Wszyscy czekaliśmy na wiosnę i w końcu zawitała i do nas. Trochę jak panna młoda w bieli sypnęła ostatnio śniegiem, abyśmy się specjalnie nie rozmarzyli, że to już, że jest ciepło, a nawet upalnie. Wszystko wyglądało pięknie dopóki nie wzięłam aparatu fotograficznego i nie wyszłam na działkę. A tu powiało chłodem, nawet mrozem. Szybko wróciłam po kurtkę i moją kamizelkę. Przecież dopiero, co wstałam po chorobie i nie chciałabym w żadnym wypadku ponownie zawędrować do łóżka. Najpierw oszacowałam straty. Cztery rododendrony wypadły, wymarzły, koniec kropka. Moja pięknie przycięta wisteria powinna teraz wypuszczać pąki, ale nie ma lekko, z pąków wisterii pozostałam tylko ja, raczej nie do kwitnienia! A miało być tak pięknie, tyle pracy włożyłam w cięcie marcowe wisterii, choć wiem, że w lutym powinna być przycięta, ale był mróz, więc termin został przesunięty. Nic nie zapowiadało przymrozków kwietniowych i śniegu w maju. Za to tulipany obrodziły, w całym ogrodzie posadziłam ponad trzy tysiące. Kwitną na czerwono, żółto z różowym odcieniem, łososiowo. Feeria barw i uczta dla oczu. W tym roku niezapominajki wyrosły tam, gdzie się same posiały, ale wyglądają pięknie, za to rozrosły się wspaniale konwalie i mamy dwa miejsca, gdzie już, już za chwilę rozkwitną pełnym blaskiem dzwoneczków. Ponieważ kocham wszystkie kwiaty, a konwalie i tulipany szczególnie, właśnie bukiety tych wiosennych ozdób królują u mnie w domu. A o tulipanach pan Mieczysław Fogg tak śpiewał lata temu:
http://www.youtube.com/watch?v=ZMKwT9EzhLA&feature=related
Dzisiejsze majowe konwalie pięknie pachną i przypominają mi najpiękniejsze lata młodości, gdy właśnie te kwiatki otrzymywałam na randkach. Pamiętacie te babcie przykucnięte na ulicy, które oferowały bukieciki fiołków, a później bukiety konwalii? Ile lat miałam wtedy, dwadzieścia? A może trochę mniej?
http://www.youtube.com/watch?v=mXbvJ3uavW0&feature=related
Fiołków nie widziałam od dawna, a konwalie kupuję na bazarze „Szembeka”, jeszcze dwa, trzy dni i zacznie się sezon konwaliowy. Dla mnie konwalie związane są z okresem komunii, młode kobietki w albach, lub pięknych sukniach i z konwaliami w rączce. A może to tylko moja wyobraźnia?
Poranny ogród pachnie bzem i miodowymi białymi tawułami, które przykucnęły w kącie ogrodu, a obok nich pięknie kwitnące magnolie różowa i cytrynowa. Tę cytrynową posadziłam w 65 rocznicę ślubu moich Rodziców. Tak… A mama odeszła rok temu, 11 Maja, popatrzcie to już rok, i sakramentalne stwierdzenie, jak ten czas leci…
Kiedy przyjdzie taka chwila, że zatęsknisz za dziewczyną, i zrozumiesz, że ją kochasz, tak chyba śpiewał Mieczysław Fogg:
http://www.youtube.com/watch?v=GItKJpAkJTw
Bo to się zwykle tak zaczyna i pan Mieczysław:
http://www.youtube.com/watch?v=ZMKwT9EzhLA&feature=related
Ach rozmarzyłam się, te piękne piosenki. Czy wszyscy jesteśmy sentymentalni na stare lata? Czy tylko ja? Przecież wtedy byliśmy tacy młodzi i nie mieliśmy nic tylko plany na przyszłość i wiarę, że nam się uda, bo jak nie nam, to komu? Z takim nastawieniem pociągiem ekspresowym wjechałam w swoją dorosłość! I wcale nie martwiłam się, że nie miałam kreacji pani Grażyny Hase czy Barbary Hoff, a na suknie z Mody Polskiej od pani Grabowskiej nie było mnie stać. Chodziłam wtedy w maju alejami Ujazdowskimi do pl. Trzech Krzyży. Skręcałam w prawo do ul. Konopnickiej i patrzyłam na wystawę Mody Polskiej. A tam kolorowy zawrót głowy, suknie na halkach, pięknie marszczone w talii, góra staniczek dopasowany wycięty dekolt w łódeczkę, ech… Szkicowałam w głowie te cuda i wracając do domu przysiadałam na przystanku autobusowym w pobliżu kwitnącej magnolii na placu Trzech Krzyży i przenosiłam moje marzenia na kartki papieru, aby zapamiętać szczegóły. A potem szukałam stosownego materiału i nocami szyłam te wymarzone kreacje za grosik, pamiętacie? A „balerinki”, moje były kupowane w sklepie na ul. Świerczewskiego. Zwykłe białe tenisówki, które czarną pastą do butów przemalowywałam na czarno i były jak znalazł do kwiecistej szerokiej spódnicy na halce (obowiązkowo wykrochmalonej i wyprasowanej) i czarnej bluzeczki uszytej z koszulki gimnastycznej, przefarbowanej na czarno z wyciętym dekoltem pięknie obszytym jedwabną lamówką. Byłyśmy kolorowo ubrane i bardzo modne. Wtedy właśnie Brigitte Bardot nauczyła nas nosić najmodniejszy biustonosz świata, tzw. „bardotkę”. Piękne, młode, roześmiane szłyśmy na spotkanie swojego świata, a w głowie szumiał maj i bzy i miłość…
Chodząc rano po moim ogrodzie z filiżanką kawy w ręku, wróciłam wspomnieniami do tamtych odległych czasów. Do mojej matury w Liceum Ogólnokształcącym nr 45 w Warszawie przy ul. Smoczej. Liceum, które nie wiadomo, z jakich powodów zostało przeniesione na ul. Miłą. Choć ulica jest miła, to już to nie jest moja szkoła. Bo moja szkoła proszę pani była stara i miała swojego ducha, a ta na Miłej jest szkołą Tysiąclecia i wcale a wcale nie jest „moja”. W mojej szkole zdawałam maturę, gdy kwitły kasztany. Jeden kasztan rósł przed tą moja szkołą i ciągle przypominał o mojej maturze w maju. Przypominał mi też moich wspaniałych kolegów i koleżanki z klasy i wychowawcę naszej klasy pana Bogumiła Pałasza, ale o tych wspomnieniach napiszę oddzielny tekst, bo nie można pisać od razu o wszystkim. Przecież maj trwa trzydzieści jeden dni, a dzisiaj dopiero dziewiąty maja i pachną ciągle bzy, a w mojej głowie gra mi ta sama piosenka od lat.
Gdy w ogrodzie botanicznym zakwitną bzy…
http://www.youtube.com/watch?v=6XMQCWxgPW4
Życzę wszystkim pięknego majowego tygodnia z najpiękniejszą pogodą i kwitnącymi bzami, nie tylko w ogrodzie botanicznym…
Wasza Jadwiga
9 maja 2011 - 20:14
O rany, jaki Tulipanogród w Aninie!!! I Gospodarze, jako róże. Podziwiam, pozdrawiam, przybędę…
9 maja 2011 - 20:15
Śliczny i uroczy jest ten Twój dzisiejszy wpis – Jadziu.Żal mi bardzo roślin, które pomarzły z powodu niespodziewanego powrotu zimy. Na mojej malutkiej działce też szkód co niemiara. Cudowna azalia w kolorze oranżu, różu i czerwieni nie będzie już kwitła tej wiosny. Paprocie też nie wytrzymały gwałtownego oziębienia. Stara jabłonka akurat zabierała się do kwitnienia i znowu w tym roku nie będę miała cudownych w smaku – złotych renet na zimowe konfitury. Ech…
Pozdrawiam! )-:
9 maja 2011 - 20:30
Andrzeju,
tulipany śliczne choc ten śnieg i mróz dał im szkołę przetrwania, przetrwały ale już za chwilę bedą marne
pozdrawiam
j
9 maja 2011 - 20:32
Ciotko Pleciugo,
wielka szkoda azalie tak pieknie kwitna a kolory tak cudne, u mnie zaczynaja amarantowe azalie kwitnać ale za duzo kwiatów nie mają, a rododendrony zawsze takie piekne a teraz są bardzo poszkodowane, nie wiem czy Genowefa Pigwa bedzie kwitła czy też jej dowalił mróz, a wiec będziemy bez nalewek z pigwy i bez konfitur z szarych renet, pozdrawiam
j
9 maja 2011 - 21:27
Cudne tulipany i to w takiej ilości. Zachwyt!!!
pozdrawiam
Aga
9 maja 2011 - 21:50
A ja własnie myślałam ,ze w tym roku nie pokazujesz swoich tulipanów. Zapomniałam, ze w Polsce wszystko później. U nas czas tulipanowy zakonczył sie ponad miesiąc temu. Twoje jak zawsze cudne , jak i wspomnienia:)
9 maja 2011 - 22:27
Aga,
co roku więcej i węecej mam takie gospodarstwo ogrodnicze gdzie mnie znają już i kupuję w bardzo dobrych cenach dlatego takie ilości, poza tym widzieli ten blog wiec wiedza, że ja nie na handel ale dla siebie, może dlatego zawsze coś nowego mi dają?
pozdrawiam
j
9 maja 2011 - 22:30
Zośko,
przecież u nas wiosna dopiero przyjszła, chyba ją ciągneliśmy wołami, a u was juz pełnia lata, a przecież i snieg na te tulipany nasypał, ale jakoś uratowały się, co prawda zaczynaja juz opadać, ale przeciez nie sa ze stali przy takich wachnięciach temperatur, właściwie dzisiaj pierwszy raz trochę na tarasie posiedzieliśmy, pozdrawiam a co u Ciebie na blogu stało się?
j
9 maja 2011 - 22:36
W moim ogrodzie królują niemal jak „panny młode” dwie obsypane bielą czereśnie. Każdego roku żałuję, że ich uroda jest tak ulotna. Na szczęście za chwilkę będą kusiły dojrzałymi, soczystymi owocami. Mam też ukochaną brzozę, którą przytulam każdego ranka pomimo kichania i łzawienia alergicznego. Twojemu jednak ogrodowi moje małe cudeńka nie są w stanie dorównać, a tulipany w takiej masie na pewno są wyjątkowe jak ich właścicielka.
Pozdrawiam.
Ogrodniczka Zosia.
9 maja 2011 - 23:48
Mieszkałem na Zamienieckiej pod nr. 83,
prawie przy bazarze.
Serdecznie pozdrawiam.
LW
10 maja 2011 - 6:48
Zosiu,
mój ogród to 2600 metrów kwadratowych i ponad setka drzew, w tym jest czereśnia, głównie dla ptaków bo ja nie zdążam ze zrywaniem owoców zanim dojrzeją szpaki sie nimi karmią, i wiewiórki, poza tym rajska jabłoń wisienka, mirabelki, i brzozy z przody dwie i z tyłu sześć, nie licze krzewów tawuł, wierzb pendula, eonymusa, krzaków róż rosa rugosa, bzów dwóch drzewek Genowefy pigwy, forsycji a w ogrodzi musiało być miejsce jeszcze dla dwóch psów i dwóch kotów, wić jakoś to wszystko starałam sie pogodzić aby ze soba współgrało. Twój ogród jest piękny i zadbany!!
pozdrawiam
j
10 maja 2011 - 6:56
JanToni,
bardzo lubię klimaty bazaru, jest on maleńką wysepką w Warszawie tego co było i już nie wróci, a warzywa i mięso mają najlepsze w Warszawie, Hala Mirowska też jest kolorowa, ale ona jest w Centrum i jest inna folklorem, poza tym tak nie ma gdzie parkować, a gdy jedziesz na bazar to raczej chcesz zrobić zakupy i mieć możliwość zatrzymania gdzieś swojego samochodu, pozdrawiam Krajana,
j
10 maja 2011 - 8:05
Ale cuda, podziwiam Twoją pracę i cierpliwość. M
10 maja 2011 - 8:40
zazdroszczę wykaraskania się z choroby i powierzchni ogrodu:) Aż się nie chce wierzyć, że od piątku zaczyna się cały tydzień deszczu, a ja w sobotę dwie imprezy plenerowe robię. 🙁
10 maja 2011 - 12:35
Ach jak to miło popatrzeć na tawuły, wisterie czy tulipany, ale „samo” to się wszystko nie zrobiło i Twoje ręcę pamiętają każdą włożoną cebulkę, każdy przycięty kwiatek. To ogrom pracy z którym nawet zawodowi ogrodnicy mieli by problemy z opanowaniem. Ja zawsze miotam się pomiędzy dwoma skrajnymi opcjami: ZABETONUJĘ ogród albo zrobię tak piękny jak conajmniej Capability Brown – naturalny, angielski. Na chwilę obecną jest to tak zwany ogród eksperymentalny – co mi istotki skrzydlate lub wielonożne nie zjedzą to trzymam, a co się nie utrzyma zamieniam na inne i dalej czekam na wyniki eksperymentu.
10 maja 2011 - 14:09
Najbardziej kocham kwiaty kwitnące w ogrodzie domu rodzinnego- tulipany, konwalie, fiołki, bzy również były jego ozdobą. Ale u Ciebie Jadwigo- Tulipanowy Zawrót Głowy, można się zauroczyć…:)
10 maja 2011 - 15:22
Moniko,
kocham kwiaty, kocham ogród i cieszę się każdym krzaczkiem który zakwita na nowo i znowu i jest coraz większy a wieczorem chodzę po ciemku i chłonę zapachy ech, maj!!!
j
10 maja 2011 - 15:24
randdalu,
ja musiałam wyleżeć co swoje i dlatego jakoś wyjszłam z tego choróbska, poza tym jak można leżeć nawet w najlepszym łóżku skoro ogród tak pięknie pachnie, ach jak pięknie…
j
10 maja 2011 - 15:27
Beato,
mój eksperyment polega na tym, że zbieram ślimaki, ja nie jestem ich hodowcą a to tatałajstwo sie mnoży, wiec chodzę po południu lub wczesnym rankiem i czaję się gdzie one tam ja, na inne skrzydlate już nie poluje, bo i tak u nas pszczół niedobory,a stresy najlepiej zakopać we własnym ogrodzie, pozdrawiam
j
10 maja 2011 - 15:31
Morelko,
moje koty wprost uwielbiają tulipanowy las, i tylko im mordki widać, od czasu do czasu, lub ogonki, albo tulipany się kołyszą, a one wyskakują z nich jakby tam znalazły co najmniej dwa ptaszki oczekujące na ich pazurki, a bez? pachnie, aleja wjazdowa na działkę jest wytyczona bzami a z drugiej strony rosną wielkie krzaki jaśminowca
jest gdzie rączki włożyć aby wszystko dopilnować, dlatego Halinka i Zbyszek w chwilach grozy gdy trzeba wszystko jak najszybciej zrobić pomagają, bo czasami nosem się podpieram a to raczej trudna figura ogrodowa, przysięgam,
j
10 maja 2011 - 19:39
Oj Jadziu:) Rozmarzyłam się… Jak niewiele potrzeba, by myśli wróciły do czasów młodości. Czasami jakiś zapach, głos, melodia…
U nas konwalie są już od co najmniej 10 dni, a bez rosnący w nasłonecznionych miejscach przekwita. Widać, że wiosna na zachodzie Polski prędzej się zaczęła:)
Pozdrawiam Jadwigo:)
10 maja 2011 - 20:04
Co za wspaniała kolorystka,jaka paleta barw:)Wiosna,to moja ulubiona pora roku:)
10 maja 2011 - 21:17
rodorku,
w maju zawsze zbiera mi sie na wspomnienia, bo bzy, konwalie, fiołki i róże wszystko kwitnie, pachnie i jest tak wspomnieniowo romantycznie… a wiosna przychodzi do nas później,
j
10 maja 2011 - 21:19
sunniva,
Wiosna jest również moją ulubioną porą roku poprzez ilość kwitnacych krzewów drzew, kwiatów i woni roztaczajacych sie wokoło, pozdrawiam
j
11 maja 2011 - 8:28
O przewodniczko naszego blogowego stadka! O wulkanie optymizmu chętnie dzielonego z nami! O Jadwigo- Droga! Po prostu – podziwiając, pozdrawiam. Porannie, wieczorowo, przy nalewce i bez niej- w ogóle!
11 maja 2011 - 8:38
Andrzeju,
no nikt takiej ody do mnie jeszcze nie wygłosił, pozdrawiam serdecznie
j
11 maja 2011 - 12:54
Sliczne kwiaty, piekny duży ogród. Czy sama sobie go planowalaś, czy jakis specjalista od zieleni pomogł ?…
czy masz i ogrodek warzywny?… Te rosliny , kwiaty to masz tak zaplanowane , by cały czas coś kwitlo?…
Lubię ogladać zadbane ogrody, chociaz te mniej zadbane tez jakąs tajemnice wnoszą.Bo roslinnośc ma to do siebie ,że sie nie daje 😉
Słonecznie i z usmiechem pozdrawiam wszystkich tu-bylcow! … 😀 )))
11 maja 2011 - 18:29
Julo,
ogród jest odzwierciedleniem mojej duszy wszystko zostało zaplanowane przeze mnie i wykonane temi ręcami, sama wymysliłam, sama realizowałam, a teraz tez sama przesadzam gdy coś nie rośnie tak jak powinno, i uważam, że w innym miejscu będzie miało lepiej, troche to trudne ale daje efekty, pozdrawiam
j
11 maja 2011 - 18:31
Julo,
ps ogródka warzywnego nie mam, były plany ale teraz w tym miejscu ma stanąć taras dla dzieci, pozdrawiam
j
12 maja 2011 - 8:23
Jadziu, a do „Mody Polskiej” także na Ordynacką, chyba nawet tam chetniej zagladałam. A na podstawie „Burdy” też szyłaś? Ja próbowałam, ale nigdy mi nic nie wyszło. Dobiłaś mnie tymi trzema tysiącami tulipanów!!! Podziwiam Cię nieustająco!
12 maja 2011 - 9:17
Ewo,
Ach zapomniałam kompletnie o Ordynackiej, tak oczywiście, tylko dla mnie jakoś tak Konopnicka zapadła w sercu, bo na tej właśnie ulicy była Centralna Przychodnia Sportowo Lekarska, gdzie robiłam badania aby mieć aktualną książeczkę zdrowia wymaganą w każdym klubie sportowym, bez niej nie miałaś prawa do uprawiania jakiegokolwiek sportu, stąd moje częste wizyty w Modzie Polskiej na ul. Konopnickiej, poza tym od czasu do czasu można było jakąś modelkę zobaczyć!!! co było bezcenne, a tam w kawiarni „Ewa” odbywały sie pokazy mody.
A Burda? moja wielka miłość lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Najpierw szyłam sukienki sama, ale od momentu gdy poszłam do pracy pani Stenia obszywała mnie i moją mamę, z każdej zagranicznej sportowej podróży obowiązkowo musiałam przywieźć kolejny numer Burdy i wręczałam go pani Steni, a ona w zamian szyła mi piękne sukienki !!! Dziekuję za przypomnienie, serdecznie pozdrawiam
j
12 maja 2011 - 11:11
cudowny ogrod, wiele pracy ale jakie efekty, szkoda ze mroz zniszczyl tyle roslin, prawa natury…ech,
Zdjecie Koteczka w Tulipanach Zachwycajace.
Serdecznie Pozdrawiam.
12 maja 2011 - 12:29
Ellizo,
dla tych co lubią zwierzęta też coć trzeba umieścić, moje koty nie tylko chodzą swoimi drogami ale też majż swoje ulubione roślinki, tak jak Nulka, która najchetniej buszuje w tulipanach i na nic , że jest też kocimiętka specjalnie dla nich posadzona, ale nie, tulipany są cool!
j
12 maja 2011 - 18:21
No i nie mogę sie nadziwić tym kwiatom w Twoim ogrodzie. Pan Mieczysław był wielkim idolem mojej babci (chociaż babcia nie miała pojecia co zanaczy to słowo) ale nic nie oderwało by jej sprzed TV jak Fogg śpiewał (głównie w „Koncercie Życzeń”)
12 maja 2011 - 18:24
i bład w moim adresie bloga 😉
12 maja 2011 - 20:41
Piotrze,
pan Mieczysław Fogg nie był co prawda moim idolem, ale teraz po latach lubię przypomnieć stare piosnek trąconce myszką, bo takich juz nikt nie śpiewa a do tego tekstu bardzo pasowały, kwiaty w ogrodzie to moja wielka miłość, pozdrawiam
j
12 maja 2011 - 20:42
Piotrze,
nie szkodzi, poprawimy
j