Składniki
2 kg mięsa wołowego (okrawków), 1 kg podgardla, 1 kg wątróbki,1 kg cielęciny przedniej, 1 kg okrawków od szynki, 0,5 kg mięsa z golonek wieprzowych, 6 dużych cebul, 1 seler świeży, 9 listków laurowych, 20 ziarenek ziela angielskiego, 30 ziarenek pieprzu, 20 jajek, 3 gałki muszkatołowe, 200g grzybów suszonych, 2-3 bułki wrocławskie.
Wykonanie
Mięso duszę razem z przyprawami i selerem w dużym garnku (gęsiówka z rusztem), grzyby zalewam gorącą wodą i moczę dwie godziny, następnie dodaję do mięsa i duszę wszystko razem. Ponieważ mięsa jest dużo, bo robię pasztet rodzinny, duszenie trwa również długo na małym ogniu, tak by się nie przypaliło, zaglądam i w razie potrzeby podlewam gorącą wodą, gdy płyn wyparował. Pod koniec duszenia, gdy mięso jest miękkie, dodaję wątróbkę i całość duszę jeszcze 20 minut. Gdy mięso wystygnie przekręcam przez maszynkę dwa razy i jeszcze raz przy zastosowaniu sitka pasztetowego (z drobnymi oczkami). W sosie pozostałym po mięsie moczę bułki wrocławskie i również przepuszczam je przez maszynkę. Zmieloną masę wykładam do miski (dużej) dodaję jajka, sól, pieprz i dobrze wyrabiam ręką. Pasztet powinien być dobrze dosmaczany (zgodnie z naszymi upodobaniami, czyli dla jednych więcej soli, a mniej pieprzu, dla innych więcej pieprzu mniej soli). U nas każdorazowo degustatorem masy pasztetowej jest pan domu. Gdy uzgodnimy już, że pasztet nadaje się w tym stanie do pieczenia dzielę całą masę na cztery części. Na blachę wyłożoną papierem do pieczenia przekładam jedną część pasztetu. Na wierzch układam paski cienko pokrojonej słoninki, na wierzch dodaję też kilka wiórków masła. Piekę w piekarniku z termoobiegiem przez 55 minut w temperaturze 180 stopni do momentu powstania na wierzchu chrupkiej przyrumienionej skórki. Pozostały pasztet przekładam do pudełek lub torebek (dużych) do zamrażania żywności i wkładam do zamrażarki. W razie potrzeby wyjmuję, rozmrażam i piekę jak wyżej. Pasztet zachowuje swoje walory smakowe, a my mamy zawsze pod ręką gotowy produkt do upieczenia. Z tej ilości przygotowanego pasztetu od razu piekę dwie blachy, które dzielę pomiędzy najbliższych. Praca jest większa, ale jesteśmy zaopatrzone i w razie potrzeby mamy możliwość szybkiego przygotowania rodzinnego pasztetu zaskakując naszych bliskich.
Pate
2kg of beef, 1 kg of dewlap, 1 kg of liver, 1 kg of veal, 1kg of ham cuts, 0.5 kg of pork joint, 6 large onions, 1 celeriac, 9 bay leaves, 20 grains of pimento, 30 grains of black pepper, 20 eggs, 200g of dried wild mushrooms, 2-3 rolls, 3 nutmeg-apples. Stew meat with all the herbs and seleriac. Mushrooms cover with hot water for 2 hours; add to the stew. Cook until meat is ready. Add liver and stew for another 20 minutes. After the meat cools down, mince it twice. Add rolls to sauce that is left from the stew and mince them as well. Add eggs, salt, pepper and mix. Put ¼ of the pate on a baking tray, add butter and pork fat on top of the pate and bake for 55 minutes in 180 degrees. The rest of the pate can be baked at the later date (store in a freezer).
Polecam!
Wasza Jadwiga
23 marca 2010 - 10:57
No normalnie Jaga Ty całą siłą mnie od tego odchudzania odpędzasz:)
23 marca 2010 - 14:07
No Moja Kochana Zośko, a kto widział, żeby odchudzać się w czasie Świąt Wielkanocnych, takie dobre rzeczy są przygotowywane, Ty chyba chcesz aby dobra tradycja polska zaginęła, Boga w sercu nie masz ? Toż to Święta Wielkanocne,i wielkie obżarstwo!
Pozdrawiam, nie wymigasz się od roboty , o nie!
23 marca 2010 - 17:23
Odpowiadam: bój trwa i… ma trwać ( trwa mać?); głupota sąsiedzka zdaje się nie mieć granic, bezczelność tych, którzy mają interes- także. Przykładem: wyrok określony jako ostateczny i prawomocny oraz nie do kasacji, jest nie tylko kontestowany ( to dozwolone), ale … władców pozasądowych po prostu nie obchodzi. Nie istnieje… I jak tu wojować? Może zdrowiej zdać się na wiosnę ( i te pasztety-prowokacje)? Ze złości ostro popływałem. Za długo, i za ostro- dały się znać niedostatek potasu i magnezu. Jeszcze boli… Ale głupota i zła wola jednak bardziej… Pozdrawiam.
23 marca 2010 - 18:41
Andrzeju,
Potas – kaldyum i magnez MBE codziennie brać po 1 tabl, pomaga, trwa mać nie poradzisz nic bo na to nie ma lekarstwa,
Nie wojuj, szkoda zdrowia, wiosna przyjszła, to się cieszmy.
Pływać każdy może ale żeby tak jak Otylia, człowieki, zanadto dobrze, odpuścić. Jak się tak uwzięłam na życie w zeszłym tygodniu to mnie za karę trzymali kilkanaście godzin na Kardiologii, też tak chcesz? Pić dużo wody, tak mi nakazali no i te tabuletki, polecam córka Goździkowej!
23 marca 2010 - 19:58
Dzięki za ciepłe słowo! Najgorzej jest z normą picia. Na karcie pooperacyjnej mam opisany obowiązek- 2 litry poza posiłkami. Moja pani doktor ( też pływa!) dopisała jeszcze litr, i w ogóle nie wzięła pod uwagę mojej głupiej refleksji, że mnie w nałóg wpędza. A z wojowaniem- fakt, poza sensem. Tyle że człowiek bardzo nie lubi, jesli wchodzi w stan świadomości, że mają go za jeszcze głupszego niż jest rzeczywiście. Ale popracujemy nad sobą. Pozdrawiam.
23 marca 2010 - 20:24
Andrzeju,
Jak to dwa litry hukniesz i dodasz litra to ja wysiadam prosze pana wysiadam, ta pani doktor chyba ci wody z basenu nie kazała wypijać, ? hmmmm?
No ja ten basen to już niedługo pod nosem będę miałą, maja oddać w czerwcu ale czy to prawda?
Pozdrowionko