U nas w domu ja zajmuję się nastawianiem nalewek, które się sączy, degustuje raczej aniżeli pije., choć nie brakuje również i tych którzy uwielbiają je pić. Nalewki wymarzone są na spotkania kameralne, babskie pogaduchy, czasami na przyjęcia rodzinne.
Dlatego nastawiam słoje z sokami, wiśniowym, aronią, świeżymi śliwkami, a pod koniec lata z pigwą, jeżynami, brzoskwiniami, imbirem, czy jak dzisiaj z orzechami.
Zapraszam do przygotowania nalewki orzechowej
Składniki: 30 sztuk świeżych zielonych orzechów, 1 kg cukru trzcinowego drobnego, 1 litr spirytusu 96%, 1 litr zimnej przegotowanej wody, dwa słoje trzy litrowe, 5 goździków, laska cynamonu, 5 gorzkich migdałów
Wykonanie: orzechy zielone wymyć bardzo ciepłą wodą, przepłukać zimną i znowu myć gorącą, na zakończenie przepłukać na sicie pod zimną wodą. Orzechy kroimy na drobniejsze części, konieczne są rękawiczki, gdyż sok orzechowy, który wypływa jest bardzo brudzący. Zapomniałam o tym i część krojenia wykonałam bez rękawiczek, pełne dwa tygodnie lewa ręka przypominała mi o podstawach pracy z orzechami a brązowy kolor był zupełnie nie do domycia. Nie pomagała cytryna, kwasek ani najlepsze mydło. Pokrojone orzechy podzieliłam na dwie części i wsypałam je do słoi, całość zasypałam cukrem trzcinowym, do jednego słoja dodałam 1 kg, do drugiego zaś 0,75 dag. Orzechy wstrząsałam kilka razy dziennie, aż pięknie puściły sok. Czwartego dnia wlałam do każdego słoja po 1 litrze spirytusu 96% zmieszanego z jednym litrem zimnej przegotowanej wody. Nalew odstawiłam na tydzień, codziennie wstrząsając słojami. Teraz stoi w ciemnej piwnicy. Po sześciu tygodniach od nastawienia, odcedzę orzechy, skosztuję, aby sprawdzić, czy nalewka nie jest za mocna, lub za słaba i odstawię na kilka miesięcy. Najlepiej na rok. Im nalewka stoi dłużej tym jest lepsza, dlatego moje nalewki są chowane w piwnicy w różnych miejscach, aby jak najdłużej stały. Wczoraj degustowaliśmy pigwówkę z 2010 r. Uff, jaka była mocna, a kolor rewelacyjny, miodowo bursztynowy, całkowicie sklarowana. Niebo i żar w gębie! Polecam!
Nalewka wiśniowa
Składniki: wiśnie łutówki, cukier trzcinowy drobny, płynny miód pszczeli, suszone śliwki (polskie) goździki, na 1 litr spirytusu 96% biorę trzy szklanki zimnej przegotowanej wody, nie napisałam ile wiśni cukru i miodu to wszystko zależy od ilości nalewki, która chcemy zrobić. W tym roku wiśnie są bardzo dobre, przynajmniej teraz.
Ja zakupiłam sześć kilogramów wiśni łutówek, zasypałam w słoju 2 kg cukru trzcinowego drobnego oraz wlałam 1 litr miodu płynnego akacjowego (taki miałam), odstawiłam, aby wiśnie puściły sok. Słojem potrząsam kilka razy dziennie. Po miesiącu, gdy wiśnie puszczą sok zaleję nalew spirytusem uważając, aby na każdy litr spirytusu dodać trzy szklanki zimnej przegotowanej wody. Do tego wsypię goździki, oraz suszone polskie śliwki zawsze kupowane na bazarze. Są słodkie, pyszne i nie zawierają chemii. Dokładnie zakorkuję gąsior i odstawie go do piwnicy na ki8lka miesięcy. Za powiedzmy cztery miesiące nalew zleję, a wiśnie ponownie zaleję czysta polską wódką i znów odstawię na miesiąc dwa. Po tym okresie czasu zleję wszystko i obydwa nalewy połączę, przeleję w butle, zakorkuję i odstawię na następne miesiące tak aby nalewka była dobra na Święta Wielkiej Nocy. Jest pachnąca pięknie sklarowana i stanowi znakomite zakończenie śniadania wielkanocnego. Życzę udanych wyrobów!
13 lipca 2015 - 13:00
A ja ostatnio próbowałam nalewki z pestek jabłek. Jest genialna! pachnie i smakuje migdałami 🙂 Tylko trzeba dużo pestek nazbierać 🙂
13 lipca 2015 - 13:26
Moja orzechówka już też gotowa. Przepis nieco inny, ale efekt także wspaniały. Z wisni nie robiłam, bo jeszcze mamy zapasy, ale w planie z węgierek, aronii i winogron. No i dereniówka z suszonego derenia, który właśnie „moczy” sie w spirytusie. A jest ta dereniówka też pyszna 🙂
Pozdrawiam Jadziu cieplutko :)))
13 lipca 2015 - 14:38
Dwakroć byłem dopuszczonu do degustacji. Potwierdzam mistrzostwo świata! Pozdrawiam, czekając na trzeci raz.
13 lipca 2015 - 14:49
Aniu
jak to pestki z jabłek? zbieramy ? ale jak to?
pozdrawiam
j
13 lipca 2015 - 14:52
An-Ula
z derenia nie robiłam, nie wiem nawet jak się robi i skąd dereń?, podziel się z nami Twoim przepisem na orzechówkę z winogron też nie robię, bo nie mam, poza tym ja robię nalewki ale ich nie piję bo nie mogę!
j
13 lipca 2015 - 14:52
Andrzeju
nadejdzie wiekopomna i się spotkamy, pozdrawiam
j
13 lipca 2015 - 15:30
A ja w tym roku na Mazurach piłam coś pysznego-bzinę, czyli nalewkę z czarnego bzu i cytryny. Obłędna! Wiem tylko tyle (bo przepis jest rodzinną tajemnicą), że robi się ją z kwiatów w pełni rozkwitu.
Piłam też dereniówkę, ale mnie nie zachwyciła. Bzina natomiast warta jest grzechu 🙂
Ściskam mocno!
13 lipca 2015 - 16:21
Smakowicie wygląda ta nalewka. Niestety nie mogę ich pić. Pozdrawiam:)*
13 lipca 2015 - 16:22
Musi być pyszna.
Pozdrawiam:)*
13 lipca 2015 - 19:27
U mnie od tych rzeczy jest małżonek. On najpierw zalewa wiśnie 70%-wym alkoholem. Po 1,5 mies. wyciska to w prasie i te wytłoki dopiero zasypuje cukrem. Ale tego cukru trzeba wtedy użyć zdecydowanie mniej, bo wszystko co żywe zostało wybite przez spirytus. Po miesiącu znów wyciska (uzyskuje jeszcze mnóstwo soku), zlewa razem. Dodaje esencji waniliowej i takich tam. Trzyma miesiąc, żeby się ustało,
W ten sposób uzyskuje wiśniówkę półwytrawną. Pyszną:))
13 lipca 2015 - 19:52
Helen
a pewnie że pyszna, musi być, i tak jest w każdym dobrym domu, mężczyźni robią nalewki a damy tylko degustują, ale ja w ogóle nie piję, więc sama robię, a za przepis dziękuję
j
13 lipca 2015 - 19:54
Li
bzina, zapisałam, chyba znajdę ten przepis, podawałam go kiedyś na blogu, a nawet mam kwiaty w ogrodzie, ale tę nalewkę zrobię w przyszłym roku, w tym roku podczas kwitnienia czarnego bzu leżałam chora na zapalenie płuc, co mi się zdarzyło pierwszy raz w życiu
pozdrawiam serdecznie
j
13 lipca 2015 - 20:01
Podróżniczka
i jest pyszna, oraz bardzo dobra na problemy żołądkowe
j
13 lipca 2015 - 20:01
Podróżniczko
tez nie mogę pić, ale lubię mieć
j
13 lipca 2015 - 20:42
Jestem nalewkową maniaczką. Nie myśl, że w piciu.
Namiętnie lubię je robić. Ostatnio robiłam z jagody kamczackiej. Muszę jutro zobaczyć czy dojrzały borówki amerykańskie, jeżeli dojrzały zaraz nastawię nalewkę.
Pozdrawiam serdecznie:)*
14 lipca 2015 - 9:46
Łucja-Maria
zadziwiasz mnie, a co to jest jagoda kamczacka? proszę o wyjaśnienie, a z borówek amerykańskich tez robisz nalewkę? jak?
pozdrawiam
j
14 lipca 2015 - 17:28
Kiedyś robiłam nalewki;z orzechów,malin,wiśni,pigwy,imbiru…jeszcze mi stoją resztki w barku,ale teraz nie wolno mi żadnego alkoholu,nawet nalewki:(..to już nie będę robić.Pozdrawiam serdecznie.
14 lipca 2015 - 18:51
Tak to sugestywnie opisałaś, że poczułam smak nalewki wiśniowej.
Pyszna:-))
14 lipca 2015 - 19:35
Stokrotko
wiśniowa pycha, umoczyłam palec i oblizałam
j
14 lipca 2015 - 19:35
1beam
rozumiem ciebie, bo mi też nie wolno, więc tylko robię dla bliźnich
j
15 lipca 2015 - 5:46
Pięknie wyglądają, ale ich pić nie mogę. Pozdrawiam Jadziu. 🙂
15 lipca 2015 - 6:02
he, he, miłe złego początki:)) Orzechy włoskie czy laskowe?
15 lipca 2015 - 10:00
Hej, hej, hej….a czy na fotografii to nie czasem….borówki? 😉
Już sobie wyobrażam smak Twoich nalewek!
Na pewno przepyszne 🙂
15 lipca 2015 - 10:15
U mnie cytryna, najmniejsza linia oporu 🙂 Ale mam ochotę na imbirówkę, a z Twoich nie obrażę się na łyczka orzechówki 😉
15 lipca 2015 - 16:37
Czesiu
orzechy włoskie oczywiście, nie robiłam jeszcze z laskowych, a może kiedyś, tylko nie mam leszczyny, pozdrawiam
j
15 lipca 2015 - 16:38
Tereniu
To tak samo jak ja, robię ale pic nie mogę
j
15 lipca 2015 - 16:39
nemezis
to jest aronia, bo ja z borówek nigdy nalewki nie robiłam
j
15 lipca 2015 - 16:40
E.
ja szykuję się jeszcze na nalewkę z limonek, takie domowe limoncello musi być pyszne, podzielę się przepisem tylko muszę go wynaleźć
18 lipca 2015 - 16:18
Mam jeszcze nalewki, które robił mój mąż. Najbardziej lubię z pigwy, a także z wiśni i taką ciemną, która nie wiem, z czego jest zrobiona:)
5 grudnia 2016 - 17:34
ewa777
a ja lubię wiśniową taką razem ze śliwkami wędzonymi ma niepowtarzalny smak
j