Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Archiwum kategorii ‘sport’

Polski Komitet Olimpijski, Fundacja „Centrum Edukacji Olimpijskiej”, Muzeum Sportu i Turystyki oraz Wydawnictwo „Estrella” zaprosili nas na spotkanie z autorami i redaktorami książki, z okazji wydania albumu „Olimpijskie Konkursy Sztuki Wawrzyny Olimpijskie”. Spotkanie zorganizowano w Centrum Olimpijskim.

Na sali wielu znajomych, dawnych mistrzów, herosów polskiego sportu, dzisiaj zacnych i sławnych. Wśród zaproszonych gości Członek Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego pani Irena Szewińska, poseł na Sejm RP pan Zbigniew Pacelt, Janusz Zaorski, Stefan Grzegorczyk, Andrzej Szalewicz,  Zofia Żukowska, Z. Żukowski, Wojciech Zabłocki, redaktor Tadeusz Olszański,  Kajetan Hądzelek,  Krzysztof Zuchora, pani Celina Widomska, oraz panowie Jan Rozmarynowski i Leszek Fidusiewicz od lat dokumentujący najważniejsze wydarzenia nie tylko w sporcie, ale ruchu olimpijskiego.

Album jest praca zbiorową pod redakcją: Kajetana Hądzelka i Krzysztofa Zuchory a w skład kolegium Redakcyjnego wchodzili: pani Grażyna Rabsztyn i Zbigniew Sikora. Album dedykowano „Twórcom oraz Autorom, którzy opisują i utrwalają w naszej pamięci piękno i walory sportu”.

Ponieważ tak ogromna praca nie może być wykonana samodzielnie o współpracę poproszono wiele osób.

PKOL zbudował swoją wieloletnią działalnością trwałą więź sportu ze sztuką i z ludźmi kultury. Dziś jest wielkim rzecznikiem przywrócenia olimpijskich konkursów sztuki. O działaności PKOL w tej materii ukazało się wiele publikacji, zaś ten Album ukazał się dokładnie w setną rocznicę wprowadzenia konkursów sztuki do oficjalnego programu igrzysk olimpijskich. Polska brała w nich udział od roku 1912 od Igrzysk Olimpijskich w Sztokholmie. Możemy powiedzieć, że po kilkunastu latach naszych udziałów w igrzyskach wraz z sukcesami olimpijskimi przyszły pierwsze sukcesy polskich twórców i tak w Amsterdamie w roku 1928 nagrodzono Kazimierza Wierzyńskiego za tom wierszy „Laur Olimpijski” złotym medalem. Kolejnymi zdobywcami złotych, srebrnych i brązowych medali w dziedzinie sztuki byli tacy twórcy jak: Władysław Skoczylas, Józef Klukowski złoty medal w Los Angeles i Zbigniew Turski w Londynie w 1948 r; Janina Konarska, Stanisław Ostoja-Chrostowski, Jan Parandowski i Zbigniew Turski. Do roku 1948 sztuka była obecna w programie igrzysk olimpijskich.

Polski Komitet Olimpijski zainicjował nagrodę „Wawrzyny Olimpijskie”, które przyznawane do chwili obecnej twórcom w różnych dziedzinach sztuki, w kolejnych cyklach olimpijskich.

Poszczególne rozdziały poświęcone są polskim laureatom w olimpijskich konkursach sztuki w latach 1928-1948, a następne laureatom krajowych olimpijskich konkursów sztuki i zdobywcom Wawrzynu Olimpijskiego. I tak prof. Józef Lipiec wprowadza nas w świat tematu sport i kultura, Wojciech Lipoński przedstawia laureatów z lat 1912-1948. Krzysztof Zuchora – poeta pisze o literaturze, Kama Zboralska o związkach sztuki ze sportem, Róża Fabiańska o laureatach w malarstwie, plakacie, grafice i rysunku, rzeźbie i medalierstwie oraz tkaninie artystycznej. Iwona Grys (była pani Dyrektor Muzeum Sportu i Turystyki) Napisała o laureatach w dziedzinie muzyki, zaś prof. Wojciech Zabłocki scharakteryzował wyróżnione projekty w dziedzinie architektury. Panowie Paweł Mystkowski i Leszek Fidusiewicz opowiedzieli o pracach w dziedzinie fotografii, zaś o filmie sportowym opowiedział nam pan Janusz Zaorski proponując własna listę laureatów. Magdalena Rejf opowiedziała o konkursach sztuki MKOL w latach 2000 – 2012, Wojciech Zabłocki przypomniał nam o wystawie z roku 2004 w Muzeum Historycznym m. st. Warszawy jak również o twórczości polskich olimpijczyków a Kama Zboralska przedstawiła działalność Galerii -1 w Centrum Olimpijskim. Pan Ryszard Parulski ogłosił wyniki konkursu PKOL i TOP „Sport w Sztuce” w roku 2012. Na zakończenie książka prezentuje też zestawienie wszystkich polskich laureatów olimpijskich konkursów sztuki oraz „Wawrzynu Olimpijskiego”. We wstępie panowie Kajetan Hądzelek i Krzysztof Zuchora stwierdzili, ze książka jest podsumowaniem osiągnięć w łączeniu sportu i sztuki w dziewięćdziesięcioletniej historii Polskiego Komitetu Olimpijskiego.

Ze swej strony mogę tylko dodać, że Album jest starannie przygotowany i pięknie wydany. Sama obecność wielu znamienitych gości świadczyła o docenieniu tego zbiorowego dzieła ludzi związanych ze sportem, byłych wspaniałych zawodników w różnych dyscyplinach sportu, dzisiaj zacnych ludzi z tytułami profesorskimi, doktorów, ludzi, którzy sport ukochali ponad wszystko a swoje ambicje sportowe przełożyli na działalność zawodową, w której zrealizowali marzenia. Wszystkim Twórcom tego Albumu chciałam serdecznie pogratulować i podziękować za ich trud, za włożoną pracę abyśmy mogli otrzymać książkę opowiadającą nam nie tylko o sporcie, ale też o sztuce, dla której sport był inspiracją.

Wpis przygotowałam na podstawie Albumu „Olimpijskie Konkursy Sztuki Wawrzyny Olimpijskie” wydanego w roku 2012 przez Polski Komitet Olimpijski.

 Wasza Jadwiga

Spotkanie

Jak wiecie przygotowuję się do operacji, stąd częste moje wizyty u różnych specjalistów medycznych. Nigdy jednak nie jest łatwo a tu przyplątał się jeszcze „skręć karku”. Czasami zdarza się, że na  „ pochyłe drzewo każda koza skacze”, i tak jest też w moim przypadku. Ból karku spowodował konieczność konsultacji u chirurga ortopedy, bo po co komu potrzebny pacjent, który ma przez kilka miesięcy chodzić o kulach, gdy ma niesprawny kark i obręcz barkową.  Nie, to nie jest użalanie się i biadolenie, w żadnym wypadku. Stwierdzam fakt. No, więc szybki rtg szyi, wypożyczam zdjęcie i gnam do pewnej świetnej Kliniki gdzie mam konsultację u pana chirurga. Zdiagnozowana, pocieszona, że rdzeń kręgowy w swoim kanale nie uległ żadnym uszkodzeniom, słyszę, że jednak mam jakąś ułamaną kosteczkę a raczej wyrostek kości, a pan doktor z miłym uśmiechem pyta: czy pani kiedyś nie walnęła głową o coś? Jak nie, jak tak odpowiadam, dawno temu to było, spadłam z drzewa czereśniowego na sam czubek głowy! No właśnie, coś tam się odłamało, coś tam drażni, stąd bierze się zwiększona tkliwość na wszelkie skręty głowy no i na wychłodzenie szyi. Hmmm… no i jak tu żyć. Wszyscy wiemy, że w dzisiejszych czasach głową trzeba dobrze kręcić, aby wyjść na swoje a tu taka diagnoza. No, ale pan doktor w swej łaskawości w końcu stwierdza, że żyć się z tym da, ale potrzebny jest specjalistyczny masaż. Ok, dobrze niech będzie, aby szybko, bo bardzo boli a i z jeżdżeniem samochodem jest malutki problem. Sprawę masażu rozwiązaliśmy szybko, i następnego dnia w sobotę rano położono mnie na stole pewnego młodego masażysty.

Masaż jak to masaż bolesny chwilami, punktowy rozluźniający mięśnie obręczy barkowej i kilku mięśni, o których ładnie opowiada pan Łukasz rehabilitant.  Jednak we mnie tkwi ciągła myśl, że ja tego młodego człowieka skądś znam, nie wiem skąd, bo różnica lat jest ogromna, tym niemniej twarz pana Łukasza jest znajoma. W końcu nie wytrzymuję i pytam: miły panie, wiem, że twarz pana jest mi znajoma, ale zupełnie nie wiem jak to możliwe. Pan jest młodym człowiekiem ja z bagażem na karku (może ten bagaż lat  tak mnie przygniótł?). Rozmawiamy, staram się przypomnieć swoich znajomych bliższych i dalszych, zawodników w badmintonie, w szemierce, ale nic z tego. W końcu pada pytanie, czy pani była związana ze sportem? Tak, oczywiście, przez lata całe. A jaka dyscyplina?  Judo, szermierka i badminton. Judo uprawiałam w młodości, w klubie AZS ”Siobukai” Warszawa, ( czyli AZS AWF Warszawa), studiowałam na Akademii Wychowania Fizycznego. Zapadła cisza… No to powinna pani znać mojego dziadka. Taaak?

Mój Dziadek nazywa się Tadeusz Kochanowski. Ludzie…! Toż to mój promotor, pracę magisterską u Niego pisałam, w dniu 1.06.1972 r stanęłam przed Komisją Egzaminacyjną, w której zasiadał pan Tadeusz. Niezbadane są losy ludzkie. A teraz, Jego wnuk pan Łukasz rehabilituje mój pokrzywiony kręgosłup, szyję, mięśnie i coś tam jeszcze. Od tego momentu rozmowa zeszła na temat Dziadka, Akademii Wychowania Fizycznego, studiów pana Łukasza (skończył rehabilitację na AWF) i innych osób z Rodziny, które również związane są z Moją Alma Mater, czyli AWF w Warszawie. W tak prosty sposób wyjaśniło się niezwykłe podobieństwo Dziadka i Wnuka do siebie, ponieważ pan Łukasz jest kopią swojego Bardzo Znanego Dziadka. Ale o moim spotkaniu z panem Tadeuszem Kochanowskim  wykładowcy na AWF wielkim znawcu judo, który w tej dyscyplinie osiagnął 10 Dan, czyli najwyższe wtajemniczenie,  a więc o tym spotkaniu w Jego domu, opowiem innym razem.

Życzę udanego tygodnia

Wasza Jadwiga

Zgodnie z rozbudzonymi przez dziennikarzy ambicjami cała Polska czekała na wczorajszy wieczór i start Anity w rzucie młotem. Stadion pełen, kibiców wielu a my przed telewizorami, zakochani w sporcie i pięknej rywalizacji między zawodnikami. I nie jest ważne skąd zawodnicy pochodzą czy są to Rosjanie ( ja kibicuję  rosyjskiej  drużynie siatkarzy po przegranym pojedynku Polaków) czy też jest to zawodnik z Ethipii, Bahrainu czy też z Korei. Patrzę na tych młodych ludzi z podziwem, ponieważ dla nich jest to festiwal młodości, radości i sportu na najwyższym poziomie. O tym że podziwiam od dawna Usaina Bolta pewnie już pisałam, ale po wczorajszym biegu na dwieście metrów upewniłam się tylko, że jest to zawodnik fenomenalny a przy tym znakomity aktor. Pokochali go Anglicy, wprost oszaleli na jego punkcie tak jak ja i moi znajomi. W  Londynie wiele państw otworzyło podwoje dla kibiców poprzez zbudowanie wiosek danego kraju w którym trwa fiesta sportowa, tańce i pokazy tego czym dany kraj chce się pochwalić. I zgadnijcie, który dom olimpijski jest oblegany? Tak, macie rację, furorę zrobiła Jamajka. Jej zawodnicy od pierwszego do ostatniego odnoszą znaczące wyniki w lekkiej atletyce a najjaśniejszą gwiazdą jest Usain Bolt.  

My też mamy swoje powody do radości. Wczoraj na głównym stadionie olimpijskim odbył się piękny spektakl w rzucie młotem. I choć młot w żadnym razie nie może kojarzyć się z pięknem i spektaklem jednak konkurs w rzucie młotem z całą odpowiedzialnością mogę uznać za znakomite widowisko sportowe. Los tego konkursu zmieniał się wraz z dziewczynami, które stawały w kole  rzutni. Zarówno gdy rzucała smukła i wysoka 185 cm wzrostu Tatiana Łysenko jak i wielka potężna Chinka Wenxiu Zhang czy też Kubanka Moreno, Niemka Betty Heidler czy też Polka Anita Włodarczyk. Od pierwszego rzutu wiedzieliśmy, że medal jest w zasięgu naszej Anity, nie wiadomo było tylko jakiego koloru. Jej rzuty były długie dobrze kręcone, widać też było skupienie na twarzy naszej zawodniczki oraz koncentrację i wolę walki. Piękny rzut wykonała Anita chyba w piątej kolejce na odległość około 78 metrów gdy młot wyleciał poza pole rzutów. Teraz możemy gdybać, gdyby on był w polu, ale nie był. Gdyby był, złoty medal byłby przynależał do Anity, ale niestety! Kolejny rzut okazał się najlepszym i wynikiem 77,60 m Anita zdobyła medal srebrny, a Tatiana Łysenko zdobyła złoto. Pierwszy raz od wielu lat widziałam nieporozumienie w gronie sędziowskim, gdy na tablicy wyników pokazano błędny wynik Betty Heidler z Niemiec. Zawodniczka przytomnie złożyła protest, prosząc o odszukanie w komputerze wyniku zmierzonego po jej rzucie a nie pokazanego na tablicy. I oto sędziowie odszukali jej rzut, i prawidłowy wynik Betty ukazał się na tablicy wyników, co w efekcie końcowym dało Betty Heidler trzecie miejsce i brązowy medal. Było trochę zamieszania, ale uważam, że zawodniczka zachowała się lepiej aniżeli sędziowie, pokazała, że pomimo stresu zdenerwowania, cały czas kontroluje rzuty i wie, że rzuciła świetnie, bo uzyskała świetny wynik 77,13 m, a komputer na tablicy pokazał wynik około 72 metrów. Zdecydowana różnica.  Walka na rzutni, zmiana wyników oraz kolejności zawodniczek w konkursie dało nam znakomity pokaz siły, woli walki i urody zawodniczek.  Mistrzyni Europy Anita Włodarczyk (Skra Warszawa) wynikiem 77,60 m zdobyła srebrny medal olimpijski w rzucie młotem. Konkurs wygrała Rosjanka Tatiana Łysenko rezultatem 78,18. Wyniki rzutu młotem kobiet:  1. Tatiana Łysenko (Rosja) 78,18 ; 2. Anita Włodarczyk (Polska) 77,60;  3. Betty Heidler (Niemcy) 77,13;  4. Wenxiu Zhang (Chiny) 76,34;  5. Kathrin Klaas (Niemcy) 76,05;  6. Yipsi Moreno (Kuba) 74,60;  7. Aksana Miankowa (Białoruś) 74,40;  8. Zalina Marghieva (Mołdawia) 74,06;  9. Stephanie Falzon (Francja) 73,06 10. Joanna Fiodorow (Polska) 72,37.  Wyniki podałam celowo aby pokazać jak niewielkie różnice dzielą poszczególne miejsca. A więc dziesiąty medal został zdobyty, nie chcę napisać, że zgodnie z oczekiwaniem, ale mogę napisać, że bardzo na ten medal liczyliśmy. Powiecie, że nie złoto? A co tam mamy medal z pięknego srebrnego kruszcu i trzeba się cieszyć z niego i to bardzo. Nieraz już pisałam, że ilość medali jest pochodną tego jakie fundusze państwo inwestuje w sport. Ranking państw nie polega na ilości zdobytych medali (co oczywiście liczy się w klasyfikacji igrzysk olimpijskich), ale na procencie funduszy PKB  zainwestowanych w sport, my w tym rankingu znajdujemy się w okolicy siódmej dziesiątki, dlatego proszę nie dziwić się, że przy takich nakładach na sport zajmujemy mimo tego miejsce 29. Nie jest tak źle jak się nam wydaje. I jeszcze jedna uwaga. Trzydzieści, czterdzieści lat temu w okresie państwa socjalistycznego sport i ilość medali było wykładnikiem siły państwa socjalistycznego, to była siła i pozycja socjalizmu i przewagi socjalizmu nad kapitalizmem. Dzisiaj gdy jesteśmy wolnym państwem przynależymy do Unii Europejskiej nie ma tak wielu sportowców, którzy chcą poświecić swoje życie dla sportu. Dzisiaj nie ma motywacji dla młodych ludzi aby zażynać się morderczą pracą, aby ćwiczyć 7-9 godzin dziennie, aby swoje życie podporządkować morderczemu treningowi, morderczemu życiu, treningom, zgrupowaniom ,  (w przypadku Anity 310 dni w roku na zgrupowaniach), udziałom w zawodach, startach międzynarodowych, mistrzostwach świata czy Europy. Kto z was, pytam i proszę o uczciwą odpowiedź sobie samej/samemu chciałby trenować za darmo ponad ludzki wysiłek, aby po latach ośmiu lub dziesięciu dojść do mistrzostwa sportowego i za swój morderczy wysiłek otrzymywać stypendium państwowe w granicach 1000 – 4500 złotych w zależności od osiągniętych medali i ich kolorów na zawodach mistrzowskich? Nie widzę zbyt wielu rąk podniesionych do góry, nie widzę też wielu chętnych. Tyle trzeba ćwiczyć aby dojść do mistrzostwa sportowego, aby osiągnąć upragniony medal i nie jest ważny kolor, ponieważ różnice pomiędzy kolorami medalów idą w centymetry, setne tysięczne sekundy lub tysięczne punktu. Nie jest to odległość mierzona w metrach, czyli jest to wyrównana grupa zawodników, spośród której każdy może zdobyć złoto. Dlatego ja cieszę się z tych dziesięciu medali  dobytych przez Polaków : dwóch złotych, dwóch srebrnych i sześciu brązowych. Dzisiaj oglądałam wywiad telewizyjny z Magdaleną Fularczyk (kajakarstwo), która powiedziała, że dla niej wielkim wyróżnieniem była kwalifikacja na Igrzyska Olimpijskie i udział w najważniejszej imprezie sportowej na świecie. Medal brązowy, który zdobyła jawił jej się we śnie, jest z niego bardzo dumna i dedykuje go zmarłemu ojcu. Tak, dla każdego olimpijczyka igrzyska to niesamowite wyzwanie i wielkie wyróznienie.  

Oczywiście jako wieczna optymistka wiem, że przyjdzie jeszcze taki czas może za dwadzieścia lat, gdy zbliżymy się do państw dobrze rozwiniętych ekonomicznie i będziemy mogli znowu powrócić do grona państw zdobywających więcej medali. Teraz mamy tak dużo potrzeb, tak wiele rzeczy rozwiązujemy, że nakłady na sport siłą rzeczy muszą być ograniczane. Mam nadzieję, że to o czym dzisiaj napisałam przyjdzie, być może jeszcze za mojego życia, ale na worek medali musimy jeszcze poczekać. Jest to brutalna prawda, ale od dwudziestu lat staramy się dogonić świat i trudno doganiać go poprzez wygórowane dotacje sportowe. Jeżeli popatrzymy na sprawę ilości medali na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie 2012 z tego punktu widzenia po zastanowieniu przyznają mi państwo  rację. Przed nami jeszcze długa droga, tylko dziennikarze zdają się tego nie widzieć mamiąc nas obietnicami bez pokrycia!

Powyżej przekazałam moja opinię dotyczacą tematu igrzysk olimpijskich i przygotowań, zaś w linku znajdziecie wypowiedź dyrektora departamentu sportu z Ministrestwa Sportu  pana Jerzego Eljasza  na konferencji prasowej:

http://sport.onet.pl/igrzyska/polacy-na-igrzyskach,298/jerzy-eliasz-tylko-dwoch-medalistow-spoza-klubu-polska-londyn-2012,47283.html

Życzę wszystkim słonecznego weekendu i pięknej Ceremonii Zakończenia Igrzysk Olimpijskich Londyn 2012

Poniżej link do wypowiedzi z dnia 14 sierpnia 2012  pani minister Joanny Muchy oceniający nasz start w IO

http://sport.onet.pl/igrzyska/wiadomosci,353/joanna-mucha-o-igrzyskach-ocena-nizsza-niz-za-pekin-i-ateny,47436.html

 

Wasza Jadwiga

 

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.