Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

Archiwum kategorii ‘literatura piekna’

 

TEN SŁYNNY KOSTIUM autor N.M.Kelby

TEN SŁYNNY KOSTIUM autor N.M.Kelby

Autorką książki jest znana nam N.M Kelby pisarka polskiego pochodzenia mieszkająca na Florydzie. Jej książki uzyskały liczne nagrody, w tym Złoty Medal Florida Book Award.   O N.M Kelby napisałam post w dniu 29 grudnia 2014 r z okazji wydania w Polsce książki „Białe trufle” o mistrzu Auguście Escoffier, cesarzu wśród kucharzy.

http://www.okiemjadwigi.pl/biale-trufle

Tym razem polecam wam lekturę na wakacje.

Urywki książki znajdziecie tutaj

http://www.okiemjadwigi.pl/ten-slynny-kostium/

„Ten słynny kostium” jest opowieścią o dwóch kobietach, które się nigdy nie spotkały. Z jednej strony mamy Jacqueline Kennedy, Pierwszą Damę, Żonę jak o niej pisze autorka, z drugiej Kate, mistrzynię krawiecką z pracowni Chez Ninon.

Nie wszyscy pamiętają lata sześćdziesiąte, wybory i zaprzysiężenie prezydenta Johna Fitzgeralda Kennedy’ego. Obok niego drobna (170 cm wzrostu) kobieta, Jego młodsza o dwanaście lat Żona Jacqueline, Pierwsza Dama, ale nie tylko, również ikona stylu. Do historii przeszedł jej różowy kostium, który miała na sobie 22 listopada 1963 r. podczas wizyty w Dallas, w dniu zamachu i śmierci jej męża prezydenta J.F. Kennedy’ego.

Kostium został zamówiony w pracowni krawieckiej Chez Ninon w Nowym Jorku. W tej samej pracowni powstawały licencjonowane repliki ubrań najsłynniejszych francuskich projektantów: Chanel, Givenchy, czy Dior.

Słynny różowy kostium powstał w Paryżu, w pracowni Chanel w roku 1961. I oto widzimy jak Pierwsza Dama zamawia replikę, jak zamówienie zlecone w Chez Ninon otrzymuje osiemdziesięciotrzyletnia już Madame Coco Chanel, świętującą powrót do wielkiego krawiectwa po wielu latach nieobecności. Coco Chanel po namyśle sprzedaje licencję, jednak pod ściśle określonymi warunkami.

Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego zamówienie nie dotarło bezpośrednio do Paryża na rue Cambon 31?

Otóż musimy pamiętać, że lata sześćdziesiąte to okres wychodzenia z kryzysu po II wojnie światowej. Mieszkańcy Białego Domu są pod uważną obserwacja wielu dziennikarzy wielu gazet. Amerykanie zarabiają po 800 – 1000 $ miesięcznie, wydatek rzędu kilku tysięcy dolarów jest szeroko omawiany i nieaprobowany.

Jacqueline Kennedy jest osoba lubiącą eleganckie stroje, pochodzi z bogatej rodziny. Jest w końcu Żoną Prezydenta, ale w czasie kampanii wyborczej ostro krytykowana za zakupy ubrań w Paryżu na kwotę około trzydziestu tysięcy dolarów. W związku z zaistniałą sytuacją biuro Pierwszej Damy wymyśla sposób, bardzo popularny w ówczesnych czasach i zamawia replikę stroju w amerykańskim butiku. I to nic, że właścicielki butiku muszą kupić licencję u Chanel, to nic, że trzeba słono zapłacić. Ludzie, wyborcy będą wiedzieli, że Pierwsza Dama popiera amerykański business, szyjąc swoje stroje w Nowym Jorku. Wilk jest syty i owca cała.

Warunkiem si ne qua non udzielonej licencji było ręczne szycie według szczegółowych wytycznych, zresztą materiał został zakupiony w tej samej firmie, która dostarczała bele tkanin dla Madame Chanel. To właśnie podczas pokazów na rue Cambon dostawcy wspaniałych materii mieli zarezerwowane krzesła w drugim rzędzie a Madame do nich najczęściej podchodziła i rozmawiała. Dla niej byli magikami, którzy produkowali wełnę typu bucle taką, o jakiej można tylko marzyć, z których Ona tworzyła swoje niepowtarzalne kreacje, upinając je bezpośrednio na modelkach. Ile trwały takie sesje? Wiele godzin, w ciągu kilku dni. Modelki musiały stać i wykonywać to, o co Madame prosiła głosem nieznoszącym sprzeciwu. Te same ruchy ramion w górę i w dół, wiele godzin dziennie, w górę i w dół, bez końca. Musimy pamiętać, że ubrania Chanel były znane ze znakomitego kroju, były bardzo wygodne.. Aby uzyskać takie efekty Madame wszywała w zakończenia (listwy) swoich kostiumów złote łańcuszki, które obciążały poły, tak, że gotowa marynarka i spódnica układały się znakomicie.

N.M. Kelby autorka książki „Ten słynny kostium” zainspirowała się różowym kostiumem z Chez Ninon i stworzyła fikcyjną opowieść z wątkami historycznymi Stanów Zjednoczonych z modą w tle. Główną bohaterką została Kate pracownica Chez Ninon odpowiedzialna za uszycie różowego kostiumu. Autorka w ciekawy sposób połączyła historię Kate (jedynie imię pracownicy jest prawdziwe reszta to literacka fikcja) i Jackie Kennedy.

Ta książka to nie tylko opowieść o słynnym kostiumie, pojawiają się też wątki miłości (także do mody) i z życia słynnej Żony. Wciągająca, czasami nawet wzruszająca opowieść o losach dwóch kobiet, które miały ze sobą wiele wspólnego. Fikcja z historią przeplata się tak, że trudno je czasami oddzielić. Lektura nie tylko dla fanek mody i Jackie Kennedy!

Kostium bez bluzki istnieć nie może. Oto jak miała wyglądać spodnia część, nierozerwalnie z nim związana:

„…Bluzka miała zostać wykonana ze szczególnego rodzaju jedwabnej szarmezy. Tkanina była niezrównanie miękka, toteż trzeba było zszyć ją za pomocą czarów i nadziei. Kostium był niewiarygodnie delikatny i dekadencki. Wszystko w nim było luksusowe i zmysłowe – i na tym polegała jego tajemnica. Kopia czy nie, uszycie czegoś takiego było niewyobrażalne. Cudownie niewyobrażalne. Kate wiedziała, jakie zachwyty wzbudzi ten piękny strój, kiedy ubierze go Jackie Kennedy. Pierwsza Dama była ikoną stylu, każda kobieta chciała wyglądać tak jak ona. Kate znała jej ubrania na pamięć. Każda pliska, każdy szew, każda haftka przechodziła przez jej ręce. To ona uszyła legendarny różowy kostium à la Chanel…”

N.M. Kelby wyrafinowanym literackim ściegiem zszywa ze sobą losy dwóch kobiet – jednej stojącej w świetle reflektorów, drugiej wiecznie ukrytej za kulisami. Ukazuje od podszewki świat tworzącej się amerykańskiej mody, opisując sieć zmagań nowojorskiego butiku Chez Ninon z europejską królową mody – Coco Chanel. Efektem jest powieść niczym kreacja haute couture – olśniewająca, elegancka, ponadczasowa.’

 

 

 

Moda przemija, styl pozostaje – Coco Chanel

TEN SŁYNNY KOSTIUM autor N.M.Kelby

TEN SŁYNNY KOSTIUM autor N.M.Kelby

„…Jakaż dziwna moc kryje się w odzieży.

Isaac Bashevis Singer

Listopad, rok 1963

Był to szczególny moment, kiedy przechylił się lekko w jej stronę, jak to często robią kochankowie – jakby chciał coś do niej szepnąć. Odwróciła głowę, na której ciągle idealnie na miejscu spoczywał kapelusz, i instynktownie pochyliła się ku niemu, jakby oczekiwała na pocałunek.

Jego rysy złagodniały.

Dostrzegła to dopiero po chwili.

Właśnie wtedy coś szarego i ciemnego spadło na tył limuzyny. Odepchnęła go od siebie i podążyła za tym czymś. Ujęła to w dłonie jakby to było złamane skrzydło.

Na nagraniu widać, co następuje: agent wskoczył do lincolna z 1961 roku i pociągnął ją z powrotem na siedzenie. Nie widać trzydziestu sześciu długich czerwonych róż spadających na ziemię ani agenta, który popycha ją na męża, po czym przykrywa ich oboje własnym ciałem.

Bicie jednego serca tuż przy drugim. A potem cisza.

– Och, nie – wyszeptała.

To wcale nie było skrzydło.

W chaosie towarzyszącym tej chwili agent skupił się na jej kostiumie. Wiedział, że miażdży ją swoim ciężarem. Nie mógł nic na to poradzić. Miał świadomość, że jej twarz wciśnięta jest w twarz męża. Nie był w stanie o tym myśleć. Mógł się jednak skupić na różu pod swoim ciałem.

Zachowywała się bardzo cicho. Spodziewał się, że będzie krzyczeć, ale tego nie robiła.

„Piękny kostium” – napisze później agent w swoich wspomnieniach.

Większość osób sięgających pamięcią do tamtego dnia w Dallas myśli o ziarnistym czarno-białym nagraniu na taśmie filmowej. Ci, którzy tam byli, pamiętają kostium.

*

Tego ranka cała sala balowa czekała na jej przybycie. Prezydent żartował na temat tego, że się spóźnia, ale o spóźnieniu z jej strony nie było mowy. Pracownik biura odpowiedzialny za układanie programu wiedział, że wejście Żony ma zostać zapamiętane. Orkiestra grała The Eyes of Texas Are Upon You.

Kiedy wreszcie wkroczyła do sali balowej, wszystkie oczy spojrzały w jej kierunku, by zobaczyć, jak zajmuje miejsce na scenie. Aplauz był ogłuszający. Nawet jej mąż ze śmiechem wstał z miejsca.

– Nikogo nie interesuje, co włożymy na siebie Lyndon i ja.

Ten kostium był jego ulubionym. Często go nosiła.

– Wyglądasz w nim olśniewająco – mawiał. Poprosił ją, żeby tego dnia go włożyła.

Była „urocza w różowym kostiumie”, jak powie później dziennikarzom jeden z pracowników biura prezydenta. Nawet Lyndon uśmiechnął się na jej widok.

*

Kiedy było już po wszystkim, na podziemnym parkingu w szpitalu Lady Bird po raz ostatni spojrzała przez ramię na prezydenta. Jego limuzyna stała bokiem, jakby porzucona. Drzwi były otwarte na oścież. Agenci desperacko próbowali przenieść go do środka: niektórzy kręcili się wokół granatowego lincolna, przemawiając błagalnie do Żony, która leżała na jego ciele i odmawiała ruszenia się stamtąd nawet na krok. Niektórzy stali z wyciągniętą bronią plecami do tej sceny.

Nie było żadnych lekarzy ani pielęgniarek – byli tam po prostu niepotrzebni.

Pośród tego wszystkiego Lady Bird zapamiętała „różowe zawiniątko, zupełnie jak stos kwiatów leżący na tylnym siedzeniu”. Była to ta nieskazitelna kobieta, w tym pięknym kostiumie, która przykrywała ciało męża.

*

Na pokładzie Air Force One dziewięćdziesiąt minut po tym, jak się to wszystko zaczęło, stał LBJ z ręką na Biblii. Obok niego wdowa, nadal w różowym kostiumie. Fotograf ustawił ją tak, że wyraźnie widać było tylko plamkę na rękawie. Lady Bird usiłowała ją namówić, żeby się przebrała. Pokojówka już przygotowała białą suknię.

– Dziękuję – powiedziała Żona. Zgodziła się tylko umyć twarz, czego później żałowała. – Niech zobaczą, co zrobili.

Zdjęcia były czarno-białe, nic nie było widać.

O piątej rano dwudziestego trzeciego listopada, dwadzieścia godzin po tym, jak spotkała się z mężem w sali balowej – i po tym, jak później jego ciało przewieziono na sekcję zwłok do szpitala w Bethesdzie – Żona po raz ostatni wróciła do ich prywatnych apartamentów. Dwadzieścia godzin. Osiemnaście tysięcy kilometrów. Z żony we wdowę.

W końcu zdjęła kostium.

Kiedy brała kąpiel, ktoś go zabrał. Niektórzy twierdzą, że pokojówka włożyła go do papierowej torby, którą być może ukryto w Sali Map. Inni mówią, że przekazano go Secret Service. W tamtej chwili kostium nie był ważny.

*

Przypadkowe szczątki przetrwały chaos tamtego dnia: napisany na maszynie plan dnia, poplamiony program śniadania, niekompletne listy osób zaproszonych na wydarzenie i fotografie kawalkady samochodów przed hotelem Texas. Różowy kostium jednak zaginął.

Archiwum Narodowe w Waszyngtonie przechowuje Konstytucję, Kartę Praw, a także to, co pozostało po tamtym dniu w Dallas. Znajduje się tam biały, sznurowany gorset ortopedyczny – bóle kręgosłupa u prezydenta stały się tak silne, że bez niego nie mógłby siedzieć w samochodzie. Są także jego zadraśnięty kulą krawat i rozcięta przez sanitariuszy koszula. W grocie, która leży w miejscu objętym tajemnicą, gdzieś na terenie stanu Kansas, archiwum przechowuje także całą zawartość sali numer 1 szpitala w Parkland, gdzie o godzinie trzynastej czasu centralnego uznano go za zmarłego.

Mają także różowy kostium.

Nie został wyprany.

Wydaje się, że nikt w archiwum nie wie dokładnie, jak się u nich znalazł. Obecnie leży w klimatyzowanym pomieszczeniu w obszarze 6W3, choć nikt nie może sobie przypomnieć, kiedy do nich trafił. Być może przysłano go pocztą, choć na paczce nie było stempla pocztowego ani adresu zwrotnego. Owinięto go w zwykły szary papier. Paczkę zaadresowano, używając jednocyfrowego kodu pocztowego, chociaż 1 lipca 1963 roku Stany Zjednoczone przyjęły system kodów pięciocyfrowych. W środku znajdowały się kostium, bluzka, torebka, buty, nawet pończochy, wszystko zwinięte razem, a do tego anonimowy liścik napisany na papeterii z nagłówkiem jej matki. „Noszony 22 listopada 1963”. To wszystko, co na nim widniało.

To, jak kostium znalazł się u jej matki, pozostaje przedmiotem spekulacji, ale na taśmie przechowywanej w bibliotece prezydenckiej kobieta wyjawia, że trzymała go na strychu w swoim domu w Georgetown. Kiedy udzielała tego wywiadu, cierpiała na chorobę Alzheimera. Nie mówi, skąd wzięła kostium, dlaczego go tam przechowywała ani jak długo. Powiedziała jednak, że wydała służącej ścisłe instrukcje, aby go nie oddawała do czyszczenia. Był „ostatnim ogniwem”. Dlatego umieściła go na strychu, razem ze słynną suknią ślubną swojej córki.

Wciąż nie wiadomo, kto i dlaczego wysłał go do Archiwum Narodowego zamiast do biblioteki prezydenckiej. Kiedy wreszcie go znaleziono, kostium nie leżał już w papierowej torbie, tylko w oryginalnym pudełku z pracowni krawieckiej Chez Ninon.

W 1963 roku Pierwsza Dama towarzyszyła prezydentowi Johnowi F. Kennedy’emu w podróży do Dallas w Teksasie, ubrana w jego ulubiony różowy kostium à la Chanel. Wiele ubrań z jej garderoby, w tym i różowy kostium, pochodziło z nowojorskiego butiku Chez Ninon, gdzie młoda krawcowa, irlandzka imigrantka o imieniu Kate, pracowała za kulisami, drobiazgowo wykańczając niezapomniane kreacje Prezydentowej.

Choć nigdy nie miały okazji osobiście się spotkać, Kate znała na pamięć każdą haftkę i pliskę w nieskazitelnym wizerunku Pierwszej Damy. Kiedy różowy kostium, który wyszedł spod ręki Kate, zdobywa sławę w straszliwych okolicznościach, kruchy świat młodej krawcowej – rozdarty pomiędzy przepychem i artyzmem butiku i tradycyjnymi wartościami imigranckiego środowiska – zaczyna się pruć.

TAJEMNICE RÓŻOWEGO KOSTIUMU

Oryginał różowego kostiumu stworzyła Coco Chanel w 1961 roku.

Kostium Jackie nie pochodził jednak z pracowni Chanel. Był luksusową „reprodukcją” wykonaną przez nowojorski salon mody Chez Ninon. Jackie miała bowiem demonstrować patriotyzm poprzez noszenie wyłącznie ubrań uszytych w Stanach.

Choć Chanel nie uszyła kostiumu, jej dom mody dostarczył wzór, materiał, guziki i nici. W Chez Ninon jedynie złożono ubranie w całość w procesie zwanym „szew po szwie”. Żakiet uszyty przez Chez Ninon (1963) kosztował podobno 800–1000 dolarów. Jackie miała go na sobie przynajmniej sześć razy przed zamachem w Dallas.

Według słów biografa Williama Manchestera, Jackie zwierzyła mu się, że włożyła go na specjalne życzenie męża, który miał powiedzieć: Będą tam te wszystkie bogate republikanki w futrach i diamentowych bransoletach. Musisz wyglądać lepiej niż one. Załóż coś prostego – pokaż tym Teksankom, na czym polega prawdziwa elegancja.

Po zabójstwie Prezydenta Jackie odmówiła zdjęcia zakrwawionego kostiumu. Powiedziała do Lady Bird Johnson: Och, nie… Chcę, żeby zobaczyli, co zrobili Jackowi.

Jackie nie chciała zdjąć z siebie kostiumu aż do powrotu do Białego Domu następnego dnia rano…”

Ten Słynny Kostium   autor   Nicole Mary Kelby  Wydawnictwo Między Słowami, Kraków 2015

CDN.

Reprezentacja Polski w badmintonie na chińskim Wielkim Murze 1986 r styczeń

Reprezentacja Polski w badmintonie na chińskim Wielkim Murze 1986 r styczeń

Zaczyna się sezon urlopowy. Wiele osób wyjeżdża za granicę na wakacje. Częstym kierunkiem wycieczek są Chiny. Przeglądając ceny biletów stwierdziłam, że są bardzo niskie w stosunku do tych, które obowiązywały w taryfach PLL LOT w 1986 r.

Chiny po Igrzyskach Olimpijskich stały się bardziej otwarte na świat. Dlatego dzisiaj napiszę o tym, czego się dowiedziałam o Chinach z ostatnio wydanych książek. Zanim jednak zaproponuję lekturę, chciałam zaprosić was do przeczytania wpisów o Chinach, jakie kilka lat temu umieściłam na blogu.

W roku 1986 po raz pierwszy wyjechaliśmy do Chińskiej Republiki Ludowej. Byliśmy jedną z pierwszych ekip sportowych, która po rewolucji kulturalnej zawitała do Chin. Zapraszam:

http://www.okiemjadwigi.pl/chiny-i-jeden-z-najwiekszych-skarbow-narodowych/

http://www.okiemjadwigi.pl/nasza-pierwsza-podroz-do-chin-cz-i/

http://www.okiemjadwigi.pl/nasza-pierwsza-podroz-do-chin-cz-2/

http://www.okiemjadwigi.pl/nasza-podroz-do-chin-cz-iv/

http://www.okiemjadwigi.pl/nasza-pierwsza-podroz-do-chin-cz-3/

http://www.okiemjadwigi.pl/nasza-pierwsza-podroz-do-chin-cz-v/

http://www.okiemjadwigi.pl/nasza-pierwsza-podroz-do-chin-czesc-ostatnia/

Marek Pindral "Chiny od góry do dołu"

Marek Pindral „Chiny od góry do dołu”

Sugeruję przypomnienie wpisów tylko dlatego, że ostatnio przeczytałam ekspresowo dwie książki,  autora Marka Pindrala tytuł „Chiny od góry do dołu” wydawnictwa Poznaj Świat, druga to „Wielka Księga Medycyny Chińskiej” autora Henry 'ego B.Lina. Poza nimi zakupiłam jeszcze dwie książki: „Odżywianie według Pięciu Przemian” autora Barbary Temelie oraz „Gotowanie według Pięciu Przemian|”autorek Barbary Temelie i Beatrice Trebuth.

Postanowiłam napisać razem o wszystkich książkach, gdyż  łączy je temat Chin, którymi się zawsze interesowałam.

Książka Marka Pindrala jest jedną z najlepszych książek, jaką przeczytałam o Chinach. Autor spędził dwa lata w Chinach ucząc języka angielskiego na Uniwersytecie w Chongqing. Zarobione pieniądze przeznaczył częściowo na poznawanie państwa środka, zapraszając zawsze któregoś ze swoich studentów, aby mu towarzyszył jako przewodnik i tłumacz. Po jakimś czasie przestał być belfrem, a stał się kompanem swoich studentów. Zapraszano go na imprezy, wspólne przygotowywanie posiłków w kuchni akademika, a nawet do rodzinnych domów.

„Wrzucony w zupełnie inną kulturę, stopniowo odkrywał obce zwyczaje. Na przykład to, że posiłków nigdy nie je się w samotności. Że korzystanie z toalety jest również czynnością towarzyską. Że zimą Chińczycy śpią w płaszczach i czapkach, bo brak ogrzewania. Że klaskanie na uroczystościach wymaga próby generalnej. Albo, że do kaczki po pekińsku przydaje się pompka do roweru. Odkrywał, dlaczego czasem na pogrzebie urządza się striptiz albo to, że wody też mają swoje święto…” -tak o książce napisał w króciutkiej recenzji Wojciech Cejrowski.

A więc opowieści o Chinach. O Chinach znanych z telewizji, potężnych i dumnych ze spuścizny Mao, oraz o niedostępnych dla przeciętnego podróżnika Chinach zwykłych ludzi. Opowieści o Olimpiadzie, Tybecie, Rewolucji Kulturalnej, Wielkim Murze i Zakazanym Mieście, ale też o chińskiej kuchni, świętach, tradycjach, marzeniach i… codzienności. „Chiny od góry do dołu” to książka różnorodna i fascynująca, jak… same Chiny.

Polecam  tę pozycję przede wszystkim tym, którzy wybierają się do Chin a  pozostałych zachęcam do przeczytania, gdyż jest bardzo ciekawa. Wiele rzeczy o Chinach wiedziałam, śledzę wszelkie wiadomości na ten temat, byłam tam kilkanaście razy, przejechałam je wzdłuż i wszerz.  Niestety nie byłam w Tybecie.

Nasza pierwsza podróż do Chin odbyła się w 1986 roku. Czy Chiny od tamtego czasu zmieniły się? Tak, bardzo, szczególnie wielkie miasta, prowincje zaś, ciągle pozostają takie same. Dlatego warto przeczytać moje wspomnienia z Chin, aby porównać je z Chinami roku 2010-2012, gdyż w tym czasie Marek Pindral przebywał tam jeżdżąc” od góry do dołu”. Książka została wydana w 2013 r.

"Odzywianie według Pięciu Przemian" Barbara Temelie

„Odzywianie według Pięciu Przemian” Barbara Temelie

Kolejną polecaną przeze mnie książką jest „Odżywianie według Pięciu Przemian” autorki Barbary Temelie. „ Pierwsza rzetelna książka na naszym rynku, dotycząca stosowania tak szczególnej diety, jaką jest zasada gotowania z zastosowaniem Pięciu Przemian, która omawia problem tak szczegółowo, a zarazem tak kompleksowo. Jestem tą książką naprawdę zachwycona i polecam nie tylko jej przeczytanie, ale i (przede wszystkim!) Stosowanie się do zaleceń autorki. To, że jedzenie ma wpływ na nasz system trawienny, wiadomo od stuleci, ale żeby dzięki niemu wzmacniać swój system nie tylko odpornościowy, ale także psychiczny i emocjonalny, to mała rewolucja w myśleniu. Jeżeli więc chcemy być piękni nie tylko zewnętrznym pięknem i zdrowi nie tylko fizycznie, to trzeba solić wtedy, kiedy trzeba, i wrzucać do garnka ingrediencje w odpowiedniej kolejności- to takie proste, a na efekty nie trzeba długo czekać! Przeczytajcie, a sami się przekonacie! Szczerze polecam!”. Tak opisała w krótkim komentarzu książkę Małgorzata Braunek.

Cóż ja mogę do tych słów dodać? Książkę przeczytałam powoli, gdyż nie chciałam stracić ważnych wiadomości. Uzyskałam wiele rad, niektóre zapisałam, i wiem, że gotowanie zupy i wrzucanie produktów powinno odbywać się we właściwej kolejności, bo smak jej jest znacznie lepszy.

O dwóch następnych pozycjach napiszę w kolejnym poście.  Życzę miłego weekendu, do usłyszenia za pięć dni. Napiszę wtedy o „Gotowaniu według Pięciu Przemian” i o „Wielkiej Księdze Medycyny Chińskiej”.

Wasza Jadwiga

 

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.