zobaczyła spodnie – reszty nie dosłyszałam, bo byliśmy już w pokoju. – Co to jest? Jakie to piękne! – Zachwycał się ksiądz Jan, oglądając swój ekslibris i inne przywiezione opłatki graficzne. Ich twórca Marek Sobaciński, siedząc blisko poety, opowiadał o swoim dziele. Jakże często potem widziałam ich obu – moich Przyjaciół, siedzących tak razem, zatopionych w rozmowie, skupionych na wspaniałych Janowych wierszach i Markowych opłatkach. Piękno tego, co robili obaj, zaowocowało ich wspólną książką – „Z opłatkiem i sercem”, która została ogłoszona Najpiękniej Wydaną Książką 2000 roku. Znajomość wzruszająca, która z ufnością, (o jakiej marzył i pisał ksiądz Jan) wspartych o siebie, zawiodła ich do Ziemi Świętej i samego Betlejem….”.  Tak oto sama Poetka opowiada o początkach swojej Przyjaźni z Markiem Sobacińskim. Pan Marek S nie mógł brać udziału w tym pięknym spotkaniu kolędowym z opłatkiem w tle, gdyż jest chory, ale Jego prace wiszące w anty ramach na ścianie Biblioteki były pięknym tłem dla Aldony czytającej swoje wiersze, których adresatem jest on sam  Artysta i Grafik. Muzyczna oprawa  tego Wieczoru to duet kameralistyczny stworzony  przez Tatianę Sikorską pianino i Katarzynę  Majsner wiolonczela. Obie Panie ukończyły Akademię Muzyczną we Lwowie, a obecnie studiują na Akademii Muzycznej w Warszawie w klasie kameralistyki prof. Barbary Halskiej. Tatiana i Katarzyna rozpoczęły Sonatą Szostakowicza. A my zaśpiewaliśmy razem kolędy:

Wśród Nocnej Ciszy, http://www.youtube.com/watch?v=TTLlhfn4WDs

Cicha Noc, http://www.youtube.com/watch?v=v9V1Fzpw0IM&feature=related

Oto niektóre z wierszy:

Opłatek z Serdeczną Prośbą

Wyrzeźb w opłatku graficznym
ku-, ku, lecz nie kukułkę,
smak, a  nie bułkę
błysk –  nie żarówkę
pisanie wierszy choćby ołówkiem…
lecz nie ołówek…
żar ten bez pieca i ogniska
iskrę najmniejszą, tę z popiołu
miłość, bez łoża, szafy stołu
i jeszcze coś, bez zbędnych rzeczy,
lek co nie leczy, a wyleczy,
nieosiągalne, a dla ludzi
serce, co kocha lecz nie trudzi.

Opłatek z Iskrzeniem

Pomiędzy nami coś zaiskrzyło
to wielka radość – tak dobrze było
twórcę napotkać – który nad barwy
przekłada biel, nad ziemskie skarby
z sezamu świata, żar aż do bieli
wkłada w opłatek…
Nasi Anieli w białych sukienkach,
o skrzydłach białych,
alabastrowe nam się wydały…
Bo biel wzruszenia  – nasze spotkanie
z opłatkiem tylko ma porównanie.

Opłatek z Matką  Nas Wszystkich

I Pełnię Łaski i Miłość całą
wkładam w opłatek graficzny mały
bo Ciebie widzę w mej matki oczach,
nad mym posłaniem Twa twarz urocza.
Do Ciebie Zdrowaś usta dziecięce
szeptały… ojciec brał mnie na ręce.
Ty jesteś ze mną z tylu ołtarzy,
wychodzisz do mnie, gdy serce marzy,
w chorobie leczysz razem z lekarzem,
lekarstwem jesteś w wirze wydarzeń.
Gdy idę smutny przez życia ciernie,
razem idziemy – Twe serce wierne
daje mi Twe Dzieciątko – czas goni…
Przed samym sobą Ty, mnie wciąż bronisz.
A gdy pod płaszczem Twojej opieki
otwieram oczy –  to widzę wieki,
wieże kościołów, drapacze chmur,
najmniejszą chatę, bezdomnych tłum.
Wielbię Cię!
Przyjmij graficzny biały opłatek
Matko Nas Wszystkich – czuwaj nad światem!

Opłatek z Fiat

Pozwól Twe fiat umieścić Matko,
w moim graficznym, białym opłatku.
Potem go podam wszystkim brzemiennym,
niech doczekają z Twoim płomiennym fiat
narodzin dziecka
Niech nigdy człowiek już nie zabija
przez łaskę twego Maryjo fiat!

Odpoczynkiem od wzruszeń była muzyka Ludwika van Bethoveena  Sonata i Scherzo zagrane przez Tatianę i  Kasię oraz śpiewane przez nas Kolędy: Przybieżeli do Betlejem   http://www.youtube.com/watch?v=IfQT_x_qWi0&feature=more_related Cicha Noc http://www.youtube.com/watch?v=6MT-_hRYkvY&feature=related , Cicha Noc, Bóg się Rodzi, Wśród Nocnej Ciszy http://www.youtube.com/watch?v=mw2lbZFYG0s&feature=related

Pójdźmy wszyscy do stajenki http://www.youtube.com/watch?v=pmTZpesxa5A&feature=related a my mogliśmy przygotować się, do kolejnej porcji wzruszeń dostarczanych nam w poezji Aldony, oto one: „ Wiersze z Opłatkiem w tle”

Opłatek z Panią  Naszego  Gniazda

A na naszej gruszy Pani Mego Gniazda.
Do Niej biegnie z żarem  ma modlitwa jasna.
do Niej wracam z pracy, ukłon synów ślę,
do Niej ślę westchnienie z gwiazdami i śpię.
Weź przyjacielu na jedno mgnienie
Panią Naszego Gniazda.
Wspomnienie Matki z Dziecięciem w chuście
wyrzeźb w graficznym opłatku swym,
ludziom go rozdaj i ciesz się nim. 

Opłatek z Aldoną i Jerzym

To twój opłatek graficzny jaśni
ogromną miłość – było jak w baśni.
Ktoś z warkoczami zobaczył miłość.
Na Dworcu Wschodnim słońce wschodziło.
Pojechał za nią nad Czarne Morze.
Bóg go wysłuchał, bo to był orzeł.
I porwał miłość w warkocz wplecioną,
i w niej zatonął razem z Aldoną,
nie z Wallenroda, bo ta zginęła,
inna Aldona serce mu wzięła.
Żyli szczęśliwie, płynęły lata,
synowie rośli i w malwach dom…
Umieść w opłatku graficznym grom,
chorobę, lęk, rozstanie, mrok,
treny, codzienność, pytana ból,
blask Zmartwychwstania, całą łez sól

Opłatek z Mamą  Marka i z nim samym.

W graficznym opłatku moim, kropla biała mleka
to karmiąca moja matka, pierś – wezbrana rzeka.
Kropla miłości, modlitwy, radości, bitwy.
ciszy, zadumy, kropelka dumy…
to ja
chwycę Cię pod nogi
wyrosłem ci matko moja – twój syneczek drogi.

Opłatek z Nagim Markiem

Kochające serce całe i nadzieje twe niemałe,
urokliwość ziemi nieba, cały ból w nich
sól, smak chleba, kładziesz w graficzny opłatek.
Sam przez chwilę jesteś nagi, a tęczowe łąki raju,
są skąpane w twej czystości. Pan  Bóg rady wśród nich gości.

Opłatek z Płonącym Markiem

Gdy lato pędzi w stodoły z plonem,
w moim graficznym opłatku płonę
przepychem dalii, nasturcji gęstwą ,
aksamitkami co słońcem  sycą
zorzą różową jak pelikan…
srebrem księżyca w toni  strumyka,
rosą rozsnutą nad ścierniskiem
i Bożym Pięknem przede wszystkim.

Opłatek ze  Łzą

W opłatek graficzny wpiszę,
zamyślenie, całą ciszę,
piękno pór roku, ten krok po kroku,
którym to życie ku dobru zmierza.
Zwykła łzę moją – Arkę Przymierza.
O łzo maleńka! bądź mi jak Arka!
Płyń! Obmyj mnie!
Niech mój graficzny, biały opłatek,
idzie do ludzi w bieli swych szatek!

I kolejne Kolędy śpiewane przez wszystkich Gości, wszak to czas Narodzenia Pańskiego:

W żłobie leży http://www.youtube.com/watch?v=spbhlaVl0sg&feature=related, Gdy śliczna Panna http://www.youtube.com/watch?v=qEqiNInbdto&feature=related, Gdy się Chrystus Rodzi http://www.youtube.com/watch?v=5fLyYN3H4pM&feature=related  

Opłatek z Wszystkim  Po Trochu

Medytowali  prorocy,
jak odczynić bab uroki,
jak świat uwolnić od bab…
Koło nich kręcił  się szkrab,
przemykali Święci Pańscy,
Święci Męczennicy także.
Prorok zaczął –  Wszakże szwagrze ,
z babami jest świat do bani!
Kto chce zganić me twierdzenie,
tego prędziutko ożenię…
Chciał coś dodać, szły Kobiety Święte.
każda w jasnej  aureoli
(w niebie kobiet jest dowoli)
Szły w aureoli bez szatek…
Mędrcy, bo się szkrab wyrywał,
związali go, one dziwa oglądali…
Marku ratuj się!
Rzeźb w opłatku swym graficznym,
niebo pełne kobiet ślicznych,
lecz się najpierw  uwolnij z kajdan,
potem do roboty hajda!

Opłatek z Ochotą do Pracy

Hiacynty  pachniutkie, koguty tłuściutkie,
prymule, cebule, co tulą się czule,
i czosnek się wdzięczy, i tłumek zajęcy
z chorągwią Baranek, kiełbaski rumiane
chciała świnka – teraz szynka,
chce baba z rzeżuchy, pies kłapouchy,
chce jajko golutkie i  jajo na  twardo,
a także pisanka, jajeczko wycinanka,
jajo sadzone, chce szklanką umęczone,
i razem z palemką, chce jajko na miękko,
po święceniu w Wielką Sobotę…
w twoim graficznym opłatku, mieć robotę!

Opłatek z Rzeczypospolitą

Powie smutkom żalom precz
w opłatku graficznym RZECZ
o Bogu, o Aniele, o Marii,
RZECZ o dziele,
o Narodzinach i o Męce,
z RZECZY
w twym opłatku serce.

Opłatek z Historią Polski

Umieściłem w opłatku graficznym Orlęta.
Wykrwawiły się dla Polski. Lwów to sprawa święta!
Wyrzeźbiłem w swym opłatku dzieci w czas Powstania.
Życie oddały Ojczyźnie , dla Jej zmartwychwstania.
Umieściłem w swym opłatku krew na Świętej Górze ,
pokazałem   Tybr skrwawiony. Z Lourd – Ratunku Różę.
Postawiłem  w swym opłatku prawych robotników
i zalane drzwi krwią chłopca. Usta Polski w krzyku!
umieściłem w swym opłatku polski ból, żałobę
i modlitwę Jana Pawła nad kapłana grobem
wyrzeźbiłem  trud stoczniowca, krew z „Wujka” górników
Solidarność umęczoną – która jest miłością!
Niech się święci! Niech zwycięży – ponad nieprawością! 

Opłatek którego lepiej nie rzeźbić.

Rzeźb w graficzną biel opłatka
pot strudzonych, wrzenie Śląska,
ożarowskie sny bez jutra,
beznadziejne nasze teraz,.
Solidarność legła w gruzach.
Miast medali liczne zera,
byle jakość, byle więcej,
nasze być, a nie umierać.
Lepiej nie rzeźb nigdy więcej
dzieci polskich w poniewierce,
bo w graficznym twym opłatku
pęknie z żalu polskie serce.

Opłatek ze  Świętym Janem Pawłem II

Gdzieś tam okrzyki Santo subito!
W opłatku Święty z raną odkrytą.
Wsparty na Krzyżu, win odpuszczenie…
Pan Bóg  i Człowiek  uświęca ziemię.

A na zakończenie wszyscy chórem zaśpiewaliśmy: Lulajże Jezuniu http://www.youtube.com/watch?,v=d9pw0t10MHc&feature=related , oraz Bóg się rodzi http://www.youtube.com/watch?v=9yPuI4ilKNY

Wierszy z opłatkiem było czytanych  więcej ale tyle udało mi się dla Państwa uzyskać od AUTORKI. A potem, wszyscy popijaliśmy herbatkę i jedliśmy ciasteczka, a niektórzy z nas uzupełnili swoją bibliotekę o zakup nowych pozycji Aldony Kraus. O spotkaniu z „Moją Siostrą Aldoną” w Aninie, o Jej wierszach z Opłatkiem w tle, o Przyjaźni Poetki z Markiem Sobacińskim

Opowiadała

Wasza Jadwiga

Życie kochanie, trwa tyle, co taniec. Piękna piosenka o życiu, śmierci i przemijaniu.

http://www.youtube.com/watch?v=MaM8_Lbg2vk

Już za dwie godziny Sylwester! Niektórzy z nas wybierają się na bale, inni na prywatki, dyskoteki lub też na spotkania w małym gronie zaprzyjaźnionych ze sobą osób, albo na place w miastach, gdzie organizowane są występy najpopularniejszych polskich wykonawców.

Pamiętam mój pierwszy bal w hotelu MDM, ówczesnej jednej z najlepszych restauracji w Warszawie. Po sławetnym stwierdzeniu, no, bo ja nie mam, co na siebie włożyć, z uskładanych zaskórniaków udało mi się kupić piękny materiał brokat w kolorze dukatowego złota przetykanego zielenią. Kolor tego wykwintnego materiału, jak również krój, pamiętam do dzisiaj. Zaprzyjaźniona ze mną sąsiadka pani Stenia uszyła mi sukienkę bardzo prostą, a zarazem bardzo elegancką. Jaką? Zwykłą sukienkę typu „koszulka” na cieniutkich ramiączkach, jedyną ozdoba była z przodu na wysokości biustu przymarszczona pliska. Panie będą wiedziały, o co chodzi, natomiast panowie… Niestety takie szczegóły damskiej garderoby nie są do opanowania przez panów. Sorry, chyba, że są oni związani z damskim krawiectwem, lub wielką modą. Wracamy do sukni. Pani Stenia była moją czarodziejką przez wiele lat, a przywożone przeze mnie z zza granicy Burdy stanowiły naszą wykładnię mody i modeli. Wystrojona w piękna sukienkę, buciki od szewca posiadającego również sklep na ul. Rutkowskiego, pana Radolińskiego, udałam się na bal, mój pierwszy bal.

http://www.youtube.com/watch?v=M9Y3duYpC9Y

Byliśmy na tym balu grupą kilkunastu osób z mojej ówczesnej uczelni. To „wyjście” chyba nie zrobiło na osiemnastoletniej, czy też dziewiętnastoletniej dziewczynie należytego wrażenia, skoro bardziej pamiętam sukienkę aniżeli zabawę i tańce. Pamiętam za to chłopaka, który mi towarzyszył i koniecznie chciał się ze mną ożenić, ale nic z tego nie wyszło. Może, dlatego, że znaliśmy się zbyt krótko lub nie bardzo wierzyliśmy w siebie? Po latach wydaje mi się, że pan miał lekko w czubie, gdy wygłaszał swoje do mnie przemowy i dlatego później, po wytrzeźwieniu do ślubu nie doszło. I tak oto być może przeszła mi pierwsza z szans na męża!? Któż to wie? Następne moje bale odbywały się w klubach studenckich. W „Stodole” czy u „Medyków”. A prawdziwy bal, jaki doskonale pamiętam to bal w Hotelu „Bristol”. Wtedy byłam trzydziestoletnią kobietą i bawiliśmy się razem z przyjaciółmi ,a do domu wracaliśmy dorożką! To był bal, śnieg padał, a my popijaliśmy szampana ekstra drogiego, ekstra marki „Sowietskoje szampanskoje”, ale wtedy nikt nie zawracał sobie głowy marką. Byliśmy młodzi, śmieliśmy się, byliśmy pijani od muzyki, pewnie też i lekko podchmieleni zakochani i szczęśliwi i nawet nam nie zniszczył humoru kelner, który przyniósł  na godzinę 24.00 zamówionego przez nas szampana i otwierał go…. korkociągiem! ponieważ inaczej francuska butelka szampana nie dawała się za żadne pieniądze otworzyć. Nie powiem, butelka tego szampana wtedy kosztowała około 800 zł, co było zawrotną ceną, ale w końcu przy płaceniu rachunku ogłosiliśmy protest, może pierwszy w Warszawie, i za skwaśniałego szampana(!)  nie zapłaciliśmy,  twierdząc ponadto, że z winy obsługi, nie mogliśmy wznieść toastu szampanem na powitanie nowego roku. Na wielu balach później bawiliśmy się, a będąc żoną Andrzeja bywało, że w jeden wieczór byliśmy i na dwóch balach. Bawiliśmy się i bawimy teraz, w myśl zasady, kto się nie bawi, ten się starzeje, a starzejemy się, dlatego, że się nie bawimy. Tytuł mojego wpisu dotyczy zaś pięknej piosenki o życiu, śmierci i przemijaniu, którą skomponował Seweryn Krajewski, a słowa napisała Agnieszka Osiecka, zaś wykonała perfekcyjnie koleżanka z roku z AWF Warszawa pani Maryla Rodowicz.

Odwołam się tutaj też do książki pana Zbigniewa Adrjańskiego „Pochody Donikąd”, który pod tytułem „Niech żyje bal” napisał tak, cyt.: „… Literatura przedmiotu jest tu niezwykle bogata. ”Bal w Operze” – J. Tuwima, „Bal u Salomona”- K.I. Gałczyńskiego. A przede wszystkim „Bal u Senatora”- A. Mickiewicza w III części Dziadów. W prozie mamy przepiękne opisy tańców i balowych zwyczajów: u Deotymy, czyli Jadwigi Łuszczewskiej („Panienka z okienka”), W. Gąsiorowskiego („Pani Walewska”), W. Gomulickiego („Miecz i łokieć), E. Orzeszkowej („Nad Niemnem”), S. Żeromskiego („Popioły”) i wielu innych. A jest jeszcze Leon Schiller ze swoimi inscenizacjami widowisk szlacheckich. Są piosenki ułańskie z okresu powstania listopadowego – słowem jest, w czym wybierać! Mistrzem balowego tematu jest chyba Julian Tuwim, nie tylko ze względu na wspomniany już: „Bal w Operze”, ale i liczne melorecytacje oraz wiersze i piosenki w tym stylu. Wspaniałe są np. ”Melodie Warszawy”- J. Tuwima, które kiedyś wykonywała Hanka Ordonówna. Po wojnie, w jednym z pierwszych programów Piwnicy pod Baranami pojawił się tekst „Grand valse brillante” według J. Tuwima, do którego to tekstu muzykę napisał Zygmunt Konieczny. Ten utwór wykonywał Mieczysław Święcicki. A później genialnie interpretowała Ewa Demarczyk. Słynny konferansjer i założyciel „Piwnicy pod Baranami” Piotr Skrzynecki tak o tym powiedział, „Kiedy walca Koniecznego śpiewał Święcicki – słowa wtedy się zgadzały, ale piosenka nie bardzo mu wychodziła. Potem zaczęła ją śpiewać Ewa Demarczyk i teraz słowa się nie zgadzają, ale piosenka jakoś wychodzi”. Jeszcze wcześniej, przed Ewą Demarczyk pięknie o dawnych balach, rautach, maskaradach, redutach opowiada w swoich piosenkach Ludwik Sempoliński. A niekiedy i … Mieczysław Fogg! Słucha ich publiczność, która nigdy nie była na prawdziwym wytwornym balu. Na zabawy chodzi się na Mariensztat lub MDM. Albo na imprezy taneczne organizowane przez Rady Zakładowe, w siermiężno-partyjnym stylu. Po wielu latach pojawia się kilka ładnych piosenek o balu, głównie za sprawą Agnieszki Osieckiej- „Mój pierwszy bal” (muz. Franciszki Leszczyńskiej), którą tak pięknie interpretowała Kalina Jędrusik.

I dramatycznie zaśpiewany przez Marylę Rodowicz „Niech żyje bal” (muz. Seweryna Krajewskiego). Z tym, że ten utwór jest nie tylko o balu. Jest przede wszystkim o życiu, śmierci i przemijaniu…”

Bo czyż każdy bal Sylwestrowy jest do powtórzenia? Oczywiście, że nie. Kolejny bal, będzie dotyczył kolejnego nowego roku, a my? A my będziemy znowu o rok starsi!

Moi Mili i Kochani,

Wszystkim Wam Życzę Najlepszego, Najzdrowszego, Najwspanialszego Roku 2011!

DOSIEGO ROKU!

Wasza Jadwiga

Po Świętach

 

Ślubny zaskoczył mnie świątecznie. Dzień przed Wigilią wjechał do domu, a z nim ogromna taca, na której pyszniła się ryba. Ryba faszerowana, którą przygotował szef Restauracji Moonsfera. Wiedząc, że zbieram przepisy kulinarne wraz z rybą otrzymałam w prezencie przepis na przygotowanie świątecznej pysznej ryby faszerowanej, mało tego, że pysznej, ale też pięknie przybranej. Rybę możemy podziwiać na zdjęciu obok, natomiast przepis podaję poniżej. Na Sylwestra możemy przygotować tylko to jedno danie, a efekt będzie fantastyczny!

„…Ryba faszerowana jest jedną z potraw zanikających w naszej kuchni, a szkoda, ponieważ jest to potrawa wykwintna, ale niestety bardzo pracochłonna. Plasterek ryby faszerowanej rekompensuje długi okres przygotowań i naszych starań, jest to po prostu delikates.

A więc do dzieła!

Świeżą rybkę patroszymy starannie od środka, wycinamy ości i kręgosłup nie uszkadzając skórki. Po tych czynnościach myjemy ją dokładnie i osuszamy papierowymi ręcznikami, skrapiamy od środka alkoholem, solimy i pieprzymy. Przygotowanym farszem napełniamy rybkę wypełniając ją tak żeby nabrała opływowego kształtu rybiego.

Sam farsz przygotowujemy mieląc białą rybę np.: dorsza lub tilapię lub solę (lub po trochu każdej z nich). Miksujemy ją ze śmietaną 36% i ubitymi białkami, solimy, pieprzymy, dodajemy kieliszek brandy dla poprawienia walorów smakowych. Kroimy drobniutko koperek, paprykę w kosteczkę a krewetki koktajlowe lekko blanszujemy ( w gotującej wodzie 2-3 minuty) i wszystko dodajemy do zmielonego i zmiksowanego farszu. Mieszamy wszystko razem, a następnie napełniamy tym farszem rybkę nadając jej właśnie rybi kształt. Kolejnym etapem jest zafoliowanie przygotowanej ryby (folią przezroczystą do żywności). Wkładamy do kąpieli wodnej na około 1,5 godziny w temperaturze 85-87 stopni C, ten czas i temperatura są obliczone dla ryby o wadze około 2 kg, jeżeli ryba jest większa lub mniejsza odpowiednio zmieniamy czas (można wstawić też do piekarnika z parowaniem). Po upływie podanego czasu sprawdzamy czy nasza rybka jest dobra. Jeżeli jest ugotowana odstawiamy na parę godzin, aby wystygła i się „związała”. Wystudzoną rybę wyjmujemy ostrożnie z folii, starannie kroimy bardzo ostrym nożem, układamy na tacy na postumencie sporządzonym z namoczonego pieczywa, ukształtowanego na wielkość, (długość i szerokość ryby). Chleb okrywamy wodorostami (takimi, jakie używamy do robienia sushi), aby ryba się ładnie prezentowała. Postument wykonujemy tak, aby z przodu był wyższy a z tyłu niższy, wtedy nasza potrawa będzie się lepiej prezentowała. Po ułożeniu pokrojonej na plastry ryby dekorujemy ją cytryną pokrojoną w ósemki oraz limonkami. Masło wyciskami z tubki robiąc różyczki, można je podfarbować na różne kolory w zależności od naszego gustu. Nasza ryba była udekorowana rakami,  ułożono je po obu bokach. W paszczę ryby włożono cytrynę pięknie powycinaną. Tak przygotowana rybka pojechała do lodówki, aby zastygła i w odpowiednim momencie została podana na stół. Efekt był piorunujący, nikt nie zachwycał się przygotowanymi przez mnie rybami „po grecku” faszerowanymi w galarecie, śledziami w oliwie, czy też pod pierzynką, natomiast wszyscy zachwycali się rybą faszerowaną wykonana po mistrzowsku przez szefa Restauracji Moonsfera. Nie ma się, co dziwić, sama byłam zaaferowana, że można było tak pięknie przygotować rybę. Niestety, takich potraw coraz mniej na naszych stołach, bo kto z nas ma czas na tak perfekcyjne z wielką miłością, przygotowanie faszerowanej ryby w całości? Jednak chciałam się z Wami wszystkimi podzielić tym wspaniałym przepisem kulinarnym. A może któraś z pań skusi się na wykonanie takiego dania? Na  wszelkie pytania w tym zakresie będzie udzielał odpowiedzi Pan Jarosław Uściński z Restauracji Moonsfera.  Ja nie miałabym śmiałości. Po prostu taaakiej! Ryby nigdy nie robiłam, ale z obowiązku podałam przepis. Czasami warto spróbować, a może nie jest to takie trudne jak się nam wydaje?

Życzę smacznego, poświątecznie!

Wasza Jadwiga

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.