W Warszawie ochłodzenie pogody, to dobrze, gdyż ostatnie dni były bardzo upalne. Chociaż u nas w ogrodzie nie odczuwaliśmy zanadto upałów, jednak wyjazd do miasta, czy choćby zakupy na bazarze były utrudnione przez żar lejący się z nieba. Dzisiaj rano jak zwykle zasiadłam z kawą przy komputerze aby odebrać pocztę oraz poczytać wiadomości ze świata. I oto miła niespodzianka: w skrzynce odbiorczej list od Kasi, córki mojej przyjaciółki. List pełen ciepła, słońca, błękitu oraz historii. Kasia spędza wakacje na Sycylii i obiecała mi, że przyśle pocztówkę, a tu taka niespodzianka. Zapraszam wszystkich do odbycia wspólnie z Kasią podróży po Sycylii:
Sycylia to największa (25 710 km kwadratowych) wyspa na Morzu Śródziemnym. Jej symbolem jest triskelion, czyli głowa z trzema nogami, symbolizująca trzy morza oblewające brzegi Sycylii: Śródziemne (południowy zachód), Jońskie (wschód) i Tyrreńskie (północ). Wyspa należy do Włoch, od których jest oddzielona głęboką na 1240 m i szeroką na trzy kilometry Cieśniną Mesyńską (z Regio di Calabria na kontynencie do sycylijskiej Mesyny płynie się promem 20 minut, cena tej krótkiej przyjemności za samochód i dwie dorosłe osoby to aż 29 euro w jedną stronę).
Stolicą zamieszkanej przez 5 mln osób Sycylii jest położone na północnym zachodzie Palermo (w samym mieście mieszka 675 tys. osób). Palermo to również największa z dziesięciu prowincji na jakie podzielona jest wyspa (pozostałe to, w kolejności od największej do najmniejszej, Katania, Mesyna, Syrakuzy, Marsala, Gela, Ragusa, Trapani, Vittoria i Caltanissetta). Najwyższy sycylijski szczyt to oczywiście wulkan Etna, który jest jednocześnie najwyższym aktywnym wulkanem Europy i jednym z największych na świecie, mierzący 3323 m n.p.m. Sycylia prezentuje niesamowitą mieszankę kultur starożytnej Grecji i Rzymu (w 241 r. p.n.e. została pierwszą prowincją rzymską). Zabytki z panowania obu wielkich cywilizacji są rozsiane po całej wyspie. Znajdziemy tu także wpływy z panowania arabskiego, szczególnie widoczne w bogatym wyborze słodkości, czy normańskiego, które pozostawiło pyszne średniowieczne katedry i wreszcie sygnowane przez wielkich sycylijskich architektów barokowe perełki, które zdobią starówkę każdego południowego miasta. Z tak bogatą historią, a jednocześnie wspaniałym klimatem, czystym morzem i pięknymi plażami Sycylia to obowiązkowy punkt na mapie każdego szanującego się turysty. Jeśli chodzi o walory turystyczne, każdy znajdzie tu coś dla siebie. Miłośnikom pięknych widoków, ale okupionych niewielkimi, często skalistymi plażami, z których trzeba wracać pod stromą górę polecam miasto Cefalu i całe północne i północno-wschodnie wybrzeże. Z kolei wielbicielom rozległych, piaszczystych plaż przypadnie do gustu Sycylia południowa, gdzie może zostało odznaczone największą w całych Włoszech ilością niebieskich flag oznaczającą najwyższy poziom czystości. Infrastruktura turystyczna jest niezwykle dobrze rozwinięta. Od pięknych, niebotycznie drogich, pięciogwiazdkowych hoteli w najmodniejszej Taorminie, okupowanych przez Rosjan i ich obficie ozłocone żony, po niedrogie hotele typu B&B (bed&breakfast) czy przyjazne dla portfela i malownicze gospodarstwa agroturystyczne. My wybieramy tę ostatnią opcję, zatrzymując się w pięknej agroturystyce Valle Degli Dei, tuż obok barokowej stolicy Sycylii, miasta Noto. Dolina Bogów, bo tak w tłumaczeniu na język polski nazywa się to miejsce, faktycznie nosi znamiona boskości. Tworzą je pieczołowicie odnowione, w pełni wyposażone wiejskie domki zatopione w cytrynowych gajach na dnie zielonej doliny. Szczególnie z położonego wyżej basenu widok zapiera dech w piersiach – kojąca zmysły zieleń gajów, także pomarańczowych i mandarynkowych, ciągnie się tam aż po horyzont. Niezwykle sympatyczni właściciele, młodziutka Polka i Włoch, są pomocni w każdej kwestii, od wyboru pizzy na kolację i pomocy w zamówieniu jej przez telefon (Sycylijczycy, podobnie jak reszta Włochów, rzadko władają językami obcymi), przez wskazówki w wyborze najlepszego miejsca na plażowanie, po porady dotyczące najsmaczniejszych pamiątek (wyjątkowo smaczne są przetwory rybne sycylijskiej firmy Campisi). Do plaży jest stąd w prostej linii około pięciu kilometrów, dlatego miejsce to można z czystym sercem polecić osobom zmotoryzowanym lub takim, które na miejscu planują wypożyczyć samochód (cena za tydzień to około 250 euro) lub skuter. Zwiedzanie rozpoczynamy właśnie od położonego kilometr od miejsca zakwaterowania Noto. Nie bez powodu jest nazywane barokową stolicą wyspy i w 1996 r. wpisane na listę UNESCO. Położona wzdłuż głównej ulicy Corso Vittorio Emanuele starówka pełna jest wykonanych z wulkanicznego tufu zabytków: do Duomo (katedry) prowadzą szerokie schody, które co wieczór stają się miejscem spotkań lokalnej młodzieży i głośnych dyskusji połączonych z pokazami typowo południowej, bogatej gestykulacji (choć trzeba przyznać, że Sycylijczycy, jak chyba wszyscy wyspiarze świata, charakteryzują się nieco spokojniejszym temperamentem i większym stonowaniem niż rodacy z kontynentu). Także z miodowo-złotego tufu wykonany jest miejski ratusz, czyli Palazzo Ducezio oraz wiele miejskich kościołów. Zarówno Noto, jak i Syrakuzy, Modica czy Ragusa szczycą się pięknymi barokowymi zabytkami, ponieważ całe południe Włoch zostało zrównane z ziemią przez wielkie trzęsienie ziemi, które miało miejsce 11 stycznia 1693 r., a właśnie ten styl architektoniczny dominował w końcu XVII w., kiedy to odbudowywano miasta.
Z najpiękniejszych plaż w okolicach Noto słynie rezerwat Riserva Naturale di Vendicari obejmujący niezliczone wydmy, mokradła będące siedliskiem stad flamingów (jedno spotkaliśmy na żywo!) i laguny. Piasek ma kolor złota, woda turkusu, a w ostatnim tygodniu maja na plaży jesteśmy tylko my, kolejni ludzie są od nas tak daleko, że widzimy ich jako maleńkie punkciki gdzieś na horyzoncie. Ile pieniędzy płacą ludzie za bycie samemu na takiej pięknej plaży! – ta myśl towarzyszy nam przy każdej nadmorskiej wizycie aż do początku czerwca, kiedy robi się już większy ruch, bo Włosi rozpoczynają sezon turystyczny (Sycylia to jedno z ulubionych miejsc turystycznych Włochów z kontynentu, czemu wcale się nie dziwię – skoro ma się takie cudo na wyciągnięcie ręki, po co zapuszczać się gdziekolwiek indziej). Jednak nawet na początku czerwca jest tu na tyle pusto, że mamy ogromny problem z wyborem najlepszego miejsca na słoneczną i morską kąpiel. W porównaniu z zatłoczoną plażą w Chorwacji, gdzie bitwa trwa o każdy skrawek wolnego kamyczka, jest pusto. Przełom maja i czerwca nie tylko pod względem pustek na plaży i braku tłumu turystów przed największymi atrakcjami sprawia, że późna wiosna to dobry czas na odwiedzenie Sycylii. Jest tak również dlatego, że pogoda sprzyja plażowaniu (nie można liczyć na 100% słonecznych dni, jednak te nieco bardziej pochmurne są idealne do zwiedzania) – jest ciepło, ale nie upalnie i wieje przyjemny wiatr. W lipcu i sierpniu temperatury na Sycylii potrafią przekraczać 40 stopni w cieniu, topi się asfalt, co jest perspektywą raczej odstraszającą nawet dla miłośników opalania ekstremalnego. Wiosną wyspa jest też bardziej zielona: wiele roślin, np. róże, migdały, jeszcze kwitnie, liście mają soczysty kolor, jeszcze nie wypłowiało ich ostre, niemal afrykańskie słońce. I co najważniejsze: w maju zapłacimy 30-50% taniej za noclegi niż np. w drugiej połowie czerwca. Przesyłam pozdrowienia
Kasia
Cdn.
7 lipca 2010 - 16:49
Dziękuję za tę wspaniałą wyprawę na Sycylię. Tak się zaczytałam, że zapomniałam, iż muszę lecieć na działkę w celu podrzucenia żarełka bezdomniakom. Znajomy jeż mi tego nie daruje. Kocie niedobitki też.
Pozdrowionka 🙂
7 lipca 2010 - 17:23
Piękna podróż bez odchodzenia od komputera! Z przyjemnością poczytałam i popatrzyłam na fotki.
7 lipca 2010 - 19:37
Pleciugo,
ja nie po to zapraszam na Sycylię abyś zapomniała o obowiązkach!
Pozdrawiam
7 lipca 2010 - 19:38
Beato,
cieszę się, że mogę być powodem Twojego uśmiechu na ustach Ty światobu globtrotter ! a jednka coś Ciebie zaskakuje !
całusy
7 lipca 2010 - 19:54
Moja droga, ja zaledwie troszkę liznęłam świata i wszystko mnie ciekawi, kusi i nęci. Jedynie miejsca z nadmierną ilością karaluchów mnie odstraszają, no ale Indiana Jones nie lubi węży to ja mogę nie lubić karaluchów, szczególnie tych większych, dorodnych azjatyckich!
7 lipca 2010 - 20:34
Miło się czytało i miło się marzyło , ale 40 st.C przywróciło mnie do rzeczywistości , wolę orzeźwiającą bryzę Morza Bałtyckiego .
Gdyby jednak , kiedyś , w przyszłości szczęście dopisało to wybrałabym okres wiosenny na spotkanie z Sycylią , tak jak radzi Kasia .
Pozdrawiam Yrsa
P.S. już się cieszę ,że będzie cd.
8 lipca 2010 - 6:49
Beato,
karaluchy były i to duże w roku 1986 w Chinach, w Indonezji były inne stwory ale nie w hotelach, natomiast ja też nie lubie karaluchów i mam gęsią skórę ale też boję się małych myszek a może raczej ich nie lubię, choć moja delikatna wnuczka ratuje im zycie przed kotem!
Pozdrawiam
8 lipca 2010 - 6:52
Yrsa,
Masz rację Sycylia jest świetna w maju i czerwcu tak do 15tego, poza tym najlepsza jest dlatego, że w agroturystyce płacisz za 1 osobę 25 Euro zamiast 50 jak w sezonie, czyli za pokój dwuosobowy albo 50 E przed sezonem albo 100 w sezonie. Poza tym nie ma tłumu turystów, w restauracyjkach jest taniej i możesz próbować sycylijskich przysmaków.
pozdrawiam
8 lipca 2010 - 7:41
Jadziu, takiej małej myszki sie boisz? Ja ZUPEŁNIE NIE!!! Wyjdzie z tego stwierdzenia pewnie małe opowiadanie, wybacz, ale krócej sie nie da. Pewnego jesiennego dnia zakradła się nam do domu maleńka myszka z ogrodu, nie taka szara, brzydka, ale przepiękne maleństwo, co się chyba nornica nazywa. Zwierzęta takowe lubię ale nie w domu, więc powstał plan. John ją wypłoszy zza regału, ja zarzucę na nią koc i stworzono zostanie wyniesione na dwór, gdzie przynależy. John płoszy, norniczka zaczyna na mnie SZARŻOWAĆ a ja, niczym panienka z filmów sprzed stu lat, w krzyk i na sofę wskoczyłam!!! Do tej pory nie wiem dlaczego, bo się myszy nie boję. Po trzech podejściach wreszcie nornica została wyproszona z domu a ja zmęczyłam się jakbym była na jakimś safari!
8 lipca 2010 - 9:43
Beato,
u nas nornice też sa i pięknie korzonki podgryzaja i niestety niektóre piekne powojniki już nie sa takie piękne a róże nawet dwa krzaki dodatkowo oprócz mrozów mi podżarły, wieć walka trwa i nic mnie nie obchodzi, ze takie piekne, niech ida ode mnie, oczywiście nie rozsatwiam trucizny i takich tam ale butelki obciete na patykach są powtykane, plastikowe, aby szum robiły! a co!
pozdrawiam
8 lipca 2010 - 12:19
Witam.
Sycylia. Ciekawa i bogata historia. Wojny punickie. Starożytny Rzym. Ciekawie byłoby się tam zjawić. I włączyć wyobraźnię, przenosząc się w przeszłość.
Upał daje negatywne znaki na Pomorzu niestety – pożókłe trawniki, schnąca ściółka leśna… Gdyby do nas przeniosły się wygórowane sycylijskie temperatury rzędu 40 st. Celsjusza; trzeba by zmienić nawyki i przyzwyczajenia.
Pozdrawiam.
8 lipca 2010 - 13:22
Ramus,
gdyby tak było, wtedy sycylyjska sjesta miałaby absolutne prawa aby trwać od 14.00 do 17.30 a miejscami do 18.00, ale wieczory byłyby bardzo długie i troszkę chłodniejsze
pozdrawiam