Badminton w Bukownie istniał od 1965 roku początkowo w ognisku TKKF GWAREK (1965-1967), gdzie zajęcia prowadzili Jerzy Szuliński i Ryszard Kazibut. Członkami zarządu ogniska byli dr Eugeniusz Satelecki, Jadwiga Stopa, Leszek Kofer i Elżbieta Hacuś specjalista do spraw rekreacji. Jurek Szuliński i Rysiek Kazibut popularyzowali tę nową dyscyplinę sportu organizując mecze badmintonowe pomiędzy LZS „Orzeł” Olkusz a ogniskiem TKKF „Gwarek” Bukowno. W sierpniu 1967 r do Wilkas wyjeżdża Jerzy Szuliński i tam uczestniczy w kursie instruktorów rekreacji. Wiele ćwiczy i gra wspólnie z Feliksem Kościelskim z Gniezna. Jurek i Rysiek na przełomie roku 1968/69 organizują Powiatową Ligę Kometki z udziałem 19 drużyn, ligę tę rozgrywano do 1973 r. W 1971 r wydarzeniem była organizacja przez TKKF „GWAREK” II Ogólnopolskiego Barbórkowego Turnieju Kometki w Bukownie. Zwycięzcami byli B. Basińska i Wiesław Świątczak.
Sekcja badmintona szybko się rozwija, znajdując w 1975 r w końcu przystań w klubie GHKS „Bolesław” Bukowno. W tym właśnie roku powstała tam drużyna badmintona. Prezesem klubu był wówczas Józef Pelc. W grudniu 1975 a więc już po powstaniu jednej wspólnej silnej sekcji badmintona klub organizuje VI Ogólnopolski Barbórkowy Turniej Badmintona o Srebrną Lampę Górniczą ufundowaną przez KGH „Bolesław” Bukowno. Zawody wygrała Irena Karolczak Stal FSO Warszawa ( od roku 1979 kierownik wyszkolenia związku) przed Marią Domańską z „Cracovii” Kraków i Jadwigą Ferenstein z klubu „Rakieta” Łódź, zaś wśród mężczyzn zwyciężył Wiesław Świątczak Vigoprim Łódź, przed Januszem Labisko GHKS „Bolesław” Bukowno i S. Listeckim z „Merkury” Bydgoszcz. Jak widać na efekty solidnej pracy Ryśka Kazibuta i Jurka Szulińskiego nie trzeba było długo czekać. Pierwszym, jednym z wielu był dobry wynik Janusza Labisko, który wraz z kolegami klubowymi wielokrotnie zwyciężali w ogólnopolskich turniejach klasyfikacyjnych, drużynowych i indywidualnym mistrzostwach Polski.
W dniu 18 czerwca nastąpiło uroczyste otwarcie pięknej nowej hali w Bukownie w ramach ośrodka sportowo-wypoczynkowego, które połączono z meczem międzypaństwowym Polska Węgry w badmintonie. Wynik tego meczu nie przeszedł do historii gdyż przegraliśmy go 2: 9, jednak cieszyliśmy się, że z rozegranych pojedynków aż osiem było trzysetowych. No cóż rok wcześniej w Budapeszcie przegraliśmy mecz 10:1. Praca w klubie GHKS Bolesław Bukowno szła pełną parą, trenerzy Jerzy Szuliński i Ryszard Kazibut mieli pełne ręce roboty tylu było chętnych do gry w badmintona. I tak w roku 1977 i po raz drugi w 1979 na tej pięknej hali zorganizowano Międzynarodowe Mistrzostwa Polski w badmintonie. Pamiętam zawody, pamiętam halę oraz niezwykle sympatycznych dyrektora KGH Bolesław Bukowno pana Włodzimierza Woźniczko, głównego księgowego Józefa Pelca, oraz jeden z najbardziej zaciętych pojedynków badmintonowych, jaki po raz pierwszy w 1977 r oglądałam pomiędzy Anną Zyśk z klubu Start Gdynia a zawodniczką ZSRR, który Anka Zyśk wygrała. Był to pierwszy sukces, jaki polski badminton odniósł w zawodach międzynarodowych. Jeden jedyny mecz wygrany przez naszą zawodniczkę na zawsze zapadł mi w pamięci. W roku 1977 byłam gościem na MMP w Bukownie. Dwa miesiące wcześniej zatrudniono mnie do pracy w związku, w dniu 7 listopada odbył się I Walny Zjazd Delegatów powołujący Polski Związek Badmintona a już miesiąc później obserwowałam organizację najważniejszej imprezy polskiej, jaką były międzynarodowe mistrzostwa Polski. Po raz pierwszy na własne oczy widziałam, co to jest badminton, co to za gra, jak wyglądają korty do badmintona, znaczy jak nie wyglądają, bo ich nie było, były tylko boiska namalowane farbą na parkiecie hali, kto jest najlepszym zawodnikiem i zawodniczka polską oraz jak powinno się organizować imprezy międzynarodowe. Jak mizernie te porównania wypadały w stosunku do mojej „ukochanej” szermierki, z której dopiero, co odeszłam. Tam wielkie zawody międzynarodowe o „Szable Wołodyjowskiego” z udziałem ponad czterdziestu reprezentacji narodowych, wielki świat, znakomicie utytułowani szermierze, mistrzowie olimpijscy, mistrzowie świata, blichtr i światowy poziom organizacyjny, tutaj maleńki turniej daleko od stolicy w małej, choć bardzo pięknej hali sportowej w Bukownie w powiecie olkuskim, położonym w województwie małopolskim czterdzieści kilometrów od Krakowa i Katowic, w którym zamieszkiwało wówczas około dziesięciu tysięcy mieszkańców. Siedziałam, obserwowałam, prowadziłam notatki, i łzy napływały mi do oczu. Jak to ogarnąć, jak pomóc, co robić, jak wywindować dyscyplinę na wyższy poziom organizacyjny, dyscyplinę, o której w tym momencie nie miałam pojęcia? Uczyłam się szybko, notowałam jak najwięcej informacji o organizatorach, sędziach, którzy wtedy występowali w białych spodniach i białych koszulkach, w kamizelkach typu bezrękawnik, o hotelu, ilości potrzebnych miejsc, o kosztach, o wpływach, czyli o badmintonie mojej nowej dyscyplinie, w której miałam spędzić kolejne dwadzieścia osiem lat mojego życia, tylko o tym wtedy jeszcze nie wiedziałam.
CDN.