Justyna dzisiaj szalała na trasie, chciała nam wszystkim pokazać, że piąte miejsce było tylko przygotowaniem tej wspaniałej zawodniczki do biegu sprinterskiego.
Szczęśliwa, uśmiechnięta, zadowolona ze swojego wyniku, wielki talent, jakiego polskie narciarstwo dawno nie miało. Dla mnie Justyna ze swoim trenerem Aleksandrem Wierietielnym tworzą genialny duet. To bardzo ważne –zrozumienie i porozumienie, a także stu procentowe zaufanie do trenera. Justyna pracuje ciężko, ale pracuje mądrze – to są słowa mistrza świata z Lahti z roku 1978, Józefa Łuszczka. My kibice mamy swoje ulubione zawodniczki, ulubionych zawodników, dyscypliny, którym kibicujemy. Nie zdajemy sobie jednak sprawy z tego, że aby być zawodnikiem klasy Justyny, trzeba przepracować 350 dni, co daje 1500 godzin treningu w roku. My, jej kibice nie wiemy, że aby być światowej klasy zawodniczką należy tak ciężko, powiedziałabym nawet morderczo pracować. Tym bardziej czapki z głów.
Justysia pokazała dzisiaj, że sport jest dla niej wszystkim i dlatego w dniu 15 lutego, po biegu na dystansie 12,5 km krokiem łyżwowym, w którym zajęła piąte miejsce, nie było łez, żadnej rozpaczy, wynik przyjęła pogodnie, ponieważ jej trener stwierdził: panujemy nad wszystkim, to nie jest jej dystans, tak ma być, a nawet powiedziałbym, że jest lepiej niż oczekiwałem, ona jest mistrzynią maratonu, ale wykonaliśmy tyle pracy, której efektem będzie także znakomity wynik w sprincie. I tak się właśnie stało. Dzisiaj sprint i nasza Justysia ma srebrny medal olimpijski. Nie wszyscy wiedzą, że bardzo ważną rolę odgrywa ekipa techniczna, która przygotowuje sprzęt – narty biegowe. Są to miłośnicy nart, niegdyś zawodnicy, którzy startowali w biegach narciarskich, i to od nich zależy, na jakich nartach i jak posmarowanych pobiegnie zawodniczka. Ludzie ci pracują na tyłach areny sportowej, na której rozgrywają się zawody. W ciasnych pomieszczeniach, zazwyczaj są to kontenery, gdzie pracują cztery osoby, dobierają smary, podgrzewają, szlifują w pocie czoła narty do startu. 
Jedynym podziękowaniem za ich trud i ciężką pracę, bo oni nie mogą się pomylić, musza dobrać najlepsze smary z możliwych, jest dobry wynik ich zawodniczki, a w tym przypadku wspaniały wynik polskiej dziewczyny z Kasiny Wielkiej, w której aktualnie trwa wielka feta z okazji zdobytego medalu.
Justyna Kowalczyk, wszechstronna zawodniczka, do tej pory biegała długie dystanse, teraz medal w sprincie ( w 2006 r. w Turynie zdobyła medal brązowy), dziś udzielając wywiadu Sebastianowi Parfjenowiczowi mówi z uśmiechem: „… była moja pomyłka na zakręcie, nie za mocno z nogi poszłam jak Meritt…”, a brzmi to jakby do nas mówiła: nie martwcie się, ja im jeszcze pokażę, jeszcze będzie mój dystans, jeszcze gra nie skończona, ja jeszcze tego sprintu się uczę.
A wszystko to mówione z wielkim, szczerym uśmiechem nieschodzącym jej z twarzy. Rozradowana, wiedząca, czego chce mistrzyni! Aby osiągnąć taki rezultat trzeba kochać to, co się robi, musi to być pasja, trzeba kochać bieg, bo za darmo nie ma nic.
Przed Justyną jeszcze dwa starty: 2 x 7, 5 km bieg łączony i jej koronny dystans 30 km. Chciałoby się powiedzieć: Justyno cała Polska będzie razem z Tobą. A ona skromnie mówi:
„… Nie, nie odczuwam bagażu oczekiwań, ja o tym nie myślę, mam tylko taką frajdę od innych, gdy idę, a nieznajomi w kraju i za granicą mówią z uśmiechem: trzymaj się Justyna, dla takich chwil jak teraz, jak w pucharach świata, dla takich kibiców i dla ich okrzyków warto ten trud ponosić…”.
Justyno, pokazałaś wielką klasę, wielki hart ducha, niech Ci sprzyja pogoda, wiemy, że stać Cię na wiele, pokazałaś nam swoje mistrzostwo, powodzenia, niech Cię dobre Bogi prowadzą!
Sprawozdawca sprzed telewizora
Wasza Jadwiga
18 lutego 2010 - 3:55
Wspaniały bieg Justyny Jeszcze bije mi serce, jeszcze swoim stukotem biegnie z Nią. Niezapomniane przeżycie, na które złozył sie Jej bieg i zwycięstwo, razem z pracą tych, o których piszesz i bardzo dobrze , ze piszesz Kochana Jadwigo. Przed nami jeszcze tyle wzruszeń i wierzymy, że Niebo sprzyja Ich Wielkiemu Trudowi i Pragnieniom. Aldona
18 lutego 2010 - 5:38
Drogi sprawozdawco z fotela ! w kilku zdaniach ujełaś to co mnie cisnęło się na usta.Ogrom pracy ,wola walki,wiara w zwycięstwo i umiłowanie dyscypliny ,którą się uprawia daje rezultaty.Jeszcze jeden temat poruszyłaś, o czym niektórzy sprawozdawcy zapominają to praca zaplecza technicznego.Dzięki ,że o wszystkim i o wszystkich pamiętasz.Dołaczam do wszystkich ki
kibiców trzymających kciuki za dalsze sukcesy Naszej Justyny!
18 lutego 2010 - 8:32
Aldonko,
To jest dziewczyna wiedząca czego w sporcie chce, podziwiamy jej ambicje i wolę walki a także umiejętność podporządkowania się rygorowi treningowemu. Nam często nie chce się wstać z łóżka a tu tyle pracy!
Trzymajmy kaciuki, dla niej, dla nas samych!
18 lutego 2010 - 8:36
Jolu,
Zawsze łatwiej jest mówić i pisać o ludziach, których widzimy na ekranie tv w gazetach, a ci, którzy wkładają tyle pracy aby mistrz został mistrzem zazwyczaj są bezimienni, i to oni też są bohaterami!
Oto ich nazwiska:
Rafał Węgrzn, Wiesław Cempa,
18 lutego 2010 - 8:44
Dla mnie Justyna jest i tak złota. Jest moją ulubioną zawodniczką zimowych sportów, bo tak jak ja kocha narty to jest jej wielka pasja ale nie całe życie, potrafi robić inne rzeczy w życiu. Za to ją bardzo podziwiam
a na marginesie kończymy remont jeszcze tylko łazienka
18 lutego 2010 - 9:23
Olu,
Najważniejszy jest start ( remontu) i meta) jego zakończenie, a do zakończenia już prawie, prawie.
Cieszymy się z Justyny i razem z Justyną, czekamy na kolejne starty trzymając kciuki.
18 lutego 2010 - 10:38
Jadziu jak Ty to robisz jest godzina 8 ,9 i już gotowa odpowiedz do komentarza.To jest bardzo sympatyczne ,że czytasz z uwagą każdy komentarz i opatrujesz od razu swoimi przemyśleniami czyli nas wiernych odbiorców Twojego blogu traktujesz po przyjacielsku i z uwagą.Życzę w przyszłym roku pierwszego miejsca dla Twojego blogu.
18 lutego 2010 - 16:47
Jolu,
bardzo dziękuję za miłe słowa, ten blog prowadzę aby podzielić się z czytelnikami moimi radościami, upadkami, powrotami do równowagi, a swoich czytelników traktuję z należnym szacunkiem. Tak wiele brutalnych słów pada między ludźmi, tak bardzo staramy się robić krzywdę drugiej osobie( oczywiście nie wszyscy) ja pisze o sobie, o tym co mnie i li tylko mnie dotyczy co dotyczyło sportu, w którym przeżyłam swoje 43 lata, większą część swego zycia, co było zresztą moim życiem.W żadnym wypadku nie prowadzę bloga dla konkursów, dla współzawodnictwa, jeżeli ktoś ma ochotę go poczytać za praszam, jeżeli nie, to ma prawo wyboru.
Każdego zaś, kto przeczyta i skomentuje to co napisałam traktuję z atencją, dobrze wychowani ludzie tak postępują.
Pozdrawiam
18 lutego 2010 - 16:50
Kochani,
a teraz jadę na mistrzostwa Europy w badmintonie, hala Ursynów, mecz Polska Anglia , kto wygra ? zobaczymy
Pozdrawiam
do usłyszenia po 22.00