A już wydawało się, że wiosnę widać na horyzoncie, a tu znowu powróciła zima. Skoro tak, skoro śnieg znowu prószy, skoro mrozu kilka stopni i drzewa ośnieżone, postanowiłam podzielić się z Wami takim przepisem na gulasz lub jak kto woli gęstą zupę, którą Jola robi, gdy zimno jest i źle. Nie jest mi źle, ale miałam kawałek pręgi i zastanawiałam się, co z nią zrobić. Wiem oczywiście, ze rosół byłby w sam raz, ale mnie się chciało czegoś absolutnie innego i dlatego postanowiłam spróbować. Oto przepis:
Składniki: pręga wołowa około 1 kg, 2 udka kurczaka, włoszczyzna, ¼ kapusty włoskiej, 5 ziemniaków, 5 kiszonych ogórków, kilka ziaren pieprzu, ziela angielskiego, 2 listki laurowe, koncentrat pomidorowy, łyżeczka cukru do smaku, sól.
Wykonanie: umytą pręgę, udka kurczaka, zalałam wodą i postawiłam na gazie, aby się pomalutku gotowała, „puszczając oczka”. W międzyczasie wyjęłam nóżki kurczaka, obrałam ze skóry i drobno pokroiłam, wrzucając do przygotowanego garnka. Rosół wtedy jest klarowny i o wiele smaczniejszy. Po około trzech godzinach obrałam włoszczyznę, dorzuciłam do zupy razem z kapustą włoską i dalej gotowałam około godziny. W międzyczasie wyjęłam nóżki kurczaka obrałam ze skóry, pokroiłam i wrzuciłam do przygotowanego garnka, w którym wylądowały też ugotowane, pokrojone w kostkę ziemniaki (oczywiście odcedzone). Ogórki kiszone pokroiłam w kostkę i wrzuciłam do kurczaka i ziemniaków. Sprawdziłam czy mięso wołowe jest miękkie (czasami musimy dłużej pogotować, gdy pręga jest twarda). Łyżką cedzakową wyjęłam mięso wołowe, oraz włoszczyznę. Marchew pokroiłam w plasterki, kapustę włoską jakkolwiek, mięso obrałam z tłuszczu i drobno pokroiłam. Do mojego gulaszu nie dodałam ugotowanej pietruszki oraz selera, aby nie zdominowały smaku. Wywar, w którym gotowały się podane ingrediencje przecedziłam przez sitko, (aby pozbyć się ziela angielskiego i pieprzu) i zalałam nim wcześniej pokrojone składniki. Gulasz postawiłam na gazie, aby wszystko razem zagotować, dodałam koncentrat (wg uznania ja dodałam 2 słoiczki), sól i pieprz i cukier do smaku, zagotowałam i zupa jednogarnkowa gotowa. Bardzo pożywna, smaczna, dobra zarówno dla odchudzającej się mamy jak i dzieci oraz całej rodziny. Zachęcam do spróbowania, mój opis jest dłuższy od jej wykonania. Danie jest łatwe, proste i bardzo smakowite. Smacznego!
Wasza Jadwiga.
24 stycznia 2011 - 10:53
A zdjęcie gdzie?
24 stycznia 2011 - 11:05
Zośko,
oto jest!
pozdrawiam
j
24 stycznia 2011 - 12:08
Witaj Jadziu.Dziękują za wizytkę ::))
Ślinka poleciała mi ….Uwielbiam takie dania.Tylko ,że ja nie jadam mięsa wołowinki..Jem tylko drób i wieprzowinkę ..Tez może być do tego ..prawda?Będąc w sobotę u koleżanki usłyszałam ,że zrobi dzisiaj strogonowa::))Uwielbiam to danie.Tylko nie robię bo często jestem sama w domku ,córa nie jada prawie mięsa…Czekam na męża to wtedy porządzę w kuchni::)))Pozdrawiam .Danka-lira
24 stycznia 2011 - 13:09
Danko,
ale to danie mozna przyrządzić również z kurczaka, indyka z uda, jak również wpeirzowiny, to nie przeszkadza, a jeżeli masz gicz cielęcą na przykład też bedzie super, jakie mięso kto lubi. Ja akurat miałam pręgę. Pozostałe składniki bez zmian. Danie jednogarnkowe na taka pogodę jest super, pozdrawiam serdecznie
j
24 stycznia 2011 - 14:37
A, dziękujemy. Mniammm!
24 stycznia 2011 - 19:57
Zośko,
A, proszę bardzo!
j
24 stycznia 2011 - 20:18
Dziękuje Jadwigo za smaczny przepis już go sobie ściągam bo uwielbiam takie potrawy , które przypominają leczo .W zimne dni smakują wyjątkowo i rozgrzewają błyskawicznie .
Chyba można zastąpić pręgę piersią z kurczaka? / to jedyne mięso , które jadam /.
Pozdrawiam Yrsa
24 stycznia 2011 - 22:00
Przepis świetny, Jadziu, ale mnie coś ostatnimi czasy od mięsa odrzuca. Zapotrzebowanie w białko załatwiam… fasolą i jajkami w każdej postaci. 🙂
Pozdrawiam!
25 stycznia 2011 - 8:59
Yrso,
kurczak swietny do tego również, bez problemu, może być też gicz cielęca, albo udo indyka jeszcze lepsze, pozostałe składniki bez zmian
pozdrawiam
j
25 stycznia 2011 - 9:01
Ciotko Pleciugo,
ja ostatnio gotopwałam zupę fasolową i była mniamniuśna, a ten bogracz?> gulasz węgierski dałam bo rzeczywiście jest dobry a szczególnie dla dzieci po szkole pozywny, a fasola i jajka sa ok, w fasoli jest bardzo dużo białka.
pozdrawiam
j
25 stycznia 2011 - 9:49
U mnie czas tego typu posiłków już minął. Teraz już tylko dla siebie gotuję tzw. „byle co” czyli najczęściej zupy z mrożonek, ale to duża przyjemność, Jadziu, czytać Twoje przepisy.
25 stycznia 2011 - 10:00
Jaki powrót zimy?? Przeciez to styczen! ZIma bedzie jeszcze długo!
Zyczę mroznej milej pogody.
25 stycznia 2011 - 10:05
Ewo,
rozumiem, dla siebie samej nie chce się gotować, co innego gdy wnuki, dzieci i synowe wpadają od czasu do czasu, zawsze coś mam do jedzenia na taka pogodę,
j
25 stycznia 2011 - 10:07
pharlap,
ale poczatek stycznia , przez 16 dni grzał nas temperaturą od +5 do +12 stopni, stad gdy znowu spadł śnieg i jest lekko minusowa pogoda powrót zimy brzmi logicznie, a ja zimy nie lubię.
pozdrawiam
j
25 stycznia 2011 - 19:08
Witaj Hedwiżko! Dziękuję za link na stronę B. Moore, zdjęcia faktycznie niezwykłe. Przesyłam Ci serdeczności… ja kiedyś też startowałam w konkursie na Blog Roku… chyba 2008? I stwierdziłam, że więcej nie będę 🙂 Z powodów, jakie Ty tutaj podałaś. Mój blog jest chyba zbyt… codzienny, zresztą taki ma podtytuł… a że codzienność wrzeszczy… samo życie. M.
25 stycznia 2011 - 19:47
Wygląda apetycznie. Mąz wykazuje chęć wykonania tego dzieła kulinarnego. Pozdrawiam.
25 stycznia 2011 - 20:38
Jest pytanie: Dlaczego mnie przy talerzu takich smakowitości nie było? „Tajemniczy pan Stefan”. zgadniesz- kto?
25 stycznia 2011 - 20:43
MGM,
Beata wydała kilka książek, jest absolutną Polką, mieszka w Anglii, i w tej Anglii właśnie te książki wydała z tekstem po angielsku! w najpiękniejszej angielszczyźnie jaką znam, co za przyjemność, a Cotswald jak pokazała w fotografii to jakiś pan recenzent napisał, że ten Cotswald wcale nie jest taki piekny jak w tej książce,i jakiego ona programu uzywa aby zdjecia polepszyć! tak Moja Kochana, mamy być z Kogo dumne, a jak książka ci jaka będzie się podobała, to może jeszcze Beata ma? kto to wie.
pozdrawiam
j
25 stycznia 2011 - 20:44
Moniko,
dzieło jest tak proste, że trudno o prostsze a efekt? pyszny, prawdę powiadam,
pozdrawiam
j
26 stycznia 2011 - 11:06
Barnaś,
oj Stefi, Stefi,
pozdrawiam
j
27 stycznia 2011 - 15:26
Pozdrawiam przepięknie. Trwam w stanie lenistwa. Lekarka zmieniła mi jakiś specyfik i zrobiłą ze mnie denata. Ale zbiorę się w sobie i ruszę pływać. Byle mi się wreszcie… zachciało! Może przesilenie przedwiosenne… Pozdrawiam.
27 stycznia 2011 - 16:11
Andrzej,
nie wiedziałam co się dzieje a nie chciałam namolna być, no więc zanim się zabierzesz za pływanie to pierwej się wyleż i wylecz!
pozdrawiam
j
27 stycznia 2011 - 18:45
Wielkie dzięki Jadwigo, a Ty już wiesz za co :))
27 stycznia 2011 - 19:20
Jadziu, Ty masz nieustające prawo kontroli moheh skromnej osoby. Żadna tam namolność… Pozdrawiam,
27 stycznia 2011 - 19:34
Li,
cieszę się, że mogłam pomóc
j
27 stycznia 2011 - 19:35
Andrzeju,
Stefi jakieś nam urządza zgadywanki,
j
3 lutego 2011 - 11:54
Zupka ciepła , rozgrzewająca i kaloryczna akuratna po zimowym spacerze , czy innym wysiłku 😉
Teraz z tą pogodą to tak będzie różnie aż prawie do samego kwietnia ! (no ale astronomiczna to nadal zima)
Pozdrawiam! 😀
3 lutego 2011 - 21:41
Jula,
taka zupa po wysiłku i powrocie do domu jest błogosławieństwem dla naszego zmęczonego brakiem słońca organizmu, a tak nam się chce do wiosny do marcowego słonka do kwietnia rozwrzewszczanego śpiewem ptaków, ja chcę Wiosny!
j