Subskrybuj kanał RSS bloga Okiem Jadwigi Subskrybuj kanał RSS z komentarzami do wszystkich wpisów bloga Okiem Jadwigi

zestaw do herbatyWielkimi krokami zbliżają się Święta Wielkanocne, które dla nas są najważniejszymi świętami w roku. Zanim przystąpię do opisywania tych naszych świąt chciałabym napisać o tym, jak to dawniej przygotowywano uczy, przyjęcia, czyli o zastawach stołu polskiego. Przed Wielkanocą przyda się nam spojrzenie z perspektywy czasu na zastawy stołów  polskich. Luksus stołów polskich ma długą tradycję, oczywiście u najzamożniejszych. Biedniejsi jadali na talerzach cynowych, najbiedniejsi na drewnianych, które w niedługim czasie zastąpiono cynowymi i wypalanymi z gliny, pięknie malowanymi. Niedługo potem pojawiły się na naszych stołach fajans i porcelana oraz szkło stołowe. Były to naczynia niezwykle kosztowne, importowane z Włoch, niekiedy droższe od srebrnych, często o wielkiej wartości artystycznej. W pierwszej połowie XVIII wieku fajans jednak spowszedniał, potaniał i na stołach pojawiła się porcelana saska, wiedeńska, filiżanka do herbatysewrska, najbardziej kosztowna chińska, a nawet japońska. W zakresie zastawy stołowej Polacy nie ustępowali innym zamożnym krajom, można nawet powiedzieć, że przewyższali je przepychem i wytworzyli pewien styl w tej dziedzinie. Osobliwością polskiego stołu, nawet szlacheckiego, był „serwis”. Była to tafla szklana, srebrna lub drewniana, obwiedziona srebrną galeryjka. Na niej ustawiano srebrne lub pozłacane altany, ogrody, kosze z owocami. Całość zwieńczała kopuła, którą zdobił orzeł polski z rozpostartymi skrzydłami lub inna figura alegoryczna. Serwisy bywały i małe i skromne i takie do codziennego użytku nazywane meanzikami. Serwis piękny i kunsztowny opisał w XII księdze „Pana Tadeusza” Adam Mickiewicz:

„… Tymczasem goście, potraw czekający w Sali,
Z zadziwieniem na wielki serwis spoglądali,
Którego równie drogi kruszec jak robota.
Jest podanie, że Książe Radziwiłł Sierota,
Kazał ten sprzęt na urząd w Wenecji zrobić
I wedle własnych planów po polsku ozdobić.
Serwis potem, zabrany czasu wojny szwedzkiej,
Przeszedł, nie wiedzieć jaką drogą, w dom szlachecki;
Dziś, ze skarbca dobyty, zajął środek stoła
Ogromnym kręgiem, na kształt karetnego koła.
Serwis ten był nalany ode dna po brzegi
Piankami i cukrami białymi jak śniegi,
Udawał przewybornie krajobraz zimowy:
W środku czerniał ogromny bór konfiturowy
Stronami domy, niby wioski i zaścianki,
Okryte, zamiast śronu, cukrowemi pianki
Na krawędziach naczynia stoją dla ozdoby
Niewielkie z porcelany wydęte osoby
W polskich strojach…”

Nie wszystkich stać było na najskromniejszy nawet meanzik, przedmiot kosztowny i zbytkowny. Ale wcale nie oznacza to, że stół w małym dworze hiacynt -kwiat Wiosny, zapraszam ją do naszego domu, zimie mówimy dośćbył byle jak nakryty. Zdobiono go kwiatami i to często polnymi. Nie ustawiano wysokich bukietów, lecz środkiem stołu układano z różnobarwnych płatków niezbyt szeroki pas, kunsztowny ornament. W sztuce tej celowały córki gospodarzy domu, zręczne hafciarki w sztuce zdobniczej mające doświadczenie. Staropolskie łyżki były prawdziwymi cackami sztuki złotniczej, zwłaszcza srebrne i złocone. Na trzonkach miały często żartobliwe sentencje, na zewnętrznej stronie czerpaka herb właściciela. Widelce pojawiły się na polskich stołach wcześniej niż we Francji, i w XVII wieku były już w powszechnym użyciu, pięknie zdobione. Serwety kładziono przy nakryciu w wieku XVI –XVII, używano nawet serwet adamaszkowych sprowadzanych z Holandii.

Ze wschodu, z Turcji, przyszła moda na bakalie i w wieku XVIII importowaliśmy je masowo. Wpływy wschodu odnajdujemy do dziś w słodkich ciastach, mazurkach, napojach – lemoniadach, mleczkach migdałowych. W okresie panowania Augusta II i Augusta III w kuchni polskiej nie działo się najlepiej, rozpanoszyło się pijaństwo, ale pojawiło się też parę nowości takich jak ziemniaki, kawa, herbata i czekolada. Nowości te znane były wcześniej, ale w tym właśnie okresie zadomowiły się u nas na stałe. Ziemniaki na przykład upowszechniły się za czasów Augusta III, zastępując dotychczas królującą na stołach kaszę. Możemy też spojrzeć na fakt zadomowienia ziemniaków poprzez pędzenie z nich wódki, co miało miejsce za panowania Stanisława Augusta. Z ziemniakami jest związane opowiadanie, jak to Kazimierzowi Pułaskiemu do obozu w Berdyczowie przesłano worek ziemniaków – „osobliwy dar”, z którego kucharz nie wiedział co zrobić, w końcu ugotował je w osolonej wodzie i suto okrasił, podał wraz z jajecznicą, a wszyscy nie mogli się nachwalić tej nowej potrawy! Na wsi przyrządzano ziemniaki na różne sposoby, a sposób pasterski znany jest do dzisiaj:

Ziemniaki po pastersku

Na dnie żeliwnego garnka wykładamy cieniutkie plasterki słoninki, pokrajane w talarki ziemniaki, cebulkę, słoninkę, boczuś wędzony, tłusty boczek pokrojony w plastry, oprószamy każdą warstwę solą i pieprzem, a ostatnią warstwę tworzą ziemniaki. Otwór garnka przykrywamy liśćmi kapusty, wstawiamy w żar rozpalonego ogniska, a po 45 minutach ziemniaki są gotowe. Oczywiście takie pyszne ziemniaki dzisiaj możemy zrobić w naszych piekarnikach kuchennych lub w piecach chlebowych (na wsiach). Podajemy z kiszonymi ogórkami i smakują wybornie. Taka potrawa zaserwowana w plenerze cieszy się wielkim powodzeniem.

Możemy dzisiaj porównać to, co kiedyś było w modzie, a co jest teraz na naszych stołach. Mam na myśli zastawę, czyli serwis obiadowy, kawowy, do herbaty jak również sztućce,  szklanki, kieliszki wszystko to, co nadaje urody podczas organizowanych przez nas przyjęć czy też spotkań rodzinno towarzyskich. Jestem głęboko przekonana, że każde spotkanie, nawet najskromniejsze, przy pięknie zastawionym i udekorowanym stole wprawi nas i naszych gości w wielkie zadowolenie. Zwracajmy zatem uwagę na porcelanę, na wystrój stołu, na kwiaty, na detale, serwety, obrusy i inne drobiazgi, które dodają blasku naszemu domu oraz urody naszemu stołowi. Według mnie jest to ważniejsze od tego, jakie potrawy będziemy serwować, najskromniejszy posiłek podany po królewsku staje się niezapomniany.

Urodą staropolskiego stołu, wiadomościami o „serwisie”, „meanzikach”, łyżkach i widelcach a także o ziemniakach na ziemiach polskich dzisiaj, dzieliła się z Państwem, wyszukując w księgach tych i innych ciekawostek

Wasza Jadwiga

komentarze 24 do wpisu “Zastawa i uroda stołu podczas biesiad, uczt i przyjęć”

  1. Pleciuga

    Moja droga! Jeśli mnie oko nie myli to na stoliczku stary Rozentchal (cholerka! Jak to się pisze?) się u Ciebie prezentuje, bo chyba to nie Ćmielów. 🙂
    Co do lekarza pierwszego kontaktu, czyli pierwszego konfliktu (dobre!) – ja znam jeszcze inne określenie: Trzecia biała śmierć. Pierwsza – to sól, druga – cukier, trzecia… no właśnie.
    Chłopczyna od masażu filarowego jest prawie dzieckiem. Ma zaledwie 38 wiosen, ale jest po przejściach, więc sama rozumiesz – mogliśmy znaleźć ze sobą wspólny język mimo znacznej różnicy wieku jaka nas dzieli.
    I to tyle – moja droga Jadwigo. Acha! Zapomniałam dodać – wpisik Twój jest bardzo interesujący.
    Pozdrawiam!

  2. Jadwiga

    Pleciugo Kochana,
    Rosenthal jest rzeczywiście, no nie Ćmielów, choć stary Ćmielów mam i jest piękny. Trzecia biała śmierć no tez nie jest złe. Chłopczyna jest gołowąś, racja, ale łapki ma dobre skoro po jednym masażu już rwa odpłynęła sobie. Każdy z nas jest po przejściach ja to nawet z przeszłością, i nasze filary nie sa już takie jak na stadionie Narodowym co go kiedyś zbudują. Trzeba się ratować.
    Życzę tego z całego serca.
    Pozdrawiam

  3. Pleciuga

    Schlebiam sobie, moja droga, że serwisik cenionej na świecie firmy poznałam na Twoim zdjęciu. Sama takie „drobiazgi” kolekcjonuję i na targach staroci wynajduję. Ostatnio udało mi się za psi grosz nabyć wazę do zupy Rosenthala. Jestem z niej bardzo dumna…:)
    Dzięki za ponowną wizytkę. To bardzo miłe…

  4. Jadwiga

    Kochana Pleciugo,
    Właśnie drobiazgi przydają naszemu domowi tego smaczku o którym tu pisałam. Sama lubię dekorować stół, poświęcam na to kilka godzin, i wcale nie dlatego żem mało zręczna, ale dlatego, że rozważam co będzie podawane, gdzie kogo posadzę i co kto lubi, z czym się dana potrawa komponuje, wtedy wiem, że wszyscy mają wygodnie, kolrystyka stołu jest piękna i zachęca do biesiadowania, moja rodzinka czeka z niecierpliwością i mnie jest miło, że doceniają.Zresztą wszystkie dzieci, teraz już i najstarsza wnuczka do tej sztuki układania stołu przed przyjęciem są nauczone.
    To dobrze, bo tradycja jest ważna, a uczenie polega na zaproszeniu młodych do pomocy przy niektórych pracach. Później jak znalazł.Różne drobiazgi z różnych miejsc przywoziłam, staram się zawsze odwiedzać „pchle” targi, ale bardzo lubię Lonyn i Porto Bello, jak również targi staroci w różnych miejscach Anglii, zawsze jest coś fajnego do ew. kupienia.
    Pozdrawiam

  5. Andrzej

    Barnaba, znów rok starszy da recenzję wpisu jeszcze starszymi niż on hasłami:
    1. Ja ( znaczy- Jadwiga) nie wypuszczę braku!
    2. Mój stół świadczy o mnie ( no, to nie cytat,ale trawestacja)/
    Fajne, smaczne, mądre- jako informacja i podpowiedź. Pozdrawiam!

  6. Jadwiga

    Andrzeju,
    W życiu postępowałam tak samo, w pracy też, starałam się nie wypuszczać braku,może dlatego badminton piął się w górę, bo widziałam wszystko,starałam się dostrzec wszystkich, a dziennikarzy szanowałam i oni mnie też. Wiele lat później ludzie przestali szanować się nawzajem, nie wiem dlaczego. Ja jestem wesołą osobą, ale gdy już mam coś do zrobienia, robię z posznowaniem moich gości, zaprzyjaźnionyc osób, czytelników. Miernoty i niedbalstwa nie znoszę, zadowalanie się byle czym niestety nie dla mnie. Ale poźniej gdy efekt dobry jak miło wszystkim, mnie też, że mogłam, że chciałam, że się udało, że wszyscy dopieszczeni.
    Tego życzę i Tobie i wszystkim czytaczom!

  7. Aleksandra

    Pani Jadwigo serwis cudny, ale najcudniejszy ten Kurek 🙂 ja mam wielkanocne zające na serwetki ale to nic w porównaniu z Kurkiem, zdjęcia podeślę mailam jak naładuję baterię do aparatu, bo padła 🙂

  8. Jadwiga

    Olu,
    Kurek jest cudny, nabytek ostatnich dni, ale śliczny, czekam na zdjęcia, pani zającowa też jest i zajączki porcelanowe białe, pokażę przy następnym wpisie.
    Pozdrawiam serdecznie

  9. Beata

    Wszyscy o porcelanie a ja o przyziemnych ziemniakach! W czasie pobytu na Teneryfie zajadałam z apetytem ziemniaki po kanaryjsku i nie wytrzymałam, wymusiłam na kucharzu hotelowym przepis. Jak mi podał, to sobie pomyślałam, że sobie ze mnie kpi,a le pomyślałam spróbuję. I spróbowałam i wyszło pysznie, więc podaję dla odważnych: młode nieobrane ziemniaki gotować prawie do pełnego ugotowania w wodzie osolonej CAŁĄ GARŚCIĄ soli morskiej! Jak się będą dogotowywać, to odlać wodę i ciągle trzymać na ogniu, lekko garnkiem wstrząsając, żeby zupełnie do dna nie przystały. Otocąa się one białą warstewka soli, leciutko zbrązowieją jak przylgną do dnia i będą smakować niemal tak ja ziemniaki pieczone w ognisku. Podać bez niczego, albo pikantny sosik jak ktoś lubi. Dla uspokojenia podaję, że ziemniaki wcale nie będą przesolone, wybiorą z wody tyle soli ile im potrzeba.

  10. zośka

    No to ja tez o ziemniakach:) Jeśli dodać do nich buraczków to powstanie tradycyjne krakowskie „pieczone” które u mnie gości od czasu do czasu i wszyscy są zawsze z tego powodu szczęśliwi. A że nie ma pieca chlebowego? Na gaz kochana, pani gospodyni na gaz stawiam i już. A kurek ,że rzeczywiste cud urody.

  11. Jadwiga

    Zośko,
    ten piec chlebowy dla tych co mają, a jak nie mają tak jak ja to se na gaz i tyż dobrze, albow wpiekarnik i jeszcze lepiej. A ziemniaczki sznowna Pani z buraczkami to jak, trochę szczegółu potrzeba, nie tak gołosłownie.
    Pozdrowionko

  12. Jadwiga

    Beatko,
    soli morskiej powiadasz, no dobra, na młode ziemniaki jeszcze se poczekamy, bo śniegu mamy ,ze hohohooooooooo!
    Ale na bazarze pewnie będą z Cypru, lub Hiszpanskie, nabędziemy i zrobimy! Lubię,eksperymenty, smacznego
    pozdrawiam

  13. Halina

    Jadwiga,
    Mam propozycję, myślę, że całkiem realną. Czytając mozna by zakosztowac naleśniczków i wypić herbatkę z cudownej porcelany.
    Pozdrawiam,
    Halina

  14. Jadwiga

    Halino,
    to jest nawet wskazane, wtedy lepiej naleśniczki smakuję, że o herbacie nie wspomnę!
    Pozdrawiam

  15. Pleciuga

    Skoro mowa o ziemniaczkach i do tego młodych – owszem, już są po 1,90 za kg. Podobno tunezyjskie i także cypryjskie. Te ostatnie mają, śliczną pomarańczową skórkę, choć w smaku są takie sobie.Co do przypraw do ziemniaków (smażonych i gotowanych) od lat używam cudownej, ziołowej przyprawy do ziemniaków firmy Cykoria. Do placków ziemniaczanych – rewelacja! Przyprawa ma jeszcze tę zaletę, że jest tania. Wadą jest to, że trudno ją kupić.

    Co do Twojego komentarzyku w tej sprawie, co i owszem – masz stalowe nerwy, moja droga. Ja tak elegancko i dyplomatycznie sprawy owego „prezentu” nie potrafiłabym załatwić.
    Pozdrawiam!

  16. zośka

    Pieczonki (pieczonka, prażonka, kociołek, duszonki, prażynki, duszone, maścipula) to tradycyjna potrawa pochodząca z okolic Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Robi się ją dokładnie tak, jak Twoje ziemniaczki pasterskie tylko jeszcze dodaje się warstwę kiełbaski ( niekoniecznie , bo i tak jest boczek ) i buraczków pokrojonych w talarki. Ja dodatkowo dodaję jeszcze listek laurowy i ziele angielskie. Wszystko mocno dociskam i albo na palenisko np we własnym ogródku:) albo do piekarnika albo na gaz. Pycha. Potrawa jest gotowa jak są miękkie buraczki co sprawdzam organoleptyczne za każdym razem parząc sobie jęzor. Smacznego.

    Dawno, dawno temu jak robiłyśmy tę potrawę w akademiku, we wspólnej kuchni to zapach taki szedł ,że ….ktoś zwędził nam potrawę z całym oprzyrządowaniem i mimo wnikliwego śledztwa ani gar ani jedzonko nie zostało odnalezione! Podejrzanymi byli niejaki kolega Zdzisek i Jasza – przyszli angliści.

  17. Jadwiga

    Pleciugo,
    pan był z jakimiś tam wysokimi koneksjami, więć musiałam tak postąpić, ale też wiedział, że następnym razem stać mnie na więcej. W ten sposób miałam go z czapki.
    W sprawie ziemniaczków, to nie znam takiej przyprawy Cykorii ale poszukam tylko daj głoś gdzie najlepiej ?
    Pozdrówko

  18. Jadwiga

    Zośko Kochana,
    Twoja prażonka u mnie ma palmę pierwszeństwa bo ma moje ukochane, ubóstwiane buraczki, które mogę jeść, same, gotowane, saute, w jarzynce, w barszczyku, a najlepiej trzy razy dziennie. Więc (nie zaczyna się zdania od więc)pierwszy spontan na werandzie będzie z prażonką, pieczonką, duszonką,
    maścipulą, dodam listek, ziele angielskie i buraczki na każdą warstwę ? No i oczywiście kiełbaska.
    Już czuję ten zapach.
    Będzie pyszne
    Dziękuję za nowy przepis,
    całusy

  19. Jadwiga

    Zośko,
    a winko do tego chodzi ? alibo i małe piwko zimne takie, co???
    Ja tak w ogóle pić nie mogę ale tu aż się prosi o piweczko, slinę mam na brodzie a jęzor (moje dzieci mówiły lęzior) na kolanach. ohhhhhhh!

    Całusy

  20. zośka

    Ty jesteś bez serca:))) A buraczki na każdą warstwę. Jak ja bym posiedziała sobie tak z przyjaciółmi w ogrodzie, na werandzie pół nocy i śmichy i chichy i…ech

  21. Jadwiga

    Zośko,
    No właśnie, tarasik coraz bliżej, a i jedzonka ci nie brak będzie, no i śmchy chichy zapewnione, a otwarte ogrody mają być dla Anina w ostatnim tygodniu maja – ostatnie dwa dni maja, i zapraszam, chociaż nie wiem czy bedą jeszcze tulipany bo juz wyszły ale jeszcze nie kwitną, a otwarte ogrody to taka tradycja w Aninie i wtedy wytypowane rodziny pokazują swoje ogrody, ciasto, podaja i opoiwadają o sobie i hobby. Podobno my mamy tez coś do powiedzenia, ale nie wiem dlaczego?
    J

  22. zośka

    Jesteś kochana, na pewno kiedyś te tulipany zobaczę:))). Miałam bardzo zakręcony weekend ale już dochodzę do siebie. Pozdrówka.

  23. Jadwiga

    Zośko,
    wiadomo, jak się mieszka tam gdzie Ty to wszyscy chcą też byc tam choć na chwilkę, a Ty masz mężczyzn no to tylko trochę są pomocni, a jesteś wspaniałą gospodynią, więc wszyscy jak do miodu, uważaj na siebie!
    Całusy

  24. Ilona PERS, Chicago

    ZIEMNIAK. Dieta. Indeks glikemiczny. BŁĘDY w tabelach IG.
    BH.249.
    MOTTO: Ziemniaki, to OCZYWISTOŚĆ !!

    WIKIPEDIA.
    Psianka ziemniak (Solanum tuberosum) to prawidłowa botaniczna nazwa tej rośliny. Najczęściej jednak używany jest synonim tej nazwy; ZIEMNIAK. Jest to gatunek byliny należący do rodziny psiankowatych. Pochodzi z Ameryki Południowej (Peru, Boliwia, Kolumbia, Chile). Obecnie rozprzestrzeniony na całym świecie jako roślina uprawna. Bulwy po ugotowaniu stanowią cenny pokarm człowieka. Pozostałe części rośliny są trujące. Popularnymi potrawami z ziemniaków są frytki, chipsy i kopytka. Ziemniak jest też ważną rośliną pastewną, jako gotowany był podstawą tradycyjnej metody żywienia świń. Jest ważną rośliną przemysłową, używa się go do produkcji spirytusu, mączki ziemniaczanej, która jest niemalże czystą skrobią. Wartości odżywcze w 100 g surowych ziemniaków: energia: ziemniaki wczesne 293 kJ (69 kcal) ziemniaki późne 357 kJ (84 kcal) białko: 2 g węglowodany: 19 g tłuszcze: 0 g błonnik: 3,1 g

    IRL KRAKÓW.
    Ziemniak ugotowany lub pieczony, podnosi poziom cukru o__ ok. 12-25% wzrostu po spożyciu, max. po ok. 30 min., czyli nie od razu, i wchłania się stosunkowo szybko. Ugotowany zbity ok. 16% wzrostu, ugotowany sypki ok. 25%, natomiast PIECZONY ok. 12% wzrostu po spożyciu. Są to tzw. __NISKIE węglowodany, tj. do 26% wzrostu. Odnośnie konsumpcji to ostanie słowo, co oczywiste należy zawsze do naszego lekarza rodzinnego.
    P.S. FRYTKI; zawierają tłuszcz, ale węglowodany wyłącznie z ziemniaka, których to węglowodanów w ziemniaku jest ok. 19%, i są to węglowodany (skrobia) które podnoszą poziom cukru po spożyciu nie wyżej niż 26% wzrostu. Skąd więc wysoki IG pokazujący JAKOBY wysoki wzrost poziomu cukru po spożyciu ?!
    Odpowiedź jest oczywista: MARKETING i TOTALNA BZDURA. Takich przykładów jest w IG b. dużo. Łatwo to samemu sobie potwierdzić, no ale należy badanie wykonać osobiście, a nie zdawać się na teorie, które tak prosto można i trzeba ZWERYFIKOWAĆ, również UWIARYGODNIĆ, w trosce o własne zdrowie i Ew. wyniki sportowe.
    Każdy kto zechce, może sobie te wzrosty sprawdzić WŁASNYM glukometrem i NIE jest to TRUDNE !!

    PUENTA.
    ZIEMNIAK to warzywo po którym się NIE tyje, to LOGICZNE !!

    NIEPRAWDY biologiczne oraz puste frazesy o ziemniaku i nie tylko o ziemniaku, rozpowszechniają jedynie SPECE od tzw. Indeksu Glikemicznego, a to dlatego, że nic nie badali, nie znają glukometru, również nie czytali książek ze szkoły podstawowej (biologia 4 klasa) czyli plotą i plotą, wydając książę za książką o tym Indeksie Glikemicznym. Kłamią. OMIŃ !! Przecież do Nich nie możesz zadzwonić, bo nie ma gdzie. Nie masz kogo zapytać, o te wpisy w Internecie, dziesiątki sprzecznych ze sobą tabel, dlaczego ? To proste uciekają przed prawdą bo mówią kłamstwa, piszą oszczerstwa i Ich nigdzie nie ma; jednak PROKURATURA zna IP komputerów. Do krakowskiego__: IRL KRAKÓW, zawsze możesz zadzwonić bo są to żywi, realni naukowcy nie poddani żadnym NAUKOWYM REŻIMOM czyli lekko, łatwo omawiają PRAWDY BIOLOGICZNE, które zbadali. Warto !!

    Zobacz też; CUKRZYCA typu 2, wg: IRL KRAKÓW.
    __Książka; _pt._______: PORADNIK ŻYWIENIOWY człowieka w XXI wieku.
    Wydanie drugie: zaktualizowane i uzupełnione.
    __Skrót adresu strony w Internecie_______: MAGDALIRL

Zostaw odpowiedź

XHTML: Możesz używać następujące tagi: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Content Protected Using Blog Protector By: PcDrome.