Zawsze uważałam, że w życiu wszystko dzieje się po coś. Tak samo było z Beatą, pomagała nam w organizacji zawodów badmintonowych, tłumaczyła, spędzała wiele czasu towarzysząc naszym VIP-om podczas organizowanych wycieczek po Starym Mieście, uczestnicząc w koncertach organizowanych przez nas w Pałacyku przy ul. Okólnik, gdzie mieści się Instytut Fryderyka Chopina, oprowadzając ich po Żelazowej Woli, Arkadii i Nieborowie. Kolorowa, życzliwa, uśmiechnięta, entuzjastycznie przekazująca gościom piękno Polski i jej ciekawą, choć trudną historię.
W Polsce Beata uczyła się w liceum Tadeusza Czackiego, potem ukończyła botaniczne studia magisterskie w Warszawie a następnie studia magisterskie w Anglii. Język angielski, który darzyła wielką sympatią, studiowała od wczesnych lat i świetnie wykorzystała tą znajomość w późniejszych latach pracując jako tłumacz. Od dzieciństwa zawsze towarzyszył jej aparat, zapisywała w ten sposób fascynujące ją wydmy nad Bałtykiem, piękne sosny i brzozy, górskie potoki i kolorowe maki na polach. Dla siebie, na pamiątkę, bez żadnego celu. W skomplikowane arkana techniczne wprowadził ją tata i brat a wizja artystyczna, ot po prostu była.
Pisałam już o tym, ale tutaj należy przypomnieć, że naszym sponsorem była Firma Rank Xerox. Jej dyrektor Zygmunt Lucek docenił Beaty wykształcenie i zaproponował jej pracę tłumacza. Wiele lat Beata pracowała dla Rank Xerox’a nie tylko w Polsce, ale również w Anglii. Była znakomitym tłumaczem wszystkich technicznych podręczników jakie były załączane do maszyn produkowanych przez Firmę i dostarczanych na rynek Polski. Z opowiadań wiem, że technicy, którzy pracowali w Firmie mieli wielkie kłopoty z poprzednio tłumaczonymi już opisami i instrukcjami obsługi maszyn, dopóty, dopóki Beata nie usiadła i nie zrobiła swojego pierwszego tłumaczenia. „Po raz pierwszy rozumiemy co czytamy” powiedział jej główny inżynier, co było dla niej wielką satysfakcją.
Częste wizyty w Anglii uświadomiły Beacie jak bardzo piękna jest Anglia, a na piękno krajobrazu jej artystyczne oko zawsze było wyczulone. Do tego doszedł jeszcze jeden aspekt zupełnie prywatny. W życiu Beaty pojawił się pewien niebieskooki gentleman, który skradł jej serce. I tak „nasza Beata” nie wróciła do Polski, bo Niebieskooki Pan poprosił ją o rękę. Ślub Beaty był wydarzeniem towarzyskim dla grona przyjaciół oraz rodziny. Jako że Beata jest rudowłosą pięknością, (którą ślubny nazywa „truskawkową blondynką”) suknia była w jej ulubionym kolorze zielono turkusowym!
Po ślubie dalej pracowała jako tłumacz, ale jej fotograficzna pasja przez wiele lat odkładana na bok coraz bardziej wysuwała się na plan pierwszy. Niezawodny Niebieskooki podarował Beacie najnowszą Minoltę 9 i wspierał wszelkie jej fotograficzne plany, marzenia i niezbędne wyjazdy na fotograficzne plenery. Powoli jej zdjęcia zaczęto publikować w kalendarzach a następnie w pismach fotograficznych i podróżniczych z towarzyszącym im tekstem. Największe osiągnięcie zostało zrealizowane w roku 2006 kiedy to wydawnictwo Frances Lincoln Ltd zaangażowało ją do zrobienia pierwszej książki „Cracow, City of Treasures” (Kraków, miasto skarbów). Książkę tę otrzymałam od Beaty podczas jednej z Jej wizyt w Polsce, w Warszawie. Jak miło było przeczytać dedykację, którą dla nas napisała: „Dla Jadwigi i Andrzeja, na pamiątkę wspólnie spędzonych chwil i dla ukazania, że nigdy nie jest za późno na spełnienie marzeń”.
Każda z książek napisanych przez Beatę Moore jest zadedykowana szczególnym osobom w Jej życiu i tak „City of Treasures” posiada piękną dedykację:
„Dla Johna, którego doping w dążeniu do celu pozwolił na zrealizowanie marzeń, Dla Konrada za wiarę we mnie, dla Rodziców i Brata za ich znaczący wkład w moje życie”.
Następna jej książka „A year in the life of the New Forest” (Rok w życiu New Forest) ukazała się w roku 2007 i ukazuje niezwykłe piękno tego parku narodowego, wbrew nazwie wcale nie takiego nowego, bo tamtejsze lasy mają prawie 900 lat!
W roku 2009 ukazują się dwie kolejne książki Beaty: „ Blooms” (Kwiaty) oraz „A year in the Cotswolds” (Rok w Cotswolds), moja ulubiona, która dedykowana jest Jej mężowi Johnowi, najwspanialszemu przewodnikowi po Cotswolds oraz przyjaciołom Frankowi i Annie za inspirującą wycieczkę do Cotswolds.
W przedmowie do książki „Blooms” (Kwiaty) czytamy: Beata jest profesjonalnym fotografem i wykwalifikowanym botanikiem, dlatego też kwiaty zajmują w jej sercu szczególne miejsce. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, aby nie powiedzieć banalna: „ Chcę zatrzymać w obiektywie ich unikalne piękno, jako spłatę długu naturze, która je wytworzyła” .
Z książką „A year in the Cotswolds” (Rok w Cotswolds) związana jest pewna zabawna historia, otóż po ukazaniu się książki w Anglii jeden z recenzentów napisał ni mniej ni więcej tylko takie zdanie: Książka jest wydana bardzo starannie i przedstawia znakomite fotografie oraz tekst, ale uważam, że Cotwolds nie jest aż tak piękne jak pokazano w albumie Beaty Moore! No cóż, to chyba jest najpiękniejszy komplement dla fotografika!
Kolejny rok przyniósł kolejny album, tym razem jest on poświęcony Londynowi a tytuł brzmi „ The Square Mile – Photographic Portrait of the City” (Mila kwadratowa – fotograficzny portret City) (przyp. City jest sercem finansowym i najstarszą częścią Londynu i zajmuje dokładnie jedną milę kwadratową) zaś dedykacja tylko i wyłącznie dla ukochanego syna Konrada, który skończył w międzyczasie studia i rozpoczął pracę w City.
W roku 2011 ukazał się Album „The Channel Islands” (Wyspy normandzkie). Tym razem książka jest dedykowana Grzegorzowi, bratu Beaty, z którym spędziła wiele szczęśliwych chwil nad morzem. I faktycznie, wyspy te otoczone morzem mają wspaniałe plaże, intrygujące skały odsłaniane przez kolosalne odpływy jak również mnóstwo ciekawych historycznych budowli.
Książka „Portrait of Wimbledon” wydana została w zeszłym roku przez wydawnictwo Halsgrove Ltd i ukazuje historię i niezwykłą elegancję tego podlondyńskiego miasta, jak również jego powiązania z tenisem.
Z wymiany korespondencji z Beata wiem, że dnia 25.04.2013 została złożona w Wydawnictwie kolejna książka, album „Surrey Hills” (Wzgórza hrabstwa Surrey). Tak oto pokrótce wygląda historia pewnej rudowłosej Beaty, która rozpoczynała swoją karierę od tłumaczeń na mistrzostwach badmintona, aby później ciężką pracą, talentem artystycznym i pięknym językiem angielskim zachwycić Albion. Na koniec zamieszczam jedno zdanie mojej nauczycielki języka angielskiego, Joanny Kołackiej, która czyta blog Beaty i czasami również komentuje mój blog:”
„…masz wielki talent spostrzegania świata i interpretowania go w artystyczny sposób. Z niezwykłą wrażliwością opisujesz piękno i urok niezwykłych obiektów i dodajesz koloru zwykłym. Po przeczytaniu kolejnych wpisów, zawsze czuje się wspaniale podbudowana”.
Nie mogę dodać nic więcej gdyż Joanna wyraziła dokładnie wszystko to, co mogłabym sama napisać. Przedstawiając dzisiaj Beatę Moore chciałam pokazać wszystkim moim czytelnikom, że nie zawsze wyjazdy muszą kojarzyć się z negatywną emigracją i ciężką fizyczną pracą przy zmywaku. Jest wiele osób, do których również należy „Nasza Beata”, które talentem, pracą i wiarą we własne możliwości przeniosły góry. Wiem też, że do tego potrzeba nadzwyczajnych zdolności, pracowitości i ogromnej motywacji oraz kogoś bliskiego, kto będzie w nas wierzył i będzie wspierał, tak jak Niebieskooki Beatę.
link do beaty bloga www.beatamoore.co.uk, oraz Facebook https://www.facebook.com/BeataMoorePhotography
English version:
I always believed that things happen for a reason. Beata was working with us for a few years in the capacity of a translator and a guide. She accompanied all VIPs during our organised walks to Old Town, concerts in Chopin Institute, trips to Żelazowa Wola, Arkadia and Nieborów. Colourful, friendly, smiling, with great enthusiasm she was showing our guests the beauty of Poland and telling them about our interesting, though difficult history.
In Poland, Beata attended Tadeusz Czacki grammar school in Warsaw an obtained botanical master degree; later on, another master degree in England. She studied English since early days and in her professional life she utilised the knowledge of this language well, working as a translator. Since early childhood she was always taking photographs; fascinating Baltic Sea dunes, lovely pine and birch trees, mountain streams or poppies in the fields. All that just for herself, to record surrounding beauty. All technical complexities of photographing she has learnt from her father and brother and from the top British landscape photographers.
As I have mentioned before, our sponsor was Rank Xerox and the company’s managing director, Zygmunt Lucek appreciated her education and employed her as a translator. She worked for the company on many translation projects in Poland and in England. Her translations of technical manuals were appreciated by the engineers, who, as they said, for the very first time could at last understand what they were reading (note that the manuals were translated before, but obviously not that well) -that was a great compliment for Beata.
Frequent trip to UK made Beata fall in love with this country but she also met and English blue- eye gentleman who stole her heart and asked her hand in marriage. The wedding was an impressive event and as a strawberry blonde, she wore a beautiful,long, emerald green dress!
Beata continued working as a translator but her passion for photography re-ignited. A very reliable and caring husband bought her the latest Minolta 9 and supported all her dreams, plans and photographic trips. Her pictures started to appear in calendars and in photographic and travel magazines. Her biggest achievement was when in 2006 she was commissioned to do her first book „Cracow, city of treasures”. I was given this book by Beata and she signed it for me with the following words: for Jadwiga and Andrzej in memory of the time spent together and to show that it is never too late to fulfil ones dreams”
All her books have lovely dedications, „Cracow, City of Treasures” : “to my husband John – for encouraging me to pursue my dreams, to my son Konrad for believing in me and my parents and brother for making it all possible”.
Her next book „A year in the life of the New Forest” was published in 2007 and shows the beauty of that wonderful national park, with the forest not that new, as it is some 900 years old!
In 2009 two books were published „ Blooms” and „A year in the Cotswolds” (my favourite), this one dedicated also to her husband John who has been such a brilliant guide and companion and to her friends Frank and Anna for the very first inspirational trip to the Cotswolds.
In the introduction of „Blooms” we read: Beata Moore is a professional photographer, writer and a qualified botanist with a postgraduate degree in the subject, therefore flowers have a very special place in her heart. Why does she want to capture the beauty of the plants? For her, photography is a way of paying homage to nature’s most gracious creations and by acknowledging their aesthetic value, of contributing something to the preservation of the planet.
A very funny story is connected with a book „A year in the Cotswolds”, one of the critics wrote a review how perfect the book is and how wonderful the photographs are, but Cotswolds in reality is not really THAT beautiful! Well, it is perhaps the biggest compliment for a photographer!
Another year brought yet another book, this time, “The Square Mile – Photographic Portrait of the City” and the book is dedicated to her beloved son Konrad, who finished university and started to work in the City.
In the year 2011 „The Channel Islands” book was published. The book was dedicated to her brother Grzegorz, with whom she spent many happy days by the seaside. These islands are indeed wonderful with great beaches, intriguing rocks exposed at low tide and many historic buildings.
Last year, Beata’s book „Portrait of Wimbledon” was published by Halsgrove Ltd publishers. It shows the history and beauty of this elegant town, so closely connected with tennis. I also know that she has just finished working on yet another book „Surrey Hills”.
This is the story of Beata, a red head who started as a translator and interpreter at Polish International Championship and through her hard work and artistic talents conquered England. Here is what Joanna Kołacka, my English teacher, who reads Beata’s and my blog writes about her:
“You have talent for noticing things and interpreting them in an artistic way. With great sensitivity you can both describe the beauty and charm of unusual objects and add colour to simple ones. After reading your entries, I always feel uplifted and wonderful. Thank you very much”.
I think she said it all, I can’t add anything else. Through her story, I wanted to show you that not all who immigrate have to forget about their dreams and do some basic physical jobs. There are many people who made it, like “our Beata”, who through hard work, thanks to her talent and determination reached for the sky. I also know that talent and hard work is one thing but one also needs a support of someone who believes in you, like Beata had a trust and support of her blue-eyed husband!
You can see her work on her website: www.beatamoore.co.uk and on her facebook: https://www.facebook.com/BeataMoorePhotography
8 maja 2013 - 21:35
Beata miała pasję, którą przełożyła na sposób na życie.
Dobrze, że się powiodło.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
8 maja 2013 - 21:40
Uwielbiam czytać historie życia ludzi, zwłaszcza tych, którzy odważyli się spełnić swoje marzenia – to bardzo budujące przykłady. Pisz o nich, Jadziu, pisz! Pozdrawiam
9 maja 2013 - 0:03
To miło,Jadwigo, mieć taką fajną kumpelę.Zazdroszczę.:-))
Pozdrawiam obie Panie serdecznie.Jakub
9 maja 2013 - 5:06
Jadziu szczęściem jest spotkać kogoś takiego na swojej drodze. Pozdrawiam
9 maja 2013 - 7:42
Jolanto
przecież Twoją pasją jest też fotografowanie?
j
9 maja 2013 - 7:42
Tereso
tak to jest szczęście
j
9 maja 2013 - 7:43
Jakubie
dziękuję za pozdrowienia, i fajnie, że jesteś
j
9 maja 2013 - 7:45
Doroto
opowiadania o ludziach jakich spotkałam w życiu są prawdziwe nie ma tu żadnych przekłamań, choć tak na prawdę kosztowało to wiele wyrzeczeń, trudu, ciężkiej pracy i wytrwałości
j
9 maja 2013 - 8:17
Dziękuje za powyższe miłe słowa i pozdrawiam wszystkich serdecznie. Jadziu masz rację, nic, nigdzie nie jest łatwe, trzeba zakasać rękawy i chcieć. Siedzenie w kącie i narzekanie nic nie daje. Dla mnie szklanka jest zawsze do połowy pełna a nie pusta. A że czasem ciężko? No cóż, życie….
9 maja 2013 - 12:31
Z opisu wynika, że pani Beata to barwna postac, ciekawa świata i pięknie go przedstawiająca. Dzięki takim ludziom dostrzegamy to, co warte naszej uwagi. Oczywiście talent, praca, wrażliwośc w widzeniu świata – to daje efekty. Pozdrawiam :))
9 maja 2013 - 12:38
Ja rowniez jestem ciekawa zycia i tworczosci innych ludzi.
Dorobek zaiste imponujacy, nie kazdy ma taka energie, talent i mozliwosci by moc sie tak zrealizowac. W zyciu trzeba miec odrobine szczescia by nim moc obdarowac innych. Serdecznie pozdrawiam
9 maja 2013 - 12:59
An-Ula
na to szczęście na ten jeden jedyny błysk musimy same trafić, poszukując i obserwując, a gdy pojawi się szansa trzeba brać byka za rogi, że będzie ciężko, nic w życiu łatwo nie przychodzi, potrzebna odwaga determinacja i wielka siła pchająca do przodu
j
9 maja 2013 - 13:01
Ellizo
szczęście to jest produkt dodany do pracy jaka wykonujemy, do planu który sobie nakreślamy i staramy się zrealizować, potrzebna jest też wiara we własne możliwości i dystans, nic za wszelką cenę a wszystko musi być podparte uśmiechem, bez tego ani rusz
j
9 maja 2013 - 14:27
Może powinnam dodać, że chociaż Jadzia pisze o moich osiągnięciach, ale to nie tak, że wszystko było łatwo i pięknie! Trudności i kłopoty i niepowodzenia to moja specjalność! Twierdzę jednak, że szczęście to może 5% sukcesu a 95% to ciężka praca.
9 maja 2013 - 20:26
To jest jeden z powodów, żeby uczyć się języków obcych – żeby móc czytać instrukcje obsługi w oryginale, bo to co wyczyniają tłumacze trudno ogarnąć rozumem. Dobre tłumaczenie to równie rzadkie zjawisko jak święty Graal. Widocznie pani Beata oprócz wykucia słówek miała jeszcze duszę do języków i intuicję. Pozdrawiam
9 maja 2013 - 21:24
Helen
oj miała oj miała, talent to mało powiedziane
pozdrawiam
j
10 maja 2013 - 8:44
🙂
10 maja 2013 - 12:19
Dzięki takim ludziom jak Pani Beata Polska zyskuje na wizerunku w świecie. Fantastyczna sprawa.
10 maja 2013 - 15:15
Noti
więcej takich osób a być może w kawałach o Polakach wystąpią inne nacje
j
10 maja 2013 - 15:18
Cóż za uśmiech,Pani Beato.:-)Jakub
10 maja 2013 - 18:12
Panie Jakubie, uśmiech jest, bo kocham świat i ludzi i zwierzęta i przyrodę i kawę i trochę jazzu i szum morza i zapach bzu i śpiew skowronka i wiele innych cudowności na tym padole. Nawet głupotę toleruję. Tylko zawiści nie.
10 maja 2013 - 18:59
Piękna , życiowa historia;)
10 maja 2013 - 19:04
Beato
niestety ja nienawidzę głupoty nie wiem dlaczego
j
10 maja 2013 - 19:05
Hurghado
masz rację tylko życie pisze takie piękne historie prawdziwe
wymyśleć tego nie sposób
j
11 maja 2013 - 20:12
Ja TEŻ!!!Starałem się,starałem…Ale głupoty nie toleruję.Nie potrafię.Pozdrowienia bardzo ciepłe dla Jadwigi i Pani Beaty.:-)Jakub
12 maja 2013 - 8:04
Jadziu i panie Jakubie, głupota to jest bo prostu brak pewnych możliwości intelektualnych, to tak jakby ktoś nie miał ręki lub nogi, niewiele można zrobić, natomiast zawiść i chamstwo to jest świadomie wybrana postawa życiowa – na to jestem uczulona!
12 maja 2013 - 8:38
Beato
znaczy, ze ja jestem uczulona na chamstwo, zawiść i głupotę
j
12 maja 2013 - 8:38
Jakub
nic na to nie poradzę, głupota zawsze pozostanie głupotą
j
12 maja 2013 - 12:33
Przeczytałam z ogromną przyjemnością Twój tekst Jadwiniu (jak zawsze z resztą…).
Pani Beata powinna napisać podręcznik…
„Jak walczyć o swoje marzenia”…
Piękna Postać…:o)
Uwielbiam Marzycieli…
A ta fotka…mniammmm…;o)
12 maja 2013 - 12:44
Gordyjko,
nareszcie Ktoś zwrócił uwagę na tę piękną fotkę Niebieskooki i Rudzielec w sukni ala Scarlet O’Hara z „Przeminęło z Wiatrem”. Marzenia spełniają się tylko wtedy gdy ciężko zapracujemy aby je spełnić, prawda?
Pozdrawiam serdecznie, w kręgu moich znajomych znajduje się wiele osób, którym warto poświecić wpis, bo są to osoby nietuzinkowe i niebanalne
j
12 maja 2013 - 16:01
Gordyjko, dziękuję za komplement, a walka o marzenia – po prostu trzeba, bo przez długie lata robić coś czego się nielubi, to nie jest dobry sposób na życie!
12 maja 2013 - 16:46
Beata
jakie to łatwo robić co się lubi, to wizytóka na fajne życie
j
12 maja 2013 - 18:54
Wiesz jak się u nas mówi? Znajdź pracę którą lubisz, wtedy nie będzisz musiał ani jednego dnia pracować!!!