W dniu 7 Sierpnia opublikowałam pierwszą część wpisu o obrazie namalowanym przez J.B.Chardina „Dziewczynka z lotką”. Ten obraz uznawany jest za wielce znaczący dla le volant czyli badmintona, nie tylko w Polsce ale na całym świecie. Jak pamiętacie wpis zakończyłam na opisie kongresu badmintona, na którym pani Rina de Beer otrzymałam kopię obrazu, który tak bardzo mnie zachwycił, że mieć namiastkę wymarzonego arcydzieła.
Moje poszukiwania były bardzo długie…. Ale byłam uparta!
Dziewczynka z lotką obraz dla badmintona jest symbolem, symbolem gry le volant, która służyła uciesze i zabawie arystokracji na dworze króla Ludwika XIV zwanego Królem Słońce.
Będąc ponownie w Paryżu w roku 1993 odwiedziłam muzeum w Luwrze, gdzie znajduje się kilka obrazów Chardina. Miałam nadzieję, że być może tym razem uda mi się obejrzeć ten, który tak mocno związany jest z naszym sportem. Niestety Dziewczynki z lotką nie było. Prowokowała mnie swoją urodą, jednak unikała.
We wrześniu 1993 r. zaproponowano mi udział w konferencji – seminarium szkoleniowym „Sport for All”. Miałam wyjechać do Florencji. Zarezerwowałam bilet lotniczy do Rzymu i już cieszyłam się na kolejną możliwość spotkania Dziewczynki z lotką we florenckiej Galerii Uffizim zastanawiając się, czy życie niesie kolejną miłą niespodziankę, czy może rozczarowanie. Florencja, a wniej Galeria Uffizi znajdująca się niedaleko Piazza della Signoria… To jedno z najstarszych muzeów w Europie. W jej zbiorach są dzieła najwybitniejszych mistrzów.
Lecę dzień przed rozpoczęciem konferencji. Uroczyste otwarcie ma się odbyć następnego dnia o siedemnastej w Palazzo Vecchio, czyli Starym Pałacu, dawnej siedzibie rady miejskiej we Florencji przy Piazza della Signoria.
Rzym, lotnisko Fiumicino, przesiadka na pociąg i jestem we Florencji. Organizatorzy czekają, wiozą mnie do hotelu. Hotel della Signoria znajduje się w centrum miasta. Mam wolne popołudnie. Idę na spacer, przysiadam w tawernie, aby zjeść prawdziwe spaghetti, sałatę, pomidory, popijam toskańskie wino. Mam ze sobą mapę Florencji i staram się zorientować, gdzie jest Galeria Uffici. Okazuje się, że tylko trzysta metrów dalej , to pięciominutowy spacer. Siedzę i ustalam, co będę robić w następnych dniach. Chcę uczestniczyć w konferencji ale też zobaczyć jak najwięcej, jak to wszystko pogodzić? Zacznę już jutro o szóstej rano, tak doradziła mi pani w recepcji hotelu. Co prawda muzeum otwierają o godzinie dziewiątej, ale bilet muszę kupić, szósta to odpowiednia godzina aby stanąć w długiej kolejce. Uzbrojona w bilet i plan sal oraz wiszących obrazów, zajęłam się zwiedzaniem.
Chodzę i chłonę atmosferę, zaciekawiają mnie wieńce wiszące na parkanie okalającym Galerię??? Ki diabeł? Co do licha? Przecież to wieńce żałobne! Dlaczego wiszą tutaj??? W końcu wchodzę. Mam plan drugiego piętra, kupiłam przewodnik, docieram tam gdzie chciałam, do Sali nr 44, ale co to? Przede mną stoi strażnik, carabiniere!
Nie chce mnie wpuścić! Tłumaczę strażnikowi, ze muszę, a on całkiem niewzruszony mówi do mnie, ze nie, nie można. W końcu na moje pytanie : Per que, odpowiada
– Bombi, banditi, buum!
Patrzę, nic nie rozumiejąc, jakie bomby, jacy bandyci, jakie bum? A mój obraz? A moja dziewczynka?
W końcu przychodzi ktoś z obsługi piętra i zaczyna mi tłumaczyć po angielsku: Droga pani, w maju 1993 r. samochód pułapka zostawiony przy Via del Georgofili eksplodował wybuch spowodował uszkodzenie części pałacu, pięć osób zginęło, dlatego sale 43,44, i 45, są zamknięte. Naj poważniejszych zniszczeń doznał Pokój Niobe , tylko częściowo dało się go odrestaurować, ponieważ freski zostały nieodwracalnie uszkodzone. Sprawców eksplozji nie udało się wykryć, ale podejrzewano o nią mafię. Obecnie trwa remont.
Przytomnieję, pytam o stan obrazu Chardina. Jest mocno zakurzony, konieczna jest renowacja. Czyszczenie i uzupełnienie drobnych uszkodzeń. Za kilka miesięcy będzie prawie nowy. Za kilka miesięcy!
Minęły kolejne trzy lata. Jestem w Paryżu na Kongresie 100-lecia sportu. Oczywiście zaplanowałam zwiedzanie Luwru. Być może moja Dziewczynka z lotka wróciła z Galerii Uffizi już na swoje miejsce do Luwru i wisi tu teraz? Przecież była tylko wypożyczona na wystawę we Florencji. Przeszłam Luwr trzykrotnie, ale na próżno – obrazu nie było!
Kilka lat temu czytając blog „Caramba” prowadzony przez Anię Turowicz, niespodziewanie trafiłam na informację. Anna, mieszkająca w Hiszpanii, w Albacete, planowała wyjazd z rodziną do Madrytu na wystawę Chardina, którego wszystkie (również, te które były w prywatnych zbiorach zostały wypożyczone) i miały być prezentowane od 1 marca do 19 maja 2011r. w Muzeum Prado! Serce zabiło i zakłuło, znowu Dziewczynka z lotką, ekspozycja w Prado, ale ja nie mogę tam być! Niestety! Opiekuję się ciężko chorym ojcem, którego stan zdrowia jest silnie związany z przeżyciami po śmierci mamy (11 maja 2011 r), jego żony z którą przeżyli razem 67 lat! W żaden sposób nie mogę opuścić „mojego staruszka”, nawet dla Dziewczynki z lotką.
Anna była tak miła, ze na moja prośbę kupiła mi katalog wystawy Chardina i przesłała mi pocztą. Mam w końcu swoją Dziewczynkę z lotką przynajmniej w książce! Tym razem na chwilę zapomniałam o poszukiwaniach tego jednego z najlepszych obrazów o tematyce le volant . No cóż, pewnie kiedyś niespodziewanie spotkamy się twarzą w twarz…. Zobaczymy!
Od tamtej pory minęło już dwanaście lat!