Sport a polityka
Przez wiele lat wydawało mi się, że sport to sport, a polityka nie ma z nim nic wspólnego. Z biegiem lat, z biegiem dni, mój pogląd został zweryfikowany. Gdy pracowałam w klubie, byłam idealistką, dla sprawy i zawodników organizowała różne rzeczy, wiedziałam, że tak trzeba, że tylko w ten sposób mój klub, moja sekcja, moi zawodnicy uzyskają ode mnie pomoc. Mijały lata. Mijały lata, kilkanaście… Oczywiście nie przyszło to z dnia na dzień. Najpierw były podejrzenia, a później krok po kroku potwierdzały się moje przypuszczenia. Szczególnie po latach pracy w szermierce!
Początkowo zastanawiałam się, dlaczego wśród znanych mi działaczy sportowych wyjeżdżających na wielkie imprezy, jest co najmniej kilkunastu panów, którzy nigdy nie bywali na spotkaniach, zebraniach, naradach, aż nagle organizowany jest wyjazd i oni są na listach. Kilku lub kilkunastu, w zależności od imprezy, ale te największe, czyli igrzyska olimpijskie, były zawsze przez nich infiltrowane.
Wraz z upływem czasu docierało do mnie, że sport jest związany nie tylko ze służbami specjalnymi, ale bardzo przede wszystkim z polityką i politykami! Ile razy po osiągnięciu wspaniałych rezultatów polscy zawodnicy różnych dyscyplin sportowych byli zapraszani na spotkania w Komitecie Centralnym PZPR! Pracując w badmintonie, nie zwracałam na to uwagi, gdyż dyscyplina nasza nie miała jeszcze sukcesów, a do programu igrzysk olimpijskich jeszcze jej nie wprowadzono. Jednak po doświadczeniach w szermierce i tutaj moje podejrzenia zostały potwierdzone w momencie, gdy nasze dwie młode zawodniczki wyjechały do Holandii. Był rok 1983. Po trzech czy czterech miesiącach stażu w jednym z najsilniejszych klubów badmintonowych w Den Bosch, otrzymałam informację, że do Polski wraca sama Bożena, a Marysia zostaje w Holandii na stałe. Zakochała się w chłopaku, z którym kilka miesięcy później wzięli ślub.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie czas, w jakim wydarzenie miało miejsce. Przypominam, że w latach osiemdziesiątych nie mieliśmy komórek, a rozmowy telefoniczne były zamawiane poprzez centralę międzynarodową. Pomimo tego, mając wielu znajomych w tym i w Holandii, udało mi się skontaktować, z Bożenką, która miała wrócić do Polski w ciągu tygodnia. Uzgodniłyśmy, że z pociągu wysiądzie w Poznaniu i pojedzie bezpośrednio do Głubczyc,
natomiast paszport do Warszawy przywiezie jej trener. Tak się stało.
Kilkanaście dni po powrocie i zdeponowaniu paszportu w składnicy COS otrzymałam telefon zapowiadający wizytę. Oczywiście osoba przedstawiła się jako „pułkownik”… Nie zapamiętałam nazwiska. Po kilku godzinach do biura wszedł nieznajomy pan. Rozmowa trwała kilka godzin. W końcu do związku przyjechał niespodziewanie nasz prezes, który zajął się gościem. Instrukcja brzmiała: sprowadzić Bożenę do Warszaw, na jak długo ? Nie wiadomo, minimum na dwa tygodnie. Przyjechała, kilka godzin rozmów, codziennie odbywanych uświadomiło, że to nie żarty. Osiemnastoletnia Bożena była przesłuchiwana przez dwa tygodnie. Dlaczego? Jej koleżanka klubowa pozostała na stałe w Holandii, wyszła za mąż, nie wróciła, stąd reperkusje. Sprawa ciągnęła się przez jakiś czas. Wydano decyzję: zakaz wyjazdu za granicę na czas nieokreślony! A przed nami były Mistrzostwa Europy 1983 w Boblingen w RFN!
Nie wiem już, w jakich okolicznościach spotkaliśmy się z naszym przyjacielem Andrzejem. Był wtedy prominentnym działaczem w województwie opolskim. Trochę trwało, było wiele rozmów, zakulisowych działań, korowodów, aby Bożena pojechała na mistrzostwa Europy.. Był to pierwszy przypadek w naszej dyscyplinie, gdy polityka PRL i jej prawa dopadły nas, i to w najmniej spodziewanym momencie.
W roku 1984 po raz drugi uświadomiono mi, że żyjemy w innym zupełnie, nieznanym mi kraju. Piszę tu o uchwale, jaką podjął Zarząd Polskiego Komitetu Olimpijskiego dotyczącej bojkotu Igrzysk Olimpijskich Los Angeles 1984. Ale zanim to nastąpiło, był rok 1980 i Igrzyska Olimpijskie w Moskwie, które odegrały rolę w bojkocie Igrzysk Los Angeles 1984. Przypomnę w skrócie ich historię: w 1974 gdy kolejna 75 sesja MKOL obywająca się w Wiedniu przyznała ZSRR organizację igrzysk olimpijskich w Moskwie. Pamiętajmy, że w stosunkach światowych nastąpiło ocieplenie, w 1973 r. w Paryżu sygnowano pokojowe porozumienie dotyczące zakończenia wojny w Wietnamie, wojska amerykańskie opuściły Wietnam. Podpisano Akt Końcowy Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Symbolicznym było połączenie statków kosmicznych Sojuz i Apollo w kosmosie. Zapowiadała się dobra atmosfera między obydwoma mocarstwami.
Co prawda sceptycy zastanawiali się jak Moskwa poradzi sobie z organizacją tak wielkiej imprezy, ale Rosjanie budowali konsekwentnie pozytywną atmosferę i zjednywali przychylność dla Moskwy jako miejsca igrzysk. Wielu członków MKOL uważało jednocześnie, że igrzyska te spowodują szerokie otwarcie się gospodarzy na świat. Wszystko zależało jednak od stosunków politycznych pomiędzy dwoma supermocarstwami.
Na dwa lata przed igrzyskami w Moskwie drastycznie wzrosły nastroje antykomunistyczne w Stanach Zjednoczonych. Odezwały się głosy o konieczności odebrania ZSRR Igrzysk Olimpijskich. Taką sama opinię zaczęli wyrażać niektórzy przedstawiciele CDU w RFN oraz Partii Liberalnej w Wielkiej Brytanii. W miarę zbliżającego się terminu wzrastało napięcie międzynarodowe, zaś wydarzenia w Afganistanie i wkroczenie tam wojsk radzieckich podgrzewało ten stan.
Międzynarodowa sytuacja polityczna, pogorszenie stosunków pomiędzy Chinami i ZSRR spowodowało zbliżenie ChRL do Stanów Zjednoczonych. Podpisanie z inicjatywy USA separatystycznego traktatu pomiędzy Izraelem i Egiptem i – w związku z tym – odwołanie kilkunastu ambasadorów arabskich z Kairu, a także napięcie w stosunkach pomiędzy USA a Iranem wskutek zajęcia i okupowania ambasady Stanów Zjednoczonych w Teheranie, zaowocowało wzrostem międzynarodowego napięcia i niebezpiecznego narastania komplikacji wokół igrzysk. Poza tym istotną sprawą był zbliżający się termin wyborów w USA. Urzędujący prezydent, Jimmy Carter, nie cieszący się popularnością, postanowił walczyć o reelekcję. Wydawało mu się, że jego nieustępliwa polityka w stosunku do ZSRR zjedna mu zwolenników. Biały Dom uznał, że odpowiedzią na wojska ZSRR w Afganistanie będzie bojkot moskiewskich igrzysk. Naciski na Narodowy Komitet Olimpijski Stanów Zjednoczonych wzrastały. Biały Dom ustami Lloyda Cutlera naciskał także na MKOL, aby przesunąć datę igrzysk lub odłożyć albo powierzyć komuś innemu ich organizację. USA powoływało się na świętą zasadę pokoju olimpijskiego wywodzącą się z Grecji. W odpowiedzi przewodniczący MKOL oznajmił, że „jego polityczne poglądy nie mogą przeszkodzić zobowiązaniom danym Moskwie i sportowcom świata”. Lord Kilianin prezydent MKOL, stanął na gruncie legalizmu podjętych decyzji i zobowiązań MKOL z roku 1974. W swoich pamiętnikach z tamtych lat napisał, że odniósł wrażenie pełnej ignorancji przedstawiciela Białego Domu i administracji waszyngtońskiej w sprawach olimpijskich, poza tym wspomina również, że zasada pokoju olimpijskiego nie jest częścią współczesnych igrzysk, gdyż gdy trwała wojna w Wietnamie i Korei z udziałem wojsk Stanów Zjednoczonych, igrzyska odbywały się bez przeszkód.
Działania Białego Domu były nieustępliwe i zakrojone na szeroką skalę. W lutym 1980 r. odbywała się kolejna sesja MKOL, podczas XIII Igrzysk Zimowych w Lake Placid. W swoim wystąpieniu Lord Kilianin zasugerował, aby nie wykorzystywać igrzysk do dzielenia świata oraz nie wykorzystywać sportowców do rozwiązywania problemów politycznych. Jego słynne zdanie wygłoszone na tej sesji brzmiało: Igrzyska są zawodami sportowców, a nie państw, żyjemy w świecie, w którym istnieją zarówno prawicowe jak i lewicowe reżimy totalitarne, że liczne są też państwa, które żądają poszanowania praw człowieka. Ale czy są kraje, które mogą szczycić się tym, że w pełni respektują prawa człowieka i unikają wszelkiego rodzaju dyskryminacji?
Sesje MKOL mają swoją stałą oprawę i procedury obowiązujące od lat. To najważniejsza osoba w danym państwie, przybywa na sesję, aby dokonać jej otwarcia. Tym razem w Lake Placid tak się nie stało. Na sesję przybył sekretarz stanu Cyrus Vance. Jego przemówienie na otwarciu sesji było jawną próbą politycznego nacisku na kierownictwo ruchu olimpijskiego, a że takie było, potwierdza fakt, że tak zagalopował się w swoim wystąpieniu, iż nie otworzył oficjalnie sesji. Oczywiście natychmiast powstały spekulacje, czy rzeczywiście tak było, czy twórcy wystąpienia, myśląc jedynie o politycznym jego aspekcie, tak zaaferowali się sprawą przeniesienia igrzysk, bądź ich odwołania, że do tekstu wystąpienia zapomnieli wstawić formułę o otwarciu sesji. Członkowie MKOL nie ukrywali oburzenia i zdumienia treścią wypowiedzi przedstawiciela administracji waszyngtońskiej. Była to jedyna sesja MKOL, która nie została oficjalnie otwarta! Po wystąpieniu sekretarza stanu w kuluarach wrzało. Lord Kilianin uważał, że prezydentowi USA nie chodzi o działania wojenne w Afganistanie, lecz o sukces w zbliżającej się kampanii wyborczej.
CDN
10 lutego 2017 - 18:08
Polityka jest wszechobecna. Niestety. A niestety dlatego że to jest taka brudna ściera, w którą każdy wyciera buty żeby z zewnątrz błyszczały a w środku smród i kupa błota.
10 lutego 2017 - 21:32
Nivejko
niestety masz racje, pozdrawiam
j
10 lutego 2017 - 23:08
Pokręcone to wszystko było…
Ja mając 16-cie lat dowiedziałam się, że mam „teczkę”…Tylko dlatego, że wyjeżdżałam na obozy zagraniczne…Wtedy się przekonałam, że prześwietlili całą Rodzinę, nawet tych, o których nie miałam pojęcia, że istnieją…A na czerwono podkreślony był Chrzestny, który był Budowlańcem na kontraktach…Dwa wywrotowe Egzemplarze…;o)
11 lutego 2017 - 7:25
Gordyjko
czasy zupełnie pokręcone, doskonale pamiętam nasza zawodniczkę maglowaną przez służby tylko dlatego że spędziła trzy miesiące w Den Bosch na treningach, jednym z najlepszych klubów w badmintona. Rozmowy wypytywania i w końcu zabrany paszport. Odkręcaliśmy sprawę kilka miesięcy co i tak było trybem natychmiastowym.
j
11 lutego 2017 - 8:51
To fragment z Twojej książki?
11 lutego 2017 - 8:57
Noti
Niestety moja książka była za obszerna, trzeba było poczynić skróty, ostateczna wersja ma około 150 stron mniej niestety ten fragment wypadł, dlatego publikuję na blogu
j
11 lutego 2017 - 14:29
A co ma wspólnego z polityką aktor, naukowiec, tancerz?
A taki Barysznikow musiał spieprzać do Stanów, żeby zacząć robić prawdziwą karierę. Za plecami każdego tancerza z Mazowsza też stali ubecy. A i tak co rusz ktoś im nawiał… Nie zazdroszczę… Co to były za czasy…
11 lutego 2017 - 16:30
Nie tylko sport miał wiele wspólnego z polityką.
Także kultura, sztuka, przyznawanie Nagród Nobla, nawet wybory Miss Świata.
I niestety nadal tak jest.
Pozdrawiam Jadwigo.
I zapraszam na nowy blog.
11 lutego 2017 - 20:36
To tylko potwierdza, jakim bagnem jest polityka. Serdeczności zostawiam, Jadziu, czekam na dalsze odcinki 🙂
11 lutego 2017 - 22:15
An-Ula
wracam do stałego blogowania, książka zaczyna już żyć swoim życiem ja tylko sprawdzę po redakcji i korekcie, wybiorę fotografie i poleci do łamania, i dalej.
Na razie jestem tylko trochę przerażona, zobaczymy
j
11 lutego 2017 - 22:17
Stokrotko
wiem, że tak było w każdej dziedzinie naszego życia, dlatego o tym napisałam, pokazałam jak było w sporcie o czym ludzie w ogóle nie wiedzieli, bo sport to zawodnicy, trenerzy, sędziowie, a polityka????? Być może, a to nie jest do końca tak…
j
11 lutego 2017 - 22:19
Helen
masz rację, ale napisałam to co działo się w moim sporcie, czego właściwie ludzie nie widzieli, lub nie chcieli widzieć. Tamte czasy były zdominowane przez ZSRR i USA oba mocarstwa chciały dzierżyć prymat a my…?
j
12 lutego 2017 - 14:41
Chyba tylko starożytni Grecy potrafili się wznieść poza polityczne podziały i w pełni świętować sport. Przykre, że polityka wkrada się w każdą dziedzinę naszego życia. Pozdrawiam serdecznie
12 lutego 2017 - 20:11
Przeszłaś niezłą szkołę „przeżycia”, szkoda, ze nie będzie tego w książce, to tez historia „sportu”.
Teraz łatwo rzucać oskarżenia lub dawać mądre rady. Pozdrawiam Cię serdecznie
12 lutego 2017 - 20:43
Małgosia z Akacjowego Bloga
dla Greków Igrzyska były święte i wielkim czasem pokoju, dla nas są okazją do komercyjnego podejścia do rzeczywistości
j
12 lutego 2017 - 20:46
cz
nie dało się wszystkiego upchnąć w książce, może miałam za dużo do opowiedzenia, może uważano, że nie będzie ciekawe, może istnieje obawa, że autor nieznany i kto to kupi? Nigdy nie wiadomo, a może po prostu objętość była za duża a książka rządzi się swoimi prawami? musi być tempo narracji zachowane, musi się cos dziać…
j